Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nieczęsto zdarza mi się zwracać im uwagę na poważnie, że są beznadziejnymi rodzicami (na żarty to co innego). Oczywiście uważam się za perfekcyjną matkę… i pewnie tak samo myślą o sobie wszyscy inni rodzice świata. A tak naprawdę, to faktycznie, jesteśmy wszyscy perfekcyjni – w udawaniu właśnie!
W KAŻDYM znajdę coś, do czego mogłabym się doczepić. Ale nie przypominam sobie, żebym kogoś zdzieliła w głowę i powiedziała: „Więcej tego nie rób!”. A wierzcie mi: ręka czasem świerzbi, na końcu języka mam wiązankę i żeby nie wypuścić jej z ust, mocno zaciskam zęby. I dobrze…
… bo od niedawna wiem, że ta kobieta spotkana na targu tak naprawdę kocha nad życie to swoje dziecko, mimo, że już cztery razy goniła je po całym placu i zawracała od wejścia. Zatem kobieto z targu: wiem to, bo w końcu sobie z tobą pogadałam i wytłumaczyłaś mi, dlaczego tego dnia wydarłaś się na swojego jedynaka tak, że aż musiałam zareagować. Fakt, zrobiłam to po chamsku, prostacko i dobitnie, bo moja reakcja była intuicyjna. W końcu mogłam być z siebie dumna, ale tylko przez 3 minuty, bo tyle trwało twoje wyznanie, że: zamiast męża masz chorą matkę i naprawdę musisz zabierać go na ten targ, bo matka to już nawet nie wie, jak się nazywa. Moja duma z własnej reakcji uleciała jak powietrze z balonu, kiedy dotarło do mnie, że niepotrzebnie się wtrąciłam, ale cieszę się, że opanowałam nieco agresję, bo ona nic innego poza agresją nie rodzi. I cieszę się, że ty zareagowałaś spokojniej, choć mogłaś powiedzieć: „To moje dziecko, robię co chcę!”. Zamiast tego usłyszałam twoją historię, co tylko dowodzi, że jednak nie jesteś tak beznadziejną matką jak mi chciałaś udowodnić przez te 3 minuty.
Bo gdzie leży granica wtrącania się? Wciskania nosa w nie swoje sprawy, wtryniania się tam, gdzie cię nie chcą? Sama nie znoszę, gdy ktoś krytykuje mnie za sposób wychowywania dziecka, niezależnie od tego, czy ma rację czy nie. Po prostu najeżam się automatycznie. I niewiele na szczęście mam też okazji, żeby wtrącić się w życie obcych. Parę lat temu, kiedy mieszkałam w mieście, wciąż obserwowałam sytuacje, gdzie można by zareagować – i uciekałam. No ale wtedy nie byłam jeszcze matką…
W filmie „Złaknieni” oglądam z kolei niespotykanie trudną sytuację: matka jest tak zafiksowana na punkcie zdrowego odżywiania i oczyszczania, że od 4. miesiąca nie podaje dziecku mleka, za to karmi owocami, warzywami i ziarenkami i po każdym posiłku podaje środek, po którym dziecko nie wchłania pokarmów. Do czego to wszystko doprowadzi, o tym napiszę wkrótce, ale zaraz przypomina mi się dramatyczna historia znachora spod Nowego Sącza, który doradza rodzicom karmienie niemowlęcia… rozcieńczonym mlekiem kozim i sporadyczne głodówki! Szkoda, że wtedy jednak nikt się nie wtrącił…
Czy to już granice, w których można wcisnąć nos w nie swoje sprawy w imię hasła „Wszystkie dzieci nasze są”? Jeśli tak, to jak to zrobić: profilaktycznie zgłosić władzom? Dać w ucho? Ostrożnie porozmawiać (bo może okaże się, że sprawa z daleka wygląda zupełnie inaczej, niż gdy przyjrzymy jej się z bliska)? A co, jeśli tej ostrożności wbrew przysłowiu jednak za wiele i tragedia się jednak wydarzy, bo zwlekaliśmy za długo?..
Wiem, że te przykłady to ekstremum, ale jeśli jesteście tymi, którzy zauważają błędy innych i reagują dopiero, gdy dziecku dzieje się faktyczna krzywda, to możemy podać sobie ręce. Bo to tak jak z wijącym się dzieckiem na podłodze supermarketu: ty czekasz, aż mu przejdzie i masz ochotę wszystkie te złote rady wepchnąć staruszkom z powrotem do gardła. Jednak nie znaczy to, że nie widzę błędów popełnianych przez innych rodziców: dają dziecku za dużo słodyczy/puszczają wyjątkowo durne bajki/za późno kładą spać/karmią zupkami w proszku itd. itp. Widzę, a jednak nigdy nie powiem im, że źle robią, bo każdy ma prawo dojść sam do tego, że czasem bywa beznadziejnym rodzicem! Bo to też błędy decydują o tym, jak mądrym rodzicem się stajesz – może dojdziesz do tego szybciej, może wolniej, ale żadne kazania, dobre rady i wskazówki od teściowych nie nauczą nas rodzicielstwa lepiej niż własne błędy!
Dlatego drogi rodzicu: nawet nie wiesz, jak mi z tym ciężko i chyba pęknę niedługo od nadmiaru obserwacji, ale nie usłyszysz ode mnie, że robisz źle. Jeśli tylko nie sprawiasz dziecku bólu, nie maltretujesz go psychicznie, nie jesteś ojcem, który wchodzi z dwójką dzieci do morza mimo czerwonych flag i wraca z jednym (sprawa z ostatnich dni, a kiedy piszę te słowa właśnie słyszę, że wyłowiono jedno ciało…), to nie licz na to, że ode mnie dowiesz się, gdzie tkwi twój błąd. Chyba że mnie o to zapytasz – ale dlaczego ja, beznadziejna (czasem) matka miałabym dawać ci jakiekolwiek rady?..
Wtedy wypada powiedzieć – nie pamięta wół jak cielęciem był. W przypadku takich starszych pan, zeby nie napisac starych 😉
Oczywiście ze mam ochotę nie raz odezwac sie i krzykac na taka jedna lub druga matke, ale sama mam gorsze dni i przemeczenie mnie dobija. Dlatego jestem wyrozumiala i tolerancyjna .
nie wtrącam się w wychowanie innych i nie pozwalam żeby ktoś wtrącał się w moje.
Taka zmeczona urobiona po kolana matka tez w pewnym momencie ma zniszczone nerwy i nie woadomo kiedy moze wybuchnac. Czasem robi to raz na pol roku jak np. ja i zazwyczaj kiedy obok mnie stoi mnostwo ludzi, mysla pewnieze jestem nie nadajaca sie jako rodzic, coz tak juz mam.
Najlepiej sie po prostu tymi radami nie przejmowac, miec swoje zdanie i nie odzywac sie szkoda czasu i newrow.
Ale chyba to zrozumiałe że każda mama dostaje goraczki jak ktos wmawia jej nie swoja prawde 🙂 Miedzy innymi ja taka jestem.
Sa takie matki ze za nic w swiecie nie przemowi do nich zadna inna opinia i racja. Moze to i lepiej, moze pisze to z czystej zazdrosci ze ja czesto ulegam innym radom a sama swoje nie potrafie wymowic na glos. Jednak pisze to bo wlasnie takie mam spostrzezenia.
Niech każdy robi co chce, wiadomo ze w skrajnych przypadkach trzeba interweniowac, ale raczej osobiscie uwazam ze nikomu nic do jego dziecka.
tez nigdy bym nie powiedziala nikomu.
w sumie tez bym nie chcaiala zeby mi ktos tak powiedzial i nie zebym myslala o sobie jako idealna matka.
Niestety ale czasem to co uslyszymy na ulicy nie jest adekwatne do prawdziwego domowego rodzicilstwa.
mam pytanie co do Florydy 🙂 mieszkanie już dawno kupiliście tak po prostu czy jakoś rodzinnie to powiązane ?
macie wize turystyczna wszyscy na 10 lat czy jakoś inaczej może ?
Kupiliśmy mieszkanie chyba ponad 5 lat temu. Wszyscy mamy wizy turystyczne. Nie planujemy się nam przenosić, tutaj nam dobrze. Tam tylko czasem na wakacje fajni wyskoczyć.
A juz myslalam po tytule postu ze wiecej tu nie zagladne bo ja jeszcze w zyciu nie pomyslalam ze jestem perfekcyjna matka wrecz przeciwnie zawsze mysle ze jestem beznadziejna. A tu tak sie zaskoczylam milo. Ale idealna matka bylam dopoki nie urodzilam dziecka. Wtedy wydawalo mi sie ze wszyscy zle wychowuja dzieci a ja to bede nie wiadomo co. Wiec teraz jak slysze dobre rady to mi sie noz otwiera szczegolnie od tych co maja dwa razy wolniejsze dziewczynki niz moj Syn i tez 2 razy grzeczniejsze. A ja za kazdym razem slysze po 5min jaki On zywiolowy. Tak wiec kazde dziecko jest inne i nie ma jednego schematu na wychowanie grzecznego dziecka bo kazdy ma swoja historie. Nie ma co wiec oceniac.
Nigdy jeszcze mi się nie zdarzyło zwrócić komuś na ulicy uwagi w wychowaniu dziecka. Hm może czas zacząć.
Nie wiem co napisać, w sumie bo nie mam dzieci , nie mam problemów które maja matki.
Siedziałam w zeszłym tygodniu na stacji pkp. Sama bez dziecka bo zostało w domu z babcią. Ale miałam wtedy chwilę żeby przyjrzeć sie innym rodzicom. Na mnie pewnie tez tak spogladaja i sluchaja jak jestem z dzieckiem.
w kazdym razie , musialam przesiąść się na inną salę poniewąz jedna matka tak norotycznie bronila wszytskiego dziecku ze nie moglam sie skupic zeby wyslac mezowi smsa ze za 10 minut mam odjazd pociagu do domu.
Bylo tylko : nie siedz, nie stój, nie biegaja, nie rozrabiaj, nie krzycz, nie dotykaj tego ,nie bierz do buzi, nie bierz do reki. Nosz qqqqrde! Głuchy by nie wytrzymał.
Jak tylko krzykne na mojego 3 latka zaraz mam wyzuty sumienia, zaraz bije sie w piers i przepraszam w myslach, taka to ja matka.
Kazda matka chce byc perfekcyjna, to nic dziwnego ale nie zawsze idzie to w parze z dzieckiem.
Oby tylko przez bezmyślność niktórych rodziców nie doszło do tragedii np. w takich patologicznych rodzinach. Ale poceszma sie tym ze czesto z takich wlasnie rodzin dzieci wyrastaja na madre i odpowiedzialne osoby. Bardziej niz te z kochajacych sie rodzin niekiedy.
Wyjące dziecko w supermarkecie na podlodze…hmmm u nas to standard.
Bo jak nie zabawke to soczek a nie to to batonik albo lizaczek , czasem zaluje ze w polsce jest lato i moje dziecko jak kazdy na ulicy wsuwa lody bo ona by jadla po 5 dziennie.
Pocieszam sie ze nie jestem sama takich scen w martetach widzilam juz tysiace. No normalka.
Sfiksowanie na jakims punkcie jest najgorsze !!!!!
Ja tam sie nie chamuje nigdy w niczym, zawsze mowie co mysle i wtracam sie i mowie swoje zdanie, jesli ktos ma inne chetnie wyslycham i moze je zmienie. Wszytsko jest da ludzi nie ma co sie tak blokowac.
Kinga! Też mam ochotę nieraz wybuchnąć ale i tak nic to nie da. Szkoda mi nerwów.
Lubię kiedy ktoś daje mi rady zwłaszcza osoby doswiadczone w sprawach maciezynstwa, bede miec za 3 miesiace pierwsze dziecko i oczywiscie obawaiam sie wszytskiego, dobrze miec kolezanki ktore doradza .
Jestem najlepsza matka swiatai żadna inna matka nie jest w stanie mi wmówić inaczej. 🙂
Zła wiadomość to taka że na maksa wrzuma mnie jak ktos udziela mi rad mimo iz mam swoje zdanie w niektoryc sprawach i chociazby nie wiem jakich ktos uzywal argumentow ja wiem swoje. Moze i sie myle ale przeciez nie ja jedna i nie ostatnia. W zadnym rodzicielskie nie odejdzie bez porazek.
Pamiętam taką sytuację jak szłam z wózkiem i dzieckiem w upalny dzień na zakupy 300 metrów do sklepu, a moja Nina nie miała nic na głowie, nie miałą bo za każdym razem kiedy jej założyłam ona ściagała. Pewna pani przyczepila sie do mnie i mi mowi ze dziecko nie powinno w taki sloneczny dzien chodzic bez okrycia glowy. OCzywiscie odwrocilam sie na piecie i udalam ze nie slucham co ona do mnie mowi.
Przeciez cholera jasna wiem ze nie mozna i dlaabym wszytko zeby jej zalozyc kapelusz ale ona sobie nie da. To co mam wrocic sie do domu bo pewnie te 300 metrow gdzie 150 bylo w cieniu napewno dostalaby udar! Szkoda mi sie denerwowac i dykutowac ze starszymi ludzmi oni chyba juz zapomnieli jak to bylo miec dzieci.
Myśle ze w skrajnych przypadkach trzeba „huknąć” , ale raczej wolę osobiście jak mi nikt nie mówi co mam robić, zwłaszcza w kwestii wychowywania moich dzieci. Jestem uczulona na tym punkcie i nie zycze sobie wrecz takich sytuacji.
Nie upominam i daje rad i sama mam w d…. kto chce zrobic to mi.
Niektórym rodzicom i tak nie przegada, posluchaja i robia swoje i maja racje. Ja do nich naleze w szczegolnosci 🙂
To jak ktos wychowuje dzieci i tak czasem nie ma wplywu na jego przyszlosc, znam przypadki rozne naprawde bo pracuje w szkole i znam wiele rodzin i dzieci , rozmawiam i obserwuje codziennie, od 30 lat. Ważne zeby to dziecko bylo szczsliwe. a to czy matka karmi go slodyczem czy zupka w proszku nie ma znaczenia.
Dobry tekst, trzeba sie zastanowic najpierw nad tym co c=sie chce powiedziec, nikt nie jest idealny.
Ważne żeby zyc i wychowywac zgodnie ze swoim sumieniem, rzecz jest dla mnie oczywista kazda matka robi najlepiej dla swojego dziecka a w dobie dzisiejszych wynalazkow ktore ponoc maja pomoc w wychowywaniu i zdrowi czasem matki sa zagubione, nie nalezy sie jendka wtracac w nieswoje sprawy.
Nie wiem co sądzicie na ten temat, ale według mnie ,,najlepszymi,, ekspertami w wychowaniu dzieci są osoby bezdzietne. Mam koleżankę koło czterdziestki – bezdzietna, w wolnym związku, wykształcenie pedagogiczne. Nie ma dla matki, której system wychowawczy byłby do przyjęcia. Jej zdaniem wszystkie jej koleżanki źle wychowują swoje dzieci, rozpieszczają je, mają nadopiekuńczych mężów a w ogóle to ich dzieci (łącznie zresztą z moim) są głęboko dysfunkcyjne, o czym ona, jako wybitny pedagog, wie najlepiej.
W USA kazda mamuska wie najlepiej i wrecz uwielbiaja wypowiadac swoje zdanie odnosnie tego, jak powinno sie wychowywac swoje dziecko. Ja nie znosze jak ktos mi sie wtraca i poucza w zakresie pierdol jak, ze dziecko skarpetek nie ma. Jednak jak bym zobaczyla, ze ktos dziecko uderzyl, dal nawet zwyklego klapsa to bym zwrocila uwage.
Ja niedawno zareagowalam. Ojciec dziecka pijany w sztorc zrobił awanturę na cala okolicę i stwierdził że nie widzi problemu skoro może zapłacić za szkody które dziecko wyrządza. Sic! Chora gęsta atmosfera do dziś dzień. A dzieci żal. Jedyna wartość która rodzice im przekazali to wartość pieniądza
Ci sami rodzice miesiąc później odesłał dzieci z wakacji do dziadków, bo ” nie mogli przy nich wypocząć”.
A ja tam twierdze ze zawsze warto zareagowac raz za duzo niz raz za malo. Niegdy bym nie powiedziala ze ktos jest beznadziejnym rodzicem, to oceni jego dziecko. Ale ja bedac sama z 4 dzieci w sklepie czasem naprawde nie zauwaze ze moj ruchliwy 2 latek dorwal ksiazki I ja rwie, a mi sie chce plakac Bo cena tej ksiazki to caly budzet na te zakupy. I ta uwaga jest potrzebna. Czy gdy na ulicy wada w histerie, miesieczniak jest glodny 5 latek marudny a 9 latke boli glowa, uwaga babci ktora sama wychowywa 4 dzieci bywa nieoceniona.
Rzuc ta rada, zwroc uwage Bo czasem cos umknie, Bo czasem czlowiek jest przytloczony (I nie ma to nic wspolnego z liczba dzieci), czasem zabraknie pomysl. .. ale zrob to grzecznie, zartobliwie, jak trzeba to zareaguj ostrzej. ..
Tego jak kto wychowuje dziecko niestety nie jesteś w stanie ocenić ponieważ nie przebywasz z „tym kimś” 24h. Możesz ocenić jedynie sytuację, której jesteś świadkiem. Z tym jest ciężko, bo ja uważam się za najlepszą matkę świata, ale mam chwile załamki, wiem też, że inne matki też je mają 🙂