Od kilku dobrych lat w trwa „moda” na zdrowe jedzenie i taki styl życia. I chociaż my dorośli jesteśmy świadomi tego, że owoce i warzywa należy jeść, to dzieciom ten fakt czasem trudno wytłumaczyć. Ze świecą szukać tych, które bez problemu i ze smakiem zjadają surówkę na obiad.
Pewnie słyszeliście o programie “5 porcji warzyw, owoców lub soku”. Cała kampania ma charakter edukacyjny i ma na celu promocję zasad zbilansowanego żywienia i spożywania co najmniej 5 porcji warzyw i owoców w ciągu dnia, gdzie jedną z porcji stanowi sok (ok. 200 ml). Chodzi tu też o to, żeby uświadamiać rodziców i opiekunów, że im wcześniej dziecko pozna zdrowe nawyki żywieniowe, tym szybciej uzna je za naturalne i samo będzie sięgało po wartościowe produkty, takie jak warzywa i owoce. Ale hola hola, przecież to nie jest takie proste. Bo mimo tego, że kampania trwa od 2008 roku, a świadomość żywieniowa wciąż się zwiększa, to nadal wiedza nie zawsze idzie w parze z praktyką i zdarza się, że rodzice mają kłopot z tym, żeby dotrzeć do swoich pociech i ich zdrowego rozsądku. Tymczasem czym skorupka za młodu nasiąknie…
Czy to znaczy, że jako rodzice mamy jak ognia unikać kupowania słodycz? Bez nich dzieciństwo wydaje się przecież jakieś niepełne. Nie o to chodzi. Ja osobiście nie słyszałam o przypadku, gdzie udało się wychować dziecko, które nie wiedziało o istnieniu czekolady czy żelków. Chodzi raczej o to, by tak wkomponowywać w posiłki owoce, warzywa i soki, by dziecko poczuło, że to coś fajnego.
Sama od 7 lat walczę, żeby do diety moich dzieci włączać jak najwięcej zdrowych porcji. I z tego co wiem, to inne matki też walczą, choć na dwa różne sposoby. Jedne próbują świadomie dodawać owoce i warzywa do diety dzieci, bez żadnych podchodów. Ale sami przyznacie, że to ciężka praca i tak naprawdę czekanie na cud. Przykład? Codziennie z uporem maniaka kładę Lence na talerz z obiadem jakąś surówkę, której ona po prostu nie zjada. Ale nie poddaję się, może kiedyś spróbuje.
Inne mamy biorą zaś dzieci podstępem i przygotowują jedzenie tak, żeby dziecko nawet nie wiedziało co je. Ale czy to ma w ogóle sens? Przecież jak dziecko dorośnie, to w sklepie i tak nie wybierze pomidora, bo nawet nie będzie świadome, że go jadło, tyle że pod inną postacią, np. w formie sosu do spaghetti. A dzieci w zasadzie lubią makarony, prawda? Więc nic prostszego: miksujesz te pomidory, dodajesz paprykę, polewasz tym wyśmienitym sosem spaghetti i dziecko wcina jak opętane. No łatwizna. Tylko problem polega na tym, że nie zawsze jest tak, jak to sobie wymyślimy. A podawanie tego sosu do spaghetti jak najbardziej jest dobrym sposobem, ale lepiej kiedy dziecko wie z czego on jest zrobiony.
Tak więc są przypadki łatwiejsze i takie, które wydają się całkiem beznadziejne.
I mogłabym pisać Wam tutaj porady w stylu: niech jedzenie będzie zabawą, przygotuj jedzenie razem z dzieckiem, baw się jedzeniem itp., ale o tym możecie przeczytać już wszędzie i pewnie o tym wiecie. Zresztą osobiście uważam, że przemycanie warzyw i owoców w diecie dziecka wcale nie jest aż takie dobre. Owszem, może działa na krótką metę, bo dziś uda się przemycić marchewkę, dziecko zje porcję beta karotenu, ale w ten sposób nie nauczymy go dobrych nawyków żywieniowych i za kilka lat samo z siebie nie sięgnie po warzywo. No nie tędy droga. Bo nawet jak się nie przyznamy do spisku i dziecko łyknie potrawę, to czy w ten sposób polubi tego brokuła? No nie, bo nawet nie będzie czuło jego smaku.
Ja stoję gdzieś pośrodku jednej i drugiej teorii. Jeśli widzę, że moje dziecko przez dłuższy czas nie zjada odpowiedniej porcji warzyw (na szczęście z owocami nie mamy takiego problemu) to stosuję podstęp. Niestety, ale dla mnie priorytetem jest, żeby syn i córka rozwijali się prawidłowo i chwycę się każdej metody. Jednocześnie walczę, żeby w miarę świadomie zjadali owoce i warzywa na tyle, na ile to możliwe. A przez lata macierzyństwa wykombinowałam kilka cwaniackich sposobów i serwuję im:
1. Domowy sorbet owocowy bez cukru – sorbet to w końcu nic innego jak zmiksowane owoce. Więc nawet jeśli w oczach dziecka owoc nie jest pierwszym, co przyjdzie mu na myśl, kiedy pomyśli o przekąsce, to w takiej postaci raczej nie będzie protestowało. Do sorbetu owocowego możecie użyć prawie każdego owocu.
Oto mój ulubiony przepis na domowe lody owocowe:
mrożone truskawki ( świetnie smakują też maliny, mango, porzeczki)
1 zamrożony banan (zastąpi cukier)
1 łyżka jogurtu naturalnego
1 łyżka jogurtu greckiego
Zamrożone owoce wkładamy do pojemnika i blendujemy. Dodajemy jogurt naturalny i grecki, dokładnie mieszamy i lody gotowe.
2. Sok – według Instytutu Żywności i Żywienia, to warzywa i owoce powinny być podstawą diety i należy spożywać je codziennie (min. 400 g) w podziale na 5 porcji, z tym że jedną z nich może być właśnie szklanka soku (ok. 200 ml), także tego pasteryzowanego. Bo np. szklanka 100% soku pomarańczowego zaspokaja ok. 50 – 60% dziennego zapotrzebowania na witaminę C. A Wy, jeśli się wahacie w sklepie czy powinniście kupić sok owocowy z kartonu czy butelki, to już Was uspokajam. Taki sok nie zawiera konserwantów ani cukrów (w tym słodzików), bo po prostu nie może – regulują to odpowiednie przepisy. Cukier widoczny na opakowaniu w tabeli wartości odżywczych to ten sam naturalny cukier i w tej samej ilości, jaki znajdował się w owocach, a nie cukier dodany przez producenta.
Co ciekawe, te same regulacje prawne zabraniają dodawania do soków jakichkolwiek konserwantów i sztucznych barwników.
Z kolei popularna pasteryzacja wcale nie oznacza, że sok jest gorszej jakości. Wręcz przeciwnie – proces pasteryzacji ma na celu zniszczenie drobnoustrojów i enzymów, które pozostawione w soku prowadziłyby do jego psucia.
Tak więc, 100% sok owocowy zawiera wyłącznie sok wyciśnięty z owoców.
3. Domowy kisiel – to naprawdę fajny sposób na owoce: truskawki, maliny, czereśnie – jeśli tylko jest na nie sezon, to polecam Wam zrobić z nich pyszny kisiel. A poza sezonem mrożone owoce też świetnie się sprawdzą. Może w takiej formie posmakuje Waszym dzieciakom.
Przepis na domowy kisiel:
maliny
odrobina cukru
3 łyżeczki mąki ziemniaczanej
150 ml wody
Maliny blenduję (kiedy dzieci były mniejsze, owoce dodatkowo przecierałam przez sitko, żeby pozbyć się pestek).
W małym rondelku gotuję 75 ml wody, w pozostałych 75 ml rozpuszczam mąkę ziemniaczaną i cukier. Do zagotowanej wody dodaję maliny i ciągle mieszając wlewam mąkę z wodą i cukrem. Domowy kisiel gotowy.
4. Koktajle – większość dzieci je lubi, ale robi się groźnie, gdy chcemy do tych owocowych dołożyć jakieś warzywo. Bo to przecież wg maluchów nie pasuje. Dlatego starszym dzieciom trzeba tłumaczyć, że dodajemy ich trochę, bo są zdrowe i że nawet nie odczują tego w smaku, a porcja witamin trafi do brzuszka. Ja przygotowując koktajle, staram się nie stosować podstępów. Umawiam się ze starszą córką, że do blendera wrzucam owoce, które lubi i maleńkie kawałki tych warzyw, których nie toleruje. Wypija, wie, że są w kubku, ale też nie czuje ich smaku. Ona nie marudzi, ja jestem zadowolona, że Lenka zjadła warzywa i co najważniejsze, zjadła je świadomie.
5. Sosy do makaronów – powtórzę, że dzieci przeważnie kochają makarony.
Sama od wielu lat przygotowuję sos pomidorowy do makaronu według jednego, bardzo prostego przepisu. Moje dzieci wprost go uwielbiają.
Przepis na sos pomidorowy do makaronu:
400 g świeżych pomidorów (lub z puszki)
1 średnia cebula
2 ząbki czosnku
3-5 łyżek śmietany 30%
sól, pieprz, bazylia świeża lub suszona, papryka słodka
3 łyżki śmietany 30%
Pomidory kroimy na bardzo małe kawałeczki i zaczynamy gotować bez przykrycia przez około 10 minut. Po tym czasie blendujemy je na gładką masę i smażymy jeszcze przez 10 minut pod przykryciem. Na patelni podsmażamy cebulę pokrojoną w kostkę. Kiedy cebula się zarumieni i zrobi się miękka, dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę. Składniki łączymy ze sobą w garnku, przyprawiamy i gotujemy jeszcze chwilę, aż sos zgęstnieje. Na koniec do garnka wlewamy odpowiednią ilość śmietany i obiad gotowy.
6. Omlet z niewidzialnymi warzywami – czyli jednak przemytniczy sposób, ale czasem trzeba. Zobaczcie jak ja sobie z tym poradziłam. Wystarczy zblendować warzywa na gładką masę, a malec nawet się nie zorientuje, że właśnie pożarł solidną porcję warzyw.
Przepis na omlet z warzywami
2 jajka
dodatki np:
1/2 pomidora
2 rzodkiewki
szczypiorek
rzeżucha
olej kokosowy
masło
Masę jajeczną najlepiej przygotować w robocie kuchennym. Jajka będą wtedy napowietrzone i omlet wyjdzie miękki i puszysty.
Zaczynamy od przygotowania niewidzialnych warzyw. W tym celu wrzucamy je do wysokiego naczynia i dokładnie blendujemy na gładką masę. Jajka ubijamy, a na chwilę przed końcem tej czynności dodajemy koktajl warzywny. Wszystko przelewamy na patelnię wysmarowaną olejem kokosowym (olej rozsmarowuję za pomocą ręcznika kuchennego, tak by patelnia była tylko lekko natłuszczona). Omlet smażymy około 5 minut na jednej i 1-2 minuty na drugiej stronie. Podaję z chrupiącą kromką ciemnego pieczywa razowego. Żeby uniknąć smażenia, przez chwilę podpiekam ją w piekarniku i jeszcze ciepłą smaruję masłem.
7. Metoda jednego gryza – kiedy Lenka nie chce czegoś jeść, to namawiam ją, żeby chociaż spróbowała. A prawda jest taka, że dziecko musi czasem spróbować wiele razy potrawę, żeby oswoiło się z jej smakiem. Jest szansa, że za którymś razem polubi.
Jak widzicie, trochę tych cwaniackich sposobów mi się uzbierało przez te 7 lat. Niewątpliwie jeszcze uda mi się skolekcjonować ich więcej, bo przecież dziecko dziecku nierówne i Antoś może potrzebować zupełnie innych metod działania. Dla mnie najważniejszy będzie każdy mały sukces, kiedy moje dzieci zjedzą świadomie i ze smakiem owoce i warzywa.
Na zdrowie!
Program sfinansowany ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw. Organizator Stowarzyszenie Krajowa Unia Producentów Soków.
To prawda że rodzic który nie je warzyw daje zły przykład. Sama jem jedynie te w zupie albo w sosie i tak samo moje dzieci. Ale nie przejdą mi przez gardło świeże i nic na to nie poradzę. Żyję to dzieci też przeżyją.
Wszystko oddam żeby moje dzieci wypiły sok pomidorowy. Zapytaj ich to ci powiedzą że sok jest obleśny i nie da się go przełkną. Powiesz że zapłacisz to kasy nie wezmą
warzywa to nasza zmora. z owocami jakoś idzie
spróbuję, może twpimi sposobami się uda
moimi poległam
Co robisz kiedy starsza córa wykryje taki podstęp? Mam wyjątkowo wyczulone dzieci i tego typu przekręty nie przechodzą w większości przypadkówL( Poradz
Ja tylko czasem przemycam, zawsze staram się tłumaczyć, Pokazywać, że dodaję niewielkie ilości. Głównie dlatego, że chcę, żeby kiedyś sami sięgali po owoce i warzywa. Licz na to, że za kilka lat zobaczę tego efekty.
Lenka aktoreczke <3
Takie z was sympatyczne dziewczyny. Nie wierzę że Lena nie je warzyw. To poczym ma takie włosy piękne?
Też się zastanawiam. Ale na bank nie po warzywach
Polecam smooothie bo w takim czymś można podać dziecki każde warzywo. W niewielkiej ilości ale ważne że je. I w przypadku starszych dzieciaków można wytłumaczyć że dodajemy ale to warzywo nie jest wyczuwalne
Rodzice którzy nie mają problemów z dziećmi jak idzie o jedzenie, tego nie zrozumieją. Córka nie dotknie nawet warzyw, syn nie je owoców. Dwoję się i troję od lat. Ale winnego nie muszę szukać daleko. Mąż nie je ani warzyw ani owoców a dzieci naśladują:(
Obawam się, że nikt nie ma zbyt lekko. Jak jedzą owoce i warzywa to mięsa albo ryb nie zjedzą.
kisiel super tylko w takiej porcji nie ma za dużo owoców
Nie zgodzę się. Jak na porcję deseru to owoców jest w nim bardzo dużo.
Mam szczęście- na to wygląda- moje pociechy jedzą wszystko. WSZYSTKO! I zawsze im mało. Uważam że klucz do sukcesu tkwi w tym żeby od pierwszych miesięcy życia kłaść na talerz dziecka wszystko to co jedzą rodzice. Robiłam tak przy swojej czwórce i proszę, są efekty!
To prawda. Szkoda, że nikt mi tego nie powiedział 7 lat temu.
ciasteczkowa bluza Lenki. Jaka czaderska? Z sieciówki?
Nie. To firma Little Gold King
ładna bluza? gdzie kupiona?
Twoje dzieci piją soku warzywne? Owocowe? Mieszane?
Najchętniej piją owocowe oczywiście. Najczęściej mieszam im owocowe z warzywnymi.
Soki piją chętnie, nawet te z warzyw. Zupę zjedzą, sos też ale jak im pokroję owoce i położę na talerzy to nawet nie podejdą
Ja bym nie marudziła. Najważniejsze, że tw owoce i warzywa są w ich diecie. Nie ma większego znaczenia w jakiej postaci.
moje z warzyw tylko ziemniaki. liczy się?
No cóż. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma:). Dobre i to. Ale chyba musisz zastosować przemyt:)