Podobno rodzice dzielą się na tych, którzy puszczają dzieciom bajki i na tych, którzy mówią, że nie puszczają.

Spotkałyście się już gdzieś ze słowem „smombie”?  Nawet jeśli go nie słyszałyście, to na pewno macie z nim na co dzień do czynienia. Bo smombie to my. Rozpoczynający i kończący dzień od przejrzenia Fb czy Instagrama. Czy da się zrobić coś, żeby uchronić dziecko przed wirtualnym światem w czasach, kiedy bez urządzeń mobilnych praktycznie nie ma życia? Myślę, że się da. Zamiast korzystać z dobroci technologii bezmyślnie, można to po prostu korzystać z nich mądrze.

Przygotowałam dla Was listę wartościowych aplikacji dla dzieci testowanych na smartfonie Nokia 7.1. Telefon doskonale radzi sobie z wieloma aplikacjami działającymi w jednym czasie, a żywotność baterii również pozytywnie zaskakuje… sami rozumiecie, dwoje dzieci, jedna mama i jeden telefon. Testerzy nie mniej profesjonalni niż smartfon – ja&Lenka. Efekt? Chyba udało nam się znaleźć jakąś rozsądną równowagę pomiędzy światem wirtualnym i realnym.

NETFLIX w wersji na telefon – oglądanie seriali i programów edukacyjnych może być jedną z najlepszych lekcji języka obcego. Serio. Może nawet najlepszą lekcją słuchania ze zrozumieniem, pod warunkiem oczywiście, że nie mamy pod ręką żadnego native speakera. Chyba nie wszyscy wiedzą, że w aplikacji jest możliwość przełączania języków. Korzystamy z tej opcji z Lenką i każdemu rodzicowi mogę polecić taki sposób na szlifowanie języka obcego u dzieci. Nauka z podręczników, wkuwanie słówek, nawet nauka poprawnej wymowy, nie mają większego sensu bez słuchania. Nie wierzycie? To posłuchajcie jak moja córka mowiła po angielsku w wieku 4 lat: KLIK

Brainchild -program edukacyjny dla dzieci

Cena: za miesięczny abonament zapłacicie od 34 do 52 zł ( w najdroższej wersji platformę można oglądać aż na 4 ekranach).

WARCABY – jeśli już włączyć dziecku grę, to po to, żeby zmuszała je do myślenia. Stare dobre warcaby w unowocześnionej wersji też mogą uczyć dziecko cierpliwości  i koncentracji, trenować pamięć i zmuszać do myślenia, przewidywania kilku ruchów w przód. Wiem, że są nawet specjalne zajęcia wychowujące dzieci, także te niepełnosprawne umysłowo, przez naukę gry w szachy i warcaby. Jeśli szukacie mądrej gry do odpalenia na smartfonie, to bardzo polecam.

Cena: bezpłatna

WHATSUP, VIBER, MESSANGER – pamiętacie wakacyjne przyjaźnie z dzieciństwa? Pierwsze zauroczenia? Takie znajomości, które miały trwać „na zawsze”, a dobiła je odległość i upływający czas? Przez postęp technologii, pisanie listów stało się oldschoolowe. Są za to możliwości, które naszym rodzicom czy dziadkom z trudem pomieściłyby się w głowie. Fakt, że nawet za darmo i bez większych komplikacji można połączyć się z dowolną osobą, żyjącą na drugiej półkuli ziemskiej, jest dla mnie bardzo fascynujący.

Kiedy byliśmy na Florydzie, Lenka poznała Leynę, z którą uwielbiała się bawić. Wymieniłyśmy się kontaktami z mamą dziewczynki i teraz do siebie dzwonią przynajmniej raz w tygodniu. Rozmawiają oczywiście po angielsku, pokazują sobie zabawki, opowiadają jak było w szkole/przedszkolu. Świetna sprawa, co? Nie dość, ze dziewczynki mogą utrzymywać kontakt, to  jeszcze Lenka ma darmową lekcję języka. Ale myli się ten, kto myśli, że to musi być nudna sprawa takie siedzenie i gadanie. Ostatnio dziewczynki bawiły się w… chowanego. Lenka się chowała, a Leyna zgadywała gdzie jest. Już nie wiem, czy one miały większy ubaw, czy ja patrząc na nie.

Oczywiście nie twierdzę, że Whatsup, Viber czy Messanger to aplikacje, z których dziecko w każdym wieku może korzystać żeby porozumieć się koleżanką czy kolegą z sąsiedztwa. Jednak kontrolowane kontakty z przyjaźnią z wakacji mogą zaowocować nie tylko pięknymi wspomnieniami, ale też zaskakującymi umiejętnościami językowymi.

Kto wie ile naszych wakacyjnych znajomości by przetrwało, gdybyśmy wtedy mieli dostęp do takich komunikatorów.

Cena: bezpłatne

SZKOŁY JĘZYKOWE działające na odległość – ten patent zaczął się pojawiać już dawno temu, ale ostatnio staje się coraz bardziej popularny. Rezultaty zależą przede wszystkim od nas samych: od naszej wytrwałości i konsekwencji. Za kilka dni zaczynamy właśnie naukę z taką szkołą więc już niedługo będę mogła Wam opowiedzieć coś więcej o rezultatach. Plan polega na tym, że wybieramy lektora np. z Wielkiej Brytanii albo USA. Dziecko rozmawia z nim w ciągu półgodzinnej lekcji przez Skype.

Podejrzewam, że początki mogą być trudne, bo w końcu to obca osoba ale dzięki temu dziecko uczy się przełamywać barierę w kontaktach z obcokrajowcem. Tego niestety nie nauczy się podczas lekcji języka w szkole. Zresztą, to nie tylko opcja dla dzieci. Wydaje mi się, że to świetny sposób dla dorosłych, którzy chcieliby potrenować, a brak im czasu na ganianie do szkoły językowej.

Nie musicie wcale planować takich lekcji z dużym wyprzedzeniem. Wiecie, że czeka was długa trasa np. na wakacje? Umówcie lekcję dzień wcześniej, żeby dziecko mogło w czasie podróży porozmawiać z lektorem. Wystarczy przyzwoite łącze internetowe i smartfon.

BIT BY BIT: świetna, niesamowicie wciągająca gra zmuszająca do dziecko do myślenia, planowania i rozwiązywania problemów. A podstawy programowania można powiedzieć, że mamy w gratisie.

Cena: bezpłatna

MY PANDA -kolejna z tych aplikacji, która może być świetnym wsparciem dla każdego rodzica. Za co ją polubiłam? Najbardziej za to, ze pomaga uczyć dziecko odpowiedzialności. Zamiast trenować ją na żywym organizmie (czyt. psie, kocie, czy innym domowym zwierzaku), najpierw możemy sprawdzić, jak dziecko poradzi sobie z… adoptowaną pandą.

Cena: bezpłatna

Dajcie znać w komentarzach, czy korzystacie razem z dzieckiem z którejś z tych opcji. A może to Wy macie jakieś wypróbowane aplikacje, którymi możecie się podzielić? Chętnie przetestujemy!