Przystańcie.
Hej, słyszycie mnie? Przystańcie! Zwolnijcie! Posłuchajcie…
Kiedyś uważano mnie za króliczka Duracella. Ciężko było mi się zatrzymać, ciągle w biegu, ciągle za szybko. W końcu dostrzegłam, że z upływem lat coraz więcej muszę się natrudzić, żeby to tempo życiowe utrzymać, żeby nie stracić pozycji króliczka z wiecznie naładowaną baterią. Aż w końcu odezwał się ten, którego nie da się oszukać: organizm.
Zbiegło się to z pojawieniem się na świecie człowieczka, który wywrócił moje życie do góry nogami. Nagle chciało mi się spędzać czas godzinami wgapiając się w łóżeczko. Nagle wystarczyło cierpliwości, żeby mordować się z karmieniem, żeby wstawać skoro świt po dwóch godzinach snu. W końcu nie było szkoda czasu na zasypianie razem z kurami.
I za to jestem wdzięczna mojemu dziecku: dzięki niej zwolniłam tempo i celebruję chwile, które nigdy się nie powtórzą. Bo każdy zachód słońca jest inny i kształt chmur nigdy nie jest taki sam, a najważniejsze jest, w czyim towarzystwie się je podziwia.
Wiele zawdzięczamy swoim dzieciom. Jeśli się temu poddamy, możemy przypomnieć sobie, jak to było, gdy mieliśmy 3/4 swojego wzrostu. Tylko właśnie – jeśli się poddamy…
Nikt nie lubi, gdy ktoś zadaje za dużo pytań. Nie dlatego, że mamy coś do ukrycia (choć wielu z nas ma). To dlatego, że dorosłego cechuje lenistwo myślenia, które dziecku jest zupełnie obce. Dociekania, domniemania, zgadywania – kto z nas lubi się tym bawić, jeśli jest wikipedia? Dziecko nie spocznie, dopóki nie dowie się wszystkiego, i wcale nie musi znać prawdy: wystarczy, że poświęci się 5 minut na wspólne wymyślanie odpowiedzi.
A śmiech? Ale nie ten przez łzy, przez zęby, sitcomowy. Tylko taki, po którym bolą policzki i chwytasz się za brzuch. Przy którym nie myślisz o swoich nieładnych zębach czy zmarszczkach na nosie. Kiedy ci się przydarzył? Czy w ogóle? Czy kiedykolwiek wybuchłaś śmiechem na ulicy, nie zatykając ust i nie rozglądając się wokoło z poczuciem winy?
Chodzę często po ulicach i przyznam się, że podglądam ludzi. Nie mogę pozbyć się tego nawyku, ale zamiast komentować stroje czy krzywe nogi, rozgryzam relacje. Jeśli spotkacie mnie na swojej drodze a ja zagapię się na was, nie myślcie, że wiem, w co byłyście ubrane. Zamiast tego zauważę, że idziecie smutne, zamyślone albo przeciwnie – promieniejące. Bo tak samo jak dziecko staram się wyrwać człowieka z kontekstu, odedrzeć go z ubrań i zadać pytania: Kim ten pan jest? Co robi w życiu i czemu jest smutny? To też zawdzięczam Lence – ten nieustanny pęd do rozgryzania orzecha, a nie przyjmowania go ze skorupką takim, jakim jest.
Przeczytałam gdzieś, że stanie się dorosłym oznacza, że wsiadasz do pociągu w kierunku stacji „Rozsądek”. Oczywiście, że jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie, bliskich, domy, rodziny. I na tym rozsądek powinien się kończyć. Bo jeśli dorosłość oznacza rozsądne gospodarowanie emocjami i reakcjami, to ja wysiadam z tego pociągu i przesiadam się na trywialną, dziecinną drezynę. Bo dziecko nie ma filtra „wypada/nie wypada”, „co ludzie powiedzą”. Nie zastanawia się, jaką przybrać maskę. Ono jest, trwa, i to trwanie jest życiem bardziej niż cokolwiek innego.
Oczywiście, czasem i ja zakładam gombrowiczowską gębę. Jestem jednak tego świadoma, a rozdarcie pomiędzy powinnością a wolą powoduje, że jeszcze bardziej pragnę zatrzymać czas. Bo fakt, jestem dorosła, ale jeszcze bardziej dorosła się stanę. I chciałabym, aby starość faktycznie oznaczała zdziecinnienie, choć prawda jest nieco bardziej skomplikowana. Bo ja chciałabym zdziecinnieć i kiedy mogę, tak robię. Brodzę w kałużach, śmieję się do bólu brzucha, zamęczam bliskich pytaniami, wiercę dziurę w brzuchu, a tydzień pracy zaczynam planować od rozpisania własnych przyjemności. Egoizm? Tak, ale zdrowy, bo szczery, dziecięcy, nikogo niekrzywdzący…
Ja zawsze miałam w sobie dużo dziecka uwielbiałam bawić się z synem, turlać po podłodze i wygłupiać. Ale później zauważyłam presje społeczeństwa, że powinna być odpowiedzialną mądrą mamą której NIE WYPADA – bo gdzie bawić się z 4-5 latkiem ( on musi bawić się już sam !). Kult perfekcyjne Pani domu spowodował że ciągle śmigałam na szmacie i bardzo chciałam żeby wszystko było na tip top. TYLKO PO CO? Na szczęście wrócił mi rozum do głowy – zauważyłam że i ja nie jestem szczęśliwa i mój syn – i zadałam sobie fundamentalne pytanie: ” czy czyste podłogi, pościerane kurze i idealnie poukładane zabawki są ważniejsze od Wikotra?” NIE.
Ostatnio Wiktor uwielbia skakać i biegać w drodze do przedszkola – na początku miałam opory – tyle rodziców dookoła …. ale Wikotr tak prosił że nie mogłam odmówić. Okazało się że sprawia mi to nie mniejszą frajdę niż jemu a z tych wszystkich dziwnych spojrzeń po prostu się śmiałam i żal mi było tych ludzi że nie maja takiej frajdochy jak ja.
Dziękuje za super post aż miło było przeczytać.
Dzięki mojemu dziecku przypomniałam sobie o bajkach, graniu w klasy, zabawę w berka. Takie błahostki , ale jednak pozytywnie nastawiają do całego dnia. Uwielbiam to robić
Bardzo dobry post Pani Kingo, lubię tu zapukać i pozostawić ślad. Pozdrowionka 🙂
Dokłądnie pamiętam kiedy miałam 3/4 swojego obecnego wzrostu, miałam wówczas 4 lata, swoja ulubiona lalke w czerwonym plaszczyku ktora podarowala mi babcia, niebieskie sandałki i niebieska spodnice z kokarda na przodzie. Jadłam gumy turbo i lizaki biale ze srodkiem w kwiatka- pamietasz. Smialam sie do biedronki i cmy. A teraz. Zabijam owady jak tylko jakiegos ujrzę na suficie.
Na ulicy dziś nie uraczy szczesliwych ludzi.
Raczej tych drugich.
Ale zawsze milo mi jak Pani ekspedientka w sklpie uraczy mnie nawet małym usmiechem, pan z psem zagada.
Przeciez to nie jest takie trudne, do ludzi trzeba nauczyc sie wychodzic.
Każda z nas ma cząstkę dziecka. Niestety zatracamy ta ceche przez lata, ale kiedy tylko jestesmy w posiadaniu dziecka momentalnie ozywa i jest moc juz do konca. Cudowne uczucie.
Jeśli siebie nazywasz taką „egoistką” to ja też podnoszę w górę palec potwierdzając że ze mnie jest taka sama. Dobrze mi z taką cechą , jestem nawet z tego dumna.
Bardzo często zdarza mi się głośno śmiać na ulicy z poczynań mojego 3 latka. W ogóle mi to nie przeszkadza że ktoś może się na mnie patrzy albo komentuje.. Niech dziecko wie że jego mama jest równa babka. Kiedyś taka nie byłam. Od trzech lat – zawsze taka sama :):):):)
Pojawienie się dziecka w życiu to nie tylko przewrócone zycie do góry nogami, także mieszkanie 🙂
Nie ma to jak szczery do łez śmiech , uśmiech, zadowolnenie (wrzuam to do jednego worka) z czynności swojego dziecka. czasem nie pogę powstrzymać łez jak Nikoś zrobi coś z czego jestem bardzo dumna a zarazem jest to śmieszne. Coś wspaniałego.
Zdrowo zdystansowana matka wie , że w etapie macierzyństwa oboje rodziców nie ma innego wyjścia jak zdziecinnieć przy swoich dzieciach 🙂
Teraz kiedy mam dziecko, żywcem nie mam czasu na myślenie o moich niewypielegnowanych pazkonciach ktore wczesniej zawsze były na błysk. Nie mam czasy tez nad zastanowianiem się czy mam wiecej zmarszczek, czy pozostał mi zwisły brzuch po ciazy. Najwazniejsze zeby sie wyspac i zjesc. Bo na to tez czasu brak:( Kurde mamuśki jak Wy to wszytsko ogarniacie? Jestem załamana 🙁 chyba mam depresje poporodowa 🙁
Są różne taktyki można przyzwyczaić się do bałaganu, można twierdzić że tylko wybitnie utalentowani potrafia z/w nim funkcjonować.
Tak na prawde jakie to ma znaczenie.
Grunt to wiedzieć dla kogo i po się żyje.
Mam 3 dzieci w domu nieustanny bałagan -oczywiście nie mówię że w ogóle nie sprzatam, ale przy takiej „armii „demolka jest wpisana w egzystencję. Kiedyś się tym przejmowałam, teraz już nie. Dzieci za szybko rosną, żeby na podium stawiać sprzątanie itp… Dla mnie ważniejsze jest to żeby mama miała dla nich chwilę czasu na zabawę, rozmowę czy oglądanie bajki niż nieustanny fitnes z mopem.
Polecam zrobić przegląd wartości życiowych i wrzucić trochę na luz.
Dobra mama to szczęśliwa mama, mająca choć chwilę dla siebie nawet kosztem brudnych naczyń czy prania zrobionego dzień później.
Pozdrawiam i powodzenia.
Świetny post, muszę dać do przeczytania mojej przyjaciółce, której bardzo się przyda 🙂
Koniecznie. Mam nadzieję, że zostanie stałą czytelniczką
Apropo zasypiania z kurami to ja właśnie robie ten blad ze jak Nina idzie spać kolo 21 to wowczas zabieram sie do robienia wszystkiego co nie zrobiłam w ciagu całego dnia. Czyli generalnie zostaje wszystko odłożone. łącznie z obiadem na nastepny dzien. O 1 chodze spac a wstaje o 7 :/ nice:/
Daj spokój o rozsądku nie da się mówić w przypadku posiadania 3 dzieci. Gdzieś się we mnie zatracił już przy drugim. Nie myśle już tak racjonalnie. Czasem wcale nie myśle. Mam wrażenie że nie pamiętam już polskiego jężyka, nie mówić o jakimś angielskim gdzie ostatnio oerowąłam nim biegle na wyjeździe integracyjnym na ostatnim roku studiów. Moje dzieci mnie rozpraszają, wyciskają jak cytrynę do herbaty, czekam więm na lepsze czasy, te zorganizowane z planem na najbliższe 2 tygodnie, bezstresowe. A tu co – jak nie choroba to wizyta u pediatry, jak nie kupa to jeść, jak nie pić to – mamo bo Franke zabrał mi zabawkę… szaleństwo ,ale pozytywne.
Ola, wiesz co jest najgorsze. Kiedy dzieci dorosną, będziesz miała czas dla siebie, ale zaczniesz tęsknić za czasami kiedy miałaś je zawsze przy sobie.
króliczkiem Duracella można nazwać każda matkę dopóki dziecko nie skończy te 5 lat i pójdzie samo do szkoły. Później te nasze baterie niestety już nie doładuje żaden akumulator, trzba się podtrzymywać jakimiś botoksikami albo przynajmniej ćwiczyć 😉
Zycie,
z dzieckiem to najbardziej wykorzystane 5 minut niż kiedykolwiek wcześniej.
Co ja robiłam kiedy nie miałam Sebastianka?
– Byłam innym człowiekiem! kropka.
Kingo, kiedy jakiś pościk przepisowy? Jesień to najlepsza pora na domowe pichcenie 🙂
Będzie wkrótce. Planuję coś fajnego.
Chodzenie po ulicy i szukanie uśmiechniętego człowieka to żmudna praca. Lepiej poszukać tych smutnych – przynajmniej szybciej.
Ale przyznaj mi rację, że dzieci – te gadające, za dużo niekiedy zadają pytań. Moja Adela ma 4 lata i ciągle coś chce wiedzieć. To dlaczego dziś włąśnie są na obiad kotlety, to dlaczego pies szczeka anie miauczy jak kot, Dlaczego babcia mieszka tak daleko a babcia druga blisko. Dlaczego trawa ma zielony kolor i tak w kółko. Skąd ja mam to wszystko wiedzieć. Przeciez ma google;) niech czyta 😉
Raczej ty czytaj i odpowiadaj na pytania. 🙂
Gdyby nie dzieci, pewnie bym zatraciła dziecko w sobie. Teraz to już nie zatrace przynajmniej przez najbliżesze 10 lat. Mam wrazenie ze czas sie zatrzymał .
A ja mam wrażenie, że czas moja baaardzo szybko. Szczególnie jak patrzę na moją córkę:( Była taka malutka a teraz muszę się prosić o całusa:)
CODZIENNIE WSTAJE RANO Z MYŚLĄ ŻE MOJE DZIECKO DZIŚ JUŻ JEST MĄDRZEJSZE O JEDEN DZIEŃ. ONE TAK SZYBKO WSZYSTKO CHŁONĄ. JAK GĄBKI . 🙂
i tak szybko rosną:(
PRzy dziecku nawet najtrwalsza maska zostanie zdemaskowana, to psychologowie mądre istotki, kochane.
Skąd ja to znam, skoki do najgłębszej kałuży, głośne śmiechy na pół wsi, zaczepiane każdego uśmiechniętego człowieka na ulicy…
Moje dzieci potrafią ukolorowić moj codzinny dzień ba, całe życie. Bez nich to już nie to samo, szara rzeczywistość.
Nie bez powodu mówi się, że jak chce się odmłodnieć to serwuje się dzieciaka 🙂
Chcesz mi o czymś powiedzieć:)? Wyglądasz całkiem młodo…
No wiem w końcu mam małe dziecko, jeszcze niemowlę. Ale piłam tu bardziej do Ciebie, zamiast biegać po 15 km mogłabyś np. biegać za taką jak moja roczna Lilianka.
Jestem w 6 miesiącu ciąz. Od samego początku tego stanu praktycznie non stop byłam na zwolnieniu lekarskim i dobrze mi z tym. Zawsze uchodziłam za pracoholiczkę a starając sie o dziecko wiedziałam że nie mogę pozwolić sobie na L4 z powodu pracy , byłam pewna że wytrwam do końca w pracy.
Jest cudownie, pałam się ciszą w moim domu, uwilbiam przebywac w pokoiku mojego dziaka gdzie wszytko już na niego czeka. Odpoczywam i przygotowuję się do najcięższej pracy 24h na dobę. To już za 3 miesiące. Nie moge sie doczekac.
Trzymam kciuki. Odpoczywaj i delektuj się przymusowym urlopem.
Twojego egoizmy chyba nie można w ogóle tak nazwać. Jesteś szczęśliwym człowiekiem po prostu.
I po prostu – swietny tekst
Dziękuję MAria!
Dla mnie: to jest tekst roku.
I musi tak być bo niełatwo o mój komentarz 😉
To ja z tego komentarza cieszę się razy 100. Dzięki!