Jedzenie i spanie, jedzenie i spanie… i tak w kółko. Tak wyglądają pierwsze miesiące życia dziecka poza brzuchem mamy. Ale nawet, jeżeli niemowlę ogranicza się początkowo tylko do tych dwóch czynności, to one naprawdę potrafią wpędzić człowieka w nerwicę albo depresję. Bo gdy zostajesz rodzicem, najgorsze, z czym musisz się zmierzyć, to brak snu (twojego i dziecka). Jeśli już jakoś sobie z tym poradzisz, to drugą najbardziej stresującą rzeczą jest myśl, że nie karmisz prawidłowo swojego malucha.
Nie ma dla matki gorszej rzeczy jak przekonanie, że jej dziecko nie dostaje tego, co najlepsze. I sama jestem pewna że skoro natura wyposażyła kobietę w dwa bardzo sprawnie zaprojektowane przyrządy do karmienia, to nie zrobiła tego bezmyślnie. Karmienie mlekiem matki jest zdecydowanie, bezdyskusyjnie najlepszym wyborem dla niemowlaka. Jest niezastąpione w przypadku ratowania dzieci przedwcześnie urodzonych. To unikalna kompozycja białek, węglowodanów, tłuszczy, witamin, enzymów czy bakterii, budujących florę bakteryjną dziecka – niepowtarzalna do tego stopnia, że żaden producent nie jest w stanie odtworzyć składu mleka kobiecego w mleku modyfikowanym. Do tego pokarm matki jest tak wyjątkowy, że nigdy nie ma takiego samego składu, ale zmienia się w zależności od tego, ile czasu minęło od porodu (czyli tego, ile miesięcy ma teraz twoje dziecko). Mamy więc 100% pewność, że dziecko dostaje dokładnie to, czego potrzebuje jego organizm. Do tego karmienie piersią jest bardzo wygodne – karmisz gdzie chcesz, uważając, żeby nie narażać się przechodniom (którym jednak jakoś roznegliżowane banery reklamowe nie przeszkadzają, a matki karmiące już tak…).
Dlatego ja w przypadku swoich dzieci byłam od początku nastawiona na karmienie naturalne. W przypadku Lenki problem pojawił się jednak bardzo szybko – nie będę streszczać tutaj swoich karmieniowych perypetii, ale uwierzcie: walka „Kinga vs. Piersi” była zacięta i ostra, a ja byłam uparta jak osioł, żeby karmić naturalnie. Jednak sprawy potoczyły się inaczej i długo uważałam, że to moja osobista porażka (co oczywiście było głupie, bo czasami po prostu głową muru nie przebijesz). Teraz wiem, że zabrakło mi tylko trzech rzeczy do sukcesu: dobrej porady, niezawodnego sprzętu i… świętego spokoju.
Jestem dziś o pięć lat mądrzejsza niż gdy rodziłam córkę, więc gdy tylko pojawiły się problemy z karmieniem Antka, pierwsze co zrobiłam, to skorzystałam z pomocy certyfikowanego doradcy laktacyjnego. Jakoś nikt mi wtedy nie podrzucił tego pomysłu, za to każdy spieszył ze swoimi „sprawdzonymi”, kompletnie nieskutecznymi sposobami.
Drugą rzeczą było wyjęcie laktatora i stosowanie się do zaleceń doradcy laktacyjnego. Przyznam: na początku było z tym trochę zabawy, ale potem zaczęłam znajdować w tym nawet radość (czyli korzystałam przy odciąganiu mleka z chwili spokoju). Niedługo potem, gdy potrzebowałam wyjść z domu na nieco dłużej niż godzinę, mocno doceniłam metodę odciągania mleka i podawaniu go dziecku z butelki. Bo nie dość, że mam poczucie, iż daję dziecku z siebie to, co najlepsze, to jeszcze przestałam być więźniem własnego domu. Wychodzę, kiedy chcę i na jak długo chcę, a tatuś cieszy się, że buduje z dzieckiem więź.
I trzecia rzecz, najważniejsza: stres utrudnia karmienie piersią. A tego akurat młodym matkom nie brakuje, szczególnie, gdy coś nie wychodzi. Zbyt szybko się denerwujemy, a niepowodzenia podcinają nam skrzydła. Dlatego metoda „laktator+butelka” okazała się przy Antku najlepszą i zapewniała mi maksimum komfortu. Bo nie muszę karmić piersią żeby karmić mlekiem matki, prawda? No i w końcu przestałam się niepokoić, jak dużo i co właściwie zjada moje dziecko.
Butelka dla niemowlaka
Pięć lat temu przy córce butelki Lovi były pierwszym, trafionym strzałem. I także dzisiaj, kiedy zmieniło się nieco logo marki, też ich używam, bo mimo innego opakowania jakość butelek pozostała ta sama. Antek chyba poszedł za radą siostry i też się z nich rozkochał, do tego stopnia, że zjada o wiele więcej niż powinno dziecko w jego wieku. Oczywiście, nasłuchałam się i naczytałam, jak nieprawidłowa butelka może zepsuć zgryz twojemu dziecku. U Lenki, karmionej butelką Medical+ nie pojawił się ten problem, co pewnie jest zasługą opracowanego przez ekspertów smoczka, nie zaburzającego odruchu ssania. Córka mówić zaczęła w odpowiednim wieku, nie wymaga porad logopedy, a dentysta jest zachwycony jej zgryzem. W przypadku obu dzieci nie mieliśmy problemów z kolkami, zachłystywaniem przy karmieniu czy zbyt szybkim wypływem mleka. Butelki Lovi są też pozbawione okrytego złą sławą BPA, o którym rozpisywałam się tutaj: BPA-toksyczna substancja.
My jak na razie nadal przyjaźnimy się z laktatorem, z którym nie rozstawałam się nawet w samolocie, robiąc sobie mleczne sesje w podniebnej toalecie. Osobiście chwalę sobie takie rozwiązanie, bo nie dość, że pozwoliło mi spędzić kilka dni za oceanem, to jeszcze mam poczucie spełnionego obowiązku: przecież karmię piersią… Mój zamrażalnik pękał wtedy w szwach (polecam woreczki do mrożenia pokarmu), ale się udało. A tak naprawdę uważam, że każda mama ma prawo do własnych decyzji, bo przecież nikt tak dobrze nie zna własnego niemowlaka jak matka. Bo nieważne, jak karmisz – ważne, jak kochasz!
KONKURS
Jak już wiecie, mnie jako młodą mamę przed pięcioma laty najbardziej zaskoczyły problemy z karmieniem. A wam jaki niespodziewany problem stanął na drodze, gdy zostałyście mamami? Czym poczułyście się totalnie zaskoczone? A jeśli dopiero oczekujecie dziecka, to czego obawiacie się najbardziej?
Dla autorek najciekawszych komentarzy mam 10 zestawów LOVI, które nie zaburzają odruchu ssania. Każdy taki zestaw składa się z butelki 150 ml, butelki 250 ml, smoczka 0-3 m i smoczka 3-6 m.
Listę wybranych komentarzy opublikuję do 26.05.2017
Kochane dziewczyny. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze. Zestawy wysyłam do:
(odezwijcie się na kontakt @ ladygugu.pl)
PPPAULINA
Kto odmówiłby swojemu dziecku najpotrzebniejszych rzeczy. Ja też nie umiałam. Wydawało mi się, że te wszystkie dziecięce akcesoria są niezbędne! A potem nie mogłam zrozumieć, czemu moje dziecko wyje, gdy tylko próbuję odłożyć je na ten cudowny „wszystkomający” leżaczek. Albo wrzeszczy, gdy puszczam pięknie śpiewane kołysanki, a uspokaja się, gdy ja fałszuję. Gdy kolejny raz błyskawicznie zasnęło na brzuchu swojego taty, zrozumiałam, że moje maleństwo najbardziej na świecie potrzebuje naszej bliskości. A najbardziej mnie zaskoczyło, że spełnianie podstawowych potrzeb maluszka nie wpływa na rodzinne finanse. Teraz moje macierzyństwo stało się uboższe w akcesoria, a bogatsze w uczucia.
KAROLINA
Po porodzie zaskoczył mnie tzw baby blues, przed porodem czytałam dużo na temat ciąży, porodu, karmienia piersią, pielęgnacji noworodka, rozwoju niemowlaka itp ale zupełnie zapomniałam by dowiedzieć się czegoś na temat połogu i odbiło się to dla mnie bolesną czkawką ponieważ nie wiedziałam co się ze mną dzieje, miałam być szczęśliwa, tyle razy sobie wyobrażałam tą chwilę gdy wezmę dziecko na ręce i jak będzie cudownie, ale cudownie nie było, czułam się strasznie samotna w tym wszystkim, czułam coś czego nie da się łatwo opisać słowami, płakałam, nie radziłam sobie zbyt dobrze z pielęgnacją dziecka i położne zamiast mi pomóc tylko dogadywały że od razu widać że to pierwsze dziecko, że co ze mnie za matka chyba instynktu nie mam, płakałam z nieszczęścia i również robiłam sobie wyrzuty z tego powodu że powinnam być szczęśliwa a zadręczam się, marnuję piękny czas w życiu który już nie wróci i tak się dołowałam aż wróciłam do domu jak wrak człowieka, teściowa podała mi pomocną dłoń i powoli doszłam do siebie.
56MANKA
Oczekuję bliźniaków i mam wielkie obawy,czy zdążę załatwić wyprawkowe wszystkie sprawy,czy będę dobrą mamą, czy sprostam wyzwaniu,i jak będzie z karmieniem, czy problem w dokarmianiu?Czy będę umiała wykąpać? czy dzieci będą mieć kolki?takie dręczą mnie obawy, na samą myśl, że niedługo pojawią się na świecie moje fasolki!I nie ukrywam, że cieszy mnie bycie mamą ale i przerażabo wiele pytań bez odpowiedzi codziennie mi stwraza.Wiem jednak jedno, że będę się starała jak tylko mogę
JUSTYNA
Kiedy zostałam mamą najbardziej zaskoczyło mnie tempo rozwoju mojego maluszka. Dopiero teraz się przekonałam, że dzieci tak szybko rosną. Pamiętam jak po raz pierwszy dostałam w ramiona małą zwiniętą kuleczkę, teraz ta kuleczka jest już zupełnie inna, coraz więcej się śmieje i rusza :). Pewnie wkrótce nie będę mogła za nią nadążyć…
NATALIAH.
Oto moja krótka historia co zaskoczyło mnie gdy zostałam mamą…
Gdy dostałam w swe ramiona pierwszy raz moją kruszynkę to od tamtej chwili utworzyła się miedzy nami niewidoczna nić. Nigdy w moim dorosłym życiu nie czułam takiej więzi z drugą osobą. Kocham bardzo mojego narzeczonego ale nie spodziewałam się że można kochać jeszcze bardziej. Nigdy nie spodziewałam się sama po sobie, że potrafię dać tyle ciepła i że posiadam tyle cierpliwości. To uczucie gdy ktoś- mały tuli się do mnie i widzi we mnie poczucie swojego spokoju. Widzi kogoś kto obroni, pocieszy i zabawi gdy nudno. Zapomniałam już jak mały całus potrafi leczyć wszystkie bóle. Ale to całus mamy…i teraz to ja całuje. Inaczej spoglądam na decyzje mojej mamy będąc sama mamą…Zaskoczyło mnie to bardzo że potrafię zrozumieć jej postępowanie . Jak by ktoś otworzył mi oczy i wrócił ze mną do lat mojego dzieciństwa. Bycie mamą pokazało mi jak wiele się dostaje gdy włoży się trochę pracy w wychowywanie i opiekę. Zaskoczyła mnie też moja duma która potrafię czuć z osiągnięć mojej córeczki. Ciesze się z tego że mimo , że mamy wzloty i upadki to cały czas jesteśmy razem. Kocham nad życie !
MAGDALENA
Mnie zaskoczyła i cały czas zaskakuje reakcja tego maleńkiego człowieka na otaczający go świat. Cudownie jest patrzeć jak rozpłakane maleństwo wtula się w moje ramiona i to go relaksuje, odpręża i uspokaja. Uwielbiam chwile , kiedy zasypia przy karmieniu piersią. Niejednokrotnie zauważam wtedy uśmiech na jego twarzy. Gdy jestem smutna biorę dzieciątko na ręce i jego pogodne nastawienie poprawia mi humor i rekompensuje wszystkie niedogodności dnia codziennego. Wiem, że to trwa tylko chwilę , czas bardzo szybko ucieka więc czerpię z tego okresu niemowlęcego mojego maleństwa jak najwięcej mogę. Pozdrawiam:)
ANNA
23 grudnia, godzina 7 rano. Stres, uczucie niepokoju i test ciążowy w ręce. Wokół tysiąc myśli… oby w końcu się udało. 5 minut później jest wynik, dwie kreski!!!! O kurcze i co teraz? Jak to będzie? Czy sobie poradzimy? Skąd te myśli, przecież tego chcieliśmy. Każdy przyszły rodzic pewnie miał podobnie, mam nadzieję… To były najpiękniejsze Święta. Córeczka jeszcze jest w brzuszku, więc mamą dopiero będę, ale już dziś mogę powiedzieć, że to cud. Nic tak bardzo nie cieszy jak świadomość, że pod moim sercem bije inne serce. Już niedługo Mama, Tata plus córeczka księżniczka. Czy może być coś piękniejszego…
JOANNA
Pierwszą córkę urodziłam dwa lata temu i będąc w ciąży nie mogłam sie doczekać karmienia piersią tego że dam swojemu dziecku to co najlepsze i tej więzi jaką mozna zbudować z maluszkiem. Niestety nie było mi to dane. ponieważ córka nie leżała ze mną. musiala byc na oddziale poniewaz była chora leżala 4 tygodnie w szpitalu a ja dojzeżdzałam do niej codziennie. oczywiście jak już maluszek dostał butle od pielęgniarek to juz nie było mowy o tym zeby chciała sie męczyć z piersią ;( no więc odciągałam. Tylko że jak juz z tygodnia na tydzien dzwonili ze szpitala że maluszek musi jeszcze leżec w szpitalu to stres rozczarowanie płacz, i laktacja w trzecim tygodniu ustała. No ale 4 tygodnie temu urodziłam drugą córkę oczywiscie z takim samym założeniem. I malutka urodziła się zdrowa i była przy mnie w szpitalu. przystawiałam ją do piersi i było ciężko poniewaz mleko naszło dopiero w 3 dobie ale nie poddawalam sie wiedzialam ze wkoncu sie uda. wrocilismy di domu mleka naszło i oczywiscie czekałam na tzw. nawał mleczny. niestety nie nadszedł i mimo ze karmiłam piersią to córka wydawala sie nienajedzona. . w końcu musialam sprawdzic ile ja tego mleka mam. odciągnelam laktatorem 40ml do tego mleko bylo prawie że przejżyste. byłam rozczarowana niewiedzialam dlaczego tak jest. położna powiedziala ze mam dokarmiac mieszanką bo maluszek wisiał na piersi praktycznie caly czas. a ja mam jeszcze jedną córkę nie moge sobie pozwolic na calodniowe wiszenie. Stwierdziłam że musze popracować nad laktacją dziecko wypil a ja jeszcze po tem odciagalam resztki zeby wiecej mleka naszło. kupiłam cherbatke na laktacje. ale w trzecim tygodniu nie bylo juz mowy o tym aby córka złapała piers, nawet nie probowala odrazu w ryk. stwierdzilam że bede odciągac i jej dawac. ale ja mialam tylko 80 ml a cora piła juz wtedy 100ml. A na moich brodawkach pojawiały sie ranki i zaczely boleć od laktatora. Bylam rozczarowana. tyle w internecie piszą o magicznej chwili, o przyjemnosci z karmienia piersia. ale dla mnie to jest koszmar. Gdyby nie to że mleko matki jest najlepsze dla maluszka to wgl bym sie nie meczyla. bo te 3 tygodnie to byla meczarnia. Ubolewam nad tym ze nie moge nie daje rady karmić piersią Ale ktoś mi powiedział, że na sile nic nie zrobie. Więc poległam ;(. Karmienie poersią to moje najwieksze zaskoczenie i rozczarowanie jakie mogłam doswiadczyć. ;(
IZA
Cześć, od 8 miesięcy jestem szczęśliwą mamą. Do dziś karmię córke piersią, ale poczatki nie były łatwe. Malutka urodziła się przedwcześnie, w szpitalu na początku była karmiona sondą, poźniej butelką – cały czas moim pokarmem. Do piersi zaczęłam Ją przystawiać dopiero w momencie gdy osiągnęła 3kg, żeby się nie męczyła i nie traciła na wadze. Przez pierwsze 3 miesiące życia mojego Maleństwa nie rozstawałam się z laktatorem. Dałam nam miesiąc na przestawienie się z butelki na pierś i udało się. Nie było łatwo, ale warto się poświęcić dla tego pięknego uczycia jakim jest karmienie piersią.
BASIA
Najbardziej zaskoczyła mnie Miłość. Nie wyobrażałam sobie, że takiego malucha można obdarzyć aż tak wielkim i bezwarunkowym uczuciem.
Zaskoczyło mnie również jak „zaskoczyła” mi laktacja, z którą miałam problem jeszcze w szpitalu i to jak moja córka rośnie na moim pokarmie. Jest to dla mnie coś niesamowitego i pięknego, czego absolutnie się nie spodziewałam, bo wydawało się takie naturalne. A przyziemnym problemem okazał się wózek, a konkretnie schody Nie miałam pojęcia ile ich wszędzie jest dopóki nie zaczęłam się przemieszczać wraz z nowym czterokołowym przyjacielem
Choć dla wielu,moje obawy mogą wydać się irracjonalne, to jako przyszła mama obawiam się, czy w końcu zacznę rozróżniać pajace od spioszkow…:):)
cudowne chwile macierzynstwa umilała mi moja tesciowa. zaraza domu. nie zycze nikou mieszkac pod jednym domem jaka kochana by nie byla, zawsze to tesciowa i nikt nie powie mi ze jest inaczej i ze jego przypadek jest inny.
Jedyny i najwiekszy problem jaki mamy to mleko! I ni chodzi tu o kwestie karmienia, moje dziecko ma 5 lat i ciagle pije mleko z butelki. Kocha mleko i nie wytrzyma bez niego bez wypicia przed snem. Porazka
DIETA!
Rozszerzenie diety dla mnie matki w 4 miesiacu zycia dziecka to bylo cos nie do pojecia.
Zaczelam od marchewki ale w ogole nam to nie szlo, moje dzieck ociezko znosilo lyzke a juz nie wspomne i jakiejs zupce.
FAKT – sama bym jej nie zjadal bo byla okropna w smaku, bez soli i przypraw, Tomus do dzis nie chce jesc wiekszosci produktow.
najbardziej u nas kiepsko szlo z odpieluchowaniem, syna sadzalam na nocnik od 9 miesiaca i tak do 2 lat az w koncu zaczal sam. bardzo dlugo to trwalo a ja sama bylam wykonczona tym faktem, teraz zorbilabym inaczej…
Kingo, skad spodnie ? uroczo wygladacie , zwlaszza ty mama
Chętnie wezmiemy udzial w konkursie poniewaz uwielbiamy lovi i wszystkie ich produkty. Naszym problemem od zawsze to atopowa skora synka. Stosujemy kremy i masci ale to powraca a synek nikiedy jest juz zmeczony tymi nawilzaczami i smarowaniem
Ja od zawsze karmilam butelka i jakos nawet nie probowalam piersi.
Ale mniejsza z tym, u nas problemem byly zeby. Goraczka nieprzepane noce, ciagle placzei faszerowanie srodkami przeciwbolowymi.
Do tego infekjce typu katar – notorycznie u nas
najwiecej klopotow w moim calym macierzynstwie sprawia mi moja bratowa ktora miszka razem z nami i moja mama.
wtraca sie w nasze sprawy i ciale ma cos do powedzenia a nie ma racji i bardzo mnie to irytuje.
moje dziecko juz nie moze jej sluchac i samo mowi ze nie lubi tej cioci.
nie moge sie doczekac kiedy sie wyprowadza.
Nam najwiecej problemow sprawia ogolenie jedzenie. Szymonek bardzo malo je a ja martwie sie poniewaz na poczatku roku sie anemizowal. Lekarz niby powiedzial ze to nie spowodowane dieta i tego ze malo je poniewaz generalnie dzieci malo jedza, ale zauwal zeby jadl mieso i pil duzo sokow. Zobaczymy co bedzie jak za tydzien zrobimy badanie. kolejne swoja droga.
Najgorzej znosimy upały teraz kiedy jest bardzo goraco a trzeba isc po straszego 2 km do przedszkla w gondoli male. :/ Dramat , wole szczerze powiem jak jest zimno albo mroz.
Największym problemem u nas to niestety kwestie finansowe. Brakuje nam piniedzy na dzieci zwlaszcza na pieluszki i mleko ktore jest bardzo drogie a dziecko ma uczulenie i musimy kupowac specjalnie mleko. 🙁 Dlatego bardzo przyda nam sie kazda pomoc.
Kapielei ciagle placze przy tej atrakcji, chyba po prostu nie bede kapac mojego malego . Mam juz dosc, bardzo mnie to stresuje.
U nas najgorzej znosimy te nieprzespane nocki. Mnie osobiscie to wykancza i fizycznie i psychicznie, mala nie moze usnac a jak usnie to na 15 inut i tak cigle w nocy. Nic jej nie jest nie ma kolek , niby sie najada sama nie wiem , szkoda z nimowlaki nie potrafia mowic.
Tez tak samo jak ty rozwiazalam sobie sprawe karmienia. Odciagam i daje z butelki Moge wracac spokojnie do pracy
Przy pierwszym dziecku faktycznie to karmienie sprawilo mi najwiecej klopotw, teraz przy drugim super mi sie laktacja ustabilizowala i nie musze uzywac butelki dziecko sie najda gorzej natomiast z wyproznianiem, nie robi mi kupek a jak zrobi to raz na tydzien a poprzedza to bol brzuszka i generalnie nie przespana noc. O tak od 3 miesiecy.
Kto odmówiłby swojemu dziecku najpotrzebniejszych rzeczy. Ja też nie umiałam. Wydawało mi się, że te wszystkie dziecięce akcesoria są niezbędne! A potem nie mogłam zrozumieć, czemu moje dziecko wyje, gdy tylko próbuję odłożyć je na ten cudowny „wszystkomający” leżaczek. Albo wrzeszczy, gdy puszczam pięknie śpiewane kołysanki, a uspokaja się, gdy ja fałszuję. Gdy kolejny raz błyskawicznie zasnęło na brzuchu swojego taty, zrozumiałam, że moje maleństwo najbardziej na świecie potrzebuje naszej bliskości. A najbardziej mnie zaskoczyło, że spełnianie podstawowych potrzeb maluszka nie wpływa na rodzinne finanse. Teraz moje macierzyństwo stało się uboższe w akcesoria, a bogatsze w uczucia.
Najbardziej zaskoczyło mnie w macierzyństwie to, że…śmieci tak szybko się gromadzą i są tak ciężkie. Gdy musiałam po schodach znieść dziecko i wózek, a do tego zabrać jeszcze śmieci, to mój kręgosłup szybko się zbuntował. Wracając zawsze miałam zakupy. Te też same się nie wnoszą. I wtedy zaczęłam zwracać uwagę w ile zbędnych opakowań pakowane są produkty. Taki koszyk kiwi, czyli do góry wnoszę plastikowe pudełko tylko po to, by zaraz je znieść ze śmieciami. A kręgosłup coraz mocniej boli. Dzięki temu, że zostałam mamą zaczęłam interesować się nie tylko ekologią, ale przede wszystkim tym, by dzieciom zostawić Świat w jak najlepszym stanie. Kiedyś nawet nie próbowałam patrzeć dalej niż koniec własnego nosa.
Jestem mamą która co prawda nosi swój skarb jeszcze w brzuchu jednak już teraz widzę jak zaskakują mnie zmiany zachodzące w moim ciele za sprawą tego małego szkraba. Jak wiadomo na początku ciąży pierwszymi objawami są nudności i wymioty (poza oczywiście brakiem okresu). Myślę sobie jakie wymioty? Przecież mi nic nie jest. Pewna reakcji i znajomości własnego ciała dobrnęłam do drugiego trymestru. Czytam w mądrej książce o objawach ciążowych i znowu myślę „dobra nie czytam już tego bo same głupoty, mnie to nie spotka” ale dmuchając na zimne zaczęłam wcierać w siebie balsamy nawilżające zapobiegające rozstępom. Kilka dni później budzi mnie w nocy mocny skurcz łydki, kolejna noc to samo eh to pewnie brak magnezu. Następne dni przyniosły lawinę zmian które właśnie tak bardzo mnie zaskoczyły. Skąd się wzięły te ciemne plamki na twarzy? A te pręgi na piersiach? Przecież się smarowałam, pilnowałam, codziennie wcierałam olejek ze słodkich migdałów. Pojawiła się też anemia (chociaż odżywiam się zdrowo) i najgorsze rwa kulszowa. Co mnie jeszcze zaskoczyło? To że nie można się przychylić bez rozchylania kolan na boki (bo brzuszek jest za duży), nie można przekręcić się na bok albo wstać z łózka bez używania łokci i to że taka chudzina może tyle przytyć, obawiam się że brzuch któregoś razu zwyczajnie eksploduje! Skurcze w łydkach i plamy na twarzy też okazały się jednym z niedoczytanych objawów ciążowych. Jednak najbardziej zaskoczyło mnie pukanie jakie odczułam w 18 tyg. Trzy puknięcia puk, puk, puk oj niesamowite uczucie.
Czego obawiam się najbardziej, myślę że zmian jakie zajdą w moim życiu po przyjściu dzieciaczka na świat. Z natury jestem osobą która musi mieć wszystko zaplanowane i poukładane. A tutaj będzie jedna wielka niewiadoma, która przewraca życie o 180 stopni! W sumie nie jedno mnie jeszcze zaskoczy 🙂
Po porodzie zaskoczył mnie tzw baby blues, przed porodem czytałam dużo na temat ciąży, porodu, karmienia piersią, pielęgnacji noworodka, rozwoju niemowlaka itp ale zupełnie zapomniałam by dowiedzieć się czegoś na temat połogu i odbiło się to dla mnie bolesną czkawką ponieważ nie wiedziałam co się ze mną dzieje, miałam być szczęśliwa, tyle razy sobie wyobrażałam tą chwilę gdy wezmę dziecko na ręce i jak będzie cudownie, ale cudownie nie było, czułam się strasznie samotna w tym wszystkim, czułam coś czego nie da się łatwo opisać słowami, płakałam, nie radziłam sobie zbyt dobrze z pielęgnacją dziecka i położne zamiast mi pomóc tylko dogadywały że od razu widać że to pierwsze dziecko, że co ze mnie za matka chyba instynktu nie mam, płakałam z nieszczęścia i również robiłam sobie wyrzuty z tego powodu że powinnam być szczęśliwa a zadręczam się, marnuję piękny czas w życiu który już nie wróci i tak się dołowałam aż wróciłam do domu jak wrak człowieka, teściowa podała mi pomocną dłoń i powoli doszłam do siebie.
Oj wiele rzeczy mnie zaskoczyło, chociażby karmienie piersią, to był dramat i ból, mleko skończyło mi się po dwóch miesiącach, zaraz po tym jak skończyłam karmić piersią zaczęły mi masowo wypadać włosy! To był koszmar ale chyba najbardziej zaskoczona byłam spaniem synka a raczej jego brakiem. Wszystkie moje koleżanki mówiły, że na początku mały będzie ciągle spał i będę mieć czas na wiele rzeczy. Teraz mogę powiedzieć, że to kompletna bzdura! Synuś w dzień praktycznie nie spał, małe drzemki po 15 min i 2-3 godziny zabawy. Nie byłam w stanie zrobić praktycznie nic! Mój synek ma teraz 14 miesięcy a ja jestem w drugiej ciąży 🙂 póki co wszystko ok ale już nie mogę się doczekać czym teraz mnie nowy potomek zaskoczy 🙂
Gdybym został mamą to wtedy byłbym wielce zaskoczony 😛
Zaskoczyła, a nawet przeraziła mnie kupka maluszka…
Byłam w szpitalu odciągałam mleko bo mała nie chciała załapać cyca. Była burza mleko podałam córce i następnie jak grom z jasnego nieba była cała brudna .. plecy ręce i nogi .. Myślałam, że coś jej się stało i chciałam iść po lekarza ale pacjentka obok mówi : ” Czasami tak bywa” . Uspokoiłam się, chociaż i tak jak zamknę oczy to widzę tę akcję 😛
problemy z kolkami, moja hania budzila sie kilkanascie razy w ciagu nocy , w dzien ciagle plakala, ze sasiedzi pytali meza co z naszym dzieckiem ze tak cigle je szlysza. 🙁
Ogolnie macierzynstwo to ciezki kawalek chleba, bo jak nie kupki, to zupki a jak nie zupki to mleczko, a potem pieluchy, nieprzespane noce, placze, balagany, tony zabawek. A potem jest tylk ogorzej, bo nie ma dziecka w domu, a mtaka martwi sie jeszcze bardziej niz kiedys, wiem po sobie, mam dwoje gimnazjalistow,
Karmienie!
Zdecydowanie dla mnie najgorszewspomnienia, i oby kazda matak szybko wyszla z tego etapu i dzieck ozaczela jesc normalnie to co kazdy .
NAJWIEKSZE PROBLEMY TO JAK UBRAC DZIECKO KIEDY TAKA POGODA JAK NP. WCZRAJ. wYSZLAM LEJE JAK SCEBRA, WIEC ZABRALAM PASASOLKI I KALOSZE, ZA 15 MINUT DUSZNO BEZ DESZCZU A ZA KOLEJNE 15 MINUT SLONCE, LAMPA A DZIECKO UPOCONE A JA MUSZE SIE ROZBIERAC DO TSHITRU.
W ZESZLYM ROKU W TAKA POGODE CHOROWALA CALA NASZA RODZINA , DLATEGO TEZ TERAZ JESTEM OSTROZNA ALE BARDZO SIE ZARAZEM BOJE
Oczekuję bliźniaków i mam wielkie obawy,
czy zdążę załatwić wyprawkowe wszystkie sprawy,
czy będę dobrą mamą, czy sprostam wyzwaniu,
i jak będzie z karmieniem, czy problem w dokarmianiu?
Czy będę umiała wykąpać? czy dzieci będą mieć kolki?
takie dręczą mnie obawy, na samą myśl, że niedługo pojawią się na świecie moje fasolki!
I nie ukrywam, że cieszy mnie bycie mamą ale i przeraża
bo wiele pytań bez odpowiedzi codziennie mi stwraza.
Wiem jednak jedno, że będę się starała jak tylko mogę 🙂
Kiedy zostałam mamą najbardziej zaskoczyło mnie tempo rozwoju mojego maluszka. Dopiero teraz się przekonałam, że dzieci tak szybko rosną. Pamiętam jak po raz pierwszy dostałam w ramiona małą zwiniętą kuleczkę, teraz ta kuleczka jest już zupełnie inna, coraz więcej się śmieje i rusza :). Pewnie wkrótce nie będę mogła za nią nadążyć…
Oto moja krótka historia co zaskoczyło mnie gdy zostałam mamą…
Gdy dostałam w swe ramiona pierwszy raz moją kruszynkę to od tamtej chwili utworzyła się miedzy nami niewidoczna nić. Nigdy w moim dorosłym życiu nie czułam takiej więzi z drugą osobą. Kocham bardzo mojego narzeczonego ale nie spodziewałam się że można kochać jeszcze bardziej. Nigdy nie spodziewałam się sama po sobie, że potrafię dać tyle ciepła i że posiadam tyle cierpliwości. To uczucie gdy ktoś- mały tuli się do mnie i widzi we mnie poczucie swojego spokoju. Widzi kogoś kto obroni, pocieszy i zabawi gdy nudno. Zapomniałam już jak mały całus potrafi leczyć wszystkie bóle. Ale to całus mamy…i teraz to ja całuje. Inaczej spoglądam na decyzje mojej mamy będąc sama mamą…Zaskoczyło mnie to bardzo że potrafię zrozumieć jej postępowanie . Jak by ktoś otworzył mi oczy i wrócił ze mną do lat mojego dzieciństwa. Bycie mamą pokazało mi jak wiele się dostaje gdy włoży się trochę pracy w wychowywanie i opiekę. Zaskoczyła mnie też moja duma która potrafię czuć z osiągnięć mojej córeczki. Ciesze się z tego że mimo , że mamy wzloty i upadki to cały czas jesteśmy razem. Kocham nad życie !
Niedawno zostałam świeżo upieczoną Mamą , na samodzielność i samą siebie zdaną! Mąż pracuje od świtu do wieczora, i na wychowanie dziecka dla mnie jest pora ! W tej sytuacji najbardziej zaksoczyły mnie kłopoty z karmieniem, choć nie ukrywam, że od zawsze było to wielkim moim marzeniem! Po wielu trudach i walce już teraz mogę powiedzieć że się poprawiło, i moje serce nową energią się napełniło. Niestety muszę jeszcze dokarmiać mm ale karmię piersią ile mogę , i brak tej możliwości budził we mnie wielką trwogę !
Zaskoczyło mnie także to, że z dziudziusiem obchodzę się naturalnie, a wydawało mi się że będzie ciężko, że będę się bała wziąć na ręcę tą małą kruszynkę, że zrobię jej coś złego.A teraz ? Jestem szczęśliwa! Kapiel maluszka, karmienie i jego pielęgnacja nadają sens mojemu życiu.I choć bywa cieżko, to wiem że warto ! Bo kocham tego szkraba ! Kocham też męża który się stara, i jak tylko powraca z pracy to czule się nami zajmuje!
Mnie zaskoczyła i cały czas zaskakuje reakcja tego maleńkiego człowieka na otaczający go świat. Cudownie jest patrzeć jak rozpłakane maleństwo wtula się w moje ramiona i to go relaksuje, odpręża i uspokaja. Uwielbiam chwile , kiedy zasypia przy karmieniu piersią. Niejednokrotnie zauważam wtedy uśmiech na jego twarzy. Gdy jestem smutna biorę dzieciątko na ręce i jego pogodne nastawienie poprawia mi humor i rekompensuje wszystkie niedogodności dnia codziennego. Wiem, że to trwa tylko chwilę , czas bardzo szybko ucieka więc czerpię z tego okresu niemowlęcego mojego maleństwa jak najwięcej mogę. Pozdrawiam:)
Jeszcze sie nie poddaje z piersia. Bede walczyc dopoki nie poleci mi mleko. O to takie nasze problemy.
Najgorzej nam szlo kapanie malego. Nie dosyc ze zawsze duzo czasu pochlanialo to on starszie plakal. Nie wiem co zle robilismy, ale wykorzystalam wszytskie triki poloznej srodowiskowej i nic innego nie robilam bez konsultacj iz nia. Chyba po prosty taki mamy egzeplarz 🙂
Tekst na medal, proba wykorzystania taty jako najlepszego rodzica na swiecie medali sztuk 2 ! 🙂
Maluszek pojawi się na świecie za kilkanaście dni, a już jego pielęgnacja, karmienie i przewijanie się śni.
Nie ukrywam, że boję się , bo zależy mi by dziecko było szczęśliwe – dobrze karmione i nie bojaźliwe !
Czy pokarm będzie w piersi? Czy trzeba będzie dokarmiać? Te pytania sen z powiek mi spędzają, a w gruncie rzeczy odpowiedzi na nie nigdzie nie znajdą. Bo wszystko okaże się jak już nasze BEJBI będzie na świecie, a radość to dla nas ogromna i wyczekiwana, sprawy sobie nie zdajecie !
Martwię się czy maluszek będzie zdrowy, czy karmienie nie będzie utrudnione – jednak tu widzę buteleczki, dla nas wymarzone ! Które w razie „wu” pomogą, będą wspierać i pomoc oferować, i już w ogóle problemy z dzieckiem nie będą szokować. Zwłaszcza że od dawien dawna, czytając Twój blog mamy już wiele aspeków macierzyństwa opanowanych :)Pozdrawiam
Odstawienie od piersi – to byl moj najwiekszy problem. Probowalam wszytskich metod, a syn ma dzis 4 lata i nadal mam wrazenie ze marzy o moich cycach.
piers, piers, piers – najlatwiejszy sposob, wiem ze dziecko zje tyle ile zechce, nie ma mozliwosci przejedzenia, ma wszytsko to co potrzebuje kiedy chce bez wozenia ze soba butelek i wody, mleka bez gotowania w nocy . Najprostrzy sposob i najbardziej praktyczny i najzdrowszy
Lovi znamy i lubimy. Od keidy urodzilam corke a w szpitalu dostalismy smoczki i butelke od tamtej pory tylko akceptuje ta firme 🙂
Bycie mamą- najwspanialsza profesja na świecie
Ale rodzice doskonale o tym wiecie.
Wiele rzeczy nas wówczas zaskakuje
Aż człowiek się źle czuje.
Mnie najbardziej zaskoczyło
Jak moje maleństwo sobie z moich piersi smoczek zrobiło.
Całą dobe przy piersi siedziała
A jak ją odjełam jak mały bóbr płakała.
Nic zrobić nie mogłam
W depresję prawie popadałam
Jednakże smoczkiem jej nie oszukałam.
Jej mądrość i upór mnir zadziwiły
Choć na skraj cierpliwości mnie doprowadziły.
Jej intrligencja i wyczucie i upodobanie
Najbardziej mnie zdziwiły gdy odkryłam do macierzyństwa powołanie.
Nasza Anna przyszła na świat w lutym tego roku. Komplikacje przy porodzie uniemożliwiły mi kontakt skóra do skóry a potem obcowania z Dzidziusiem na sali. Na szczęście stan zdrowia Maleństwa pozwalał mi na odwiedzanie Jej. Największym trudem było wchodzenie na salę wcześniaczków, ujrzenie mojej Córeczki leżącej samej, a po zaledwie kilkunastu minutach kontaktu odłożenie jej, by ponownie leżała w oczekiwaniu na Mamę, z którą była tak blisko przez całe 9 miesięcy. Mała patrzyła mi cały czas w oczy gdy brałam Ją na ręce, tak jakby chciała się nacieszyć moją obecnością na czas beze mnie. 3 dni później wypisano nas do Domku. Już nigdy nie pozwalam jej być tak samotnej jak wtedy.
23 grudnia, godzina 7 rano. Stres, uczucie niepokoju i test ciążowy w ręce. Wokół tysiąc myśli… oby w końcu się udało. 5 minut później jest wynik, dwie kreski!!!! O kurcze i co teraz? Jak to będzie? Czy sobie poradzimy? Skąd te myśli, przecież tego chcieliśmy. Każdy przyszły rodzic pewnie miał podobnie, mam nadzieję… To były najpiękniejsze Święta. Córeczka jeszcze jest w brzuszku, więc mamą dopiero będę, ale już dziś mogę powiedzieć, że to cud. Nic tak bardzo nie cieszy jak świadomość, że pod moim sercem bije inne serce. Już niedługo Mama, Tata plus córeczka księżniczka. Czy może być coś piękniejszego…
Hm..zaskoczyla mnie ciaza. 🙂 z racji tego ze pierwszą stracilam to kolejna byla cudem od Tego z góry ! ale do rzeczy.Gdy pojawila sie moja piekna panna Zuzanna i pierwszy raz ja ujrzalam to nagle do mnie dotarlo : Boże co sie dzieje?ale jak? i pierwsze obawy polaczone ze szczesciem najwiekszym:* kolejne zaskoczenie MIŁOSC:nie wiadomo skad i tak silna wobec tej istotki (mam łzy w oczach)..KARMIENIE.Hehe moje male diody jedak ledwo ledwo ale daly rade :)niestety tylko 2 miesiace.Bol byl straszny i nie dalam rady.Nie spodziewalam sie tego ;( SEN: domyslalam sie ze moze byc tragedia bo wiadomo dziecko zyje swoim zyciem i to my musimy sie dostosowac ale mile zaskoczenie bo mala budzi sie co ok 3 godziny :*nie wiedzialam ze az tak dobrze sobie z tym poradze!zreszta sen jest dla slabych.ZŁÓŚĆ: mam ciezki charakter i obawialam sie ze nie dam rady przy placzacym dziecku jednak ten usmiech wynagrdza wszystko.INTUICJA:mam az taka? to bylo dopiero zdziwienie:) CZAS: Nie wiem, jak kiedyś mogłam uważać, że nie mam czasu! Teraz wiem, że wówczas zwyczajnie nie wiedziałam, co to stwierdzenie tak naprawdę znaczy. Ciaza zwlaszcza pierwsza wiaze sie z mnostwem obaw.W momencie gdy pojawia sie dziecko doznajemy szoku i mega zaskoczenia gdzie codzienne zwykle sprawy przestaja mniec znaczenie:)
Już niedługo prawdziwą mamusią zostanę
Gdy małego synusia w swoje objęcia dostanę
Obdarzę go całą swoją miłością
A on mnie w zamian swoją radością
I będziemy każdego dnia mieli wiele zabawy
Lecz teraz już towarzyszą mi pewne obawy
Jak to będzie? Czy radę sobie dam?
Czy egzamin na dobrą mamę zdam?
Czy teściowa wtrącać się będzie?
Czy uznanie w jej oczach zdobędę?
Czy synek mój będzie najedzony?
I czy jego brzuszek będzie zadowolony?
Czy będę wiedzieć jak wziąć na ręce?
I czy jakiegoś numeru nie wykręcę?
Nie wiem czy dość się już naczytałam
I czy przewijać będę umiała
Jak przebrać takie maleństwo
Wiem, że moje myśli to szaleństwo
Mam nadzieję, że gdy go zobaczę
To na pewno ze szczęścia się rozpłaczę
Przytulę go do swej piersi
I będziemy we dwoje jako pierwsi
Malutką dłoń zobaczę
To prawdziwego szoku dostanę
Będę mogła synka wreszcie dotknąć
I w malutkie go czułko cmoknąć
Wtedy na pewno sprawę sobie zdam
Że synek to największy mój cud jaki mam
O bólu porodowym szybko zapomnę
I słowa mojej mamy wspomnę
„To będzie magiczna chwila
I ona każdy matki smutek umila”
Dla mnie będzię najśliczniejszy
I ze wszystkich dzieci najpiękniejszy
Myślę, że głos co nucił mu codziennie
I czytał te same książeczki niezmiennie
Pozna od razu i bez chwili wahania
I okaże to paluszkiem ściskania
A może się do mnie uśmiechnie
I wtedy z radości serce mi pęknie
Wiem, że to wymrzone spotkanie
Zresztą tak długo oczekiwane
Zapamiętam do końca życia
I całego świata bycia
Obym tylko się nie przestraszyła
I dla wszystkich wokół była miła
Pełno myśli kłębi się w mej głowie
I wyraża się to w mojej mowie
Z mężem nieustannie rozmawiam
Lecz nadal się obawiam
Czy mój synek szczęśliwy będzie?
I bez jego łez się obędzie?
Ja zostałam zaskoczona, ale w pewnym sensie bardzo pozytywnie. Mieliśmy z mężem poród rodzinny i największym strachem, zaraz po obawie o ogromny ból, było to, jak on zareaguje na przyjście dziecka na świat, jak będzie patrzył na mnie po tym, jak widzi mnie w takiej a nie innej sytuacji zmęczoną, obolałą, krwawiącą i zwyczajnie brzydką. Po tym, jak nasza mała pojawiła się na świecie on pojechał do domu odpocząć (rodziłam w nocy), a ja poza radością i zmęczeniem odczuwałam strach – jak to teraz będzie? Zaskoczył mnie niesamowicie. Przyjechał późnym popołudniem, co prawda bez kwiatów, ale z zapasem jedzenia, uśmiechnięty od ucha do ucha i pełen energii. Więcej chyba przez cały swój pobyt patrzył na mnie, niż na dziecko, cały czas głaskał mnie po włosach i mówił jaka jestem dzielna. Przez następne dni przyjeżdżał na każde zawołanie, pomagał, czuwał przy córce kiedy ja spałam, zostawiał mi liściki i chodził ze mną pod prysznic. Wycierał podłogę, kiedy przy wstawaniu skapnęła na nią krew, dopytywał się lekarzy o nasz stan i o to, kiedy wyjdziemy. Zadziwiał położne swoimi przyjazdami o 3 w nocy, kiedy mała bardzo płakała a ja już nie miałam siły jej tulić. Kiedy wróciliśmy do domu czekał na nas kwiaty, tort i lśniące na błysk mieszkanie. Dzisiaj zaskakuje mnie jeszcze bardziej – nasza córka ma 5 miesięcy, a on po każdym powrocie z pracy zabiera ją ode mnie i wciąż tuli, tańczy i śpiewa piosenki, ale też przewija, nie opuści żadnej kąpieli, a kiedy jedzie w delegację, to musimy czekać aż wróci aby się wykąpać (nawet jeśli jedzie na dwa dni. Nigdy nie myślałam, że aż tak oszaleje na punkcie swojego dziecka i było to dla mnie największym zaskoczeniem.
I w ciąży, i po porodzie nieustannie zaskakuje mnie wszystko. 😉 Najbardziej chyba zmiany jakie zaszły we mnie i w mężu, oczywiście te dotyczące zachowania a nie wyglądu. Mąż zakochał się w synku od pierwszego wejrzenia, a ciągle powtarzał, że on to z tych, co włączą się w wychowanie jak już nie będzie taki „kruchy”, a jak tylko może to zajmuje się małym. Cieszy go, że czasem (głównie jak gdzieś wychodzę) ściągam pokarm, więc i on ma kilka tych najintymniejszych, najbliższych chwil z dzieckiem dla siebie. A ja? Wszystko przyszło tak naturalnie, tak po prostu – karmienie piersią, opieka, jakbym nigdy nic innego nie robiła. A bałam się ogromnie, że nie dam sobie rady, bo to przecież taka niesamodzielna kruszynka będzie, a ja taka niezorganizowana zawsze jestem i jak to będzie. Jest cudownie. 🙂
Będąc w ciąży miałam wiele czasu na czytanie artykułów o macierzyństwie, przeglądanie stron parentingowych i czytanie komentarzy o tym, jak wspaniałe jest bycie mamą. Żyłam (i rodziłam) w przekonaniu, że gdy tylko zobaczę moje dziecko to zakocham się od pierwszego wrażenia. A to właśnie zaskoczyło mnie najbardziej, bo nie poczułam nic. Nie umiałam kochać mojego dziecka, wręcz przeciwnie, widziałam w nim tylko noworodka domagającego się jedzenia. Byłam zła, zrozpaczona i przeraźliwie zmęczona. Nie mogłam jeść, syn miał kolki i nasz pierwszy miesiąc upłynął mi na samotnym przesiadywaniu w łazience zalewając się łzami. Dopiero później dotarło do mnie, ze mam depresję poporodową, z którą muszę zacząć walczyć. I udało mi się dzięki karmieniu piersią. Był to najwspanialszy sposób na poczucie bliskości, której tak bardzo mi brakowało. Karmiłam moje dziecko i wiedziała, że przelewam w niego miłość, tak bardzo potrzebna mi w tamtym czasie. Dzięki karmieniu piersią odkryłam w sobie poczucie bycia nie tylko kobietą, ale przede wszystkim matką. Teraz, kiedy spodziewam się drugiego dziecka, wiem, że już nic mnie nie zaskoczy, bo miłości do dziecka nie otrzymuje się od tak, od razu, ale trzeba sobie na nią zasłużyć i zapracować.
Przez całą ciążę przygotowywałam się do roli matki, ponieważ to miało być moje pierwsze maleństwo. Przez całe 9 miesięcy czytałam poradniki, przekopywałam strony w internecie i z radością słuchałam innych mam patrząc na ich jakże piękne i radosne dzieci. Pochłaniałam wiedzę z wielką uwagą i zaangażowaniem. Nawet rozmawiając z innymi starałam się zapamiętać wszelkie rady.Wiedziałam, że chcę karmić piersią przez długo jak tylko będzie to możliwe. Myślałam jak cudowanie będzie wychodzić na spacery, do koleżanek z takim uroczym maleństwem. (siostra opowiadała jak to jej córeczka tylko spała i jadła), myślałam jakoś da się ogarnąć dom, gdy synek będzie spał, będzie cudownie. Miałam mały swój plan i wyobrażenie o moim przyszłym życiu. Wreszcie nadszedł czas porodu…a z nim cały mój plan i wyobrażenie o moim życiu w nowej roli legło w gruzach…..Pierwsze to niespodziewane cc, potem problemy z karmieniem (mały nie mógł prawidłowo chwycić brodawki), brak pokarmu iiii ciągły płacz dziecka. Nie pomagały rady i próbowanie wcielanie w życie wszelkich rad i sposobów. Szczerze mówiąc w pewnej chwili byłam tym wszytkom załamana. Mój synek był inny, bardziej wymagający i nie taki jak inne dzieciaczki. Gdy wszystkie smacznie spały on krzyczał i płakał. Gdy inne pięknie jadły on nie potrafił złapał brodawki i bardzo krzyczał. Gdy inne mamy dumnie siedziały w parku i rozmawiały, ja musiałam spacerować w obawie, że synek się obudzi i zacznie krzyczeć na spacerze (leżeć spokojnie niestety nie potrafił w wózku i zaraz się denerwował). Gdy inne mamy wchodziły do sklepu by kupić zabaweczkę czy ubranko spokojnie przeglądając towar, ja szybko łapałam co potrzebowałam i wychodziłam. Gdy inne dzieci słodko zasypiały ja tuliłam i nosiłam mojego syneczka, aby ulżyć mu w kolce. I w końcu problemy z karmieniem…synek cały czas nie potrafił załapać brodawki. Kamienia trwały nawet półtorej godziny, przy tym wielki płacz i zdenerwowanie, synka i moje. Nie działały rady lekarzy i wszelkie ćwiczenia i sposoby. On po prostu tak miał…Nie potrafił…W końcu się poddałam i przeszliśmy na butelkę. Odciągałam mleko codziennie, aby chociaż troszkę dać synkowi to co najlepsze. Wtedy szukałam też odpowiedniej butelki, która nie zaburza prawidłowego odruchu ssania i przypomina maminą pierś. Oczywiście postawiłam na LOVI. To mnie zaskoczyło ale bardzo pozytywnie, że butelka jest tak dobrze dopracowana pod względem funkcjonalnym dla maluszka. Jak widać zaskoczyło mnie totalnie wszystko…..Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale nie spodziewałam się, że może być tak cały czas pod górę.. Zaskoczona byłam, że macierzyństwo może się okazać tak bardzo ciężkim ‘kawałkiem chleba’ i to, że nie działały wszelkie rady ani sposoby. Musiałam się wsłuchać w potrzeby mojego synka. Ale też zaskoczyło mnie to, że potrafię tak bardzo poświęcić się dla innej osóbki, aby dać jej wiele szczęścia i miłości. Zaskoczona byłam, że mojego życia nie da się już zaplanować, dotąd tak idealnego i poukładanego. Teraz uczę się żyć chwilą i czerpać z tego pełnymi garściami
Jestem nastawiona na karmienie piersią w równym stopniu, jak na niepowodzenia, które mogą nas spotkać w tej kwestii. Najbardziej jednak obawiam się, że jeśli coś pójdzie nie tak, to zabraknie czasu na rozpoznanie się w dostępnych na rynku butelkach i nie wybierzemy najlepszego dla Małego rozwiązania. To chyba największe dla mnie wyzwanie w każdym aspekcie – wybór tego co najlepsze dla dziecka przy tak ogromnym wyborze pod presją różnych opinii, reklam, artykułów…
za 2 miesiące zostanę mamą 🙂 oczywiście, że karmienie piersią jest najlepszym sposobem karmienia dla dziecka, nie dyskutuje z tym, zgadzam się i marzę, żebym mogła tego doświadczyć i dać mojemu dziecku, to co najlepsze. Gdy przekazałam nowinę o dziecku najbliższym i koleżankom z pracy tak nasłuchałam się opowieści o karmieniu, że byłam przerażona, koleżanki, które karmiły sztucznie opowiadały mi swoje historie jak to boli jak ściąga się pokarm, a że dzieci to za nic w świecie nie chciały ciągnąć, że bolą piersi, że w końcu się poddały… Na początku byłam przerażona, nie cierpię sztucznych dodatków, nie wierzę w witaminy z proszku i sama odzywam się racjonalnie co oznacza, że przede wszystkim czytam etykiety a większość rzeczy przygotowuję sama w domu. Więc zaraz pojawiły się myśli, że moje dziecko będzie jadło coś z czym sama za nic w świecie się nie zgadzam… Parę dni chodziłam zdenerwowana, rozmawiałam z mężem i w końcu przemyślałam sprawę, zmieniłam tok myślenia….
Kiedy koleżanki znowu przywoływały w rozmowie „drastyczne obrazy z początków karmienia” powiedziałam im, że ja się nie boję, że najgorsze to się denerwować przy tym, że dam sobie parę dni a później ewentualnie jeśli nie zadziała skorzystam z porad doświadczonej osoby z laktacji. Poprosiłam też, żeby już mi nie opowiadały tych strasznych doświadczeń, że każda ciąża, dziecko i karmienie jest inne. .
Teraz w ogóle nie myślę, że mogłabym nie karmić piersią, nie chcę się tym się martwić na zapas, mam już laktator, z myślą o tym, żeby móc czasem odciągnąć pokarm i wyskoczyć na chwilę z domu 🙂 Wiem, że muszę podejść do tego ze spokojem i nie poddawać się. Dziewczyny, spokój ducha, spokój i jeszcze raz spokój. Trzeba nastawić się pozytywnie 🙂
Mój pierwszy smoczek lovi już czeka na naszego synka 🙂
A ja byłam przekonana, że zarówno poród jak i karmienie przebiegnal gładko i… w obu przypadkach boleśnie się przejechałam;) poród zaskoczył mnie stopniem wyczerpania i całkiem innego bólu niż jakikolwiek dotychczas a karmienie… To dopiero był dramat! Nie wyobrażałam sobie karmienia butelka, ba! Ja nawet nie kupiłam ani jednej butelki ani smoczka! Gdyby nie materiału promocyjne że szkoły rodzenia musielibyśmy kupować „na sygnale” 😉 4 dobry w szpitalu, pełna pomoc położnych a ja dalej z płaczem swoim i dziecka, dokarmianie strzykawka.. po powrocie dalej walka, aż w końcu laktator + karmienie butelka. W końcu wizyta doradcy i… jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – karmimy się już 3 miesiąc! Uważam to za duży sukces i cieszę się ogromnie 🙂 laktator i woreczki do mrożenia, femaltiker i butelka że smoczkiem calma są w użyciu kiedy mam „wychodne” i życie jest piękne:)
Zostałam mamą pierwszy raz 20 lutego tego roku.Zaskoczyło mnie jak bardzo z karmieniem w szpitalu pozostawio mnie sobie samej nikt nie pokazał nie zapytał słowem radź sobie- to twoj kłopot- twoja sprawa. Moja córeczka nie potrafiła zassać piersi praktycznie przez pierwsze dwie doby.Ale pomogły mi rady ,które dostałam na Szkole Rodzenia i to bardzo.Cały czas powtarzałam sobie, że oboje sie uczymy że moje maleństwo potrzebuje czasu i tak dwie noce pochylona na szpitalnym niewygodnym łóżku spędziłam z noworodkiem wiszącym na piersi. Gdy po pierwszym ważeniu był spadek 100 gr to tylko mnie upewniło w przekonamiu, że maluszek jest w dobrej formie A ja obolała i z poranionymi brodawkami odniosłam zwycięstwo mleczko popłynęło na trzeci dzień. Położne dają sztuczne mleko praktycznie każdej matce w tym szpitalu w którym rodziłam.Jedna z nich skwitowała, że po co sie tak męczyłam w te noce? Że mam ranki na brodawkach trzebabyło dać sztuczne. A mleko to najcenniejszy skarb dla noworodka kontakt z piersią wtulony nosek poczucie bezpieczeństwa ,które otrzymuje od matki jest bezcenny.
Chcialabym rowniez i ja podzielic sie swoja historia o karmieniu. Gdy bylam w ciazy wiedziałam ze w zyciu nie bede karmic piersia, niewyobrazalam sobie ze bede karmic w obecnosci innuch osob, czulam ze to jest tylko moja prywatnosc i niechce się nia dzielic. Mowilam tak i bylam pewna swojego wyboru do czasu gdy urodzila sie moja coreczka. Gdy polozona na moje cialo, pragnela nadal byc polaczona ze mna. Widziałam jej oczka proszace i mowiace: ” mamusiu chce cię czuć nadal, blizej i bardziej „tak jak w brzuszku bylysmy polaczone pepowina tak tutaj scalila nas wlasnie piers. Dla mnie to byl jakis cud, tak jak uparcie twierdzilam ze nigdy nie bede kp tak wszystko odeszlo w zapomnienie, bylo naprawde ciezko. Nadmiar pokarmu, brak jakiejkolwiek pomocy, zastoje, ból, lzy ale dalysmy radę i karmie ją nadal. Tego nie da sie opisac jak bardzo obie tego chcemy, te chwile są tylko nasze i tak szybko mijają. Jestemy dumne bo to pierwsza nasza wspolna walka o dobro 🙂
Świętą prawdą jest to iż karmienie naturalne dziecka jest najlepszym sposobem na dawanie mu tego co chciała dla nas natura. Ale karmienie bywa też ciężkie , gdyż sama się o tym przekonałam. Mój Nikoś ma dobry odruch ssania, ale dużo problemów dostarcza nas napięcie mięśni u niemowlaka, które utrudniają mu dobre przekręcanie główki. Maly płakał bo był głodny, ale karmienie było udręką a dla niego bólem. Walczyliśmy oboje. Ten jeden kłopot spowodował koło – napięcie u dziecka równa się płacz, płacz rodzi nerwy u matki, i swoistą bezsilność a to powoduje słabą produkcję pokarmu a więc i zbyt mało jedzenia dla dziecka wiec znów płacz i po kolei sytuacje wyżej wymienione. Zamknięte koło. Również staram się ratować laktatorem choć czasem nerwy wygrywają nad produkcją pokarmu. Ale drogie Panie, nie można się poddawać nawet w takich sytuacjach. Trzeba walczyć i być upartym. Robiąc synowi masaże czekam aż kółko w końcu pęknie i zmieni obecną sytuację. Wam również życzę dużej woli walki i przede wszystkim…. spokoju
Z córeczką Olą miałam problem z pojawieniem się pokarmu , miałam cc mimo wielu moich prób nie udawało się, pomocy znikąd zero porady i wsparcia i oczywiście sam stres, myślałam wtedy co że mnie za mama skoro nie mogę nakarmić własnego dziecka. Ale nie odpuściłam, kupiłam laktator i walczyłam dalej. Po 5 dniach pojawił się pokarm 🙂 i to na tyle dużo że córka tylko jadła i spała 🙂 wystarczyło także aby jeszcze coś odciągnąć na później ( na ewentualne wyjście) byłam mega szczęśliwa. Niestety ze względu na cc pojawiły się problemy, rana się nie goiła. Po wielu wizytach skończyło się na bardzo silnych lekach i dodatkowym zabiegu 🙁 KP zabronione 🙁 i niestety mimo odciągania po 2 tygodniach pokarm zanikł i kiedy już mogłam karmić córeczkę piersią to nie było czym 🙁 bardzo żałuję że tak to się potoczyło, bo nie ma nic piękniejszego i wspanialszego jak możliwość karmienia piersią swojego dziecka i ta bliskość niedoopisania 🙂 jestem teraz w drugiej ciąży za dwa miesiące ma się urodzić nasz synek i czekam z niecierpliwością na niego i mam nadzieję że będziemy dużo dłużej karmić się piersią. 🙂 Pozdrawiam serdecznie
My dopiero oczekujemy na pojawienie się naszego oczka w głowie, a raczej powinnam napisać oczków?, ponieważ będą to bliźnięta. Bardzo chce karmić naturalnie. Czego sie obawiam, odpowiem krótko-
Że nie podałam wykarmić dwójki dzieci.
Cześć, ja oczekuję na narodziny mojego pierwszego dziecka i powiem Wam wszystkim co najbardziej zaskoczyło mnie w mojej ciąży: mój lekarz. I jego podejście. To lekarz który odbiera telefony o każdej porze dnia i nocy, dał do siebie numer na pierwszej wizycie, kiedyś sam do mnie zadzwonił o 21 (!) spytać czy udało mi się umówić do lekarza chorób zakaźnych po tym jak rano konsultowaliśmy wynik toksoplazmozy. Ten lekarz bezpośrednio ode mnie nie dostał ani złotówki, bo chodzę do niego w ramach abonamentu medycznego w LuxMed….
Trafiłam do niego przez przypadek, w kolejnej bardzo wczesnej ciąży (przed terminem miesiączki, już z pozytywną „betą”), na drugi dzień po tym jak inny lekarz odesłał mnie do domu z tekstem „co pani tak wcześnie przychodzi, do betaHCG 100 w ogóle nie ma mowy o ciąży, przyjść za 2 tygodnie!”. Prawie się wtedy rozpłakałam, ale nie zgodziłam na takie coś (znowu!), stwierdziłam że spróbuję jeszcze raz.. z przypadku na drugi dzień zwolnił się termin u mojego obecnego lekarza. Poszłam w ciemno nie sprawdzając opinii o nim, na nic się nie nastawiając, chyba w głębi duszy trochę zrezygnowana… Ten lekarz oświadczył że oczywiście jestem w ciąży i z tego co mu opowiadam to już czwartej, tylko że te ciąże są bardzo wcześnie ronione – a przez rok każdy lekarz mówił mi że „sobie wymyślam” i że „się stresuję”, a „przecież to normalne starać się rok więc po co ta panika?” (wg nich paniką było każde opowiadanie o nietypowych objawach w drugiej fazie cyklu). Natychmiast wysłał na badania progesteronu. Rozmawialiśmy jeszcze tego samego wieczoru o 21, bo kazał (!) zadzwonić jaki będzie wynik. Tej ciąży niestety również nie udało się utrzymać, leczenie zostało wdrożone za późno. Ale dwa miesiące później byłam już w ciąży, która zakończy się w lipcu – do dziś nie mogę w to uwierzyć, kopniaki synka są jak szczypanie, które przypomina mi że to nie sen 🙂
Mój problem zaczął się już w szpitalu po urodzeniu córeczki. Brak pokarmu, mała przystawiana do piersi i straszny płacz. Wtedy na forum przeczytałam opinie wielu mam o laktatorze firmy lovi. Pierwsze co to wysłałam męża do apteki kupił laktator lovi protect, świetne rozwiązanie, ponieważ może być ręczny i elektryczny. Po 3 dniach prób udało się pobudzić laktacje z czego jestem bardzo zadowolona. Polecam wszystkim mamom, które borykają się z tym samym problemem. Przy zakupie laktarora w opakowaniu jest przydatny potadnik o karmieniu piersi, opisane wszystkie problemy i jak sobie z nimi radzić. Zachęcam również do kupienia nakładek na brodawki które pomagają przy pęknięciu i krwawieniu.
Jestem mamą dwójki dzieci, pierwszy syn to najgorszy przypadek jaki może spotkać młodą matkę tzn dziecko z wiecznymi kolkami niezależnie od tego co mama zje itp. Po słuchaniu genialnych rad miliona doświadczonych matek przeszłam na tak okropna dietę, że podczas wizyty u lekarza dostałam zakaz karmienia piersią. Akurat ten fakt mnie nie zasmucil bo jedyne o czym marzyłam w tamtym czasie to było zaprzestanie KP by się tyle nie denerwować, że dziecko podczas tej czynności ciągle krzyczy i się rzuca. Przejście na mleko modyfikowane uspokoilo nieco tą sytuację a syn nie protestował bo podawalam mu moje mleko czasami w butelce, z biegiem czasu okazało się, że jest alergikiem (walka trwa do dzisiaj :)) po narodzinach drugiego dziecka córki powiedziałam sobie jedno jeśli mają być znowu takie kłopoty to mimo, iż mam dużo mleka nie będę karmić piersią. Okazało się, że córka jest przeciwieństwem pierwszego dziecka 🙂 niedługo kończy 4 miesiące i jest tylko kp, a żeby czasami uspokoić jej żądze wiecznego ssania ma swój ulubiony smoczek z Lovi (oczywiście myślałam że będzie lubić takie jak jej brat gdy był maly, który teraz jest złodziejem smoczkow). I odbiegając od konkursu zwracam się do wszystkich już mam lub przyszłych mam To Wasze dziecko i nie ważne ile płacze i jak je karmicie i tak jesteście najlepszymi Mamami! Pozdrawiam!
Przy moim pierwszym dziecku zaskoczyło mnie karmienie piersią a właściwie krztuszenie się mojej córki.Podczas karmienia córka nie radziła sobie z przełykaniem mleka,które wcale nie wypływało zbyt szybko. Wielokrotnie bałam się,żeby coś poważniejszego się jej nie stało.Potrafiła i w dzień i w nocy mieć problem z połykaniem.Najgorzej było w nocy,bo czasem byłam już tak bardzo śpiąca,a jednocześnie musiałam być bardzo czujna.Po kilku miesiącach problem na szczęście zniknął.
Pierwszą córkę karmiłam dwa lata i byłam przekonana,że o karmieniu piersią wiem już wszystko.Nic bardziej mylnego!Otóż,gdy na świat przyszła moja druga córka to już w szpitalu dopadł mnie kryzys.Mimo,że córka była prawie cały czas przy piersi to nie było słychać jak przełyka mleko(tak stwierdziła położna).Zaczęła bardzo płakać a ja nie wiedziałam dlaczego?Nawet nie przypuszczałam,że może być po prostu głodna.Wcześniej karmiłam dwa lata a tu już na początku pojawiły się takie schody/problemy z laktacją.Po powrocie do domu było już lepiej z karmieniem do momentu,gdy położna nie zaczęła regularnie nas odwiedzać i ważyć mojej córeczki.Ze łzami w oczach byłam zmuszona dokarmiać mlekiem modyfikowanym,bo mała nie przybierała na wadze.Do tego wszystkiego pani pediatra dała mi do zrozumienia,że nie wszystkim matkom jest dane karmić piersią i mam przejść na modyfikowane.I znowu zwątpiłam czy dobrze robię chcąc karmić malutką.Postanowiłam ,że udowodnię wszystkim i sobie,że potrafię wykarmić swoje dziecko i,że będę walczyć o mój pokarm.Oj,nie było łatwo,gdyż podczas odciągania pojawiły się tylko trzy kropelki mleka w butelce.Doszedł stres,że głodzę dziecko,bo uparłam się,że chcę karmić.Zaczęłam czytać w internecie i dowiedziałam się jak odciągać mleko ,aby pobudzić laktację-metodą 77-55-33.Myślę,że to był moment przełomowy,bo wreszcie zaczęłam ściągać więcej mleka,a tym samym rozkręcać laktację.Dzięki temu moja córeczka lepiej,bo więcej zaczęła się najadać i przybierać na wadze.Cieszyłam się z każdego dnia,że jeszcze karmię i oby chociaż do szóstego miesiąca się tak udało.
Niby byłam już doświadczona,bo wykarmiłam pierwsze dziecko,ale nawet nie przypuszczałam,że będę mieć jakikolwiek problem z karmieniem drugiego dziecka.
Dziś mogę powiedzieć,że się udało,bo karmię już ponad rok.I gdyby nie moja silna wola ,metoda odciągania nie mogłabym napisać,że tyle czasu karmię piersią.
Kiedy dwa lata temu urodziłam pierwsze dziecko, również byłam nastawiona na karmienie piersią. Córka była równie zdeterminowana jak ja, więc z tym nie było problemu. Gorsze bylo to ze chciała jeść non stop i spędzała po 40 min przy piersi przy jednym karmieniu. Trochę wyczerpywało mnie to psychicznie i fizycznie, ale nie to było najgorsze. U mnie problem przyszedł z zupełnie odwrotnej strony. Córka przyjmowała żelazo które trzeba było rozpuszczać z mlekiem, ale za żadne skarby nie chciała przekonać sie do butelki. Podawanie żelaza to był jeden wielki krzyk i płacz. Wypróbowałam mase smoczków i butelek, tracąc na to fortunę, nic nie pomagało. Pierś na Butelkę udało mi się stopniowo zamienic dopiero po 10 miesiącach. Przeczytałam gdzieś o smoczkach, które w trakcie karmienia przyjmują kształt jak pierś w trakcie ssania. To był właśnie produkt firmy lovi. Wypróbowałam i udało się… teraz przy drugim dziecku, jeszcze w ciąży kupiłam butelkę tej firmy. Kiedy muszę wyjść bez dziecka, odciągam pokarm a syn wypija go z butelki bez problemu…
Mój Maluszek siedzi jeszcze w brzuszku, ale bardzo obawiam się, czy będę mogła karmić naturalnie, a zależy mi na tym jak na niczym innym związanym z wychowaniem swojej Pociechy. Mam duży biust i nasłuchałam się, że strasznie często kobiety o dużych piersiach mają kłopoty z karmieniem. Ale mam nadzieję, że tak jak opisujesz laktator i butelka, mam nadzieję, że ta z zestawu konkursowego, będzie nam w tym pomocna 🙂
Najbardziej zaskoczona byłam ilością pokarmu, którego było mnóstwo do 2 miesiąca oraz tym że przez dokarmianie małego butelka (pod koniec nie najadal się moim mlekiem) Odrzucił pierś. Przez co poczułam się złą matka, miałam inne plany. po porodzie dopadł mnie baby blues płakałam razem z małym. Teraz przeszliśmy całkowicie na butelkę przez co bez problemu mogę zostawić małego w domu.
Najbardziej po porodzie zaskoczyła mnie moja psychika i kosmiczna depresja poporodowa.
Jak wiele kobiet zostających matkami po raz pierwszy, miałam na wszystko Plan, i to taki przez duże P. Chciałam urodzić siłami natury, karmić piersią, i oczywiście nie potrzebować od nikogo pomocy. Los mój plan wyśmiał, i napisał własny. Potrzebne było cesarskie cięcie ze wskazań nagłych, pokarm pojawił się po 4 dniach i synowi w szpitalu podano butelke. Jego odruch ssania poszedł na dlugi spacer, maluch zaczął akceptować tylko butle.
Poczułam się najgorszą matką świata. Nie byłam w stanie dziecka urodzić ani nakarmić, nagle stałam się tak bardzo zależna od wszystkich. Syn się butelką krztusil, a przy piersi plakal, im bardziej ja się przejmowalam, tym mniej odciagalam laktatorem.
To był horror.
Niedługo na świat przyjdzie moja córka. Wiem, że nie urodzę naturalnie. Wiem, że mogę nie mieć od razu pokarmu. Ale bardzo liczę na to, że dzięki butelkom Lovi, corka nie będzie miała zaburzonego odruchu ssania. Nie wiem, jak teraz zniose poporodowy roller-coaster z hormonami, ale pozostaje mi wierzyć, że tym razem nie będzie aż tylu nieprzyjemnych niespodzianek.
U Nas również był problem z karmieniem. Byłam bardzo nastawiona na karmienie piersią, ale po urodzeniu Emilki (2,5roku), wszystko się zmieniło. Miałam problem z płaskimi sutkami, używałam wszystkiego, będąc jeszcze w szpitalu mąż kupował mi nakładki w różnych rozmiarach, ale i tak w rezultacie pomógł mi laktator. Starałam się ją przystawiać jak najczęściej, ale się nie najadała,bo nie mogła sobie za bardzo poradzić. Karmiłam tylko przez 2 miesiące, nawet z użyciem laktatora, ponieważ tego pokarmu zaczęłam mieć coraz mniej. Teraz jestem w 5 mies. z drugą córką i boję się, że sytuacja może się powtórzyć. Staram się pracować nad sobą i swoim ciałem, bo bardzo zależy mi na naturalnym karmieniu, ale wciąż mam obawy, czy nie będzie z drugą córką tego samego problemu.
Mnie także karmienie piersią zaskoczyło najbardziej… Nawały, zastoje, nie mialam pojecia że karmienie będzie sie wiązać z takim bólem. Dzięki Bogu byłam w szkole rodzenia i wiedziałam jak sobie radzić w przypadku powyższych problemów. Nie poddałam sie , zaprzyjaźniłam z laktatorem.Karmilam piersia przez 1.5 roku , mysle ze aby nie dac sie zaskoczyc potrzebna jest wiedza i duzo samozaparcia. Tylko wtedy bedziemy w staniepokonac przeciwnosci. Pozdrawiam konkursowiczowiczow
Dopiero spodziewam się maleństwa ale już mam pewne obawy. Jestem obecnie w 30 tygodniu ciąży i skraca się szyjka macicy, boje się urodzić wcześniaka tym bardziej ze mały ma dopiero około 1,5 kg obawiam się ze nie będę miała mleka by móc karmić piersią a bardzo bym chciała. Lekarz kazał dużo odpoczywać na ta chwile i mam nadzieje ze wszystko się ułoży. Jednak czuje ze urodze przed spodziewanym terminem. Dziewczyny trzymajcie kciuki za nas. Buźka ?
25 tego mój Adaś skończy 5 miesięcy a od prawie 4 pije moje mleko z butelki.. Byłam bardzo nastawiona na kp. . Jak u większości z Nas początki były bardzo trudne, przez pierwsze 2tyg On uczył się łapać pierś a ja go przystawic. . Prawie się poddałam ale zaskoczyło. . Niestety nie na długo. .gdy Adaś skończył 6tyg poprostu obraził się na mój cycek. . Najgorsze były wieczorne karmienia kiedy dochodziło do tego jego zmęczenie i każda próba przystawiania kończyła sie histeria. . Wykorzystałam wszystkie porady wuja Google i doradcy laktacyjnego i dalej nic..a że ja cierpliwością nie grzesze pewnego pięknego dnia zakupiłam elektryczny i heja. . I tak do dziś. . Ale ta opcja nie jest ani łatwa ani przyjemna. .wymaga wielkiej samodyscypliny i dobrej woli.. jest możliwe utrzymanie laktacji pod warunkiem regularnego i częstego odciągania pokarmu. . Nawet gdy mleka w piersiach jest dużo a laktator do najtańszych nie należał to i tak zajmuje to mnóstwo cennego czasu, który można by było wykorzystać winny sposób. . Obowiązki domowe albo zabawa z Potomkiem. . Także mam nadzieje ze przy kolejnym dziecku droga karmienia będzie tradycyjna. . Pozdrawiam 🙂
Mojego Kubusia urodziłam w 35tyg ciąży i niestety nie mogłam go karmić ponieważ był karmiony dożylnie , pokarm mi zanikł i jak wróciliśmy z nim do domu od razu musieliśmy karmić butelką , miał niedojrzałe jelita i bardzo mało jadł, teraz obecnie ma ,20miesiecy i je wszystko i dużo . Jestem w drugiej ciąży w 7miesiącu płeć chyba chłopiec nie ma 100% , ale chciałabym do końca donosić i żeby nie urodzić za wcześnie , chciałabym chociaż drugie spróbowac karmić piersią 🙂 pozdrawiam inne mamy !
Witajcie. Mam 16letniego syna i dwie córki 9 i 10 letnią. Teraz spodziewam się czwartego dzidziusia. Moim problemem podczas karmienia piersią był „nawał” pokarmu. Koszmar z którym walczyłam z każdym karmieniem. Piersi napełniały się mlekiem w zastraszającym tempie. Najgorzej było w nocy. Często gdy się budziłam piersi były ogromne bolesne i ciężkie. Biustonosz, koszula, poduszka mokre. Gdy chciałam przystawić dziecko, pokarm „sikał” na wszędzie. Zanim dziecko otworzyło buzię miało mleko wszędzie. Gdy chciało ssać, dławiło się. Więc postanowiłam najpierw ściągnąć nadmiar a potem przystawić maluszka. To wiązało się z wcześniejszym budzeniem. A pokarmu nie było niej. Robiły mi się też guzy. Często ściągałam pokarm pod prysznicem aby je wykasować. Począwszy od pierwszego dziecka za każdym razem radziłam sobie coraz lepiej. Bo wiedziałam co mnie czeka. Najgorsze były te nieprzespane noce i dni. Teraz chcę zaopatrzyć się w sprzęt zanim urodzę by być przygotowaną. Czytam wszystko co dotyczy karmienia piersią, by jak najlepiej się do tego przygotować. Wszystkie pomysły dotyczące „nawału pokarmu” na które nie wpadłam wcześniej są mile widziane. Jestem przygotowana na wszystko. Byle tylko karmić piersią.
Od niedawna jestem mamą. Byłam wręcz uradowana jak poszłam do szpitala na KTG. Skurcze były wysokie i regularne, a ja ich nie czułam. Następnego dnia rano przed wizytą lekarzy poszłam pod prysznic i wody mi odeszły, zielono-brązowe, *przy okazji nie spodziewałam się, że tak ich dużo, no lało się ze mnie dłuższy czas. Minęło w zasadzie 5 godzin skurcze ledwo co, rozwarcie nie szło a tętno małego nieregularne, lekarz oznajmił cięcie i to szybko. Po 15 minutach było już po wszystkim. Zobaczyłam małego i tu moje największe zaskoczenie, *myślałam że będę płakać i w ogóle, a tu stoicki spokój i tylko nasłuchiwałam małego jak go badali (miał nierozprężone płuca i robili wszystko żeby płakał). Zapamiętałam pierwsze słowa jak wyjęli małego z brzucha *”Jak na moje oko 4kg” i dokładnie tyle miał 🙂 Najszczęśliwsza na świecie byłam gdy przynieśli mi go do karmienia. A tu kolejne zaskoczenie*nie chce jeść, przyszła pielęgniarka, nacisnęła pierś stwierdziła mleko jest – po jednej kropli. Kazała go dostawić (nie pomogła), mały płakał, przyleciała oddziałowa i warknęła żebym nakramiła bo się drze, mały nie chwytał, darł się w niebogłosy i mąż poszedł po ordynatorkę i to samo syknęła karmić piersią i nic nie pomogła. Błagałam żeby już przyszła inna zmiana i mi pomogli. A tu kolejne zaskoczenie* kolejna zmiana taka sama, mały płakał mi cały czas aż się zachodził a ja razem z nim. Mąż poszedł po butelkę i mały zjadł 50ml*. W końcu zasnął, płakał bo był głodny. Przyszła dumna pielęgniarka że już w końcu cicho i do mnie tekstem, to w końcu dałaś mu jeść. Powiedziałam że butlę dostał to mi się opiernicz dostał za to że butla i za to że aż 50ml mu wciskam. Kolejne dni były takie same. Nie mogłam doczekać się wyjścia ze szpitala. W domu postanowiłam sprawdzić laktatorem czy mam pokarm. 5ml po pół godziny odciągnęłam i czym miałam go nakarmić. A to ile się na mnie wydzierały pielęgniarki to już tylko moje. Dlatego moim *zaskoczeniem największym było to że karmienie piersią to taki problem w moim przypadku i dopiero po regularnym odciąganiu laktatorem, laktacja ruszyła. A tu zonk i mały piersi nie chwyta, to siedziałam i odciągałam i w butli mały dostawał. Najważniejsze dla mnie było że ma mój pokarm i już nie ważne było ile kosztuje mnie to siły, zwątpienia i stresu. Na chwilę obecną 2 razy dnia dostaje cyca, a 4 karmienia z odciąganego mleka. Kolejne zaskoczenie , po wyjściu ze szpitala pochorowałam się strasznie i koszmarnie bałam się że małego zarażę, nie byłam w stanie ruszyć się nawet tak byłam słaba, obdzwoniliśmy 40 lekarzy i żaden nie przyjechał, bo mają dużo pacjentów, a na pogotowiu lekarz jak od siekiery, nie dośc że nie pomógł to jeszcze mógł mi i dziecku zaszkodzić jak się okazało. Całe szczęście że zadzwoniłam do mojego ginekologa z pytaniem czy mogę brać.Koniec końców wylądowałam z antybiotykiem i miałam karmić cały czas. Zaskoczenie dla mnie, że początek mojego macierzyństwa zaczął się chorobą, stresem i trwało to 1,5 miesiąca zanim doszłam do siebie i cieszyć się małym tak jak powinnam od początku. Brak pomocy ze strony lekarzy, szpitala i pielęgniarek spowodował że zamiast cieszyć się dzieckiem to miałam wyrzuty sumienia że nie mam jak się nim zająć i nakarmić.
Jestem mamą 2 miesięcznego syna. Problem polegał u Nas na tym ze mały nie potrafił ssać z piersi, miałam dwa rozwiązania albo karmię mm albo odciągam mleko.. jako iż jest to nasze pierwsze dziecko oprócz miłości która już go dazylam i dazyc będę chciałam dac mu to co najlepsze czyli swoje mleko. W szpitalu mimo prób przystosiania syn nie chciał jeść z piersi. Pokarm dopiero pokazał się w 4 dobie.. Gdy wyszliśmy ze szpitala wiedziałam ze będzie ciężko. Pierwsza myśl jak ja mam wykarmic swoje dziecko, skoro nie chcę jeść z piersi a do mm byłam.sceptycznie nastawienia. Nic wzięłam się w garść udaliśmy się z mężem do sklepu , i kupiliśmy laktator elektryczny z lovi i butelkę. Wróciliśmy do domu, usiadłam i zaczęłam odciągnac , po paru minutach patrzę jest mam pokarm kolor bardzo żółty. Ale było go mało.. nie poddalam się siedziałam pół dnia i nocy by pobudzić laktacje. Udało się , od 2 miesięcy karmię tak syna , czuje się spełniona bo wiem ze daje mu wszystko co na ten moment mogę mu dac. Gdyby nie laktator z lovi nie udało by mi się karmię syna swoim mlekiem. Podejrzewam że poddała bym się i przeszła na mleko mm..
Urodziłam córeczkę trzy miesiace temu w lutym tego roku. Co mnie zaskoczyło? Czego sie nie spowdziewałam? Hmmmm chyba wszystkiego ?. Antosia jest moim pierwszym dzieckiem. Na początek, Antosia w ogóle nie spieszyła sie aby zobaczyć swoich rodziców, nowy świat. Urodziłam po terminie po dwoch daniach skurczy, okazało sie, ze muszę miec cesarskie cięcie, ze wzgledu na słabnące parametry moje oraz mojej córeczki. Zawsze uważałam, ze nie bede miala problemów z porodem, bardzo chciałam urodzic naturalnie, cesarki nigdy nie brałam pod uwagę. Nawet lepiej jak juz byłam po byłam zła na siebie, ze nie dałam rady urodzic naturalnie, poniewaz byloby to lepsze dla niej. Kilka godzin po odbyło sie pierwsze karmienie, Antosia urodziła sie dosc duza 4200, wiec i duzo chciala jeść ?. W szpitalu powiedziano mi, ze bede musiala dokarmiac, ja znowu hmmmm pomyslalam, ze przeciez dokarmianie blokuje laktacje, laktacja zostaje pobudzona przez dosrawianie do piersi. Ok w teorii wszystko super, u mnie wygladalo to tak ze jak podali mi ja o 6 rano siedzialam z nia tak do 6 rano nastepnego dnia. Nie wyspana, rozdrazniona i zestresowana, poniewaz moje szczęście było caly czas głodne, poprosilam o pomoc Pani położnej, oczywiscie nacisnela mi pierś i powiedziala ze nie ma mleka i przyniosła mieszankę- podalam ja. Okazalo się ze mleko bylo. Po powrocie do domu kupulam sobie famalaktiker pobudzilam laktacje ktora i tak byla ok, poprostu okazalo sie ze Antosia zle ssala, nie umiala dobrze uchwycić, na szczescie pare dni i sie nauczyła, co sie okazało później, Antosia po piersi zaczela wymiotować, pozniej w trakcie karmienia robila sie nie spokojna, wiercila się, płakała, odrywala główkę-ja toczylam.z nia walkę i karmiac po prostu płakałam…. powiedzialam o wszystkim położnej środowiskowej, poprosilam o polecenie doradcy laktacyjnego, ale ona stwierdzila ze bez sensu poniewaz Antosia przybiera prawidlowo na wadze. Poczytalam pare artykulow w inrernecie i zakupilam laktator, przed kazdym karmieniem odciagalam pokarm i dawalam jej z butelki, wieczorem, odciagalam pokarm i zaraz po tym dawalam pierś okazalo sie ze wypkywalo jej mleko pod duzym ciśnieniem, bolal ja brzuszek, przez to moala wymioty i nie chciala jeść, teraz odciagam wtedy kiedy jade na uczelnie,oraz cos załatwić, w koncu nie czuje sie więźniem i jestem mniej zestresowana i tak jak napisałaś mam spokojne sumienie bo wiem, ze daje jej to co najlepsze ???
U nas również karmienie piersią było problemem, ponieważ okazało się, że córka ma alergię pokarmową. Wtedy dopiero dowiedzieliśmy się jak ważny jest wybór odpowiedniej butelki dla takiego dziecka. Kilka dni płaczu, że nie ma już tej bliskości gdy dziecko wczesniej bylo przy piersi i oczywiscie (nie ma co ukrywać) wygody. Ale daliśmy radę! Córce najbardziej przypadły smoczki i butelka Lovi, kocha nie tylko ich ksztalt przypominający jej blogie chwile z mamusią przy piersi ale również „dizajnerski” wygląd :P. Wtedy doszly zmartwienia czy dziecko bedace na mleku modyfikowanym będzie sie tak dobrze rozwijac jak na mleku matki? Wiadomo, mleko mamy najlepsze. I tu kolejne zdziwienie ? Dziecko mialo niecałe 4 miesiące i tu kolejne szokujace informacje – Pani doktor ktora nam bardzo pomagala w doborze odpowiedniego mleka kazala nam zaczac wprowadzac owoce i warzywa, Corce pojawil sie pierwszy ząbek i zaczela uparcie podnosic się do pozycji siedzącej używając różnych przedmiotów. Coreczce smakuja owoce i warzywa, rozwija sie prawidlowo, jest pogodnym dzieckiem i wiemy z mężem ze jest wyjątkowa! 🙂 pozdrawiamy
Witam serdecznie.
My oczekujemy na synka Krystianka,
który początkowo był dla nas Amelką :).
Już od 18 tygodnia z piersi leci mi siara.
Śmieję się wówczas z mężem, że mały leje ?.
A tak na prawdę to mam obawy –
bo teraz raz z jednej a raz z drugiej piersi leci,
ale czy będzie pokarm też po porodzie.
Boję się, czy mały go za dużo nie wyleje
zanim pojawi się na świecie ???!
Rozwiązanie na początku lipca ?.
Trzymam za Was kciuki ?.
Mnie zaskoczyło to jak tak małe maleństwo może odwrócić świat do góry nogami.. To jest bezgraniczna, wspaniała miłość, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam i która sprawiła, że moje własne życie przestało już mieć takie wielkie znaczenie, jakie miało kiedyś. Teraz najważniejsze jest ono – dziecko – jego szczęście, zdrowie i każda chwila, którą razem spędzamy. Za tą miłością idzie jedna, ale spora wada: nagle pojęłam, co to strach. Boję się o każdą chorobę lub inne sytuacje losowe.
Urodzam córkę 6 lat temu no prawie 6 lat temu dokładnie 5,5 lat temu. Maja urodzila sie bardzo duża 4,440kg i 59cm dluga dodam że urodzilam ja siłami natury. Balam sie strasznie zostać z nią sama ponieważ nigdy nie mialam doswiadczenia z małymi dziećmi i wtedy z pomocą przyszedł mój kochany mąż zajmował sie nia cudnie ja ciągle bylam zastosowana i mała płakała a jak tylko tatuś ja brał odrazu przestała. Karmilam piersią bardzo krótko ponieważ nie mialam pokarmu wystarczająco dużo Maja płakała nie najadala sie.Bylo mi szkoda męczyć siebie i jej wiec postanowiłam przejść na butelkę. Kupiłam ja oczywiscie przed porodem i tez byla to butelka LOVI sprawdzila soe w 100 % zero kolek dławienia sie przy jedzeniu smoczki LOVI też były kupione. Teraz jestwm w ciąży po raz drugi i równiez zamierzam toczyć bitwę o karmienie piersią przygotowuje sie fo tego psychicznie oraz gadzetowo kupilam juz laktator wiec zostały mi jeszcze butelki które również będą z LOVI oraz smoczki. Ale nie poddam się tym razem tak szybk.Od września zaczynam walkę i mam nadzieję że ja wygram.
Urodzam córkę 6 lat temu no prawie 6 lat temu dokładnie 5,5 lat temu. Maja urodzila sie bardzo duża 4,440kg i 59cm dluga dodam że urodzilam ja siłami natury. Balam sie strasznie zostać z nią sama ponieważ nigdy nie mialam foswiadczenia z małymi dziećmi i wtedy z pomocą przyszedł mój kochany mąż zajmował sie nia cudnie ja ciągle bylam zastosowana i mała płakała a jak tylko tatuś ja brał odrazu przestała. Karmilam piersią bardzo krótko ponieważ nie mialam pokarmu wystarczająco dużo Maja płakała nie najadala sie.Bylo mi szkoda męczyć siebie i jej wiec postanowiłam przejść na butelkę. Kupiłam ja oczywiscie przed porodem i tez byla to butelka LOVI sprawdzila soe w 100 % zero kolek dławienia sie przy jedzeniu smoczki LOVI też były kupione. Teraz jestwm w ciąży po raz drugi i równiez zamierzam toczyć bitwę o karmienie piersią przygotowuje sie fo tego psychicznie oraz gadzetowo kupilam juz laktator wiec zostały mi jeszcze butelki które również będą z LOVI oraz smoczki. Ale nie poddam się tym razem tak szybk.Od września zaczynam walkę i mam nadzieję że ja wygram.
Mój maluszek przyjdzie na świat lada chwila. Niestety na ostatnich badaniach okazalo sie że mały urwis , jak przez całą niemal ciążę ułożony był główką w dół, to teraz nagle zmienił zdanie i pupę ma u dołu. A to najprawdopodobniej skończy się cesarskim cięciem- mimo iż baaardzo chciałam i nadal chce urodzić naturalnie, to boję się że maleństwo nie zechce sie odwrócić. Mogę mieć tylko nadzieję, że w razie konieczności wykonania cesarki nie będę miała problemów z brakiem pokarmu i że nie wpłynie to negatywnie na małego Grzesia. Jak by nie było- poradzimy sobie;)
Tak naprawdę macierzyństwo to ciągła walka z problemami. Już od samego początku z planowaniem ciąży, w zajściu w nią, w utrzymaniu jej, w zniesieniu wszelkich dolegliwości i punkt kulminacyjny poród. Całe życie aktywna fizycznie uzależniona od brzuszków z sześciopakiem, a przy porodzie nie udało mi się tego wykorzystać, może dlatego że był „lekko wsparty” kroplówką przy moich skurczach, ale jak się okazało jeszcze za słabych do wspomagania i 20h hardcoru zakończone nie tak jak się marzyło. Łzy, dużo łez i efekt uboczny przeciągniętego porodu – fatalne wyniki wątrobowe maluszka. Myślałam że jak każda mama po 3 dniach wrócę do domu i będę przyzwyczajać się do nowej roli. Niestety przeciągnęło się i trafiliśmy na inny oddział. Żadna mama nie spodziewa się takich problemów. Ale wiem po sobie że każda mama poradzi sobie ze wszystkim i każda sytuacja jaka nas spotyka tylko nas umacnia. Uparłam się że będę karmić piersią i mimo że położne bez mojej zgody dokarmiały butelką to gdy na 2 oddziale tylko moje zdanie się liczyło udało mi się w pełni „wyszkolić” w nowej pracy – karmieniu 🙂 Poszukiwałam najlepszej pozycji bo bolało mnie wszystko, próby próby próby, ale było warto. Maluszek przybierał na wadze i dzielnie znosił kroplówki leki na wątrobe i naświetlania. Daliśmy radę 🙂 Po powrocie do domu wszystko jak po maśle 🙂 Po 3 misiącach dawał nawet pospać 6h w nocy co było cudowne 🙂 Potem znów powrót do pierwotnego stanu i budził się co 3h a później jak już skończył roczek co godzinę. To dopiero był problem. Postanowiłam wrócić do pracy, a tu maluch co godzine w nocy budzi na cyce i weś tu sie matko wyśpij i weś myśl w pracy. Nie wiedziałam czy to z tesknoty by sie tylko przytulić, czy dla tego, że był cały czas głodny. Ale dzielnie to znosiłam. Skończyło się jak zaczął porządnie chodzić. Rano karmienie potem do pracy i znów karmienie by nie stracić pokarmu 🙂 Aż tu nagle, kolejny problem. Upadek… tak niefortunny, że ząbki musiały być operowane. Najgorsze w życiu mamy jest to, że nawet jak stoi obok nie jest w stanie wszystkiemu zapobiec, że każda ochrona mebla zabezpieczenia są niczym bo czasami milimetr kanta wystarczy by stała się krzywda. Cudowny lekarz cudowna szybka akcja ale cóż zakaz ssania… więc odciągalam i dawałam z kubeczka mleko. Ale wiadomo jak się karmi tak rzadko to laktator nie ma już siły ssania takiej co 15mc maluch. Więc godzina laktatora to jakies 50ml…. cale nic… ale cóż nie poddawałam się dzielnie odciągałam przez miesiąc nawet te śladowe ilości by nie stracić pokarmu. Ale po miesiącu jak już mogłam małego przystawić on już nie chciał. „Cyca NIE” heh jedno z pierwszych zdan jakie powiedział. Starania na nic, ale jeszcze czasem odciagałam by choc z kubeczka napił się łyczka aż w końcu i tego nie chciał. Miałam w planach 2 latka karmienia nie wyszło, los tak chciał, ale wiem że włożyłam całe serce i wszystkie swoje siły niewyspanej po cogodzinnych pobudkach, martwiącej się o każdy kolejny upadek. Dziś mamy 26mc za sobą i już niedługo powtórka z rozrywki 🙂 W sierpniu kolejny członek rodziny zawita w nasze progi. Wiem jedno. Każdy problem który na początku jest „katastrofą” jest tylko po to by uświadomić mi, że poradze sobie ze wszystkim, że mam wsparcie w mężu, że jestem dzielna i że jak nie ja to niby kto!!!!! Każda z mam spotka na swojej drodze problemiki problemy i katastrofy, ALE jesteśmy tak stworzone że nic nie będzie dla nas straszne!!! Dziś wiem że co by się miało nie dziać PORADZE SOBIE i BĘDE SZCZĘŚLIWA i DUMNA z moich SKARBÓW!!!! Kochane mamy ze wszystkim damy rade co by nas nie przerażało i co by się nie udawało i tak jesteśmy WIELKIE!!!
Zawsze wyobrażałam sobie, że będę karmić dziecko piersią. Chciałam przynajmniej to robić przez 6 miesięcy bo tak jest zdrowo dla maluszka. Nie chciałam karmić sztucznym mlekiem przynajmniej na początku. Zawsze starałam się też dobrze odżywiać i nie palić papierosów żeby się uchronić od chorobsk. Oraz pół roku przed planowanym zajściem w ciążę zaczęłam lykac kwas foliowy, nie piłam alkoholu żeby jak najzdrowiej się przygotować do ciąży. Niestety nie można sobie tego zaplanować. W ciąży dowiedziałam sie, że mam hcv. I teraz sama nie wiem czy karmić malucha piersią bo tak na prawdę mogę mu zaszkodzić i zarazić. O ile się urodzi zdrowe. Jestem zawiedziona, że chciałam mu dac wszystko jak najlepsze a nie mogę.
Chociaż czekałam na swojego maluszka i baaaardzo chciałam go mieć to szczerze powiem….zaskoczyło mnie sporo rzeczy, śmieję się teraz z tego!
Przestałam JA być pępkiem świata, liczył się mały człowiek i JEGO potrzeby, nie było siedzenia przy komputerze godzinami i czasu na wszystko czego się chciało!
Spania do 9, bo małe oczka były wyspane już o 5 rano.
Jednak całkowitym „strzałem w kolano” okazało się dla mnie karmienie piersią, nie podołałam temu, szybko się poddałam- za szybko, ale moja głowa tego nie wytrzymała.
Teraz czekamy na drugie dzieciątko i powiem szczerze- już wiem co mnie czeka, jestem spokojniejsza, mam lepsze nastawienie do KP i mam nadzieję, ze tym razem będzie z górki 🙂
Tego mi życzcie.
Cześć! Dopiero za dwa miesiące zostanę mamą, ale już teraz boję się niemal wszystkiego. Akurat jesteśmy w trakcie szkoły rodzenia i przytłacza nas ilość informacji, które przecież powinny wydawać się takie oczywiste! Ani moja mama, ani babcia nie karmiły piersią (zbyt mało pokarmu) – dziś już wiem, że to nie powód aby całkowicie rezygnować z mleka matki. Jednak obawiam się jak będę reagować kiedy maluszek nie będzie dobrze zasysał piersi, jak będę reagować na ból z tym związany, czy nie zadręczę się myślami „czy wystracza mu ta ilość pokarmu, którą zasysa” (w końcu nie mamy na piersiach wbudowanej miarki) oraz czy sobie poradzę z nawałami. A co gorsza – boję się „dobrych” rad z każdej strony ( że powinnam karmić inaczej, że samo mleko nie wystarczy itd) przez co tylko się zestresuję i z karmienia będą nici…
Mnie najbardziej zaskoczyło właśnie karmienie piersią. Byłam nastawiona,że tylko tak chce karmić i inne opcje nie wchodzą w grę. Kiedy zostałam sama z Aurelką w pokoju szpitalnym gdzie próbowaliśmy przystawiać ale co chwile Mała się odsuwała i płakała i tak męczyliśmy się w dżin i w nocy trochę pomogły nam położne ale dawało to skuteczność tylko na chwile.Kiedy okazało się że mała ma żółtaczkę i musza ją dokarmić mlekiem modyfikowanym byłam załamana czułam jak bym zawiodła własne dziecko.Bylo dużo płaczu nie rozumiałam,że mimo tego że mam dużo mleka bo piersi miałam twarde,gorące i bolały strasznie to jeszcze musi dostać inne mleko. Na szczęście była dokarmiana innym mlekiem przez 2 dni a ja w domu na spokojnie z córka znaleźliśmy pozycje spod pachy która nauczyła nas prawidłowego karmienia.Teraz Aurelka ma ponad 2 miesiące pije w każdej pozycji i jestem bardzo szczęśliwa,że nie poddałam się na początku i mimo kryzysu udało Nam się zwalczyć problem i pokonać te złe chwile. 🙂
Jestem mamą 6-letniej Oli i za chwilę na świecie pojawi się Hania. Niby doświadczenie juz mam ale jednak pojawi się nowe zagadnienie…będę musiała nauczyć się dzielić miłość do córeczek tak by nigdy nie odczuly ze któraś faworyzuje. Będę musiała starszą chronić przed poczuciem ze młodsza zajęła jej miejsce. Trudne, ale przemyślane i mądre postępowanie będzie moim atutem i na pewno dam radę.
Pierwszą córkę urodziłam dwa lata temu i będąc w ciąży nie mogłam sie doczekać karmienia piersią tego że dam swojemu dziecku to co najlepsze i tej więzi jaką mozna zbudować z maluszkiem. Niestety nie było mi to dane. ponieważ córka nie leżała ze mną. musiala byc na oddziale poniewaz była chora leżala 4 tygodnie w szpitalu a ja dojzeżdzałam do niej codziennie. oczywiście jak już maluszek dostał butle od pielęgniarek to juz nie było mowy o tym zeby chciała sie męczyć z piersią ;( no więc odciągałam. Tylko że jak juz z tygodnia na tydzien dzwonili ze szpitala że maluszek musi jeszcze leżec w szpitalu to stres rozczarowanie płacz, i laktacja w trzecim tygodniu ustała. No ale 4 tygodnie temu urodziłam drugą córkę oczywiscie z takim samym założeniem. I malutka urodziła się zdrowa i była przy mnie w szpitalu. przystawiałam ją do piersi i było ciężko poniewaz mleko naszło dopiero w 3 dobie ale nie poddawalam sie wiedzialam ze wkoncu sie uda. wrocilismy di domu mleka naszło i oczywiscie czekałam na tzw. nawał mleczny. niestety nie nadszedł i mimo ze karmiłam piersią to córka wydawala sie nienajedzona. . w końcu musialam sprawdzic ile ja tego mleka mam. odciągnelam laktatorem 40ml do tego mleko bylo prawie że przejżyste. byłam rozczarowana niewiedzialam dlaczego tak jest. położna powiedziala ze mam dokarmiac mieszanką bo maluszek wisiał na piersi praktycznie caly czas. a ja mam jeszcze jedną córkę nie moge sobie pozwolic na calodniowe wiszenie. Stwierdziłam że musze popracować nad laktacją dziecko wypil a ja jeszcze po tem odciagalam resztki zeby wiecej mleka naszło. kupiłam cherbatke na laktacje. ale w trzecim tygodniu nie bylo juz mowy o tym aby córka złapała piers, nawet nie probowala odrazu w ryk. stwierdzilam że bede odciągac i jej dawac. ale ja mialam tylko 80 ml a cora piła juz wtedy 100ml. A na moich brodawkach pojawiały sie ranki i zaczely boleć od laktatora. Bylam rozczarowana. tyle w internecie piszą o magicznej chwili, o przyjemnosci z karmienia piersia. ale dla mnie to jest koszmar. Gdyby nie to że mleko matki jest najlepsze dla maluszka to wgl bym sie nie meczyla. bo te 3 tygodnie to byla meczarnia. Ubolewam nad tym ze nie moge nie daje rady karmić piersią Ale ktoś mi powiedział, że na sile nic nie zrobie. Więc poległam ;(. Karmienie poersią to moje najwieksze zaskoczenie i rozczarowanie jakie mogłam doswiadczyć. ;(
Najbardziej boją się porodu tzn.nie samego bólu lecz tego żeby dziecko przyszło na świat bez żadnych komplikacji cale i zdrowe. Żeby personel będący przy porodzie myślał trzezwo i w razie jakiś utrudnień zdecydowanie i racjonalnie podejmował decyzję,a nie czekał na cud.
Cześć, od 8 miesięcy jestem szczęśliwą mamą. Do dziś karmię córke piersią, ale poczatki nie były łatwe. Malutka urodziła się przedwcześnie, w szpitalu na początku była karmiona sondą, poźniej butelką – cały czas moim pokarmem. Do piersi zaczęłam Ją przystawiać dopiero w momencie gdy osiągnęła 3kg, żeby się nie męczyła i nie traciła na wadze. Przez pierwsze 3 miesiące życia mojego Maleństwa nie rozstawałam się z laktatorem. Dałam nam miesiąc na przestawienie się z butelki na pierś i udało się. Nie było łatwo, ale warto się poświęcić dla tego pięknego uczycia jakim jest karmienie piersią.
U mnie problem karmienia pojawił się już na początku. Bardzo chciałam karmić piersią, więc walczylam jak lwica. Na początku problem bo laktacja po cc pojawiła mi się dopiero w 2 dobie i to w ilościach niewystarczających mojej corci. W szpitalu oczywiście zlewka, proszę podać dziecku butelkę i tyle pomocy 🙁 aż trafiłam na świetną położną, która walczyła ze mną dwie noce żeby Oleńka zechciała jeść tylko pierś, bo przyzwyczajona już przez kilka dni do butelki miała z tym problem. Niestety marne były skutki prób przystawiania. Mała darła się w nieboglosy, ja ledwo żywa po dwóch dniach bez godziny snu. Piersi obolałe, twarde jak kamienie…wreszcie zaczęłam przygodę z laktatorem i tak jak Ty zaczęłam podawać małej moje mleko z butelki. Po 2 miesiącach okazało się, że Ola ma za krótkie wędzidełko i to stąd problemy ze ssaniem. Niestety mimo zabiegu podcinania córcia za bardzo była już przyzwyczajona do butelki i nie chciała ssac-mały leniuszek. Teraz mija 14 tydzień, ja ciągle odciągam pokarm i już zaczynam się stresować jak długo uda mi się utrzymać laktację bez przystawiania małej do piersi. Mam nadzieję że jak najdłużej 🙂 Powodzenia dla wszystkich mam 🙂 :-*
Od miesiąca jestem mamą i już co najmniej kilka rzeczy mnie zaskoczyło. W pierwszej kolejności zaskoczyło mnie to, jak trudne jest karmienie piersią. Mój synek ze względu na budowę moich brodawek miał duży problem z ssaniem. Położne w szpitalu dokarmiały go mimo moich próśb, żeby tego nie robiły. Stwierdziły, że nie jestem w stanie nakarmić mojego dziecka (byłam po cc, a synek jest wcześniakiem). Próbowałam nakładek na brodawki, różnych pozycji i korzystałam z pomocy wielu położnych. Mimo to syn spadł bardzo na wadze i do gry wszedł laktator i karmienie z butelki odciągniętym pokarmem. Teraz powoli chcę przestawić małego na pierś. Do tej pory nie jest nam łatwo, ale radzimy sobie jak umiemy najlepiej. Drugim dużym zaskoczeniem było zamieszanie wokół siusiaka. Odciągać napletek czy nie? Jak często i jak mocno? Do tej pory tego nie wiem, bo każdy mówi co innego. Trzecim zaskoczeniem jest to, że bywam tak zmęczona, że głośny płacz mojego dziecka, leżącego w tym samym pokoju co ja po prostu… mnie nie budzi!
Boję się tego czy sobie poradzę. Czy faktycznie intuicja podpowie mi co jest dobre a co nie dla mojego maleństwa. Nie boję się o siebie, o ból, o różne dolegliwości, o których na razie nie mam pojęcia. Boję się o to czy mój skarb będzie zadowolony, najedzony, a przede wszystkim zdrowy. Wierzę z całych sił, że właśnie tak będzie…
Gdy zaczęłam czytać początek, pomyślałam że to tekst o mnie…” Jeśli już jakoś sobie z tym poradzisz, to drugą najbardziej stresującą rzeczą jest myśl, że nie karmisz prawidłowo swojego malucha.” Codziennie przystawiając córkę do piersi mam wątpliwości czy robie to dobrze , na pewno raz dziennie zjada mleko ściągnięte ponieważ jakos muszę funkcjonować i załatwiać sprawy. Codziennie myślę sobie że zacznę ściągać pokarm i podawac butelka… Bardzo by mi to ułatwiło życie a córka nie musiałaby sie tak męczyć jak przy cycu. Tylko nie bardzo wiem jak zacząć aby zawsze miec tego mleka w zapasie? Pozdrawiam
Myślę że musisz ściągać często i długo tz nie przestawać jak tylko powoli zaczyna lecieć. Mam jednak wątpliwości czy faktycznie ściąganie i podawanie wyłącznie z butelki jest aż taką wygodą. Zapas butelek ze sobą zabierać? Chyba lepiej nie rezygnować z piersi całkowicie. Jeśli to taka męka to może odwiedzić doradcę laktacyjnego. Przy płaskich brodawkach sprawdzają się nakładki 🙂 w piersi mleczko zawsze ciepłe 🙂
Cześć! Jestem mamą od 5 miesięcy i od kiedy Igor pojawił się na świecie to mieliśmy problem z karmieniem. Nie była to wina malucha bo od pierwszych chwil na świecie nie miał problemu ze złapaniem brodawki ale mleko pojawiło się dopiero w 4 dobie. Niestety tłumaczono mi w szpitalu, że muszę cały czas przystawiać małego do piersi bo inaczej laktacja nie ruszy (oczywiście laktator był wręcz zakazany). Cała sytuacja skończyła się na tym, że maluch zgryzł mi brodawki i dobre 3 miesiące walczyłam cały czas z laktatorem i karmiłam malucha z butelki. Oczywiście pomijam to jak bardzo bolały mnie piersi. Na szczęście dzisiaj karmie już normalnie, a butelka zawsze czeka w pogotowiu 😉
Z pierwszym dzieckiem nie była tak prosta sprawa ,mały pił z obu piersi a mimo wszystko płakał w skutek czego w moim sercu powstało odczucie że jestem „wyrodna matką „.Stres nie pozwalał mi spać a to z kolei udzielało się dziecku i tak przestawilam go na butelkę?,do tej pory nie pojmuje dlaczego odpuściłam,stwierdziłam że w sklepie półki się uginaja a ja muszę wrzucic na luz .I tak w tym roku pojawiła się Zosia ,od początku ciąży nastawialam się na karmienie piersią i cieszę się strasznie bo już 2 miesiące za nami ,mala pije i rośnie jak na drożdżach a ja pękam z dumy !!!