− Czy ktoś z Państwa zadał tym dzieciom pytanie, z jakiego powodu albo na kogo się tak wściekli?

– Nikt wcześniej nie spytał ich o coś tak oczywistego…

To nie uwarunkowania genetyczne, a ilość agresji, z jaką stykają się dzieci w trakcie swojej krótkiej egzystencji sprawia, że same zaczynają traktować agresję jako sposób na wyrażenie nadmiaru emocji. Jaką rolę odgrywają tutaj rodzice, opiekunowie, dziadkowie i nauczyciele?

Agresja, czyli co?

Przyczyny agresywnego zachowania leżą w mózgu i mają uwarunkowanie społeczne. Agresja nie jest uwarunkowana genetycznie. Nie możemy jej tłumaczyć w stylu ,,dziadek od strony ojca był naczelnym agresorem rodziny, mogło się udzielić wnukom”.

Źródłem agresywnych zachowań jest blokada swobodnej interakcji między ludźmi. W dużym uproszczeniu – do agresywnych zachowań uciekamy się wtedy, kiedy tracimy poczucie bycia wartościowym dla drugiej osoby.

Zamykanie agresji w kategoriach złości, nadwrażliwości, krzyku i wściekłości, jest dużym spłaszczaniem tego zjawiska. Potężne dawki agresji ,,sprzedajemy” z uśmiechem i przyjaznym, słodkim głosem. Sęk w tym, żeby odróżnić agresję destrukcyjną od konstruktywnej. Ta druga sprawia, że realizujemy cele, spełniamy marzenia, mobilizujemy się, aby przebiec maraton i walczyć z chorobą. Tak działa agresja, którą potrafimy skutecznie komunikować. Agresja destrukcyjna każe chłopcom przystąpić do walki – kiedy walka się kończy, temat najczęściej zostaje zamknięty. Dziewczynki destrukcyjną agresją wyrażają częściej przez słowa. Potrafią być dla siebie naprawdę okrutne, a ich konfrontacje ciągną się bez końca.

Pedagog i psychoterapeuta Jesper Juul twierdzi, że ,,konstruktywna agresja jest jak seksualność i miłość”. Wzbogaca relacje międzyludzkie, prowadzi do lepszego zrozumienia drugiej osoby i poprawia jakość życia. Próba całkowitego odebrania dzieciom upustu negatywnych emocji lub – co gorsza, ,,leczenie” ich farmaceutykami, obniża witalność dziecka i jest jak leczenie zapalenia płuc syropem na katar.

Agresja ,,pedagogiczna”?

Ludzie, którzy nie dojrzewają, mają tendencję do przybierania w dorosłym życiu agresywnych zachowań. Czy to oznacza, że agresywni są tylko kryminaliści, albo tzw. trudna młodzież?

Agresja to także cynizm lub złośliwość. Wielu dorosłych popada w pułapkę myśląc, że jeśli ukryją agresję i złość pod płaszczem słodkiego, pedagogicznie poprawnego tonu, to słowa staną się mniej agresywne, a dziecko nie wyczuje, co się za nimi kryje. Błąd! Mieszanka wybuchowa, jaką jest krytyczna treść i dobrotliwy ton wprowadza w komunikację z dzieckiem jeszcze większy chaos, ponieważ nie wie ono, które z nich jest właściwym przekazem. Według Juula mniejszym złem w trudnej sytuacji jest wrzask, spójny z komunikatem. Sęk w tym, żeby potem potrafić wziąć odpowiedzialność za własny wybuch złości, mówiąc np. jest mi przykro, że byłam tak wściekła, a ty się przeraziłeś. Najgorszym wyjściem z  sytuacji jest obarczenie dziecka całkowitą winą za nasze zdenerwowanie, nieważne, czy chodzi o relację rodzic-dziecko, nauczyciel-uczeń, czy jakąkolwiek inną.

Agresywne dziecko

Dzwoni do nas wzburzona mama mówiąc, że Martynka pogryzła dzisiaj Jasia. Jak zareagować? Przede wszystkim – wysłuchać, obiecać rozmowę z dzieckiem i faktycznie (oraz taktycznie) ją przeprowadzić. Ważne, żeby nie wpaść przy tym w pułapkę – to, że nasz kilkulatek ma duży zasób słów i potrafi znakomicie się wysławiać nie znaczy, że ma takie samo zrozumienie wobec istoty rzeczy, jak dorosły. Wartości i granice, przekazywane dzieciom przez rodziców, ale też instytucje, które mają je ,,współwychowywać”, dziecko rozpoznaje powoli i na podstawie obserwacji zachowań dorosłych. Tempo nauki zależy oczywiście od czasu poświęconego dzieciom, ale nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że granice zachowań przyswajane są dopiero przez 5-latków. Jeśli dziecko w wieku dwóch, trzech lat uderzy, ugryzie lub popchnie, to nie jest to powód do paniki – takie zachowanie dopuszcza zdrowy rozwój dziecka. W tym wieku dziecko nie panuje jeszcze nad wszystkimi mięśniami strun głosowych, dlatego często odnosi się do tych najbardziej raniących nasze uszy, które świetnie pamiętamy jeszcze z okresu niemowlęctwa. Czy to oznacza, że na takie zachowania nie musimy wcale reagować?

Jeśli parolatek ucieka się do gryzienia, uderzenia itp. gestów, sygnalizuje nam frustrację, którą dziecko w tym wieku odczuwa mniej więcej co godzinę. Nie zawsze jest to wyraz niezadowolenia, czasami również ciepłych uczuć, Według Jaspera Juula, tzw. ,,ukąszeń miłości” jest 80%. Kiedy w takiej sytuacji dziecko zamiast spotkać się z próbą zrozumienia, co jest powodem jego frustracji, otrzyma personalną krytykę, trudno mu będzie zbudować poczucie własnej wartości. Dzieci nie widzą jeszcze różnicy między sobą, a swoim zachowaniem, dlatego krytykę odbierają jako znak, że coś jest z nimi nie tak. ,,Krytyka wobec małych dzieci narusza ich integralność psychiczną i jest agresją w najczystszym tego słowa znaczeniu” – twierdzi Juul.

Tato, bądź!

Według badań zdecydowanie liczniejszą grupę wśród ,,małych agresorów” stanowią chłopcy. Taki fakt bardzo często wynika z ,,nieobecności” ojców, którzy zarabiając na utrzymanie rodziny lub trzymają się tezy, że ,,dziecku to głównie mama jest potrzebna”, przez co poświęcają mu zdecydowanie za mało czasu. Wielu chłopców ma problem z agresją, ponieważ ich ojcowie są nieobecni lub nie potrafią pełnić roli taty, prezentując zbyt kobiecy model wychowania. Paradoksalnie nie chodzi wcale o zbyt wiele. Pół godziny, czasem nawet 15 minut dziennie poświęcone na zabawę z synem, dzięki której będą ,,walczyć” lub ,,współzawodniczyć”, pozwala chłopcom zamieniać swoją energię w konstruktywne działanie i pewność siebie, potrzebną w przyszłym życiu. Warto wiedzieć, że jeśli problem z agresją pojawia się u córek, lekarstwo dla nich jest… właściwie to samo – więcej czasu spędzanego z ojcem!

Pigułka na szczęście, pigułka na łzy

Żyjemy w rzeczywistości, w której przypadki zachorowań na depresję i nerwicę są coraz częstsze. Ludzie szukają odreagowania w używkach – po marihuanę i tzw. dopalacze sięgają już dzieci w wieku 12, 13 lat. W telewizji możemy zobaczyć  przerażające sceny – grupa nastoletnich dziewczyn kopie i znęca się nad leżącą na ziemi koleżanką. Patrzymy na ,,trudną młodzież” i modlimy się w duchu, żeby nasze dzieci nie wyrosły na takich ludzi. Sęk w tym, że taki strach wpędza nas w pułapkę. Uważamy, że wyparcie problemu i udawanie, że problem agresji nie istnieje, przynosi odwrotny skutek.

W kontaktach z dziećmi przybieramy maski, gramy role. Mamy problem z okazywaniem prawdziwych emocji, uważamy, że powinniśmy oszczędzić ich dzieciom. Niektórzy rodzice uważają, że są w stanie uchronić dzieci przed wszelką frustracją, bólem i smutkiem. Problem pojawia się wtedy, kiedy te dzieci dorastają, wychodząc spod parasola ochronnego rodziców. Stykają się z ludźmi, którzy nie szczędzą im powodów do frustracji. W ten sposób rodzą się problemy z rozładowaniem złych emocji – skoro nie wiemy, jak dać im upust, to czemu nie przez agresję? Lub alkohol, narkotyki, dzięki którym przez chwilę można poczuć ulgę, poczuć, że uwolniliśmy się od frustracji?

Żyjemy w kulturze, w której okazywanie uczuć nie jest mile widziane. Nie jesteśmy zbyt wylewni. Zdarza się, że nawet uczucia, które są całkowicie uzasadnione, napawają nas wstydem. Chodzimy do lekarzy po pigułki, które choć trochę nas ,,otępiają” uważając okazywanie euforii, strachu, smutku i całej palety emocji za objaw nienormalności.  Dlaczego takie słowa w tekście o agresji u dzieci?

Agresja dorosłych świadczy o zaniedbaniach w pierwszych latach życia. Brak kompetencji społecznych, problemy wychowawcze – to wszystko nie jest wysysane z mlekiem matki.

Na koniec… pewne duńskie badanie, przeprowadzane wśród przedszkolaków wykazało, że większość dzieci w kontaktach z dorosłymi czuje się ganiona i krytykowana przez (!) 80% czasu. Dorośli uważali zaś, że krytykują i ganią dzieci przez 20% wspólnie spędzonego czasu.

Czy na co dzień, sfrustrowani zachowaniem dziecka,  mamy czas zastanowić się z czego właściwie wynika jego agresja?

agresja u dziecka