Lubicie przywozić pamiątki z urlopu? Kto nie lubi… Chyba tylko ci, którym zamiast z torbą muszelek i ciupagą z gór zdarzyło się przyjechać z nowym, niezbyt lubianym kolegą. Nawet nie wiesz, że się taki jeden ciebie uczepił, dopóki nie staniesz przed lustrem i nie zobaczysz go w całej okazałości.
Poznajcie kleszcza. Do niedawna na pierwszym miejscu w rankingu najbardziej wkurzających pasożytów był komar, ale teraz wypiera go właśnie ten maleńki pajęczak. Jest jednak o wiele bardziej niebezpieczny niż jego latający kolega. Wokół kleszcza narosło wiele mitów i bywa albo bagatelizowany albo wyolbrzymiany. Prawda jest taka, że potrafi nawet zabić, choć ma wielkość zaledwie pół milimetra. Jeśli nie masz ochoty oddawać mu ani jednej kropli krwi, musisz najpierw obalić następujące mity:
1. Jeśli nie chodzisz pod drzewami, kleszcz ci nie grozi.
Wbrew obiegowej opinii, nie wystarczy założyć kapelusz z szerokim rondem do lasu żeby ustrzec się przed tym pajęczakiem. Kleszcze nie żerują na drzewach, a już tym bardziej nie na iglastych! Kleszcz wybiera najczęściej te miejsca, gdzie może dopaść jakiegoś ssaka, więc raczej trawy, krzaki (jałowca, leszczyny), łąki. Kleszcze to nie ninja – nie skaczą z drzew, ale potrafią wyczuć cię z daleka i przemieścić się w takie miejsce, gdzie spokojnie o niego zahaczysz nogą.
2. Kleszcz szybko powiększa swoją objętość.
Sądzimy więc, że już dniu ukąszenia zobaczymy go i wyciągniemy, zanim zdąży przekazać nam chorobotwórcze bakterie. Jednak nie bierzemy pod uwagę, że tzw. nimfy kleszcza (wczesna faza rozwojowa) mają tylko wielkość ziarnka maku i nie powiększają się aż 200-krotnie, więc może upłynąć nawet 10 dni aż uda nam się je dostrzec. Niestety, wtedy zdążą nam przekazać tyle bakterii, ile tylko mogą, a nimfy są nosicielami większej ilości chorób niż dorosłe osobniki.
3. Kleszcz jest niezwykle szybki i przebiegły.
Wprost przeciwnie. Jak już znajdzie się na twoim ciele, wędruje sobie spokojnie w poszukiwaniu najlepszego miejsca do wkłucia. Najczęściej trwa to nawet do godziny – masz aż tyle czasu, żeby temu zapobiec. Oglądaj się więc po przyjściu z lasu, a ubranie spal i zakop. Żart – wystarczy wytrzepać nad wanną i wyprać.
4. Jak już ugryzie nas kleszcz, to po nas.
Niekoniecznie. Bakteria przenosząca boreliozę potrzebuje od 12 do 72 godzin żeby dostać się do naszego organizmu. Mamy więc średnio około 48 godzin żeby się go pozbyć, choć najlepiej byłoby robić to błyskawicznie po jego dostrzeżeniu. Ponadto nie każdy kleszcz jest nosicielem groźnych bakterii, choć najlepiej chuchać na zimne i po wyjęciu kleszcza z ciała (obecnie polecane do tego celu są tzz. kleszczołapki, do nabycia w aptekach) wysłać go do laboratorium.
5. Najgroźniejszą chorobą jest odkleszczowe zapalenie mózgu.
Owszem, jest śmiertelne, powoduje paraliż mięśni i nerwów, ale można się przed nim ochronić za pomocą w 100% skutecznej szczepionki. Groźniejszą, bo podstępną chorobą jest borelioza. Daje cały zespół groźnych objawów (jak bóle mięśni i stawów, halucynacje, zmiany w psychice), które leczone są objawowo, a prawdziwa przyczyna bywa ukryta. Nie ma nawet całkowicie niezawodnych testów, które pozwolą na stwierdzenie tej choroby, a jej leczenie jest żmudne, intuicyjne i nie ma na nią leku. Całe leczenie to antybiotykoterapia.
6. Boreliozę łatwo rozpoznać, bo pojawia się rumień wokół ugryzienia.
Charakterystyczna, czerwona obwódka, która wraz z upływem czasu blednie od środka, pojawia się przy zakażeniu. Ale nie zawsze! Czasem zakażenie Borelią przebiega zupełnie bezobjawowo, a dotyczy to nawet 30% wszystkich zakażeń.
7. W razie zakażenia boreliozą NFZ nam pomoże.
Najpierw jednak chorobę trzeba potwierdzić. Niestety, w Polsce refundowany jest jedynie test ELISA, którego czułość jest bardzo słaba i prawdopodobieństwo wykrycia boreliozy wynosi zaledwie 30%! Za bardziej skuteczny uznaje się test Western Blot, ale zapłacimy za niego z własnej kieszeni – koszt ok. 300 zł. Jeśli chcemy mieć pewność, najlepiej po wyjęciu kleszcza wysłać go do badań – niestety, znów na własny koszt (ok. 150 zł). Jeśli już lekarz ma pewność co do choroby, antybiotyki są refundowane, ale już leki osłonowe nie. A trzeba pamiętać, że kuracja trwa tygodniami, a nawet miesiącami i wcale nie daje gwarancji wyleczenia.
Kleszcze to zdecydowanie nie są nasi przyjaciele. Ale nie można też wariować, bo możemy wiele zrobić, żeby zapobiec ukąszeniu. Rezygnacja z włóczenia się po lasach nie pomoże – skoro kleszcze żerują do wysokości ok. 150 centymetrów, możemy równie dobrze spotkać je we własnym ogródku albo złapać ocierając się o marny krzaczek w centrum miasta. Jeśli lubimy kontakt z przyrodą, zadbajmy o nasz ubiór. Przede wszystkim wybierajmy jasne ubrania, bo na nich kleszcz jest bardziej widoczny i zrezygnujmy z krótkich spodenek. Lepiej założyć długie spodnie, a specjaliści zalecają… naciąganie na nie skarpetek najwyżej, jak się da. Może trochę ekscentrycznie, ale jeśli wolicie: paraliż mięśni twarzy, permanentne bóle skórno-mięśniowe, problemy z koncentracją, nerkami i wątrobą (to tylko niektóre z objawów boreliozy), to już wasz wybór. Jeśli nie możemy po przyjściu do domu rozebrać się i wziąć prysznica o mocnym strumieniu, użyjmy rolki do ubrań – ściągnie wędrujące po naszym ubraniu kleszcze. Zdania co do skuteczności preparatów przeciwko kleszczom są podzielone, a opinii jest tyle, ilu fachowców. Lepiej skorzystać z natury: picie naparu z czystka zmienia zapach potu i może uda nam się oszukać genialny węch kleszcza; podobnie działają też olejki: goździków, eukaliptusa, lawendy, herbacianego.
Osobiście na myśl o kleszczach wzdrygam się i rozglądam przerażona. Ale niestety zanosi się, że najbliższe lata będą tak właśnie wyglądały – słabe zimy nie pozwalają kleszczom wyginąć, a coraz więcej ludzi zwraca się ku naturze. Grunt, to nie zwariować i dowiedzieć się jak najwięcej o tym pajęczaku zgodnie z zasadą „poznaj swojego wroga”.
Szkoda że takie artykuły pojawiają się po wakacjach, w każdej szkole i przedszkolu powinny być tablice informacyjne na ten temat. Moja Córcia też niestety zaraziła się boreliozą w tym roku, na szczęście miała rumień i w miarę szybko wdrożono leczenie. Co będzie dalej czas pokaże, ale kleszcze są paskudne i często chowają się we włosach, gdzie trudno je zauważyć…
Rok temu mój mąż znalazł na ciele kleszcza. A ze jest panikarzem od razu pojechał z nim na pogotowie. Tam go wyśmiali, że nie potrafi sobie kleszcza wyjąć!!! A na jego pytanie „I co dalej ma robić” kazali mu czekać aż pojawi się rumień. A jak się nie pojawi to znaczy ze jest zdrowy. Ten się niestety nie pojawił. Po ok pól roku mąż zaczął podupadac na zdrowiu: kolejno wysiadały mu mięśnie, stawy, bolało całe ciało tak, że nie mógł się normalnie poruszać. Pierwsza nasza myśl to borelioza. Zrobił test ELISA, WESTERN Blott i te nic nie wykazały. Biegaliśmy od lekarza do lekarza. W końcu zaczął się zastanawiać czy czy to nie jakaś choroba psychiczna skoro lekarze twierdzą ze jest zdrowy a jego wszystko boli. 3 miesiące temu napisaliśmy do stowarzyszenia chorych na boreliozę. Oni nas pokierowali do odpowiednich lekarzy, mąż zrobił jeszcze jedno badanie i wreszcie mamy diagnoze: borelioza i bartonella. Troche nam ulżyło, bo przynajmniej wiemy z czym walczymy, ale nie jest to łatwa walka. Wie to każdy kto się zetknął z tą chorobą.
Dziękuję Kingo za ten wpis
Dobrze skwintowałaś na koncu że grunt to nie zwariuować, oczywiscie trzeba zachowac zimną krew i szybko reagować, tak jak ja podczas zeszłorocznych wakacji kiedy to miała pajęczaka w kolanie. Dziś żyję i mam sie dobrze, ale to mega niebezpieczne.
kto wie jakie preparaty są najsilniejsze przeciwko kleszczom? Za tydzień jade pod namioty nad jeziora i boje sie o siebie
Czytałam bardzo duzo na temat kleszczy poniewaz pisałam referat na uczelnie z tego tematu. Mogłabym rzec że wszytsko prawie wiem o tych nicponiach , ale powiem wszystkim t szczerze ze nie ma zartow z tymi kleszczami Lepiej od razu reagowac nawet jak sie nie ma pewnosci czy to kleszcz!
Dokładnie trzy dni temu byłam z tata w lesie i wieczorem mialam okolo 10 malutkich krsteczek to byly kleszcze ktore tata starannie mi powyciagal. Ale dzis to bardzo zle sie czuje, boli mnie glowa i jestem slaba, nie wiem co mam robic , pomocyyyyyyy !!!!
Dziewczyno, nie czekaj na nic tylko idz jak najszybciej do lekarza!!!!!!!
Ostrzegam że jak sie nie potrafi wyciągać kleszcza to lepiej nich sie tego nie robi.
Dwa miesiące temu wybralam sie z synem do parku niedaleko miasta w ktorym mieszkamy. Dzieciak fajne sie bawil z innymi dzieci biegal po trawie bylo slonecznie i wesolo. Dopoki wieczorem nie zbaczylam u niego na nóżce czarnej plamki. Zaraz zadzwonilam do siostry ktora jest pieleegniarka i ona natychmiast kazla kierowac sie do szpitala. Oczywiscie z ebyl to kleszcz tak jak ona przypuszczala. Ja bym w zyciu nie pomyslala ze w parku mozna zlapac tego dziada! Wszytsko dobrze sie skonczylo ale tyle nerwow mnie to ksztowało i strachu to moje. Dlaego tez teraz bede bardziej uwazac i wszystkim mowie to samo ,ze dopoki ciebie co nie spota to myslisz ze bedzie ok, ale prawda jest inna mnie ona dopadła. niestety 🙁
Nie wyobrazam sobie zeby moje dziecko mialo kleszcza!
Nie taki straszny ten kleszcz jak go maluja, oczywiscie trzeba sie zabezpieczac i chronic bo nigdy nie wiadom ona jakiego typatrafimy ale moja cala rdzina mieszka na wsi i wszyscy chodza codziennie do lasu i kilka razy zdarzylo sie ze miali kleszcza to wujek to mama to brat i jakos kazdy wyszedl bez szwanku i moj pies co chwile ma jakiegos to na glowie to na lapie, wykrecam go i po bolu 🙂
Pamiętam jak moj tata mial kleszcza na rece. Bardzo sie martwilam o niego ale poradzil sobie z nim wyjal go wykrecil racze i do dzis juz nigdy nie mial, ja tez , ale bardzo sie tego boje unikam wiec krzakow i lasow 🙂
Centralnie na środku kolana miałem gościa. Ale na szczęście nie był zarażony.
Pierwsze co pomyślałam to ze piszesz o karaluchach, bo wlasnie takich kolegów sobie zabrałam niechcący z wakacji. Fuj , wytepilam szybko wszystko
Ja tam sie ich nie boje, nie raz wyciągalam je z ciałka i to nie tylko swojego.
Kocham las i naturę, ale zawsze po takim dniu pełnym spacerów i kontaktu z przyroda oglądam sie kilkakrotnie.
Miałam go w wakacje 2013! Byłam bardzo przestraszona od razu pojechałam na pogotowie. Miła pani pielęgniarka bez problemu mi go usunęła. Pamietam do dzis w jakim byłam strach jadąc do szpitala. Wszystko dobrze ze dobrze sie zakończyło. Nie polecam miec takiego przyjaciela na sobie.
Widzisz dobrze ze piszesz to do wiadomosci tłumu bo ja na przykład nie wiedziałam ze kleszcza mozna złapać wszędzie nie tylko w lesie. Bede teraz bardziej ostrożna. Ostrożności nigdy nie za wiele.
Mojej koleżanki z pracy córeczka przez wlasnie kleszcza walczy z bolerioza od roku. Biedne dziecko ma 6 lat i tak cierpi przez jedno głupie wyjście do lasu . Matka żałuje do dzis wolałaby zeby to na nią kleszcz wskoczył a nie na dziecko
Moj dziadek lata temu miał dwa kleszczcze naraz. Tzn po przyjściu z lasu zobaczył ze jednego ma na szyi a drugiego we włosach. Dawniej były inne czasy, poradził sobie bez problemu
Ja tez drze na myśl ze mogłabym miec kleszcza. Na szczęście nigdy go nie miałam i tak paniczne sie tego boje ze jak ostatnio ciotka chciała ze mną jechać na borowik do lasu stanowczo powiedziałam nie! Boje sie tych francowatych robaków jak ognia.
Ja robilam western blot za darmo.. W testy wychodzily mi pozytywne lekarz twierdzil ze nie mam boreliozy z tymi samymi wynkami pojechalam do kliniki we Wroclawiu i zaczeli od razu mnie leczyc…
Niestety my tego przyjaciela poznaliśmy od złej strony. Jedna z moich trojaczek (Lenka) miała teges pecha dwa lata temu. byliśmy na spacerze w lesie i następnego dnia zobaczyłam maleńką kropeczke kolo ucha. Po dwóch tygodniach na ciele pojawił się rumień. poszliśmy na badania o okazało się że zaraził ją boreliozą. Leczenie trwało sporo czasu… ale wszystko jest już dobrze. Trzeba uważać i to bardzo …