Bo czasem wystarczy trochę poczytać etykietę, żeby dowiedzieć się prawdy. Bolesnej.
Też uwielbiacie te słodkie maluchy, te, które jeszcze nie potrafią chodzić? Macie ochotę je tulić, głaskać i miętosić? Też tak miałam. Bywało, że nieraz w ostatniej chwili powstrzymywałam się od tego, aby pogłaskać łysą główkę, która siedziała obok w pociągu albo pocałować rączkę, która dawała mi cześć.
Mam taką koleżankę, która właśnie zapisała dziecko do prywatnego żłobka. Na 2019 rok. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ona nawet nie jest jeszcze w ciąży! Za to kilka miesięcy temu wyszła za mąż i zaplanowała sobie, że jej dziecko przyjdzie na świat latem 2018 roku.
Gdy niedługo po ślubie dowiedziałam się, że jestem w ciąży, nie zdawałam sobie sprawy, z czym to się wiąże. Cieszyłam się jak głupia – dosłownie i w przenośni. Bo szybko po porodzie, a nawet jeszcze w ciąży dowiedziałam się, że jestem totalnym zerem jeśli chodzi o wychowywanie dziecka.
Ponieważ wciąż marudzicie, że głodne chodzicie, to mam dla Was nie lada gratkę kulinarną. Taką co to się robi prosto, szybko i w miarę bezboleśnie. Nawet z dwójką dzieci przy boku.