Z mojej listy „Filmy nie dla matek” obejrzałam ostatnio coś, co zmroziło mnie do szpiku kości. Przeorało, przeżuło i wypluło. Film nosi tytuł „Obcy we mnie”.
Na początku wszystko ładnie, jak z obrazka. Rodzina, poród, dziecko pojawia się w domu. I nagle coś się zepsuło. W matce zaciął się mechanizm, trybik nie zaskoczył. Stało się to, czego boi się każda kobieta: matka nie potrafi cieszyć się dzieckiem. Z dnia na dzień staje się ono dla niej coraz bardziej obce. Tak jakby przed chwilą nie wyszło z jej ciała. Matka ucieka, ale ją znajdują. I leczą. Trwa to długo, jest bolesne, ale się udaje. Nikt nie mówi, czy dziecko to zapamiętało, ale odczuwa: jest nerwowe, niespokojne, napięte. Diagnoza? Depresja poporodowa.
Nie jest ona wcale rzadką przypadłością. Ostatnio czytałam o aktorce, która musiała zrezygnować z pracy w serialu, aby poddać się leczeniu tej przypadłości. Sprawdzam, kiedy rodziła – to już rok temu! Właśnie, depresja poporodowa wcale nie pojawia się wyłącznie w pierwszych dniach po porodzie. W ich trakcie to normalne, że czujemy się oszołomione, zszokowane. Puste w środku. To tak zwany baby blues. Z naszego ciała zniknęło coś, z czym zdążyłyśmy się zżyć. Zamiast tego na łóżku leży istota, do której nikt nie przyczepił instrukcji obsługi i która myli noc z dniem, przez co przypomina wampira i tak samo wgryza się w naszą pierś. Ale to uczucie, wzmacniane przez hormony, mija. Z tym, że nie u wszystkich, a depresja poporodowa może ciągnąć się nawet przez kilka lat od porodu!
Pierwsze rozczarowanie przeżywamy jednak już podczas niego – wyobrażamy sobie to jako mistyczne przeżycie, jakieś zen i budda style, a tymczasem niekiedy to krew, pot, oksytocyna i tlen, a na koniec do tego trzeba urodzić łożysko. Potem dziecko – szalenie absorbujące albo diabelnie nudne, jakoś nigdy nic pośrodku. Ludzi wokół nagle stają się niewidoczni i podczas gdy w ciąży miałaś wokół siebie tłumy, po porodzie zostajesz sama. Teoretycznie nie chcą ci przeszkadzać, ale ty marzysz o tym, aby byli, by zdjęli z ciebie trochę tego psychicznego ciężaru.
Kryteria szczęścia są naprawdę w dzisiejszym świecie wyśrubowane. Narzuca się nam, że skoro mamy już to upragnione dziecko, to powinnyśmy chodzić z bananem na twarzy, zadowolone i bezpretensjonalne. To jeszcze bardziej dołuje – teściowa dziwi się, że chodzimy zmęczone i skwaszone, skoro ona radziła sobie niesamowicie. Z ekranu bije blaskiem rodząca w tym samym terminie aktorka, z tym że my ledwo zdołałyśmy ogolić pierwszy raz po porodzie nogi, a ona już w szpilkach na czerwonym dywanie.
Depresja to naprawdę niezwykle częste dzisiaj zjawisko, z tym że mam wrażenie, iż coraz ciężej się do niej przyznać. Kult szczęścia i pozytywnego myślenia są diabelnie depresjogenne. Rozumiem te panie, które rzygają tęczą na widok rozanielonych matek z telewizji. I rozumiem matki, które nie są na tyle silne, aby nie wpędzić się w depresję. Bo trzeba mieć naprawdę siłę Niesamowitego Hulka, żeby choć raz się nie załamać. I przyznać: „To ja jestem tą, której się nie udaje!”.
Kobieta w depresji tak naprawdę nie wie, co robić – nie może przyznać się najbliższym, bo ani matka, ani teściowa tego nie przeżyły, a jeśli przeżyły, to dawno. Nie zrozumieją, a brak zrozumienia tylko pogarsza sprawę. Na szczęście w dzisiejszym świecie łatwo znaleźć pomoc… jeśli tylko umie się o nią poprosić! Tymczasem najtrudniejsze w leczeniu depresji poporodowej jest we współczesnym, hura-optymistycznym świecie właśnie przyznanie się do faktu: „Coś we mnie nie działa. Naprawcie to, bo chcę jednak cieszyć się macierzyństwem!”.
Jak mówi Jonathan Rottenberg, który twierdzi, że depresja nie jest chorobą, ale problemem z zakresu zdrowia publicznego, podobnie jak samobójstwo i samotność: „Facebookowe profile zapełniamy raczej dowodami na nasze dobre samopoczucie, radosnymi wydarzeniami albo zdjęciami, na których jesteśmy szczęśliwi i uśmiechnięci. Mało kto pisze o momentach zwątpienia czy smutku”. Fakt, nie widziałam, aby ktokolwiek (poza wspomnianą aktorką) przyznał się publicznie do swojej depresji.
Tymczasem więź matki z dzieckiem nie rodzi się zawsze naturalnie. Czasem trzeba ją w sobie wykształcić poprzez pielęgnację, opiekę, czułość. To nie jest tak, że matka nie kocha swojego dziecka. Ona chce go kochać, ale nie może, chciałaby się nauczyć, ale nie ma nauczyciela. Presja ze strony społeczeństwa, aby była dobrą, czułą, troskliwą matką, a nie tylko dawcą mleka, tylko pogłębia stan depresji.
Nie wiem, czy dobrze rozumiem tę depresję poporodową. Próbuję przypomnieć sobie te pierwsze dni po porodzie, gdy czułam się zagubiona, bez żadnych umiejętności, a każdy dzień wydawał mi się Dniem Świstaka. Jeśli są tu panie, dla których poród i pierwszy okres macierzyństwa był trudny, odezwijcie się. Bo może te, u których depresja poporodowa trwa już od dawna (może trwać nawet do 3 lat po porodzie!) was potrzebują?..
Rozumiem wszystkie mamy z depresją. Nie jest to wymysł, lenistwo czy chęć znalezienia się w centrum uwagi!!! Ja chcę zniknąć, co rano budzę się z myślą, że to kolejny parszywy poranek polegający na przewijaniu, karmieniu itd. (mam dwójkę, starsze przechodzi bunt dwulatka). Nie szczypie i nie bije swoich dzieci, ale na nie krzyczę kiedy jest mi zbyt wiele (po 15 minutach, rozlanej kawie- zimnej, zniszczonym kolejnym domowym sprzęcie czy któryś raz w ciągu dnia ubrudzonym ubranku. Zajadałam te ciężkie dni, przytyłam i teraz jestem grubą i smutną matką. Mimo, że maż zajmuje się dziećmi, ja nie chcę już nic od życia, chcę tylko się nie obudzić w wrzasku bo 5.30 to czas karmienia i przewijania młodszego, a potem już idzie do 23.00 cały dzień porażek. Nie rozumiem moich dzieci,nie lubię się z nimi bawić, nie lubię z nimi spędzać czasu, nie lubię już nawet samej siebie. Przyjaciół tez nie mam zbyt wiele. Ci których mam są zajęci realizowaniem siebie i budowaniem swojego szczęścia- zazdroszczę im, dlatego nie chcę wychodzić z domu. Gdzie taka beznadziejna ja mam iść do ludzi. Zazdroszczę tym uśmiechniętym mamom z placu zabaw, z facebooka, z ulicy. Ja już nie widzę dla siebie nadziej.
Kolejna dziwna a nagonka. Jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży wszędzie było głośno o cudzie życia i pięknym okresie kobiety w ciąży. A ja jedyna, którą możnaby zabić uznalawalam że ciąża to zło, najgorszy okres dla mojego ciała ale cóż chcę mieć dziecko więc trzeba to przeżyć i jest to najnormalniejsza rzecz w świecie. W jaki sposób? Mam pecha albo nie-kwestia organizmu, czasem własnych błędów. Na szczęście wbrew pozorom nie do końca byłam osamotniona w tych przekonaniach, większość koleżanek okazało się że myśli podobnie. Potem artykuły o karmieniu, i innych obowiązkach przytlaczajacych że wszystko kręci się w ogół dziecka a matka to juz tylko obiekt do wychowania na każde żądanie. Żłobki to zło, kariera odpada,życia towarzyszyskiego brak ale to przecież tak musi być i to jest dobre skoro zdecydowalo się na dziecko. Bo posiadanie dziecka to wręcz śmierć wlasnego życia. Od tego można faktycznie popaść w depresję pomimo iż te artykuły wskazywały że to przecież normalność i najpiękniejszy dar życia o który przecież chętnie się dba bo jakże miałoby być inaczej od momentu przytulenia dziecka po cudownym okresie porodu… a teraz nagle kolejny artykuł o samych negatywach jeden ostatnio czytałam o minusach zmieniajacego sie ciała w ciąży, teraz depresja poporodowa. A gdzie w tym wszystkim normalność wychowania dziecka od tak po prostu. Decydując się na dziecko chyba się Go chce i wszystko się dzieje od tak po kolei, po ciąży można wejść w rytm życia z dzieckiem, potem przejść powoli do swojego życia to dziecko w końcu dorosnie a my rodzice dalej bedzemy żyć obok wskazując drogę a nie kończąc nasze życie. Ciążowe błędy bądź pech można naprawić, o ciało można zadbać a nie porównywać tego conajmniej do wypadku z wyladowaniem na wózku i uratowaniem przy tym czyjegoś życia,a nawet Ci ludzie sobie radzą chociaż to jest właśnie pech i czasem koniec jakiejś części dotychczasowych zajęć. A dziecko- my tez kiedyś byliśmy mali i rodzice różnie nas wspominają ale mimo to żyją dalej jak można łatwo zauważyć już bez nas w takiej postaci.Nas czeka to samo. I obawy owszem mile wskazane, każdy się boi nowości ma gorsze samopoczucie bo coś złego się dzieje, ludzie popadają w depresję od tak każdy z innych powodów. Ciąża i posiadanie dziecka ma również prawo się tak skończyć i nic w tym złego. Dlaczego zatem robi się z tego coś nadzwyczajnego…
Dlatego ze macierzynstwo w dzisiejszych czasach jest trudniejsz niz 40 lat temu. Owszem mamy pralki lodoeki zmywarki itd ale. 40 lat temu nie bylo za wiele tylko nie liczni mieli jakies perspektywy lepsze niz zalozenie rodziny w wieku 20 lat. Nie bylo zbyt rozwinietych mediow. Jedyne parcie to byc lepszym od sasiada. Nie od 1000 pan ppowiadakacych jak wspaniale jest maciezynstwo. Na zasadzie spedzilam cale 50 min z dzieckiem podczas spacerku kiedy dziecko spalo zrobili mi zdjecia i podpisaki Jak wspaniale zajmuje sie dzieckiem. A potem nie mialamzbyt wiele czasu bo muszr zalozyc moje szpilki od pirelli i sukienke od Armaniego i pokazac sie na sciance z mezem przez jakies 6h. A potem musze odespac bo rano wywiad w tv sniadaniowej o pieknie karmienia piersia. I schudlam w tydzien po ciazy bo cwicze z trenerem personalnym przez 4h dzienne. Podczas gdy dzieckiem zajmuje sie niania na wylacznosc. Wiec jak znudzi mi sie siedzenie w domu to pujde na kawke z kumpela ktora niby przypadkiem opowie co tam u nas dobrego. To jak taka Kowalska zona zwyklego Kowalskiego ma nie wpasc.w depresje. Jej dzien zaczyna sie od placzu o jedzenie przewijanie ogarnianie domu ma nocme pobudki moze kolki i meza ktory uwaza ze nic nie robi bo obiad nie ns czas a na rzarcie w restauracji go nie stac. I on zmeczony po pracy chce spokoju a nie zajmowania sie dzieckiem. Mimo tego ze przed posiadaniem dziecka pracowal tam gdzue teraz i mial sile.na wszystko. A Kowalskiej rozstepy zostaly brzuch obwisl na sex nie.ma sily. Od meza uslyszy ze nic nie robi a od tesciowej.ze ona miala 5 dzieci i wszystko bylo zrobione.
Tylko 40 lat temu wychowanie wygladalo tak matka dala Ci do rzarcia to co miala w domu np paje chleba z cukrem i na dwor. 5 latek zajmowal sie dwulatkiem i nie bylo w tym nic dziwnego. 8 latek noworodkiem a jakies najstarsze ogarnialo pranie a matka cos na obiad. A dzis za takie rzeczy to kurator. Niech 5 latek powie ze pare godzin pilnowal 2l letniego rodzenstwa albo 8 latek ze ze zajmuje sie kilka godzin noworodkiem lub ze w domu nie ma nic na kanapki tylko chleb z cukrem. To zaraz pomoc spoleczna by naslali.
Jeszcze wiecej o tym poczytam to juz w ogole nie bede chcaila miec dzieci.
znam osobiscie kobiete ktora mimo iz minelo 5 lat od porodu ciagle ma depresje, leczy sie i widac malutka poprawe, ale malutka. ciezka choroba.
caly ten baby blues czy depresja to dla nie tak samo wazne. matka jak zostaje sama w domu z dzieckiem maz ciagle zagoniony tylko mysli kiedy tu sie przespac a matka tak samo , tyle ze moze pozwolic sobie na stluczenie szklanki czy pomyslenie soli z cukrem ze zmeczenia, a maz juz niebardzo, bo obowizaku sluzbowe, bo odpowiedzilnosc za ludzi w pracy i robote ktora czeka do wykonania.
Moja kuzyna po porodznie nie mogla dlugo sojsc do siebie, miala bardzo ciezki porod. Minelo juz 4 lata a ona nadal nie mzoe zdecydowac sie na drugie dziecko bo tak abrdzo boi sie porodu. Biedna .
Depresja ? Jak ?
Coś chyba za bardzo kobiety przeżywają albo za dużo filmów i utożsamiania się z głównymi bohaterkami.
Znam temat od podszewki , moja siostra miala depresje poporodowa, teraz po 3 latach od porodu jest juz na szczescie wszytsko ok 🙂
Szkoda ze dzisiejsze czasy nie pozwalaja do konca cieszyc sie macierzynstwem bo to ten swiat powoduje ze sa deperesje i baby bluesy
czasem dziecko przewroci swiat do gory nogami, ale nie ten sposob w ktory chcielibysmy. moja bliska kolezanka miala cos z depresji, alamala sie, byla sama w wielkim miescie bez wsparcia rodziny, sama jezdzilam d niej ile moglam ale bez meza to juz nie to samo.
Tu epresja tam depresja, ile to ludzie teraz nerwow maja, jakos chyba slabsi my, minimalne problemy robia sie kolosalne. A swiat wariuje.
4 mieisace po porodzie dopadl mnie kryzys. Nigdy wczesniej nie mialam takich mysli ale szczerze powiem nie zycze tego zadnej mamie. Na zadnym etapie jej zycia macierzynskiego.
Wcale mnie to nie dziwi, mam 42 lata i 2 dzieci w wieku szkolnym. Gdybym miala rodzic teraz z pewnoscia z natloku spraw, i pieknych obrazkow zdjec w mediach sama popadlabym w depresje. Ludzie za dzuo ogladaja i czytaja. Nie ma bezposredniej rozmowy – dodam – szczerej rozmowy z druga osoba. Wszytscy gdzies zamknieci w 4 scianach a jak juz wyjda to robia wszytsko zeby bylo ladnie, czysto, pieknie, idealnie.
A tak nie jest- dziecko zmienia wszystko i nie jest idealnie nawet jak ktos tak mowi to klamie.
Depresja- o niej sie mowi za duzo i dlatego sobie matki wkrecaja za bardzo i dlatego wymusza to na nich jakies dziwne skrajne zachowania ktore same sobie potrafia zrobic.
Takie rzeczy tylko w filmach.
Nie znam osobiscie nikogo kto moglby miec problemy na podlozu depresyjnym po narodzeniu dziecka.
A to dlatego, że kobiety nie mają świadomości, że dopadła je depresja albo wstydzą się do niej przyznać. Nie mają też czasu zajmować się sobą, kiedy jest juz dziecko na świecie. Wiem o czym mówi e, bo to jest właśnie mój przypadek. Na szczęście trafiłam na mądrego endokrynologa, który mi pomógł nazwać mój stan i podjął leczenie. Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamy, które borykają się z problemem depresji z różnych powodów, bo długo czekały na dziecko, bo miały problematyczne ciążę albo traumatyczne porody.
Chyba kazda z nas przechodzilo cos takeigo ale w mniejszym badz wiekszym stopniu, nawet nie wiedzac czasem.
Dzisiejszy swiat stawia ans kobiety nie tylko na przed wyborem macierzynstwa ale tez zyc albo nie zyc w tym czasie. Dlatego tak wazne jest aby wspierac sie nawzajem, my kobiety piwunnismy trzymac sie razem a nie jeszcze dodatkowo wbijac szpilke.
Mam najlepsza rade dla wszytskich przyszlych matek ktore spodziewaja sie dziecka.
Nie cztac internetow, nie ogladac kolorowych reklam z usmiechieta pomalowalana mama na okladce, nie brac sobie do serca i na serio tego co widac w mediach.
Po prostu cieszyc sie macierzynstwem po swojemu.
Wazne miec wsparcie kogos bliskiego. Ja nie milam ze soba takiego problemu ale bylo wokol mnie duzo ludzi wiec bylam jakas spokojna.
Kult szczęścia i pozytywnego myślenia są diabelnie depresjogenne. – dobrze napisane 🙂
Z drugą córką było już ok, natomiast z pierwszym dzieckiem po porodzie byl szok dla mnie. Nie moglam poradzic sobie z nowym otaczajacym mnie swiatem, do tego piersi i hirmony plus caly ten polog, lało sie ze mnie z kazdej przyslowiowej „dziurki”. Ah dobrze ze to juz za mna.
Powodzenia dla wszytskich mamusiek.
Hormony tez robia swoje, a przyjdzie ci tesiowa do domu i powie ze to takie wszytsko proste i latwe ze ona dala rade to ty tez dasz. Te tesiowe to sa jednak zolzy – wszytskie.
Wiele kobiet cierpi z tego powodu, niestety malo sie o tym mowi i kazda z tym problemem zostaje sama. Wiem o ile mnie temat nie dotyczy to moja bliska kolezanka miala poroblemy.
Az 3 lata po porodzie? Duzo naprawde.
Obce mojedziecko ? Skad ja to znam?
Sama przechodziłąm lekkaniezdiagonozowana depresje poporodowa, na szcze duzo pomoglo mi pomoc ze storny mojej mamy siostry i meza ktorego malo widywalam ale jednak byl przy mnie w trudnych chwilach po porodzie.
nie chorowalam na depresje, ale podejrzewam ze nie ma nic gorszego niz taki stan umyslu.
oby to nie dotyczylo ani mnie ani moich bliskich
temat depresji poporodowej to temat na wydanie ksiazki, jestem pielegniarka i wiem co nieco o kobietach ktore stawiaja pierwsze kroczki w macierzynstwie. duzo tez widzialam i wiem jedno, nie pozostawiajcie matek z dzieckiem samych zaraz po porodzie, przypadki depresji zdarzaja sie i nie jest to błahy problem. pozdrawiam i zycze szczescia w macierzynstwie
Bardzo jest mi zla takich kobiet, takie chwile po porodzie sa bardzo trudne i ciezko wymagac od nich wiele zwlaszcza ze hormony robia swoje. Bardziej niz w ciazy kobieta w pologu moze sie rozplakac z byle powodu albo zasmiac sie i wyć do dziecka.;) przynajmniej ja tak mialam 🙂
Depresja to sciema jak mozna mioec depresje po urodzeniu dziecka ja sie pytam, to chyba jakies matki ktore albo nie nadaja sie w ta role albo klamia zeby byc pepkiem swiata.
!!!!!!!!!!????????? Kobito w jakim Ty świecie żyjesz? jaka ściema? to po prostu choroba, „dopada Cię” i tyle możesz zrobić…
matka z depresja to nie tylko problem matki. dotyczy pn calej rodziny bo i odbija sie na dzieciatku i na mazu i wszystkich ktory zyja pod jednym dachem. najgorsze co moze spotkac taka mame to brak zainteresowania ze strony innych.
Do łez doprowadza mnie placz mojego dziecka. Jestem miesiac po prodznie ona ciagle placze jakby jej bylo z nami zle:(
Miałam tak samo 3 lata temu. To minie! Bardzo szybko. U mnie w 90% minęło, jak zmieniłam dietę na stricte lekkostrawną (karmiłam piersią). Noworodki płaczą z 1000 przyczyn, warto nie brać tego za bardzo do siebie… i dużo przebywać z innymi osobami, zwłaszcza takimi, które nie uprawiają kultu szczęścia i pozytywnego myślenia, tylko przychodzą z zakupami, gotują Ci obiad i noszą dziecko na rękach, żebyś mogła pójść się wykąpać. I zaświadczają, że przez to przeszły i wszystko skończyło się dobrze. Pozdrawiam.
Dlatego raz na jakiś czas trzeba wyjsc z domu, zamkanc zdecydowanie za sobą drzwi i cieszyc się kobiecoscia np. z innymi kobietami , prawda? 😀
P.S idziesz w poniedziałek !
I tu kłania się powiedzenie – Matka jest tylko jedna.
I to ona znosi wszystkie plony macierzynstwa, i te zle i te dobre.
Pustka, to najlepsze okreslenie w moim przypadku, maz nie mogl zabrac urlopu zaraz po porodznie a ja sama z dzieckm dzien i noc. MAz spieszyl na 6 do pracy wiec ja wstalam ciagle bylam niewyspana i glodna, bo zamiast sebie karminlam dziecko. 🙁
Jeszcze kilka dni i mnie dopadnie deprasja, przysiegam, mam juz dosc moich dzieci, trace cierpliwosc, chyba swieta je tak rozbestwily.
Miewam podobnie. Jak dwa wyjce się zejdą, robi się taki jazgot, że mam ochotę uciekać byle dalej.
Grunt to umiec sobie pomoc, np szukac pomocy. Nie zostawac samym z problemami. MAcierzynstwo to nie taka prsota sprawa, oczywiscie nie generalizuje, poniewz co dziecko to inny przypadek i mataka tez inna. Ale generalnie nie jest latwo.
Zaraz po urodzeniu mialam ciezkie chwile, nawet nie mowie ze z dzieckiem jakos dawlama rade, ale najgorzej to znosilam cierpienie po porodzie oraz cala ta lakacja spowodowala u mnie ze przez 2 dni plakalam non stop. O wszytsko, ale chyba to po prostu hormony.
Znam matki ktore wygladaja na maksa zdesperowane co mi zalatuje na depresje ale nie mozna imslowa powiedziec ze cierpia bo by oczy wydłubaly.
Znasz kogos z depresja poporodowa? Bo ja nie szczerze poweim.
Depresja murowana kiedy maz nie zdarza na czas z przyjazdem na porod a drugie starsze dziecko choruje. Ja ytak mialam, a szczescie wszytsko sie skonczylo pozytynie, i maz dotarl na drugi dzien co prawda ale byl a Łukaszek wyzdrowilam jak juz wrocilam ze szpiatala.
Przeżyłam dwa razy. Koszmar którego nie życzę nikomu. Miało być pięknie a nagle nie wiesz co się z Tobą dzieje. Mówią Ci weź się w garść a Ty nie masz siły i ochoty na nic. Wszyscy wokół są obcy. Tak bardzo chcesz kochać to maleństwo a nic do niego nie czujesz. Jest pustka….
Z depresją nie ma żartów. Lepiej szukać pomocy. Fachowej pomocy. Są ludzie którzy naprawdę potrafią pomóc. Objawy depresji leczone mogą ustąpić i macierzyństwo może być piękne, pomimo ciężkich poczatkow.
Nienawidze mojego dziecka, staje mi koscia w gardle, zbrzydlo mi zycie, nie ma dnia bym nie zalowala ze sie urodzilo. Co na to maz? „chcialas to masz” i „przeciez wiedzialas na co sie piszesz”. Jak mnie wkurzy to ja szczypie, trzese nia, krzycze na nia. Nie powinnam miec dzieci. Przed ciaza leczylam sie na depresje, teraz dalej sie lecze ale jak widac nic to nie daje
Nie jesteś potworem, po prostu, po ludzku potrzebujesz pomocy, i trochę czasu dla siebie. Zastanów się kogo możesz o w te pomoc poprosic….Koleżankę?Mamę? Tesciowa? Męża? Ważne by ta pomoc była zaplanowana i regularna, tak by wizja odpoczynku dodawała Ci sił trudnych chwilach. Warto zapisać się na jakiś fitness- wysiłek fizyczny ( regularne zajęcia na konkretną godzinę) pozwalają uwolnić myśli od obowiązków domowych i uwalniają endorfiny. No i sen, dużo snu. Tyle teorii, niby nic ale trudno wcielić w życie. Trzymam kciuki!
Tylko że czasem nie ma kogo o pomoc poprosić. Mąż problem bagatelizuje, a wszyscy dokoła są zbyt zajęci, żeby odciążyć.
Nie no. Ja rozumiem depresje ale nie wyzywaj sie na dziecku. Do cholery. W zęby bym Ci dala na otrzezwienie za to co robisz malej
Jak Ci zle, to zostaw ja rodzinie i wyjedz. Wylecz sie, pobadz sama ze soba. Jesli nienawiszisz swojego dziecka, dla mnie abstrakcja, to wypisz sie z rodziny i daj jej normalnie zyc. Ty zyj sobie sama. Dla Ciebie bedzie lepiej, a na pewno dla Twojego biednego dziecka.
Idz do lekarza pierwszego kontaktu opowiedz mu o wszystkim powiedz ze nie umiesz sobie z tym poradzic i on Cie pokieruje. Albo do lekarza u ktorego leczylas sie wczesniej na depresje. Ucieczka nie zapatwisz sprawy bo jak nie dziecko to nieudany zwiazek czy zla praca Cie zalatwi. A mezowi powiec ze on tez mial w tym swoj udzial wiec jego psi obowiazek sie zajmowac.
zmeczenie i nieprzespane noce, to u mnie powod do depresji ktory trwa juz 15 miesiecy
Dziecko przewraca zycie i swat do gory nogami, przy drugim juz sie wie z czym to sie je, i raczej nie ma obaw o depresje. Przy pierwszym dziecku jest ciezko, jest nowa sytuacja, kazde kolejne bejbi tylko hartuje 😉 powodzenia dziewczynom
nie mialam stycznosci z takim stanem ani ja ani osoby powiedzmy mojego otoczenia. nie wiem jak to jest, moge sobie jedynie wyorazic – smutne to
Jestem 2 tyg po porodzie, miewam huśtawki humory i inne tego typu rzeczy, zale sie do mamy i przyjaciolki to pomaga
u mnie zmiany nastroju bywaly czeste po porodze, nie bylam u lekarza bo maz ze mna wytrzymywal, ustalo wszystko po roku jak wrocilam do pracy 🙂
czekam na ta depresje juz 3 rok, w koncu nabede jak tak dalej pojdzie, moje dziecko jest okropne, nie mam sil do niego , czesto placze w kacie co ja mam w domu.:(
baby blues to nic w porownaniu z depresja. moja siostra miala 🙁 leczyla sie 2 lata, teraz wszystko jest w porzadku, ale bardzo mi jej zal.
Ja ok, ale znajoma znajomej niestety 2 miesiace miala cos w rodzaju depresji. Sama mowi teraz ze to baby blues , chociaz znajoma mowi ze to na depresje wygladalo. Kobiety maja ciezko nie tylko w ciazy jak widac.