Nie znam osoby, która nie uwielbiałaby słońca. Niektórzy jednak kochają go miłością bezgraniczną i nie chcą się z nim latem rozstać ani na chwilę, przez co pod koniec sierpnia przypominają skwarki. Opalanie jest przyjemne, ale szkodliwe. Ja stosuję wobec słońca zasadę ograniczonego zaufania. Bo ono to trochę jak dzikie zwierzę: bezpieczne, dopóki za bardzo się do niego nie zbliżasz. Oto, czego być może nie wiecie o: opalaniu, promieniowaniu UV i czerniaku. Prawdy i mity o opalaniu:

Słońce jest szkodliwe – i koniec: I FAŁSZ I PRAWDA

Bez słońca nie byłoby życia! Jednak biorąc pod uwagę dziurę ozonową, która powiększa się z roku na rok słońce stanowi coraz większe zagrożenie. Poza tym promienie słoneczne powodują w naszym organizmie syntezę witaminy D, ale trzeba pamiętać, że wystarczy 15 minut nasłoneczniania, aby zsyntezować jej tyle, ile potrzeba nam na cały dzień. Niektórzy dermatolodzy twierdzą jednak, że korzyści płynące ze słońca są o wiele większe niż ryzyko powstania czerniaka. Wszystko dlatego, że wspomniana witamina D zapobiega niekontrolowanym podziałom komórek, a to właśnie one powodują raka. Bez zabezpieczeń w postaci filtrów można spędzić dziennie na słońcu zaledwie kwadrans. Dzięki niemu w naszym organizmie produkuje się też większa ilość tlenku azotu, który obniża ciśnienie krwi i zapobiega zawałom serca.

Promieniowanie UV powoduje infekcje: PRAWDA

Promienie UVA,UVB i UVC wyrządzają szkodę całemu organizmowi, bo osłabiają naszą odporność. To dlatego latem, po wylegiwaniu się na słońcu, często dostajemy opryszczki – to dowód na to, że nasz układ immunologiczny jest osłabiony.  Często latem chorujemy też na anginy – pośrednio dlatego, że fundujemy naszemu gardłu grę w ciepło (słońce)-zimno (lody). Ale gdyby układ odpornościowy nie był osłabiony, poradziłby sobie z infekcją w zalążku. Nie próbujmy więc wygrzewać przeziębienia na plaży – pogorszy tylko sprawę!

Słońce nas postarza: PRAWDA

Za to odpowiedzialne jest głównie promieniowanie UVA, które dociera do głębokich warstw skóry i powoduje niszczenie komórek kolagenu i elastyny. A zniszczone włókna oznaczają jedno: zmarszczki!  Słońce wysusza też naszą skórę i czynią to także od środka – efekty tego mogą być zauważalne dopiero za kilka lat! Poza tym na mocno opalonej skórze zmarszczki są o wiele bardziej widoczne. Promienie UVA, których działania nie czujemy, wpływają też na powstawanie plam pigmentacyjnych i piegów. Słońce zaostrza zmiany naczyniowe, żylaki i trądzik. Jeśli nie wierzycie, jak słońce działa na naszą skórę, to zastanówcie się: dlaczego skóra twarzy i dekoltu u staruszek jest tak pomarszczona, a np. skóra na brzuchu już mniej?..

Czerniak to jedyny nowotwór skóry: FAŁSZ

Czerniak, czyli złośliwy nowotwór skóry, jest faktycznie najczęściej rozpoznawalnym nowotworem, ze względu na charakterystyczne objawy. Nie wszyscy wiedzą jednak, że istnieje coś takiego jak nowotwór skóry nieczerniakowy – stanowi on aż 80% wszystkich nowotwowór skóry! Jest trudniejszy w rozpoznaniu: mogą znamionować go guzki, owrzodzenia i inne nietypowe zmiany skórne, które pojawiły się same z siebie i powiększają się. Choć nie dają przerzutów do innych narządów, nie znikną same i wymagają reakcji ze strony dermatologa.

Czerniak jest spowodowany przez słońce: I FAŁSZ I PRAWDA

Czerniak, jak każdy nowotwór, jest składową kilku czynników. Na jego powstawanie ma wpływ nasz układ immunologiczny czy uwarunkowania genetyczne. Jednak wpływ promieniowania UV jest kluczowy. Co ciekawe, czerniak wcale nie zawsze rozwija się z istniejących znamion – w aż 80% przypadków pojawia się na zdrowej, niezmienionej skórze! I najgorsze, że tak jak w przypadku każdego nowotworu może pojawić się nawet w 20-30 lat po poparzeniu skóry słońcem. Wniosek? Jeśli jako dziecko miałaś przygodę z poparzeniem słonecznym a dziś zmagasz się z czerniakiem, może to mieć bezpośredni związek.

Czerniak to wyrok śmierci: FAŁSZ

Wcześnie wykryty czerniak jest w 100% wyleczalny! Na szczęście (albo niestety), z roku na rok wykrywa się coraz więcej jego przypadków, co jednak powoduje, że świadomość społeczeństwa jest wyższa oraz lepsze są techniki lekarskie, które pozwalają z nim walczyć.

Kremy z filtrem nas ochronią: I FAŁSZ I PRAWDA

Owszem, obecnie produkty są bardzo wysokiej jakości. Filtry są fotostabilne, preparaty wodoodporne, zabezpieczają nas zarówno przed promieniami UVB (tymi, które powodują poparzenia i rumień) oraz UVA (tymi, które docierają do skóry głębokiej i przenikają nawet przez szyby). Ale nikt nie czyta napisów drobnym maczkiem z tyłu opakowania – deklarowany filtr (np. SPF 30) działa wtedy, gdy wklepiemy go aż 2 mg na 1 cm kwadratowy skóry! Zważywszy, że krem ma ok. 200 mg, to wychodzi na to, że opakowanie wystarczyłoby nam na… dwa użycia! Nikt nie wklepuje tyle kremu, a z kolei nakładając go mniej nie otrzymamy właściwej, deklarowanej na opakowaniu ochrony. SPF 50 okaże się więc SPF 20, a SPF 6… praktycznie nie jest nic wart.

Jest bez znaczenia, jaki krem z filtrem kupimy: FAŁSZ

Filtry dzielą się na mineralne (tworzą na skórze fizyczną barierę odbijającą i rozpraszającą promienie słoneczne ) i chemiczne (wnikają w naskórek i pochłaniają energię światła słonecznego). Najlepsze kremy to takie, które łączą w sobie te dwa rodzaje filtrów. Ponadto producenci się tym nie chwalą, ale badania wykazały, że deklarują na opakowaniu większą zawartość filtrów niż zawiera w rzeczywistości preparat! SPF 50 może się zatem przy kiepskim producencie okazać SPF 20… albo i mniej. Stawiajmy na sprawdzone firmy oraz nie używajmy kremu przez kilka sezonów – niezużyty trzeba wyrzucić, bo pod wpływem wysokiej temperatury filtry tracą swoje działanie ochronne.

Ubranie nas ochroni: FAŁSZ 

Promienie UVA przenikają zarówno przez szyby jak i przez ubrania! Jeśli chcemy chronić ciało przed tym rodzajem promieniowania, to wybierzmy ciemne, a nie jasne kolory (odbijają promienie, a nie pochłaniają go jak biała barwa) albo zaopatrzmy się w odzież z filtrem UV – można ją kupić w sklepach sportowych. Aby promienie nie przenikały przez ubranie jest tylko jedna rada – trzeba smarować kremem całe ciało.