Z czym wam się kojarzą klocki? Pierwsza myśl, obraz, który pojawia się wam w głowie. Co widzicie? Wdepnięcie w nie gołą stopą przy akompaniamencie słów na „k” i na „p”? Czy może wieczny bajzel w dziecięcym pokoju, którego nie da się ogarnąć? 

To wszystko pewnie jest lub niedługo będzie na Waszym porządku dziennym (tak, porządek to idealne ironiczne słowo w kontekście klocków). Bo przecież dzieciństwo bez kolorowych plastikowych zabawek jest niczym. Niczym damska kosmetyczka bez kolorowych szminek. Niby ok, ale jakoś tak szaro.

dzieci sie bawiaI rzeczywiście można narzekać, psioczyć, przeklinać dzień, w którym nabyło się pierwsze opakowanie, ale wiecie co? Ja odkryłam drugą stronę medalu popularnych klocków i powiem Wam, że błogosławię moment, w którym przytargałam do domu Lego Duplo. Bo jak dobrze wiecie relacje Lenki i Antosia to codzienne pole bitewne i walka na froncie. Trzeba pilnować, żeby się nawzajem nie pouszkadzali, żeby sobie np. oczka nie wyjęli łyżeczką albo przynajmniej nie pomazali niezmywalnym markerem po twarzy.

Także ten… Ja tam wolę mieć czujne oko na dwójkę moich dzieci, bo nie wiadomo co im kiedy strzeli do głowy. Ich relacje były trudne od samego początku, od kiedy Antoś pojawił się na świecie. Lenka raczej nie była zadowolona, że po 5 latach bycia jedynaczką została nagle starszą siostrą… na dodatek siostrą BRATA. No już lepiej by wypadała na tle siostry, więc pewnie do tej pory uważa, że zrobiliśmy jej na złość przynosząc do domu chłopczyka zamiast dziewczynki. A przecież mogliśmy zamienić się z jej kolegą, który prawie w tym samym czasie stał się posiadaczem młodszej siostry.

rodzenstwo
lego duplobrat i siostra
rodzenstwo bawi sie klockamiTak naprawdę nawet teraz, gdy Antoś podrósł, jest „na chodzie” i kleci jakieś tam swoje zdania, nie mogę jeszcze powiedzieć, że jego relacje z Lenką są dobre. Uległy wprawdzie pewnej zmianie, ale czy to jest ta DOBRA ZMIANA? Chyba jeszcze nie. Dlatego moje serce się raduje i oko cieszy, kiedy widzę wzruszający obrazek, na którym moje latorośle bawią się (!)  RAZEM. Na przykład nasza pierworodna bawi się z bratem w szkołę. Ona jest nauczycielką, a on uczniem, który jest niestety dość mocno niezdyscyplinowany i najpewniej Lenka mu za niedługo wystawi diagnozę, że jest to przypadek beznadziejny i trzeba z nim się udać do lekarza. Bo przecież żaden nauczyciel z takim dzieckiem długo nie wytrzyma. Ale póki co ona bardziej lub mniej cierpliwie uczy go kolorów, kształtów i generalnie robi co w jej mocy, żeby nauczyć go budować wieżę z klocków, bo przecież każdy facet powinien to umieć, nieważne ile ma lat.

lego duplo nauka kolorowdziecko sie bawizabawa legoNo cóż,  ten obrazek nie jest tak do końca idealny. Świetnie znam swoją córkę, więc wiem, że zaczęła się z nim bawić jego klockami, a nie swoimi, bo nie będzie eksploatować swoich zabawek, poza tym nie lubi, kiedy Antoś próbuje zjeść jej własność. Ale nie będę się czepiać szczegółów, bo ważne jest dla mnie to, że w ogóle się wspólnie bawią i on też bardzo dużo się od niej przez to uczy. Nieistotne, że chłonie jak gąbka rzeczy dobre i te złe też. Istotne jest to, że takie niepozorne coś jak zabawka tak potrafi zjednoczyć, choćby na chwilę, siostrę i brata. Wprawdzie Lego Duplo są przeznaczone dla dzieci nieco młodszych niż Lenka, ale z drugiej strony małymi częściami Lego Friends się nie pobawią, bo Antoś będzie chciał zrobić z nimi to co lubi najbardziej… czyli zjeść.  A już wam przecież mówiłam, że Lenka nie lubi się dzielić.

Chciałam Wam przez to powiedzieć, że jeśli skończyły Wam się już pomysły jak scalić nielubiące się rodzeństwo, to spróbujcie moim sposobem. Serio. Warto się przełamać i kupić całe pudło barwnego bajecznego plastiku, bo układanie budowli z klocków to nie tylko dobra zabawa, ale i nauka kreatywności, a wiadomo, że najlepiej uczyć się w towarzystwie niż samemu.

Dzięki Lego Duplo, idę po więcej.