Strasznie dużo w nas dzisiaj obojętności. Ignorujemy się, albo wpychamy w kolejkę, nie ustępujemy miejsca ciężarnym, bo ,,zaciążyła, to niech się martwi”, nie słuchamy siebie nawzajem. Jedyna wrażliwość, z jaką nam ,,po drodze”, to wrażliwość na własne ego – to mnie zraniło, to mnie wkurzyło. Najgorzej, kiedy własne ego zaczynamy pompować kosztem innych.
O metodzie kilka dni temu opowiedziała mi koleżanka, której synek jest wielkim fanem wpychania sobie klocków do nosa.
Ale moje dziecko nie byłoby sobą, gdyby nie wpadło na pewien pomysł, który by rozszerzył jej „troskliwą działalność” na szerszą skalę. Otóż Lenka postanowiła ratować świat…
Przyznam się, że przy pierwszym dziecku sto razy sprawdzałam wszystko przed użyciem. Czytałam etykiety, studiowałam składy itd. Kiedy na świecie pojawił się Antoś, jakoś nie było już na to czasu. Może też za dużo kombinowałam, eksperymentowałam i dlatego pojawiły się problemy – nie wiem. Przyczyny mogły być różne.
Ponieważ zaczął się sezon na rabarbar i wszystko, co można z nim kulinarnie popełnić, stwierdziłam, że machnę na szybko ciasto z tymi kwaskowatymi badylami. Ale ciasto nie byle jakie, bo zrobione na bazie przepisu na moją ekspresową szarlotkę.
A powiem Wam, że mój pierwszy samodzielnie wykonany manicure mocno i pozytywnie mnie zaskoczył, bo był naprawdę ładny, jak na debiutanta w tej dziedzinie. Oczywiście czasu nie zaoszczędziłam wtedy wcale, a nawet muszę stwierdzić, że straciłam go więcej, niż bym go „wysiedziała” w salonie.