Leżę teraz i patrzę na niego. Nienajgorszy. W sumie płaski, ale ma w sobie pewien ślad tego, co spotkało go kilka lat temu, gdy ktoś ostrym nożem przeciął jego powłoki i wyciągnął z niego człowieka. Brzuch. To właśnie on jest życiowym problemem autorki kultowych „Monologów waginy”. Tym razem Eve Ensler nie bierze sobie na główny cel tak kontrowersyjnej części kobiecego ciała. Ale w miarę czytania poznajemy historie kobiet, które ze swojego brzucha oraz niedoskonałego ciała uczyniły sens życia. I okazuje się, że brzuch jest dla kobiet niemniej intymny niż tytułowa bohaterka „Monologów waginy”.
Dobre ciało Eve Ensler
Sama autorka w książce Dobre ciało co chwilę dzieli się bolesnymi, pełnymi niepowodzeń historiami z własnego odchudzania. Nie powiem, że nie jest mi to obce, bo choć mój brzuch ze względu na geny nigdy nie przypominał galaretowatej substancji, to nieraz był dla mnie pierwszym wyznacznikiem własnej kondycji.
Głosami wielu kobiet, zamieszkujących różne kraje, reprezentujących inne kultury, słuchamy, jak na swoje ciała narzekają zarówno Portorykanki o galaretowatych udach jak i francuskie modelki. Książka pełna jest historii kobiet, dla których własne ciała są problemem. Jedne narzekają na sflaczałe bryczesy, ale marzą o jak największym tyłku, bo tak nakazuje ich kultura. Bo gdy facet widzi niejędrne uda, ma przed oczami tłustą żonę, gromadkę wrzeszczących dzieci i makaron codziennie na obiad. Za to jędrny tyłek to wiadomo, dziki seks do końca życia (oczywiście, to nie moje zdanie). Niektóre historie są tak przejmujące, że modlimy się, aby to była literacka fikcja. Jak ta o modelce, której mąż-chirurg plastyczny regularnie rzeźbi ciało, próbując wyciosać z niej perfekcyjny grecki pomnik. A ona, żeby mąż nie znudził się, gdy osiągnie ideał, objada się w tajemnicy lodami i czeka na kolejną operację. Albo opowieść, w której matka pozwala 16-latce na operację usunięcia piersi, bo myśli, że to przerwie romans córki z jej własnym ojczymem. Koszmarne opowieści, ale właśnie takie są ciała dla kobiet w tej książce. Czy w prawdziwym życiu? Cóż… osobiście nie znam żadnej kobiety, która byłaby w 100% zadowolona z własnego ciała…
Eve Ensler nigdy nie bała się mówić o trudnych tematach. O waginach też znajdziecie w „Dobrym ciele”. Tak samo jak o botoksie („Jad kiełbasiany – botulina. Jest w naszych ciałach. Jeden gram może zabić miliony ludzi. Tylko moja twarz mogłaby zlikwidować większą część Manhattanu (…) Moja twarz jest bez czucia, a w środku czai się obłęd”), liposukcji, piercingu, obozach odchudzających, bulimii, anoreksji, uzależnieniu od ćwiczeń oraz karze śmierci za jedzenie lodów (tak, w Afganistanie to możliwe…). Wszystko to, co kobiety robią, żeby osiągnąć perfekcję w wyglądzie, a tak naprawdę ogarnia je szaleństwo. Dobre ciało nie pozostawia złudzeń – w kobiecie zawsze znajdzie się coś, co można by zmienić i każda z nas żyje z poczuciem, iż ma w sobie coś niedoskonałego. Pytanie tylko, na ile ten brak zdominuje nasze życie. Ja się nie daję – wiem, że mam trochę wad, ale nigdy, przenigdy, w życiu się do nich nie przyznam. Bo jak się o czymś nie mówi, to tego nie ma, prawda? PRAWDA?!..
Jeśli macie ochotę podzielić się ze mną i z innymi czytelniczkami bloga tytułami, po które warto sięgnąć zachęcam do zostawienia komentarza pod tym postem: BABSKIE CZYTANIE CZYLI POWIEDZ MI, CO CZYTASZ
świetne te ksiazki ktore polecasz juz przeczytam 3 z twojej pozycji.
Zaciekawilas mnie ta ksiazka 🙂
pośladki, uda i brzuch- musza zawsze u mnie byc w swietniej kondycji 🙂
Frustracja na punkcie swojego brzucha????? Eeeeee jakas bzdura.
Książka warta przeczytania- zdecydowanie dla mnie pisana 🙂
A już nowa recenzja czeka w kolejce na bloga. KAżda kolejna książka lepsza:)
W zdrowym ciele zdrowy duch! NAjwazniejsze zeby byc zdrowym i czuc sie wspanile w swojej skorze. Zycze tego wszytskim ja, urodzona optymistka mimo iz urody Pan Bóg mi nie dał 🙂
A myślalałm że tylko ja mam fioła na punkcie swojego brzucha. hehe.
Dzięki za propozycję.
Kolejna na mojej liście do przeczytania w tym roku.
Mam już sporo, ale myśle że zdążę przed nowym rokiem.
Nowy rok to nowe pozycje.
Nic mi tak nie poprawia nastroju jak trening na fitness. Od razu czuje sie piekniejsza w kazdym centymatrze mojego ciala. 🙂
Na całe szczescie nie znam az tak sflustrowanych kobiet na punkcie swojego brzucha .
A ja nam wiele
Nic tak nie satysfakcjonuje kobiete jak widok pieknego odbicia w lustrze. życze kazdej aby wstawa rano z takim przekonaniem.
Kazde cailo jest dobre byle zdrowe, a na twoarzy promien 🙂
Ta ksiazka jest dla mnie. Od zawsze mam kompleksy na swoim punkcie. To nogi, to uda, to brzuch i tak w kolko. MAm wrazenie że musze wydawac fortune na zakrywanie swoim mankamentow np. dobrym ciuchem. Albo wizyta u kosmetyczki. Mimo iz mama i siostra zawsze mi moiwa ze swietnie wygladam dla mnie to za malo.
Jeśli ktoś sie super czuje ze swoimi ujedrnionymi udami i posladkami to tylko pogratulowac checi i samozaparcia. Tak samo moge powiedziec o kims kto bez wysilkow fizycznych kocha siebie bez wzgledu czy ma tlusty brzuch czy umiesnione nogi. Chodzi o to zeby czuc sie dobrze w swojej skorze. 🙂
No tak niby się te kobiety nie przyznają, ale ja wiem co chce zmienic : nos, czoło, włosy, uda, brzuch , i generalnie twarz 😉
Z twarzą może byc problem, chociaż jak patrzę na nową Bridget Jones, to stwierdzam, że wszystko da się zrobić. Tylko czy o taki efekt nam chodzi?:)
Uwielbaim takie ksiazki, w sam raz dla mnie kobiety wiecznie niezadowolonej ze swojego ciala. 🙂
Jestem po ciązy i mimo ze nie jestem zadowolona z wlasnego ciala to wszsytko zaczyna sie w glowie. O ile mi to nie przeszkadza to i innym nie. A jak bym byla niezadowolona z tego, ciagle bym o tym myslala i sie na tym zafiksowala to i pewnie inni by zaczeli to dostrzegac.
NIe znaczy to ze nie moglabym pocwiczyc co nieco ale nie powinno byc to determinantem naszego zycia.
Jesli tak jest to znaczy ze chyba coś z naszym poczuciem wartosci jest nie tak.
Lubię czytać ksiazki ale niektore sa naprawde glupie…
Po tej recenzji – koniecznie teraz muszę zadbać o moje pośladki 😀 Mam motywacje.
Kara śmierci za jedzenie lodów hahahaha, oczywiscie wierze w to ze tak ludzie miewaja. Ale co za psychopatki.
Dlatego wlasnie nieznosze byc w ciazy, bo nieznosze duzcych brzuchow. Ciazowych zwlaszcza.
Uwielbiam o siebie dbać. Testowac mowe kosmetyk i i chodzic do kosmetyczki. Daje mi to powera i czuje sie lepiej. To wazne w przypadku kobiet.
Zaraz wchodze na neta i sprawdzam czy nie ma gdzies uzywki na allegro do kupienia.
O jej co za historie, kobiety maja swira na swoim punkcie, dobrze ze jakos tam sobie daje rade ze swoim wygladem, teraz kiedy jestem mama dwojki dzieci jakos mi zobojetnialy moje mankamenty. Moze jak bede seniorka i skoncze z zajmowaniem sie dzieciorami bede miec czas dla siebie, czekam na te lata powiem szczerze.
U mnie do zmiany jest nos! Szpeci moja twarz od dziecka, ale bardziej od tego boje sie operacji 🙁
Dzieki za propozycję.
Lubię takie typy.
Kupuje wiec.
ostania moja ksiazka jaka przyczytalam to byla „jezyk niemowląt” przed urodzinem pierwszego dziecka. Bylo to lat temu 3 ! Teraz nawet macierzynskich nie czytam, z braku czasu. Chętniej wlasnie cos wole w internecie na szybko.
typowo babska lektura.
myslam ze bedzisz pisac o recenzji jakiejs innej gatunkowo ksiazce.
jakos mnie ta tematyka malo interesuje.
czekam wiec na kolejne 😀 pozdrawiam
Właśnie od 1 zaczelam robic cos z mlim cialek bo po dwoch ciazach wygladam okropnie, ale mam nadzieje ze to juz sie zmieni.
Moj brzuch to zmora, od zawsze.
Uważam że w dobrym ciele dobry duch!
Dlatego jeśli mamy możliwość oczywiście bez przesady, zrobmy to co nakazuje nam umysł.
Jeśli czujemy sie zle z naszymi posladkami czy wlasnie brzuchem to robmy wszytsko zeby byly takie jakie oczekujemy.
Zazdroszcze tym ktorzy nie maja kompleksow , ale czuc sie pieknie to cos wspanialego.
Od roku zastanawilam się o powiekszeniu piersi. Mam 31 lat i mój chłopak ciągle mówi mi o kobietach które mają większe piers. Nigdy mi tego nie powiedział, ale jakoś dziwnym trafem pije zawsze do tych z okrąglejszymi…. Od zawsze miałąm miałe piersi i będąc nastolatką zawsze mowilam ze sa opercaje mozna to zmieniac. Naprawde bardzo chodzi mi to po glowie.
Zachęciłąś mnie w 100% do przeczytania ten ksiazki, powinne chyba ja przyczytac kazde baby.
Znam pewne osoby które w gruncie rzeczy wcale nie są miss świata. Mam koleżankę „pączusia” tak ją zwali od liceum. Mam nadal tą ksywę na ustach mimo iż nie mowie i nie mowilam tak nigdy na nią. Jest pulchna co tu duzo pisac. Ale te jej nastawienie do zycia i do swiata, ciagly dobry humor i banan na twarzy powoduje ze ma mnostwo znajomych i sama czuje sie piekna. Nie chce slyszec o jakis liftingach czy innych upiekszaczach.
Muszę ją mieć, sama mam problem ze swoim cialem i wiecznie ejstem niezadowolona z efektow ktore osoiagam na silowni czy fitness.
Trzeba umieć pokochać siebie 🙂 wtedy i osoba i wszyscy obok myslą ze jest sie najpiekniejszym, nic tak nie zdobi czlowika jak jego pozytywne nastawienie i UŚMIECH – bezcenny na twarzy.
Jakieś paranoiczki jak tego cyztam, bez przesady, muszą być mega nieszczesliwe robią sobie takie rzeczy. Ja osobiscie uwielbiam ludzi kotrzy nie nazekaja na swoje cialo, Bog tak ich stworzyl a one na to w to mi graj. Jedza na co maja ochote i cwicza dla relaksu a nie dla jakies tam miesni czy rzezby ktra tak naprawde jest tylko w gazetach i mediach. Nikt nie jest idealny. Nawet po operacjach plastycznach. Grunt to dobre nastawienie do siebie.