„Dziewczyna to piec, w którym powoli piecze się baba”. No to co, pora pogodzić się z myślą, że jestem w końcu babą… Zrozumiałam to kilka lat temu, kiedy nagle przestali sprzedawać mi bilety ulgowe w kinie. Można załamać ręce, ale można się też wyciągnąć z tego korzyści. Bo fajnie jest być babą, kobietą, tą przysłowiową siłą, która kręci głową (czyli facetem). Bo wiecie… kogut sobie może piać, ale to kura znosi jajka.
A jak już zniosłam to swoje jajko (czyli urodziłam Lenkę), to poczułam się najsilniejszym człowiekiem na ziemi. Wiem, że codziennie czuje się tak miliony kobiet, ale ja ucieszyłam się, że w końcu dołączyłam do tego elitarnego grona, jakim są kobiety-mamy. Do czasu, gdy moja córka była dopiero w fazie projektów, nieco się miotałam. Nie, żebym nie mogła odnaleźć swojego miejsca na ziemi, ale chwytałam się tak wielu rzeczy, że w pewnym momencie wkradło się w moje życie trochę chaosu. No dobra, trochę to za mało powiedziane: zachowywałam się jak diabeł tasmański, który przedawkował syrop na kaszel. I jestem wdzięczna swojemu dziecku, które nawet nic nie mówiąc, rzekło wkrótce po przyjściu na świat: „Siądź w końcu na zadzie i uspokój się. Skup się na tym co tu i teraz i zastanów, co jest twoim celem”.
I podczas, gdy większość ludzi powie, że najbardziej w życiu pożąda szczęścia, ja, niezaprzeczalnie mama-kobieta, stwierdzę, że osobiście najbardziej cenię sobie zadowolenie. Szczęście to mit, przejściowy stan euforii, coś jak orgazm albo kichnięcie. A zadowolenie trwa, trwa i co więcej, wciąż mogę pracować nad tym, żeby rosło w siłę. I uwierzcie mi, odkąd moje dziecko jest na świecie, nigdy nie byłam bardziej zadowolona. Nawet jak zamiast wchodzić po schodach pełznę po nich, a czasem nawet na piętro wciąga mnie mąż (szkoda, że nie do sypialni, a do łazienki, w której i tak zaraz zasypiam…), nawet jak odgrzewam trzeci dzień tę samą zupę, dodając tylko kupę koperku i zmyślając na poczekaniu nową nazwę, to dzień po dniu jestem z siebie coraz bardziej zadowolona.
Gorsze dni? Jasne, szczególnie gdy za dużo biorę sobie na barki (a zbyt barczysta nie jestem…) i czuję, że zaraz pęknę. A czasem nawet pękam. Ale wtedy idę tam, gdzie moje dziecko śpi tak cicho, że zastanawiam się, czy to już ten wiek, kiedy ucieka się przez okno na imprezę. Ale ona tam jest, a ja sobie trochę nią oddycham i czuję, jak razem z jej niepowtarzalnym zapachem wdycham też zadowolenie. Bo jestem kobietą-mamą i ze wszystkich masek, jakie kiedyś zakładałam (a przymierzałam wiele kostiumów, wierzcie mi), ta rola jest dla mnie wręcz uszyta na miarę. Jestem szefową domu, firmy i samej siebie, a jeśli ktokolwiek powie mi, że to mało, to co najmniej odwrócę się do niego plecami (choć raczej coś gorszego…). Bo kobieta-mama wcale nie musi być silna, ale i tak jest! A nawet, jeśli zawodzi, to ma do tego prawo, bo dźwiga na swoich ramionach niezwykły ciężar, a ten prędzej czy później przygnie ją do ziemi. Ale nie znam matki, którą by złamał, bo my przemy do przodu jak czołgi, a moją siłą napędową jest właśnie matczyne zadowolenie.
W swoich oczach osiągnęłam dużo, zwłaszcza, że wciąż pamiętam, z jakiej pozycji startowałam. To było nawet mniej niż zero. Tylko ja i moje pomysły. Gdybyście mnie wtedy widzieli, powiedzielibyście, że byłam chyba szalona. A ja zakasałam rękawy i po pewnym czasie z diabła tasmańskiego, którym kiedyś byłam, stałam się boginią Shiva, wiecie, tą z ośmiorgiem rąk. W jednej telefon, w drugiej komputer, w trzeciej dziecko, kocyki, butelki, smoczki, słoiczki, brudne pieluchy. Pomiędzy tym wszystkim moja kobiecość, wcale nie taka zaniedbana i facet, którego także nie można było zawieźć. Udało się – w końcu bogini to bogini, nie? Nie powstrzymały mnie liczne przeszkody, kłopoty czy przeciwnicy. Dlatego zawsze wspieram nawet najbardziej chore, nierealne kobiece projekty – bo wiem, że z odrobiną (no dobra, toną) samozaparcia kobieta jest w stanie osiągnąć wszystko. Bo jak powiedziała Sophia Loren „Nieważne, że urodziłaś się bez skrzydeł; ważne, żebyś nie przeszkadzała im wyrosnąć”.
Lenka:
Bluza : MOUSEINAHOUSE
Zabawki ( taczki, latawiec, wiaderko, łopatka, konewka): TRENDYSMYK
Kinga:
Kurtka: FREESHION
Buty: FUNINDESIGN
Post powstał w ramach współpracy z PRODUCENTEM MARKI IBUM
Gdzie zostały zrobione te zdjęcia? Piękne
Ja po urodzeniu córki też czułam, że mimo bólu, połogu itd z każdym dniem mogę więcej i teraz to już nic nie stanie mi na drodze. Ale ta się jakoś podziało,że od jakiegoś czasu bardzo się miotam wewnętrznie :/ Jednego dnia (rzadko niestety) mogę wszystko, a innego denerwuje mnie wszystko łącznie z tym jęczącym obok mnie dziecięciem, które nie chce mnie słuchać,każdą rzecz robi po swojemu byle inaczej niż proszę, a wieczorem kiedy mocno zaśnie wygląda znów niczym anioł… Nie wiem od czego to zależy. Gdzieś się gubię… Nadal się cieszę, że jesteś (zaglądam choć ostatnio nawet nie mam weny żeby coś napisać). Pozdrawiam
czułam się spełniona ze strony kobiecej dawno temu, kiedy objełam poważne, szanowane i wysokie stanowisko w pracy. Ale zawsze cos brakowało, jakby część mniej gdzieś zaginęła. Po latach kiedy już pojawił się ON, potem ONA wkrótce KTOŚ jeszcze okazało się, ze to co wcześniej nie ma większego znaczenia.
Mam wrażenie, że to, co nazywasz zadowoleniem, jak nazywam szczęściem, a co nazywasz szczęściem, ja nazywam radością 🙂 Może twoje niezrozumienie pogoni za szczęściem bierze się z tego, że inaczej je rozumiesz?
Uwielbiam Cie!!
Kinga, post na 6! Zdjecia plus ten tekst – no cudnie.
Cóż tu dużo pisać, dobrze że jestem kobietą. Pamiętam kiedy byłam dziewczynką a cała moja rodzina to sami kuzyni, z ktorym isie wychowywalam. Nosiłam po nich ubrania i wyglądałam mniej więcej jak oni. Bardzo chcialam wtedy byc chlopcem. Denerwowalo mnie że musze kucac w krzakach kiedy oni swobodnie mogli sobie siusiac pod drzewem nie sciagajac spodni. Takie to moje wspomnienia. Dziś niezamienilabym sie na mezczyzne , jestem dumna ze jestem kobietą !
Zdjęcia – REWELACJA. Gdzie jesteście nad morzem, my mieszkamy w Gdańsku może się spotkamy gdzieś.
Biorę udział z przyjemnością w konkursie. Bardzo ładnie napisane, lubię takie wpisy.
Pani Kingo! Jak zawsze świetny tekst, który daje do myślenia nie tylko nam kobiea ale szczerze — > dziś kazuję czytać mojemu mężowi. JEst pięknie napisany i az łza kreci się w okół oczu, dla dziecka oddałabym wszystko. To moj punkt gdzie mam caly czas 24h na dobre na uwadze i punkt w okol ktorego kreci sie cale moje zycie, bez wzgledu na pore dnia oraz pore roku, godzine czy moj stan.
Coraz więcej nas kobiet oprocz domu swietnie rowniez sprawdza sie w roli szefow w korporacjach czy innych firmach, coraz wiecej z nas jes docenianach nie tylk ow sprawach dotyczacych domu. Ciesze sie ze jestem kobieta, bo oprocz mojej wybuchowosci ze zmaianami hormonalnymi tudzież humoralnymi mam tez to co nie ma zaden mezczyzna . I to co nas wyroznia i to co powinnyśmy pokazywac swiat u i chlubić się to właśnie nasza kobiecoś i utupiona w niej plodność. pozdrawiam z cieplego rzeszowa 🙂
Kobiety górą, nie żebym miała coś do płci brzydkiej / gorszej , ale niestety to na nas spoczywa cały ciężar macieżynstwa , wychowania dzieci, domu i trudnych decyzji. Jak zwykle maz o wszytsko mnie pyta bo nie potrafi podjac decyzji w zadnej kwesti, mamy podzial obowiazkow ale mimo to zawsze to ja musze byc tym ostatecznym goru ktory mysli i czuwa nad wszystkim nawet tymi blahostkami ktore nie dotycza moich zyciowych obowiazkow. A jednak. świetny post !
Gdzie mogę kupić taką bluzę Lenki?
Cudowna jak ona cała 🙂
Wziełam udzial w konkursie:D moze tym razem sie uda ! 🙂
uwielbiam cie za te konkursy i te teksty! :*
bezwzględnia nawet nie czytajac tego tekstu wiem ze kobita to duma. JEstem wiec dumna ze jestem kobieta 🙂
PAni Kingo, udostępniam dalej, bardzo ładnie napisane, mam tak samo jak Pani. Też oddycham jak moje dziecko spi razem z nim, tez zagladam po milion razy do jego łóżka. To niesamowite uczucie do konca zycia juz jestem zadowolona. Bo mam dziecko.
Co to za boskie zabawki do piasku, te taczki mnie zachwyciły.
Zdjęcia rewelacja, nawet w taki dzień bez słońca oświecacie tą plaże jak anioły.
Jaka super nagroda w konkursie. Biorę udział bez wahania.
P.S piękny post.
Oczywiście że powód do dumy, mężczyźni nam zazdroszczą tej siły i wytrwałośc. Oni nei dali by rade chodzic w ciazy, urodzic a jeszcze na dodatek wychowywac.
Przeczytałam jednym tchem, pięknie napisane, jestem z siebie dumna.
A wiesz, że czasem w włąśnie w takich chwilach gdzie czuje że nie moge więcej wziążc na barki że już zaraz zacznę płakac bo nic innego mi nie pozostaje jest jedna osoba na , swiecie ktora powie mi zebym sie nie martwila i ze bedzie dobrze, i gdyby to powiedzila mi mama albo maz albo ktokolwiek inny pewnie bym ryczala dalej , ale ze powie mi to moje dziecko to zaraz ocieram łze i ciagne powoz drabiniasty z kopa siana dalej……
Jestem z siebie dumna, mam dwoje dzieci , idealną pracę o ktorej zawsze marzylam , meża i cała zdrowa rodzine. Nic tylko klaskac.
Tak tak, mama kobieta to najsilniejszy zwierz na ziemi. ponad diabla tasmanskiego 😉
Wzruszyłam się …