Kiedy rodzi się dziecko, niby wszystko masz przemyślane i zaplanowane. Ale życie i tak to weryfikuje. Jest mnóstwo rzeczy, które potem byś zmieniła, ulepszyła, ale już po fakcie. 

brat i siostraNieważne czy zostajesz matką po raz pierwszy, drugi czy piąty. Zawsze jest coś, co można było zrobić inaczej, lepiej, sprawniej. Nie ma jednak co gdybać, bo nawet jeśli raz o czymś zapominasz, czegoś zaniechasz, to w naturze ludzkiej leży fakt, że te błędy zdarza ci się powtarzać. Dotyczy to zwłaszcza postępowania z tym malutkim człowieczkiem, którego wydałaś na świat. Niełatwo o pomyłki, kiedy jest się pełnym obaw, niepokoju i strachu przed zrobieniem mu krzywdy. Na dodatek z  każdej strony płyną rady babć i cioć: tego nie rób, tamtego też nie, bo to, siamto i owamto. A ja jestem zdania, że lepiej coś zrobić, niż żałować, że się tego nie zrobiło. Dlatego zrobiłam sobie rachunek sumienia i powspominałam jak to było, kiedy rodziły się moje dzieci. Przypomniałam sobie 5 błędów, jakie popełniłam, kiedy zostawałam świeżo upieczoną mamuśką. Oto one:

1. Nie wykąpałam Antosia zaraz po powrocie do domu. Zgroza, prawda? Pewnie aż Was ciarki przeszły w tym momencie. No jak mogłam. Ale nasłuchałam się o rzekomo cudownych właściwościach mazi poporodowej (personel szpitala chyba też jest tego samego zdania i nie kąpie od razu maluchów) i pomyślałam sobie wtedy, że skoro taka ona prozdrowotna, to niech sobie jeszcze dzień lub dwa podziała na skórę syna. Antek urodził się przed terminem, więc w nasze życie wkradło się takie zamieszanie, że nawet było mi to na rękę. A powinnam była zmyć jednak z dziecka te szpitalne bakterie, bez dwóch zdań.

2. Lałam zbyt mało wody w kąpieli. Jeśli już jesteśmy przy kąpaniu, to kiedy nadszedł wreszcie czas tej pierwszej, niezapomnianej – jakoś specjalnie się nie stresowałam. A wiem, że większość młodych rodziców się boi i panikuje, że się dziecko przytopi, zachłyśnie wodą, zamoczy oczy, uszy, że wywinie jakiegoś fiflaka albo że nam samym się ręka omsknie i malec wypadnie. Tymczasem ja podeszłam do tego na luzie, ale jakoś – tak jak prawie wszyscy tatusiowie i wszystkie mamusie –  nie wpadłam na pomysł, żeby nalać dziecku więcej wody,dzięki czemu będzie mu po prostu ciepło. A weź się człowieku sam połóż do wanny, w której wody jest tylko na dnie. Zaraz Ci się zrobi zimno i zaczniesz jej dolewać, żeby zanurzyć całe ciało. Noworodek Ci o tym nie powie, a przynajmniej nie tak, żebyś zrozumiał.

3. Za bardzo kombinowałam z maściami na odparzenia. Kupowałam przypadkowe kremy na odparzenia i testowałam na swoim potomstwie. Kajam się. Bo się po prostu nie sprawdziły. W tym miejscu chciałam przeprosić niezawodny Bepanthen Baby. Dziś mogę go polecić z czystym sumieniem. Stosując go profilaktycznie, zapobiegniesz pieluszkowym odparzeniom swego bobasa a ewentualne podrażnienia znikają, zanim zdążysz się nimi zmartwić. Zawiera prowitaminę B5 i lanolinę, która zabezpiecza skórę, zostawiając na niej delikatną warstwę ochronną. W mojej ocenie  jest Bepanthen Baby i potem długo długo nic.

masc na odparzenia

4. Nie zwróciłam się o pomoc do doradcy laktacyjnego. A chyba powinnam, bo prawda jest taka, że moje karmienie piersią to była ciągła walka i bardziej piekielna męczarnia niż kraina mlekiem i miodem płynąca. Jako że z natury jestem optymistką, to i do  karmienia podeszłam na zasadzie „wszystko mi się udaje, to i z tym dam sobie radę”. Długo się nie poddawałam, ale jednak coś musiałam robić nie tak, skoro w końcu się nie udało. A najprawdopodobniej zawinił stres, który gdzieś w środku siebie tłamsiłam, bo przeczuwałam, że mogę nie dać sama rady. Przy Antosiu walczyłam trochę dłużej, ale też za sukces bym tego nie uznała. Dlatego teraz już bym tego błędu nie popełniła, bo wiem, że w kryzysowych sytuacjach najlepiej udać się po poradę do doradcy od laktacji.

5. Błąd, który popełniłam przy pierwszym dziecku, czyli układanie noworodka do snu za dnia w ciemnym pokoju. Taka niby imitacja nocy. Przy Antosiu już wiedziałam, że jeśli w dzień będę kładła dziecko do drzemki w ciemnym pokoju, to na rozróżnienie dnia i nocy będzie potrzebował więcej czasu. Tak więc syn funkcjonował z nami od samego początku w nieco inny sposób. Np. spał w kołysce w widnym salonie, kiedy wokół było dosyć głośno. Nie zasłaniałam specjalnie zasłon ani też nie starałam się być cicho. Znam jednak rodziców, którzy chodzą na palcach i mówią szeptem, gdy tylko ich dziecko zaśnie, ale to nie jest dobra metoda. Dziecko może stać się wyczulone na każdy najmniejszy szmer i dopiero będzie kłopot, jak będzie je budziło szuranie kapci czy szorowanie zębów za zamkniętymi drzwiami łazienki oddalonej o dobrych kilka metrów.

mama i corka

A Wy macie jakąś listę własnych błędów, które popełniłyście jako mamy? Pochwalcie się ku przestrodze kolejnych kandydatek na mamy.

Materiał został stworzony przy współpracy z #Bayer

Approval Number: L.PL.MKT.09.2018.6821