Mam dla Was książkę idealną – dla mam, które nie mają czasu na czytanie, dla tych, które nie mogą schudnąć, tych, które chciałyby się nauczyć dystansu i tych, którym zawsze wychodzi odwrotnie, niż sobie wymarzyły. Dla kobiet. Wszystkich. I od razu mówię – wcale nie musicie być fankami Kasi Nosowskiej, żeby przeczytać.
Książka kosztuje 40 zl, ale jak się pogimnastykujecie, to dostaniecie ją nawet za połowę ceny.  Nie jesteście pewne, czy warto inwestować? Zróbcie sobie próbę generalną – na Instagramie znajdziecie krótkie filmiki Nosowskiej, nie wokalistki zespołu Hey, ale Kasi – skromnej, naturalnej kobiety, z problemami, jakie ma wiele z nas.

Ja Was bardzo zachęcam do przeczytania. Po pierwsze dlatego, że książka się składa z 50 mniejszych fragmentów, napisanych w stylu zabawnych felietonów. Mają po 2, 3 strony. Możecie sięgnąć do lektury nawet wtedy, kiedy wygospodarujecie 15 wolnych minut. Kasia sama pisze, że chciała, żeby ta książka była towarzyszką – w podróży, w codzienności itd. I moim zdaniem to zadanie książka spełnia w zupełności.
A teraz do rzeczy, bo przyjazna forma to nie jest jedyną zaletą. Szczerze mówiąc spodziewałam się raczej, że ta książka dostarczy mi powodów do śmiechu. I trochę tak jest: cięty humor, ironia, dowcipne podsumowanie naszych babskich, a nawet typowo polskich cech. Kasia pisze m.in. o naszym abstrakcyjnym dążeniu do wiecznie młodego, wiecznie szczupłego i seksownego ciała. Starość, jako nieatrakcyjny koniec życiowego cyklu, od jakiegoś czasu jest zakazana. Wkrótce z tych samych powodów wyeliminowane zostaną: jesień, zima i niedziela.

ksiazka kasi nosowskiej
Ciekawy styl pisania, prawda? Ma przy tym niesamowity dystans do siebie, którego strasznie brakuje, szczególnie w świecie celebrytów, napompowanych botoksem. Kasia pisze o sobie, że jest teoretyczką treningu i diet , a pierwszy zapis o odchudzaniu pojawił się w jej pamiętniku, kiedy miała…13 lat! Pisze o słomianym zapale, który dotyczy chyba większości z nas i o tym, że – uwaga – całe życie zakłada ,,plandeki” w kolorze czarnym, który wcale nie wyszczupla ;-D Rzuć hasło „dieta”, a zobaczysz mnie w upadłej odsłonie – pisze Kasia.

dobra ksiazka dla kobiet
Książka dała mi do myślenia, bo Kasia jak na dłoni pokazuje, jak silny jest związek między tym, co słyszymy od rodziców i tym, jak jesteśmy przez nich traktowani w dzieciństwie, a naszym dorosłym życiem. Bohaterka dobija do pięćdziesiątki, a książkę zaczyna od ,,rozliczenia” się z własnym dzieciństwem, robiąc to w gorzko-śmieszny sposób.

Pisze też o tym, jakich błędów sama starała się unikać, wychowując syna. Jest o miłości matki do dziecka i kobiety do mężczyzny. Konkretnie takiej, która tkwi w toksycznym związku, żyjąc złudzeniami i próbując ratować ukochanego, który zaczyna od niewinnego picia w towarzystwie, a kończy w zaawansowanej chorobie alkoholowej. Wymiana słownych pocisków. Kończy mi się amunicja. On ciągle strzela. Osuwam się na śnieg. Kopie mnie. Nie mam siły się bronić. Płaczę. Chwytam jego spojrzenie, ma temperaturę otoczenia. Ostatni nabój. Moja rozpacz barwi śnieg na niebiesko. Rano przeprasza. Wybaczam. Mama mówi: „Uciekaj”. Nie słucham. Przecież „przepraszam” coś znaczy.

Jest o zdradzie i o tym, czy warto wybaczyć. O zakłamaniu we współczesnym świecie i tym, jaki wpływ na taki stan rzeczy mają social media. Jest o pustym seksie i kobietach, które w garderobie po koncercie próbują znaleźć mężczyznę ,,na życie”. Kasia pisze bardzo szczerze, także o sferze erotycznej i o tym, ile kobiet przez lata nie czerpie z seksu żadnej przyjemności, skupiając się jedynie na zadowoleniu mężczyzny, który wyobrażenie o traktowaniu partnerki bierze z filmów porno.
Jest refleksja nad życiem, Bogiem i przemijaniem. Generalnie sporo ważnych i trudnych tematów, ale pisanych z perspektywy bardzo ludzkiej, skromnej i ,,zwyczajnej” Kasi, która po wielu latach na scenie nadal zmaga się z tremą i boi reakcji ludzi.

Dobra, nie chodzi o to, żeby Wam spojlerować całą książkę. Pomyślałam za to, że z tą książką może się identyfikować wiele z nas. Momentami się ubawicie, momentami zmartwicie, ale w większości przypadków po prostu pomyślicie tak, jak życzyła sobie autorka, pisząc tą książką: mam tak samo! A zawsze robi się raźniej, kiedy nie jesteśmy same, prawda?