Są tacy, którzy zanim zostaną rodzicami już wiedzą, jak będzie wyglądało ich życie z maluchem u boku. Mają plan na wspólne najbliższe miesiące, lata, dekady nawet. Naoglądają się cukierkowej telewizji i myślą, że tak prezentuje się prawdziwe macierzyństwo. Aż tu nagle mały człowiek rozbija im ten domek z kart, bo pierwsze, co pojawia się przy dziecku, to problemy.
Gdyby to jeszcze kończyło się na pieluchach, kolkach i braku snu… Niektórzy jednak muszą zmierzyć się z czymś potężniejszym, co pewnie nawet nie pojawiało się w ich najgorszych koszmarach. Napatrzyłam się na to podczas tygodniowego pobytu w szpitalu z Antkiem. Widziałam, jak marzenia upadają, plany biorą w łeb, uśmiechy zanikają, a łzy zaczynają odciskać się na policzkach. I przeżywałam dokładnie to samo, jak większość mam.
Z jednym wyjątkiem: Marysi, mamy rocznej Asi. Gdy je obie zobaczyłam, całe rozradowane, zajęte sobą i świetną zabawą, pomyślałam, że znalazły się tu przez pomyłkę. Albo że razem z Fundacją Klaun poprawiają chorym nastroje. Ale nie: Asia czeka na potwierdzenie diagnozy poważnej choroby: porażenia mózgowego. Czeka też jej mama, ale zamiast siedzieć biernie i załamywać ręce – działa. To bowiem klasyczny przykład mamy, która z każdej minuty wykrawa 60 sekund szczęścia. Z całego ciężkiego dnia potrafi wyłowić najdrobniejsze pozytywy i uczepia się ich jak rzep, a jeśli teraźniejszość zaczyna ją przytłaczać, czepia się przyszłości. To ona uświadomiła mi, że pobyt w szpitalu też może mieć swoje pozytywy. Bo jest blisko dziecka, ma dla niego mnóstwo czasu, w jej życiu pojawia się ciągle ktoś nowy, poznaje cudownych ludzi… Tych „bo” było naprawdę mnóstwo, aż w końcu ja, podłamana duszącym się Antkiem, pozbawiona snu, prysznica i normalnego jedzenia, sama zaczęłam w to wierzyć.
Tak, podczas pobytu w szpitalu sama zaraziłam się chorobą: pozytywnym macierzyństwem.
Bo my, matki zdrowych dzieci zapominamy, że w tych tanich, chwytliwych hasłach, w rodzaju „macierzyństwo jest darem” kryje się wielka prawda. Bardzo szybko po porodzie przestajemy pamiętać, że sukces macierzyństwa tylko w połowie zależy od nas. Gdybym wierzyła w astrologię, powiedziałabym, że nasz los jest zapisany w gwiazdach. I jak mówi prawo Murphy’ego: „jeśli coś ma się zepsuć, zepsuje się na pewno”, więc bądźmy pewne: na pewno nieraz wpadniemy w jakiś macierzyński wir. Bez wątpienia spokojny trakt, którym będziemy podążać, czasami zamieni się w wyboistą ścieżkę.
A ta druga połowa to nasze podejście. Matki zdrowych dzieci, które znam, zawsze wyszukują sobie jakieś problemy. Jeśli wszystko idzie perfekcyjnie, zaczynają się zastanawiać: czy to czasem nie jest trochę nienaturalne? Jeśli dziecko za grzeczne, to pewnie autyzm. Jest szczupłe – anemia. Ma apetyt – cukrzyca. Zawsze coś – matki zmartwione, zaniepokojone i czujne. Takie, jaką kiedyś byłam ja, zanim nie poznałam Marysi, która nauczyła mnie czepiać się pozytywów, nawet najmniejszych, i rozdmuchiwać je do niebotycznych rozmiarów. Zawsze to lepiej niż wyszukiwać drobiazgi i rozdrapywać je jak ranę…
Nie jestem idealną matką, ale tak naprawdę nigdy nie chciałam nią być. Jestem niedoskonała, często sprawiam mojemu dziecku zawód, bywam czasem zbyt surowa, ale zazwyczaj nie zauważam, co nabroiła, bo zwyczajnie nie chce mi się urządzać awantur. Nie napisaliby o mnie w gazecie. Nie wygrałabym w żadnym konkursie. Najczęściej jestem dumna ze swojego podejścia, bo mogę sobie pozwolić na więcej, niż idealne, ułożone mamy. Chwilami jednak czuję się winna swojej pospolitości, ale wiem, że nie powinnam – bo wcale nie muszę być dla swojego dziecka perfekcyjna. Nie muszę być Super-Mamą. Wystarczy, że jestem OK. Tylko tyle i aż tyle. Bo nie ma idealnych mam – są tylko prawdziwe…
Kazda mama jest nieperfekcyjna, ale w tej nieperfekcyjnosci ktryje sie ogromna milosc ktorej nikt nie jest w stanie rozbic , bezwarunkowa najwieksza nie do opisania.
Znam takich ktorzy wiedza jak wyglada macierzynsto nie maja dzieci haha smieszy mnie to na szczescie jestem typem czlowieka ktory olewa takie gadki innych nieswoadomcuh, i ten sie smieje kto sie smieje ostatni.
Takkkkkk pieluchy kolki i karmienie to naprawde pikus. To po prostu zwykle macierzynskto ktore jest tylko raz w zyciu i juz nigdy nie ebdzie takiego stanu jak wlasnie wtedy. Moje dziekco ma 5 lat i teraz tesknie za tym czasem keidy byla noworodkiem a potem niemowlakiem. Planuje wiec drugie zeby now moc cieszyc sie macierzynsktwem. Najgorzej kiedy jest choroba i nie swiadomsoc ze czlowiek jako rodzic nie mze nic zorbic dla dzieciatka. To jest problem i bol dla serca i duszy.
Nie musze byc super mama idealna. Wystarczy ze dla mojego dziecka jestm wyrocznia, wzorem i najwarzniejsza osoba na swiecie.
Czy nadal zachwycona pieskiem? JAk długo go już macie ?
Kinga!
Ekstra zdjęcie!
Piękne rodzinne 🙂
Jejj jaki piekby film. Idealny na dzien mamy, szkoda ze wczesniej nie widzilam.
Bardzo dobry artykul, wpdal tu calkiem przypadkiem, nawet bez wyszukiwania frazy w google. Zatrzymalam sie wiec i przeczytalam calosc. Super zgadzam sie na 100 %
Panie starsze to nie tylko zapory kitore zamiast wzmacnic sily to jeszcze powoduje opadanie skrzydel, ale i tez inne matki te z placu zabaw ktore tylko niby „dobrze dobradza w trosce o dziecko” ale same nie wiedza jski jest przypdek, bo kazdy przypadek dziecka i rodzica jest inny.
Filmik mega! Az sie wzruszylam. DObrze ze masz takie podejcie – uwazam tak samo jak Ty. Nie ma idealnych mam ale tez nie ma idealnych ludzi tyczy sie to wszytskich.
Ile ma piesek? Urosnie jeszcze?
Lenka jakie piekne ma wloski – kurde ale ci rosna dzieci, pozdrawiam, super tekst.
Nie ma nic piekniejszego niz widok mamy szczesliwe i spelninej jak na zalaczonym zdjeciu.
Perfekcyjna mama i perfekcyjna pani domu – nie ma takich! Sama wiem z wlasnego doswiadczenia. Nawet jak cos wyjdzie to maz przyjdzie z pracy i powie ze cos zle zrobilam.
Cudowne to pierwsze zdjecie gdzie jestescie razem, lenka juz taka duza , urosla i antos zreszta tez. oobraz na okladke.
Nie ma idealnych mam ani babc ani ojcow ani nikogo. Mowie to ja ale moja tesiowa jest innego zdania. Niestety ale bardzo mi przykro kiedy zwraca mi uwage na rzeczy gdzie kompletnie nie ma racja a nawet jak ma to powinna w inny sposob to zrobic.
Jaka matka takie dziecko , przekonalam sie kiedy w pierwszej ciazy bylam bardzo zestresowana i nerwowa to i dziecko bylo takie same, przy drugim dziecku juz inaczej i inna w ciazy, dziecko aniol, kochane grzeczne spokojne.
Slodziak ten wasz pupil, moje dziecko ciagle mnie prosi o pieska nie wiem co mam robic, mamy male mieszkanie
Bardzo fajnie ujęte!!
Przepraszam, że tak nie na temat ale chciałam spytać gdzie kupiłaś narożnik, jest piękny, takiego właśnie szukam.
VIERI DIVANI w Krakowie. Szukaj w googlach, nie wiem czy mają salony w innych miastach.
P.S. Antoś na tym zdjęciu przypomina Lenkę z blogowych początków 😉 Pozdrawiam
Fajny i jakże potrzebny mi dziś tekst… Dziś chyba pierwszy dzień (od ok 4 ostatnich) bez awantur, większych dąsów itd. Wczoraj wychodziłam z siebie. A dzisiaj kiedy dziecko jakoś bardziej przypomina siebie niż wcieloną diablicę znów się uśmiechnęłam, odetchnęłam i dostrzegłam nawet pewien urok wspólnych zakupów (a nie tylko umęczenie bo wielki brzuch/ulewa/wkładanie i wyjmowanie z fotelika) kiedy to Zofka opowiada o tym, że babcia też czasem robi obiad z taką przyprawą, a panią w sklepie prosi przemądrzale o tę a nie inną surówkę; dyskutuje o wszystkim co widzi, o tym co porobimy razem jak wrócimy do domu i jak bardzo nie spodziewała się ulewy (bo się ładnie przecierało akurat przed wyjściem z domu) 🙂 Wracamy z tych zakupów a tu czytam taki tekst… Coś w tym jest, że wiele od nas zależy. Może nie zawsze się da wykrzesać przesadny optymizm i energię ale kiedy w czymś co zwykle by nam może przeszkadzało, dostrzeże się drobnostki, zachwyci najmniejeszym uśmiechem na małej buźce i trochę odpuści to wszystko nagle jakby zwalnia, uspokaja się i czuć najczystszą miłość 🙂
Bo matką się jest do konca zycia.
Nie jest wina naszych kochanych dzieci to my same powodujemy w sobie poczucie winy za jakieś tam małe drobne rzeczy , uchybienia .
Niewazne jak dobra chcesz byc matka i ile bledow sobie jestes w stanie wyliczyc, jestes matka i to wyroznia cie sposrod innych. Kochasz najbardziej jak potrafisz i jestem tak samo kochana. To niesamowite uczucie ktorego nie doznasz dopoki nie zostaniesz matka.
Pozytywnie o szpitalu tylk owtedy kiedy mamy dobre wiadomosci ale z tym roznie u nas bywa.
Cieszę się że jestem mamą. Polecam więc każdej niematce takiego stanu i uczucia ktorym darzy dziecko i odwrotnie
Macierzynskie wiry zdarzaja sie czesciej niz sie tego moglam spodziewac kiedy jeszcze bylam przy nadziei.
Dopiero po narodzeniu zaczynaja sie prawdziwe zyciowe schody.
A juz najgorzej kiedy na niektore rzeczy nie mamy absolutnie wplywu .
Zawsze chcialam zeby mi dzieck ow koncu powedzil oze mnie kocha. Dzis ma 2 lata i mowi mi ze mnie kocha i ze mnie lubi najbardziej na swiecie. Najpiekniejsze slowa EVER
Prawda jest taka ze dziecko nie ma lepszej mamy niz swoja 🙂 jaka by nie byla.
Czasami góru biorą jednak emocje i nawet jak nie chce płakać przy moim chorym synku, niestety sie rozklejam, tak bardzo chcialabym aby zyl normalnie i chodzil normalnie 🙁
„macierzynstwo jest darem” albo tez ktore bardzo lubie mimo iz oklepane i nie doceniane przez matki zdrowych dzieci ” byleby tylko zdrowe bylo” prawda na 101%
Obejrzałam film -cudowny , wzruszający
hehe dokladnie! jak za duzo je to curzyca a jak za malo to anemia, ja tak mam.
Po calym dniu spedzonym z dziecmi mam juz ich naprawde dosc!
Jestem zmeczona nawet nie fizycznie ale psychicznie, jekami, krzykiem, placzem upominaniem .
Ale kiedy nadchidzi wieczor i wiem ze juz ida spac i na dzis juz koniec wszytskiego to juz mi smutno.
Kocham wtedy najbardziej i wiem ze czuja sie bezpieczne a ja rowniez.
Wtedy nadchodza mnie mysli o tym jak macierzynstwo uskrzydla mimo ciezszych chwil i jak czlowiek potrafi kochac.
Oprocz szpitala nie ma nic gorszego dla rodziny. Cierpienie dziecka jest najwiekszych przezyciem dla matki. KAzde cierpienie, nawet to malenkie.
oczywiscie ze nie ma iealnych mam, i te ktore tak mowia tez dobrze o tym wiedza, szkoda ze nie potrafia tego powiedziec.
Psnika ile ma ?
Urzekająca historia. Znam wiele takich podobych przypadkow i chwala ze sa takie mamy ktore czerpia szczescie mimo ciezkich chwil.
Tez mamy za soba 10 dniowy pobyt w szpitalu. Najbardziej pamietliwe chwile z zyca mojego dziecka. Pamietam doslownie wszytsko a minelo juz 3 lata. KAzda pielegniarke, kazdego lekarza, kazda matke z oddzialu. Pamietam dokladnie to lozeczk ow ktorym lezala anielka, pamietam wage na ktorej ja wazyli, umywalke w ktorej kapali i miasia ktorego miala namalowanego nad glowa. Takie sytuacje duzo ucza, zwlaszcza pokor i wyrozumialosci w stosunku do innych tych tez nieperfekcyjnych mam, bo zamiast sie wymadrzac lepiej wesprzec po prostu.
Jestesmy tylko matkami, strach to nasza domena, zqwsze i wszedzie boje sie najbardziej o moje dzieci. Bo jak nie robi kupki to pewnie chory a jak juz zacznie robic to pewnie cos zjadl . Bo jak przespalo noc to moze przemeczone a jak nie przespalo to pewnie cos boli. Zawsze cos , zawsze cos.
Zdjęcie cudowne, Antoś pocieszny, uśmieszek slodki.
Tak !
Czasem zazdroszcze tych problemow matek ktore maja zdrowe dziecko. Ich problemy sa dla mnie prawdziwe ale jakze male. Chcialabym nieprzesypiac nocy byle moje dziecko bylo zdrowe.
Chcialabym nosic na rekach calymi dniami byle nie bylo przykute do szpitalnego łóżeczka.
Naprawde mamy – cieszcie sie ze swojego macierzynstwa i czerpcie z niego wszystko bo dzieci szybko rosna .
Swietny film, juz go widzilam kilka razy gdzies smignal mi na necie, ale ile razy go ogladam tyle razy łza kreci sie w oku.