Przeczytałam ostatnio badania, które bardzo mnie zaciekawiły. Podeszłam do nich dość sceptycznie, bo i cóż może wiedzieć psycholog Harvardu o wychowaniu polskiego Franka, Wojtka, czy Hani? Okazuje się, że więcej niż się spodziewałam.
Podejście do wychowywania dzieci może się zmieniać. Nasi dziadkowie i rodzice nie mierzyli się np. z kwestią wychowania nas w dobie cyfryzacji i nowoczesnej technologii. Ale tak sobie myślę, że cała reszta pozostała ta sama… wychowywanie dziecka, to codzienne wyzwanie. Każda z nas zadaje sobie te same pytania, które zadawały nasze mamy i babcie. Czy wszystko robimy dobrze, czy czegoś nie zaniedbałyśmy, nie pominęłyśmy, czy o czymś nie zapominamy? Czy robię wszystko, żeby moje dziecko wyrosło na dobrego człowieka? Psycholodzy z Harvardu – w imieniu rodziców − zadali sobie te same pytania. Zobaczcie, do jakich wniosków doszli…
Fizyczna obecność w życiu dziecka nie wystarcza. Ludzie, którzy dobrze wychowują dzieci, są przy nich w sposób całościowy, nie tylko materialny. To brzmi jak truizm: coś oczywistego i banalnego, dopóki nie przeanalizujemy naszego codziennego funkcjonowania w rodzinie. Ani Xbox ani iPhone, nawet najnowsze i najbardziej „szpanerskie”, nie są odpowiedzią na prawdziwe potrzeby dziecka. Najlepsze, co możemy zrobić, żeby każdego dnia „tworzyć” dobrego, szczęśliwego człowieka, to komunikować się z nim. A komunikacja oznacza przepływ informacji w dwie strony. Pouczanie, strofowanie, powierzchowne kontakty, wkurzanie się: to nasza codzienność. Trudniej przychodzi szczera, otwarta rozmowa, głębsza wymiana myśli, słuchanie i analizowanie odpowiedzi dziecka. Ile z nas prowadzi, lub prowadziło ze swoimi rodzicami rozmowy w stylu: jak było w szkole? Dobrze. (kurtyna). Przypomina mi to amerykańskie „how are you”, gdzie nie specjalnie nikogo obchodzi, co odpowiesz, ani jak się masz, bo twoja odpowiedź ma być równie grzecznościowa, jak pytanie. Ot, tak dla świętego spokoju się spytam i odhaczam kulturalną rozmowę na dziś. To tylko dokłada kolejną cegiełkę do muru, jaki między sobą budujemy. Przechodzimy obok siebie, nic nie wiedząc o wzajemnych uczuciach, emocjach, zainteresowaniach…
Niezbędne są rzeczy, które robisz razem z dzieckiem; wspólna płaszczyzna, codzienne budowanie więzi. Wtedy jest duża szansa, że nie stracicie kontaktu nawet, kiedy dziecko zacznie dorastać i wejdzie w okres buntu. Staraj się być powierniczką, nie bagatelizuj, nie wyśmiewaj, nie zachowuj się jak osoba z monopolem na prawdę, bo przecież więcej przeżyłaś i więcej wiesz. Staraj się być kimś, kto rozumie, radzi, wspiera. Nasza troska nie może wyrażać się tylko w zapewnieniu materialnego bezpieczeństwa.
Stań się moralnym wzorem do naśladowania i mentorem dla Twojego dziecka. Dzieci, szczególnie te młodsze, uczą się głównie przez obserwację zachowań otoczenia. To, jak Ty się zachowujesz stanowi o tym, kim będzie Twoje dziecko w przyszłości. Tylko Ty możesz nauczyć twoje dziecko dobrych manier. Nie zrzucisz tego obowiązku na szkołę i innych: to od rodziców dziecko dostanie „w spadku” kulturę osobistą, jak i jej BRAK. Rezultat, jaki chciałabyś widzieć w wychowaniu Twojego dziecka zależy tylko od wysiłku, jaki włożysz w pracę nad sobą.
Nie oznacza to, ze masz iść w zaparte i udawać nieomylny ideał. Bardzo ważne jest, żeby umieć przyznawać się do błędów i pomyłek, także przed dzieckiem. A kiedy już się przyznasz, bądź konsekwentny: mów, że będziesz nad sobą pracować będziesz tego unikać, mów, co konkretnie zmienisz. Szczerość, pokazywanie ludzkiego, niedoskonałego oblicza sprawi, że dziecko w przyszłości będzie w stanie stawić czoła wyzwaniom i lepiej poradzi sobie z rozwiązywaniem problemów, zamiast bezradnie rozkładać nad nimi ręce. A do Ciebie, paradoksalnie, nabierze szacunku!
Ucz swoje dziecko troski o innych i stawiaj wysoko etyczną poprzeczkę. Jeśli pokażesz Twojemu dziecku, że egoizm warto zastąpić troską o szczęście innych, taka postawa na pewno zaowocuje w jego przyszłym życiu. Według psychologów z Harvardu, powinniśmy powtarzać dzieciom, że troska o innych jest tak samo ważna, jak troska o nas samych. Dzięki temu łatwiej przyjdzie im nawiązywanie kontaktów i budowanie więzi międzyludzkich. Uczmy dzieci, że – nawet jeśli to trudniejsze i wygodniej wybrać drogę na skróty – powinny postępować dobrze i wywiązywać się z danego słowa, począwszy od szkoły, poprzez przyjaciół, aż po zajęcia dodatkowe. Tym bardziej, że odpowiedzialność i obowiązki dzisiaj nie są w modzie; żyjemy w świecie, gdzie zepsutą rzecz wyrzucamy na śmietnik, niewielu podejmuje próbę naprawy.
Zachęcaj dziecko do okazywania wdzięczności. Dziecko, które nie jest rozpieszczone, jest świadome wartości innych ludzi w swoim życiu. Badania potwierdzają, że osoby, które potrafią być pomocne, hojne, współczujące i wybaczające, są bardziej szczęśliwe i zdrowsze. Ten punkt bardzo łatwo wcielić w życie: Ty sama możesz udowadniać dziecku każdego dnia, że potrafisz docenić nawet drobne gesty i powiedzieć „dziękuję”. Ale pamiętaj: nawet z dobrem można przesadzić. Zbytnie „rozpływanie się” nad dzieckiem tylko dlatego, że wypełnia swoje podstawowe obowiązki może je nadto rozpuścić: wypełnianie obowiązków zacznie traktować, jak coś niezwykłego, czego wcale nie musi robić. Pamiętajmy, że nie ma nic złego w angażowaniu dziecka do naszych codziennych, rutynowych czynności i oczekiwania od niego choćby drobnej pomocy. Wręcz przeciwnie: nie ma mowy o socjalizacji i szczęśliwym, dorosłym życiu tam, gdzie dziecko ma „2 lewe rączki”, bo wcześniej wszystko robiła za nie mama.
Ucz dziecko, jak dostrzegać więcej i myśleć „szerzej”. Na co dzień obracamy się w naszych małych środowiskach: dom, przedszkole/szkoła, praca itd. Spotykamy głównie tych samych ludzi, co jest absolutnie naturalne. Ważne jest, żeby nauczyć dziecko, jak wyjść poza tę codzienną strefę. Może chodzić o nowego kolegę w klasie, o rozmowę z rówieśnikiem innej narodowości, o umiejętność zachowania się również wobec obcych, w nieprzewidywalnej dla nas sytuacji. Dziecko powinno wiedzieć, jaką moc może mieć jego właściwe, jak i niewłaściwe zachowanie i jaki wpływ może wywrzeć na innych. Ważne jest, żeby dziecko znało swoją wartość. Często jednak zapominamy wyczulić je na to, jakie emocje i uczucia może wywołać u innych. Jaką przykrość potrafi sprawić nawet nam swoim złym zachowaniem. W skrócie: chodzi o to, żeby poszerzać dziecku jego perspektywę patrzenia na świat. To nauczy je szacunku, tolerancji i otwartości. To bardzo ważne, żeby pokazywać dziecku świat, wykraczający POZA to, co widzi na co dzień. Rozmawiać z nim o innych kulturach, zwyczajach, językach i tłumaczyć, że to co INNE nie znaczy ZŁE.
„Niedaleko pada jabłko od jabłoni”. Każdy z nas zna to powiedzenie. Czasem tylko zapominamy, że nie chodzi o jakieś magiczne działanie sekretnych genów. To nie jest tak, że dziecko już takie jest i kropka. Nie jest też tak, że wychowywać zaczynamy po 5, albo 10 roku życia, wcześniej to mały nic nie rozumie i nie ogarnia, także do 5 roku to jeszcze można przy nim kląć podczas meczu i ubliżać sąsiadowi.
Bardzo mnie wkurza, że każe się nam wybierać: albo jesteś szczęśliwym egoistą, albo nieszczęśliwym altruistą, bo jak dasz komuś palec, to odgryzie ci rękę. Uważam, że to trudne, ale nasze szczęście z troską o szczęście innych można pogodzić. Wkurza mnie ta dzisiejsza retoryka: liczysz się tylko ty, twoje szczęście, twoja wygoda. To pokutuje, kiedy człowiek leży nieprzytomny w kałuży krwi, a stojące obok kilkanaście osób nic nie robi, „bo to pijak, to niech leży”. Kiedy matka szarpie się z dzieckiem i wózkiem, a stojący obok „chłop jak dąb” ani drgnie, bo „sama chciała dziecko, to niech se teraz radzi”.
Ostatnio byłam świadkiem sceny, kiedy starszy pan, taki mały, siwy dziadzio, wziął na ręce dogorywającego na jezdni gołąbka i przeniósł go na trawnik. Niby nic, niewielki, dla wielu głupi gest, ale bardzo mnie rozczulił. Czasem mam wrażenie, że dzisiaj nikt już nikim się nie przejmuje, chyba że ma w tym swój prywatny interes. Dlatego to, co mówią amerykańscy psycholodzy na temat wychowania, bardzo do mnie trafia i będę sobie ich rady czasem odświeżać. A Wy, co o tym myślicie?
A ja zawsze mowie corce zeby wybaczala zawet najwiekszemu wrogowi, ale jak go zobaczyna ulicy- uciekala najszybciej jak potrafi i najdalej jak mozehihi
Swietniy artykul. Zapamietuje go .:)
Ciezkie zycie matki. To my musimy tegp wszystkiego uczy c i ptzechodzic przez rozne etapy rozwoju naszych dzieci ????
Male rzeczy te niemateriale sa cennirksze niz zloto i diamenty. A dobro wraca. Ppwtarzam to moim synom
Jestem zdania ze dobrym warto byc dla tych ktorzy sa dobrzy dla nas. Nie rozumiem ludzi ktorzy ppdaje reke temy co by w lyzce wody utopil. Ja nigdy! I moze jestem ta zla. Ale wice wersa dla tegokto mnie zle traktuje
Szczerze to naprawde jestem odoba ktora wszystkim i wszystki sie przekmuje. Tylko nigdy nie soba.☹
Mam ciotke psycholog ktora jest lekko nie hallo. Jej syn cpun. Lepiej sluchac wlasnego sumienia i robic wedle swoich zasad i przekonan. Psychologowie tylko pieniądze robia za co krok to nowe teorie. Chyba spiskowe.
Ciekawe te badania
Zawsze sie zastanawiam czy te 100% zawsze sa na 100% prawdziwe
Pewnie sa w tym czasie i momencie
Za 5 lat juz bedzie inne 100% jak z wszystkim
czasem dobrym byc nie warto, ale dla tych co nas kochaja zawsze
Jak to mawia moj brat – jestem cala jak matka, czyli panikara, pyskata i uparta :] oby moje dzieci takie nie byly
Wszczepiaj dobro, to poplaca.
Dobrzy ludzie na wagę złota.
Mam ich 3 i całe moje szczęscie, chce zeby tez byli szczesliwi.
Tolerancja bliżniego ! Zawsze bede to powtarzac!
Takie sceny z zycia gdzie widzisz jak ktos pomaga az chyta za serce, piekne gesty, ludzie sa dobrzy tylko czasem z braku czasu, nadmiaru obowiazkow zapominaja kim tak naprawde sa.
Też podchodzę sceptycznie to różnych badan, mysle ze zawsze gdzies trzeba wyposrodkowac, skrajonsci nie sa dobre.
Szczęsliwe dziecko to cywilizowane, majace rowiesnikow i takie ktore nie jest trzymane w domu tylko przy rodzicach, znam takie sooby ktore nie pozwalaja na kontakty dzieciom z innymi, odrazu widac jakie dziecko jest nieszczesliwe, a gorzej, bo bedzie miec to skutki w przyszlosci i to nie male.
Super to napisałaś. Dzięki!
Uczę moje dziecko troski o innych empati i milosci do wszytskich, ziwerzat i ludzi przede wszytskim, zawsze mowie ze dobro wraca, i traktuj kogos jak samego siebie.
super fotka , zreszta jak kazda.
Jeszcze mądre, elokwentne, asertywne ale stanowcze, takie żeby odstawało dużo ode mnie, matki ktora zawsza miala problem z mowieniem nie!
Oby moje dzieci byly szczesliwe. Będe robić wszystko co w mojej mocy żeby tak wlasnie bylo.
moglas jeszcze napomknac o samtonosci dzieci w dzisiejszej dobie smartfonow i internetu, gdzie przyjaznie zawierane sa internetowo, dzieci glownie mlodziez glownie szuka pomocy w obcych ludziach na forach internetowych czy portalach spolecznosciowych , brakuje reakcji twarza w twarz.
Bardzo cenne rady, dzięki 🙂 Jest jakiś poradnik także dla dorosłych? 😀
Wychowywać dziecko trzeba zawsze i wszędzie, w wychowaniu przejawia się nasza duma i przyszłość, bo zostawimy w zachowaniu naszego dziecka część siebie.
Wspaniały Tekst 🙂 Gratuluję 🙂
Szczerosc rodzicow wobec dziecka, kontakt zawsze i w kazdej sytacji, nawet ten blahej z punktu widzenia rodzica. Procentuje w przyszłości ?
Jest to nie lada wyzwanie i ogromny wklad rodzicow. Byc szczesliwym ogromne szczescie ?
Skad ta piekna bluza Lenki?
Szczęśliwa mama to i szczęsliwe dzieci 🙂
u nas „dzikuje” jest a kazdym kroku!
Bagatelizowanie nawet małych problemów dziecka jest najgorsze co moze byc dla jego rozwoju!!!
Maly czlowiek przezywa bardziej niz dorosly.
Ma inny prog stresu, jest wrazliwszy.
Otwartośc na innych ludzi jest cudowna.
Czasem tak niewiele trzeba zeby sprawic komus radosc, nawet samym dzien dobry co slychac.
Jest mnostwo ludzi ktorzy potrzebuja pomocy psychologiczej, glownie ci ktorzy siedza samotnie w domu, nie maja kontaktu z otoczeniem oprocz tych co spotykaja na codzien, czyli tych o ktorych piszesz, matka, ojciec, siostra brat.
inne nie znaczy zle. to predzej trzeba doroslm tlumaczyc a nie dziecom, dzieci sa otwarte, sa dobre, to ludzie ich zmieniaja.
Zawsze uczę moją coreczkę zeby dostrzegala male rzeczy ktore sa czasem cenniejsze niz to co daje nam otoczenie .
Nie trzena harvardu, zeby wiedziec ze rozmowa z drugim czlowiekiem to klucz do wszytskiego. Nie tylko tyczy sie to dzieci, ale i doroslych, szkoda ze dzis internet nie pozwala na kontakty miedzy ludzkie oko w oko. Kazdy woli napisac zyczenia smsem albo darmowa aplikacja. Koledy tez wolimy sluchac w ciszy niz wspolnie spierwac na glos.
Czasem nie tylko wychowanie wystarcza, trzymanie sie kluczowo ksiazkowych wzorcoe, czasem idzie bardziej w leb nic bycie soba jako rodzicem.
Niestety tak jest, troche nie na temat posta teraz, ale bardzo mnie wkurza jak widze jak wiele rodzicow wyrzuca w kosz kazda mala zabawke ktora jest calkiem dobra a brakuje srubki zeby podtrzymac baterie, czy oka pieska ktore np, mozna doryskowac mazakiem.
Wkurza mnie to jak swiat bardzo poszalal i wszytskich chyba zbyt sie w d…ie poprzewracalo.
Marnotractwo, a ludzie w afryce nie wiedza za co sie tknac bo glodem przymieraja.
Autorka bloga pewnie przytakni Twojej wypowiedzi, a sama pisze, ze wyrzuciła do śmietnika kotlety, bo zamiast trzymać się kupy, to się rozpadły. Hipokryzja na każdym kroku.
Tak, komunikacja jest najwaznijesz uwazam. Bo jak inaczej jak nie matka czy ojciec ma wytlumaczyc, czy powiedzic co jest dobre co zle. Rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Otwartosc !
TO wszytsko jest trudne, z kazdej strony jestemy bombardowani mnostwm informacji jak wychowac, co robic, czego nie robic, zycje pisze jednak rozne scenariusze i niekiedy i tak pomimo checi i pracy nie mamy rezultaow.
„chłop jak dąb” ani drgnie, bo „sama chciała dziecko, to niech se teraz radzi” – bardzo czeste niestety, nie raz mi sie zdarzylo niestety z wodkiem po schodach bo przeciez wjazdu na wozki nie ma, to nikt mi nigdy nie pomaga , polska rzeczywistosc, moze to tylko my polacy tacy jestesmy ?
może trzeba było się podzielić tą wódką, a nie samej wszystko wypić 😉
Nie dokonca sie z tym zgodze, sama jako niesmiala dziewczynka, bardzo duzo pamietam ze swojego dziecinstwa. Mama zawsze mnie „pchała” do gory, duzo tlumaczyla, zawsze mowila ze dam rade, ze jestem silna, nigdy nie sluchalam jej tylko zbyt bralam do siebie uwagi kolezanke i kolegow ze szkoly. Duzo zalezy od charakteru ktory sie dziedziczy.
może byłoby jeszcze gorzej z Tobą, jakby Cię mama nie „pchała”