Dziecko płaczące na fotelu dentystycznym, czy dziecko płaczące przy codziennym myciu zębów? Trzymanie dziecka siłą na fotelu, czy przy codziennym szczotkowaniu? Ale Wam daję wybór, co? Wybór tragiczny, ale coś tak obstawiam, że część wybrałaby właśnie ten fotel. Jak mówią studenci przed egzaminem – lepiej się wstydzić przez 5 minut, niż uczyć przez pół roku. Dbanie o zęby dziecka to dla każdego rodzica trudny egzamin. A Ty, na jaką ocenę go zdajesz?

Wiedziałyście, że aż 50% dwulatków ma próchnicę? To znaczy, że ledwo pojawiają się ząbki i zaraz są zepsute. Im dalej w las, tym gorzej. Czytałam dane, które mówią, że aż 89% siedmiolatków ma zepsute zęby! Mnie te statystyki zszokowały. Mój Antoś ma 2,5 roku i nie wyobrażam sobie, żeby próchnica miała być stałym „gościem” w jego buzi.

Ratunku, biją!

Jakiś czas temu opublikowałam na Intagramie filmik. Opowiadam jakąś historię, a w tle słychać wydzierającego się wniebogłosy Antosia. Wyjaśniłam Wam, że to odgłosy z pola walki. Na ringu był Adam i Antoś. Miejscem bitwy, jak zwykle, łazienka. Nie tylko podczas nagrywania filmiku, ale co najmniej dwa razy dziennie, kiedy trzeba było umyć synowi zęby. Zasypałyście mnie wtedy wiadomościami więc dziś powtórzę to, co wtedy Wam odpowiadałam – tak, przez długi czas mycie zębów Antosia odbywało się trochę na siłę. Albo nawet bardzo na siłę. Teraz sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej. Antoś dostał wymarzoną (bo taką samą jak starsza siostra) szczoteczkę do zębów. Jest bardziej samodzielny. Ale do ideału ciągle nam daleko.

To ,,tylko” próchnica?

Postępująca próchnica to ból. To dyskomfort podczas jedzenia i picia. To przedwczesna utrata zębów mlecznych. To problem, który przenosi się na zęby stałe i często powoduje zaburzenia rozwojowe zgryzu. Kto nosił aparat ortodontyczny ten wie, że to dość wątpliwa przyjemność. A i tak uważam, że panująca od jakiegoś czasu „moda” na aparaty ortodontyczne, to duży postęp. Jeszcze jakiś czas temu niewielu wiedziało, kto to ortodonta i komu on właściwie jest potrzebny. Uwierzcie mi – nie zrozumie tego nikt, kto nie miał takich problemów. Odsłaniające się szyjki zębów, pogłębiające się recesje, przedwczesna utrata zębów stałych. Wydaje mi się, że estetyczne walory przy tym wszystkim, to mały pikuś. Chociaż znam takich, którzy całe życie wstydzą się uśmiechnąć. Jakby w jamie ustnej skrywali pilnie strzeżoną tajemnicę. No i kryją. Niewyleczone, krzywe zęby. I znowu – nie zrozumie tego nikt, kto nie zna tego uczucia i ma szczęście cieszyć się pięknym, zdrowym uśmiechem.

Wydaje mi się, że problemy są dwa – brak świadomości rodziców, że próchnica zębów mlecznych nie ulotni się magicznie razem z mleczakami. Dlatego wielu z nas bagatelizuje odwapnienia/próchnicę ząbków. Albo nawet nie bagatelizuje, ale… ma dość. Codziennego zmuszania do mycia zębów. Codziennego wydzierania się, jakby ktoś dziecko obdziera ze skóry. Wygodniej jest… odpuścić. I ja to naprawdę rozumiem. Ale na własnym przykładzie wiem, że tak po prostu nie można. Wyjdź ze strefy komfortu – powiedziałby jakiś couch. Święty spokój teraz oznacza kłopoty w przyszłości. No, niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie poszedł  nigdy do dentysty tylko dlatego, że już zaczął go niemiłosiernie boleć ząb, a od niego jeszcze głowa. Warto było dotrwać do tego momentu?

I błąd numer dwa– sprowadzanie próchnicy do kłopotu estetycznego. Problem próchnicy zaczyna się w buzi dziecka, ale niestety tam się nie kończy.  Nieleczone zęby mogą być źródłem infekcji całego organizmu! Nie będę tutaj wymieniać wszystkich chorób, jakimi może się skończyć próchnica, bo lista jest naprawdę długa i pewnie takie straszenie nie zrobiłoby na nikim wrażenia. Ale ale… czy ktoś z Was chciałby zahamować wzrost dziecka i źle wpływać na masę jego ciała? Albo zafundować mu seplenienie i problemy z wymową, przeżuwaniem pokarmu i trawieniem? Nie mówiąc – po prostu – o kompleksach, z jakimi musi sobie radzić w późniejszym życiu.

Jak dobrze zadbać o zęby dziecka?

-do znudzenia: dieta. Musi być bogata w witaminy i minerały. Problemy dzieci z próchnicą są tym większe, im więcej w ich menu przekąsek z dużą ilością cukru. Uwaga: jeśli między 1 a 4 rokiem życia pozwolimy dziecku na zasypianie z butelką mleka albo słodkiego napoju w ustach, sami narażamy jego zęby, dając pożywkę bakteriom. To samo dotyczy słodkich napojów, czekających na dziecko w ulubionym ,,niekapku”.

prawidłowa higiena jamy ustnej – nie wstydzę się tego, że – choć nasz rytuał mycia zębów przypominał długo drogę przez mękę – nasze dzieci po prostu muszą wyczyścić dokładnie zęby. Co wiąże się z tym, że nie tylko nakłaniamy je do samodzielnego szczotkowania, ale po tym przejmujemy szczoteczkę i nanosimy… hmm… poprawki, żeby mieć pewność, że wszystkie ząbki (i język) zostały wyczyszczone jak trzeba.

Ale chyba najważniejsze jest to, żeby dziecko u nas rodziców widziało zdrowe nawyki. Rodzic z próchnicą nie tylko będzie miał trudności do nakłonienia dziecka do odpowiedniej higieny jamy ustnej, ale też może przenosić bakterie „z ust do ust”, np. przez sztućce. Chyba takiego „prezentu” nikt z nas nie chce dać dziecku.

nie tylko ważne jak, ważne CZYM. Już Wam wspomniałam, że dzisiaj Antoś nie wydziera się już podczas mycia zębów i duża w tym zasługa szczoteczki…obowiązkowo takiej samej, jak ta Lenki. Wiadomo. Jest kolorowa i bzyczy. No, kto chciałby myć zęby kiepskim sprzętem. Dzieciaki myją zęby elektrycznymi szczoteczkami Oral-B, a dodatkowym „chwytem”, jaki działa już nawet na Antosia jest aplikacja Disney Magic Timer (tu podrzucam wam link do szczoteczek: KLIK)

Aplikacja działa bardzo prosto: dziecko szczotkując zęby odsłania obrazek. Im dłużej szczotkuje zęby, tym większą część obrazka widoczna jest na ekranie telefonu. Proste, ale skuteczne. Dodatkową atrakcją jest zdobywanie nagród – im częściej dziecko myje zęby, tym większa szansa na nagrodę.

Sama mam szczoteczkę Oral-B w wersji dla dorosłych (Oral-B Genius 10000) i nie wróciłabym już za nic do szczoteczki manualnej (link do mojego modelu: klik). Przy połączeniu z aplikacją Oral-B kompatybilną z moją szczoteczką co prawda nie oglądam bajek, ale za to aplikacja pilnuje, żebym podczas czyszczenia nie pominęła ani jednego zęba. Lubię ją też za to, że „ostrzega” kiedy zbyt mocno naciskam na dziąsła. Jeśli macie problemy z wrażliwymi, krwawiącymi dziąsłami, taka szczoteczka może być dla Was wybawieniem.

stała opieka stomatologiczna. Na pierwszą wizytę warto się wybrać z dzieckiem nie później, niż przed ukończeniem 1 roku życia… takie informacje znajdziecie wszędzie. Ale wiadomo, teoria to jedno, a w praktyce różnie z tym bywa. Z Lenką na pierwszą wizytę w gabinecie dentystycznym wybraliśmy się, kiedy miała 4 lata. Późno, wiem. Ale prawdę mówiąc byliśmy spokojni, bo o jej zęby od samego początku dbaliśmy wyjątkowo dobrze. I dziś widać tego efekty, bo Lenka wciąż nie ma próchnicy.

Z Antosiem do stomatologa wybraliśmy się dużo wcześniej, bo przed drugimi urodzinami. Nie oznacza to wcale, że przy drugim dziecku poważniej podeszliśmy do rodzicielskich obowiązków. Oznacza to tylko tyle, że nasz szybki jak błyskawica syn wbiegł w ścianę i najzwyczajniej w świecie postawił nas przed koniecznością sprawdzenia czy w świeżym jeszcze uzębieniu nie będzie wkrótce znowu braków. Na szczęście tym razem mieliśmy dużo szczęścia… zęby są całe i na dodatek bez próchnicy.

Trochę zawaliliśmy z tymi wizytami u stomatologa, ale na swoje usprawiedliwienie mamy fakt, że za codzienną pielęgnację zębów możemy sobie wystawić 5+. Jednak uważam, że nie ma co czekać z wizytą u stomatologa na pierwsze problemy: próchnicę czy ból zębów. Im wcześniej dziecko oswoi się z gabinetem dentysty, tym lepiej. Nasze dzieci mają o niebo łatwiej, niż my mieliśmy w dzieciństwie i warto to wykorzystać. Dentyści starają się umilić dzieciom czas spędzony w gabinecie a usługi są dla najmłodszych coraz bardziej przyjazne.

Wiecie co? O ile zgadzam się z tym, że Amerykanom możemy współczuć w kwestii nadwagi/otyłości, o tyle w sferze higieny jamy ustnej moglibyśmy się od nich naprawdę wiele nauczyć. Polska znajduje się w niechlubnej czołówce krajów, w których próchnica u dzieci panoszy się jak jakaś epidemia. I chyba ciągle nie do końca zdajemy sobie sprawę, jakie ma ona skutki dla zdrowia naszych dzieci… zacznijmy to zmieniać na lepsze.