Co robi pani domu w wolnych chwilach? Dobre sobie, wolne chwile… No ale jeśli już się jakaś znajdzie, to pewnie: Internet, plotkarskie portale, gazetka, może książka, kąpiel… I pewnie ten największy nałóg, z którym walczy się trudniej niż z papierosami i kawą: SERIALE! Kochacie, co? Ja też, choć mogę raczej mówić o tym w czasie przeszłym. Ale lubię sobie czasem włączyć do śniadanka/obiadu/kolacji coś odprężającego, choćby jeden odcinek czy fragment ulubionego serialu. A jest ich kilka:
Tudorowie
Ostatnimi czasy seriale historyczne święcą tryumfy, ale ten boom zapoczątkowali właśnie Tudorowie. Sama oglądałam ich na początku tylko dla posiadacza najpiękniejszych męskich ust, jakie kiedykolwiek widziałam (muszę dopisać: na ekranie, bo mąż czyta…). Jonathan Rhys Meyers, bo o nim mowa, ożywił Henryka VIII, czego nie można powiedzieć o jego sześciu żonach, które w dużej części ten podły król posłał do piachu. Historia znana i opowiadana już wielokrotnie, ale nigdy w tak rozbudowanej formie i z takim rozmachem. Przyciągnęły mnie też do serialu piękne kostiumy, bo jak każda baba kocham fatałaszki. I zostałam na wszystkie sezony. Tak się wciągnęłam, że na końcu marzyłam, aby scenarzyści zmienili historię i nie uśmiercali króla. Nawet uroniłam trochę łez, ale to trochę wina zniewalającej muzyki. Serial nie wciągnie pewnie historyków, bo znają tę mroczną historię, ale dla kogoś, kto „wie że dzwoni, ale nie wie, w którym kościele”, to lektura obowiązkowa. Realia i prawda historyczna zachowane, a to wystarczy żeby pooglądać sobie tych przebierańców, którzy w tym serialu wyglądają jakby zeskoczyli z obrazów Holbeina.
Dwóch i pół
Wszyscy lubią seriale o nieudacznikach. Ma się wtedy poczucie, że samemu nie jest się tak beznadziejnym, jak się nam wydaje. Dlatego i ja zakochałam się w tych trzech facetach, bo ciężko wybrać, który z nich jest najbardziej żałosny. Osobiście wybieram Charliego, niepoprawnego podrywacza, który zawsze przypomina mi pewnego znajomego, wplątującego się co chwilę w miłosne afery. W tej roli niezrównany Charlie Sheen, grający chyba siebie samego. Jak to w serialach, największą „robotę” robi drugie tło, czyli epizody. Mamy tu i Stevena Tylera z Aerosmith, Seana Penna, Enrique Iglesiasa czy Megan Fox pokazujących się przelotem i pozostawiających niedosyt. Jest oczywiście jakaś neurotyczna mamuśka, wieeeeele pięknych kobiet (choć nie wiem, czemu niby piękne kobiety miałyby mnie interesować…) i pewien okrąglutki dzieciak. I on właśnie jest dla mnie najciekawszy – obserwować, jak zmienia się z naiwnego szkraba poprzez bezczelnego nastolatka w młodego, cynicznego dorosłego. Na przestrzeni kilkunastu sezonów serialu taka obserwacja to jak patrzenie, jak dorasta własne dziecko i co tak naprawdę jeszcze przede mną. Porażające… Ale do tego tak dowcipne, że aż śmieszne.
Chirurdzy
Myślałam, że to staroć, bo pierwszy sezon miał premierę w 2005 roku, a tu okazuje się, że… wciąż kręcą! Seriali medycznych nie ma znowu tak wiele, a przynajmniej mniej niż seriali o sfiksowanych mordercach, pomieszanych paniach domu czy facetów w rajtuzach z epoki elżbietańskiej. Zakochana dawniej w „Ostrym dyżurze” (którego nawet nie wspominam, bo wyjdzie na jaw mój wiek…), postanowiłam parę lat temu zobaczyć, co ci Amerykanie znowu opowiedzą o lekarzach. I wsiąkłam, trochę za sprawą kogoś, kto opowiedział mi o prawdziwym życiu lekarzy. Bo to grupa narażona na problemy natury związkowo-emocjonalnej chyba jak żadna inna. W tym serialu to widać, ale tylko w połowie – jaka jest prawda, o tym opowiedział mi człowiek, z którym obejrzałam kilka odcinków „Chirurgów”. Może dlatego tak wciągnął mnie ten serial; może też przez to, że… grają w nim prawie sami ładni ludzie. Aż dziw, że tak piękne osoby mogą mieć problemy sercowe. Co dopiero mają powiedzieć ci brzydcy… Ale ja nic o tym nie wiem
Hannibal
Nie oszukujmy się – za diabła nie wiem, o co w tym serialu chodzi. Ale że kocham Hannibala Lectera (wcale nie za jego miłość do nietypowych kulinariów, bo jego potrawka z ludzkiej grasicy mnie nie przekonała), to podpatruję czasem ten serial. To naprawdę estetyczna wizja okrutnych zamiłowań głównego bohatera; tu każdy odcinek krwawi i pełen jest tego, czego jedna z płyt Big Cyca („golonki, flaków i innych przysmaków”). I kolejny serial, gdzie słabość bierze nade mną górę – bo słabość mam do tego duńskiego brzydala o trudnym nazwisku (Mads Mikkelsen), który zachwycił mnie w „Casino Royal” i słabość czuję, kiedy patrzy tymi swoimi zimnymi oczami i uśmiecha krzywym zgryzem (którym jako Hannibal zaraz kogoś rozszarpie). Fabuła nie jest istotna, bo sama nie jestem fanką seriali, gdzie rozwiązanie zagadki tkwi tuż za rogiem, a jednak zawsze umyka. Ważni są aktorzy, a tych dobrych tutaj nie brakuje – wspomniany Mikkelsen, Gillian Anderson, Laurence Fishbourne. Szybkie tempo, wartka akcja to coś, czego tu nie znajdziemy. Jest za to bezustanne napięcie w oczekiwaniu, kiedy w końcu odkryją ociekającą krwią, mroczną prawdę. Dowcipu w nim nie uświadczy, ale są przecież dni, kiedy nam nie do śmiechu. Wtedy przywołajmy ekranowego Hannibala i cieszmy się, że nie stanął nigdy na naszej drodze. A raczej my na jego…
Nie rób scen
Najnowsze dziecko TVN-u. Usłyszałam ostatnio, że ma kiepską oglądalność i NIECO się zdziwiłam. Dla mnie to jeden z lepszych seriali produkowanych obecnie w Polsce. Ma tempo, nie rozwleka tematu na sztuczne 40 min serialu–10 min reklamy–3 minuty serialu. Czasem ciężko tu mówić o akcji i fabule, bo w większości to zbiór luźnych scenek krążących wokół tematu jak satelita, ale dzięki temu nie nudzę się jak na większości polskich seriali. Ciężko tu mówić też o aktorstwie, bo ledwo postać rozwija skrzydła, a już odcinek się kończy. Jednak czymś, co przekonuje mnie co tydzień do obejrzenia kolejnego odcinka, jest niewystępujący nigdzie w polskich tasiemcach dobitny, bezczelny, niezawoalowany dowcip. Jest to po prostu przaśna, dobitna prawda o związkach z facetami oraz czymś, co mnie interesuje ostatnio najbardziej, czyli macierzyństwie. Bohaterki zmagają się i z obsikanymi przez dziecko meblami, i z wypychaniem piersi przez córkę i z chwilami, w których własny potomek robi z nich idiotę. Ot, takie uroki rodzicielstwa. No i pokazuje coś, z czym sama staram się walczyć w swoim otoczeniu – obnaża słabości tych pozornie perfekcyjnych mamusiek, które zawsze doprowadzają cię do jednodniowej depresji. Jeśli więc chcecie poprawić sobie humor i powiedzieć „Uff, jednak są gorsze matki ode mnie…”, to zachęcam.
Hoży doktorzy
Tym, co znają ten serial, może wydawać się niewiarygodne, że JA lubię oglądać perypetie tej grupy popaprańców, z których każdy mógłby się stać przypadkiem psychiatrycznym. Wiem, że to trochę tandetne, kiedy śmieszą cię fantazje bohatera, w których odpada mu głowa i chodzi dalej jak gdyby nigdy nic. Ale naprawdę lubię oglądać dziwaków, którzy swoje problemy z alkoholem, gniewem na cały świat czy niedojrzałością pokrywają niewybrednym humorem rodem z Benny Hilla. Niekwestionowaną gwiazdą serialu jest bez wątpienia zionący nienawiścią do świata i ludzi doktor Cox. Jest niezastąpionym źródłem najbardziej wrednych powiedzonek, które bez powodzenia staram się zapamiętać i użyć w kolejnej przeprawie z nieuprzejmą urzędniczką. Oczywiście w najbardziej potrzebnym momencie zapominam i nie mówię „ludzie to dranie, w draniowej otoczce i z draniowym nadzieniem”. Bo tak bezczelnie śmiesznym można być tylko w serialu, który nie udaje prawdziwego życia. Dlatego mam do niego taką słabość, bo kiedy patrzę na rodzime produkcje, gdzie wmawia się nam, iż 70-latka z Kazachstanu chce poprawić sobie usta , a jej mąż zdobywa na to kasę w nielegalnych zakładach, to ręce opadają. I do tego nie jest to serial komediowy…
Klan
To właśnie na jego planie powstają takie smaczki, jak powyższe perypetie Pani Stanisławy (bądź co bądź bardzo sympatycznej). To jest nie do uwierzenia, że polska telewizja znajduje kasę na tych pomysłowych scenarzystów, a brakuje jej na „Wielką grę” czy „Jeden z dziesięciu”. No ale jest popyt, jest podaż. Znam wielu inteligentnych ludzi, którzy pędzą do domu po pracy żeby zdążyć na „Klan” (to chyba z myślą o nich przesunięto emisję na 18.00…). To prawdziwy fenomen. Wszyscy ci moi znajomi, po wyższych uczelniach, na wysokich stołkach, poważni rodzice oglądają „Klan”, ale… dla śmiechu! Dlaczego? Niektórzy aktorzy tego serialu to prawdziwe mumie z muzeum figur woskowych. Epizody są tak nieprawdopodobne jak rewelacje z „Faktu” (typu „nie śpię od roku bo muszę trzymać kredens…”). Scenografia ogranicza się do 4 pomieszczeń i chyba tylko ślepy nie widzi, że bohaterowie spotykają się zawsze w tej samej knajpie, w której dla niepoznaki zmienia się tylko obrusy. Nie do wiary, że w Warszawie sprawy trudne rozwiązuje zawsze jeden detektyw Bogdan, a poprawia urodę jedyny stołeczny chirurg plastyczny, doktor Lubicz. Ten na przykład stracił niezwykle kochaną żonę, a ma lepszy humor niż za jej życia. Pytacie, skąd ja to wszystko wiem? Ano… nie, nie oglądam. Streszcza mi go znajoma spotykana raz na pół roku. Wprawdzie przez to nie zostaje czasu na naszą rozmowę, ale po takim spotkaniu, na którym opowiada mi, co w „Klanie” boli mnie brzuch przez pół dnia. Ze śmiechu.
Zdradźcie: a wy z czego się śmiejecie? Na co czekacie co tydzień z niecierpliwością? Czego szukacie na portalach z serialami? Podpowiedzcie coś, nie mam ostatnio co robić z czasem
Ja jestem wielką maniaczką seriali. Po prostu je uwielbiam! Moim najukochańszym serialem do którego powracam to „Przyjaciele”. Klasyka! Z twojej wymienionej listy to oglądałam „Dynastia Tudorów” (świetna obsada!), Hannibala (Mads Mikkelsen genialny!) oraz „Nie rób scen”. Szczerze to jestem strasznie rozczarowana decyzją TVN, że zdecydowali się ściągnąć z anteny produkcję „Nie rób scen”. Jak dla mnie to był w końcu polski serial na poziomie z humorem! Wielka szkoda.
Nie oglądam seriali ale w serial NIE RÓB SCEN się wkręciłam. Jest lekki, śmieszny i przyjemny w odbiorze.
” Podpowiedzcie coś, nie mam ostatnio co robić z czasem”
Kinga, nie wierzę! :-)))
Taki żarcik na koniec:)
Nagroda dla tego kto wymyślił dekoder z nagrywarką. Dzięki temu raz-dwa razy w tygodniu nadrabiam wszystkie seriale i filmy. Zerwana noc z piątku na sobotę przypomina czasy szkolne i sprzed dziecka, gdzie w ciągu tygodnia oglądaliśmy z mężem wszystkie sezony jakiegoś serialu. Niezłomnie na pierwszym miejscu znajduje się „Stargate. Gwiezdne wrota”, no ale ile razy można oglądać ten sam serial? 😉 Obecnie oglądam „Dr Quinn” (Sully – moja dziecięca miłość!), „Agenci TARCZY” (do oglądania z mężem), „Pierwsza miłość (to tak żeby mieć o czym pogadać z teściową) i „Nie rób scen” (żeby nie zwariować).
ja lubię słodkie kłamstewka i ostatnio odkryłam : o mnie się nie martw-jednym tchem obejrzałam 2 sezony i czekam na następne:)
Uwielbiałam Gotowe na wszystko a jeszcze bardziej Seks w wielkim mieście Teraz oglądam house of cards , gra o tron , chirurdzy , teoria wielkiego podrywu i oczywiście wciągnęłam sie w wampiry . Najgorsze jest to w serialach ze obejrzysz jeden odcinek i jeśli jest dobry to po tobie . Oczywiście przyjaciółki nie przepadam za pl serialami ale ten jest fajny
Lekarzy ogladalam do momentu az zmarl Max teraz czasami ogladam Na dobre …
Ale ostatnio jak moj malutki byl malutki i wiekszosc czasu siedzielismy w domu ogladalam Zbuntowanego aniola, milo bylo popatrzec. Ogladalam go baaardzo dawno. A teraz najzyczajniej w swiecie nie mam czasu. Wole isc z dziecmi na rower niz wracac na „moj serial”. Recenzje super. Pozdrawiamy
house od cards, californication, homeland, kapadocja
Gotowe na wszystko i rodzinka.pl 🙂
Gotowe oglądałam a rodzinkę też lubię.
O wreszcie coś z kategori filmów! super fajnie piszesz – recenzje zachecające , zwlaszcza ta klanu – kto to w ogole jeszcze ogląda? p.s a no sorry moja babcia i dziadek – zakochani w tym serialu :)))
Ja to tylko historie milosne, romansidła, historie dwojga z nuta humoru , dla mnie bomba 🙂
Oooo fajnie wiedzieć że sa jeszcze inne seriale oprócz tych które ja oglądam 🙂
Co robi kobieta mająca dzieci? Rezygnuje z seriali i TV ogólnie :/
Kobiety a pamiętacie – GOTOWE NA WSZYSTKO ???? Mam za soba obejrzane wszystkie sezony , wydałam na płyty kupe kasy ale było warto tego humoru 🙂
Hozy doktorzy – popaprancy ! – dobre!
Tęsknie za Rodzinką Bundy’ch albo druzyną A, dziecinstwo bylo z nimi wesołe, a telewizor w domu pełna obsadę – całorodzinna
Widzę że mamy podobny gust jesli chodzi o filmy 😀
Moje trzy najchętniej oglądane serile to Lekarze, Przyjaciele, Ranczo !
Nie ma TV 🙁 a na necie mi nie idzie żaden z seriali. Żałuję bo uwilebiam seriale wszelakie
A ja nic nie oglądam z takich telenowelowych głupot- strata czasu. Wole iść pobiegać 🙂
Cisza spokój kiedy dzieci śpią. Nie pozostaje nic innego jak nadrobic zaleglosci w ogladaniu moich perełek
Bardzo lubię serial White Collar. Obejrzałam 6 sezonów. ☺
Wciągnął mnie również The Fall. Czekam N 3 sezon. ☺
Polskich seriali nie ogladam, bo wszystkie sa o tym samym tylko aktorzy inni. Jedyne co to „Gra o tron” jakos mnie wciagnelo i „Przyjaciele”, ktorych lubie sobie co jakis czas przypomniec 🙂
mmmm „Przyjaciele” lubię:)
Ja obecnie oglądam „Grę o tron”, a tak to, mój najukochańszy serial to The Walking Dead :] ale nowy sezon dopiero w październiku chyba będzie 🙁 to jest całkowite oderwanie się od rzeczywistości 🙂 apokalipsa, zombi i te sprawy… 😀
„Grę o tron” też lubię. Nawet bardzo.
Klan jest cool! Pani Boguslawa pyta czy ktos napije sie herbaty, po czym rozlewa herbatę z dzbanka, ale nic sie z niego leje. Tez to zauważyliście? ??
Oj tak. To moja ulubiona scena. Ale widziałam ja tylko w internecie.
Albo z troche podobna to jak Maciuś myje rece , ale mu woda nie leci hahaha
Klan jest cool! Pani Boguslawa pyta czy ktos napije sie herbaty, po czym rozlewa herbatę z dzbanka, ale nic sie z niego leje. Tez to zauważyliście?
Która z nas nie kocha seriali? to chyba najlepszy sposob na odreagowanie calego stresujacego dnia
Wszystkie kocham na comedy center zwlaszcza „przyjaciół” 😀
Po pracy pierwsze co robie to na Internecie włączam nowy odcinek serialu. Klanu nie lubie ale wszystkie inne – jestem na bieżąco ! 🙂
uwielbiam Chirurgów. plus do tego Lekarzy, Na dobre i Na złe. I wszystkim filmom chwala za medyczne scenariusze, ktore uwilelbiam.
Jak serial to tylko w ciszy bez dzieci i meza. Ewentualnie z kolezanka, a jaki serial ? hmm w sumie to obojetne i tak nie mam czas nawet na ten najglupszy i najbardziej nielubiany przeze mnie :]
Ostatnio u mnie na bakier z serialami. Może to i dobrze ze wyłaczają na czas wakacji bo nie mam obecnie czasu a moze po wakacjach sie mi zmieni sytuacja i zaczne ogladac na nowo moje kochane Prawo Agaty
Fringe (kto nie ogladal, musi nadrobic), Originals (uwielbiam) , Once upon a time (dla relaxu), Przyjaciolki ( z przyzwyczajenia, chociaz denerwuja mnie te reklamy makaronow, napojow i bog wie jeszcze czego)
Dom, miłość, życie, cisza nad rozlewiskiem. Uwielbiałam go oglądać luźny, ale dający do myślenia, zabawny ale nie oglupiajacy. Szpilki na giewoncie- głównie dla krajobrazów mojego Kochanego Zakopanego. Gdy tylko tęsknię za górami a nie mam możliwości wyjazdu wlaczam sobie kilka odcinków i odpływem 🙂 Sławne Ranczo 😉 zawsze na czasie 🙂