Trudną decyzję o wyborze pierwszych butów dla mojej córki mam już dawno za sobą. Ponad dwa lata temu Lenka postawiła swoje pierwsze kroki, a ja idąc za radami koleżanek szybko wpakowałam jej małe stópki w wysokie trzewiki ze sztywnym zapiętkiem i twardą jak kamień podeszwą. Chciałam żeby buty, które będzie nosić moja córka nie zakłóciły prawidłowego rozwoju jej małych stóp. Nie zakłóciły, ale tylko dlatego, że szybko zorientowałam się, iż te które wybrałam zadziałają dokładnie odwrotnie. Za 200 zł, które powędrowały na konto znanej firmy obuwniczej zafundowałam Lence spacery w butach, które usztywniały jej koślawe stópki niczym buty narciarskie. Chciałam dobrze a wyszło jak wyszło. Trudno.
Na szczęście opamiętałam się w porę i teraz wiem, że design jest ważny, ale przed nim idzie zdrowy i prawidłowy rozwój stopy. A najlepiej jeśli obie te rzeczy idą w parze. Lenka nosiła już buty z różnych firm, ale nasze ostatnie odkrycie to buty Bobux. Ona lubi je, bo są wygodne, a ja wiem, że stopy mojej córki są w nich bezpieczne.
Jeśli kupując buty dla dziecka nie chcecie popełnić mojego błędu, pamiętajcie o kilku ważnych cechach, które powinny mieć buty dziecięce, jeśli mają zapewnić dzieciom zdrowy rozwój ich stóp:
– kostka w bucie nie jest skrępowana, a but w okolicy kostki nie posiada usztywnień.
– są miękkie, mają cienką, sprężystą i lekko zaokrągloną z przodu i z tyłu podeszwę.
– zapiętek porusza się razem z piętą – zbyt twardy można poznać po tym, że się wyciera, bo pięta dziecka nie przesuwa się razem z nim, tylko się po nim ślizga. Jest wąski, bo wtedy stopa malca nie schodzi do środka i nie koślawi się.
– są wykonane z naturalnej skóry lub innego materiału, który dobrze przepuszcza powietrze i pozwala odparowywać wilgoci.
Mała stopa nie potrzebuje specjalnego wspomagania. To czego jej najbardziej potrzeba to swoboda. Tylko wtedy mięśnie pracują prawidłowo, a palce naturalnie rozwierają się dla uzyskania lepszej kontroli i równowagi.
Stara mądrość mówi, że dzieci powinny chodzić w sztywnych, twardych butach, tymczasem ciężkie i zbyt twarde obuwie ogranicza stopę, przeszkadza nie tylko w zabawie, ale też w prawidłowym rozwoju stóp. Pamiętajcie o tym kiedy następnym razem wybierzecie się do sklepu po buty dla dziecka.
Przygotowałam dla was szybki konkurs z super nagrodami. Zadanie konkursowe jest proste. W komentarzu pod tym postem napiszcie „Jaka była najgorsza rada dotycząca dzieci, jaką kiedykolwiek dostałyście”.
Po zakończeniu konkursu nagrodzę 3 osoby, do których trafią buty Bobux ( wybrane przez zwycięzców).
Konkurs trwa od 20.08.2015 r. do 27.08.2015r. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w tym poście do 31.08.2015r.
Buty Bobux wygrywają:
AnnaF.
„Najgorszą radą było to, co usłyszałam od położnych tuż po porodzie: noworodka należy dokładnie co trzy godziny (z zegarkiem w ręku!) wybudzać i karmić nawet, jeśli śpi jak zabite. Więc zaczęłam wybudzać dziecko jeszcze w szpitalu, poddając się terrorowi laktacyjnemu, polegającemu na tym, że panie kazały dokładnie zapisywać godziny karmień i jeśli spóźniłaś się z następnym 15 minut, dostawałaś ostrą reprymendę. Skutek jest taki, że moje dziecko ma półtora (!) roku i budzi się REGULARNIE co 3 godziny, woła o cyca, po czym zasypia. Za 3 godziny to samo. Włączając okres ciąży, od prawie 2,5 roku nie przespałam ciurkiem więcej niż 4 godziny… Nie wiem, jak go odzwyczaić, ale mam ochotę pojechać do tych pań po poradę, ciekawe, co powiedzą…”
Anka plus dwa
„Jako mama dwójki dzieci, niosę za sobą bagarz „mądrości” które otrzymywałam przez lata
swojego macierzyństwa. Te „mądre rady” nadal jeszcze gdzieś znajdują ujście przy spotkaniach towarzyskich,
ale z tą różnicą, że teraz udaje mi się puszczać mimo uszu cudzego wymądrzania się na temat opieki i
wychowywania nad moimi dziećmi.
Chcę podzielić się kilkoma „dobrymi radami” -te najbardziej utkwiły mi w pamięci:)
– Nie kąpiemy dziecka chorego – bo jest chore (i najlepiej żeby leżało przepocone z powodu gorączki)
– Dziecko ma być cały czas w czapce (po kąpieli, rano przy wyjściu na dwrór, jak wieje wiatr,
jak jest otwarte w domu okno, jak świeci słońce) – bo teściowa tak chowala i jej matka też.
– Nie dawać w nocy dziecku jeść – rano jak wstanie będzie mieć lepszy apetyt.
– Nie ubierać córki w niebieskie kolory – bo w przyszłości zrobi się na chłopaka.
– Nie wychodzić z dzieckiem w zimie na spacery – bo przemarznie.
– Pić bawarkę – inaczej nie będzie mleka w piersiach.
– Nie zakłada się dziecku pampersów – bo nie będzie umiało siusić do nocnika.
– Jak nie wiadomo dlaczego nagle dziecko jest absorbujące, ciągle wrzeszczy i płacze to znaczy,
że je ktoś zauroczył, należy trzy razy polizać je w czoło i trzy razy splunąć, wtedy się odmieni.
– Nie wylewa się wody z wanienki zaraz po kąpieli, to świadczy o nieszczęsciu, trzeba poczekać do rana
z jej wody.
– Jak nie możesz sobie poradzić z uśpieniem dziecka- niech się wyryczy i wypłacze, w końcu samo uśnie z wyczerpania.
– Trzeba urlop macierzyński ograniczyć do minimum i wracać szybko do pracy, żeby dziecko zbyt
nie przyzwyczaiło się do matki.
– Jak dziecko ma odstające uszy – trzeba je na noc przyklejać plastrem do głowy.
– Jak matka nie może poradzić sobie z uśpieniem dziecka – trzeba mu zamoczyć smoczek w cukrze i dać na noc.
– Owijamy noworodka w chusty i krepujemy jego ruchy, żeby miało prosty kręgosłup i stawy biodrowe.
Podobnych rad słyszłam więcej w swoijej historii rodzicielskiej. Chcę na koniec też dać jedną radę od siebie.
Ma ona zadziałać (zwłaszcza na młode mamy) motywująco i pozytywnie do roli matki. Otóż, każda kobieta ma prawo
wychowywać swoje dzieci po swojemu, a porady innych traktować z dystansem. Każda matka jest najlepszą matką
dla swojego dziecka i NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ, ŻE JEST INACZEJ. powodzenia i wytrwałości wszystkim mamuśkom! „
ninnka
„Najgorsza rade dała mi moja tesciowa dotyczyła własnie bucików, zebym kupiła małej plastikowe piekne rozowe w pepco sandałki na lato, bedzie jej chłodno : /plastikowe :/”
Buty: Bubux
Spodenki: Ma Lini
Post powstał z ramach współpracy z Bobux.
Moja najgorsza rada jaką słyszałam to to abym nie przytulała dziecka. Wiecznie to słyszałam jak moja córka była malutka. Połóż ją, po co ją nosisz/ lulasz/ całujesz, tak ją nauczysz i będziesz musiała lulać i nosić cały czas. Dodam że moja córka odkąd zaczęła chodzić ma w nosie noszenie a zasypiać też się nauczyła sama w łóżeczku. Pamiętam tylko że odpowiadałam wtedy, że po to mam dziecko żeby lulać i tulić caaały czas 🙂
„Po ukończeniu pierwszego roku życia dziecko może jeść to, co dorośli” – powiedziała znajoma nakładając swojemu dziecku frytki z frytownicy i polewając mu coli (na pytanie, czy cola to nie przesada, usłyszałam, że „przecież mu rozcieńcza!”).
Znajoma nie dała się przekonać, że dziecko może jeść to, co rodzic, o ile rodzic ma zdrową i zbilansowaną dietę.
Gdy moje dziecko zaczelo byc aktywniejsze zaczelo sie przemieszczac , chciec chodzic , raczkowac. Otrzymalem porade od znajomych zakup chodzik :` wsadzisz i bedziesz mial SPOKOJ. Nie bedziesz musial latac. ` Troche mnie wrylo. Bo jestem dumny z tego ze moge cieszyc sie nowymi doswiadczeniami jakie osiaga moje dziecko i nie uwazam to za jakis problem ze troche pobiegam za nia.Jestem mezczyzna ale nie umiem zrozumiec takiego podejscia rodzica!
Mój synek Borys od urodzenia gdy jest zmęczony bądź śpiący ssie kciuk, smoczka nie toleruje. Byliśmy na spacerze w parku, gdy pewna nieznajoma Pani w wieku ok 70 lat zatrzymała się i wykrzyknęła: O ssie kciuk! Pewnie chce pić i jeść! I jeszcze jedna sytuacja: z autobusu na temat zabawki wiszącej, bym ją zmieniła bo jest nie ładna!!!!! A to był fajowy robot Lamaze, uwielbiany przez dziecko:) „Kocham” rady od nieznajomych 😛
Z cyklu „leksykon porad wszechwiedzącej Teściowej”:
Synek po raz kolejny biega na bosaka, bez skarpetek, ją próbuje go złapać, by ubrać mu paputki, a moja teściową prawi; -został dziecko w spokoju, chodzenie na boso kształtuje jego stópki, a nie będziesz mu zakładała twarde buciki…
Dodam tylko, że buciki wcale nie były twarde 😉
Kiedys uslyszalam ze moje dziecko jest rozcieckane (czyt.rozpieszczone) bo nosze je na rekach i przytulam. Otrzymalam porade ze dziecko powinno byc troche samodzielne i potrafic sie pobawic samemu w kojcu czy lozeczku a nie ciagle z Mama! Mam 8 msc coreczke to przepraszam bardzo , po to ja urodzilam by dawac jej bliskosc i bezpeczenstwo by tulic i kochac. A nie od malenkosci nakazywac. I nie uwazam , ze przytulanie czy noszenie na rekach to jest rozpieszczanie(nie robie tego 24h). Dziecko potrzebuje Matki szczegolnie w tym wieku i te rady mnie po prostu zaskakuja. Jak Mama moze zostawic takie malenstwo np w kojcu placzace bo ono poplacze i przestanie bo ono musi pobyc troche same a nie ciagle z Mama bo bedzie rozpieszczone….NIE! nie rozumiem tego!
Nie wiem czy tylko ja się zmagam z tym, że moje dzieci notorycznie chodzą boso, zdejmują skarpety i buty i po płytkach rach, ciach , ciach … ? Już nie mam siły im tłumaczyć, zakładac od nowa, choć może nowa para obuwia , dobrze dobranego załatwiłaby sprawę .
Ot tu moja siostra postanowiła mi pośpieszyć z pomocą . Jej rada brzmiała ” niech biegają boso . Jak się przeziębią albo ich coś zaboli to będą płakać . ” . Ja do niej , że co ty w ogóle mówisz . A ona do mnie „to tylko dzieci, niech uczą się na błędach „.
Owszem, znam to powiedzenie, jednak w tej dziedzinie nie jest odpowiednie . Zdrowie dziecka jest dla mnie ważne, a takie „nieprzemyślane ” gadanie tylko drażni …
Do mnie trafia taka rada ” nie myj dziecka codziennie”
Razem z żoną mamy mnóstwo obowiązków do wykonania . Praca, obowiązki domowe, sprawy do załatwienia, opieka nad dzieckiem, gotowanie , pranie itd … Nie raz razem opadaliśmy z sił, a dzieci wciąż chciały się bawić, chodzić na spacery …
I tak właśnie postanowiła oświecić nas nasza dobra znajoma, która powiedziała : włączcie dzieciom telewizor, niech oglądają ! Przynajmniej nie będą przeszkadzać …
Rozumiem że można od czasu do czasu puścić dziecku bajkę, jednak bez przesady. Nawet po ciężkim dniu , gdy wydaje mi sie że brak mi sił staje się coś nadzwyczajnego … gdy przychodzą dzieci i ciągną mnie za rękę do zabawy ja … poddaje się. Mimo braku sił chętnie się z nimi bawię ! A rada koleżanki ? Oczywiście nie wzięliśmy jej do siebie ! Zbyt dużo telewizji szkodzi . Pozdrawiam Tomasz
Najgorsza rada jaką otrzymałam, była rada mojej teścia która powiedział : Jak Kacper ząbkuje i bardzo płacze, to najlepiej jego dziąsełka pocierać whisky !
No jak to usłyszałam to myślałam , że padne ! Przecież tak nie można . Jeden plus . Jak to usłyszała teściowa to teść chyba ładnie „obsłuchal” że takie głupoty gada !
Pozdrawiam Edyta
Moja dwuletnia córeczka bardzo intensywnie przechodziła przez tzw. okres buntu dwulatka. Kiedy byli u mnie znajomi, a ona rzuciła się na podłogę, bo nie chciałam dać jej gorącej herbaty, usłyszałam. Słuchaj nie mów do niej, ona i tak Cię nie słucha. Weź ją za bety i wystaw na balkon. Ona potrzebuje TERAPII SZOKOWEJ! Dodam tylko, że na dworze było wtedy ok -15 stopni.
Najgorsza rada była od ukochanej „Teściowej”. Mój synek miał wtedy ok 16 miesięcy i był (nadal jest) bardzo chudziutki, obecnie ma 8 lat. Ta rada to: skoro dziecko jest chude musisz karmić go bardziej treściwie!, a nie jakieś papki i chude mięsko. I tak oto za moimi plecami (gdy byłam w pracy) dziecko było karmione 3x dziennie rosołem (jałowa zupa składająca się z wody i tłuszczu z makaronem ze sklepu… ech). Po dość „burzliwych” wytłumaczeniach, zagrożeniu, że zrezygnuje z pracy dla dobra dziecka i jeszcze kilku argumentach 🙂 mój mąż ustąpił i powrócił spokój.
Najgorsza rada była od ukochanej „Teściowej”. Mój synek miał wtedy ok 16 miesięcy i był (nadal jest) bardzo chudziutki, obecnie ma 8 lat. Ta rada to: skoro dziecko jest chude musisz karmić go bardziej treściwie!, a nie jakieś papki i chude mięsko. I tak oto za moimi plecami (gdy byłam w pracy) dziecko było karmione 3x dziennie rosołem (jałowa zupa składająca się z wody i tłuszczu z makaronem ze sklepu… ech). Po dość „burzliwych” wytłumaczeniach, zagrożeniu, że zrezygnuje z pracy dla dobra dziecka i jeszcze kilku argumentach 🙂 mój mąż ustąpił i powrócił spokój. Nie dajmy się zwariować. Obecnie mój synek je wszystkie potrawy, warzywa, owoce, sery, próbuje nowych dań, nie boi się nowych smaków i nadal jest szczuplutki, żeby nie powiedzieć, że chudziutki. Taka natura.
Zaczęliśmy uczyć 2-letniego synka sikania na nocnik. Jest uparty,więc szło bardzo opornie. Było ciepło,więc próbowaliśmy też na dworze „podlać trawkę” 🙂 „Wysadzaliśmy” i nic. Rada (wolę przemilczeć od kogo) „Ściągnij mu majtki, wysadź,a potem daj klapsa w tyłek to się zsika ze strachu,albo jak go zaboli” OMG!!
Moje dziecko było niegrzeczne (bardzo foch) zwróciłem mu uwagę i co ………………..
usłyszałem że jest chłopcem i może taki być
dziwna rada
Zdecydowanie najgorsza rada, jaką usłyszałam od jednej z moich „kochanych” ciotek brzmiała: A po co ciągle za nią latasz i nadskakujesz, usadź przed telewizorem to będzie spokój.
Chyba nie muszę nic dodawać, prawda? 😉
„Dawaj dziecku słodycze, nie bedzie tak marudziło, a popatrz jak chce. Co z Ciebie za matka..” – ostatnio słyszałam te słowa od mojej ciotki. Jako że słynę z tego że nie daje mojemu dziecku żadnych słodkości (ma dopiero 1,5roku) i hardo uważam ze jest to zbędne, wielu ludzi otwiera oczy ze zdziwienia i mamrocze cos pod nosem, że ich dziecko jadło je już od 6miesiaca życia.. A z racji tego ze jestem bardzo młodą mamą (19lat) każdy bierze to za moją głupotę. Tymczasem ja chce pokazać, że moj wiek wcale nie przeszkadza w racjonalnym, świadomym wychowywaniu dziecka 🙂
Dostaję często rady od koleżanki której nie podoba się mój sposób wychowywania synka ( ona wychowuje swoich na pewno lepiej). Uważa że rozpieszczam swoje dziecko a takie dziecko wyrośnie później na ciamajdę i nie poradzi sobie w życiu, dzieci muszą być od początku twardo wychowywane. Cokolwiek to oznacza wolę rozpieszczać, przynajmniej mój synek przytula się do mnie.
Mój synek ma 6 lat. Podczas snu często zsuwa z siebie kołderkę i śpi odkryty lub obraca się w łóżku na różne strony. Usłyszałam radę, że jest malutki i powinien spać z rodzicami..;) Pozdrawiam.
Rada, która wywołała mój sprzeciw dotyczyła sposobu na naukę mojej córeczki siedzenia. Miała ona polegać na ułożeniu malucha w pozycji siedzącej i obłożenia go następnie poduszkami. Kuriozalne… Pozdrawiam.
Pierwsza rada, to jak byłam w ciąży. Pani doktor poleciła mi „piwko dla relaksu”. Prawie spadam z krzesła. A druga od koleżanki mojej babci „jak nie może spać wysmaruj plecy i klatke piersiową spirytusem, będzie spała jak aniołek, moja trójkę tak usypialam i wyrosli na ludzi” Hehe hity
Rada koleżanki, młodej matki gdy jeszcze naszego synka nie bylo na świecie :”Dziecko to BALAST, z nim juz sie nigdzie nie ruszycie więc odwiedzajcie znajomych i wyjeżdżajcie póki jeszcze możecie”. Oraz rada babci ” Jeśli dziecko nie zacznie chodzić do roczku to trzeba mu koniecznie kupić używany chodzik bo jak dlugo można dźwigać dziecko?”…
Moja córeczka przez pierwsze 2 miesiące dużo płakała. Miała częste kolki, do tego dochodziły problemy ze spaniem. Usypiała dopiero wtulona we mnie. Rade jaką otrzymałam od teściowej to, że dzieci to mali „terroryści”, że nie mam jej tak ciągle nosić i lulać bo się przyzwyczai do noszenia na rękach i nie będę miała chwili spokoju. Oczywiście się nie posłuchałam. Córka urodziła się przez cesarskie cięcie, poród ogólnie był ciężki dla mnie i dla małej. Czułam, że potrzebuje dużo ciepła i bliskości. Nie mogłabym jej tak poprostu zostawic w łóżeczku. Nie uważam, że przez to że jej dałam ciepło i poczucie bezpieczeństwa, zrujnowało to mój spokój czy też teraz kiedy ma 10 miesięcy nadal musze ją nosić. Jest bardzo szczęśliwym dzieckiem i przesypia mi całą noc 🙂
Najgorsza rada jaka kiedykolwiek usłyszałam, to żeby w 6 miesiącu przestać karmić piersią maluszka. Niestety posłucham tej rady i bardzo tego żałuję, ponieważ mleko matki to najlepszy pokarm dla maluszka, a po za tym karmienie to wyjątkowe chwile dla mamy i dla dziecka które tylko ich łączą i są po prostu piękne.
To w sumie nie była rada dotycząca dziecka, bardziej ciąży. Moja mama przy jednym spotkaniu rodzinnym jak zwykle zamartwiała się że mało o siebie dbam, za dużo pracuję i przede wszystkim za dużo dźwigam. Nie twierdzę że nie miała racji, ale stwierdzenie mojej ciotki rozłożyło wszystkich gości: „niech dźwiga, chora nie jest i ciąże utwardzi…”
Pozdrawiam 🙂
(Niektóre wpisy dały mi w tę noc sporo śmiechu 🙂 )
Ostatnio w upały przyszła do mnie położna i zapytała się co podaję mojemu dziecku do picia, bo w takie upały dziecko powinno pić. Ja na to że karmię go piersią. Położna do mnie, że powinnam podawać swojemu synkowi do picia wodę z kieliszka, takiego z którego pije się alkohol. To była jej ostatnia wizyta u mnie.
Najgorsza i za razem najgłupsza rada to aby zamknąć dziecko samo w szafie/ciemnym miejscu, w celu przezwyciężenia jego strachu do ciemności … moim zdanie nie jest to żadne rozwiązanie, ponieważ dziecko nie przestanie się bać ciemności a efekt może być odwrotny.
Gdy corka miała niespełna 3latka zaniepokoil mnie jej wygląd stop. Udalam sie do ortopedy który „poradzil żeby nic z tym nierobic ze samo sie naprawi.” Tak glupiej rady sie niespodziewalam. Co za bzdura corka miała koslawosc kolan i plaskostopie. Inny ortopeda i odpowiednie szczęśliwe obuwie i stan stop jest o wiele lepszy. Dlatego ważne jest żeby nasze dzieci miały szczęśliwe buciki wtedy ich stopki tez będą szczęśliwe i zdrowe.
Gdy corka miała niespełna latka zaniepokoil mnie jej wygląd stop. Udalam sie do ortopedy który „poradzil żeby nic z tym nierobic ze samo sie naprawi.” Tak glupiej rady sie niespodziewalam. Co za bzdura corka miała koslawosc kolan i plaskostopie. Inny ortopeda i odpowiednie szczęśliwe obuwie i stan stop jest o wiele lepszy. Dlatego ważne jest żeby nasze dzieci miały szczęśliwe buciki wtedy ich stopki tez będą szczęśliwe i zdrowe.
Najgorsza rada? Synek miał wtedy prawie pół roczku i jechaliśmy na wojskową przysięgę do brata. Znalazłam małemu fajny komplecik moro i co usłyszałam od teściowej? „Widziałam w sklepie takie malutkie trapery wiec koro Kubal jeszcze nie chodzi to możemy mu założyć te ciężkie buty żeby wyglądał jak prawdziwy żołnierz” Tak oczywiście, przyczyńmy się do tego żeby dziecko do końca życia miało problemy z nóżkami byle tylko fajnie wyglądał…
Rada, która najbardziej ruszyła moim matczynym sercem, gdy drżałam o Córki BYCIE było zdanie: proszę się zrelaksować!
……… brakło mi wtedy wszystkiego: słów, tchu, pojęcia.
Serdeczności od dwóch kobietek: jednej większej, drugiej mniejszej! 🙂
Synek nigdy nie używał smoczka, nie chciał, ja mu nie dawałam go na siłę. W związku z tą „wadą” mojego dziecka (tak, niechcenie smoczka to wada w opinii niektórych osób) usłyszałam najgorszą radę – „Dziecko musi mieć smoczek! zanurz go w cukrze, Mały na pewno polubi!”
Staraliśmy się z mężem o dziecko 7 lat, kiedy spytałam koleżankę o radę czy podjąć sie inseminacji czy od razu in vitro, odpowiedzia bym najpierw poszła na kolanach do Czestochowy czyli około 500km – zamarłam i usiadłam.
najgorsza rada, chyba taka ze po 6 miesiacy dziecko musi wszystkiego sprubowac i zeby podawac nowe rzeczy do jedzenia po troszku, efekt byl taki ze nie wiedzialam na co a dziecko mialo uczulenie i bylo cale w krostkach i plamkach,
najgorsze dostaje do dziś od osoby, która powinna świecić złotymi radami i kwintesencją spokoju;) aczkolwiek sa jeszcze na tej ziemi ludzie którzy są po prostu „ósmym cudem świata;. Najgorsza rada – człowieka który ma 60 at!!!!- cytuje- brak dyscypliny, brak zasad to najlepsze wychowanie. i nieda Bóg zeby dziecko płakało trzeba skakac i latac koło niego – nie ważne ze kopie bije zabiera pluje- ważne zeby nie płakało;) masakra. całe szczęście odpłaciło się tej Pani za brak zasad i rujnowanie całego wkładu wychowawczego mamy
Najgorszą rada jaką dostałam było chyba to ze w chwilach słabości mały klaps nie zaszkodzi. Ja jednak uważam ze nie powinno się bić dzieci.
Porada (a raczej groźba!), która najbardziej zapadła mi w pamięć związana jest z zabobonami i po dziś dzień rozpamiętuję moment, kiedy to usłyszałam… Od kiedy pamiętam, mama wpajała mi, że codzienne dbanie o higienę osobistą jest niezbędne dla naszego zdrowia! Dlatego od początku wiedziałam, że moje dziecko będę kąpać codziennie. Konsekwentnie więc to czynię (no chyba, że synek ma gorączkę i widzę, że nie jest to najlepszy pomysł). Jestem również katoliczką, więc wiadome dla wszystkich było, że nasze dziecko zostanie ochrzczone. W dniu chrztu wszystko przebiegało idealnie. Po uroczystości zaprosiliśmy najbliższą rodzinę na krótkie przyjęcie. Było bardzo ciepło, więc obawiałam się, że synek dostanie potówek, pomimo, że go nie przegrzewałam. Zbliżała się godzina kąpieli synka, więc postanowiłam wszystko przygotować. Już lałam wodę do wanienki, gdy usłyszałam za sobą rozhisteryzowany głos teściowej: „Co Ty robisz?! Chyba nie chcesz kąpać dzisiaj małego! To zmyje z niego moc wody święconej! Dziś nie wolno! Zobaczysz, że coś mu się stanie!”. Dosłownie ścięło mnie z nóg! Ona, zagorzała katoliczka wierzyła w zabobony! I chciała ryzykować zdrowiem skóry mojego dziecka, byleby tegoż zabobonu się trzymać! Oczywiście wykąpałam małego, bo w przesądy nie wierzę i wiem, że niektóre rady warto włożyć między bajki! Ale to nie koniec, bo zaraz po kąpieli usłyszałam, że powinnam przelewać nad dzieckiem wosk czyniąc znak krzyża, by dobrze spało i nie śniły mu się koszmary (teściowa już trzymała w ręce roztopiony wosk i miskę z wodą)!
okropnych rad przez 8 lat bycia mamą usłyszałam zbyt wiele, ale przypomniało mi się coś odnośnie butów, co co pamiętam za kazdym razem, kiedy je dzieciom kupuję. Nie wiem wtedy czy ma się śmiać, czy płakać. Kiedyś mi polecono,żebym zawsze kupowała dziecku buty o 2 numery większe, na początku wypychała watą, żeby nie spadały, wtedy wystarczą na wiele sezonów, zwłaszcza jeśli mowa o butach krytych. To było straszne. Pamiętam moje przeszywające spojrzenie, które rzuciłam troskliwej, przyszywanej cioci, bo nic z siebie wydusić nie mogłam.
Najgorszą poradą jaka usłyszałam dotycząca dzieci było tzw. ich „urzekanie”, czyli przeciąganie przez spodnie czy spódnice. Według męża babci (która jest bardzo wierzącą osobą – w tym przypadku widać jaka wierząca) jeżeli wychodziłam gdzieś z malutkim dzieckiem a ono potem było nieznośne czy płakało w nocy, było trzeba wykonać rytuał przeciągnięcia przez spodnie czy spódnicę. Absurd, absurd i jeszcze raz absurd.
„Jaka była najgorsza rada dotycząca dzieci, jaką kiedykolwiek dostałyście”.???
…i co z tego,że Twoje dziecko płacze i nie je,przecież moje tez tak miało…ter słowa usłyszałam od najlepszej przyjaciółki…
koszmar
„nie chce spać?
przebudza się w nocy?
nie masz czasu zająć się domem?
nie masz kiedy odpocząć?
po prostu – chcesz mieć święty spokój, wypić spokojnie jeszcze ciepłą herbatę, obejrzeć serial, ba!,cały sezon?
daj dziecku wyciąg z makówki! ja to piłam, moje dzieci to piły, wnuki też mogą!
spokój, nawet do 20 godzin dziecka nie ma!”
– Babcia Jasia
(którą baaardzo kochamy, ale córeczka za młodu nie była zostawiana pod jej opieką na dłużej, niż trwa przygotowanie porcji mleka) 😉
Niedawno zostałam świeżo upieczoną mamą, a że pierwszy raz to rady były dla mnie jakże ważne. Karmiąc córeczkę piersią strasznie bolały mnie sutki (miałam poranione), gdy córcia ssała ja płakałam z bólu. W tedy to właśnie siostra (ma dwójke dzieci) doradziła mi żebym jak najszybciej odstawiła dziecko od piersi używając różnych argumentów.. a ja głupia posłuchałam 🙁
Najgorsza? Zdecydowanie od jednej z „forumowiczek” na znanym forum. Mój synek był dzieckiem bardzo wrażliwym i jeśli miał w dzień za dużo wrażeń ( a miał wtedy jakieś 8-9 miesięcy) w nocy strasznie płakał i trudno było mu się wyciszyć. Wiecie jaką złotą radę dostałam? „POLIŻ SOBIE PALEC I ZRÓB NA JEGO CZOLE ZNAK KRZYŻA, A PÓŹNIEJ SPLUŃ 3 RAZY PRZEZ LEWE (LUB PPRAWE- ze śmiechu nie pamiętam…) RAMIE”. Wbiło mnie w ziemię, bo na takie „praktyki” uważam za kompletną pomyłkę i czarną magie…
najgorszą rade jaką usłyszałam to że jak dziecko płacze należy dawać mu smoczek posypany cukrem masakra!!!!!!
Tę radę dostałam od teścia. Podczas odwiedzin w ich domu, pewnego pięknego poranka, gdy weszłam do kuchni zobaczyłam, że teść karmi moją córkę żelkami. Była 7 rano, a on doskonale zna moje zdanie na temat słodyczy. Popatrzył na mnie i powiedział: „Takie możesz jej dawać. Są dobre na apetyt, bo kwaśne”…
NIGDY NIE MIEJ DZIECKA! Dzieci płaczą, zabierają czas i pieniądze. Pierzesz te ubranka, codziennie pierzesz. Nieprzespane noce, o Boże koszmaar! „MAMO, KUP MI TO, TAMTO, SIAMTO”. Dzieci wysysają Ci z mózgu resztki cierpliwości i zabierają bezcenne chwile 'świętego spokoju’! Dziecko to dramat, nie chciej ich mieć. — kiedyś usłyszałam taką niepoRADĘ w telewizji. I halo pani Renato G.!!! Mam dziecko. Kocham gdy płacze i gdy się śmieje, uwielbiam wydawać pieniądze na jej zachcianki, pranie, sprzątanie i gotowanie dla niego. Nieprzespane noce? Były dwie. A mój święty spokój jest jeszcze bardziej święty i spokojny, gdy moje dziecko jest przy mnie..
Gdy mój maluszek w niektórych sytuacjach gryzł kogoś lub coś np.mebel,to moja znajoma poradziła mi że najlepiej jest również ugryźć maluszka a wówczas zrozumie że źle robi.A gdy nas maluszek bije mamy również mu oddać-zastrzeliła mnie jej brutalność…
Jak każda matka też byłam i jestem zalewana stertą apsurdalnych rad. Gdy moja córka była niemowlakiem a moja teściowa zobaczyła jak ją kąpię okrzyczała mnie (prawie wyrywając dziecko) że dziecka nie można kąpać w temperaturze otoczenia 23 stopnie tylko trzeba nagrzać do 30, a po drugie nie mogę jej moczyć uszu bo woda już z tamtąd nie wypłynie (chodziliśmy często na basen gdzie nurkowała, dobrze że teściowa tego nie widziała) 😀 hahaha, do teraz zastanawiam się gdzie ta woda miała by się zaklinować :D. Teraz kiedy córka ma 2,5 roku a od ok 6 miesięcy odstawiliśmy wózek do piwnicy i chodzimy codziennie na spacery od 1 do 2 godz. teściowa (podskakując jak piłeczka do ping ponga) radzi bym wypakowała wózek spowrotem bo wszystkie dzieci w tym wieku muszą jeszcze jeździć w wózku. Na pieszo nie wolno chodzić na spacery bo się spoci i zachoruje. (Może i by tak było gdybym ubierała moje dziecko jak ona swoje w zimowa kurtke przy 25 stopniach).
Skarbnicą rad i porad wszelakich jest moja teściowa. Oto kilka z nich:
1) przy zmianie pieluszki należy trzymać dziecko ręką za szyję. Nie będzie się wtedy wiercił.
2) w ciąży należy wypijać jeden kieliszek wina dziennie, żeby zapobiec anemii
3) dziecko, które ma rok i jeszcze nie chodzi należy zaprowadzić do lekarza, ponieważ może być opóźnione w rozwoju
4) nie wolno reagować na płacz malucha. Dziecko musi się nauczyć, że nie wolno niczego wymuszać
5) wszystkie produkty w sklepach są niezdrowe o ile nie zabójcze. Należy kupić maszynę do robienia jogurtów, dodawać samemu żywe kultury bakterii i tylko takie produkty mleczne podawać
Mam nadzieję, że wystarczy tych głupot 🙂
Mój syn w okolicy ust ma naczyniaka. Najbardziej szokujacymi radami jakie dostałam były : rada nr 1 – iść do osoby zmarłej i przeciągnąć palcem (nieboszczyka) wskazującym po zmianie przy wardzie. Tylko w strone osoby zmarłej żeby zabrała go ze sobą. Szok.. rada nr 2 – po stosunku wysmarować miejsce nasieniem. Reszta super rad które dostałam to przy tych pikuś 🙂
Mój synek przez pierwsze 3 miesiące bardzo dużo płakał. Praktycznie przez pierwszy cały rok. Najgorszą poradą jaką usłyszałam od znajomych mających już dzieci oraz od lekarza pediatry to iż mam go zostawić aż się wypłacze, uśnie ze zmęczenia bo jak go tak przyzwyczaję do brania na ręce to będzie to wykorzystywał. Jak może lekarz lub inna osoba powiedzieć coś tak strasznego. Przecież takie małe bezbronne dziecko nie płacze bez powodu, potrzebuje ciągłej bliskości mamy i najbliższych mu osób. Nigdy nie pozostawiałam dziecka aby się wypłakało, zawsze reagowałam. Teraz ma prawie 2 lata i jest bardzo uczuciowy i związany bardzo z rodzicami. Mam nadzieję że mój czas poświęcony dziecku oraz oddanie zaprocentuje w przyszłości i mój syn nigdy nie będzie obojętny na krzywdę innych ludzi.
Najgorsza rada jaką usłyszałam w temacie wychowania dziecka dotyczyła przyuczania do nocnika. Otóż pewna osoba powiedziała mi, że dzieci wysadza się na nocnik już w 3 miesiącu życia, żeby się odzwyczajały od pieluch. Nawet nie mogę powiedzieć, że zjeżył mi się włos na głowie. Ja całkowicie zdębiałam, a ciarki przeszły przez całe moje ciało. Nie wyobrażam sobie tego przyuczania, gdy dziecko jeszcze nie potrafi samo siedzieć (a co dopiero komunikować swoje potrzeby). Mam tylko nadzieję, że nie będę miała okazji zostawić swojego maluszka sam na sam z nadgorliwą nauczycielką!
Nawet nie muszę się rozpisywać bo najgłupszą radę otrzymałam od cioci kiedy to moje trzymiesięczne dziecię strasznie płakało a ona na to ” przecież nie tak dawno go karmiłaś. Nie karm go. On nie jest głodny. Jak będziesz go tak często karmiła to go utuczysz”. Nie wiem. Może powinnam mu od razu odchudzanie zafundować 🙂
Najgłupsza rada jaką słyszałam to w kwestii wychowywania mojego dziecka.
Gdy córa miała 2 latka przechodziła okres testowania mnie i sprawdzania na ile może sobie pozwolić. Ja oczywiście wyznaczałam dziecku granice których przekroczyć jej nie pozwalałam.
Tamtego dnia jechałyśmy do moich dziadków. Córa stojąc na przystanku stwierdziła że jest baaardzo „zmęczona” i koniecznie muszę wziąć ją na ręce. Dodam że ławka była w połowie pusta więc wytłumaczyłam jej, że jeżeli jest zmęczona to może sobie usiąść. Zachęcała ją nawet do tego Pani która tam siedziała. Niestety dziecko me uparcie obstawało przy swoim. Ja cierpliwie tłumaczyłam jej dalej, że jeżeli jest zmęczona to może sobie usiąść. W rzeczywistości nie miała czym być zmęczona a to był zwyczajnie pokaz jej chimerów i chęć postawienia na swoim. Córa w końcu by odpuściła bo to nie pierwszy raz kiedy sprawdzała na ile może sobie pozwolić….niestety do akcji wkroczyło kółko wzajemnej adoracji. Wszystkie starsze Panie zaczęły komentować, że jaka to ja „zła matka”, że za ich czasów „matki nie były takie leniwe” i że „ulegały wszelkim zachciankom swoich dzieci” (ja sobie takich czasów nie przypominam)….i że jeszcze że „oh jakie te dzisiejsze matki są!!”. Moje córa chłonęła wszystkie słowa jak gąbka…w efekcie dosłowne się na mnie obraziła! Autobus przyjechał, a ja walczyłam z dzieckiem które nie dość, że nie chciało na ręcę, na kolana, nie chciało siedzieć na siedzeniu w autobusie ani trzymać się barierki, dosłownie nic nie chciało a już wgl żeby jej dotykać. W trosce o jej bezpieczeństwo oraz to, że Pan kierowca akurat miał w nosie czy jestem na etapie tłumaczenia dziecku jak ma się zachować, czy zajęłam wygodne miejsce siedzące, musiałam trzymać ją za rękę na siłę co by krzywda się jej nie stała. Na szczęście to były tylko 3 koszmarne przystanki! 3 przystanki przez które moje dziecko szarpało się obrażone na mnie i 3 przystanki kiedy wysłuchiwałam komentarzy ponad połowy autobusu. Wtedy każdy był mądrzejszy ode mnie….a nikt nie próbował mnie zrozumieć. Do tego córa chłonęła każde następne negatywne słowo….W końcu jednak dotarliśmy do miejsca docelowego….jedna kobieta czując niedosyt wybiegła jeszcze za mną z autobusu i dodała „Pani nie może doprowadzać dziecka do takiego stanu! Bo nabawi się jeszcze jakiejś nerwicy!”
Nienawidzę jak ktoś mi się wtrynia w wychowywanie mojego dziecka. Do tego w mniemaniu prawie wszystkich babć jest rozpieszczanie dzieci i ulegania ich zachciankom….
Moją nagorszą radą bylo powiedzenie ze dziecko krmione mlekiem matki do 3 roku życia jest niezdrowe poniewaz mleko traci swoje wlasciwosci odzywcze a to nie prawda dziecko juz nie jest karmione a jego odpornosc na choroby jest wieksza świetnie się chowa i nie mamy z nim żadnego problemu
Najgorsze rady, jakie dostawałam dotyczyły mojej diety – że mam jeść tylko gotowane i tego nie, tamtego nie – gdybym tego posłuchała to musiałabym żyć o chlebie i wodzie… albo nawet o samej wodzie… Na szczęście swój rozum mam i jem dosłownie wszystko na co mam tylko ochotę a mojej córeczce od pierwszego dnia życia nic nie jest, tryska zdrowiem i dobrym humorem 🙂
Mija pierwsza doba od narodzin mojego brzdąca. Jestem po cesarskim cięciu. Mam maluszka przy sobie i przystawiam go do piersi. Nagle do sali wchodzi teściowa z moim mężem. „Oooo jaki śliczny bobasek!”- mówi uradowana. I nagle: „Oszalałaś! To twoja pierwsza próba karmienia? I przystawiasz dziecko do lewej piersi, chcesz żeby dziecko było leworęczne? Zaczynamy od prawej piersi. Nie słyszałaś?”. Przechodząca położna to usłyszała i wybuchła śmiechem. Mina teściowej= bezcenna. I nagle podsumowała: „A wy jesteście inne pokolenie i się nie znacie…”
Rad usłyszałam tyle ze uszy wiedły od natłoku,najlepsza była taka że dziecko powinno mieć blisko lampe,która ma być właczona cały dzien i noc,gdyz dziecko potrzebuje ciepła i swiatła niczym kurczak z wylegarni.lekko mnie zamórowało,poczytałam popytałam i nikt tego nie stosuje oprocz mojej doradczyni..której dzieci teraz nie potrafia zasnac bez zapalonej lampy..
Najgorsze rady to duża część porad internetowych, zakłamań na temat zachowań dziecka i wmawiania, że wszystko co robi zmierza ku chorobie. Przy pierwszym dziecku żona siedziała w internecie i studiowała każde zachowanie dziecka, czemu jeszcze nie raczkuje, czemu ma piąstki zaciśnięte, czemu taka chuda. Na każde tego typu pytania widniała choroba i oczywiście lekarz, który leczy daną dolegliwość. Cierpliwie musiałem sam siedzieć w internecie i szukać wiarygodnych informacji i na bieżąco wybijać z głowy wymysły żony. Nie obyło się bez stresów, więc ludziska czytajcie ale i myślcie przy tym.
Trudno w to uwierzyć, ale najgłupszą radę otrzymałam od położnej. Synek po urodzeniu (jak większość noworodków) miał bardzo suchą skórę. Położna poradziła mi, by umyć go… w szarym mydle. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo jak wiadomo szare mydło właśnie wysusza, ale że byłam młodą, spanikowaną i niedoświadczoną mamą, postanowiłam jej zaufać. Nie muszę chyba mówić, jaki efekt otrzymałam. Synkowi skóra schodziła płatami niczym kameleonowi, a ja myślałam, że wpadnę w nerwicę ech…
Wiele takich rad się przewija odkąd jestem mamą, jedna z nich to dlaczego czytam takiemu maleństwu jak jeszcze nie rozumie.
Czytając wszystkie „dobre rady ” napisane w komentarzach włosy się na głowie jeżą. Często są to porady dotyczące tak ważnej kwestii żywienia. Też od początku słyszałam mnóstwo porad pt. w wieku 4 miesięcy to mój syn dostawał już kapuśniak, a Ty ją tym mlekiem głodzisz (siostra mojej babci). Jednak i tak najgorsze są rady udzielane przez lekarzy, położonych i innych specjalistów. Ja swoją najgorszą radę dostałam od lekarza ginekologa do którego udałam się na pierwszą wizytę po porodzie. Dodam, że byłam u tego lekarza pierwszy i ostatni raz. Jego rada brzmiała tak: może ja się nie znam, w końcu mam tylko 35 lat doświadczenia hehehe, ale zupełnie niepotrzebnie i bez sensu jest karmić piersią dłużej niż do 7 miesiąca. Jak dziecko skończy 7 miesięcy i dalej będzie pani karmić to proszę do mnie przyjść coś zaradzimy. Nie do końca zrozumiałam co ma na myśli, ale szybko zostałam uświadomiona. Tak, Pan doktor chciał mi dać zastrzyk na zatrzymanie laktacji. Teraz wybieram lekarzy z mniejszym doświadczeniem, ale bardziej współczesnymi poglądami. I nadal karmię piersią.
NAJGŁUPSZA I NAJGORSZA RADA ŚWIATA : Nie noś na rękach bo się przyzwyczai!
* jak można nie brać własnego dziecka na ręce
* czemu mam odmawiać mojemu Maluszkowi możliwości poprzytulania
* czemu mam odmawiać mojemu Skarbowi bliskości
* czemu nie może być u mnie na rękach gdy czuje się tam bezpiecznie i szczęśliwie
* czemu nie mam go utulać kiedy akurat tego potrzebuje
CZY TY „dobra rado” też chciałabyś, żeby ktoś Cię odtrącił gdy potrzebujesz bliskości i przytulenia
TULMY SWOJE DZIECI ILE WLEZIE, bo tak szybko rosną, że już niedługo miną te beztroskie i NAJPIĘKNIEJSZE CHWILE, gdy możesz dawać 100000000000 buziaków i nie usłyszysz : „Mamo weź , bo koledzy patrzą” 🙂
Genialna radę dała mi Pani Pediatra, na szczęście była tylko krótko na zastępstwo w naszej przychodni.
Na moje pytanie, co zrobić żeby córeczka (wtedy miała ok 15 miesięcy) nie chodziła tyle na paluszkach, stwierdziła że mam jej założyć zimowe buty, lewy na prawą nogę i odwrotnie. Ta damm! Że też wcześniej nie wiedziałam o tym sposobie 😉
Moją najgorszą radą była informacja, że każde dziecko musi się wypłakać, jeśli powodem płaczu nie jest głód, chęć picia bądź mokra pielucha.
Najgorsza rada jaka dotarła do moich maminych uszu (nigdzie dalej nie dotarła,bo była aż tak….głupia?) dotyczyła obcinania włosków dla mojej córki. Teściowa uważa,że nie ścina się włosków dzieciom do czasu PIERWSZEJ KOMUNII ŚWIĘTEJ! Coś jej się chyba terminy z zabobonów pomyliły 🙂 Zabobon mówi,że do 1rż,a nie Pierwszej Komunii Świętej. Jeżeli posłuchałabym tej złotej rady,moja córka wyglądałaby co najmniej jak dziecko dżungli,bądź jakiś mało ogarnięty hipis 🙂
Najgłupszą radą jaką otrzymałam było to, że dzieci trzeba trzymać krótko i jak zrobią coś nie po naszej myśli należy im się lanie.
Rada prosto z epoki kamienia łupanego 🙁
O wiele więcej zyskam rozmową i tłumaczeniem, niż dużo łatwiejszym sposobem jakim jest podniesieniem ręki na bezbronną istotkę.
Właściwie większość rad, które dostałam była dość głupiutka w założeniu, że wszystkie dzieci są takie same.
Ale jedna szczególnie zapadła mi w pamięć.
Raz, że ”odpowiedni” moment. Kiedy jeszcze byłam nieopierzoną i mało pyskatą, wiedzoną hormonami poporodowymi matką.
Dwa, świetna konstrukcja zdania: ,,jak chcesz dobrze dla dziecka, to <wykorzystaj mój jedynie słuszny sposób". Taki miniszantaż z haczykiem.
Trzy, sama treść tej rady. Że mam zostawić płaczące dziecko a ono magicznie zaśnie. Tak się składa, że nie wierzę w koncepcję 3-5-7. Ani w żadne metody wychowawcze bazujące na stwierdzeniu, że noworodek to złośliwy, wyrachowany przebrzydły krogulec, a jego płacz to coś w rodzaju ,,ale jaaaa chcę nowego smartfona". No, ale jak już pisałam, byłam matką mało stabilną, więc skorzystałam z opcji idąc wieczorem pod prysznic. Tata siedział w pokoju obok i słuchał płaczu. Aż zwiędły mu uszy.
Cztery: kolejnego razu zostałam spytana jak działa, a osoba zaczęła domagać się podziękowań za ''oświaty kaganek" 😉
I pieć, jak wisienka na torcie – doskonały wtręt na koniec, kiedy stwierdziłam, że to nie działa niestety: Ale to nie jest normalne.
Nawet bez poporodowych hormonów ciśnienie śmignęłoby mi do góry.
Ale abstrahując od wszystkiego, uważam większość rad za niezmiernie wkurzające. Zmieniające się mody i koncepcje wychowawcze mimo wszystko jakoś nie dały rady zepsuć ludzkości. Moje dziecko podchodowane do kilku lat na rodzicielstwie bliskości jakoś nie za bardzo różni się od synka koleżanki stawiającej na francuski chów. Kluczem jest chyba to, że każda z nas robi, co robi, z miłości. A dla nadgorliwych, jedną radę mam i ja: reagować i mówić i tak macie kiedy: sporo się słyszy o patologii "za ścianą" i wszyscy wkoło milczą.
Dawanie dziecku wywaru z maku na lepszy sen..
Najgorszą radą była ta, że musi być ochrzczone.
Gdy byłam w ciąży naoglądałam się różnych programów dla mam, w których wypowiadali się pediatrzy o opiece nad maluszkiem, naczytałam się książek. Jakie było moje zdziwienie, gdy po porodzie wiele osób głównie starszych kobiet doradzało mi rzeczy kompletnie sprzeczne z tym czego się nauczyłam. „Dziecko musi mieć zawsze czapkę na głowie koniecznie z klapkami na uszy, bo go przewieje”, „musi mieć zawsze długi rękawek”, „jak śpi w dzień to zasłoń zasłony”, „zamknij okno, bo nalecą komary”, „jest 8 stopni, w takie zimno w z dzieckiem na spacer?”, „jak ma zaparcie, to wsadź dziecku termometr do pupy”, „kup sobie smycz dla dziecka, to nie będziesz musiała się schylać, jak chcesz to ci kupię”. To wszystko są relikty z przeszłości, dawniej tak się w Polsce dzieci chowało, ale niestety są u mnie na wsi takie dzieci, które w największy upał chodzą z długim rękawem i klapkami na uszy.
Mam caaały arsenał takich rad. Moja teściowa uwielbia mnie pouczać:P I ten wywód ciągnie się i ciągnie… Ja przedstawię skróconą wersję:PA najnowszy hit to: „Po co wyrzucasz pieniądze w błoto i takiemu maleństwu (dziecko 15 miesięcy) kupujesz buty? Takie dziecko na dworze w wózku powinno jeździć, a Ty pozwalasz jej latać? Zobaczysz będziesz płakać u ortopedy jeszcze! do drugiego roku życia maluch nie powinien tak latać na nóżkach! I buty niepotrzebne do tego czasu. Mój syn (a mój małżonek w jednej osobie) do 2 latek butów na oczy nie widział. Latał w skarpetkach po domu lub rajstopkach a na dworze tylko w wózku! I bezpieczniej i zdrowiej dla nóżek. a jak zimno to podwójne skarpety na rajstopki, gruby koc i tak wychodziliśmy. Ale najlepiej nie wychodzić jak chłodniej, to i dziecko zdrowsze! Absolutnie żadnych butów!P.s. I dziwić się, że mój mąż ma teraz obsesję na punkcie butów i ma więcej par niż ja:P
najgorsza rada, jaką dostałam od położnej po porodzie to ta, aby dziecko przepajać w upały wodą z glukozą… Sama woda jednak w zupełności wystarczy 😉
Najgorsza rada, to rada Grzegorzowej, znachorki żeby Rozalkę włożyć do pieca na trzy zdrowaśki… a tak poważnie to rada mojej mamy, która kazała mi nosić córeczkę na rękach, gdy ta tylko zamiauczała…efekt był taki,że bujałam ją na rękach do trzeciego roku życia i mega wielkie wyrzuty sumienia,że dziecko płacze. Rozpieściłam a może lepsze słowo rozbestwiłam tą moją ukochaną jedynaczkę wówczas,że czułam się jak średniowieczny więzień z wielką, żelazną kulą u nogi i niemal słyszałam pobrzękujące kajdany. Jęcząca córcia poszła do przedszkola, my poszliśmy, jak to mówią „na swoje” i powoli zaczęliśmy oddychać. Wyrosła na fajną dziewczynkę, bynajmniej nie uczepioną matki,a raczej Matki Polki wprost z karykaturalnych obrazków. A i rodzeństwo przybyło, zadowolone, bo babcia jest fajna i pozwala szaleć na działce…Spotkania z babcią niezbyt częste, ale zdrowe i niestresujące, uprzejme telefony,życzenia na Dzień Babci i od razu atmosfera w rodzinie stała się radośniejsza i niezwykle serdeczna:)
witam wszystkie mamuśki.
najgorsza rada- gdy wyszłam ze szpitala smarowałam pępuszek mojej córeczki maścią i dobrze się goiło po kilku dniach przyszła na wizytę położna stwierdziła że nie należy smarować żadnymi maściami tylko spirytusem i pokazała jak to się robi według niej a dziecku na drugi dzień polała się krew, już więcej jej nie zaprosiliśmy. oczywiście można słuchać z poprawką na wszystko.
pozdrawiam
Jak każda mama, otrzymałam w swojej krótkiej historii macierzyństwa (18 miesięcy) mnóstwo (bez)cennych rad. Z tej całej skarbnicy, którą śmiało można by opublikować w formie sagi, wyłuskam dwie rady, które tematycznie wpasowują się akurat w ramy konkursu 🙂
Jak już wspomniałam, dumną mamą jestem 18 miesięcy. Każde dziecko rozwija się w swoim tempie, jednak moje skromne doświadczenie już mi mówi, że wszyscy oczekują, że tempo to będzie szybkie lub w każdym razie zbliżone do tempa rozwoju okolicznych dzieci- od własnych, przez kuzynostwo, a na dzieciach sąsiedztwa „zza płotu” kończąc. Jakaż więc była rozpacz, gdy Tosia mimo upływających miesięcy nie przejawiała specjalnego zainteresowania chodzeniem! Kulminacja nastąpiła w dniu pierwszych urodzin, które dla wielu są magiczną barierą, którą dziecko powinno przekroczyć na własnych nóżkach. Moje dziecko miało jednak inne plany, mało tego! Nawet nie raczkowało, a jedynie przesuwało się w dziwaczny sposób na pupie (zastępcza, mniej popularna forma raczkowania). Usłyszałam wtedy garść złotych rad, które przyjmowałam z uśmiechem i wdzięcznością, puszczając szybko w zapomnienie i nigdy nie zamierzając wykorzystać:
– Twojemu dziecku potrzebny jest chodzik. (I tu seria opowieści, jak to wszystkie „nasze” dzieci chodziły w chodzikach)
– Kup dziecku ortopedyczne buty i stawiaj je na nóżkach, nieważne że nie chce, musi ćwiczyć nogi!
Rady te mogłabym mnożyć, szanując jednak czas i oczy jury dwie powyższe uznałam za najbardziej absurdalne a zarazem, z uwagi na charakter konkursu, godne uwagi. By historię zakończyć happy endem dodam tylko szybko, że Tosia ostatecznie dumnie skorzystała ze swoich przezgrabnych nóg w wieku 16 miesięcy; w chodzeniu w nie ortopedycznych, acz zalecanych przez fizjoterapeutów butach jest rozkochana, a dziś byłyśmy na wizycie u ortopedy na kontrolnej wizycie „po nauce chodzenia” i ortopeda orzekł, że biodra są cudowne jak woda z Lichenia więc warto byłoby to uczcić.. np. nową parą butów, na jesień 🙂
PS Na wizycie byłyśmy z młodszą, zaledwie miesięczną siostrą Tosi i biodra równie licheńsko cudowne co u starszej. Mam nadzieję, że zacznie chodzić szybciej, niż T., bo w prezencie na roczek otrzymałyśmy chodzik, który udawałam że używam, a w rzeczywistości stał, smutny i samotny, w kącie pokoju 😉 Jeśli M. zacznie chodzić szybciej, to może teście zapomną o istnieniu tego wielce wspaniałego prezentu 😉
W ciągu mojej ciąży i już po porodzie byłam wręcz atakowana przez „dobrze” radzących . Po przeczytaniu posta od razu przypomniały mi się dwie najciekawsze rady . Pierwsza , trochę hardcorowa : ” nie jeść za dużo kurczaków w ciąży , bo jeśli to będzie chłopiec to mu ptaszek nie urośnie ” (!). Druga wynikała z tego ,że przed Świętem Zmarłych moja córka nie była jeszcze ochrzczona. Doradzono mi abym w takiej sytuacji nie zabierała dziecka na cmentarz (!) Ale… myślę, każdy ma prawo radzić a każda matka ma obowiązek racjonalnie się do tego odnieść 😉
„Kupę musi robić przynajmniej raz dziennie. Jak nie zrobi, to lewatywa mydlinami albo czopek glicerynowy do pupy i pójdzie na pewno.” Takie coś nie uzalezni i rozleniwi maluszka? „Nie uzalezni. Spokojnie.” (Rada pana doktora; niemowlak karmiony tylko piersią.)
„Kupę musi robić przynajmniej raz dziennie. Jak nie zrobi to lewatywa mydlinami albo czopek glicerynowy do pupy i pójdzie na pewno. Takie coś NIE uzależnia, spokojnie.” (Niemowlak karmiony tylko piersią) Rada pana doktora. ;]
Najgorsza rada jaką usłyszałam zaraz po wyjściu ze szpitala od położnej to żeby przy karmieniu piersią jeść tylko chudy rosół i pić tylko niegazowaną wodę. Po tygodniu takiego odżywiania z braku sił nie mogłam wstać z łóżka. I szybko się opamiętałam.
Najgłupsza rada jaką dostałam to żeby nie używać windi bo synek zostanie homoseksualistą… Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć na to :-/
Najgłupszą radę jaką usłyszałam jest… „Nie karm piersią mleko modyfikowane też jest ok…” Może i jest… Ale ja wtedy gdy usłyszałam tą radę potrzebowałam wsparcia a nie głupich komentarzy… Cóż tak czasami w życiu bywa, że się słyszy nie to co się chce usłyszeć. A przy drugim dziecku już nie będę słuchać żadnych głupich rad… Człowiek uczy się najlepiej na swoich własnych błędach.
Chyba najbardziej idiotyczną „radę” jaką dostałam wygłosiła mi położna. Stwierdziła, że mam spać z małym dzieckiem przy zapalonym świetle bo dzieci nie mogą spać w ciemności! o.O
Nie wyjaśniła idei takiego postępowania, a mnie tak wryło, że zdążyłam tylko pomyśleć: „bo w brzuchu to dzieci mają na co dzień dyskotekę…”
Pozdrówka! 🙂
Jestem młoda mama a w naszym życie był krótki okres gdy moja Lenka miała kolkę, czytałam o tym w internecie, gdy jedna kobieta opisała że gdy jej dziecko jak ma kolkę to przywiązuje je do łóżeczka, która matka by tak zrobiła swojemu dziecku? Czy ona była bez serca? Bym podała link tej strony ale to było już dawno a w chwili obecnej nie mogę odszukać tego komentarza. Od tamtej pory gdy czegoś nie wiedziałam to kontaktowałam się z położna, lub po prostu dzwoniłam do mamy.
Otrzymałam kiedys „dobrą” radę : ” Daj dziecku troche piwa do picia na lepszy apetyt” Ta ideologia jest bardzo przeciwna mnie samej, w życiu dziecku alkoholu nie podałam i nie podałam i nie rozumiem jak mozna tak robić i powiedzieć.
„Musisz wszystko myć i dezynfekować, żeby nie dopuścić do tego, żeby dziecko miało kontakt z bakteriami – bo bakterie powodują przeróżne choroby” – powiedziała pielęgniarka-teściowa. A my wcale nie na złość, czasem nieświadomie, ale pozwalamy na kontakt z bakteriami, bo według nas nie da się ich wyeliminować. Jak się nie da całkowicie wyeliminować, to trzeba się na nie uodpornić.
´ Ciocie dobra rada sa wszedzie i wiemy to nie od dzis. slyszalam wiele rad dotyczacy dzieci lecz do momentu gdy sama nie zaszlam w ciaze mnie nie do konca ruszaly , nie do konca potrafilam sie w czuc role i odczucia innych Mam , jak ona moze to odbierac. Gdy na swiat przyszlo moje dziecko dopiero sie zaczelo i poczulam to na wlasnej skorze. Oczywiscie lubie jak ktos mi doradzi czy da dobre slowko. Ale wszystko w granicy rozsadku. Najbardziej przykra rada dotyczaca mojego dziecka byla rada ktora dotknela takze mnie. Na poczatku mojej drogi macierzynstwa bardzo chcialam karmic , nie wyobrazacie sobie jak sie staralam by tylko miec pokarm , a gdy przyszedl ten wyczekiwany dzien gdzie bol ulzyl i z przyjemnoscia moglam miec corke przy sobie. Bo Bywaly chwile gdzie corka plakala , byla dosc marudna ja jako swieza mama ,pierwszego dziecka nie do konca bylam wprawiona w role a tym bardziej w role karmienia nie zawsze udalo mi sie prawidlowo podac piers , wiec corka sie denerwowala(caly czas sie uczylam) i w tymze momencie otrzymalam porade tym samym poczulam sie jakby ktos przejechal mnie czolgiem. : Martyna Ty wez odstaw to dziecko od piersi bo robisz mu wieksza krzywde, nie widzisz ze ono placze i jest marudne. Moze masz cos nie tak z pokarmem ? Moze nieprawidlowo jesz ? Lepiej by bylo gdybys podala mm. Uwierzcie , ze jak to uslyszalam nogi mi sie ugiely poczulam sie tak zle, ze nie macie pojecia. To ja mloda mama , chcaca bardzo karmic , starajaca sie bardzo dlugo o pokarm. Nie chcialam sie poddawac i zamiast dobrej rady milego slowka otrzymalam takie cos? Zalamalam sie i myslalam czy faktycznie jest z tym pokarmem cos nie tak czy faktycznie robie dziecku krzywde ? Podobno pokarm Mamy jest najlepszy , to o co chodzi? Ale tez w jednej chwili powiedzialam NIE! Nie tyle sie staralam by tak latwo zrezygnowac. I tak oto najgorsza porada dotyczaca mojego dziecka i tym samym mnie wyleciala jednym uchem a karmie do dnia dzisiejszego. Moje dziecko jest zdrowe , radosne i bardzo szczesliwe ze jest blisko Mamy a dla mnie uczucie niesamowite!
Gdy Franek miał 8 miesięcy zostawiłam go pod opiekę siostrze i jej mężowi na trzy godzinki. Pech chciał, że siostra musiała wyjść z domu i Franek został sam na sam z wujem.Gdy tylko przekroczyłam próg ich mieszkania, zbaraniałam na widok bawiącego się szkraba kostkami lodu. Gdy zwróciłam mu uwagę, że to stanowczo nieodpowiednia zabawka i Franek mógłby się nimi po prostu zakrztusić, on mi odpowiedział: „Przecież się rozpuszczą, co nie?” Co jak co, ale szwagra się nie wybiera, niestety.
NAJGORSZĄ RADĘ DOSTAŁAM W SZPITALU. MIAŁAM CIĘŻKI PORÓD I STRACIŁAM DUŻO KRWI. PIELĘGNIARKI I LEKARKI KAZAŁY MI SIĘ DOBRZE ODRZWIAC W DOMU I JEŚĆ WSZYSTKO NA CO MAM OCHOTĘ. WIĘC JA ZROBIŁAM SOBIE PYSZNĄ KALAFIOROWĄ ZUPKĘ I KAKAO. OJ SZYBKO TEGO POŻAŁOWAŁAM I MIAŁAM WYRZUTY SUMIENIA ZE MOJA CÓRCIA TAK PRZEZE MNIE CIERPI. OD TAMTEGO CZASU JADŁAM TYLKO TO CO POLECAJĄ DLA KOBIET KARMIĄCYCH I NIE SKUSIŁAM SIĘ NAWET NA KOSTKĘ CZEKOLADY. WYTRZYMAŁAM PÓŁ ROKU 🙂 FIGURKĘ MIAŁAM LEPSZĄ 🙂 I CÓRCIA MIAŁA SZCZĘŚLIWY BRZUSZEK 🙂
Najgorsza rada? Chyba nigdy o niej nie zapomnę !
Byłam młoda, nie doświadczona, potrzebowałam czasem dobrego słowa i pomocy.
Pewna osoba doradziła mi, abym do pieluszek jednorazowych dodatkowo wkładała pieluchę tetrową, w ten sposób zaoszczędzę na pampersach, bo tylko pieluchę wypiorę. Podobno jedna lekarka tak robiła przy swoim dziecku i sobie chwaliła, a ja głupia z mężem młoda matka uwierzyła. Po paru dniach, gdy dziecko zaczęło mi się odparzać, obudziłam się i zrozumiałam, że chyba oszalałam. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, jak tak mogłam postąpić i słuchać głupich rad. Dziś mam drugie dziecko , słucham tylko siebie i mojego instynktu.
Najgorsza i najbardziej absurdalna rada: Nie podcinać dziecku włosów do ukończenia przez niego pierwszego roku życia, ponieważ może zachorować. To nic, że dziecku wchodziła już grzywka do oczek. Oczywiście rady tej nie posłuchałam, a synek jest zdrowy i ma sie dobrze.
Najgorsza rada jaką dostałam dotyczyła wychowania mojego dziecka. Poradzono mi bym do 6 roku życia traktowała ją jak królewne i na wszystko pozwalała. Nastepnie od 6-12 r.ż. traktowała jak niewolnika i sią nią we wszystkim wysługiwała. Po 12 r.ż. powinnam nasze kontakty przekształcić w bycie najlepszymi koleżankami. Taka metoda miała zapewnić mi bardzo dobrze wychowane i szczęśliwe dziecko! Ja jednak nie zdecydowałam się jej stosować! I wiecie co? Mam bardzo mądrą i szczęśliwą córeczkę 😉
„Dzieci nie powinny biegać boso”.
Najgorsza rada wg mnie to ” nie nos tyle dziecka, bo go przyzwyczaisz i nic nie bedziesz mogla zrobic”. Jejku jak to uslyszalam to trafil mnie szlag…jak mozna tak mowic? Przeciez jak chcialam miec dziecko, to bede je nosic i tulic ile tulko chce…a obowiazki domowe jeszcze mi sie znudza. Dziecko szybko rosnie i potrzebuje milisci, przytulania ile tylko sie da…i nigdy nie dalabym komus tego typu rady… trzeba miec swoj glos rozsadku i nie sluchac rad mam dla ktorych wazniejszy jest porzadek niz bliskosc z dzieckiem…
Najgorsza rada, to ta którą stosują wszystkie ciocie i babcie. Moje dziecko ma ich dużo, a każda chciałaby je dokarmić, tłumacząc: „Dziecko powinno jeść tyle ile chce! Ono najlepiej wie czego i ile potrzebuje. Nie bądź dla niego taka surowa. To tylko jedno/kawałek/odrobina…” Po tych słowach często następuje wpychanie słodyczy, albo połączenia słodyczy z parówkami, kanapkami i różnymi innymi wspaniałościami.
przez cały okres ciąży i nie tylko tych „super” rad było duzo, począwszy od: karm dziecko mm bo ty taka chuda ze pewnie woda ci z piersi leci po dziecko zimą powinno siedzieć z domu +10 a gdzie ty z tym dzieckiem w ten mróz idziesz 😉 wodę do picie zawsze trzeba słodzic bo dziecko innej nie wypije, a i po co dziecku porządne buty jak tak szybko rosnie ze zaraz za małe i nowe trzeba kupic. A jeszcze jedno jak dziecko mocno płacze np kolki napewno przeuroczone i trzeba w nocy nad łóżeczkiem wbić jajko kurze do szklanki z wodą i potem wstawic pod łóżeczko niby to jajko pochłania ZŁE MOCE 😉
Z pośród najgorszych rad jakie kiedy kolwiek dostalam muszę wyróżnić 2 bo nie wiem która gorsza..Pierwsza to żebym nie nosiła dziecka na rękach bo je rozpuszcze nie posluchalam nosilam tulilam i jakoś nie rozpuscilam druga jeszcze gorasza ze zeby wychować dziecko trzaba dawać klapsy bo inaczej sie nie da wychować .Ja syna wychowalam bez klapsow i jest normalnym dzieckiem .Teraz czekam na córkę i podejscia nie zmienię!!!!!!
Mam przyjaciela. Nazywa się Niunio. Uwielbiam go ssać. Jest zawsze przy mnie ale głównie mama daje mi go wieczorem kiedy zasypiam i kiedy zaczynam mocno płakać. Uspokaja mnie. Zdarza się dosyć często muszę przyznać, że wypluwam Niunia na ziemie, wtedy mama dokładnie go myje pod bieżącą wodą i zawsze nosimy przy sobie specjalne chusteczki, aby w razie czego można było Niuńka wyczyścić. Mama mówi, że to dlatego, że na ziemi jest dużo bakterii, których nie można jeść bo będzie się chorym. I ja mamie wierzę, ale moja babcia chyba nie, bo za każdym razem jak smoczek mi wypadnie babcia mówi: „po co ty to myjesz, wystarczy wylizać” i zaczyna się jatka, bo mama się denerwuje. Kiedyś nawet babcia, dała mi taki wylizany smoczek i wicie co, jakoś nie miałem ochoty go wsadzać do buzi. Mama mówi, że w buzi dorosłego jest jeszcze więcej bakterii niż na ziemi, a dodatkowo mogę zarazić się próchnicą – kimkolwiek jest ta pani ja nie chce mieć z nią nic doi czynienia. Kiedy babcia wychodzi, mama mówi, że „rady babci są ze średniowiecza”. Pozdrawiam Zuzia 🙂
Najgorsza rada jaką słyszałam to nie reaguj na każde płakanie dziecka – ono potrzebuje się czasem po prostu wypłakać…
Ciekawe jak inaczej ma dać mamie do zrozumienia, że coś dzieje się źle, że ma mokro, że jest głodne, że coś boli itp. Aż żal ściska, że są ludzie, którzy tak postępują i ich dzieci nie mają poczucia bezpieczeństwa w najważniejszej dla nich osobie!
Tylko naturalne karmienie spowoduje, że dziecko nie będzie miało w przyszłości problemów z orientacją seksualną, więc trzeba karmić jak najdłużej… taką poradę z najdziwniejszych i najgłupszych usłyszałam:-)
Najgorsza rada? „Wyjmij kolczyk z wargi bo wydłubiesz dziecku oczko!”. Śmiech na sali 🙂 no i oczywiście czapka. Zakładaj czapkę bo zapalenie ucha będzie, tak samo jak skarpetki. 38 stopni na dworze, ale skarpety muszą być. Najlepiej do sandałów… A dzieciak zapocony. Cóż. Każdy wie lepiej jak wychowywać, ubierać i zajmować się naszymi dziećmi. A najbardziej te osoby, które dzieci nigdy nie miały.