Lenka nie rusza się nigdzie bez swojego ukochanego psiaka. Zabiera go nawet na plac zabaw, gdzie – jak wiecie KLIK – uwielbiam z nią chodzić. Nie miałam nic przeciwko zabieraniu psiaka na spacery, wrzucaniu do kałuży, ciągnięciu po trawniku. Do czasu jednak, gdy niespodziewanie psiak z potulnej maskotki zamienił się w źródło wiecznego niepokoju. Powodem było pytanie zadane przez spotkaną w parku babcię, a dotyczyło właśnie tego niewinnego psiaka: „A to jest dziewczynka czy chłopczyk?”. Nerwowo spojrzałam na Lenkę. Ta jednak nieświadoma problemu spojrzała na babcię pogardliwym wzrokiem i pobiegła dalej dawać pieskowi drugie śniadanie w postaci piasku z foremki. Przepraszający uśmiech mam przetrenowany i mimo że w środku cała dygotałam, oddaliłam się pozornie luzackim krokiem.
Pytanie dotyczące płci psiaka było dla mnie frustrujące z wielu powodów. Bo przecież nawet na żywo ciężko czasem określić, czy pies to pan czy pani. Bo maskotki zazwyczaj nie mają atrybutów płciowych (wyjątkiem jest lalka Barbie, ale ta posiada tylko atrybuty tułowia, przez co staje się jeszcze bardziej podejrzana…). Głównym powodem jest jednak wywierana przez wspomnianą babcię presja, aby odpowiedzieć właściwie. No bo jak odpowiem źle, to pani pomyśli: „Oho, znowu ta gender!”. A tego słowa lękam się ostatnio najbardziej. Wojna o gender zaczęła się w Polsce nie tak dawno i nie sposób rozmawiać o tym zjawisku pomijając kontekst polityczny i religijny. Samo słowo pochodzi z języka angielskiego i znaczy nic innego jak „płeć”. Ostatnimi czasy stało się jednak synonimem wypaczeń i zboczeń (to według prawicowców) albo walki o równość i tolerancję płciową (według bojujących lewicowców). Jakie to ma znaczenie dla nas, matek? Kolosalne! Już będąc w ciąży wysłuchujemy od członków rodziny, jakie kolory teraz powinni nosić chłopcy: kiedyś nosili niebieskie, a teraz na odwrót – różowe. Co ciekawe, jeszcze kilkadziesiąt lat temu dzieci ubierano dokładnie odwrotnie; dopiero wiek XX przyniósł tendencję ubierania dzieci w kolorowe ubrania – wcześniej ograniczano się do beżu, ecru i białego. Zresztą do pewnego czasu wszystkie małe dzieci ubierano wyłącznie w sukienki i zapuszczano im włosy do ramion. Ot, moda…
Skąd się wziął ten boom na gender? Być może powodem była wciąż zwiększająca się ilość państw legalizujących małżeństwa jednopłciowe, być może punktem zapalnym była informacja o szwedzkiej rodzinie, która postanowiła wychować dziecko bezpłciowo, nadając mu nieokreślone imię Pip i zwracając się do niego raz w formie męskiej, raz żeńskiej? Swojego czasu przetoczyła się przez kraj dyskusja na temat tożsamości płciowej „Teletubisiów”, szczególnie jednego noszącego damską torebkę. Ten sztuczny, nieistotny dla dzieci problem zapoczątkował falę analiz kultowych bajek – zastanawiano się nad rolą Smerfetki, relacji Bolka z Lolkiem czy wyjątkowo podejrzanym Żwirkowi i Muchomorkowi. Sama kiedyś spotkałam się z komentarzem znajomej matki, która słysząc, że Lenka uwielbia „Elmera”, stwierdziła, że ten tęczowy, inny niż wszyscy słonik jest gejem, a sama książka propaguje homoseksualizm. Śmieszne? Trochę… Chore? Bardzo!
W pewnym momencie pod pojęcie „gender” zaczęto podciągać wszelkie problemy dotyczące tolerancji (lub jej braku), mniejszości seksualnych, rodziny i wychowania dzieci. Ba, w internecie można nawet odnaleźć stronę poświęconą… eugenice i eutanazji, która w tytule ma słowo gender… Wszystko to wprowadza nas, rodziców, w stan nieustannej obawy o to, czy aby na pewno właściwie wychowujemy swoje dziecko. Bo jeśli ubiorę dziewczynce bluzeczkę niebieską zamiast obowiązującej różowej, to czy narażę się na krzywe spojrzenia? Czy na placu zabaw nie przyglądamy się spotkanemu dziecku z wytężoną uwagą, zastanawiając się, czy to chłopiec czy dziewczynka, zanim zaczniemy rozmowę z jego matką? Czy w razie pomyłki nie naraziłyśmy się nigdy na pełną nagany ripostę: „To jest chłopiec!”, podczas gdy zwróciłyśmy się do Maciusia „Dziewczynko..”? Wiele rodziców daje złapać się w pułapkę narzucania swojemu dziecku ograniczeń, jakie niesie ze sobą konkretna płeć. A to nie kupią dziewczynce samochodu, mimo że ona wyrywa auta wszystkim napotkanym na spacerze chłopcom. A to do płaczącego syna mówią: „Przestań, chłopaki nie płaczą, zachowujesz się jak baba”. Co ciekawsze, to ostatnie stwierdzenie często słyszymy z ust matek, które ze względu na swoją kobiecość same wymagają szacunku ze strony mężczyzn i nie życzą sobie nazywania siebie „babą”.. Chyba nie tylko ja widzę tutaj ogromną sprzeczność?
W zasadzie jestem tolerancyjna. W zasadzie, bowiem w dyskusji dotyczącej adopcji dzieci przez pary tej samej płci mówię zdecydowane „Nie!”. Nie dlatego, że nie poradzą sobie z tym wyzwaniem. Przeciwnie, oni świadomie dążyli do posiadania dziecka, będzie więc pewne, że będą z nich troskliwi i uważni rodzice. Często jednak nie zdają sobie sprawy, jak ogromnym obciążeniem jest taka sytuacja dla dziecka. Jakkolwiek w domu bywa jeszcze uczone tolerancji i uwrażliwiane na jej brak, tak w społeczeństwie, w którym nie ma zrozumienia dla takich rodzin, jest ono rzucone w wir oceanu. Czy dla spełnienia egoistycznych potrzeb (jaką w zasadzie jest posiadanie dzieci) trzeba zmuszać ten mały organizm do tak ogromnego wysiłku? Czy dzieciństwo nie powinno być „sielskie, anielskie”?
Wiecie, że uwielbiam stroić Lenkę w babskie fatałaszki. Przyczyna była prozaiczna: Lenka z powodu małej ilości włosków była nieustannie brana za chłopczyka. Czy robiło jej to jakąś różnicę? Absolutnie żadnej! Czy robiło to jakąś różnicę mnie? Cóż… owszem, choć w zasadzie nie powinno. Nie mogłam się jednak pozbyć tego jarzma, które nałożyło na mnie wychowanie. Z tym jarzmem czułam się jednak zawsze komfortowo, dopiero teraz, gdy dyktatura gender staje się coraz bardziej widoczna w mediach nagle zaczynam o tym myśleć. Nie poddam się jednak tak łatwo – dalej z uporem maniaka będę ubierać Lenkę w opaski i tutu. Ale tylko nieśmiało zaprotestuję, kiedy powie mi za kilkanaście lat, że chce zostać saperem albo górnikiem. Grunt, żeby w dorosłości czuła się komfortowo z własną tożsamością, a na razie niech pozostanie moją słodką, małą dziewczynką.
Polecam do poczytania, mocno w temacie i naprawdę dobrze napisane – http://www.ladne-halo.pl/lala-lolka/
A gdyby Któraś z Was będąc dzieckiem miała wybór: dwie mamy czy ośrodek wychowawczy czy inna instytucja? Miłość czy Wychowawca? Jednopłciowe rodziny sa i istnieć bedą. Zastanawiam sie tylko czy rzeczywiscie dla dziecka lepsza jest instytucja domu dziecka niż wychowanie we własnym domu nawet gdy prowadzą go „rodzice” jednej płci.
Moge dostac przez to baty, ale uwazam ze dziecko w rodzinie homoseksualnej bedzie mialo lepsze warunki niz w domu dziecka czy w rodzinie patologicznej. W Polsce jednak to nie przejdzie.
Wiele mam napisalo tutaj, ze przeciez to normalne ze chlopiec bawi sie lalkami a dziewczynka samochodami. A ja napisze, ze to niestety ” g**** prawda” (przepraszam za okreslenie. ) W naszym spoleczenstwie narzucone sa pewne reguly, ktorych ludzie sie trzymaja. Mam 6 letnia corke. Jestem matka tolerancyjna. Nie mowie corce: tym sie nie baw bo jestes dziewczynka. Liliana ostatnio powiedziala, że ona czegos nie ubierze bo to dla chlopakow. Wedlug niej chlopcy nie moga miec kolczyka w uchu, pomalowanego paznokcia, bawic sie lalkami ( podaje przyklady ). I skad ona to wie? bo nie ode mnie. rzeczywiscie to jest trudny temat. tylko czy pozwalajac bawic sie lalkami czy innymi rzeczami nie adekwatnymi do plci nie pozwalamy w pewien sposob wybierac jakies tam tozsamosci? a czy pozwolenie dziecku na wybranie swojego ja jest zle? bo w koncu narzzucanie przez spoleczenstwo, pewnych wzorcow takze potrafi wyrzadzic krzywde.
Nie wiem jak można poruszyć taki temat na blożku, ot tak, w sześciu akapitach, wybiórczo traktując fakty naukowe i wszelkie informacje na temat gender oraz wykazując bardzo słabe rozeznanie w temacie.
blożek…. napisz mi coś jeszcze:)
Słabe, że wchodzisz na taki ,,blożek””, że tracisz swój cenny czas mocno zdegustowana pani Paulino. Nie wchodź, nie czytaj, nie wylewaj swojego jadu.
Moj synek lubi lalki karmic ubierac przutulac i calowac . Ja niewidze niczlego 🙂 a moja tesciowa zwrcila mi uwage ze powinnam mu zabrac bo chlopcy sie lalkami nie bawia :/
Świetny tekst! Sama pamiętam jak byłam mała i bawiłam się lalkami a mój rok młodszy brat z koleii uwielbiał lalki. Czy było w tym coś złego, absolutnie nic. My teraz jesteśmy przerważliwieni na tym tle, a dzieci bawią się dobre i nie pzrejmują czy to zabawka dla chłopca czy dziewczynki. To my jesteśmy wszytkiemu winni, zabraniamy bawić się torebkami, lalkami chłpocom a dziewcyznkom wyciągamy z rak auto bo to nie kobiece. Dzieci mają się prawo bawić czym chcą a nam dorosłym pozostaje to akceptować.
Jak byłam mała też lubiłam bawić się samochodami, moja córcia uwielbia ciuchcie. Temat gender jest kontrowersyjny w Polsce, ponieważ z różnych stron napierają na nas słowa, które podburzają opinie publiczną i to powoduje, że albo boimy się sami wyrazić swoje poglądy, albo zaczynamy spór… Ale czy to jest potrzebne? Każdy ma prawo do własnego zdania. Ja nie jestem, ani za ani przeciw…widzę plusy i minusy obu stron. Dlatego dziwię się, że ludzie w zasadzie ze sobą walczą i naciskają na siebie żeby przekonać druga stronę do swojej racji…
Moja córcia ma 4 latka i tez lubi się pobawić samochodami a ja nie mam nic przeciwko bo niby dlaczego nie ma się nimi bawić. Kobiety też robią prawo jazdy mimo iż to takie męskie jest….
Wielki szacunek za to, że nie boisz się trudnych tematów na blogu. Trzymaj sie i pozdrawiam!
Kochana moja córa choć ubrana na różowo od stóp do głów gdy była malutka to brano ją za chłopczyka,więc nie ma co się przejmować. Ja teraz dumnie idę z nią do sklepu i kupuję samochodziki,garaże,bo czemu nie skoro moje dziecko tym się bawi,a może akurat kiedyś będzie świetnym mechanikiem samochodowym,albo drugim Kubicą 😉 Ja się bawiłam samochodami i nic mi nie jest 🙂 Sama się śmieje,że mam dziecko gender i jestem z tego dumna,dzięki różnorakim zainteresowaniom ma bardzo rozwiniętą kreatywność 🙂 Tak więc głowa do góry,a następnym razem odpowiedzcie,że piesek to obojnak 🙂
Naprawdę Pani uważa że kobieta zadając pytanie które tak według Pani jest poruszające miała na myśli narządy płciowe misia? Raczej nie była tym zainteresowana, chodziło jej raczej o to czy jest to Leon lub Leosia , imię pluszaka:) Gender właśnie dlatego wymyślono, żeby robić szum, sztuczny szum, żeby robić problemy z rzeczy mało znaczących . Aborcja, eutanazja, adopcja dzieci przez homoseksualistów to ważne problemy same w sobie, które ktoś zaliczył do tworu jakim jest gender. Może Aborcja, eutanazja, adopcja dzieci przez homoseksualistów stały się nie medialne, a tu nagle pojawia się GENDER I W SUMIE NIE WNOSI NIC OPRÓCZ NOWEJ NAZWY STARYCH PROBLEMÓW. NOWA MODA……
Gender to coś więcej niż tylko kwestia kolorów ubranek dziecięcych czy płci maskotek (!). Genderowcy próbują na siłę wmówić normalnym ludziom że płeć i predyspozycje kobiet i mężczyzn nie zależą od biologii tylko od wychowania kulturowego. To jest straszne! Zaprzeczają badaniom naukowym na temat różnic płci. Dla mnie kobieta i mężczyzna są równocenni i się wspaniale uzupełniają. Nie ma gorszej czy słabszej płci!
Moja córka wychowuje się razem z kuzynem równolatkiem (są w wieku Twojej Lenki) i widać różnice w zachowaniu i predyspozycji dziewczynki i chłopca – a mają dostęp do zabawek „dziewczęcych” i „chłopięcych” i nikt im nie narzuca czym się mają bawić. Np. córka jest opiekuńcza do swoich maskotek podczas gdy jej kuzyn maskotek nie lubi w ogóle. Ale też czasem Lena pobawi się autkiem a Grześ lubi gotować. Uważam że najzdrowsze dla dziecka jest wychowanie w zdrowej rodzinie, gdzie jest mama i tata a nie mama i mama czy dwóch tatusiów. Poza tym genderowcy chcą zniszczyć tradycyjny model rodziny ( heteroseksualny) – wg. nich źródło przemocy wobec kobiet. Tego bym się bała. Wmawiają ludziom jakie to kobiety są uciemiężone i biedne i muszą żyć w patriarchacie. Dla mnie to totalny absurd! U mnie w rodzinie zawsze silniejsze były kobiety a facetom było z tym dobrze. I córki też wychowuję na silne kobiety a mąż daje im przykład dobrego mężczyzny, żeby kiedyś mądrze wybrały mężów.
Wreszcie ktoś rozumie czym jest współczesna ideologia gender! Chwała Ci za to dobra kobieto!!
Właśnie. Chyba nikt nie rozumie tego lepiej niż mama bliźniaków dwujajowych 🙂
Zgadzam się Magdaleną w 100% i podpisuję się pod tym.
w żadnym wypadku nie jestem przeciwniczką, żeby dziewczynki bawiły się samochodami, chłopcy nosili różowe koszulki… co to za różnica czym się bawią i w co się ich ubiera… dziecko w przyszłości i tak samo zdecyduje, czy panią inspektor budowlana czy nianiem… niezależnie od tego czy dziecko wychowuje się w dobrze ułożonej rodzinie i tak może odkryć, że jest homoseksualistą, a rodzice powinno to zaakceptować. Dwadzieścia kilka lat temu, gdy chrzczono dzieci w naszych katolickich kościołach chłopców ubierano na różowo, a dziewczynki na niebiesko… a teraz kościół mówi, że różowy dla chłopca to jest fuuuuuj… na przykładzie mojego chrześniaka i jego siostrzyczki: razem bawią się samochodami, lalkami, dla nich nie jest ważne czym się bawią, ważne żeby nabierali nowych umiejętności. Dziewczynki może będą w przyszłości lepiej jeździć samochodem, a chłopcy lepiej będą opiekować się dziećmi 😉 Mój chrześniak wygląda zabójczo w jasno różowej koszuli i bynajmniej nie wstydzi się w niej chodzić, a u jego siostrzyczki niebieskie ubrania cudownie podkreślają jej blond włosy. Myślenie stereotypami to jedna z plag naszego społeczeństwa.
Jak pamiętam dzieci chrzczone były ubierane na biało. A to o czym piszesz to wywodzi się z tego że Chrystus nosił różowe i czerwone szaty więc zakładano je chłopcu a Maryja niebieskie więc ubierano w nie dziewczynkę. Do dziś w niektórych regionach Polski taka tradycja jest i nie nazywałabym tego stereotypem.
Magdalena, tendencja ubierania w kolor czerwony chłopców a w niebieski dziewczynek w ogóle nie była uwarunkowana religijnie! Wynikało to z tego, że zazwyczaj chłopcy byli bardziej „rumiani” i mieli ciemniejszą karnację, przez co do twarzy było w odcieniach czerwieni i bieli, a z kolei dziewczynki karnację miały łągodniejszą więc bardziej pasowały im odcienie błękitu i zieleni…
Tendencje kolorystyczne dużo prędzej wynikały właśnie z przekonań religijnych niż dla podkreślenia urody dziecka. Zawsze, jak córkę ubiorę „na niebiesko” babcia mówi: „cudownie, ze zakładasz jej ten maryjny kolor. U mnie w regionie (dolina Buga) ubierało się dziewczynki tylko w błękitne kolory, bo to symbolizuje opiekę Matki Boskiej”. Uważam, że podobnie jak babcia myślało wiele kobiet w jej czasach.
Moja Nadia nie przepada za lalkami a jednym z jej ulubionych zajęć jest budowanie z klocków. Wydaję mi się iż generalnie jest bardzo dziewczęca ale nie wiem czy to odpowiednie słowo by ją opisać patrząc przezpryzmat gender. Ubieram ją raczej w spodnie, bo jej wygodnie. Kiecek nie lubi. Ja będzie chciała to założy , jak nie to nie. Ja jestem za tym żeby nie ograniczać horyzontów dzieciom. Żadna praca nie powinna być albo męska albo żenska i jestem jak najbardziej za tym żeby przełamywać stereotypy ale nic na siłę. Grunt żeby nie robić dziecku sieczki z mózgu. Niech ma szansę samo wyrobić sobie opinię o tym co lubi a co nie zamiast bazować na tym co przypisanej jego płci. Z jedym się tylko nie zgadzam. Jeżali para homoseksualna chce adoptować dziecko powinna mieć taką szansę. Bo mimo iż społeczeństwo nie jest na to gotowe to gorąco wierzę iż życie w sierocincu wcale nie jest lepsze, i lepiej mieć ciężko i mieć kochającą rodzinę niż mieć ciężko i nie mieć nikogo…
Dzieci w sierocińcu nie wzięły się ot tak sobie. Może nie chcieli ich rodzice, może nie radzili sobie z wychowaniem albo własnymi słabościami. Takim bidulkom tym bardziej potrzebna jest normalna rodzina. Ale najważniejsze jest stworzenie realnej i skutecznej pomocy rodzinom żeby dzieci w domach dziecka w ogóle nie było. Oddanie dzieci parze homoseksualnej nie jest w porządku. To stawia je na równi z normalną rodziną. Co takie dziecko wyniesie z takiej quasi-rodziny? Będzie powielać patologię. Poza tym inaczej do dziecka podchodzi matka (kobieta) a inaczej ojciec (mężczyzna). Tak to natura stworzyła,
Bzdura bzdura bzdura
Niestety nie o „przyprowadzenie chłopca do domu przez syna” chodzi, a o coś zupełnie innego. I niestety również polityka i media zdeformowały znaczenie słowa GENDER wybierając tylko pewne elementy definicji. Tak czy siak, mając dwóch chłopców i dziewczynkę nie wyobrażam sobie życia z nimi przez lata w płciowej nieświadomości (o, że tak to ujmę). Każdego dnia, 100 razy na godzinę mówimy: spódniczki noszą dziewczynki, opaski noszą dziewczynki, chłopcy mają siusiaki. Bo jak inaczej? Kochanie, to jest siusiaczek, a to obok (czyt. siostra) ma cipcie. No tak już jest. Za kilka lat weźmiemy kalendarz, wybierzemy Wam imiona i ustalimy w jakiej osobie się do was zwracać. Litości!
Ale…ale Droga Gugu, po co takie drażliwe tematy w niedzielne wieczory? Hmm?:)
nie znalazlam odpowiedzi… jest Pani za gender czy nie? rozowy kolor dla chlopczyka? lalka do zabawy? samochod dla corki? ja nie mam nic przeciwko. 🙂 sa rzeczy ktore mi sie nie podobaja w gender ale sa tez plusy. 🙂 mam znajoma ktora ma corke i syna. kazda mama wie, ze coreczki tak jak ich mamy uwielbiaja malowac paznokcie. synek kolezanki nie rozumie dlaczego siostra moze miec „teczowe” paznokcie a on nie. w zyciu nie pomyslalabym ze dziewczyna ktora znam od podstawowki jest ma tak „ograniczony” punkt widzenia- otoz maly michal nigdy nie zalozy rozowej bluzki, nie pobawi sie lalkami, bo to facet. zapytalam ja wiec, czy jak przyprowadzi kiedys chlopaka do domu ( 😉 ) to co zrobi? odpowiedz byla taka: nie przyprowadzi, bo wychowuje sie w normalnej rodzinie…”
Ale przecież chłopcy mogą bawić się lalkami, a dziewczynki samochodami, można ubierać dzieci w dowolne kolory i nie trzeba tego od razu podciągać pod gender.Mamy XXI. Jeśli kogoś to dziwi to jego problem. Ten światopogląd (nie wiem czy w ogóle można to tak nazwać) uważam ze uderza w poczucie własnej tożsamości. Człowiek nie może się wychowywać bez określonej do końca tożsamości. To tak łatwo powiedzieć wybierze sobie kiedyś sam kim chce być. A czy ktoś zastanowił się jaki sposób uformuje się psychika dzieci wychowywanych w takim duchu? Człowiek z kryzysem tożsamości jest wspaniałym materiałem do manipulacji.
Dokładnie, popieram. W gender nie chodzi o to czy chłopca ubierzemy na różowo a dziewczynkę na niebiesko. A niech sobie noszą takie kolory jakie chcą oni czy ich rodzice. Ale do póki dziewczynka ubrana w khaki z niebieskim ma tożsamość dziewczynki czy chłopiec w różowych śpioszkach jest wychowywany jak chłopiec, to wszystko jest ok. I to się gender nie podoba. I chcą żeby dzieci wychowywane były bez tej tożsamości albo żeby w przyszłości same sobie wybrały kim chcą być. Bez względu na to jaką mają płeć biologiczną. To jest masakra.