Jest kilka aspektów urodzenia dziecka, które naprawdę mnie cieszą. Pierwszym z nich jest oczywiście samo dziecko ☺ Ale drugie jest chyba jeszcze lepsze: potop, zalew, fala, a nawet tsunami osób, które przetaczają się w przeciągu kilku miesięcy po porodzie przez mój dom. Nie wyobrażam sobie, aby nie pochwalić się synem w pierwszych chwilach jego życia i na szczęście moi znajomi i rodzina nie przynieśli mi jak dotąd do domu żadnych niemiłych niespodzianek. A mało brakowało…
Pewnego dnia odwiedziła nas para znajomych (bezdzietnych, dodam, bo może to trochę tłumaczy ich zachowanie… ). W chwili, gdy wchodzili, nie wiedziałam, że to spotkanie wryje mi się w pamięć na zawsze… Po wylewnych powitaniach (nie widzieliśmy się dość długo), od razu przystąpili do komplementowania („Nic się nie zmieniliście!” – kochani kłamcy) i przeglądu dóbr. Na koniec przyszła pora na dzieci… Starsza córka sprytnie wywinęła się od głaskania po policzku (szkoła mamusi), ale problem pojawił się, gdy zapragnęli poprzytulać syna. W chwili, gdy ich dłonie zaczęły zmierzać w kierunku Antka, który ufnie spał mi na ramieniu, zaświeciła mi się czerwona lampka:
– A ręce czyste?! – zapytałam.
Chwila konsternacji z ich strony i już wiedziałam: albo myte ostatnio rano albo mają mnie za wariatkę. Tak czy owak: brudne. Żeby załagodzić sytuację, powiedziałam: „Łazienkę mamy tam”. Niestety, nie chcieli jej jakoś zwiedzić. Brać syna na ręce też już nie chcieli. W ogóle niewiele już chcieli i mimo, że bardzo starałam się, aby jakoś zagadać tę niezręczną sytuację (a gadać to ja umiem!), to zamiast słodkiej pogawędki, mieliśmy angielskie gadanie o pogodzie. Coś tam bąkali o budowaniu odporności, ale udałam, że nie słyszę i tak lawirowałam, żeby tylko nie dotknęli mi dziecka…. Czy zrobiłam coś złego?!
Bo nigdy nie wiesz, czy właśnie przed chwilą twój gość nie lepił kotletów mielonych z surowego mięsa i prątki salmonelli właśnie nie są zlizywane z ich rąk przez twojego niemowlaka. Nie wiesz, czy gość nie zajadał się nieświeżą kiełbasą, pogłaskał rączkę twojego dziecka i czy ono właśnie nie opycha się jadem kiełbasianym. Nie wiesz, czy twój kolega w końcu nauczył się myć ręce po wyjściu z toalety albo przyjaciółka nie buszowała przed momentem w ciucholandzie. Czy robię coś złego nie chcąc, by moje dziecko zjadało bakterie, wirusy, prątki, szczątki i inne mikroby, których każdy dorosły ma na rękach miliony? Chyba jako matka mam prawo żądać, aby moi goście myli ręce zanim pogłaszczą mojego niemowlaka?..
Mam znajomą, która jest znacznie bardziej przewrażliwiona na tym punkcie niż ja (tak, można bardziej, choć swoje zdanie na ten temat mam: Choroby brudnych rąk). Od niej nawet dostaniecie mydło na powitanie, i nie dlatego, że pachniecie wczorajszym dniem, ale dlatego, że twierdzi, iż jej dom to jej reguły. Nie zmusza do zjadania swoich obiadków, chwalenia jej domu, głaskania kota czy mówienia, jakie ma grzeczne dzieci. Ale uważa, że do tego jednego każda matka powinna zmusić swojego gościa: umyj najpierw łapy zanim dotkniesz dziecka! Tu się z nią zgadzam i dziwię się, że dla pary moich znajomych (teraz pewnie byłych) nie było to oczywiste.
Niestety, dla nich czasy starożytnego Rzymu wciąż trwają i myślą, że wystarczy obmyć koniuszki palców w misie z zimną wodą. Inni z kolei są tak sprytni, że puszczają jedynie wodę z kranu, odliczają do pięciu i wychodzą dumni, że udało im się oszukać głupią matkę. Kolejni potraktują to jak krytykę i zamiast odgłosu mycia rąk usłyszysz dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. A przecież taka matka, która chce pochwalić się dzieckiem, dać je na chwilę do potrzymania i pogłaskania nie chce nikogo obrazić – ona chce tylko, aby jej dziecko było zdrowe nawet kosztem zadowolenia gościa! Jaki to wstyd dla owej matki, że musi swoim uwielbianym bliskim czy przyjaciołom przypominać o tym, czego powinni nauczyć się w przedszkolu…
Żadna z matek nie sądzi, że jej dziecko umrze od czyjegoś brudnego dotyku (choć i takie przypadki się zdarzały…), ale to właśnie one, a nie ich goście będą musiały walczyć z wiecznymi infekcjami, których pochodzenia nie dojdzie nawet detektyw Colombo. To one smarują i zwalczają dziecięce afty czy pleśniawki, które bezwiednie ktoś dał w darze ich dziecku. Chyba żadna matka nie będzie wdzięczna za taki prezent, nie mówiąc już o tym, że sezon chorobowo-grypowy w pełni. Wszyscy prychają, kichają w rękaw, w powietrze albo… we własną dłoń. A nigdy nie wiesz, czy to właśnie dziecko nie ma akurat osłabionej odporności, wrodzonej wady płuc czy było wcześniakiem i byle wirus RSV wpędzi je do szpitala. I jeśli ktokolwiek twierdzi, że dwie minuty sam na sam z mydłem i wodą to zbyt wiele aby ustrzec dziecko przed infekcją, to sorry, ale chyba nie grzeszy empatią.
Żałosne jest to, że w XXI wieku matki zamiast martwić się tym, aby wychować swoje dziecko na ludzi, muszą walczyć z ciemnotą narodu jak jakiś cholerny Judym (który też nawoływał do mycia rąk). Ja nie zamierzam skończyć jak jego pacjenci i tym znajomym, którzy odmówili mycia rąk w mojej przytulnej łazience mówię stanowczo: „Nie dotykaj mojego dziecka brudnymi łapami!”
Gdyby autorka nie miała racji to po co w salach poporodowych byłyby przywieszone na ścianach pojemniki z płynem do dezynfekowania rąk? Zgadzam się w 100% procentach. Owszem budowanie odporności jest ważne, ale nie u kilkutygodniowego malucha.
ups, teraz to chyba kazdy kto wejdzie do ciebie do domu umyje rece. hehe
Popieram w 100%. Niesamowicie podnosiło mi ciśnienie jak ktoś przychodził w odwiedziny i brudnymi rękami dotykał niemowlaczka po buzi czy rączkach, albo o zgrozo próbował go w buzie lub rączki pocałować… Starałam się nie dopuszczać do takich sytuacji. Maluszki mają jeszcze niewykształconą odporność i taki gość może zafundować dziecku chorobę. Denerwują mnie komentarze o chowaniu pod kloszem, alergii itp. zwykle rzucane przez ludzi którzy jeszcze nie maja dzieci i nie wiedzą co to znaczy spędzić z dzieckiem kilka dni w szpitalu. Ale brudne ręce jeszcze nie są najgorsze, widziałam nie raz kiedy jakiemuś niemowlaczkowi spadł smoczek na ziemie a mama/opiekunka/babcia oblizała smoczek (celem „wyczyszczenia” go) i włożyła dziecku z powrotem do buzi. To jest dopiero masakra.
Zawsze, gdy wchodzę do domu, gdzie jest niemowlę, myję ręce. W ogóle po powrocie do domu ze spaceru myję ręce (o wychodzeniu z toalety, robieniu kotletów, głaskaniu zwierząt chyba nie trzeba się nawet rozwodzić…) i tego uczę córeczkę. Uważam, że słusznie tego pilnujesz.
Mam natomiast pięciomiesięczną siostrzenicę męża, której… nie mogę przytulić. Szwagierka stanowczo zabroniła, powiedziała, że nikomu oprócz babci swojej córki nie da, bo się boi. Poczułam się jak psychpatka i od tamtej pory nasze pogawędki są takie… angielskie. Bo jednak nikt nie lubi czuć się jak jakiś groźny potwór.
Rodzice są różni ale zawsze dostosowuje swoje zachowanie do tego co dani wyznają. Jak dzieciak nie zna słodyczy to na siłę nie przynoszą czekolady itp. Tak postrzegam okazywanie szacunku gospodarzą.
Kiedyś jednak spotkała mnie dziwna sytuacja i nie dotyczyła niemowlaka tylko kilku tygodniowych szczeniaków. Nie zdążyłam dobrze wejść do mieszkania zdjąć krurtku i rozsznurować butów. Na powitanie usłyszałam szybko szybko do łazienki myć rączki. Nie mam z tym problemu, ale zapadła konsternacja czy lecieć przez pół mieszkania do łazienki w kurtce i butach czy jest szansa by jednak zdjąć okrycia wierzchnie? Sytuacja przedziwna.
Skąd się biorą takie tępe osoby jak ty. Wsadz dziecko do klosza. Wpsółczuje Ci naprawdę, możesz sie już spodziewać alergii i innych zdrowotnych problemów. Twoje dziecko skonczy jako nieudacznik przed komuterem, bo nie pozwolisz mu sie bawic w piaskownicy , bo przecież tam jest brudno, pewnie jesteś tą osobą co chodzi w rekawiczkach bo klamki też są brudne. NAjlepei nie wychodz z domu, zamontuj czujniki bakteri, oczyszczacze powietrza i lampy UV . Potem zgaś światło i weź tabletki bo mąż napewno odejdzie.
Andrzej… ju mejd maj dej 🙂
A męża będę obserwować. Dzięki za cynk
Andrzeju, ty też weź tabletki. Albo zwiększ ich ilość. Albo zmień leki…i psychiatrę…I kup sobie słownik ortograficzny.
U mnie to też standard- ktoś przychodził nas odwiedzić jak córka się urodziła, więc musiał umyć ręce. Większość wiedziała o tym i sami kierowali się do łazienki ale nie wszyscy. Wtedy też mówiłam że jeśli chcą wziąć dziecko na ręce to muszą umyć ręce i nie było fochów, więc może po prostu mam normalnych znajomych 😉
Jak urodziła moja siostra to gdy przyjechalysmy do niej z mamą to sie przepychalysmy w drodze do lazienki bo ktora pierwsza umyje ręce ta będzie mogła wziąć maluszka 😉
Brawo, super wpis ! Popieram zdecydowanie. Jak wraca się z podwórka to myje się ręce, czy to u siebie czy u kogoś w domu. Szkoda, że tylko ciemnogród tego nierozumie, ale takie rzeczy podobno wynosi się z domu, więc źródło zachowań możemy doszukiwać się właśnie tam. Wystarczy by człowiek użył odrobinę myślenia szczególnie kiedy chce się zrobić tzw. kizi-mizi maluszkom, których obcych łap nieodeprą. Wystarczy odrobina szacunku do matki i jej zdania na ten temat. Czy to tak wiele ? Nie sądzę.
Absolutnie popieram wszystkimi kończynami. Ludzie po prostu nie myślą i jak nie zareagujesz dużymi literami to amen.
Brawo, super wpis ! Popieram zdecydowanie. Jak wraca się z podwórka to myje się ręce, czy to u siebie czy u kogoś w domu. Szkoda, że tylko ciemnota tego nierozumie, ale takie rzeczy podobno wynosi się z domu, więc źródło zachowań możemy doszukiwać się właśnie tam. Wystarczy by człowiek użył odrobinę myślenia szczególnie kiedy chce się zrobić tzw. kizi-mizi maluszkom, ktorych obcych łap nieodeprą. Wystarczy odrobina szacunku do matki i jej zdania na ten temat. Czy to tak wiele ? Nie sądzę.
Totalna bzdura! Dziecko karmione piersią ma odporność od matki. Nieszczepione do tego nie ma przestymulowanego układu odpornościowego, na patogeny reaguje prawidłowo a kontakt z patogenami to najlepsze co moze być w prawidłowym rozwoju!! Jedyna rzecz jakiej bym się bala i na jaka bym nie pozwoliła to kontakt mojego dziecka z innymi dziećmi które były niedawno szczepione ponieważ mogą w tym okresie zarażać w zależności od szczepionki wiec w tej sytuacji stanowią realne zagrożenie.
BRAWA DLA AUTORKI! Popieram w 100%. Czy jest niemowle w domu czy nie to mycie rąk po powrocie jest OBOWIĄZKOWE!!! A dotykania dziecko brudnymi łapami po sklepowym wózku nie ma nic wspolnego z uodparnianiem. To nie wiejskie podwórko tylko miasto drogie mamy. Odkąd mamy maluszki mamy w łazience odkazacz. A Wy calyjcie,ślińcie,glaszczcie swoje dzieci trudnymi łapami,karmcie danonkami,szczęście czym popadnie,zbijajcie gorączkę ibufenen przy 37,2 i śmiejcie się z „przewrażliwionych”matek. Jak moje córki skończą medycynę muszą mieć kogo leczyć.
A ja popieram.. nie trzymam dziecka pod kloszem ale tej jednej zasady wolę się trzymać szczególnie jeśli chodzi o malutkie dzieci po co mają biedne przechodzić przez szpitale, biegunki, wymioty, badania skoro można tego uniknąć przez umycie rak.Najtrudniej mi było chyba nauczyć stałych domowników czyli teściów zeby po wejsciu do domu najpierw przywitali sie z mydlem a potem z wnuczka. Czasem patrzyli na mnie jak na wariatke i słyszałam komentarze o matkach co trzymają dzieci w brudzie zajadajace piasek z piaskownicy i tryskaja zdrowiem. Ale szczerze miałam to daleko w poważaniu ich zdanie. Moją córkę też uczę mycia rąk przed jedzeniem i po przyjściu do domu i choć ma 2,5 roku sama zaczyna się o to upominać. Może znajomi poczuli się urazeni sformulowaniem jaki zostało użyte..
Mycie rak to podstawa! Przed jedzeniem, po zakupach, po wyjsciu z toalety itp kto tego nie wie ma powazne braki w podtsawach dobrego wychowania. Mycie rak prze kontaktem z maluszkiem ma kluczowe znaczenie ono na codzien styka sie z domowa flora baktryjna i tak nabywa odpornosc, nie tzreba mu dostarczac swoich syfow. Zal ze trzeba doroslych uczuc takich podstaw…
Glupia przewrażliwiona baba, co tu wiele pisać. Oh ah teraz to już chyba byli znajomi tak?
No trudno że tracę przyjaciół którzy chcą mi pogratulować dziecka, w końcu chcieli aby niemowlak zlizał im z rąk bakterie. Brak słów. Wyrośnie wychuchany rozpieszczony bachor
Napisz więcej. Super ci to wychodzi.
Głupek. I tyle w temacie. Serdecznie życzę głupkowi, żeby z własnych brudnych łap zlizał sobie różne fajne rzeczy. Życzę więc: żółtaczki, salmonella, upierdliwego rotawirusa (czytaj: sraczki) i toksoplazmozy na deser. A od niemowląt wynocha z brudnymi łapskami.
Boże jaka przesada! Też mam znajomych z małymi dziećmi ale oni są zdecydowanie najnormalniejszymi ludźmi. Od brudnej ręki umrze….;/
A ja uważam, że to nie jest przesada. Każdy ma w SWOIM domu SWOJE zasady. Większość moich znajomych bez zwracania im uwagi myli ręce przed dotknięciem mojego dziecka, ale zdarzyło się też kilku takich, którzy o tym zapomnieli. Po zwróceniu im grzecznie uwagi pokiwali głowami, powiedzieli: „oj, rzeczywiście, zapomniałem” i nie było kłopotów ani dziwnej, niezręcznej ciszy.
A od brudnej ręki umrzeć można 🙂 Ostatnio było nawet dość głośno o śmierci dziewczynki, której mama nie umyła rąk po powrocie z zakupów, a owa dziewczynka zaraziła się jakimś cholerstwem znajdującym się na rączce wózka sklepowego.
Po powrocie ze sklepu, podróży samochodem, od sąsiadki z kawki… zawsze trzeba umyć ręce.
To są podstawy higieny.
80% chorób człowieka jest wywołane właśnie brudnymi rękami.
A jakieś wiarygodne źródło tego newsa?
A ubranie też kazałaś im zdjąć? Bo przecież przyszli z dworu. Skarpetkami chodzili po innej podłodze a teraz chodzą po Twojej. Puścisz dziecko na podłogę i po sprawie… jestem za mycie rąk oczywiście ale to co napisane to przesada…
Od momentu pojawienia się pierwszego dziecka w mojej rodzinie naturalnym odruchem było mycie rąk zaraz po przywitaniu się z gospodarzami domu i ściągnięciu odzieży wierzchniej a przed pójściem do dziecka. Nikt nie musiał mnie o to prosić. Wystarczy zadać sobie pytanie dlaczego przed posiłkiem myje ręce? Dlaczego przed położeniem się do łóżka zmieniamy ubranie , bierzemy prysznic? Codzienny „niewidoczny brud” , który nam przeszkadza, przeszkadza również maleństwu..
Po co jako matka/ojciec etc. Każesz swojemu dziecku myć ręce po powrocie do domu? Niech się hartuje!*
*Podsumowuje w prostej sytuacji krytyczne podejście czytelniczek do tematu mycia rąk przy noworodu.
A jak Ty przywitałaś się z gośćmi? Podałaś im rękę? Dałaś buziaka? Czy po przywitaniu od razu pobiegłaś do łazienki się umyć bo już nie mogłaś dotknąć swojego syna?? Przecież przenosiłaś już wtedy bakterie które „podali” Ci znajomi. Podejrzewam że goście nie wkladali rąk do ust syna wiec gdzie widzisz problem? Jedno jest pewne, traktujesz swoje dzieci jakby to były skarby z kryształu i jakieś chore książkowe zasady ich wychowania są dla ciebie ważniejsze od Twojego własnego bo takim zachowaniem niestety pokazalas znajomym ze brak ci manier. Każdy rozsądny człowiek wie że jeśli jest „brudny” to umyje się zanim poda komuś rękę a ty potraktowalas dorosłych ludzi jak dzieci którym trzeba zwrócić uwagę…nie dziwię się jeśli uznali cie za wariatke. P.s. Również mam dziecko i do głowy by mi nie przyszło by tak się zachować i jednak mój synek nie załapał jakiś chorób od gości.
Autorka wcale nie traktuje swoich dzieci jakby były z kryształu. A jej zasady nie są chore ani książkowe. Ludzie! Noworodki i małe niemowlęta nie mają jeszcze nabytej odporności, coś co dla nas jest niegroźne dla nich może skończyć się pobytem w szpitalu, ciężką chorobą lub nawet śmiercią :/ To że nikt nie pcha dziecku rąk do buzi nic nie znaczy jeśli dotknie je np. w rączkę, którą dziecko włoży do buzi lub zatrze oczko. Przy odwiedzinach noworodka w szpitalu oprócz tego, że myjesz ręce spryskujesz też płynem dezynfekującym, dotyczy to każdego kto ma zamiar dotknąć dziecka – nawet jego przychodzącego w odwiedziny taty, czy położnych, które robią coś przy dziecku. Potem można darować sobie płyn, ale mycie rąk to absolutna podstawa, w szczególności jeśli przychodzisz poznać kilkudniowe czy kilkutygodniowe niemowlę. A zwrócenie uwagi, jeśli sama nie wpadniesz na to, żeby umyć wcześniej ręce powinnaś potraktować jako przypomnienie bo sama byłaś tak podekscytowana spotkaniem z tym małym człowiekiem, że o tym nie pomyślałaś i powiedzieć sobie „no tak, gdzie ja miałam głowę”. A do tego nie powinno się w ogóle dotykać, ani całować cudzych dzieci, w szczególności w okolice ust i rączek ze względu chociażby na wirus opryszczki, którego nosicielem jest około 70-80% ludzi i większość o tym nie wie. Dla dorosłego niegroźny, dla dziecka śmiertelne zagrożenie – poczytajcie o takich rzeczach, zainteresujcie się zanim się wypowiecie w stylu, że trzeba hartować dziecko i oswajać z zarazkami – owszem trzeba, ale są sytuacje kiedy należy być na tym punkcie przewrażliwionym.
To matka też nie powinna całować swojego dziecka, bo może być nosicielką wirusa opryszczki, którym można się zarazić przed pojawieniem się wyprysku….
Może Cię to zdziwi, ale matka to taki sam człowiek. Jeśli jest nosicielką, może zarazić. Wiadomo, że to nie jest tak, że od każdego pocałunku nagle dziecko zachoruje. Ale są przypadki kiedy to właśnie mama zaraziła nieświadomie dziecko.
Popieram mycie rąk, nie popieram formy tekstu – opisu znajomych, sformułowania „łapy” plus co ma bezdzietność do czystości?! Jest to jawne obrażanie ludzi, którzy nie mają dzieci z różnych powodów, np. są bezpłodni! Autorka zarzuca znajomym, że są brudasami, a sama przejawia zachowanie dość proste i aroganckie :/
Nie chodzi o to co bezdzietność ma do czystości tylko co bezdzietność ma do wiedzy o opiece nad noworodkiem. Póki nie ma się własnego dziecka o wielu rzeczach się nie wie, bo się w to nie wdraża. Póki nie miałam własnego dziecka uważałam za przesadę podanie mi i mojemu mężowi płynu dezynfekującego przez znajomego kiedy przyjechaliśmy odwiedzić świeżo upieczonych rodziców gdy urodziło im się dziecko. Ale jak już miałam swoje zmieniłam zdanie na ten temat. Lepiej wyjść na przewrażliwioną albo niegrzeczną niż potem obwiniać się o zaniedbanie jeśli coś się dziecku stanie. A może się stać i wiedzą to rodzice, którzy byli w takiej sytuacji. Jak ktoś nie był niech nie neguje. A pomijając wszystko inne – noworodek to nie pies czy kot żeby go dotykać, głaskać i brać na ręce bo się przyszło go odwiedzić.
Moim zdaniem mycie rąk po przyjściu do domu, czy to swojego, czy obcego, jestem elementem podstawowych zasad higieny, i nie ma nic wspólnego z byciem rodzicem. Co nie zmienia faktu, że akurat w naszej kulturze najpierw się witamy, a potem ew. idziemy skorzystać z toalety. Pytanie czy Ty droga Autorko po powitaniach umyłaś ręce zanim dotknęłaś dzieci? 😉
Mam wczesniaka i jak wroscilismy ze szpitala do domu widomo nikt nas nie odwiedzał zeby nie zarazic czyms itd to byl chyba tydzien ale jak zaczeły sie odwiedziny to nikomu nie zwrociłam uwagio aby ktos szedł od razu do łaznieki i mył no kurcze ludzie ogarnijcie sie kiedys ludzie i my nie bylismy w bardzo sterylnych warunkach i co zyjemy zyjemy i tak podchodze do mojego dziecka jest szcepione na pnemo i normlanie zdrowo podchodze do tematu ale nikogo nie ganiam od progu i nie wołam Myc ręce DZIECKO POWINNO PRZYSTOSOWYWAC SIE DO ZARAZKÓW I BAKTERII ABY MOGŁO NABRAC ODPORNOSCI jesli bedzie tak szcerzone to owszem bedzie chorowite i chorowało bo bd w bardzo sterylny sposób zyło kiedys tak nie zwacano uwagii i zyjemy wiec bez przesady i poki co odpókac moja córeczka jest zdrowa jak ryba i sie rozwija 😉
lepiej zdrowo podejdź do słownika ortograficznego, jak widać jesteś na poziomie, dlatego niemycie rąk cię nie razi…
Cię, a nie cię….skoro o ortografii mowa.
Oczywiście, że higiena obowiązuje, ale w normalnym zakresie, bez przesady! W końcu dzieci muszą się jakoś uodpornić… a sterylność absolutna jest tego wrogiem. Zachowajmy więc rozsądek.
Proszenie gości o umycie rąk zakrawa o sterylność absolutną?
Myję rece zanim dotkne dzieci przyjaciolek I to nie sa cholerne rece, ale te same ktore je glaszcza I kupuja prezenty. Jesli nie czuje Pani niewlasciwosci swojego zachowana sama, to nikt Pani tego nie wytlumaczy. Forme „rece czyste?” Bedzie pani uzywac do swojeg dziecka a takie zachowanie do swoich gosci to po prostu brak wychowania.
I bardzo dobrze zrobiłaś. Jestem pielęgniarką i doskonale widzę, co robią brudne ręce. Mnóstwo ludzi nie myje rąk po wyjściu z toalety, w ogóle po dotykaniu czego się da w miejscu publicznym. Ludzie nie mają pojęcia, jakiw syfy roznoszą Szczerze – przeraża mnie to. Nie wiem, czy to bezmyślność, czy niewiedza.
A co do niektórych inteligentów, którzy się wypowiadali, obrażając autorkę – nasze dziecko w 2 tygodniu życia leżało przez tydzień w szpitalu. Katowice Ligota, patologia noworodka. Kto był, wie o czym mówię. Toaleta na korytarzu, z której korzystali studenci. Rodzice siedzą w tym korytarzu cały dzień. Nie macie pojęcia, ilu studentów nie umyło rąk po wyjściu z tego obrzydliwego kibla. I za chwilę szli na sale do dzieci, wcześniaków, naprawdę chorych maluchów. Dramat.
Wszytko zawsze można inaczej. Jasne. Można grzeczniej itd. Ale nie ma co za dużo analizować. Jak znajomi są normalni to się nie poczują urażeni. Nikt nie mówił o myciu rąk po jakichś bzdurnych czynnościach choć wiadomo że bakterie są wszędzie. Nie popadajmy jednak w paranoję. Autorka pisała o myciu rąk po przyjściu z zewnątrz do domu. Całkowicie to popieram. Nie ma to nic wspólnego ze sterylnoscia. To zwykła codzienna higiena. Z drugiej strony wiem że nie trzeba jako gość pchać rąk do malucha. Naprawdę można odpuścić łapanie go za rączki głaskanie po buzi i branie jego zabawek. Razi mnie taka namolność. Już nie wspomnę o całowaniu (niektórzy mają jakieś dziwne nawyki całowania dzieci w usta), czy oblizywaniu łyżeczki przy karmieniu. Bez obaw dziecko i tak dostaje swoją porcje zarazkow. Można mu oszczedzic tych najgorszych. A alergie biorą się niestety ale często z powodu szczepień i upośledzenia immunologii. Pozdrawiam autorkę i popieram jej odwagę w nie trzymaniu palca prosto w tyłku innym ludziom dla stwarzania pozorów i po to by udawali że nas lubią.
To nie jest kwestia bezedzietności, ale wychowania. Nie mam dzieci, a ręce zawsze myję.
W pewniej mierze podzielam Twoje zdanie. Umycie rąk przed dotknięciem czyjegoś dziecka to dla mnie kultura i zrozumienie że w miejscach publicznych wokół nas jest wiele zarazków. Jednak akapit na temat dorosłych, którzy włączają wodę lecz rąk nie myją, oszukując tym samym „głupią matkę”, to gruba przesada.
Nie wiem, co się stało z moim poprzednim komentarzem, chyba się nie wysłał, więc napiszę jeszcze raz. Tym razem po przejrzeniu innych komentarzy. Widzę, że nie tylko ja jestem zdania, że przesadzasz. Maleńkie dzieci są delikatne, trzeba na nie uważać, ale skrajności są zawsze złe.
Po drugie: naprawdę nie dziwię się, że Twoim gościom się wszystkiego odechciało. Zaprosiłaś znajomych, przyszli zadowoleni, że mogą uczestniczyć w radości Waszego domu. może przynieśli jakieś prezenty. Czy to takie dziwne, że chcieli przywitać nowego członka rodziny? Jak piszesz – są bezdzietni więc mogli zupełnie nie pomyśleć o tym, że powinni umyć ręce przed dotknięciem dziecka. Być może prosto spod prysznica przyjechali do Ciebie i nie mieli uczucia „brudnych rąk”, stąd też brak potrzeby mycia. Nieważne. Zapraszasz ludzi i niemal na powitanie warczysz na nich i z góry przyjmujesz, że ich higiena jest rodem ze średniowiecza. Mogłabyś wybrnąć z klasą z tej sytuacji, np z ciepłym uśmiechem powiedzieć: „Chodźcie, pokażę Wam dom. Tam mamy łazienkę, możecie przy okazji umyć ręce, to dam wam mojego syna, zobaczycie jaki już ciężki!” zamiast atakować ich i traktować jak żywą wylęgarnię śmiertelnych chorób. Strasznie protekcjonalne zachowanie. Jeśli zapraszasz gości, to jesteś odpowiedzialna za ich dobre samopoczucie w Twoim domu. Postawa w stylu: wszyscy tacy głupi, a ja, najmądrzejsza, muszę się z nimi użerać. Czy chciałabyś, żeby w przyszłości Twoje dzieci ktoś potraktował w ten sposób, a później wszystko opisał w sieci ze stosownym komentarzem?
No fakt bo zwrócenie uwagi o umyciu rąk taka potwarz jakby zostali zmuszeni co najmniej wykazic ręce Domestosem. W pełni popieram i nie jest istotne ze przed wyjściem z domu brali prysznic przecież w tym czasie dotykali tel gdzie jest mega dużo zarazkow poręczy kierownicy klamek. Dlaczego mają narażać dziecko na potencjalną infekcje?
Proszę, czytaj ze zrozumieniem. Napisałam, że SPOSÓB, w jaki autorka się zachowała był co najmniej niegrzeczny. „A ręce czyste?!” – to nie jest chyba zdanie, które chciałabyś usłyszeć na dzień dobry tonem wszechwiedzącym i apodyktycznym. Naprędce rzucone „Tam jest łazienka” brzmi tak protekcjonalnie, że aż niemiło się to czyta, co dopiero uczestniczy w takiej sytuacji. Do tego wszystko ładnie opisane w sieci pod pozorem „uświadamiania”. Na litość Boską, takie rzeczy załatwia się we własnym domu, w cztery oczy, a nie opisuje na blogu, okraszając niestosownymi komentarzami, jacy to znajomi są niechlujni i niewychowani! Kobieta, która aspiruje do bycia wzorem matki, ma problemy z zachowaniem klasy i kultury osobistej. Nie widzisz, że tu jest coś nie tak?
Zgadzam się całkowicie ze wszystkimi Twoimi komentarzami.
Sama prawda!
Do nas również przychodziło wiele gości po narodzinach synka, i niestety któras Pani/Pan przekazali nam rotawirusy.
I tym oto sposobem w 2 tygodniu życia maleństwa wróciliśmy do szpitala.
Teraz ZA KAZDYM RAZEM na wejsciu mowie „tylko ręce umyj zanim weźmiesz małego” a jak ktos sie nie stosuje to do widzenia. Koniec ryzykowania ?
Boże, widzisz i nie grzmisz! Częste mycie rąk jest najskuteczniejszą, najprostszą i najtańszą metodą zapobiegania rozprzestrzeniania się chorób. Myślałam że to oczywiste, że po skorzystaniu z toalety czy przyjściu do domu ręce się myje i nie spodziewałam się takiej gównoburzy. Wstydzić powinni się Ci co tego nie robią, a nie Ci co muszą zwracać uwagę. To obrzydliwe, że ktoś mógł wcześniej dłubać sobie w nosie, zębach tudzież w majtkach, a potem łapie moje dziecko za rączki, które zaraz potem wylądują w buzi. Fuj! I nie mylcie pojęć. Umycie rąk wodą z mydłem to nie jest to samo co sterylizacja.
Dobrze napisane!
Choć moim zdaniem czy do dziecka czy po prostu w odwiedziny na kawę gdzie kolwiek się nie wchodzi myje się ręce. My zawsze po powrocie do domu lub wejściu do kogoś myjemy ręce z mężem i synkiem i nie chodzi o jakieś maniactwo bardziej o to że w sklepie dotyka się koszyka i produktów które ruszyły wcześniej miliony chyba ludzi. W autobusie, na klatce schodowej, klamka brudnego samochodu….. I można by tak wymieniać. Więc czy idę do dziecka czy nie zawsze myje po wejściu ręce i sama pytam gdzie jest łazienka to pierwsze pomieszczenie jakie zwiedzam , a później można przejść do miłej wizyty 🙂 bardzo dobrze zrobiłaś 🙂 pozdrawiam 🙂
Ja się dziwie, że jeszcze żyję. Moje dzieciństwo było przeciwieństwem tego co reprezentujesz. Porozmawiaj z aerologami dermatologami to Ci może wyjaśnią dlaczego dziecko powinno mieć kontakt z typowymi bakteriami. Robisz im krzywdę.
Chyba pierwszy raz w życiu skomentuję cokolwiek na jakimkolwiek blogu. 🙂
Oczywiście rodzice mają prawo decydować o tym jakie zasady panują w ich domu, w szczególności w zakresie kontaktu z ich dziećmi.
Moją uwagę natomiast zwrócił fragment dotyczący znajomych…. Czy naprawdę napisała Pani, że znajomi „(..) przystąpili do przeglądu dóbr”? Nie wyobrażam sobie, żebym pomyślała choć przez chwilę w tak niegrzeczny sposób o kimś, kto poświęca czas na odwiedzenie mnie w ważnej chwili mojego życia, jaką z pewnością jest narodzenie dziecka.
Mam też nadzieję, że nigdy nie będę miała okazji, w dobrej wierze odwiedzając przyjaciół, spotkać się z takim podejściem, abstrahując oczywiście od kwestii higieny osobistej.
Pozdrawiam serdecznie,
A.
Największa bzdura jaka czytałam !!! Wychowasz nieogarnięte , zdziczałe dzieci. Będziesz do końca podstawówki odprowadzać do szkoły bo sie bedą wszystkiego baly, nie zaprosza kolegów do domu bo matka to dziwaczka i nie pozwala dotykać brudnymi rękami dzieci hehehe niezle , a jak raczkuje ??? Po folii hehe , wariatka…
To nie są żadne bzdury, dziecko od razu po narodzinach powinno się bronić przed takimi sytuacjami, co innego dziecko już starsze, które jest bardziej odporne. Nie chciałabym po wyjściu ze szpitala wrócić do niego po 2-3 tygodniach, bo moje dziecko złapało jakąś bakterię. Taki mały organizm nie potrafi się jeszcze bronić. Poza tym logiczne jest, że jak się do kogoś przychodzi wypadałoby umyć ręce. Mamy kontakt z różnymi rzeczami i nie uwierzę, że niczego po drodze nie dotykali.
To po jakiego grzyba zapraszasz gosci jesli jest za wczesnie a Ty jestes dziwna…nie chcialabym takzizej kolezanki, fuj
Droga Kingo,
Zgadzam się z Tobą w 100%. Niedługo będziemy 2 raz rodzicami i powiem Ci, ze do szału mnie doprowadza jak ktoś nie myje rak. Ale to się wynosi z domu. Jeśli wraca się z hipermarketu i siada do obiadu nie myjąc rąk, to czemu się dziwić. My mamy takich gości, ze mała była po każdej ich wizycie chora. Przyjeżdżali autostrada, odwiedzali po drodze kilka sklepów toalet, wpadali nam do domu i zamiast do łazienki biegli z rękoma do małej. Dzień gora dwa i już gorączka, wymioty itp. Za często to było po ich wizycie żeby był to zbieg okoliczności.
Drogie Panie, zwróćcie uwagę ile osób wychodzi z ubikacji tzw miejskiej i nie myje rak? Później Wy nawet wychodząc z wc i myjąc ręce łapiecie takie klamki na których sa miliony bakterii. Mój lekarz kiedyś powiedział, ze skoro ludzie brzydzą się usiąść na desce sedesowej, bo boją się zarazków, to dlaczego nie myją rak ?! A później idą do kogoś do domu i traktują to dziecko E.Coli, Salmonella albo poprostu rotawirusem.
Spójrzcie w biurze ile osób wychodzi z wc nie myjąc rak, a później sięga np po kawę ! Rownież mężczyźni. Skoro brzydzilabys się potrzymać innego mężczyznę za… to dlaczego pozwalasz by jego bakterie zjadało Twoje Dziecko?!
Sorry za opis, ale u nas tez tak było. A jak delikatnie wywiązała się dyskusja, to tez były teksty o nadmiernej sterylności. No litości, mycie rak zwykłym mydłem i woda to sterylność?
„Umycie rąk wodą z mydłem to nie jest to samo co sterylizacja.” Proponuję czytać uważnie.
Dla mnie to oczywiste. Jak synek był malutki ZAWSZE WSZYSTKIM OD PROGU krzyczałam „RĘCE”! I jakiś nikt sie nie obraził i wszyscy mają sie dobrze ? Tak w ogóle, to jak można nie umyć rąk po przyjściu ??!!
Po tym tekście znajomi już raczej nie wrócą 😉 wyeliminowani 😛
A tak poważnie, to temat jest oczywisty i mam podobne zdanie. Jeśli myjemy ręce po przyjściu do własnego domu, to warto wyrobić w sobie nawyk (co powinno się wydarzyć we wczesnym dzieciństwie) mycia rąk po przyjściu do kogoś, w szczególności jeśli ten owy ktoś posiada dziecko. Nie ma co dywagować nad tym czy ręce są brudne czy nie, bo są i to nie jest nic odkrywczego. Sama w pierwszych miesiącach życia moich dzieciorów często (żartobliwie) musiałam kierować bractwo pielgrzymów do umywalki przed podjęciem działań ręka – dziecko.
Cóż, powiem tyle… moja koleżanka wyskoczyła kiedyś do mnie z identycznym tekstem, ale ona nie widziała w tym nic dziwnego. Ja owszem. Brak kultury. Można to zrobić w inny sposób. A najśmieszniejsze jest to że tak było przy pierwszym dziecku. Nikt nie dotyka, niczego nie dotyka, obcykane przepisy na dezynfekcji każdego rodzaju zrobicabawki i smoczka. Jak byliśmy w odwietkach kiedy urodziło się drugie to bezcermonialnie odezwała matkę od zabawki i rzuciła małemu do zabawy. Przyznam że w duchu śmigałam się z całych sił ???
Popieram!!! A mamy które krytykują po prostu nie zdają sobie sprawy, że psie kupy i wirusy to jedno, a zanieczyszczenia chemiczne to drugie!!! Hipotetyczna sytuacja – pracownik laboratorium wychodzi z pracy. Nie umył rąk po pracy z rakotwórczą substancją/radioaktywnością. Jedzie tramwajem i wszystkiego dotyka. Tym samym tramwajem jedzie ciotka w odwiedziny do twojego dziecka, dotyka wszystko co poprzednik. Zaryzykujesz życiem swojego dziecka?
Buahahaha dawno się tak nie uśmiałam, bo laborant bawi się radem i uranem na codzień i to gołymi rękami, a potem sialala mydełko Fa i zmywa z siebie napromieniowanie:) wspaniale, a głupi naukowcy martwią się co ze strefą skażoną w Czarnobylu, a tu mop wiadro wody i zaszalejmy domestos i po skażeniu nie ma śladu:)
Jasne, bo laboranci dotykają szkodliwych substancji gołymi rękoma i nie myją po pracy rąk… Obudźcie się. Ręce myje się po przyjściu z podwórka przed jedzeniem i tego uczę córkę. Nieważne, czego dotykałyśmy, nie wprowadzamy zarazków bezpośrednio do ust z jedzeniem. Poza tym myję ręce wtedy, kiedy mam wrażenie, że są brudne, i ufam znajomym, że dotykali tylko kierownicy w samochodzie, skoro nie myją rąk po przyjściu i nie pociągają przy tym nosem. I tak, nadmierna sterylność jest równie szkodliwa, co zarazki, a może bardziej. Wiem też, że żaden z moich znajomych nie zjadłby zepsutej kiełbasy i że trudno chodzić i jeździć z rękoma ubabranymi mielonym mięsem.
Ha! A ja miałam zupełnie inną sytuację. Po pierwsze długo zwlekałam z wizytą u koleżanki, która niedawno urodziła. Miałam co chwilę jakieś infekcje. Pomijam fakt, że była zła że tak się osiągam. Udało mi się wydobrzeć i odwiedziłam ją. Po wejściu od razy chciała mi dać dziecko na ręce. A ja na to: Ale ja mam brudne ręce, nie chciałabym małego niczym zarazić. Ona na to: A coś Ty, wydziwiasz. I wcisnęła mi go na ręce. Cały czas miałam wrażenie, że mogę maluchowi zrobić krzywdę! Jak widać różni są ludzie dookoła! Ja od najmniejszej byłam nauczona – ZAWSZE MYJ RĘCE JAK WRACASZ Z POLA DO DOMU!
Żebyś tylko nie wychowała mało odpornego na wszystko alergika. Sterylne życie raczej nam szkodzi niż pomaga.
Czystość a sterylność to dwie różne sprawy. Sterylne nie, bo to nie jest korzystne ale czyste i owszem.
Brawo
bez przesady, to juz jest obsesja. to nie jest normalne. tak, wmawiaj sobie droga matko ze to zwykla troska, dobre sobie 🙂 troche zajadę tu babcią,ale kiedyś dzieci siedziały w piaskownicy, jadły piasek na który wcześniej nasikał jakiś zbłąkany kundel, znajomi czy rodzina brała malucha na ręce, którymi wcześniej wywalała gnój ze stajni. nikt nie umarł, nikt nie był zatruty, każdy żyje. zobaczymy jak będą się trzymać Twoje wysterylizowane dzieci za X lat. wspolczuje tym znajomym, biedni ludzie.
Tak tylko w piaskownicy siedzi dziecko co najmniej 8 miesięczne a noworodek do którego się przychodzi bardzo różni się odpornością. Mój syn jak był malutki prosto po powrocie ze szpitala każdy musiał umyć ręce. zwykłym mydłem tak jak w każdym mniewam domu. A zgodzę się z tobą miał 8 miesięcy jak pierwszy raz siedział w piaskownicy (nazywam ją miejską kuweta -dokładnie tak jak napisałaś siki i kupy zwierząt) i faktycznie miał brudne rączki wziął je do buzi i żyje i nie chorował ale jego odporność przez 8 miesięcy zwiększyła się wielokrotnie. A tekst jest o noworodku…
Pozdrawiam
Dobry wieczór. Mam ambiwalentne odczucia po przeczytaniu tego tekstu.
Jestem mamą wielodzietną, moje najstarsze dziecko ma niespełna sześć lat. Sama odruchowo zawsze myję ręce po powrocie do domu, tego samego uczę dzieci (to zwykły nawyk). Mimo to nigdy nie zwróciłam uwagi na to, czy ktoś z moich znajomych ma odpowiednio czyste ręce, by dotknąć mojego dziecka. Od urodzenia pierwszego dziecka bywałam z nim w zasadzie wszędzie, nie tylko zapraszałam znajomych, ale także jeździłam do nich, czy spotykałam się w lokalach na kawie. Mówiąc od urodzenia mam na myśli, że pierwszy raz na długo wyszłam z dzieckiem (do znajomych), gdy miało ono 10 dni… I brano je na ręce! I nigdy nie pomyślałam o tym, że coś jest nie tak. Ale też ja sama, gdy chodzę z dziećmi na spacer, nie myję rąk co godzinę, bo nieraz nawet nie mam gdzie. A na zakupach? Przecież to zajmuje tyle czasu! A rodzeństwo mało to się dotyka ciągle poza domem?
Oczywiście są choroby brudnych rąk, oczywiście ręce należy myć, oczywiście bakterie, pasożyty itepe, ale jednak nigdy nie pomyślałam o tym tak dosłownie, żeby mnie aż oburzyło to, że ktoś dotknął mojego dziecka, nie umywszy zawczasu rąk!
Uderza mnie też jeszcze jedna sprawa – mianowicie to, jak Pani potraktowała tych znajomych, z tego co Pani pisze, bliskich Pani ludzi. Naprawdę bardzo mnie dziwi, że tak ich Pani „obgadała”, ten tekst jest bardzo niegrzeczny w stosunku do tych ludzi, niemniej niegrzeczny niż ich niezrozumienie konieczności mycia rąk (co owszem było niezręczne:) )
Pozdrawiam.
A ja uważam, że dobro dziecka jest najważniejsze i zrobiłabym dokładnie to samo. Poprosiłbym o umycie rąk. Tak jak proszę o nie wchodzenie w butach do mojego domu.
Dokładnie zgadzam się z tym komentarzem.To było niegrzeczne.Też jestem mamą dwojga dzieci.Oczywiście każdy robi jak chce,ale ja poczulabym się urażona na miejscu gości i raczej nasze stosunki by się ochlodzily. I owszem uważam, ze to przesada.
Droga imienniczko popieram Twój upór i postępowanie. Nie mam narazie własnych dzieci ale pracuję na co dzień w przedszkolu i też bardzo przestrzegam zasad higieny. Z tą różnicą że uczę dzieci jak o nią dbać bo rodziców raczej się nie da. Idąc gdziekolwiek z wizytą zanim siądziemy do kawki umyjmy ręce-nie wyobrażam sobie inaczej-a co dopiero w odwiedziny do dziecka. Trzeba o tym mówić. Pozdrawiam Kinga
Oczywiście, Twój dom, Twoje zasady…wystarczyło te zasady wyłożyć pół żartem. I bardxo nieładnie, że tak ich obsmarowałaś. Po przeczytaniu tego posta wiedząc, że tak łatwo narazić się na Twą krytykę i trafić na łamy bloga odpuściłabym odwiedziny. Ale może i dobrze… Takim zachowaniem zredukujesz siebie znajomych do tych najprawdziwszych…
* Do tych, co myją ręce 😉
Ale się uśmiałam!
Jasne, Kingo, że bardzo dobrze powiedziałaś- moja pięcioletnia córka odruchowo po przyjściu do domu udaje się do łazienki, aby umyć ręce, a dorośli ludzie przed kontaktem z niemowlakiem tego nie zrobili?Wstyd. Dla nich oczywiście, nie dla Ciebie. Bronisz jedynie swoje dziecko przed bakteriami.
I to nie jest kwestia chowania dziecka w sterylnych warunkach, bo akurat NA DŁONIACH mamy najwięcej zarazków! Tak, tak, moi Drodzy. Zróbcie sobie kiedyś taki test, co macie na rączkach – ale się zdziwicie 😉
Nie jestem zwolennikiem zwracania komuś uwagi na podstawowe czynności higieniczne, ale w tym wypadku uwazam, że trzeba. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ilu ludzi nie myje rąk po wyjściu z toalety! Poobserwujcie sobie chwilkę społeczność w toaletach publicznych – nie do wiary, ale nie myją tych rąk, no!
Raz zwróciłam teściowej uwagę, mówiąc, że po wejściu do mojego domu proszę ją o umycie rąk. I odtąd mam spokój. Ale z uwagi na warunki panujące w jej domu wnuczkę puszczę do niej samodzielnie chyba dopiero po skończeniu pełnoletności.. 😉
Nie mam dzieci, ale koleżanki maja, szwagierce 2 miesiące temu urodził sie syn i nie wiem może kogoś zaskoczę ale lubię mieć u siebie w domu bałagan, jestem zabiegana i często coś sie walnie i zostawi, ale idąc zobaczyć dziecko szwagierki wzięłam kąpiel nie dla tego żeby nie smrodzic, chodź o siebie dbam, ale dlatego ze w domu jest mały człowiek. W ciagu dnia dotykamy mnóstwo rzeczy, tam ktoś może sobie ręka grzebał w tyłku dotknął rury od schodów w pracy a ty zgarnęlas zarazki ze sobą.. Weź sobie paluszki do buzi proszę bardzo, ale pomysl tez o kimś kto nie chce twoich paluszków a zwłaszcza maluszek który ma sie uchować w zadbanym otoczeniu i tu nie chodzi o trzymanie dziecka Pod kloszem, tu chodzi o dbanie o czyjeś dobro i higienę, skieruje teraz pytanie do oburzonych- jecie z brudnymi rekami? Jak tak to gratuluje i przypomnę ze mówimy tu o dłoniach którymi dotykamy wszystkiego a nie o Chorobliwej sterylności.. Raczki sie myje koniec i kropka!
Swietny tekst i calkowicie popieram. Jestem mama od 10 miesiecy i nie znosze, jak obcy ludzie pchaja mi sie z rekoma do dziecka. Ja do noworodkow nigdy sie nie pchalam i teraz jako mama jeszcze bardziej jestem na to wyczulona. Rece zawsze mylam i myje wchodzac do domu, gdzie jest malutkie dziecko. Wyszkolily mnie dawno temu moje bratowe i zapamietalam to sobie;) raz w przychodni, corka byla swiezo po ukuciu w raczke a starszy facet probowal ja poglaskac… nadal nie wiem jak kulturalnie wybrnac z takiej sytuacji, ale nie zycze sobie, zeby obcy ludzie dotykali moje dziecko. Na szczescie byla ze mna moja mama, ktora zwrocila temu panu uwage
O matko w życiu nie przeczytałam gorszej bzdury… A kiedy wchodzisz z dzieckiem do lekarza czekasz aż Pani Doktor łaskawie umyje ręce po wcześniejszym pacjencie który miał np ospę lub gorsze chorobsko? W życiu nie widziałam żeby pediatra miał w swoim gabinecie umywalkę i mył ręce po każdym dziecku a przecież on tez go dotyka tak? Powiesz lekarzowi ale proszę nie dotykać lub proszę najpierw umyć ręce?
Nasz pediatra myje ręce. Chyba powinnaś zmienić lekarza, bo z tego co piszesz, wnioskuję, że to brudas. Lekarz też człowiek, można mu zwrócić uwagę.
Zawsze, ale to ZAWSZE pediatra myje ręce i przed i po badaniu naszego dziecka…..jejku gdzie ty chodzisz do lekarza ? przeraziłam się…..
Mój lekarz to świetny pediatra ale w życiu nie zauważyłam żeby myl ręce po każdym małym pacjencie i nie przeraża mnie to ani trochę . A przerażający jest ten tekst…
Ok skoro Cię to nie przeraża to widocznie żyjemy w alternatywnych rzeczywistościach i raczej się nie zrozumiemy. Pozdrawiam
Zmień pediatrę, bo taka nieodpowiedzialna fleja nie może być dobrym lekarzem.
Jakichś kiepskich pediatrii masz, w gabinetach są umywalki wymogiem i za każdym razem przed i po nasza doktor myje ręce, maska na twarz i oczy bo sama też od zaraz kowalstwo się broni – jestem ojcem a nie matka i popieram tekst autorki, nie można się zwariować ale każdy ma prawo decydować o ochronie diesla które samo się nie obroni a od tego są rodzice
Radzę zmienić lekarza w takim razie. Bez umywalki w gabinecie lekarskim? Z małym dzieckiem? Sanepid powinien taką dziurę zamknąć na cztery spusty!
Serio? U nas pediatra zawsze myje ręce po poprzednim pacjencie. Ba,po badaniu dziecka także od razu myje ręce. W umywalce, która jest w gabinecie. Rodzinny lekarz także. Jeśli twój pediatra , czy rodzinny nie myje rąk – zmień lekary?
Serio? Korzystam z publicznej i prywatnej służby zdrowia. Zawsze Lekarz myje ręce przed i po badaniu. Zawsze! Nie ma umywalki? To gdzie on przyjmuje? Sanepid się kłania.
Nasz pediatra przy każdym pacjencie myje ręce zanim go dotknie i tu Panią zdziwię! Ma w gabinecie umywalkę!!
No to mnie zaskoczyła ta opinia mój pediatra zawsze myje ręce jak wchodzimy na badanie…na umywalkę w gabinecie mydło i płyn do dezynfekcji
Powiem szczerze, że to nawet nie do końca o samo dziecko chodzi. brudne dziecko zdrowe dziecko ! 😉 niech się samo papra czym chce jedzeniem , piaskiem czy psem – Ale niech to robi samo .
To kwestia waszej/twojej/ich higieny osobistej – przed jedzeniem zawsze myje się ręce ! po toalecie zawsze trzeba umyć ręce! po przygotowywaniu mięsa, przed /po zmianie pieluszki, przed/po zmianie opatrunku i sama jeszcze nie wiem po czym … myciu toalety 😉 – jak można tego nie robić !? – chyba ma się wyczucie , o ile myśli się o własnej higienie, że przed spotkaniem z dzieckiem też
trzeba umyć ręce . Nie wrzątkiem, nie płynami bóg wie jakimi – zwykle mydło i ciepła woda. pozdrawiam wszystkich dbających o własną higienę w stopniu normalnym ;))
Wchodząc do czyjegoś domu z małym dzieckiem, pierwsze moje pytanie ,,gdzie mogę umyć ręce?” Kwestia kultury. Nie jestem zwolennikiem trzymania dzieci pod kloszem, ale jak pomyślę ile ludzi nie myje rąk np. wychodząc z toalety, napawa mnie wstrętem.
Najlepiej zamknij swoje dziecko pod kloszem, tam z pewnoscia bedzie mu dobrze i nie wpadnie zaden zarazek… a potem wyrastaja takie ofermy i fajtlapy skrzywdzone przez wlasne matki.
Czyli ty nie myjesz?:)
tak szczerze, po co zapraszać do siebie znajomych, skoro z góry się zakłada, że przyszli zrobić „przegląd dóbr”? a później obmawiać ich na portalach?
Żeby mieć o czym pisać?
poniżej wszelkiej krytyki!
Hehehe padłam ze śmiechu Ladygugu….ale koleżanka raczej ten tego nie załapała sarkazmu?
Tu nie chodzi o żaden klosz a o podstawy higieny i kultury! A Ty chciałabyś zeby Ciebue ktoś dotykał po twarzy brudnymi rękoma?! Zapewne nie.. to dlaczego mamy zrobić to swoim dzieciom?!
Nie wiem gdzie Ty chodzisz do przychodni. W ilu państwowych przychodniach nie byłam w tylu w każdym gabinecie są umywalki i lekarz ręce myje. A potem zdziwko dlaczego moje dziecko jest chore.
Wyobrażasz sobie że ktoś robi kupę I następnie daje Twojemu dziecku chrupki?
Co ma mycie rąk do bycia fajtłapą….przeraza mnie takie ograniczone myslenie ….mycie rak to nie paranoja i fanaberia Ani przesadna sterylność to naturalny odruch i obowiązek!!!!!
Co za ograniczone myślenie!!!!!
Trzy rzeczy nasuwają mi się na myśl po przeczytaniu Twojego wpisu.
Pierwsza to tekstem „ręce czyste” zachowałaś się niegrzecznie, żeby nie powiedzieć chamsko, odrobina kultury i dobrego wychowania nie zaszkodzi.
Druga to to, że bezdzietność Twoich znajomych nie ma tu nic do rzeczy. Jestem matką i po takim powitaniu też bym się obraziła.
Trzecia to to, że wychowywanie dziecka w sterylnych warunkach to tak naprawdę wyrządzana Mu ogromna krzywda. I mówię to jako immunolog. Układ odpornościowy dziecka najintensywniej wykształca się w pierwszych miesiącach, a do tego niezbędne są bakterie i wirusy. Dzięki nim nasz układ immunologiczny uczy się jak zwalczać zarazki. Potem wielkie zdziwienie, że dzieci są alergikami, atopowcami, astmatykami i przeziębiają się dwa razy w miesiącu. Także moja rada wyluzuj, bo następnym razem kupisz szpitalny płyn do dezynfekcji a gfy go braknie znajomym każesz odkazić się domestosem. Dziecko ma być czyste, a nie sterylne.
Nie wychowuję dzieci w sterylnych warunkach. Dbam tylko żeby nikt nie dotykał ich brudnymi łapami. Moja pierwsza córka ma prawie 5 lat. Wychowana w takich samych warunkach w jakich wychowuję drugie dziecko. Nigdy nie brała antybiotyku, najpoważniejsza choroba- katar! Może jednak te „sterylne” warunki nie zabiją mi dzieci?
Do Biolog. Nie jest prawdą,ze astmatycy,alergicy itp biorą się tylko ze sterylnych warunków w domu. Mam czwórkę dzieci. Najmłodsze w domu maja 11 lat,3,5 roku i 1,5 roku. Wszystkie dzieci sa alergikami ,dwoje astmatykami. Nie ma i nie było u nas nigdy hopla na punkcie sterylnosci,dzieci bawily sie na podłodze,czasem gdy cos im spadło na nią to to zjadły(nie mam w domu bałaganu,ale nie okazam podłogi 10 razy dziennie:)). mamy psa i kota,które sa na podwórku,ale wpadaja do domu. Goscie,którzy przychodzili i przychodza czasem myja ręceczasem nie. Nie upilnuję kazdego. A wiec dzieci miały kontakt z wirusami,bakteriami i co? Gucio. Od urodzenia katar,wysypka. Wnerwia mnie gdy ktoś pisze,mówi bo zbyt sterylne życie mają dzieci.
Do biolog: Haslo 'rece czyste’ wcale nie bylo nie na miejscu. Przypuszczam tez ze zostalo powiedziane w takim tonie aby goscie sie nie obrazili, moze w formie zartobliwej. Niestety bezdzietnosc na pewno miala tu wiele do znaczenia bo przypuszczam ze gdyby mieli kiedykolwiek do czynienia z niemoewlakiem to by rece umyli i nie trzeba byloby im o tym przypominac. A co do odpornosci to jakies glupoty totalne piszesz! Owszem dziecko buduje odpornosc poprzez kontakt z zarazkami ale w tym przypadku mamy do czynienia z niemowlakiem niespelna dwumiesiecznym i do tego wczesniakiem! Dla niego kontakt z takimi zarazkami moglby sie skonczyc tragicznie.
Bardzo dobrze Ladygugu ze zwrocilas im uwage. Tez bym tak zrobila. Ja sama tesciowej tak powiedzialam jak przyszla nas odwiedzic po tym jak obskoczyla kilka szmateksow i zabierala sie do miziania po policzju moja trzymiesieczna coreczke.
uważam że to goście zachowali się niegrzecznie a nie Ty, ja bym się nie obraziła gdyby ktoś mi przypomnial o umyciu rąk, dziecku brak odporności sama jestem w ciązy i nie zamierzam na początku zapraszać zbyt dużo gości do domu żeby mi nie zarazili czymś dziecka
Miałam podobną sytuację jak moja córcia miała nieskończony miesiąc. Koleżanka teściowej, po pracy w ogródka rudnymi rękami zaczęła głaskać małą po policzku, zrobiła to tak szybko, że nawet nie zdążyłam zareagować. Nie ma co przejmować się co na to inni, bo przecież najważniejsze jest dobro dziecka…mojego dziecka. Ja nie miałabym ochoty, aby ktoś mnie dotykał brudnymi łapkami a co dopiero noworodek, który przyzwyczaja się do stosu bakterii.
Jestem matka dwojki dzieci i nie powiem ze jestem jakos straszna czysciocha, moje dzieci sa zdrowe i szczesliwe a ja razem z nimi. Nie zebym negowala kogokolwiek, ale smieszy mnie jak kolezanka opowiada ze nie myje swojego noworodka bo … cos tam cos tam… argumentow jest duzo, ale ja nie otym. Takiego brudaska trzyma w beciku ale od innych wymaga mycia rak . Ciekawe kiedy ten noworodke mial ostatni raz rece myte. ??
W moim domu moje reguly! Jak ja oczekuja umytych rak to tak ma byc, a jak komus to przeszkadza drzwi nie sa zamkniete na klucz 🙂
Ciekawe czy duzo znajomych do Pani przychodź. Chyba tylko ci co nie mają innego wyboru.
Nie wiem co ludzie mają za problem z tym myciem rąk! To naturalne, że trzeba je myć. Nikt nie wychowuje dziecka w warunkach sterylnych bo się tak nie da. Ale, żeby robić problem z umyciem rąk?
Mamy rok 2017, a świadomość ludzi jest tak niewielka…
Żałosne jest ze zamiast martwic sie o inne wazne sprawy my musimy stresowac sie goscmi ktorzy nie myja lub nie chca myc rak.
I jaki to przykłąd dla starszych dzieci. Potem rodzicw sie dziwia ze dzieci niechetnie myja raczki albo w ogole nie chca tego robic. No cóz skoro rodzice niechetni to i dzieci niechetne.
Śliczny okruszek. Jak można go dotykać brudnymi rękoma.
Mało tego! Umycie rąk to nie poclapanie ich wodą. To musi trwac przynajmniej 3 minuty , musi byc czysta woda i najlepiej mydlo antybakteryjne. Starannie umyte rece miedzy palnacmi opuszki i zewnwetrze storny takie nadaja sie do dotykania dziecka.
Ręce umyte wytarte w ręcznik ktory prany byl tydzien temu w temaperaturze 40 stopni. Wychodzi na to samo jakby ich nie myc.
Lepiej umyć niż nie. A jak gospodarze czestuja czysta woda mydlem to watro skorzystac nie grymasic 😉
Czym otulony jest Antoś? Piękne te kolory kolo niego.
Myśle że troche to jest przesada. Bo jesli nawet ktos umyje rece to zaraz dotyknie swoich nieumytych wlosow czy portfela. Wiec to jest takie troche na wyrost.
Urodziłam dziecko po 3 tygodniach zaczeli zchodzic sie do mnie goscie. Przyszła ciocia chrzestna od razu z rekami do dziecka. Od razu mowie, najpierw umyc rece.! A co ona na to ?
– Myłam przed wyjsciem z domu.
No myslalam ze zwatpie. Wiec odpowiadam.
A to sie nie dotyklo klamek , kierownicy samochodzie, przycisku windy … ?
p.s i tak nigdy nie myje
Jeszcze rece mozna skontrolowac albo umpomniec, gorzej z higiena jamy ustnej. Jak kts caluje moje dziecko nawet nie w usta tylko w czolko czy raczke ,taka ciocia wujek czy babcia z dziedziem. Zebow juz nie umyja ….
U mnie w rodzinie tylko moja kochana tesciowa wie ze jak wchodzi od razu myje rece. Nie pyta nikogo o nic tylko kieruje sie do lazienki, nat nie dotyka dziecka. Wystarczylo ze jej raz powiedzilam. Kochana
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Tyle się trąbi o bakteriach, na telefonie, kierownicy auta, poręczy w tramwaju, klamce od klatki schodowej, słowem – gdziekolwiek (!) mogą być gorsze niż na sedesie w publicznej toalecie. To okropne, że młodzi, często wykształceni ludzie okazują się być, mówiąc wprost, takimi brudasami. Nie umyć rąk po przyjściu z dworu i wyciągając ręce do noworodka-wcześniaka?? Serio?? Wstyd, po prostu wstyd i ciemnogród. Pozatym uważam, że Twoje pytanie nie było niemiłe, tylko normalne, to nie temat tabu (wydawać by się mogło…), żeby stosować zaawansowaną dyplomacje. Ludzie, którzy się za takie coś obrażają, albo życia nie znają, albo są na tyle nieodpowiedzialni, że wychodzą na ignorantów. P. S. Kilka lat temu w rozmowie z koleżanką, dowiedziaĺam się, że jej ówczesny chłopak, teraz mąż, nie garnie się sam do mycia i to ona musi go zazwyczaj wyganiać pod prysznic… ok, słabe, a teraz najlepsze – czasami przyłapywała go na tym, że tylko odkręcał wodę pod prysznicem na kilka minut, ale wcale się nie mył 😀 to jest właśnie poziom ludzi hartujących kurde odporność niemyciem rąk ;D
Zdecydowanie za duzo myje rece w ciagu dnia. Mam tak sucha skore od wody ze nie moge poradzic sobie z nawilzeniem. Probuje kremow do rak na noc smaruje oliwa z oliwek i spie w rekawiczkach ale co z tego jak od rana co chwileprzydzieciach trzeba cos umyc jakis kubek jakas szklaneczke i tak w kolko. Moja skora na palcach peka i leje sie po prostu krew 🙁
piękna ta chusta czy to kaptur ?
Temat na czasie bym rzekła.
Sa zwolennicy i przeciwniny majace mocne argumenty.
Powiem tak. Dawniej o mydlo bylo ciezko i ludzie nie myli ani rak ani siebie tak czesto jak dzis.
A dzis od tej czystosci wlasnie pojawiaja sie alergie i inne syfy.
JA to dla swietnego spokoju wole nie dotykac w ogole nieswoje dzieci.
Jestem pielegniarką i duzo pracuje z ludzi i z nimi rozmawiam. Najwiecej w temacie moga powiedziec matki i ludzie pracujacy wlasnie z dziecmi typu np. panie w przedszkolach czy zlobkach oraz szkolach. Wlasnie dlatego ze dzieci w przedszkolu nie maja czesto mytych rak albo tylko raz przed jedzeniem tak choroby sie szybko roznosza!!!
Bo jeden wezmie dotknie sie pod nosem z ktorego wylecial katar potem pojdzie dotknie ta raczka zabawke a drugi podejdzie zaraz wydrzec mu ta zabawke i juz choroba przeszla . A dzieci czesto wkladaja rece do buzi i wszytsko co jest w okol nich .
Takie dziecko jest narazone na wszytsko co go otacza. Takie nie umyte łapy to samo zlo.
Waśnie tak sobie myśle że to mycie rak wcale nie jest przepisem na bakterie i wirusy. No bo widomo rece i tak sie myje codziennie albo i nawet kilkarazy dziennie, a co mi po umytych rekach cioci czy wujka jak wezmie tymi czystymi rekami moje dziecko ale przytyli sie do swetra ktory nie byl prany od tygodni. I tu ZOONK. Z dwoja zlego to te rece czystrze nieumyte niz tez sweter w ktorym lazi sie caly tydzien niewoaodmo gdzie i siedzi w nim mnostwo dziadow. Dlatego od pewnego czasu zaczelam mach ac na to reka.
JA też zwracam uwage gosiom zeby myli rece , co z tego jak za kazdym razem musze to robic i mi juz rece opadaja bo ilekroc to mowie tyle razy jest to samo. Ci sami ludzie ktorzy do mnie przychodza tyle razy ile przyjda tyle razy nie umyja rak :/
Ja miałam małego berbecia 12 lat temu, ale moi goście sami do łazienki, zanim go wzięli na ręce. Babcie w szczególności o to dbały. Fakt, że nie zapraszałam zbyt wielu gości, bo po co w pierwszych dniach narażać młodego na infekcje. A może jestem przesądna i bałam się, że rzuca na niego urok 😉
Serio??
Trzymaj go lepiej pod kloszem.. bakterie otaczają nas wszędzie,,
Zachowujesz się niegościnnie a później dziwisz sie za rozmowa się nie klei.
Nie wyobrażam nie umyć sobie rąk po wyjsciu z toalety lub kiedy mam brudne.. (na ręke nie kicham i nie kaszle)
Buduj małego odporność ale włąśnie w przeciwny sposób..
mam nadzieję, że nigdy nie spotkam takich „dziwnych” mam!
Judyta a ja znam osoby z mojej rodziny które nie myją rąk po wyjściu z toalety!!! I też moi wszyscy goście muszą myć ręce bo np może tak być ze byli w sklepie i robili zakupy albo po prostu otwierałi drzwi które wcześniej dotykał ktoś kto za przeproszeniem po zrobieniu kupy nie umył rąk!!! Więc to po prostu normalna rzecz aby ręce umyć!!!!!!!
hmm,moim zdaniem bylo to niegrzeczne. rozumiem troske o dziecko,ale mozna bylo zwrocic uwage w delikatniejszy sposob…chyba,ze wyolbrzymiasz troche sytuacje piszac w sposob,ktory ma nas zaciekawic/rozsmieszyc? „rece czyste?” poczulabym sie ja jakas malolata albo totalna fleja. sugeruje troche wiecej wyczucia w tego typu sytuacjach 🙂
Rozumiem mame, aczkolwiek mozna bylo grzeczniej 😉 Ale nie o tym chcialam napisać…. Ja tez staram sie dzieci uczyc zeby nie braly wszystkiego do buzi i myly rece kilkanascie razy dziennie, ale przesadzac tez nie mozna bo ja na pierwsze dziecko chuchalam i dmuchalam i wszystko w czystosci i mam alergika i astmatyka, a z córką bardziej odpuszczalam i bardzo rzadko choruje, dodam, ze to nie tylko u nas tak to wygladalo, bo znam sporo rodzin gdzie sytuacja wyglada tak samo, wiec przesadzac tez nie ma co 😉
Myślę, że jedno jest tu najważniejsze – mój dom – moje zasady. Ten kto nie rozumie, że maluszki – szczególnie wcześniaki, maja niższą odporność od kilkulatków powinien poczytać „mądre” książki. Ja to rozumiem… sama jestem zakręcona na punkcie mycia i sprzątania i choć najmłodsza ma „już” 2 lata wciąż potrafię wycierać podłogę po umyciu nawilżanymi chusteczkami. Moje „zboczenia”, mój dom, moje zasady. Dzieci i tak maja ciągły kontakt z bakteriami, wirusami itp. Mają starsze rodzeństwo, wychodzą z domu itp. Może moje mycie nie pomaga, może pomaga…ale to mój dom i moje zasady….. a znajomi, którzy obrażają się na prośbę o umycie rąk to chyba jakaś arystokracja angielska, no kurczę nie przesadzajmy, że młoda matka drżąca o dziecko, mająca może jeszcze rozchwiane hormony chce nas obrazić…robienie lodowej atmosfery, bo jestem urażona dla mnie nie świadczy dobrze ani o serdeczności tych ludzi wobec Ladygugu, anie nie definiuje ich jako bliskich ludzi……
Tak bardzo Cie rozumiem, ja zawsze na wejsciu zapraszalam ludzi do lazienki, ponadto prosiłam żeby nie calować maluchów szczególnie w twarz czy rączki. Już przebolałam jak dziadkowie pocalowali w główkę. Moi tesciowe strasznie sie oburzaja jak nie pozwalam już moim teraz wiekszym dzieciom dawac calusa w usta, dla mnie jest to ochydne, choć tego im nie powiem, ale tłumacze im, że mogą zrobic dziecku krzywdę. Na szczescie moi to rozumieją. Córka juz sama nadstawia policzek lub głowę, ale synek jeszcze za malutki… Dla mnie dobro dzieci wazniejsze niz wszystko inne!
psychiatryk. dziecko alergik murowane. najgorszy rodzaj rodzica.
doktor, czyżbyś właśnie się zdiagnozował?
Może i alergik, ale nie będzie miało raka od nieświadomie przenoszonych związków chemicznych, chociażby triklosanu…
Wg mnie forma zwrócenia uwagi była zwyczajnie nieuprzejma, można tu zrobic delikatnie, a nie tak z grubej rury. Też by mi sie nieprzyjemnie zrobiło, gdyby ktoś mi z takim tekstem wyskoczył. A co do samego mycia rąk, to nie pilnował am tego u gości, jedni myli, inni nie, ale córce to nie zaszkodziło, odporność ma świetną, w ogóle nie choruje, ni zaraża sie od nas ani rówieśników w przedszkolu, więc bakterie jakoś jej nie zaszkodziły. Ale rozumiem, że każdy ma inne podejście.
Kolejny raz mam przyjemność być nianią i również staram się! nie zapomnieć o umyciu rąk zanim zacznę zabawę z dzieckiem. Sama jemu również zwracam na to uwagę, ale nie raz ja zapomnę, a on sam jakoś się nie garnie do mycia. Kiedy zwracam jemu uwagę to nie tonem uniesionym i nie w ten sposób. „Proszę umyj ręce” brzmi zacznie przyjemniej niż „A ręce umyte? ”
Dlatego nie dziwi mnie, że sytuacja zrobiła się niezręczna, gdyż sama poczułabym się po prostu głupio. Fajnie piszesz, ale w tym temacie wyjątkowo się z Tobą nie zgadzam.
Po rozmowach z wieloma mami na temat ewentualnej pracy z ich dzieckiem zaczęłam się zastanawiać, czy ja jeszcze lubię tę parce, ale nie przez dzieci tylko właśnie przez ich mamy.
Pozdrawiam
*mamami
Tak czytam i czytam te komentarze i ręce (czyste!) mi opadają. „demonizujesz” „przecież można zwrócić uwagę grzecznie” no ludzie! Jak ktoś zwraca Ci uwagę żeby umyć ręce przy małym dziecku to nie bądź jakimś cholernym księciuniem i księżniczką! Po prostu to zrób. Czy to naprawdę taka ujma? Poza tym – serio? Trzeba Ci mówić żebyś umył / umyła ręce? Ludzie macie po 3 czy 5 lat? Wstyd, że ktoś w ogóle musi podejmować taki temat. Nie dla matki zqracajacej uwagę!!!
To już nasza w tym głowa żeby zwrócić uwagę gościowi tak, żeby się nie obraził… Jasne, twój dom – twoje zasady, ale chyba nie o to chodzi, aby goście czuli się w nim jak intruzi? Wystarczyło zwyczajnie powiedzieć coś w stylu: „Słuchajcie, mam do was prośbę, możecie umyć ręce? Wiem, że może to dziwne, ale odkąd synek się urodził mam hopla na punkcie czystości :D” A swoją drogą, czy Lenka za każdym razem jak chce przytulić braciszka, musi najpierw iść do łazienki myć ręce?
Trafiłem tu przez przypadek (ktoś udostępnił post na Facebooku) i trochę mnie zamurowało. Owszem, to, że każdy powinien być czysty jest rzeczą naturalną. Nie wyobrażam sobie nie umyć rąk po robieniu czegokolwiek, co mogłoby te ręce ubrudzić. Ale na miłość boską, strasznie demonizujesz. Potem się dziwimy, że dzieci mają alergie na wszystko co jest możliwe i łapią katar od razu po wychyleniu nosa na dwór przy 10 st. C. Wirusy i bakterie otaczają nas z każdej strony, a zdrowe dziecko nie umrze od dotyku ręką pokrytą „brudem”, którego nie widać. W ten sposób na pewno nie budujesz jego odporności i w przyszłości będzie łapał te pleśniawki i afty częściej niż inni. Jeśli masz podejrzenia i zastrzeżenia co do poziomu higieny swoich znajomych, najlepiej się z nimi nie spotykaj.
Amen Bracie 🙂
Jak wracam do pracy kiedy maluch ma 4 mce to mam byc przewrazliwiona jak w zlobku nie wypucowane na glanc? 🙂 A co jak nieco starsze dzieci od niego z gilem po pas dadza takiemu maluchowi buziaka… Czy mam kaszlacego rodzenstwa nie dopuszczac do mojego 2miesieczniaka? Bo nie daj boze sie zarazi?
Nie zwariowalam. Wrecz przeciwnie – patrzac na niesterylne wychowanie mojej mamy i cala zdrowa 5 jej dzieci, ktore poza sporadycznym przeziebieniem nie chorowaly na nic: zero aft, zero bolow ucha, raz zdazyla sie rozyczka (i dotknela tylko 1 z wtedy 3), raz zdarzyla sie wiatrowka (i dotknela 3 z 5) i raz zdarzyla sie swinka (i dotknela 2 z 5), i moja starsza majac stycznosc z wiecznie chorymi na cos kuzynami – przez prawie 4 lata,poza przeziebieniem, nie choruje na nic. A od poltorej roku spedza wiekszosc dnia w zlobku/pkolu… Nie mowiac o lazeniu na bosaka po dworze, nawet przy temperaturach 17 st na dworze, porzadnym przytulaniu sie do wlasngo kota i psa szwagrow, i… jedzeniu z ziemi czegos, co przed chwila wypadlo jej z reki… 🙂 A maly, mimo nieograniczania kontaktu z przeziebiona siostra – zdrowy.
A ja powiem tak: Być może jestem nie odpowiedzialną matką, ktoś mi zaraz powie że miałam cholerne szczęście. Jednak ja nigdy nikomu nie zwracałam uwagi na temat rąk. Nie wiem jak to jest ale moje dzieci są zdrowe! Żyją! I Maja się dobrze. Mało tego nie chorują prawie wcale od pierwszych miesięcy. Oczywiście mają katar góra dwa razy do roku, jednak nie biegnę z nim do lekarza tylko robię syrop z cebuli, smaruję czosnkiem, kupuję maść majerankową i katar przechodzi… Chodzimy na spacery w zimie nie codziennie (np jak jest poniżej 10) boję się o skórę buzi w taki mróz. Moje dzieci biegają na bosaka po domu w lecie to nawet po trawniku przed domem. Jak chcą chodzić bez koszulki w domu to chodzą nie ubieram ich na siłę. I zaraz wyprzedze komentarze. Ja dbam o swoje dzieci, są przytulane kiedy im albo mi najdzie ochota, mają czytane książki, zawsze jest uprane ugotowane i chodzą czyste, co roku choduje swoje kury, gęsi, kaczki by miały super domowego chowu miesko. Mieszkam na wsi obok wielkich lasow i może to też ma wpływ na brak chorób u moich dzieci. Szanuję jednak zdanie innych i jak do kogoś przychodzą a tam jest małe dziecko to myje ręce. Natomiast znam rodziców którzy trzymają swoje dzieci w naprawdę sterylnych warunkach i one ciągle są chore…. Więc wychodzę z założenia ze trochę bakteri nie zaszkodzi.
Brawo Nati! My podobnie. Budowanie naturalnej odpornosci przede wszystkim.
Tez znam dzieci chore caly czas a dom bez bakterii, rece myte po wszystkim…
Wie pani co to zanieczyszczenia chemiczne? Bo nie tylko bakterie szkodzą dzieciom.
Mycie rak to pierwsza sprawa mnie wkurzalo jeszcze bardziej jak ladowali sie z butami do domu na dyean a corcia wlasnie raczkowala. Zero wyczucia :\
Hm.. niby racja i nie racja. Sam ojciec 3,5 latki i jak dobrze wszystko pójdzie za 2 miesiące syna….. mam znajomych co utrzymują totalną sterylność. Dzieci myte 10 razy dziennie, ubrania zmieniane 10 razy dziennie, sami co 10 minut dezynfekują ręce Octenisep… dzieci wiecznie chore, znajomi unikaja… pytanie czy skrajności tak do końca sa dobre?
Kiedyś byłam w dokładnie takiej samej sytuacji, tylko ja byłam tą znajomą. Poczułam się niesamowicie urażona, zmieszana i nie wiem w sumie jaka, zapadło mi to w pamięć cholernie. Chociaż uważam, że tamta mamuśka nie miała podstaw: wróciłam tyle co z toalety, do której poszłam skorzystać (no chyba, że traktuje mnie jak tą, która tego po wyjściu nie robi…sic!). A zrugała mnie w momencie, gdy dziecko na rękach u taty (7 m-cy) zaczęło mnie skrobać piąstką po ramieniu i zaczęłam wyciągać ku niemu palec…
PS. Salmonella to pałeczka, nie prątek! 🙂 wybacz, zboczenie zawodowe.
Rece to psikus przy osobach palących….ile tam szkodliwych i rakotworczych i substancji na ubraniach, skorze …wszedzie….to mnie brzydzi bardziej a niemowlęciu szkodzi tak samo jakby samo zapalilo. Warto o tym pamiętać!
Ja mam łatwiej. Sam produkuję naturalne mydło i jak widzę, że za chwilę brudne ręce powodują w stronę moich dzieci, to się tym faktem (produkcji mydła, a nie darem przewidywania) chwalę. Zawsze działa.
Nie jesteś jedyną.Ja niestety nie zdołałam ochronić mojego dziecka. Odwiedziny koleżanek z pracy, które nie umyly chyba rąk skończyły się na zadrasnieciu paznokciem (dlugim)przez jedną z nich szyjki za głową mojego dziecka( kilkumiesiecznego). Wdała się infekcja, z którą walczyłem cały rok. Bardzo się to miejsce paprało i nie chciało wygoic. Nie mogę sobie tego darować, że nie dopilnowałam tego, ale nawet gdyby to nie sprawdzę jak kto myje ręce. Jestem osobą która sama myje co pół godziny ręce. Pilnuje swojego dziecka. A mimo to dałam ciała kosztem zdrowia mojej córci.
Serio?
To ja chyba jestem jakas inna 😉
Jak ja Ciebie rozumiem, jak ja Cię lubię 🙂
Cieszę się, że są jeszcze takie matki jak ja.
Ręce trzeba myć !!!
I pamiętajcie matki i nie matki, nie odwiedzajcie rodzin z dziećmi z katarem czy innym ustrojstwem.
Dorosły na katar aplikuje krople i przesypia cała noc, dziecko nawet po podaniu kropli budzi się średnio co 40 min.
Asia… bez kontaktu z „tym calym ustrojstwem” dziecko bedzie ci chorowac i chorowac. Jak pojdzie do zlobka, pkola czy szkoly… 🙂
Proszę o potwierdzenie naukowe tego co Pani powiela.
Nie jestem matką, ale gdy idę odwiedzić znajomych, którzy mają małe dziecko, a ostatnio bardzo często odwiedzam mojego siotrzenca, to pierwsze co robię to zmierzam do łazienki, aby umyć ręce. Umyć. Nie opłukać wodą. I gdy widzę, kogoś kto wejdzie do domu i od razu wyciąga ręce do dziecka, odsyłam go do łazienki. A to nawet nie jest moje dziecko. Aż strach pomyśleć co będę robić, gdy goście będą odwiedzać moją pociechę…
jestem bezdzietna, jak to napisałaś i chodzę do koleżanki i sama myję ręce i nie musi mnie o to prosić, ale Twój tekst jest … przedstawia Cię, jako niemiłą, ale może to Twój sposób opisania sytuacji. Trzeba dbać o dobro dziecka, a z drugiej strony można powiedzieć – jak dorosły dorosłemu, żeby umyli ręce…
Moja pierwsza reakcja… Cóż… Ocho Ladygugu ma babyblues 😉
Ale sięgnęłam pamięcią 4,5 roku wstecz i przypomniałam sobie mój stanowczy zakaz odwiedzin w szpitalu po porodzie kogoś więcej poza mężem i rodzicami. A już boże broń żadnych dzieci w wieku przedszkolnym!!!
Ale myślę,że wystarczyło im powiedzieć wprost: słuchajcie, mam delikatnego hopla na punkcie niewyksztalconej odporności mojego synka. Moglibyście dla mojego świętego spokoju umyć ręce przed dotykaniem go???
Bo tekst typu: ręce czyste?! Aż się prosi o odpowiedz,że nikt się z gownem nie bił.
Ale ale ale…
Tak, masz do tego święte prawo. Twoje dziecko, Twój dom- Twoje zasady.
Ten post idealnie wpasowuje się również we mnie. Córka jest rok młodsza od Lenki. Gdy była maleńka (coś jednak do dzisiaj zostało) bardzo pilnowałam tego by goście myli ręce. Z reguły nikt nie poczuł się źle z tego powodu. Do dnia, gdy po dłuższej przerwie przyszła moja niedoszła TEŚCIOWA(Rozstałam się z ojcem dziecka gdy córka miała 5 tygodni) Przyszła… wchodzi.. i łapie tymi łapskami moje dziecko! Wiem że mają psa, który z nimi śpi, całują go a on przecież uwielbiał lizać swoje cztery litery… Może przesadzam ale bardzo mnie to brzydziło. Palą papierosy więc cuchnie od nich na kilometr, bo przecież na wejściu do nas też trzeba było sobie zapalić.. I przychodzi ten moment kiedy ja zdezorientowana całą sytuacją delikatnie proszę o umycie rąk. Dodam, że była ze swoją córką, która znała moje podejście a ręce umyła zaraz po wejściu do naszego domu. Wzrok „T”- bezcenny.. Tak, poszła. Umyła ręce. Ale po drodze odmówiła modlitwę: „Następnym razem mam w czepku przyjść? Foliowych butach i masce na ustach?!” . Powiedziałam tylko jedno, że jak się nie podoba to nie musi przychodzić- TAK, ZAMILKŁA. Dzisiaj choć córka ma ponad 3 lata, widując ją raz, może dwa w ciągu roku za każdym razem jak wchodzi to najpierw myje ręce. Da się wychować?! Da!
i tak długo z tobą wytrzymał….
Szanowny Ktosiu. Nie Tobie jest dane ocenianie sytuacji, poza tym to ja go zostawiłam (jeśli tak bardzo interesuje Cię życie innych a zwłaszcza komentowanie to dodam, że miał jeszcze większą obsesje na punkcie czystości niż ja) Masz jeszcze coś mądrego do przekazania? Może opowiesz coś o sobie, z chęcią skomentuje Twoje życie, zapewne równie idiotyczne jak Ty. Wszyscy się pośmieją i będzie wesoło.
Noooo… Żeby Ciebie też ktoś wychował:)
A wychował! Mam przecudownych rodziców, którzy świetnie się sprawdzili za co będę im do końca życia bardzo wdzięczna. I pomimo, iż sama wychowuję córkę mam znakomite wykształcenie (jestem architektem), z własną pracownią więc komentarze tego pokroju są zbędne… Zresztą „WIELODZIETNA” z chęcią odpowiedziałabym Tobie komentarzem na miarę Twoich możliwości ale to nie w moim stylu. Nauczyłam się od życia, że ludzie potrafią być cholernie zazdrośni, potrafię sobie wyobrazić jak wygląda Twoje życie, skoro higiena jest Ci obca… I wiesz? Nie zazdroszczę Tobie ani Twojej rodzinie, wręcz współczuje. Czas przestać się rozmnażać jak króliczki…