Mam wielu dzieciatych znajomych, ale miałabym więcej, gdyby nie jedna para, której już więcej nie odwiedzę. Byłam u nich dwa razy odkąd urodziło im się dziecko i powiedziałam dość. Po każdej wizycie czułam, że chce mi się płakać, bo moje argumenty trafiały w próżnię i za nic nie chciano mnie wysłuchać.
Ja wiem, że nikt chętnie nie słucha krytyki i staram się unikać sytuacji, gdzie muszę delikatnie zwrócić komuś uwagę. Ale ja zwyczajnie nie mogę patrzeć, jak to dziecko się męczy!
Bo jak wiadomo, niemowlaki są złośliwe, manipulują rodzicami i za nic nie chcą uczyć się nowych rzeczy. Na przykład samodzielnego zasypiania. Jak ktoś jest już na świecie kilka miesięcy to chyba powinien wiedzieć, do czego służy noc, a do czego dzień. W końcu dziecko musi się dostosować do panujących w domu zwyczajów, a nie wprowadzać chaos organizacyjny.
Mam nadzieję, że słyszycie sarkazm w moim głosie? Mam nadzieję, że wiecie, iż to bezsilność? Znajomi bowiem stosują osławioną, opisaną już chyba na wszelkie sposoby metodę wypłakiwania. Wiadomo, na czym to polega: kładziesz malucha do JEGO łóżeczka (Boże broń kłaść go do rodzicielskiego łoża, bo się przyzwyczai), zamykasz drzwi, gasisz światło i czekasz. Płacz słychać od razu. Więc udajesz, że go nie słyszysz i co chwilę wchodzisz sprawdzać, czy dziecko nie wpada w bezdech – i nadal czekasz. Nie podnosisz. W końcu maleństwo zasypia – „Ufff, w końcu pojęło”, myślisz.
A co myśli maluch? „Jestem sam, jest ciemno, pusto, gdzie jest mama? GDZIE TO CHOLERY MAMA????!!! Dlaczego mnie zostawiła?!”. Ja wiem, że wszyscy jak tu jesteśmy chwytaliśmy się różnych pomysłów, żeby dziecko przesypiało całą noc. Sama wypróbowałam raz na Lence metodę wypłakiwania. Raz – i nigdy więcej. Jak zobaczyłam jej wykrzywioną twarz, maleńkie ciało, które aż kuliło się w sobie ze strachu, powiedziałam „Nigdy więcej”. Dziecko uspokoiło się natychmiast po wzięciu na ręce. Potem zaczęłam czytać i pogratulowałam sobie intuicji. Naukowcy mówią, że ta drastyczna metoda (bezduszna, bym powiedziała…) wpływa na połączenia między neuronami w mózgu. Im dłużej dziecko płacze, tym bardziej podnosi się w nim poziom stresu. A stres zabija właśnie połączenia nerwowe u niemowlaka. Podczas „treningu zasypiania” (cholera, wam to też brzmi ohydnie?!) podnosi się ciśnienie, wzrasta akcja serca, a poziom kortyzolu utrzymuje się na wysokim poziomie jeszcze przez kilka dni! No prawdziwy morderczy sparing. Tylko rodzic zamiast trenerem jest tutaj treserem.
Z punktu widzenia psychologii takie dziecko owszem, czegoś się nauczy: mianowicie tego, że nikt nie odpowie na jego potrzeby. Dostanie ostrą lekcję: że jest skazane samo na siebie. Nie, nie zrozumie, że chodzi o samokontrolę. Bo płacz to dla niemowlaka fizjologia i tego nie da się kontrolować. Poza tym niemowlaki nie mają jeszcze połączeń między obszarami mózgu, które odpowiedzialne są za emocje. Te połączenia wykształcają się wraz z upływem czasu.. albo i nie, jeśli zastosuje się metodę wypłakiwania. To, że maluch nie płacze, nie będzie oznaczało, iż nie ma takiej potrzeby. On nadal nie czuje się bezpieczny. Maluchy poddane „treningowi” padają w końcu albo z braku sił albo tracąc nadzieję. Są zestresowane od pierwszych miesięcy życia, a stąd już krok do nerwowości i nadpobudliwości w życiu późniejszym.
Dobra, nie będę się mądrzyć, bo wszystko to streściłam pokrótce moim znajomym, którzy ze stoickim spokojem zamykali dziecko i słuchali, czy jeszcze płacze. Jak przestawało, zerkali, czy wszystko z nim ok. Zuch rodzice, ale dziecko radziło sobie gorzej. Płakało czasem przez godzinę. Serce mi się kroiło. Niestety – moje argumenty trafiały w próżnię. W końcu kim ja jestem, tylko matką.
A ja zwyczajnie nie mogę patrzeć na dzieci, które płaczem sygnalizują jakąś potrzebę i nikt na nią nie odpowiada. Nie umieją kopnąć rodzica w tyłek i powiedzieć „No przytulaj, od czego masz ręce!”. To ja powiem teraz w ich imieniu: nie dawajcie dziecku zasypiać w płaczu. Wyobraźcie sobie, że ktoś zamyka was w ciemnym pokoju i nie reaguje na wasze wołanie o pomoc. Koszmar, co? To dlaczego niektórzy fundują go dziecku? Z miłości czy z troski o to, aby nie było mamisynkiem i rozpieszczonym „noszeniakiem”? Metodę wypłakiwania zawsze uważałam za tortury i swoje dzieci podnoszę i będę podnosić. Już widzę efekty. Lenka jest na przykład do bólu rozpieszczona – bo zawsze przyjdzie, gdy ma problem i wie, że ja spróbuję pomóc jej go rozwiązać. Jeśli tak miało rozpieścić mi dziecko owo podnoszenie i zasypianie bez stresu, to naprawdę, jestem mega zadowolona ze swojej metody.
Dajcie znać, czy wy swoje maluchy zamykacie w ramionach czy w ciemnym pokoju?
Wypożyczyłam kiedyś książkę, w której była opisana ta metoda. Od początku mi się to nie podobało, ale bardzo chciałam, żeby mój syn zasypiam sam, więc postanowiłam, że spróbuję. Wytrzymałam może 3 minuty płaczu i więcej nie wróciłam do tej metody. Nie potrafię zrozumieć, jak można fundować coś takiego swojemu dziecku. Mój synek ma teraz 13 mies. i często zasypia sam, ale czasem potrzebuje poprzytulać się przed zaśnięciem. Nie rozumiem dlaczego miałabym mu to odbierać skoro sama czasem mam taką potrzebę 😀 Zgadzam się z Twoim podejściem w zupełności. Pozdrawiam
Pomijając nawet szkody jakie się dziecku funduje to ja podziwiam że są oni w stanie wytrzymać dźwięk płaczu dłużej niż 3 min. Gdy moja Ina marudkuje dłuższą chwilę to muszę się zawziąć by skończyć jeść i nie wziąć jej od razu na ręce a gdy płacze nie potrafię tego słuchać i prawie od razu trafia ona w moje ramiona (nie chcę by było jej źle)…. Ale co ja mogę wiedzieć, moje dziecko ma nie całe 10 tygodni. Pozdrawiam ciepło
Dziecko jest pełnoprawnym człowiekiem. Taka postawa to brak szacunku dla takiego Maluszka, któremu NALEŻY się nasze ciepło, opieka, przytulnie i miłość zawsze wtedy kiedy tego potrzebuje. To uczyni go zdrowym, ospowiednio przystosowanym emocjonalnie dorosłym. Nigdy wobec mojego Skarba nie zastosowałam tej metody, bo mam do niego szacunek jako człowieka ☺️
Myślę, że jak we wszystkim trzeba zachować umiar. Spanie z dziećmi a mąż na kanapie, wydaje mi się przegięciem w drugą stronę 😉 Ja zawsze usypiałam dzieci, albo w ich łóżeczkach albo w moim, potem przenosiłam je do ich łóżeczek, oczywiście w nocy często wracały do nas i spaliśmy do rana razem. Ale męża z tego powodu nigdy nie wyrzuciłabym na kanapę. Czasami rozmawiamy o tym, że mężowie po urodzeniu dzieci, czują się odstawieni na drugi tor i w pewnym sensie, w pewnym okresie napewno tak jest, ale wyrzucanie męża z łóżka i spanie tylko z dziećmi tylko umniejsza jego rolę w naszym życiu. Mamy – pomyślcie jak Wy byście się czuły gdyby to mąż spał z dziećmi a Wy na kanapie? Brzmi to już conajmniej dziwnie, prawda? Dlatego zainwestujmy w duże łózko, kochajmy, przytulajmy nasze dzieci ale mężów również 🙂 Pozdrawiam.
Przerażające, że rodzice stosują takie metody. Nie próbowałam i nie będę próbować.
Niestety, niektórzy uważają, że to dobra metoda. My śpimy we czwórkę w jednym łóżku 😛 i też spotykam się z opinią, że robimy źle. A kto jak nie ja ma wiedzieć o potrzebach moich dzieci? Bezpieczeństwo, przytulenie, bliskość, tego teraz potrzebują a ja staram się im to dać.
Ja tylko raz sprubowalam ale nie wytrzymałam dłużej niż 5 minut. Niegdy więcej! Zresztą pamiętam gdy miałam kilka lat i budzilam się czasami w nocy w ciemnym pokoju, wolałam mamę ale nnikt nigdy nie przyszedł… Nie życzę tego uczucia nikomu.
Nasza córka ma 3 lata i zasypia po czytaniu bajek zawsze po zgłaszaniu światła i w obecności któregoś z rodziców. I zawsze tak było.nie trwa to długo ok pół godziny i w spokoju dla nas i dla niej. Chyba lepiej poświęcić trochę czasu tylko dziecku niż słuchać płaczu ale no cóż…dziecko wszystkiego się nauczy jeszcze nas wyprosi z pokoju bo przecież ” jestem już duzy” a to nadejdzie bardzo szybko
U nas to wygląda tak samo jak mało to ” czyta ” sama ?
a ja śpię oblepiona całą trójką:):)…oni szczęśliwi i ja też…mąż trochę mniej…..bo śpi na kanapie jak wraca po tygodniu….to już dla nas naturalne…od maleńkości każde dziecko karmiłam i szybko wracałam do pracy na etat, za każdym razem jakbym miała do nich wstawać w nocy, to bym na rzęsach chodziła…..teraz odstawiam córcię…troszkę protestuje (a nawet bardzo)..więc budzi chłopców..ale i tak nie chcą spać w swoich pokojach… wolą ze mną i z siostrą:):)….w sypialni mam duże łóżko….łóżeczko córeczki i kanapę rozkładaną a i tak finalnie kończymy razem w łóżku, bo dzieci przydreptują……zaraz wyfruną w świat….niech mam choć troszkę ich ciepła, miękkości i cudowności ..w końcu po to jest się mamą …żeby czerpać przyjemność z tulenia ….a i najlepszym sposobem na usypianie jest CZYTANIE….po co wypłakiwać dziecko przed snem..skoro można mu POCZYTAĆ….(Kubuś, Paddington, Bromba i inni, Muminki, 5-cioro dzieci i Coś….)…jest tyyyyyle cudownych książek….
Słyszałam gdzies o takich przypadkach na szczescie nie w moim srodowisku ale tak wiem , wspolczuje dzieciom .
Czekam wiec cierpliwie az samo dorosnie i w koncu wyprowadzi sie z aszego lozka malzenskiego 🙂
pełno na świecie takich ludzi ktorzy chyba sobie sprawy nie zdaja z tego co czynia, jakos mnie nie dziwi ze moga tak robic, po tym jak uslyszalam od kolezanki co zorbila swojemu dziecku ktore nie chcailo zjesc zupy, ale moze to juz nie bede glosno wypowiadac, ponoc w internecie wszytsko jest teraz jawne
Chyba bym przestaka sie kolegowac z taka kolezanka matka ktora tak robi swojemu dziecku, lepiej zeby sie strzegly, poruszylo mnie to bardzo
Zamknełabym taka matkę w piwnicy ciemnej bez okna i dusznej na 24 h !
Cóż mogę napisać -> szkoda 🙁 ja bym nie miała serca.
potem rosna takie biedne dzieci z niskim poczuciem wartosci, zestresowane, bojace sie wlasnego cienia
Biedne sa takie dzieci , gdzie te matki sa, macochy raczej….
Moze napisz jak to zorbic zeby usypilo u siebie , najlepej w krotkim czasie i bezbolesnie 🙂
Moje obie córki obecnie 3.5 letnia i 4 miesięczna zasypia ja u siebie od początku i obeszło się bez płaczu. Obie od małego spał w swoim łózeczku z włączona pozytywka czy karuzela. Przy starszej spałam w jej pokoju do 4 miesiąca. I czekałam jak zaśnie przy karuzeli teraz na wieczór czytamy ustalone 3 bajki i dostaje caułsa na dobranoc i zasypia sama przy zapalonych łamach (kulki ledowe). I jakoś nie mam poczucia ze ja krzywdę są dni ze prosi o przytulanie i to dostaje. Ale woli spać w swoim łózeczku i nawet hak się obudzi w nicy to wola bas do siebie.
I nam i jej to pasuje z młodsza mam zabieram postąpić tak samo.
Tkwimy w łózku malzenskim we 4 od 2 lat, nie wysypiam sie i chodze połamana.
wywołał ten post u mnie wewnętrzne poruszenie, nie wyobrażam sobie swojego i nawet cudzego dziecka ktore placze za mama w ciemnym pokoju
przykro az czytac o takich rzeczach 🙁
u nas bardzo duzo dalo przedszkole, odkat nasza natalka usypia w przedszkolu i w domu teraz jakos jej jest latwiej bez histerii i scen jak wczesniej
Mam trojke dzieci i wszytskie 3 usypilam 15 minut czytam krotka bajke, daje buziaka a jak widze ze jeszcze nie spia to mowie , mama wychodzi teraz usypiacie sie wszyscy sami. Dobranoc i gasze swiatlo, slusze jeszcze nie raz jakeis glosy, chichotanie dziewczynek i opowiadania ale juz nie wchodze, nie placza, po prostu jeszcze spedza ze soba czas i usypiaja sami.
u nas nigdy nie bylo problemu z zasypianiem, dziecko dostawalo smoczka, kocyk, ulubiona pielusie i misia i samo zasypialo do dzis, trzeba uczyc od malego zeby potem nie miec wyzutow sumeinia i nie katowac dziecka jakimis niesprawdzonymi drastycznymi metodami
Zgadzam sie
nie znam takiej matki albo nie slyszlam nigdy o takiej metodzie, kurde chyba snie, nie wierze ze moze ktos tak robic
Serce by mi przeciez peklo jakbym usluszala taki krzyk z pokoju 🙁
Moja kolezanka takim wlasnie sposobem nauczyla dziecka zasypiac, ma spokoj teraz,
My sobie spimy cala rodzina w jednym lozku i jakos nie przeszlo mi przez mysl nawet zeby jakies staroswieckie metody wprowadzac
Zastanowiłaś mnie tym artykułem. Bo ogólnie moja córka zasypia w łóżeczku sama. Trochę najpierw pomarudzi, ale jak się rozpłacze to zawsze ją wyciągam i przytulam. I czy czasem nie robię jej tym krzywdy, mimo że nie zostawiam jej płaczącej.
Ja nosiłam do bólu chociaż czasem podałam na twarz. Ale kogo mam nosić, lulac, przytulać I rozpieszczac jak nie moje dzieci. Lalki? Teraz mają już dziewczyny 16, 13 i 6 lat wiec te duze to tak ciezko juz lulac na rekach ale ta ostatnia jeszcze lulam ( tak dla zabawy ale…)- jest leciutka dlatego moge?. Wszyscy rodzice powinni pamiętać o tym, że to co dają teraz to dostaną z powrotem kiedyś.
Ja tam moje dziewczynki przytulam ile się da i póki mi będą pozwalały ? Nie jest łatwo wstawać w nocy co 2-3h i nie do końca przytomnie zajmować sie dzieckiem ale na pewno nie pozwolę na to żeby moje dziecko się zanosiło z płaczu i strachu. Chocby ostatkiem sił to bierzemy malucha na ręce i uspokajamy. Przyznam że przy pierwszej córce raz jeden wypróbowałam tę magiczną „metodę” i plakalam razem z nią a po kilku minutach serce mialam chyba w kawałkach i wyrzuty sumienia przez nie wiem ile czasu.. I choć teraz moja starsza córka ma 3 latka to zdarza się (jak choćby dzisiejszej nocy) ze woła w nocy z placzem, że mamusia ma przyjść do niej do łóżka (może cos złego jej śniło?). I mimo tego że zaraz będę karmić młodszą i niedosypiam to jej też nie odmowie. Tulilysmy się z całych sił aż Zofka nie zasnela w moich ramionach z widocznym spokojem na malej buzce ☺
Szkoda, że tak mało pamiętamy ze swojego dzieciństwa. Ile mniej błędów, ile mniej łez każdej ze stron mogłoby sie wylać.
myslalam ze dzis juz nikt tego nie praktykuje 🙁
moje dziecko by tak plakalo a w zasadzie krzyczalo ze na bank by policja u nas byla , wiec pomysl okropny ale swoja droga u nas by minuty nie wytrzymal. donosmy ma glos ten nasz kubus
powinni za to karać ! co za rodzice! co za matki !
jako mama 3 dzieci , nigdy nie wyprobowalam tej metody, dzieci spia w swoich pokojach, to najmlodsze jeszcze do nas czasem czmychnie jak tamte nie widza, mam juz odchowane dzieci ale brakuje mi tego zeby z nimi spac, usypiac je, cudowny czas.
co za pomysl ,jedstam ciekawa bardzo ile mam tak zrobilo a ile sie po prostu przyznaje badz nie.
jak tylko jęknie moja coreczka to ja juz pedze na polamanie nóg zeby czasem nie myslala ze ja zostawilam, zawsze tluamcze ze bylam tylko w toalecie. 🙂
urodzilam dziecko bardzochcailam miec dziekco wiec i musze uropac sie ze wszytskimi przeciwnoscami, nie po to dalam zycie zeby krzywdzic, kocham i zorbie wszytsko swoim zdrowiem zeby bylo spokojne i zdrowe, bo zdrowy sen to i zdrowie w caloksztalcie
pamietam rady mojej siostry zeby nie usypaic dzieci tylk ouczyc od zawsze samodzielnego zasypiania, rada poczuczaja a ja dzis nie musze usypiac dzieci i tracic na to cenny czas, dzieki siora
do 10 miesiaca usypialm moaj corke na rekach bo inaczje nie dalo rady, moj kregoslup byl na skraju wytrzymania ona wazyla prawie 9 kilogramow. dalam rade bez jakis okropnych metod nieludzkich
Znam metode, poniewaz mam kolezanke ktora tym wlasnie sposobem nauczyla dziecko samodzielnie spac, malo tego, sama mnie namawiala, mowia ze to swietnie daje rade, tydzien poplacze, tydzien hardcoru i po sprawie potem spokoj na wieki. NA poaczatku sobie myslalam ze spoko, jak ona dala rade to i ja dam rade, ale nie wytrzymalam dluzej niz 2 minuty, bo liczylam czas. To byly najgorsze 2 minuty mojego zycia i zaluje ze sie w ogole podjelam tematu, juz nigdy nie poslucham glupich rad koelzanek sadystek swoich dzieci.
nigdy nawet nie probowalam i nie bede, kiedys myslalam nawet o takim czyms, jako o doswidczeniu, czy dalabym rad, czy on by dal rade, ale nie chce nawet probowac, nie chce dodatkowcyh stresow bo dla mnie byloby to wielkie przezycie
Tez jeden jedyny raz sprobowalam, ale serce mi omal nie peklo, juz wiecej nie probowalam
Tak czytam i rozmawiam z wieloma rodzicami i nasuwa mi się jedno pytanie.
CZY JEST TU JAKIŚ RODZIC KTORY NIE SPI ZE SWOIM DZIECKIEM? BO JA OSOBISCIE NIE ZNAM.
Nasza córka zasypia u siebie oczywiscie ze mna lub z mezem, ale w nocy werduje do naszego pokojui juz zostaje do rana, pocieszajce jest to ze chociaz pol nocy spi sama.
Moja córeczka ma 4 lata i śpi z nami, nie wybiera się do swojego łóżka, a my tylko kiwamy z mezem kiedy w koncu razy opuscic nasza sypialne, nie wiem czy my nie przeniesiemy sie do niej, ciekawe czy to cos zmieni 😉
po co stresowac dziecko od malego takimi błahostkami, będzie starsze to dosyc jeszcze przezyje.
Dzieci potrzbuja czulosci i przytualnia zwlaszcza na noc jak ida spac , sama wiem po sobie, nie moge usnac keidy drecza mnie stresy z calego dnia, a jak pomysle o czyms przyjemnym lub wtule sie w dzieci to samej mi lzej i im rowniez .
Biedne dziecko:( czytałam ze łzami w oczach….
Jakoś bym na to nawet nie wpadła, zawsze usypiam dzieci , konczy sie to najczesniej tym ze one po prostu z nami spia, albo my u nich w pokojach 🙂
pamietam siebie jako dziecko nie moglam zasnac kiedy nie bylo nikogo w pokoju a co dopiero zamknieta jako niemowle, juz wtedy bylam duzo dziewczynka skoro pamietam musialam miec spokojnie z 4 lata
do mnie to nie przemawia, nie mam serca…
Czytając ten wpis, aż mnie brzuch ze stresu rozbolał… utulone, ukochane, wygłaskane, wylulane po wsze czasy dziewcze moje rośnie w Pannę Wielką (tak w domu mawiamy). Pewna siebie, wie że ze wszystkim sobie poradzi, u jej boku jest zawsze mama albo tata, którzy nie robią za nią wszystkiego, którzy podpowiadają, pomagają, podtrzymują. Wytyczone, poznane razem ścieżki nie będą niczym strasznym nawet w dorosłości bo raz poznane wspólnie, oszczędzą stresu, strachu i nie raz bólu. Super tekst!
Matko kochana! Myslalam, ze juz nikt tej „metody” nie uzywa…a jednak…biedna istotka! Ja moja przytulam do granic milosci i nie patrze w jakim lozku?