Chciałabym mieć dla was lepsze wieści, ale nie da się ukryć, że idzie zima. Jednym ze sposobów na poradzenie sobie z jesienną chandrą są owoce, np. soczyste jabłuszka czy pachnące słońcem pomarańczki. Ale jeśli myślicie, że wszystkie bez wyjątku są dla nas korzystne zimą, to się mylicie. I to grubo.
Moją uwagę zawsze najbardziej przykuwały na stoiskach warzywnych piękne, okrąglutkie jabłuszka. Jak odlane z formy połyskiwały w świetle jarzeniówek. Jasne, brałam je i jadłam niemalże jeszcze w sklepie, bo nie potrafiłam oprzeć się ich błyszczącej skórce. Gdybym wiedziała co zjadam, wyplułabym je jeszcze na sklepową podłogę…
Woskowane jabłka
Bo okazuje się, że producenci owoców smarują jabłka tym, co prędzej powinno znaleźć się w twoim garażu niż w lodówce! Owoce bowiem, aby przetrwały transport z dalekich krajów, smarowane są woskami. Woski mają służyć przedłużeniu trwałości, poprawie koloru skórki, zachowaniu jędrności, gdyż zapobiegają utracie wody ze środka owocu. Brzmi pięknie, ale nikt nie zastanawia się, co tak naprawdę te woski zawierają.
A jest w nich czasem cała tablica Mendelejewa, bo składnikiem takich wosków wcale nie są oleje naturalne. Zdecydowana większość używa jednak najtańszych wosków mikrokrystalicznych, które są produktami ubocznymi rafinacji ropy naftowej! Można je także uzyskać za pomocą odolejania wazeliny (też zresztą pochodzącej z ropy naftowej…). Nie wiem jak wy, ale gdybym ja chciała wypić trochę ropy, to poszłabym na stację benzynową a nie do warzywniaka… Musze być sprawiedliwa, bo nieliczni producenci czasem stosują naturalne woski np. pszczele (nie są szkodliwe, ale muszą uważać na nie ci, którzy mają alergię na produkty pszczele), ale naturalne „smarowidła”, którymi raczą nas producenci owoców także nie są takie wspaniałe. Jednym z najpopularniejszych organicznych wosków jest naturalna żywica, zwana szelakiem. To naprawdę sama natura, bo pozyskiwany jest on z wydzieliny owadów (Kerria lacca) zwanych czerwcami! Innym kontrowersyjnym woskiem jest wosk carnauba, pozyskiwany z liści palmy Copernicia cerifera. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że wosk carnauba jest składnikiem środków do… polerowania karoserii samochodowych oraz nabłyszczania podłóg! Takie woski są bezwonne i bez smaku, a niestety producenci i importerzy nie informują klienta, jakim rodzajem wosku (naturalnym czy syntetycznym) smarują jabłuszka tak ochoczo zjadane także przez nasze dzieci.
Z kolei cytrusy, m.in. tak pożądane w zimie mandarynki i pomarańcze, są smarowane na potęgę nie tylko woskami, ale także niejakim imazalilem – środkiem grzybobójczym, mającym zapobiec pleśnieniu owoców. To środek silnie toksyczny , który może powodować nowotwory, bezpłodność, a także uszkadzać układ nerwowy! Dlatego bezwzględnie powinniśmy szorować cytrusy: pomarańcze, mandarynki czy grejpfruty, a także importowane poza sezonem brzoskwinie i nektarynki; ale niestety, niektórych środków nie da się pozbyć całkowicie za pomocą wody. Jeśli imazalil pozostanie na skórce, a my zjemy jej dużo (np. w formie kandyzowanej skórki, którą posypujemy pączki czy ciasta), grozi nam podrażnienia żołądka i pokrzywka. Jeśli sami ścieramy ją do wypieków (święta, moje panie, coraz bliżej…), to nie zaszkodzi wymyć owocu… płynem do naczyń. Tak, nie jest to moje widzimisię: naukowcy zalecają mycie tych owoców właśnie tym, czego na co dzień używamy do usuwania tłuszczu z naczyń.
Na pociechę dodam, że naukowcy zbadali, w jakim stopniu te szkodliwe substancje wnikają do miąższu owoców i w każdym przypadku okazywało się, że w bardzo nikłym. Jednak jeśli nie umyjemy skórek i zabierzemy się do obierania cytrusów, na dłoniach przeniesiemy szkodliwe substancje do wnętrza owocu. Dlatego…
Jak pozbyć się pestycydów, konserwantów i wosków ze skórki owoców?
…musimy próbować jakoś uchronić się przed zjedzeniem tych chemicznych środków. Mycie owoców, nawet bardzo gorącą wodą i za pomocą szczoteczki to tylko pierwszy etap. Warstwa niektórych wosków jest czasem tak gruba, że można ją skrobać nożykiem (!) i sama woda nie pomoże. Oczywiście najlepiej byłoby obrać WCZEŚNIEJ UMYTY owoc ze skórki, bo wprawdzie mówi się, że pod nią jest najwięcej witamin, ale osobiście wolę zjeść ich trochę mniej niż wcinać ropę naftową. Szukajmy na opakowaniach zbiorczych (np. na siatkach pomarańczy) informacji typu „Treated by conservateur:” (i tu znajdziemy wypisane przykładowo imazalil czy thiabendazole) – znaczy to oczywiście, że owoce zostały popryskane wszystkim, co tylko wpadło w ręce producentowi. W sklepach znajdziemy też owoce organiczne (z dopiskiem „eko” lub „bio”), potraktowane naturalnymi woskami (albo w ogóle nimi nie potraktowane). Ale uwaga: to, że napis głosi „Eko-cytryny” (bo sam owoc pochodzi z plantacji ekologicznej), wcale nie wyklucza, że producent nie potraktował skórki szkodliwymi substancjami (np. fungicydami – substancjami grzybobójczymi)! Sama znalazłam takie w supermarkecie… Dlatego CZYTAJCIE ETYKIETY na siatkach z owocami – znajdziecie na nich informację typu „Pomarańcze/cytryny niepryskane”.
Pestycydów i konserwantów łatwo pozbywamy się też za pomocą sposobów, które opisałam już dawno tutaj: Usuwanie pestycydów z owoców i warzyw. A najlepiej, gdybyśmy po prostu zamiast kupować błyszczące, apetycznie wyglądające owoce z importu zaopatrywali się w zwykłe, polskie (pomarszczone bo pomarszczone) zdrowe jabłka od rodzimych producentów. Na pewno wyjdzie nam to bardziej na zdrowie. Ale pamiętajcie: niektóre jabłka (np. odmiany Ligol, Cortland, Lobo czy Jonagold) po pewnym czasie od zerwania z drzewa pokrywają się same z siebie naturalną warstwą wosku i nie należy się obawiać tej tłustawej warstwy jeśli wiemy, skąd pochodzą owoce. Dlatego wybierajcie je, jeśli nie chcecie świecić w ciemności.
Zastanawiacie się gdzie kupiłam woskowane jabłka ze zdjęć? Kupiłam je w Biedronce, ale identyczne znajdziecie w Tesco, Auchan, Lidlu, Carrefour. Straszne!
Są tez jabłka, które naturalnie pokrywają się woskiem. Dostałam kiedyś skrzynkę jabłek od znajomej. Postawiłam ja w piwnicy i po kilku tygodniach na tych jabłka chyba, które nie zostały zjedzone pojawił się wosk. Mimo wszystko trzeba uważać co się kupuje i nikomu nie ufać. Te wszystkie certyfikaty ekonomia i bio można wsadzić w d… (przepraszam za wyrażenie ), w ogóle znaki jakości. Jak się zapłaci to każdy znaczek się dostanie. Taka prawda. Mam w swojej pracy zawodowej styczność z tymi pseudo firmami, które certyfikuja uprawy (a nikt nigdy na oczy tych upraw nie widział).
Znajoma mamy ma eko uprawę jabłek, wiec szczyci się tym, ze pryskają je tylko 56 razy w ciągu sezonu :/
Polskie jabłka to nie wyjście. Jabłko jest jednym z najbardziej opryskiwanych owoców. Nie ma złudzeń, Ze te POLSKIE lepsze, nie bo też pryskane a to wszytko jest w środku, nie tylko na skórce. Przykre niestety
Od dzis jak bede kupowala jabla zawsze bede patrzec na to czy sa woskowane a jak juz beda inie bedzie innych bede sobie wmawiac ze sa naturlanie woskowane .
lśnią na każdej półce, szkoda że tylko błyszczą 🙁
Szara reneta – nigdy nie woskowana bo za delikatna zeby przetrwala, natomiast kwasna i z twarda szara skorka ktora nie wyglada jak do zjedzenia. Ale ja lubie taka odmiane, polecam dlatego.
Jabłka, moje ulubione owoce, jem caly rok , kosztyuje i wyrabiam desery oraz mieszam z innymi owocami po soki. Szkoda ze mimo iz polskie – niezdrowe. 🙁
o fujj , i to nasze polskie jablka ? wstyd naprawde!
I to nasze polskie jabłka? Coś mi się nie chce w to wierzyć. Namawiają do jedzenia tego co polskie, żeby wspierać polsą gospodarkę, dzieciom do szkoly daja za darmo, ciekawe ile w tym zdrowego jest „jabłka” :/
Widziałam te jabłka w biedronce!
Swieciły sie jak babki na choince.
Nie wiedziałam! Jestem w szoku! Kurde że to ja zawsze o wszystkim dowiaduję sie ostatnia.
smacznego :/ sama już czasem nie wiem co jesc i jak . co kupiowac a na co nei wydawac pieniedzy.
Ale podobnie jest jak ktos sobie drzewko na ogródku trzyma a obok jest autostrada – za płotem.
Ligol – moje ulubione jabłko.
Soczyste, kwaskowe, twarde ze az wyplywa sok po ugryzieniu.
Aż sobie zjem.
Ropa naftowa – wole nie jesc w ogole jablek w takim razie.
Dokładnie! Ja też jak widze takie jabłka mam ochotę je zjesc tu i teraz.
Cóż zrobić więc? Nie jeść ze skórką? Jak tuż pod nią jest to co najlepsze. 🙁
Na szczescie mam sprawdzonego sprzedawce, pana Kazia na placu handlowym ktory sprzedaje swoje jabuszka nie pryskane i eko.
Jabłko bez robaka i cierpkiej skorki jest nic nie warte- slowa mojej babci.
Mój tata też zawsze mówi, że robak byle czego nie zje 😉
no wiem że tak jest, od dawna , dawna.
pozostaje nam umrzec z głodu jak sie to wszystko czyta co jemy.
O fujj jak to wygląda.
Temat rzeka. Niedawno przeczyłam znów gdzieś, że cofneli nasze jabłka z eksportu poniewaz nie spelniły norm – w sensie byly tak zaszpikowane konserwantami ze ich nie chcili, ciekawe co z nimi zrobion ow polsce, bo napewno nie poszły na stracenie. Soczki? moze powidła? A moze po prostu na polki do naszych polskich sklepow :/ smutne ale prawdziwe.
Wydaje mi sie ze teraz to i tak przystopowali w kwestii smarowania tymi smierdzacymi benzynowymi substancjami. Pamietam szkole srednia -kiedy mama dawala mi jablko- nie moglam sie nadziwic dlaczego one tak cuchna benzyna. Dzis juz wiem Intenet robi swoje, ja mam juz za soba spozywanie takiech specyfikow. Cóz moja mama nie wiedziala 🙁
No fakt – wyglądają smacznie ale tylko tyle.
Dlatego mam swoje ze wsi od mamy jablka i innych nie kupuje. Jakbym chcaila napis sie ropy naftowej albo benzynki mam obok stacje paliw orlen, chetnie by mi sprzedali nawet do szklanki.
Lepiej obierać ze skórki niż zastanawiąc się czy oby napewno nie sa woskowane sztucznie czy nie.. Raczej nie widzilam w sklepach tych napisów o których tu mowisz. Po porstu wisi cena z nazwa gatunku a reszte domysl siesam. A ekspedientną to lata kolo tylkow , albo nie wiedza albo mowia to co chcesz uslyszec. Zreszta za taka place jak zarabiaja w sklepie tez by mi sie nie chcailo odpowiadac na pytania klientów a juz tym bardziej uczyc sie skad dane jablko pochodzi itp.
No cóż, ja sobie drzewa nie posadzę do nie mam gdzie. Balkon mały a ziemi nie mam 🙁
W biedrze tylko takie są. 🙁
A co np. z jabłkiem reneta?
Są podobno najzdrowsze, kwasne i nie wszyscy je lubia, malo kto kupuje ze wzdledu ze nie wygladaja apetycznie. Ja natmiast uwlelbaim , sa delikatne nie imaja sie ich zadne chemikalia, dlatego sa drogie, moje dziecko zaczynalo swoja przygode z tym jablkiem kiedy skonczylo 3 miesiace zycia. Do dzis kocha jablka.
Teraz raczej innych w sklepie nie znajdę niż tych z woskiem.
I wlasnie dlatego kazde jablko ze sklpu obieram ze skorki , a wczesniej mysje w goracej wodzie. 🙂
Wlasnie kiedys kupowalam jablka u pani na bazarze osiedlowym, wyklocalam sie ze jej jablka sa natluszczane chemikaliami. Nie przyznala mi racji poniewaz powiedziala ze niektore same sie tak woskuja , i w sumie nie wiem do dzis czy mowia prawde. One wyladowaly w moim zoladku.
Oj niestety znam ten zapach spalin na jabłkach- odechciewa sie ich jeść 🙁 to straszne.