Trudną decyzję o wyborze pierwszych butów dla mojej córki mam już dawno za sobą. Ponad dwa lata temu Lenka postawiła swoje pierwsze kroki, a ja idąc za radami koleżanek szybko wpakowałam jej małe stópki w wysokie trzewiki ze sztywnym zapiętkiem i twardą jak kamień podeszwą. Chciałam żeby buty, które będzie nosić moja córka nie zakłóciły prawidłowego rozwoju jej małych stóp. Nie zakłóciły, ale tylko dlatego, że szybko zorientowałam się, iż te które wybrałam zadziałają dokładnie odwrotnie. Za 200 zł, które powędrowały na konto znanej firmy obuwniczej zafundowałam Lence spacery w butach, które usztywniały jej koślawe stópki niczym buty narciarskie. Chciałam dobrze a wyszło jak wyszło. Trudno.
Na szczęście opamiętałam się w porę i teraz wiem, że design jest ważny, ale przed nim idzie zdrowy i prawidłowy rozwój stopy. A najlepiej jeśli obie te rzeczy idą w parze. Lenka nosiła już buty z różnych firm, ale nasze ostatnie odkrycie to buty Bobux. Ona lubi je, bo są wygodne, a ja wiem, że stopy mojej córki są w nich bezpieczne.
Jeśli kupując buty dla dziecka nie chcecie popełnić mojego błędu, pamiętajcie o kilku ważnych cechach, które powinny mieć buty dziecięce, jeśli mają zapewnić dzieciom zdrowy rozwój ich stóp:
– kostka w bucie nie jest skrępowana, a but w okolicy kostki nie posiada usztywnień.
– są miękkie, mają cienką, sprężystą i lekko zaokrągloną z przodu i z tyłu podeszwę.
– zapiętek porusza się razem z piętą – zbyt twardy można poznać po tym, że się wyciera, bo pięta dziecka nie przesuwa się razem z nim, tylko się po nim ślizga. Jest wąski, bo wtedy stopa malca nie schodzi do środka i nie koślawi się.
– są wykonane z naturalnej skóry lub innego materiału, który dobrze przepuszcza powietrze i pozwala odparowywać wilgoci.
Mała stopa nie potrzebuje specjalnego wspomagania. To czego jej najbardziej potrzeba to swoboda. Tylko wtedy mięśnie pracują prawidłowo, a palce naturalnie rozwierają się dla uzyskania lepszej kontroli i równowagi.
Stara mądrość mówi, że dzieci powinny chodzić w sztywnych, twardych butach, tymczasem ciężkie i zbyt twarde obuwie ogranicza stopę, przeszkadza nie tylko w zabawie, ale też w prawidłowym rozwoju stóp. Pamiętajcie o tym kiedy następnym razem wybierzecie się do sklepu po buty dla dziecka.
Przygotowałam dla was szybki konkurs z super nagrodami. Zadanie konkursowe jest proste. W komentarzu pod tym postem napiszcie „Jaka była najgorsza rada dotycząca dzieci, jaką kiedykolwiek dostałyście”.
Po zakończeniu konkursu nagrodzę 3 osoby, do których trafią buty Bobux ( wybrane przez zwycięzców).
Konkurs trwa od 20.08.2015 r. do 27.08.2015r. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w tym poście do 31.08.2015r.
Buty Bobux wygrywają:
AnnaF.
„Najgorszą radą było to, co usłyszałam od położnych tuż po porodzie: noworodka należy dokładnie co trzy godziny (z zegarkiem w ręku!) wybudzać i karmić nawet, jeśli śpi jak zabite. Więc zaczęłam wybudzać dziecko jeszcze w szpitalu, poddając się terrorowi laktacyjnemu, polegającemu na tym, że panie kazały dokładnie zapisywać godziny karmień i jeśli spóźniłaś się z następnym 15 minut, dostawałaś ostrą reprymendę. Skutek jest taki, że moje dziecko ma półtora (!) roku i budzi się REGULARNIE co 3 godziny, woła o cyca, po czym zasypia. Za 3 godziny to samo. Włączając okres ciąży, od prawie 2,5 roku nie przespałam ciurkiem więcej niż 4 godziny… Nie wiem, jak go odzwyczaić, ale mam ochotę pojechać do tych pań po poradę, ciekawe, co powiedzą…”
Anka plus dwa
„Jako mama dwójki dzieci, niosę za sobą bagarz „mądrości” które otrzymywałam przez lata
swojego macierzyństwa. Te „mądre rady” nadal jeszcze gdzieś znajdują ujście przy spotkaniach towarzyskich,
ale z tą różnicą, że teraz udaje mi się puszczać mimo uszu cudzego wymądrzania się na temat opieki i
wychowywania nad moimi dziećmi.
Chcę podzielić się kilkoma „dobrymi radami” -te najbardziej utkwiły mi w pamięci:)
– Nie kąpiemy dziecka chorego – bo jest chore (i najlepiej żeby leżało przepocone z powodu gorączki)
– Dziecko ma być cały czas w czapce (po kąpieli, rano przy wyjściu na dwrór, jak wieje wiatr,
jak jest otwarte w domu okno, jak świeci słońce) – bo teściowa tak chowala i jej matka też.
– Nie dawać w nocy dziecku jeść – rano jak wstanie będzie mieć lepszy apetyt.
– Nie ubierać córki w niebieskie kolory – bo w przyszłości zrobi się na chłopaka.
– Nie wychodzić z dzieckiem w zimie na spacery – bo przemarznie.
– Pić bawarkę – inaczej nie będzie mleka w piersiach.
– Nie zakłada się dziecku pampersów – bo nie będzie umiało siusić do nocnika.
– Jak nie wiadomo dlaczego nagle dziecko jest absorbujące, ciągle wrzeszczy i płacze to znaczy,
że je ktoś zauroczył, należy trzy razy polizać je w czoło i trzy razy splunąć, wtedy się odmieni.
– Nie wylewa się wody z wanienki zaraz po kąpieli, to świadczy o nieszczęsciu, trzeba poczekać do rana
z jej wody.
– Jak nie możesz sobie poradzić z uśpieniem dziecka- niech się wyryczy i wypłacze, w końcu samo uśnie z wyczerpania.
– Trzeba urlop macierzyński ograniczyć do minimum i wracać szybko do pracy, żeby dziecko zbyt
nie przyzwyczaiło się do matki.
– Jak dziecko ma odstające uszy – trzeba je na noc przyklejać plastrem do głowy.
– Jak matka nie może poradzić sobie z uśpieniem dziecka – trzeba mu zamoczyć smoczek w cukrze i dać na noc.
– Owijamy noworodka w chusty i krepujemy jego ruchy, żeby miało prosty kręgosłup i stawy biodrowe.
Podobnych rad słyszłam więcej w swoijej historii rodzicielskiej. Chcę na koniec też dać jedną radę od siebie.
Ma ona zadziałać (zwłaszcza na młode mamy) motywująco i pozytywnie do roli matki. Otóż, każda kobieta ma prawo
wychowywać swoje dzieci po swojemu, a porady innych traktować z dystansem. Każda matka jest najlepszą matką
dla swojego dziecka i NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ, ŻE JEST INACZEJ. powodzenia i wytrwałości wszystkim mamuśkom! „
ninnka
„Najgorsza rade dała mi moja tesciowa dotyczyła własnie bucików, zebym kupiła małej plastikowe piekne rozowe w pepco sandałki na lato, bedzie jej chłodno : /plastikowe :/”
Buty: Bubux
Spodenki: Ma Lini
Post powstał z ramach współpracy z Bobux.
Jako mama dwójki dzieci, niosę za sobą bagarz „mądrości” które otrzymywałam przez lata
swojego macierzyństwa. Te „mądre rady” nadal jeszcze gdzieś znajdują ujście przy spotkaniach towarzyskich,
ale z tą różnicą, że teraz udaje mi się puszczać mimo uszu cudzego wymądrzania się na temat opieki i
wychowywania nad moimi dziećmi.
Chcę podzielić się kilkoma „dobrymi radami” -te najbardziej utkwiły mi w pamięci:)
– Nie kąpiemy dziecka chorego – bo jest chore (i najlepiej żeby leżało przepocone z powodu gorączki)
– Dziecko ma być cały czas w czapce (po kąpieli, rano przy wyjściu na dwrór, jak wieje wiatr,
jak jest otwarte w domu okno, jak świeci słońce) – bo teściowa tak chowala i jej matka też.
– Nie dawać w nocy dziecku jeść – rano jak wstanie będzie mieć lepszy apetyt.
– Nie ubierać córki w niebieskie kolory – bo w przyszłości zrobi się na chłopaka.
– Nie wychodzić z dzieckiem w zimie na spacery – bo przemarznie.
– Pić bawarkę – inaczej nie będzie mleka w piersiach.
– Nie zakłada się dziecku pampersów – bo nie będzie umiało siusić do nocnika.
– Jak nie wiadomo dlaczego nagle dziecko jest absorbujące, ciągle wrzeszczy i płacze to znaczy,
że je ktoś zauroczył, należy trzy razy polizać je w czoło i trzy razy splunąć, wtedy się odmieni.
– Nie wylewa się wody z wanienki zaraz po kąpieli, to świadczy o nieszczęsciu, trzeba poczekać do rana
z jej wody.
– Jak nie możesz sobie poradzić z uśpieniem dziecka- niech się wyryczy i wypłacze, w końcu samo uśnie z wyczerpania.
– Trzeba urlop macierzyński ograniczyć do minimum i wracać szybko do pracy, żeby dziecko zbyt
nie przyzwyczaiło się do matki.
– Jak dziecko ma odstające uszy – trzeba je na noc przyklejać plastrem do głowy.
– Jak matka nie może poradzić sobie z uśpieniem dziecka – trzeba mu zamoczyć smoczek w cukrze i dać na noc.
– Owijamy noworodka w chusty i krepujemy jego ruchy, żeby miało prosty kręgosłup i stawy biodrowe.
Podobnych rad słyszłam więcej w swoijej historii rodzicielskiej. Chcę na koniec też dać jedną radę od siebie.
Ma ona zadziałać (zwłaszcza na młode mamy) motywująco i pozytywnie do roli matki. Otóż, każda kobieta ma prawo
wychowywać swoje dzieci po swojemu, a porady innych traktować z dystansem. Każda matka jest najlepszą matką
dla swojego dziecka i NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ, ŻE JEST INACZEJ 🙂 powodzenia i wytrwałości wszystkim mamuśkom! 🙂
A ja mam nawet radę dotyczącą butów… Gdy mój synek postawił swoje pierwsze samodzielne kroczki , teściowa stwierdziła, że muszę mu koniecznie kupić buty do chodzenia po domu z twardą podeszwą i wysokim zapiętkiem trzymającym kostkę… bo biegał na bosaka…
I tak zostało 🙂 stópki zdrowe, a jak buciki to z elastyczną podeszwą….
Najgorszą radą jaką usłyszałam było ,, nie przytulaj za często swojego syna bo będzie rozpieszczone! Zostaw niemowle w łóżeczku a on już sobie pradzi!!! Daj mu tylko jeść i pić i wystarczy!! ,, Najgorsze słowa jakie słyszałam! Jak można nie rzytulać i nie brać na rączki takiego słodkiego maleństwa!
Cóż…najgłupsza rada jaką usłyszałam…brak. Tak, tak, brak. Taki psikus. I chyba to jest najdziwniejsze, że mnie te rady ominęły. Czuję się więc jak ufolud na ziemskim padole. Dziwadło okropne. Bezradzie totalne. I co ja dziecku swemu przekaże? Dziwność w genach zapisaną i brak rad. Takie dziwy 😉
Najgorszą „poradę” dostałam, gdy musiałam wrócić do pracy i przyzwyczaić córkę do butelki. Mój powrót wiązał się z nieobecnością na 12 godzin. Wcześniej podawałam mleko jedynie z piersi, na żądanie. Niestety przez 3 tygodnie córka stanowczo się sprzeciwiała. Próbowaliśmy wszelkich pozycji, trików (w zasadzie mój narzeczony, który miał opiekować się córką w czasie mojej pracy). Zdesperowana szukałam pomocy wszędzie, u pielęgniarki, na forach, w grupie wsparcia dla kobiet karmiących. Czas mnie ponaglał, został tydzień do rozpoczęcia pracy. Córka miała zaledwie 5 miesięcy (w tym czasie mieszkałam za granicą, gdzie urlop macierzyński trwa 6 m-cy). W tej wyjątkowo stresującej sytuacji dostałam „cenną” poradę- nie przytulaj dziecka i je przegłódź! Samo zechce jeść, nawet z butelki! Byliśmy zdesperowani. Nawet opuściliśmy kilka posiłków, ale na szczęście szybko przekreśliliśmy tą metodę, która wywołuje w dziecku jedynie strach, brak poczucia bezpieczeństwa i rozgoryczenie. Nikomu nie życzę takiego stresu i poczucia bezsilności.
Nie zostawiać prania na polu gdy się ściemni bo mały nie będzie spać. Przelewać woskiem głowę gdy mały przez sen płacze i wiele innych jak dla mnie ZABOBONÓW.
Najgorsza rada oj było ich parę. Gdy podawałam witaminę K synek bardzo wymiotował ( moja lekarka kazała nadal podawać ją ponieważ się ustatkuje bo mały chorował wcześniej) Teściowa nie dawaj dawniej się nie dawało i dzieci żyją… niestety posłuchałam po pewnym czasie musiałam podawać podwójna dawkę witaminy bo mały zaczął chorować. Potem źle karmisz trzymaj pierś nie ma jak mały oddychać bo dawniej się uciskało żeby dziecko miało lepiej oddychać a potem zastój mleka w tym miejscu. Teraz wiem jestem mamą i muszę w wielu sprawach liczyć na swój instynkt macierzyński bo tak to by było o wiele lepiej w naszym życiu. Mały teraz rośnie nie długo trzeba kupić pierwsze jego butki jak zacznie raczkować by stopy pomalutku się przyzwyczaiły żeby nie było problemu ze potem nie będzie chcieć chodzić w bucikach bo ich nie lubi a tak też było w rodzinie żeby małemu nie ubierać buty potem dziecko chodziło ale bez butów
Miałam 2 takie historie:
1) Po urodzeniu dziecka miałam nawał mleczny, więc stwierdziłam, że będę odciągać pokarm, w razie kryzysu, żeby był mój pokarm a nie sztuczne. Na mój pomysł położna i rodzina zareagowały podobnie, „nie rób tego, bo piersi muszą przyzwyczaić się i nauczyć produkować pokarm w ilości wystarczającej dla dziecka”. Przestałam więc odciągać, szybko okazało się, że pokarmu mam za mało, a dziecko się nie najada i musiałam zacząć dokarmiać dziecko mlekiem modyfikowanym. Żałuje, że posłuchałam innych zamiast iść za przeczuciem, teraz mogłabym dalej karmić moje 7-miesięczne dziecko piersią, a nie kombinować z daniami.
2) Pani położna (chyba niedouczona) przy wizycie patronażowej na pytanie o ściąganie skórki chłopcu z napletka powiedziała, żeby tego nie robić tylko poczekać „aż podrośnie i żeby zachęcić go samego do ściągnięcia, zrobić to jako formę zabawy”. Oczywiście nie posłuchałam tej rady i co jakiś czas sama podczas kąpieli delikatnie wykonywałam zabieg. W chwili obecnej jest wszystko ok, natomiast moja siostra która ma o rok starszego syna posłuchała tej rady i w tej chwili kiedy jej dziecko ma 1,5 roku tak na prawdę nie da się zachęcić do „takiej zabawy”, własna ingerencja zrobiła się bolesna. Lekarz musiał mu na siłę ściągać skórę. Napletek jest cały popękany i obrzmiały, siostra smaruje blizny „sterydem” zapisanym w szpitalu. Kuracja kilkumiesięczna (no i steryd), oby nie zrobiły się zrosty…
czapeczka i jeszcze raz czapeczka… najlepiej w dzień i w nocy.. podczas kąpania, spaceru w 30 stopni tez, w 37 tez nie zaszkodzi ;p
Najgorsza w skutkach okazała się rada : karm na życzenie dziecko. Pewnie w większości przypadków to się sprawdza,ale moje dziecko miało żółtaczkę i dostało antybiotyk w pierwszych dobach, nie przybierał na wadzę jak należy i chciała go lekarka skierować do szpitala. Na szczęście po złej radzie trafiła się położna Anioł która kazała go budzić i dokarmiać, mały śmignął w oczach. Tylko dziś nosi okulary i ciągle myślę że to przez radę „karm na życzenie”.
Córka jak się zmieniły panie w przedszkolu nie chciała zostawać, kurczowo trzymała się za szyję i płakała na co pani przedszkolanka zza biurka ” niech pan zostawi, troszkę sobie popłacze i jej przejdzie”, całe szczęście płacz usłyszała wspaniałą Pani dyrektor , przyszła i zabrała spokojnie małą za rączkę do siebie.
Najgorsza rada jaką dostałam do dzis ją pamiętam :jeśli chcesz aby dziecko zdrowo się rozwijało włóż pod poduszkę malenstwa 3 listki laurowe. „:( ???
Najgorsze rady były podawane w książkach z lat 80-tych, że należy karmić niemowlę co 4 godziny nie zważając na to czy dziecko płacze, czy nie ( popłacze i przestanie). Całe szczęście, że miałam mądrą , starszą o 44 lata mamę, która skrzyczała mnie widząc , że próbuję tak postępować , jak było napisane w poradnikach . To Ona mówiła mi, że dziecku trzeba dać pierś wtedy, kiedy chce, bo ono samo wie ile potrzeba mu pokarmu, to Ona też kazała mi przytulać i nosić córeczkę, gdy płakała, a nie czekać aż sama przestanie płakać , tak jak to było doradzane przez osoby piszące poradniki dla młodych mam. Trudno mi teraz uwierzyć , że takie bzdurne „rady” były w tamtych czasach zarówno w książkach medycznych jak i naukowych .
Moja najgorsza rada jaką dostałam nawiązuje do tematu butów. Otóż kiedy chciałam kupić pierwsze buty mojemu synkowi moja ciocia poradziła mi abym nigdy nie kupowała ich za dużych ponieważ stopy urosnąć za wielkie. Buty muszą być dopasowane lub przyciasne to wtedy stopy będą małe… Teraz kochana ciociu kup małemu dziecku za małe buty :-/
Radę , którą Wam przedstawię dała mi teściowa:
„Niech Gabi lize żywicę, będzie od tego zdrowa”.
Na wsi, u teściowej, tak ponoć się robiło
I nigdy, przenigdy leku się nie kupiło.
Teściu jak radę swej żony usłyszał,
Krzyknął ze strachem: ” Chyba żem się przesłyszał! ”
Z rady teściowej nie będę korzystała
Bo nie chcę by żywicę lizała ma mała.
Moja prababcia sypie jak z rękawa przesądami i wierzeniami ludowymi, które mają chronić dzieci przed chorobą i nieszczęściem.
Pierwsza rada prababci: „dziecku należy obgryzać paznokcie, nie obcinać, bo inaczej oślepnie.”
Moja zaskoczona mina i totalna dezorientacja spotkały się z takim wyjaśnieniem:
„kawałek paznokcia może przecież prysnąć dziecku w oko”.
Radę tą z czystym sumieniem zignorowałam – nie używam cążek, które powodują „pryskanie” paznokci, a poza tym jestem ostrożna i umiejętnie obchodzę się z nożyczkami.
Druga rada prababci: „nie wolno obcinać włosków dziecka przed ukończeniem przez nie pierwszego roku życia, bo może to spowodować, że będzie głupie”. Nie wiem co ma piernik do wiatraka – rada została odrzucona.
Trzecia rada prababci – „gdy na skórze dziecka pojawi się jakaś krostka, wystarczy ją przetrzeć spirytusem salicylowym”. Jakoś nie widzi mi się, żeby delikatna skóra maluszka była gotowa na kontakt ze spirytusem, który wysusza naskórek.
Ze względu na wiek babci, kulturalnie wysłuchałam jej rad i spokojnie włożyłam je między bajki, a w razie jakichkolwiek wątpliwości dotyczących mojego szkraba, kontaktowałam się z pielęgniarką środowiskową lub lekarzem pediatrą.
,,Żeby dziecko nie płakało trzeba dać mu czopka i masz problem z głowy ”
,, jak cię dziecko nie słucha nastrasz je ze oddasz je do domu dziecka i nigdy po nie nie wrucisz ”
Ja jestem facetem buty chętnie wygram dla chrześniaka! Co do wspaniałych propozycji: kiedyś jedna „mamusia” dała mi radę, że dziecko powinno jeść dużo i to na co ma ochotę, wspominając swoją 18sto miesięczną(!) córkę, którą faszerowała pizzą, frytkami i różnymi innymi tego typu rzeczami, mówiła o tym całkiem naturalnie jakby to była normalka, może się nie znam ale dla mnie to było niewyobrażalne. Co śmieszniejsze mówiła mi o tym jak jechaliśmy z jej małą do szpitala w sprawie cholesterolu:) to nie żart.
Mój synek przez pierwsze pół roku życia nosił szynę derotacyjną na stopy przez 23 godziny na dobę. Rada była taka żeby nie wychodzić z nim na spacery bo co ludzie powiedzą lub zdejmować mu wtedy szynę, ryzykując zdrowie jego stóp.
Płacze? Niech płacze! Pies – szczeka, dziecko – płacze.
moim zdaniem najgorszą radą jaką usłyszałam było że nie da się wychować dziecka bez dania mu kilku solidnych klapsów za każdą zbrojoną rzecz, bo jest za małe by zrozumiało zwykłe tłumaczenie że postąpiło źle .. dziecko nie tresowana małpka, potrzebuje dużo miłości i akceptacji a nie ciągłych kar, zresztą nawet zwierzęta potrzebują dużo miłości ze strony trenera. Dzieci są bardzo inteligentne i bardzo dużo rozumieją tylko trzeba mieć do nich dużo cierpliwości i odpowiednie podejście 😉
Mój synek gdy miał trzy latka miał problem z oczkiem.Na powiece wyskoczył mu dość duży jęczmień. Zatroskana teściowa poradziła mi abym znalazła starszą panią ,najlepiej po menopauzie która napluje mu na powiekę. Zdaniem teściowej obecne w ślinie obce bakterie zabiją jęczmień w ciągu kilku godzin.
Na jakiej poduszce kładziesz go spać? Przecież leży za płasko. Może mu się coś stać. A, gdy zmieniłam poduszkę to: Boże przecież on będzie miał krzywy kręgosłup. Za wysoko główka. Zostałam przy poduszce na której leży płasko 😉 ale takich rad było wiele wiele innych. O buty, karmienie, o noszenie na rękach, o usypianie, o kąpanie, o ubieranie itd. Itp.
Rada mojej teściowej gdy moja 3 miesieczna córka miała czkawke „daj jej łyżeczkę cukru to zaraz przejdzie” cycki mi opadły :/
…że „dzieci i ryby głosu nie mają”. A przecież dziecko ma wiele do powiedzenia i dziecko należy słuchać. Od dziecka się można wiele nauczyć i z dzieckiem się dorasta do roli rodzica.
Ciężko wybrać najgorszą „babciowa ” radę.. Może taka, żeby nie nosić za dużo Lenki, bo przywyknie , albo że dziecka po wizycie w przychodni (po szczepieniu) nie można myć, albo że nawet przy 30 stopniowym upale dziecko musi mieć skarpetki. No ciężko wybrać 😉
Mam jeszcze jedną, ta jest chyba najgorsza, jak moje dziecko tuz po urodzeniu miało problem ze zrobieniem kupki i głośno przy tym plakalo, tesciowa poradziła mi żebym włożyła dziecku w odbyt mini kawaleczek surowego ziamniaka….to ponoć ładnie rozluznia odbyt
długo czekałam na moje dwa małe skarby, chętnie też słuchała różnych dobrych rad.
Niestety niektóre były niedorzeczne inne śmieszne. Mnie osobiście najbardziej nie przypadła do gustu rada dotyczącą usypianie dziecka a mianowicie jeżeli dziecko płacze niech się wyplacze a potem zasnie, nigdy nie zostawiam moich dzieciaków w taki sposób w łóżeczko.
Ciexko
„Nie dawaj dziecku tyle jeść, bo będzie grube” tak sobie wymyśliła moja babcia, kiedy karmiłam mojego trzymiesięcznego synka piersią „na zawołanie”.
„Staranie się” o moje bliźniaczki zajęło lata; dziesiątki testów z jedną tylko kreską, kilka zimnobrzmiących zabiegów krioprezerwacji zarodków, niezliczone wizyty w ośrodku adopcyjnym, setki smutnych i pełnych nadziei dziecięcych oczu. W końcu znaleźli się: 4 miesięczna Weronika i Alicja czekają na dom. Szukają mamy. Wbrew pozorom spraw papierkowych nie było tak wiele. O wiele więcej było „dobrych rad” – babć, cioć, kuzynek. A najgorsza z nich? Chyba ta mówiąca, żeby dziewczynek nie informować o ich pochodzeniu. Stworzenie fałszywej historii ich pojawienia się w naszym życiu. Życie w ciągłym strachu, że może ktoś, kiedyś, niechcący, tak przez przypadek zwyczajnie się wygada…
*…znalazły się….
Jaka była najgorsza rada dotycząca dzieci, jaką kiedykolwiek dostałam? Taka bym do skończenia pierwszego roku przez córeczkę nie pokazywała jej swojego odbicia w lustrze, bo to bardzo źle wróży. A kolejna rada mojej inteligentnej babki to bym nie dawała dziecku aż 120 ml, bo 80ml spokojnie wystarczy bym nie upasła dziecka…. Brak słów 🙂
Nie zmywać z głowy ciemieniuchy do drugiego roku życia bo mu zaszkodzi i nie będą mu włosy rosły na głowie
Nie zmywać z głowy ciemieniuchy do drugiego roku życia bo mu zaszkodzi bo nie będą dziecku włosy rosły na głowie
ahahah, moja ciocia na alergię dziecka radzi: „żeby je odczulić to musisz je karmić tym na co są uczulone, i to dużo. To organizm się przyzwyczai i po problemie.” Podziękowałam i nigdy nie skorzystam 😉 na szczęście ona już swoje odchowała 😉
Niedawno pojechałam z małym w odwiedziny do rodziny na wieś. Akurat wypadły tam imieniny jednej z ciotek, odbyła się więc impreza, której mój syn był clou programu. Gdy na stół wjechał pyszny tort, pełen bitej śmietany, czekolady i karmelizowanych owoców i zaczął być rozkrajany pomiędzy gości, jedna z biesiadników odparła zatroskana „A mały też dostanie, prawda? Daj spokój, ma już pół roku, dawno już powinien spróbować wszystkiego!”.
Rana na oparzenie: popryskać je spirytusem!
Najlepsza rada mojej koleżanki na gorączkę dziecka:
” Żeby zbić temperaturę przełóż dziecko przez spoconą koszulę mężczyzny i pamiętaj że trzeba to zrobić trzy razy a na pewno następnego dnia będzie zdrowiutkie jak nowo nagrodzone” Dziwi mnie ta rada u młodej kobiety, ale ja wolałam z dzieckiem iść do lekarza. Pozdrawiam
Najgorszą 'radą’ było po prostu odradzanie posiadania dzieci!
Synek płakał całymi dniami, a sąsiadka odpowiadała że ktoś go zaczarowany. Mam z synkiem iść do wróżki, która powie i wskaże kto to zrobił i mam porozmawiać z ta osoba aby zniosła urok. A ją poszlam do lekarza i okazało się że ma nietolerancję laktozy.
Najgorszą poradę dot. dzieci miałam nieprzyjemność usłyszeć z ust, doświadczonego kolegi – ojca dwójki dorastających dzieci. Podobno, jeśli chce się mieć dziecko nierozpieszczone i samodzielne należy je odtrącać w momentach, gdy maluch będzie chciał się przytulić czy będzie potrzebował bliskości. Takie zachowanie rodzica rzekomo kształtuje silną osobowość dziecka, które od małego uczy się, że nie wszystko dostanie w życiu i musi radzić sobie również samo w trudnych chwilach.Najgorsze, że kolega mówił to śmiertelnie poważnie i wiem, że niestety takie metody stosował w wychowaniu swoich córek 🙁 Mój synek jest pogodnym 3,5 – latkiem, dużo przytulanym, całowanym i głaskanym, co wpływa bardzo pozytywnie na jego samodzielność, kontakt z rówieśnikami i zdrową tzw. „walkę o swoje”. Dla mnie samej odrzucanie dziecka w chwilach, gdy mnie potrzebuje byłoby koszmarem, a co dopiero dla malucha czy nawet starszaka, który w ramionach rodzica odzyskuje równowagę życiową…
Rada starszej, „mondrej” cioci – która jako (uwaga!) bezdzietna ekspertka udziela tych rad za darmo!
Na wyrzynające się jedynki i płacz mojego pierworodnego: Ooo zęby idą, to jak płacze to najlepiej mu skórkę od chleba maczaną w wodzie z cukrem dawaj. Dawaj, dawaj -tylko cukru nie żałuj. Bo jak słodkiego zasmakuje to od razu mu się zęby wyostrzą i wyrżną.
Najpierw myślałam, że ciocia żartuje i roześmiałam się w głos, ale gdy spojrzałam na nią i zobaczyłam jej obrażoną minę jakoś przestało mi być wesoło. Od tamtej pory cioci słuchałam zawsze z powagą, ale kieruję się tym, co podpowiada mi własna intuicja. No chyba, że czyjaś rada wydaje się nader sensowna 🙂
Oj była taka jedna co w pamięci utkwiła od teściowej.
„pamiętaj !!!! Po każdym spacerze liż jej czoło !!! I sprawdzaj czy ktoś nie zauroczył,jak będzie słone to znaczy że ktoś urok rzucił !”
😉
Złote rady naszych mam: „ubierz go cieplej; daj jeść, na pewno jest głodny; nie wychodź z nim teraz – jest za zimno; Wyprz te butelki i zabawki; ostudzić to picie- jest za gorące …. zawsze wiedzą lepiej co jest dobre dla ich wnuczków – wychowały przecież własne dzieci… 😉
Witam,
najgorszą radę, którą słyszałam wielokrotnie od jednej nawiedzonej cioci zapamiętam do końca życia!
Otóż mój pierwszy synek miał potężne kolki od urodzenia do 5 m-ca. Zaczynał płakać koło 19 a kończył o 2-3 w nocy. Nie pomagało nic, mieliśmy różne lekarstwa, włączone suszarki do włosów, masaże, piosenki nic… Nosiliśmy na zmianę z mężem na rękach. Wtedy nasza ciocia dała nam rade: nie noście go – niech płacze – bo sobie tym darciem płuca wyrabia. Niech leży w łóżeczku i płacze ile wlezie – a będzie miał zdrowe i pojemne płuca! Całą noc to całą noc a Wy sobie śpijcie bo rano trzeba wstać wcześnie!
Czujecie to?
Widzę, że konkurs skierowany do kobiet ale co mi tam. A więc… Jakby to napisać by głupio nie zabrzmiało… Nie. Nie da się. Zatem po prostu. Rada owa brzmiała: „a taśma klejąca?”. Gwoli wyjaśnienia rzecz dotyczyła spadającego pampersa, ojca kretyna mylącego przód z tyłem (tak, to sem ja) i „zaradnego” kolegi. To był jeden z tych dziwnych dni w życiu faceta gdy okazało się, że jednak nie cały świat da się naprawić taśmą, młotkiem i guma do żucia.
pozdrawiam
Patryk
Ja uwielbiam rady mojej teściowej poczynając od tego jak byłam w ciąży i nie zjadłam raz obiadu usłyszałam „ty w ogóle nie dbasz o to dziecko” przez ” nie wychodź na dwór w słoneczne dni bo dziura ozonowa jest bardzo duża” kończąc na „nie trzymaj go na podłodze bo przeziębi sobie kolanka”. Jest tego o wiele więcej ale nauczyłam się po prostu nie słuchać jej dobrych rad:-)
Najgorsze rady jakie otrzymałam to:
1. Od pediatry: dziecko 3 miesięczne nie potrzebuje mleka! Mój syn miał alergie na mleko i dlatego Pani doktor powiedziała, że w takim razie powinnam odstawić całkowicie mleko i podać mu od razu normalne jedzenie. Na moje pytanie w sprawie specjalnych mlek dla alergików otrzymałam odpowiedź: a chce się Pani w to bawić? To jest drogie, a maluch w tym wieku (nie całe 3 miesiące) nie potrzebuje już mleka. Nie posłuchałam i zmieniłam pediatrę 😉 W tej chwili mam zdrowego syna.
2. Od teściowej: Mój syn miał wtedy mniej niż pół roku i był przeziębiony. Moja teściowa przyniosła koniak i powiedziała, że mam dolać kilka łyżek do mleka mojego syna i dać mu do wypicia. Twierdziła, że po wypiciu tego dziecko na drugi dzień będzie zdrowe a jak nadal będzie chory to mam mu więcej koniaku wlać. Oczywiście nie posłuchałam tej rady!
3. Na roczek trzeba iść z dzieckiem do fryzjera i ogolić na łyso! Wszyscy mi mówili, że jak tego nie zrobię to mój syn będzie mieć liche włosy. Mit obalony 😉 Mój syn ma piękne i bujne włosy (szkoda że nie jest dziewczynką) mimo iż nie ogoliłam go na łyso jak miał roczek.
Najgorsza rada z wszystkich jakie dostałam: poślij dziecko jak najszybciej do żłobka aby się do Ciebie nie przyzwyczaił! Najgorsze jest to, że jak z czasem posłałam dziecko do żłobka (miał ponad 1,5 roku) to źle znosił zdrowotnie pobyt tam. Wszyscy mi mówili, że musi nabrać odporności a ja ich posłuchałam. Gdy mój syn trafił do szpitala to powiedziała koniec! Nie jest gotowy na żłobek. Oczywiście nasłuchałam się, że źle zrobiłam ale szczęście i zdrowie mojego dziecka są dla mnie najważniejsze 😉
Po urodzeniu pierwszego syna , 13 lat temu moja mama i teściowa wychodziły z siebie, aby przekazać mi swoje doświadczenia. Używałam wtedy zwykłych tetrowych pieluszek. Moja mam stwierdziła, że po każdym praniu trzeba wszystkie pieluchy wyprasować. Stałam więc w mękach przy żelazku, bo jeszcze kiepsko się czułam i prasowała. Pochłaniało to wiele mojego czasu, bo małe dziecko sika na okrągło. W końcu stwierdziłam, że nie dam rady dłużej i przestałam. Ku mojemu zaskoczeniu , okazało się, że dziecku nic nie jest. Wystarczyło pieluchy wyprać i poskładać. Wszystko było w porządku, a ja miałam więcej czasu na inne zajęcia.
Najgorsza i chyba najgłupsza rada jaką usłyszałam to podczas karmienia piersią: „pij bawarkę, będziesz mieć więcej mleka”.
Niestety moja mama przebiła wszystko! Kazała mi (nawet pokazała!) jak bandażem obwiązać nogi, by potem były proste i zgrabne!!do tej pory mogę się nadziwić tą pokoleniową mądrością z całym szacunkiem dla dobrych intencji mamy. Kolejna porada dotyczyła pierwszego wózka. Dla mamy byl za miękki i zasugerowała podłożyć sztywny karton! Kocham moją mamę, ale nie do tego stopnia!:)
„Mogę” = nie mogę OCZYWISCIE 🙂
Najgorsza rada… Pomijając, żeby nie wychodzić do ludzi z dzieckiem aż nie skończy roku, poprzez nie mycie zębów bo bakterie w jamie ustnej są dobre a kończąc na tym aby kompac dziecko raz na dwa może 3 tygodnie, najgorsze było to aby dziecka nowe przytulać i nie przyzwyczajać do siebie bo przecież i tak wrócę do pracy a dzieci pójdą do szkoły to po co je rozpieszczac w taki sposób? Jak by okazywanie miłości było przejawem „rozpuszczenia” dziecka na równi z kupowaniem mega drogich zabawek.
Najgorsza rade jaka otrzymałam dotyczyło oparzeń u dzieci. Otóż znajoma pielęgniarka poradziła mi na oparzenia u dziecka wymieszane pałek które rosną w stawie ze śmietaną i przykładanie to na ranę. Totalna bzdura.
Najgorsza rada jaką usłyszałam to była rada mojej mamy, kiedy mój synek miał 2 latka i dałam mu do rączki jabłko ze skórką. To była wręcz panika powiedziała wtedy” O matko co ty robisz , obierz mu to jabłko ze skórki bo mu stanie na żołądku”:-) Oczywieście nie posłuchałam mamy i dalej synek je ze skórką bo ma dużo witamin 🙂
Mój maluszek ma już roczek. Już w ciąży słyszałam różne rady zarówno dobre jak i złe, ale najgorsza jaka mogę przytoczyć poradę pewnej starszej Pani jak zobaczyła jaka czapkę dziecku założyłam. Czapeczka bawełniana piracka z tyłu wiązana. Owa Pani jak zobaczyła że maluszek nie ma naciągniętej czapki na uszy rzekła do mnie : ” musisz ściskać czapka uszy inaczej dziecko będzie je mieć odstające „. Najwidoczniej mojej mamie takiej „dobrej rady” nikt nie sprzedał bo sama mam odstające . Jeszcze ostatnio usłyszałam niezły komentarz, w sumie to nie rada , a stwierdzenie starszej Pani , ale śmieszne to się podzielę. Póki mój synek jeszcze dobrze nie chodzi i spacerujemy w wózku po dworze jeździ z bosymi stopami. Pani w kolejce w sklepie widząc to mówi do jej towarzysza: ” patrz czapkę ma , a skarpet i butów nie . Taka bieda??? Ha ha ha. Pozdrawiam wszystkie mamusie które też słuchają na codzień tragicznych rad i komentarze
”Daj mu poplakac musi przewietrzyc pluca,,
”Wysadzaj gdy usnie jak idziesz spac ,, po czym ciezko bylo od tego odzwyczaic.
Mam 5-letniego synka, który urodził się z wrodzoną wadą stóp – SKS (stopy konsko-szpotawe). Synek śpi w specjalnych ortezach usztywniajacych stopy. Kiedy robiliśmy dla niego buty w pewnym salonie ortopedycznym, pan, który pobierał wymiary jego stóp powiedział, że najlepiej byłoby, gdyby zrobić mu takie buty, żeby mógł włożyć nogę wraz z ortezą i że jakby tak chodził, to byłoby dla niego najlepiej. Nie jestem ortopedą, ale odrazu wydało mi się to absurdalne i idiotyczne. Do chodzenia wystarczą specjalistyczne buty ortopedyczne, a aparaty mają służyć tylko i wyłącznie do usztywnienia stóp podczas snu. Nasza Pani Doktor powiedziała, że to bardzo idiotyczna rada i żeby ten pan sam sobie założył aparat DAFO na nogi, wsadził je w buty i spróbował w tym chodzić. Natomiast najgorszą radą, jaką usłyszałam dotyczącą opieki i wychowania dzieci, to rada od mojego wujostwa. Dwójka nałogowych palaczy. Kiedy poraz pierwszy mnie odwiedzili, wyszłam na chwilę na podwórko wyrzucić śmieci do kosza. Kiedy wróciłam kuchnia była cała zadymiona. Powiedziam im, że w naszym domu się nie pali, tym bardziej przy dzieciach. Swierdzili, że dzieci od małego muszą się do wszystkiego przyzwyczajać i że nic im nie będzie jak raz na jakiś czas się z dymem papierosowym zetkną. Głupota, bezmyślność i zacofanie. Nie pozwalam nikomu palić przy moich dzieciach i w naszym domu. Poprosiłam, żeby wyszli i skończyli palić na dworze. Strasznie się oburzyli.
Najgorszą radą jaką dostaję do dziś jest ta od teściowej było ich więcej, ale skutecznie wszystkie ignoruje.Mój syn jest skrajnym wczesniakiem bardzo szczuplym, mało jedzacym. Ogólnie nie je obiadów albo bardzo rzadko zje.Muszę się nagimnastykowac by zjad. coś porządnego. Kochana babcia jest zdania że lepiej by zjadł cokolwiek tzn.ciasteczko, czekoladę…Kiedy sprzeciwiam się temu zostaję nazwana zła matką i najlepiej to bym zaglodzila tego biednego chłopca 😉
Będąc na zakupach z córcią usłyszałam ,, szanowna Pani powinna zasłonić dziecko i chronić przed czarną magią grubiej ubierać i czerwoną wstążkę na wózek przywiązać,, ot tak od starszej Pani 🙂
Świetny konkurs! Pokazuje, jak mnóstwo mitów i opinii, często zupełnie absurdalnych, ciągle funkcjonuje! Złote porady, które sama usłyszałam, oprócz tych „standardowych”, to:
1.”Karmisz go tylko piersią?! Chłopak musi dojadać, żeby porządnie wyrósł. Mleko, takie tłuste, najlepiej prosto od krowy z grysiczkiem, od samego początku!”
2. „Czemu to dziecko tak na płaskim leży, litości nie macie! Podusia do wózka i łóżeczka, koniecznie!”
3. „Tak bez czerwonej wstążeczki? I przy wózku też? No co Ci zależy, na pewno nie zaszkodzi” (przypis: Czerwona wstążeczka ma rzekomo chronić przed „urokami”)
4. przy standardowej, zupełnie bezpiecznej zabawie z maluchem: „Nie łaskocz dziecka i nie wariuj tak z nim, bo się zajdzie!”
I mój osobisty numer 1:
Przewijanie pampersa.
– „A czemu nie podnosisz mu jajeczek do góry?”
– „Ale jak, wszystko do góry? Przecież to nienaturalna pozycja, no i cały się obsika”
– „Zobaczysz, będą mu później wisieć do kolan!”
Dla mnie najgorszą było ” nie przytulaj jej tak ciągle bo potem nie odejdzie Ci od spódnicy” ehh to chyba smutne… Czas płynie zbyt szybko, żeby nie cieszyć się z każdego przytalania i całuska. Kocham moje dziewczyny ( jedna roczek druga 3 latka ) i nie zamierzam zrezygnować z możliwości okazywania uczyć tylko dla tego, że ktoś daje takie rady….
Najgłupszą radę usłyszałem pewnego razu od teściowej.
Brzmiała ona tak:
„Nie możesz całować dziecka w twarz. W ustach więcej zarazków niż w odbytnicy!”
Takie oto głupie pomysły, że uszy więdną ;).
Może jej się wydawało, że za często całujemy nasze ukochane dziecko. A jak by inaczej kiedy się kocha.
Najgorsza rada którą usłyszałam o karmieniu piersią:
„ Przed każdym karmieniem musisz obowiązkowo umyć piersi bo na nich się zbiera kurz!!!”
Chyba każda z nas matek mogłaby godzinami opowiadać o wszystkich otrzymanych radach. Od „nie sprzątaj” (bo dziecko musi się przyzwyczajać do zarazków) po „dezynfekuj dwa razy dziennie podłogę” 😉
Jeśli chodzi o mój ranking ulubionych otrzymanych rad, w ścisłej czołówce są trzy 🙂
Pierwsza jeszcze z czasów ciąży: „Nie pokazuj brzucha, bo jeszcze ludzie pomyślą, że seks uprawiasz”.
Druga, wczesno macierzyńska: „Nie noś dziecka w chuście, bo ludzie pomyślą, że Cię na wózek nie stać!”
No i ostatnia, jeszcze świeżynka: „Jak nie zaczniesz Anny ubierać na różowo, to Ci jakieś gender wyrośnie.” 😀
Niemniej jednak, jako, że pytanie było o radę najgorszą, muszę szczerze napisać, że w moim przypadku była to rada dotycząca żywienia się w czasie karmienia piersią. Najgorsza dlatego, że tej akurat rady (niestety!) posłuchałam. Przez pół roku jadłam niemal wyłącznie chrupki kukurydziane (słowo daję, w tym co napisałam nie ma przesady!).
Więc moje drogie Panie – czas na radę ode mnie – jeśli chcecie, żeby „złote rady” były co najwyżej śmieszne a nie złe, po prostu się do nich nie stosujcie!
Ooj rad bylo wiele. Od osob blizszych i dalszych. Bralam na nie poprawke bo to osoby niewyksztalcone w dziedzinie pediatrii.Ale kiedy uslyszalam od poloznej kiedy przyszlam na szczepienie i dziecko plakalo w foteliku a ja je bujalam i chcialam wziac na rece, zeby nie bujac, nie nosic kiedy placze bo sie do tego przyzwyczai….Na szczescie zaufalam sobie i mam teraz cudowna trzylatke ktora uwielbia sie przytulac,okazywac uczucia takze swojemu nowo naordzonemu bratu.
Najgorsza rada związana z dzieckiem dotyczyła właściwie mnie samej jako przyszłej Mamy! Nie pamiętam już dokładnego wspomnianego cytatu, jednakże złotym środkiem na szczęście i dobre wychowanie mojego dziecka miało byc moje bezgraniczne poświęcenie! Nic dziwnego? Mama tak musi? Niestety osoba udzielająca rady dośc dosadnie kazała mi zrezygnowac z własnych celów i marzeń, rzucic wszystko co składało się na moją osobę przed ciążą i życ tylko życiem mojego dziecka… Ta Pani musiała byc bardzo nieszczęśliwa, a jeszcze bardziej jej dzieci! „Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko” – od początku słucham tego głosu w moim sercu i nie zrezygnowałam ani ze studiów, ani z planów podróżniczych (jeździmy razem), ani z małych babskich przyjemności 🙂 Moja córka każdego dnia uczy się jak spełniac swoje marzenia i wydaje się z Nami całkiem zadowolona 😉
Pozdrawiam
Najgorsza rade otrzymalam od poloznej na 1 wizycie w domu. Dziecko mialo zoltaczke i kazala nam… nie wychodzic na dwór przez 2 miesiace! Przyszla inna polozna, ktora natychmiast kazala nam isc na spacer, dni byly sloneczne, choc to grudzien byl- aby zlapac jak najwiecej witaminy D i dziecko naswietlic- miala racje, zoltaczka minela bardzo szybko. Wracajac do 1 poloznej, kolejna fajna rada- pileuchy i chusteczki najwilzajace MUSZA byc z tej samej firmy, no i hit dnia- mycie rak zbyc czeste przy niemowlaku to przesada! Niektorzy mineli sie z powolaniem…
Inna fajna rade otrzymalam od cioci- aby maczac dziecku smoeczek w cukrze 😀
Witam ja dostałam rad dużo i niestety do jednej z nich sie zastosowalam. Po urodzeniu,żebym tylko karmiła piersią i nie dokarmiała butelką. Rozumiem do końca 3 miesięcy a potem powinnam raz to raz to. Ale doradzali conajmniej do 6 miesięcy nie dawaj butelki,bo zaburzysz ssanie i odrzuci Ci pierś i co wtedy zrobisz? Posłuchałam i nawet nie przeszkadza mi,że karmię mimo 9 miesiąca tylko to ,że moja córka już wcale nie umiała się nauczyć pić z butelki! Rzuca gdzie popadnie ,a mm to wcale nie smakuje! Nawet wody z butli nie chce , ani herbatki,nic! Jedynie ratunek to kubek niekapek na płyny,bo zupki to z łyżeczki,ale nie mogę jej nigdzie na noc zostawić jak mam ważne wyjście , w dniu też zostanie max 2 h ,a zasnąć u kogoś też nie. Tak dzięki babcia dobra rada moja córcia tylko przy mamie. Kocham nad życie,ale czasem bym chciała wyjść z koleżankami na kawę czy sok,a tak musze o wszystkim zapomnieć.
Zachęcano mnie do dosładzania mleka modyfikowanego – wtedy dziecko chętniej i więcej będzie jadło. „I broń Boże nie stawiaj dziecka przed lustrem, bo spadnie na nie urok” – takie zdanie też usłyszałam, serio…. ;))))
najgłupsza rada – początkującemu w chodzeniu zdrowemu dziecku założyć wysokie, sztywne buty.
pozbawić go rozwoju wszystkich mięśni i ścięgien. zabronić korzystać z uroków różnej powierzchni. zamknąć małą stópkę w więziennym bucie. co gorsza to była rada specjalisty… a przecież to nienaturalne, sztuczne, ograniczające…
Moja córka przez pierwsze miesiące swojego życia w ciągu dnia praktycznie nie rozstawała się z moimi piersiami, kiedy byłyśmy w domu nie sprawiało mi to większego problemu, po prostu odpuściłam wszystkie inne zajęcia na pewien czas. Kiedy córka miała dwa tygodnie poszliśmy z wizytą do teściów, oczywiste było przynajmniej dla mnie ze w obcym otoczeniu mała będzie oczekiwała bliskości ze mną chociaż i tak sporo czasu spędzała na rękach dziadków. Rada mojej teściowej: Musicie ja przetrzymać jak płacze, nie powinna tak często jeść, moje dzieci dostawaly butelkę raz na trzy godziny a potem leżały w łóżeczku i się bawily. Sic!! Do póki mala nie skończyła dwóch miesięcy tego typu rady dostawalam dosyć często, potem córka sama zaczela spędzać więcej czasu na zabawie.
na niegojący się pępek przyłóż pieniążek
Rada mojej babci, abym „wyciągała” dziecko , bo będzie wtedy wysokie i będzie miało zdrowe stawy. Wiecie na czym to polegało? Ciągnięcie za prawą nóżkę oraz lewą rączkę i odwrotnie do oporu. Niczym na krześle tortur w średniowieczu. Matko Boska, jak dobrze, że miałam swój rozum, bo kto wie czy moje dziecko w tym momencie tak żwawo raczkowałoby po podłodze……. Jak babci zapytałam skąd ma takie karygodne metody to powiedziała, że jej mama też tak robiła i ona nam też tak robiła i mam się cieszyć, bo dzięki temu jesteśmy tacy wysocy. Hmmm… Ciekawe czy moje krzywe kolana to czasem nie od tego hi hi 😀
Jako mama siedmiorga dzieci dużo dobrych i tych totalnie bzdurnych rad się nasłuchałam i z miłą chęcią podzielę się nimi z wami. 1.Chłopczyka nie karmi się piersią bo wyrośnie na mamin cycka( obalone mam 18 letniego syna, karmiony piersią do 1,5 roku i w 100%facet) 2.Chłopca od małego się karci i daje mu klapsy , by wyrósł na twardziela. 3.Jak maluch coś przeskrobie, daj mu po łapkach już więcej tego nie zrobi. 4.Dziewczynkom nie obcina się włosów, bo zmienia orientację. 5.Nie baw się z dzieckiem w akuku bo umrze- to chyba najgłupsze co słyszałam. 6.Nie całuj dziecka, bo będzie jak Judasz 7.Nie pilnuj ciągle dziecka, ono musi się uderzyć , przewrócić aby się nauczyło 8.Chłopca może kąpać i przewijać tylko tata, bo wyrośnie na kobieciarza 9.Jak chcesz nauczyć dziecko na nocnik, to musi chodzić w osikanych majtkach. 10.Jak niemowlę płacze daj mu na smoczek cukru. Tyle wystarczy, bo mogłabym tak w nieskończoność . Niestety mamy XXI wiek a ludzie nadal trzymają się przesądów.Ja do nich nie należę i dlatego teściowa mnie nie lubi i dobrze mi z tym;-)
Przy tych historiach, to rada, którą kiedyś usłyszałam, wydaje się teraz bardzo… normalna. Jedna z cioć poradziła mi kiedyś widząc jak próbuję przejść nad głową siedzącego na nocniku dziecka żebym tego nie robiła, bo dziecko małe zostanie i nie urośnie. Przyznaję, że zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo w końcu mamy 21 wiek.
Od małego nosiłam dziecko w chuście. Na ulicy roiło się od „cioć dobra rada”. Przykładowa gadka: „Odłóż to dziecko do wózka, bo głowę mu urwiesz.”
Ja najgorszą radę usłyszałam od moich kuzynek. Żeby od małego zostawiać córę u kogoś na noc, to później nie będzie problemu, żeby gdzieś wyjść. Mimo, że ufam mojej mamie i nieraz moja Hania zostawała pod jej opieką na długie godziny jak kończyłam studia, to nie mogłabym zostawić jej od tak na całą noc. Malutka cały czas śpi z nami, ja uwielbiam jej obecność obok siebie i wiem, że czuje się bezpieczna, gdy może przytulić się do cycusia. I nie potrzebujemy całonocnych wyjść. Po prostu czuję co jest dla nas najlepsze.
Niestety najgorsza rada jaką usłyszałam pochodziła z ust mojego taty. Chodziło o to, że zauważyliśmy u naszego pierworodnego syna wadę stóp i od razu udaliśmy się do ortopedy aby potwierdzić nasze obawy dot. ewentualnego płaskostopia. Gdy opowiadałam rodzicom, że lekarz zalecił dziecku ćwiczenia związane z płasko-koślawymi stopami, od mojego taty usłyszałam powalające stwierdzenie: „ja tez mam płaskostopie i nikt ze mną na rehabilitację nie chodził i co żyję, a co może uważacie, że mam brzydkie nogi?!” nikt na to retoryczne pytanie nie odpowiedział.
Kiedy córkę urodziłam, wszyscy rady mi dawali,
Każda ciocia, koleżanki, wszyscy się na wszystkim znali,
Ale jedną taką radą byłam strasznie zadziwiona,
Nie wiem skąd był taki pomysł, śmieszną radą była ona,
Wyprane pieluchy tetrowe ze sznurka trzeba zdjąć przed północą,
Bo w przeciwnym wypadku przenikną czarną mocą.
Najgłupsza i najbardziej absurdalna rada jaką usłyszałam na temat dziecka to informacja wielu lekarzy ze mam odchudzać 4 miesięczną córkę. Córcia karmiona była tylko i wyłącznie cycem ( oczywiście wtedy kiedy miała te 4-7 m-cy) wiec nie widziałam powodów by ją odchudzać. Mała urodziła się też dość duża bo 3750 i 55 cm i była bardzo fajna i papuśna, takie prawdziwe bobo z reklamy bobofruta :). Ostrzegali mnie, że ciężko będzie jej siadać, raczkować, potem chodzić itd. Corcia oczywiście wszystkie te czynności ogarnęła rewelacyjnie. Raczkowała mają 6 m-cy, siedziała sztywno 7 m-cy a poszła w ostatnim tygodniu przed ukończeniem roczku. Dziś ma 11 lat i jest szczupła a już w wieku 1,5 roczku wyciągnęła się nie była małym pulpecikiem. Mało tego, trzecia córcia w porównaniu to do tej obecnej jedenastolatki to chuderlak a czynności o których wspomniałam wcześniej ogarnęła podobnie. Tamta na roczek ważyła 12 kg a ta młodsza 7,5 kg. To dla mnie była najgłupsza rada jaka usłyszałam kiedykolwiek.
Nie kąp dziecka codziennie tylko przemywaj chusteczkami – bo nie ma takiej potrzeby a tylko będziesz miała więcej roboty – rada niby doświadczonej mamy. A ja tylko pomyślałam czy ona w te upały też się tylko chusteczkuje?!
I kieruje się zasadą nie rób swojemu dziecku co tobie nie miłe 🙂 A dziecko kąpie codzienni i frajdę ma ono i ja, to taki nasz codzienny rytuał.
Znajoma zachęcała mnie do karmienia kaszka manna 2 miesięcznego malca.
Moja córeczka uwielbia wodę. Pewnego razu wujek, obserwując jak córeczka pochłania kolejna butelkę wody, zadał mi dość dziwne pytanie: Czemu oszczędzam na dziecku i nie dosypie jej ze dwóch łyżeczek cukru do smaku 🙂 no bo po co dawać samą wodę, co ona ma za wartości odżywcze? Na koniec dodał z dumą w głosie, że on daje swoim wnukom zawsze taką posłodzoną 🙂
Chyba należy mu się tytuł DZIADKA ROKU
Najgorsza i najdziwniejsza rada jaką usłyszałam było zachwalanie natłuszczania skóry dziecka oliwką przed wyjściem na mocne, letnie słońce. Z nastoletnich lat pamiętam, że wiele moich koleżanek opalało się „na oliwkę”, ale żeby ją stosować zamiennie z kremem z filtrem dla maluszka. Nie wszystkie rady sprawdzają się współcześnie.
Najgorsza rada? Otóż najgorzą radę dostałam od osoby, która powinna dawać najlepsze rady i być godna zaufania – od pediatry. Córeczce zaczęła rosnąc na głowce jakaś dziwna kulka, myślałam, że to węzeł – byłam o pediatry w związku z tym, powiedziała, że to węzeł, i że zniknie za 2-3 tyg. Jednak kulka nie znikała – tylko się powiększała – więc po 3 tygodniach wrociłam do tej pediatry, tłumacząc, że kulka miała zniknąć, a się powiększa. I co usłyszałam ? Rada jaką mi dała pediatra – PROSZE SIĘ ZAJĄĆ MĄDRYMI RZECZAMI, A NIE Z TAKIMI BZDURAMI MI TU PRZYCHODZIĆ.
Od razu zmieniłam lekarza, córka dostała skierowanie do onkologa – skończyło się na kilkudniowym pobycie w szpitalu i zabiegu. Dodam, że to nie był żaden węzeł jak sugerowała pediatra z „mądrymi radami” .
Ja też na szczęście trafiłam na dobrego ortopedę, który powiedział, że buty to tylko z miękką podeszwą, wygodne, a najlepiej na bosaka 😉
Najgorsza rada? Hmmm…
1. (odnośnie butów) Dziecko musi się uczyć chodzić w ortopedycznych butach! Inaczej będzie mieć platfusa ( na szczęście obalone z pomocą P. Doktor)
2. Dziecka nie powinno się przytulać i kołysać, bo się je tak tylko rozpieszcza! ( Tak… na pewno…)
3. Dziecko zawsze musi mieć na głowie czapeczkę, bo będzie je bolała główka! ( rozumiem mróz, zimno, pada, wieje…ale moje dziecko nawet jako niemowlak nie nosiło w domu czapeczki i żyje, i nie narzeka (może dlatego, że za bardzo jeszcze nie potrafi), gdy jest gorąco też nie ma czapki spod której kapałby pot)
Było tych „dobrych” rad jeszcze pewnie wiele, ale ciężko sobie przypomnieć. Mnie nawet bardziej niż dobre rady zawsze denerwowało porównywanie typu ” a moje dziecko już to….. a Twoje jeszcze nie? „
Gdym płaciła za każda niemądra rada jaką usłyszałam na temat dziecka to moja teściowa była by milionerką. Ale tym razem przebiła samą siebie. Córcia była jeszcze malutka a ja niedoświadczona. Ona płakała i płakała a ja niewiedziałm co zrobić. Chwytał się każdej metody,leku ale kolka nie mijała. Więc stwierdziła wszechwiedząca teściowa że to przez wypadek samochodowy który miałam będąc w ciąży i trzeba nad moja córcią wylac wosk! WTF!? I przyprowadziłą jakaś szamankę z woskiem i jajkiem i chciałam odprawiac modły nad moja córeczką. Stwierdziłąm że Ojcze nasz jej nie zaszkodzi,ale to na pewno nie pomogło! Głupia rada! Głupi pomysł. A córcia jak płakała tak płakała jeszcze cały miesiąc.
Najgorsza rada: Nie wychodz za mąż w ciąży!
I powiedział to ten który nie wychodził za mąz jak ma się kilkumiesięczne dziecko. To dopiero jest sajgon…
Gdym płaciła za każda niemądra rada jaką usłyszałam na temat dziecka to moja teściowa była by milionerką. Ale tym razem przebiła samą siebie. Córcia była jeszcze malutka a ja niedoświadczona. Ona płakała i płakała a ja niewiedziałm co zrobić. Chwytał się każdej metody,leku ale kolka nie mijała. Więc stwierdziła wszechwiedząca teściowa że to przez wypadek samochodowy który miałam będąc w ciąży i trzeba nad moja córcią wylac wosk! WTF!? I przyprowadziłą jakaś szamankę z woskiem i jajkiem i chciałam odprawiac modły nad moja córeczką. Stwierdziłąm że „Ojcze nasz” które chce odmówić jej nie zaszkodzi,ale to na pewno nie pomogło! Głupia rada! Głupi pomysł. A córcia jak płakała tak płakała jeszcze cały miesiąc.
Wyzalilam sie raz kolezance ze moj synek wtedy poltoraroczny nie chce jesc na co ona odparla „nie chce jesc ? Daj mu pol szklanki piwa to wzmacnia apetyt” o malo nie zemdlalam jak to uslyszalam
Najgorsza rada jaką dostałam to ta w kategorii wyboru imienia dla dziecka. Moja koleżanka mi mówiła „Po co chcesz nazwać dziecko oryginalnie , przecież lepiej żeby była pięciotysięczną Julką czy Zuzią niż jedną Aurelką w klasie”. Otóż to , według mnie imię wybiera się według gustu , a nie dlatego że będzie jedną dziewczynką w klasie o takim imieniu. Przecież każde dziecko jest odrębną jednostką , innym charakterem , innym człowiekiem. To , że imię ma bardzo często wpływ na to jak postrzega się człowieka w środowisku to jeszcze nie wszystko. Każe imię , ba każde dziecko jest wyjątkowe , bez względu na wiek , płeć czy charakter. Denerwuje mnie gdy ludzie mówią , że ktoś będzie wyśmiewał się z dziecka z powodu imienia bo przecież to nie jest najważniejsze. Była jeszcze sytuacja w której moja Babcia dała mi radę , a mianowicie powiedziała mi „Nigdy nie wychodź z dzieckiem na spacer po zachodzie słońca”.
Miło by było wygrać buciki bo już od września będziemy śmigać do przedszkola , a właśnie się rozglądamy za nowymi i solidnymi 🙂
Pozdrawiam 🙂
Najgorsza rada to ta, by nie ścinać włosów dziecka do skończenie przez nie 1 roku życia, co rzekomo miałoby się wiązać z utratą przez nie rozumu, brakiem szczęścia i różnymi innymi tragediami.Ma dwóch chłopców,może mama dziewczynki, byłaby stanie nie przycinać jej włosków, ale gdybym moich chłopakom nie obcinała grzywek, nie wiem, czy nauczyliby się chodzić:)Co gorsza, radę tę usłyszałam od co najmniej trzech osób.Oczywiście nie zastosowałam się do niej,nie puszczałam jej dalej w Świat.Tak na marginesie-przypomina ona radę udzielaną maturzystą o niepodcinaniu włosów aż do matury,co skutkować miałoby niezdanym egzaminem.
Pozdrawiam i życzę elegancko przyciętych główek naszych milusińskich przed 1 rokiem życia.
Nie sadzaj dziecka na zimnej posadzce, bo dostanie wilka !
Witam, jak pojawia sie dziecko to razem z nim tysiące rad. Jedne się sprawdzaja, drugie kompletnie nie powinny ujrzeć światła dziennego. Jedne sprawdzą sie u jednego dziecka a drugie nie. Najgorsza rada : hm…Chyba nigdy nie brałam ich pod uwagę. A było wiele: nosić w mokrej pieluszce, nie nosić na rękach , itd itd…. W sumie zmierzam do jednego: Zawsze kierujcie się własnym rozsądkiem i matczyną intuicją, która NIGDY NIE ZAWODZI. Rad wysłuchujcie, czasem zastosujcie, ale jest jeden najlepszy przyjaciel, który zawsze dobrze radzi : NASZE SERDUCHO a zaraz po nim zdrowy rozsądek.
Pozdrawiam ciepło wszystkie mamusie 😉
Najgorszą radę jaką w życiu usłyszałam to był moment kiedy powiedziałam koleżance, że jestem w ciąży i nie miałam do końca pewności, że moje maleństwo się urodzi zdrowe. Wtedy ona mi powiedziała idź usuń po co masz się męczyć całe życie z jakąś kaleką. Pamiętam ten moment do dzisiaj i przeklinam ją za każdym razem jak ją spotykam niestety. A w całej tej jej radzie okazało się że urodziłam pięknego zdrowego synka nawet jeżeli byłby chory to i tak byłby tak samo piękny i kochany jak teraz 🙂
Dziecko nie może zasnac – najgorsza rada – zostaw ja niech sobie poplacze jak się wyplacze to sama zasnie. Zrób tak za każdym razem to się przyzwyczai
Dla mnie było wiele rad, które już słysząc miałam ochotę pobić rozmówcę, ale najgorsza rada jaką usłyszałam dotyczyła mojego silnie alergicznego synka i pomysłów jednej z osób w bliskiej rodzinie: „no to dawaj mu tak czy siak, jak będzie jadł to się organizm przyzwyczai” i wtórowała temu próba podania dziecku chleba z mąką pszenną. Syn jest bardzo chudziutkim dzieckiem i chyba wszyscy myślą, że go głodzimy więc uparcie próbują go dokarmiać i podawać produkty, których mu nie wolno, bo grożą mu reakcją alergiczną. Strasznie się bałam, że za moimi plecami „wujek dobra rada” podadzą mojemu synkowi coś co mu zaszkodzi. Długo walczyłam z tym przeświadczeniem, że „kiedyś dzieci jadły wszystko i dobrze było” oraz że „jak będzie jadł to się przyzwyczai” – no właśnie nie przyzwyczai tylko dostanie szoku albo ostatecznie astmy 🙁
ale takich cudownych rad słyszałam już mnóstwo, zwłaszcza dotyczących karmienia piersią, bezwartościowości mleka dla dziecka powyżej 6 mż, że dziecko zawsze musi mieć czapeczkę na dworze (w mieszkaniu najlepiej też), nie może nigdy chodzić boso, wypłacze się i mu przejdzie, popłacze aż w końcu się nauczy, i inne cudowności.
Mimo, iż jestem mamą prawie już trzylatki to nadal pamiętam radę mojego kolegi z pracy, człowieka wykształconego, a jednak…dotyczyła przejścia z pieluchy na nocniczek, aby dziecko oduczyć sikania w majteczki, należy poparzyć mu pupcię pokrzywą… powiedział że w przypadku jego synów to się sprawdziło…
Inne „dobre rady” to :
– niemowlaka kąpać tylko w zimnej wodzie, to wzmacnia jego odporność:-)
– dziecko kąpać tylko raz w tygodniu, aby nie zmyć jego urody:-)
U mnie najgorszą radą, którą dostałam to była rada od pewnej Pani z Przychodni!!! Kiedy dziecko było marudne i zaczęło płakać kobieta stwierdziła, że dziecko jest rozpuszczone i w takich sytuacjach powinno dostać klapsa w dupe żeby się nauczyło.najlepiej robić to za każdym razem kiedy płacze bez powodu!! Dla mnie absurdalne i nie zrozumiałe!!! Albo inna Dobra rada to- ubierz ciepło dziecko, bo się przeziebi!! Tak tak przegrzewanie dziecka to podstawa!!
Mistrzynią „dobrych rad” była moja sąsiadka ( na szczęście się wyprowadziła) W zeszłe lato zdziwiona patrzyła, jak wypuściłam 2 dni po zakończeniu przeziębienia, synka na plac zabaw i stwierdziła: „Agata, on się znowu nabawi kataru! Koniecznie namocz pieluszki tetrowe w kamforze, jedną przyłóż na całe plecki, drugą na klatkę i owiń bandażem! I pomyśl o jakiejś czapce zakrywającej uszy. ” Sedno sprawy stanowi fakt,że było na początku sierpnia kiedy to panowały u nas tropikalne upały w granicach 37 stopni 🙂 Dzięki Renia za dobre rady, zawsze wspominam je z łezką w oku 🙂
MOJA CÓRECZKA URODZIŁA SIĘ JAKO WCZEŚNIAK .
Po kilkumiesięcznej rehabilitacji …
Po kilkumiesięcznym czekaniu na kolejną kontrolę lekarską …
Po zwróceniu Pani doktor uwagi na temat tego ,że moja córka zmaga się od urodzenia z wadą stóp i chciałabym poradzić się w sprawie tego :
„JAKIE BUTY MOGĄ POMÓC PRZY JEJ WADZIE STÓP ? ”
Hm,,, WIECIE CO ?
CZŁOWIEK MYŚLI ,ŻE lekarz mający wymaganą specjalizaję , który ogląda masę chorych dzieci wie najlepiej ALE …
RADA PANI DR. BRZMIAŁA :
” Zgłupiała Pani do reszty ? Te niby zdrowe profilaktyczne buty to jedna wielka bzdura tylko po to aby wyłudzić od ludzi kasę … DZIECI TO TRZEBA DO DWÓCH LAT PUSZCZAĆ BOSO BO TAK SIĘ IM NOGA KSZTAŁTUJE A NIE WYDAWAĆ PIENIĄDZE NA takie pierdoły !!! ”
W tamtej chwili pomyślałam sobie …”Hmm… Moja córeczka ZMAGA SIĘ Z WADĄ od urodzenia , Dzięki rehabilitacji zaczęła chodzić w wieku 11 miesięcy … Było dobrze a teraz wszytsko się cofa – Córka coraz cześciej się przewraca ! Coraz cześciej nie mogąć chodzić staje na palcach i chodzi jakby zwichnęła kostkę . z DNIA NA DZIEŃ JEST CORAZ GORZEJ . PRZYCHODZĘ DO SPECJALISTY PO RADĘ a PANI DR. MÓWI MI ,ŻE MAM NIE ZWRACAĆ NA TO UWAGI – PUSZCZAĆ JĄ BOSO I WSYZTSKO SIĘ Z CZSEM UNORMUJE A BUTY KOREKCYJNE TO BZDURA !!! O NIEEEE !!!
Po dwóch dniach poszliśmy do innego lekarza . Pani dr. widząc chód mojej córki odrazu kazała nam NATYCHMIAST kupić buty profilaktyczne i korekcyjnie ( tłumacząc na co zwracać uwagę ) . Zakupione przez nas buty przyniosły poprawę już po tygodniu . Dzięki butom córka uniknęła kolejnych rehabilitacji .
Dziś moja córka ma 2 latka cieszy się DZIECIŃSTWEM I BIEGA JAK SZALONA – dzięki temu ,że nie posłuchłam głupiej rady i zaufałam swojemu matczynemu instynktowi I TEMU CO UWAŻAŁAM ZA SŁUSZNE .