Dziś kilka ostrych, ale potrzebnych słów do wszystkich beztroskich matek, których równie beztroskie i sfrustrowane pociechy uprzykrzają życie innym dzieciom. I matkom takim jak ja przy okazji.
Sytuacja, która nam się przydarzyła do tej pory podnosi mi ciśnienie. Jakiś czas temu, podczas wizyty w bawialni, Lenka siedziała na jeździku. Chociaż to akurat na czym siedziała, nie ma tu zbyt wielkiego znaczenia. Nagle przyszedł chłopiec, który też chciał na nim posiedzieć, a co! Nie będzie jakaś tam dziewczyna zajmować tej zacnej miejscówki. Więc zaczął ją popychać i kopać, żeby zeszła i mu ustąpiła. A matka gdzie? Ano stała obok i patrzyła, bo uważa, że dzieciaki przecież ostatecznie same się dogadają… Jak powinnam postąpić? Jak Wy byście postąpiły, gdyby chodziło o Wasze dziecko? Zwróciłybyście uwagę, że tak nie wolno czy dla świętego spokoju zabrałybyście córkę od małego agresora i tym samym dały jej do zrozumienia, że ma wszystkim schodzić z drogi, kiedy tego zechcą?
Jestem na maksa wkurzona (żeby nie powiedzieć gorzej) na rodziców, którzy nie reagują na to, jak zachowuje się ich własne dziecko. Pewnie pamiętacie ten tekst: Zabraniam ci zwracać się do mojego dziecka. Tak, wciąż nie chcę żeby ktoś wychowywał mi dziecko i nie znoszę być stawiana w sytuacjach, kiedy ja muszę wychowywać dzieci innych ludzi.
Sytuacja zmienia się, kiedy dziecko robi komuś krzywdę. Gdyby moja Lenka rzuciła się z pazurami na inne dziecko – reagowałabym. I tego samego oczekuję od innych rodziców. Że w porę zareagują na to, że innemu dziecku dzieje się krzywda z powodu karygodnego zachowania ich latorośli. Wiadomo, że dzieci bywają niegrzeczne i czasem wdają się w bójki. To jest normalna sprawa i tak jest od pokoleń.
Ale do cholery, jeśli Ty, matko od siedmiu boleści, widzisz i nie grzmisz, kiedy Twoje dziecko okłada pięściami drugie. Ja nie jestem od wychowywania Twojego potomstwa, to jest Twoja rola! Ale jeśli kiedykolwiek zobaczę, że moje dziecko jest bite, cierpi i jest bezbronne wobec Twojego małego bandyty, to wiedz, że złamię swoją zasadę i zwrócę mu uwagę, ale to Tobie dostanie się ode mnie bardziej. Bo nie upilnowałaś. Bo nie chciałaś widzieć. Bo olałaś sprawę. Bo udawałaś, że nic się nie dzieje. Ot taka mała bójka jeszcze nikomu nie zaszkodziła, nie?
Oczekuję po prostu, że na drugi raz zwrócisz uwagę swojemu dziecku. Żebym ja nie musiała tego robić. Zastanawiam się, jak to jest, że niektórzy rodzice zapominają języka w gębie i nie potrafią zareagować, kiedy ich dziecko leje moje. Czy to ta słynna szkoła pn. „Nie wtrącamy się” albo „Dajemy dzieciom rozwiązywać konflikty między sobą po swojemu”? Czy może bardziej NIEMOC wobec PRZEMOCY? Ale dość tego! Nie będę biernie się przyglądać, bo wszystko ma pewne granice. I kiedy plac zabaw zmienia się w ring bokserski, to ktoś przytomny musi na niego wkroczyć niczym sędzia. I szczerze wolałabym, żeby to był rodzic agresywnego dziecka, a nie ja. Bo nie chcę strofować czyjegoś dziecka, jest to w końcu sytuacja nieco krępująca. Jestem odpowiedzialna tylko i wyłącznie za swoje. I ty matko też bądź i upominaj, kiedy innemu brzdącowi dzieje się krzywda.
Bo co innego, kiedy dziecko krzyczy, biega, łobuzuje, a co innego, kiedy bije innych. W takiej sytuacji niczym filmowy Kiler „poczekam, popatrzę, zrozumiem więcej i wtedy wreszcie sama też włączę się do akcji”. Bo jeśli matka nie reaguje od razu, to po ogarnięciu „przedstawienia” wkraczam ja i informuję małego zbira, że ma przestać. Bo jeśli widziałabym, że jedno obce mi dziecko kopie drugie równie obce, to też bym podeszła i zwróciła mu uwagę. Bo nie ma we mnie przyzwolenia na przemoc, zwłaszcza jeśli na pierwszy rzut oka widać, że to drugie dziecko się samo nie obroni i przyjmuje ciosy niczym Popek Monster od Pudziana w parterze.
Jak wiecie, we wrześniu tamtego roku byliśmy na dwutygodniowych wakacjach nad morzem z moją przyjaciółką i jej rodziną. Tak się składa, że podczas tych wakacji jej córka codziennie biła albo próbowała bić moją Lenkę. Tak sobie jakoś ją upatrzyła za cel i testowała może wytrzymałość koleżanki i cierpliwość dorosłych. Nie dociekam czyja to wina, że dziecko zachowało się tak, a nie inaczej. Może to wina stresu, może zazdrości, może kreskówki, a może po prostu nuda. Nie mam do przyjaciół pretensji. Dlaczego? Bo w porę reagowali. Pilnowali, żeby ich dziecko nie robiło krzywdy mojej córce i po sto razy dziennie tłumaczyli córce cierpliwie, że tak nie można postępować. Ani razu nie musiałam sama zwracać uwagi ich dziecku.
Gdyby moje dziecko było na miejscu tej dziewczynki, to również pierwsze co robię, to mówię, że ma natychmiast przestać. Reaguję, bo tak jak już pisałam – jestem za nią odpowiedzialna i nie pozwalam na takie zachowania. Nie chcę, żeby inne dziecko przez nią cierpiało i nie chcę, żeby ona sama wyrosła na osiedlowego terrorystę. I do cholery, Ty droga matko też się ocknij, kiedy widzisz, że Twój słodki łobuz to tak naprawdę gorzki oprawca. Bo dziecko ma prawo nie wiedzieć, że biciem nie rozwiązuje się problemów. Ale Ty jesteś dorosła… Czy nie?
Ja poniekad sie zgadzam ze dzieci same powinny sie dogadac. Sytlacja 1 Mialam sasiadke z 1 synem.,, Bo oni zawsze bija buednego X ” a reszta dzieciakow mowila my go bijemy bo X sam zaczyna. X przy mamusi byl jak aniolek ale jak mamusia zniknela z pola widzenia to mu rozki wyrastaly. Az kiedys X myslal ze matka poszla do domu a ona stamela tak ze ona go widziala a on jej nie. I pamietam jak dostal najpierw od dzieciakow bo cos tam im znowu zrobil. A potem od matki dostal lanie. Bo ona przed doroslymi wyszla na durnia ktory za wszelka cene broni dzieciaka. A X potrafil jak nikt nie chcial sie juz z nim bawoc no bil i gryzl do krwii jak nie bylo po jego mysli. Sytulacja 2 ja mam 2 dzieci moja szwagierka ma 2 i czesto sie spotykamu i nasze dzieci nie czuja sie u siebie jak goscie i jak my bysmy reagowaly na kazde zabieranie zabawek czy mamo bo on mi… To my bysmy nie jadly nie sprzataly itd bo bysmy staly nad 4 dzieci i rozwiazywaly ich konflikty. A nie zawsze jest tak jak one mowia. Tzn Mamo on mnie bije. Ale np zanim on uderzyl to Ty mu wyrwales z reki zabawke np. I o tym juz nie wspomni zadne To latwo mozma zauwazyc stojac tak zebysmy my widzialy dzieci ale one nie widzialy nas.
Oczywiście, że wszyscy wychowują dzieci. Do wychowania dziecka potrzeba całej wioski. Zamiast się wściekać, trzeba uznać dziecko za człowieka i powiedzieć mu, gdzie przekracza Twoje granice. Ma się domyślać, tym bardziej, że widać, że nie ma dobrych wzorców. Jeśli Tobie coś przeszkadza – powiedz to. W ten sposób wychowujesz każdego wokół siebie. Nie tylko dzieci.
Inna rzecz, że dzieci często dopiero reagują, jeśli niezadowolenie z jakiegoś zachowania wyrazi kolejna/obca osoba. Własnego rodzica się ignoruje, ale jak obcy postawi granice – czasem pierwsze dla takiego dziecka, którego rodzice są w tym względzie niewydolni – wtedy pojawia się szok i reakcja.
Tak – mamy prawo i obowiązek wychowywać cudze dzieci, bo nikt nie ma prawa wchodzić ci na głowę. I cudzych dorosłych też.
Zgadzam się, dobrze napisane. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wychowanie dzieci. Wychowujemy przyszłe pokolenie i nie należy myśleć, ze tylko rodzic ma prawo zwrócić uwagę. Każdy ma prawo upomnieć a w chwili kiedy komuś dzieje sie krzywda to wręcz jego obowiązek.
Ja moich dzieci pilnuję- żeby sobie i innym nie zrobiły krzywdy. Fakt faktem, w domu zdarza się, że jedno klepnie czy popchnie drugie. Wtedy rozmawiamy w domu. Ale absolutnie nie pozwalam, żeby moje dzieci robiły krzywdę innym. Ani żeby inne robiły krzywdę moim dzieciom. Ostatnio właśnie na placu zabaw jakiś chłopczyk zaczął przepychać mojego Tadzia, mama oczywiście nic. Ja w takiej sytuacji podchodzę i najpierw upominam zbója, mówię, że nie może nic mojego synka. Jeżeli nie reaguje to wchodzę między dzieci, nawet jeśli muszę małego agresora przesunąć. Zauważyłam, że dzieci, jak się je wybije z jakiejś czynności to niekoniecznie do niej wracają. Chociaż są i bardziej konsekwentne dzieci, które kontynuują proceder ? nie rozumiem, jak można nie reagować w takich sytuacjach.
Mam syna – 2-latka. Etap taki, że powtarza wszystko i po wszystkich. Na placu zabaw upatrzy sobie jakieś dziecko i biega za nim, korzysta z tych samych huśtawek, bo chce robić to samo. Niestety podobnie jest z zabawkami – dziecko się bawi wiaderkiem, więc on też chce – nie inne, tylko dokładnie to, którym się bawi inne dziecko. Nie bije nigdy innych, ale próbuje zabrać zabawkę. Nie wyobrażam sobie nie zareagować. Podchodzę i tłumaczę, że nie wolno. Że inne dziecko się teraz bawi, a on zabrał mu zabawkę. Czasami od razu oddaje. Czasami nie chce, a wtedy proponuję na chwilę innemu dziecku to drugie wiaderko czy samochodzik, a w międzyczasie nadal tłumaczę synowi. I w końcu zawsze oddaje albo zaczyna się bawić wspólnie z innym dzieckiem. Zauważyłam, że takie powtarzanie za każdym razem przynosi efekty, bo coraz częściej wystarczy raz powiedzieć, żeby synek oddał. Niestety często w drugą stronę to już tak nie działa, bo inne dzieci też wyrywają mojemu, a wtedy już reakcja rodzica nie zawsze jest. I to niestety przykre, bo moje dziecko w ten sposób uczy się, że on musi oddać to co zabrał, a jemu nie zawsze oddają, to co zabrali od niego.
Trzeba zwracać uwagę mamie i dziecku. Bo naprawdę to my sam jesteśmy odpowiedzalni za wychowanie naszych pociech.
A jak słyszę, że dzieci czasem powinny się dogadać, to śmiech mnie ogarnia. Bo czasem te dogadanie kończy się poważnym lękiem u dziecka.
Bo jak któraś z mam napisała wcześniej, rodziców też czasem trzeba do porządku doprowadzić.
Jakiś czas temu, odbierając malucha z przedszkola zauważyłam jak jeden chłopiec w przedszkolu dokucza drugiemu, zwróciłam uwagę dziecku, że tak nie można. Po czym zjawia się mamusia chłopca i tłumaczę co zaszło, ona „a co ja mogę, jak on w domu też siostrę bije”. Oniemiałam i zarzuciłam, że jeśli Pani sobie nie daje z nim rady to są instytucje co się tym zajmą. Kobieta jakby olśnienia doznała, synka na stronę i w przedszkolu już nikomu więcej nie dokuczał.
Swoje dzieci uczę szacunku do innych, ale jak czasem zauważe lekceważenie innego rodzica to biorę sprawy w swoje ręce. Nie można pozwolić, aby słabszy był terroryzowany.
Rodziców przyzwalających, aby ich dzieci gnebily inne dzieci dałać na wychowanie kuratorom.
Bo czasem to niektóre matki trzeba wychować….
ja w tym tekście zamienilabyn słowo „matka” na rodzic. bo znowu wychodzi na to że tylko „matka” wychowuje… 🙁
Masz rację. Jakoś o tym nie pomyślałam.
Rozumiem Twoją frustrację. Co bym zrobiła? To samo, co robię również kiedy moje Dzieci robią cos co mi się nie pidoba. Język osobisty. Tu powiedziałabym: „Nie chcę, żebyś biła (tu imię mojego Dziecka). To boli. Rozumiem, że chcesz się tym teraz pobawić. Poczekaj na swoją kolej”. To nie jest wychowywanie komuś dziecka tylko wyznaczanie swoich i swojego dziecka granic. Jeśli „oprawca” by nie zareagował, zwróciłabym uwagę matce.
P.s dzieci nie są niegrzeczne lub grzeczne. W danym momencie robią coś, co nam się może nie podobać lub podobać. I tyle.
Trochę nie podoba mi się w tym tekście, jak i w komentarzach, że dotyczy tylko matek… Często takie przykłady przemocy czy braku posłuchu i reakcji to wina właśnie tatusia
W szkole waldorfskiej w Poznaniu, w klasie pani Anny Morkis, parę dobrych lat temu, przez kilka miesięcy nauczyciele ( i rodzice podczas np. szkolnych imprez) przygladali sie jak wszystkie prawie dzieci w klasie czwartej pastwia się nad najlepszą przyjaciółką mojej córki – dziewczynka wychowujaca się w rodzinie zastępczej, dość kiepsko się ucząca i – co chyba najgorsze – chorą na pewną postać pląsawicy, która to wywoływała u niej mimowolne ruchy rąk, trzesienie się głowy i łysienie. Kiedy mama tej dziewczynki płakała na zebraniu z rodzicami, proszac rodzicow żeby powstrzymali swoje dzieci przed gnebieniem jej córki, to część powiedziała jej, że przecież nie mogą dyktować swoim dzieciom co mają czuć… A wychowawczyni po zebraniu wysłała mailem wszystkim rodzicom artykuł o tym, że tak jak „nie mówimy drzewu jak ma rosnac, tylko dostarczamy mu wody i słońca, tak dziecku nie powinnyśmy mówić jak ma postępować, tylko co najwyżej dawać dobry przyklad”…
Mama N Masakra. To ja bym zwołała zebranie rady pedagogicznej w szkole i powiedziała, żeby owa nauczycielka i cała reszta zapoznali się z metodami wychowywania, a nie hodowli., ewentualnie zatrudnili się przy podlewaniu drzewek w lesie i drzewom dawali przykład jak mają rosnąć.
To zakrawa o kodeks karny… aha, więc jak ja pobije kogoś z tych rodziców , to bezkarna będę, przecież nie powie mi głupie praeohak mam rosnąć
Ja często chodzę z moim synem 4 letnim do parku i córeczka która ma obecnie 1.5 miesięcy często patrzę czy mój syn czy córeczka nie zabiera komuś zabawek czy kogoś nie uderzy synkowi wytłumaczę że nie wolno popychac chłopczyka czy dziewczynki czasami ciężko i upilnować bo czasami rodzic się odwróci na chwilę A dziecko jak dziecko zrobi po swojemu moj synek do grzecznych nie należy i się z tym się nie oszukuje np dzisiaj bylam na placu zabaw i moj syn byl w piaskownicy i podszedl do niego chlopczyk i nasypal mu piachu na glowke i zaczol płakać bo piach wpadł mu w oczy A dziadek tego chłopczyka zaczol się śmiać z mojego dziecka że płacze A ja się zagotowalam i powiedziałam mu czy pański wnuczek by nie płakał jak by tak mój syn zrobił jemu tak samo to stanol i nie wiedział co powiedzieć często rodzice czy nawet dziadkowie czy nawet babcie nie zwracają na to uwagi i dla mnie to jest błąd ale każdy wychowuje sobie dzieci jak chce ja dużo tłumaczyłam dziecku A jak nie zrozumiał to wychodziłam z moim z placu zabaw może i źle robiłam ale poskutkowało
Ortografia… aż boli
Ja miałam taką sytuacje że czekając w kąciku zabaw w kolejce do lekarza moja córka bawiła się kręglami i piłką. Podszedł jakiś chłopiec i zabrał jej piłkę (jego mama siedział na krześle). Więc ja spokojnym opanowanym głosem tak, żeby usłyszał dosadnie powiedziałam „zostaw jej tą piłkę, bo ona miała ją pierwsza”. Chłopiec zdębiał i nie wiedział przez chwile co ma zrobić – matka też, ale nic mu nie powiedziała – a on oddał piłkę. Jakby nie oddał piłki mojej córce sama bym mu ją zabrała. Zero tolerancji dla niewychowanych dzieci.
Ktoś inny by powiedział, że dobrze wychowany to ten kto umie się dzielić…
Żeby się podzielić, trzeba zostać o to poproszonym.
Jakiś rok temu moją córkę spotkała podobna sytuacja. Dziewczynka będąca z babcią na placu zabaw, łaziła za moją Marcela. Córce nie bardzo podobało się jej zachowanie, bo dziewczynce wydawało sie, że jest 'Panią wszystkiego’, ale bezkonfliktowo przechodziła na inna bujawke, karuzele czy zjeżdżalnie. Nie wkraczałam, bo moja córka doskonale sobie radziła. W pewnym momencie wydawało się, że dziewczynki zaczynają się dogadywać. Kreciły karuzela na zmianę, ale tamta dziewczynka stwierdziła, że chce już sama i zawsze w druga strobe niż corka. Babcia stała 2metry od niej, ale sie słowem nie odezwala. Wiadomo mojej córce sie to nie spodobało, przyszła do nas 'na skargę’ ale jej powiedziała, żeby pobawiła się sama, bo sama widzi, że ta dziewczynka nie lubi chyba się z nikim bawić. Tamta gdzieś odbiegała, ale jak babcia zobaczyła, że córka odchodzi od nas i idzie w stronę karuzeli to sama usiadła na niej ?? i z daleka do niej woła: Ha ha ha my tu pierwsze siedzimy i Ciebie już nie wpuscimy. Wiecie co?! Byłam w takim szoku, że wmurowało mnie w ten piaszczysty plac. Ale maz opanowany podszedł do niej i coś powiedział. Ja rozumiem takie teksty wśród dzieci, ale żeby stara baba tak do 5latki? Poniżej wszelkiej krytyki!
No, ale Kinga zwróciłaś jej w końcu uwagę, czy nie?
Opowiem sytuacje która mi podniosła ciśnienie do poziomu MAX i niestety nie mogłam przejść obok. Byliśmy wtedy na placu zabaw są 4 huśtawki, wszytskie zajęte. Wchodzi na plac zabaw dziewczynka za nią mama odległośc od wejscia nie większa jak 2 metry mama wszytsko widzi… Dziewczynka wybiera sobie na „ofiare” najmłodszego chłopczyka podchodzi i próbuje go zepchnąc ale chłopczyk się nie dał i buja się dalej. „Ofiara” nr 2 to moja córka… Owa dziewczynka podbiega od tyłu do mojej bujającej się córki i niczego nie świadomej zostaje zepchnięta tak że spada do przodu. Staje „jak wryta” i nie bardzo rozumie co się stało patrzy na dziewczynke która już usiadła na jej huśtawce i jest już bujana przez swoją mamę!!…. Moje dziecko łzy w oczach ja byłam 3 huśtawki dalej bujałam młodszą no i podchodze do starszej i łzy lecą jak grochy. Patrze na dziewczynkę ona uśmiechnieta matka udaje że nic się nie stało i buja swoje dziecko… wiec mówie do niej
-„czemu zepchnęłaś moją córkę ona korzystała z tej huśtawki”
-nie zapchełam
– oczywiście że zepchnelaś własnie dlatego moja córka płacze
-(matka dziewczynki) zepchnełas?
-nie, mamo (dziecko nadal bujane przez matke)
– (JA)nie wolno tak robic plac zabaw jest dla wszytskich ale pewne zasady tu obowiązuja i to było bardzo nie grzeczne z Twojej strony
I wiecie co się stalo matka bujała ją dalej i kazała przerosic czego ona nie zrobila… dziecko bujalo sie dalej a ja tuliłam moje biedne dziecko pomyslalam że co bedę z dzieckiem dyskutowala jak matka wydaje się być pozbawioną mózgu….
To ludzie wychowują potwory….
Moja córka jest w wieku Leny i serce mi pęk kiedy inne dzieci jej dokuczają a Ona nie jest taka że umie się bronić… uczę tłumacze i wierzę że da sobie rade że mimo to że chce aby być dobrym człowiekiem i wrażliwym na ludzką krzywda to da sobie radę.
A Wy drogie matki swoich NIEWYCHOWANYCH dzieci spójście dalej niż na czubek własnego nosa bo kiedyś dziecko może zrobić to samo i tobie droga matko bo brak zasad to brak zasad…
OMG! Jak można się tak zachować?! Nie rozumiem tego! Z serca współczuję takich sąsiadów na osiedlu! Mam nadzieję, że moja córeczka nie będzie miała takich „koleżanek”… To matka tak zniszczyła tę dziewczynę, bo dzieci z natury są dobre i wrażliwe.
Ja miałam taką sytuację ze szwagierką, która stwierdziła, że nie życzy sobie żebyśmy zwracali uwagę ich dzieciom mimo,że sami nie reagowali na zachowania synów, a robili krzywdę mojej córce. A jak rodzic nie reaguje na zachowanie dziecka to ja reaguję i zwracam uwagę matce by zareagowała i wcale bym nie ustąpiła temu chłopcu…niektóre matki po prostu uważają,że w ten sposób wychowują swoje dzieci bezstresowo…a chyba nie na tym to polega…
Kochana niestety niektóre mamy nie reagują… Podobna miałam sytuację – tylko moja córka nie była sama ze mną… był starszy brat niedaleko… Bawił się z kolegą. Po moim upomnieniu dziecka, rodzica i braku reakcji… Syn podszedł i pouczył… Byłam z niego mega dumna! A mina Madki – bezcenna!
Często widzę jak dzieci zachowują się naprawdę skandalicznie, a rodzic w ogóle nie reaguje. Głupio mi, bo tak jak piszesz – nie ja jestem od wychowywania obcych dzieci, ale czasami się nie da tak 'odpuścić’ tematu. Staram się jednak poprosić rodzica o reakcję zanim sama zwrócę uwagę.
Moj syn zostal pobity przez 14 latka na podworku.
Sprawa jest na policji.
kinga co to za kolor na pazurze ?:D piekny
uwielbiam takie sytuacje, zawsze wtedy serce mnie kuje.
elegancki poscik.
udostepniam
Oj kochana w szkole to sie zacznie!
Nie chce nikogo straszyc ale moja corka niestety musila zostac przeniesiona do innej szkoly z powodu wlasnie dzieci.
W tej obecniej wszytsko minelo jak banka mydlana.
Ale przeslzysmy horror.
na szczescie to za nami
Jestem odpowiedzialna za swoje dziecko i nie dopuszcze zeby uderzylo czy zrobilo jakakolwiek krzywde innemu i to samo oczekuje od innych koniec kropka
Cudne zdjęcie i ta kokarda 🙂 <3
My tez mamy znajomych ktorych dzieci boja nasze hehe, ale na szczescie nie az tak zeby cos powaznego, takie dzieciece potyczki
ostatnio u nas podobie na sankach, chlopak z calej sily wszytskie dzieci popychal z gorki, polamac sie mozna, i wez pusc tu dziecko samo na podworko, no nie da sie.
Ile razy miałam taką akcje.
Wtedy zawsze reaguję, w nosie mam.
Moze sobie myslec o mnie kazdy co chce.
Zawsze zwracam uwage mojemu dziecu a aniolem nie jest wiec , wiec tym bardziej.
daj spokoj, akie matki mam ochote wyrzucic do kosza na smieci.
moja coreczke chlopczyk w mniej wiecej tym samym wieku sypal pisakiem w piaskownicy. matka oczywicie zero reakcji, bylam mega wkurzona. sama podeszlam do gowniarza i mu zwrocilam uwage, ale ten jakby grochem w sciane. podeszlam wiec do matk ii pytam czy to jej dziecko i zeby cos zrobila z tym ze sypie moje dziecko. a ona na to ze „corka nie moze z nim pogadac” rece opadaja
Też nie lubię zwracać uwagi nie mojemu dziecu, jest to dla mnie nie na miejscu i uwazam ze nic mi do tego, ale skoro bije moje dziecko no lepszej drogi nie ma no niestety wtedy musze, choc nie lubie.
Obserwuję, patrze, ale jak tylko dochodzi do rekoczynu, zaraz wkraczam do akcji
Właśnie!
Bo niektórzy to gorzej niż od swoich dzieci.
Kazdy jest odpowiedzialny za swoje dziecko. Szkoda ze nikorzy rodzice chyba tego nie wiedza, lub po prostu nie chca wiedziec
Nie zadaje sie z takimi matkami
Mój Dominik miał 4 lata jak zaczepil inne dzieci, wszytsko wyrywal, wszedzie chcail byc pierwszy i miec wszytsko. Po moich wielkich staraniach mozolnych i dlugich przeszlo i oby nie wrocilo.
Niestety lub stety ale rodzicow obowiazkiem jest zwracac uwage swoim dzieciom
Zawsze wtedy tak samo zwracam uwagę.
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji że moje dziecko dostaje buty.
Kiedyś miałam taka sytuacj na podworku na placu zabaw. Podeszlam do dzieciaka i mu tlumacze jak swojemu ze nie mozna tak. Zaraz za mna przyszla matka ktora w ogole nie reagowala, tylko ze jak sie zblizylam do jej dziecka od razu wstala laskawie z lawki gdzie wczesniej trzymala glowe w telefonie i nie obchodzilo ja co sie dzije w okolo.
Z takimi sytuacjami zmagam sie na co dzien.
Dzieciaki sa na ogol zazdrosne, chca byc w centrum uwagi, chca miec wszytskie zabawki dla siebie.
to normalne takie zachowania, ale rodzice niestety powinni reagowac bo potem rosnie maly agresor ktorego inne dzieci sie boja, nie ejst to dobre. nikt chyba nie chcialby miec dziecka ktorego inne dzieci sie boja.
W takich sytuacjach zawsze zwracam uwage takiemu dziecku i nie obchodzi mnie co na to jego matka, jak sama nie potrafi zwrocic uwage to trudno, moje dzieck oto nie worek treningowy.
genialny post. sama uwazam bardzo podobnie od ciebie, to rodzice powinni zwracac uwage a nie obcy ludzie
z takim czymś trzeba walczyć i nie udawać, że się nie widzi 🙂
_____________
Moim obowiązkiem jako matki jest przerwanie agresji względem mojej córki. Nie czekam aż matka agresora zaaraguje. Podbiegłam i zwracam uwagę, ze takie zachowanie jest niewłaściwe i powinien przeprosić moja córkę. Potem podchodzę do matki agresora jak dalej nie reaguje i prosze aby zwróciła uwagę swojemu dziecku. Nigdy nie czekałabym na ruch tylko z drugiej strony. Moje dziecko musi wiedzieć ze moze sie bronić, ze moze stawiać granice i musi wiedzieć, ze moze liczyć na moja pomoc gdy jest atakowane, żeby potem dawać sobie pozwolenie na obronę siebie. Dla mnie taka postawa jak czekanie aż druga osoba zaraguje jest nieodpowiednia, bo to Pani jest matka i to Panią bedzie dziecko naśladować i Pani wzorzec obierze i w dorosłym życiu tez bedzie czekac aż ktoś przestanie być agresywny do niej/niego czy poczeka aż przyjdzie mama agresora….
Tak, niektórzy zapominają,że poza tym ze dzieci się już ma, to należałoby je jeszcze wychować.
Ja reaguje i tym samym uczę moje dzieci tego,że nie muszą się godzić na coś takiego.
Jako nauczyciel przedszkola w takich sytuacjach zawsze mowie ze jest kolejka. Raz jedno dziecko a potem drugie. Najlepiej sie to sprawdza
Wolałabym nie mieć takich sytuacji ale jak już jest a niestety bywają. Zwłaszcza że często wychodzę z dzieckiem cz to na plac zabaw czy do sali zabaw. To wtedy stanowczo ze spokojem zwracam uwage dziecku. Uwazam ze czasem lepiej obca osoba zrobi jak upomni niz rodzic. Dzieci niektorych rodzicow w ogole sie ich nie boja i maja w nosie co sie do nich mowi. Tylko do obcego maja respekt.
W takich sytuacjach moja reakcja jest natychmiastowa i do dziecka i do matki.
spodobał mi sie ten artykul. kiedys tez mialam taka sytuacje a baaa nawet nie raz teraz mi sie przypomnialo jeszcze kilka. raz zwrocilam uwage matce ktora siedziala na lawce w parku i w nosie miala co robi jej syn.
Mój 4 latek wcale nie jest swiety. Ale zawsze reaguje w takich sytuacjach.
Sa to niezwykle trudne sytuacje. Bo z jednej strony chce sie zeby dziecko samo dawlo sobie rade a z drugiej strony nie chce zeby wzbudzac w nim agresje jakakolwiek. Beznadziejna sytuacja tez wobec nas rodzicow. Nieakceptowalne dla mnie jest ze rodzic nie reaguje na takie zachowania, ale tez uwazam ze warto dziecko troche aby samo zalatwilo swoje sprawy. Mamy nie bedzie jak wydorosleje. Generalnie patowe sytuacje ale niestety kazdy rodzic musi sie z nimi zmierzyc.
Mojej corce tez sie zdarza kogoś popchnac czy uderzyc jak jej cos niepasuje. Zawsze wtedy reaguje, nie wyobrazam sobie inaczej. Przemoc jest zla.
Pamietam siebie z dziecinstwa i tez bylam takim agresorem. Pamietam tez ze wynikalo to z zazdrosci o inne dzieci. Dlugo bylam jedynaczka i najstarsza w rodzinie. Wszytsko bylo dla mnie i podemnie. Moja corka tez jest taka w stosunku do dzieci . Ciezko mi jej tlumaczyc bo ona tak jkby nic nie docieralo. Mam nadzieje ze jej przejdzie w koncu mi tez przeszlo.
Moja Milenka została w ubieglym roku pobita przez chlopcow z placu zabaw. od tamtej pory boi sie tam w ogole chodzic
Dobrze napisane!
Zgadzam się w 100 %.
Czasem dzieci nie są niczemu winne.
Po prostu trzeba je odpowiednio ukierunkować i wychować.
jesli kogos dziecko krzywdzi moje to zawsze staje w obronie, to normlanie ejstem matka i p oto zeby je chronic
A jak się zakończyła ta sytuacja?
Sa dzieci ktore maja takie zapedy i niewiem skad. moj syn tez tak robil z innymi dziecmi, ciagle komus dokuczal jakby byl zazdrosny czy cos , sama niewiem. tlumaczylam i robilam wszytsko bo bylo mnie wstyd, dzis ma 8 lat i juz sie tak nie zachowuje.
Nie rozumiem takich rodziców, najpierw powienen taki rodzic dostać w czaszkę a potem dziecko.
A ja zdecydowanie zamiast zwracać uwagę dziecku to zwracam uwagę rodzicom. Nie zgadzam się na zwracanie się do mojego dziecka obcym ludziom. Jeśli moja córka zawini to z nią od razu rozmawiam a jeśli inne dziecko robi krzywdę mojemu to idę do rodzica.
mam ten sam problem z mojaja corka i kolega z przedszkola. emi ciagle skarzy sie ze patryk ja popycha albo bije. kilkakrotnie zglaszalam sprawe do nauczycielek i to nie jednej ,ale sytuacja jakby nie byla wyjasniona i caly czas sie powtarza. sama nie wiem co mam teraz robic
Idz do dyrekcji przedszkola, przedstaw sytuacje i stanowczo powiedz, ze kolejna taka akcja skonczy sie na policji, gdzie odpowiedzialnosc poniosa mie tylko rodzice dziecka, ale takze nauczycielki, gdyz nie zapewniaja Twojemu dziecka bezpieczenstwa, gdy jest pod ich opieka. Niestety, w niektorych przypadkach to jedyna droga. Sama ja przerabialam przez rok w przedszkolu. To bylo.kilka lat temu. Agresja nie byla jeszcze wowczas (tak mi sie wydaje ) az tak powszechna, jak dzis.
Mam dwie corki, wkraczalam dopiero, jak widzialam, ze moje dziecko nie daje sobie rady. I pamietam sytuacje z piaskownicy, gdzie starsza sie bawila swoimi zabawkami, grzeczna i niesamowicie spokojna zawsze, po ktoryms z kolei zabraniu zabawki przez corke sasiadki, po ktoryms z kolei zburzeniu jej pracy, moja corka…wydarla sie glosno, ze nie zyczy sobie, by ktos psul jej zabawe! Mina wszystkich – bezcenna. A dziewczynka sasiadki zaczela moja corke uwielbiac, bo jako jedyna umiala jej sie przeciwstawic 🙂
Dajmy naszym dzieciom najpierw szanse, przeciez chcemy, by w doroslym zyciu sobie radzily, a wkraczajmy, gdy konflikt eskaluje, a nasze dziecko jest bezsilne. Takie moje zdanie.
I jeszcze jedno – wiem, ze cudzych dzieci sie nie wychowuje, a wlasne- ale czasem nie ma innego sposobu, niz zwrocic uwage bezposrednio dziecku, gdyz czesto jest madrzejsze od wlasnego rodzica I szybciej blad zauwazy, niz on I naprawi swpje zachowanie. Smutna rzeczywistosc.
Ja też nie lubie zwracać uwagi innym dzieciom. Moje do aniołków nie należy, ale reaguje w porę. I tłumaczę, jeżeli nie pomaga zabieram dziecko. Ale ostatnio w przychodni miałam taką oto sytuację : moje dziecko bawiło się przy tablicy dla dzieci, bawił też tam się chłopczyk około 4letni. Ja stałam trochę dalej „za winklem” i co jakiś czas zerkałam czy wszystko jest ok. Po paru minutach usłyszałam jak chłopcy się sprzeczają, jeden krzyczy Tak, drugi Nie. Zaczęłam wołać swojego syna, ale z miejsca zerwała się pani (domniemam, że to była babcia dziecka) i podbiegła do MOJEGO dziecka i się nad nim nachyliła. Tym samym przysloniła mi widok. Uznałam, że zwróciła uwagę mojemu i już. Zawołałam syna, a on się rozplakał i powiedział, że pani go pobiła. Roześmiałam się, bo wydawało mi się to niedorzeczne. Niemożliwe. Nierealne. No, jak?! Ale on powiedział, że uderzyła go w ręce. Odwróciłam się do tej pani i się pytam, dalej nie wierząc, czy uderzyła moje dziecko. A pani, że nie uderzyła, ale klepnęła go w ręce. Zamurowało mnie. Powiedziałam jej, że jeżeli miała jakiś problem z moim synem to powinna podejść do mnie a nie bić moje dziecko. Pani nie widziała problemu w tym, powiedziała że skoro ja nie zareagowałam(przypomnę, że stałam w miejscu, gdzie nie widziałam ani mojego syna, ani jej wnuka) to ona go ukarała. Nie dało się z tą panią porozmawiać. Nie docierało do niej, że ja nie wiem, nie widziałam co tam zaszło. Później jak emocje trochę opadły, syn mi powiedział, że ten chłopczyk cały czas machał mu kredą przed oczami a on nie chciał. Cały czas przeżywał, że ta pani go uderzyła. Współczuję jej wnukowi, bo pewnie jest bite. I pewnie nie tylko po rękach.
Sytuacja nie dotyczyła mnie, ale podniosła mi ciśnienie. Aż ciężko uwierzyć, że w dzisiejszych czasach ktoś sobie może pozwolić na takie zachowanie.
Nie no ostatnio przecież jej już nie biła. Dorośleje 🙂
I ja jestem z niej dumna:) Jak jeszcze przestanie chodzić za Lenką i robić oraz mówić to co ona to mamy problem z głowy:)
No pewnie ze trzeba zwrócić uwagę i dziecku i matce. To uczy wszystkich łącznie z naszym własnym dzieckiem, że takie zachowanie jest zle i nieakceptowalne. To nie ma nic wspólnego z ingerowaniem w sposób wychowywania dzieci przez inne matki, po prostu nie pozwalamy na przekraczanie naszych i naszego dziecka osobistych granic.
Zwykle zwracam uwagę dziecku jesli jego rodzice nie zwracają mu uwagi, mam wtedy nadzieje ze dziecko zawstydzi sie ze ktos obcy zwraca mu uwagę i troche poprawi zachowanie! U mnie było to samo ze znajomymi i ich córka,tyle ze oni nie zwracali małej uwagi, ciagle musiałam cos mowić i ustawiać nie swoje dziecko az zaczęłam unikać spotkan z tymi znajomymi! A najbardziej mnie rozbrajało jak koleżanka mowila ze to akurat tylko z moja córka nie moze sie zgodzić ich pociecha!? po prostu nawet nie zwracała uwagi na to ze ich córka z nikim sie nie dogaduje i bawi sie na swoich warunkach!!