Wiem, że większość z was wybór przedszkola ma już za sobą. Ja sama miałam z tym problemem do czynienia w zeszłym roku i zanim zdecydowałam się na to, które okazało się strzałem w dziesiątkę, spędziłam trochę czasu na oswajaniu tematu. Czytaj: przeszukiwałam fora internetowe. Oprócz tego postanowiłam odwiedzić jedną z placówek, która miała w nazwie coś, o czym słyszałam, ale nie miałam pojęcia, co się za tym kryje. Postanowiłam więc zwiedzić przedszkole Montessori.
Nie było to łatwe, bo nie każde przedszkole miało ochotę pokazywać swoje wnętrza, a już tym bardziej podczas zajęć z dziećmi. Ale trochę znajomości, trochę podpierania się blogiem i udało się.
Gdy weszłam do sali pełnej dzieci powitała mnie niemalże zupełna cisza. Ale nie złowroga rodem z horrorów – tej ciszy towarzyszyły delikatne odgłosy używania pewnych przedmiotów czy cichej rozmowy. Nikt nie biegał, nie szalał. Dzieciaki się nie biły i nie wyrywały sobie zabawek. Co ciekawsze, nie było tu żadnych przedmiotów walających się po podłodze. Nie zobaczyłam ani koszmarów z dzieciństwa, czyli misiów bez oka ani nie potknęłam o żaden samochodzik. Sala była naprawdę duża, a kilkanaście dzieciaków zajmowało się bardzo różnymi, dziwnymi rzeczami. Jedno przesypywało coś z jednej butelki do drugiej. Inne ze skupieniem godnym szachisty układało klocki w drewnianej skrzynce. Nie udało mi się dostrzec zbyt wiele szczegółów ich zadań, bo dzieci pochylały się nad swoimi skarbami w nabożnym skupieniu, prawie nie zwracając na mnie uwagi. Zarejestrowałam jedynie, że mimo tego, iż wszystko wyglądało bardzo poważnie, dzieci były: zadowolone, spokojne i wyglądały na szczęśliwe.
Nie dostrzegłam żadnego nauczyciela – już za chwilę miałam dowiedzieć się, dlaczego. Wszystkie przedmioty były równo poukładane na półkach, a każde dziecko po zakończonej „zabawie” wstawało, odkładało przedmiot na półkę i brało nowy.
Pani, która pokazała mi ten świat, chyba zobaczyła moje zdziwienie, bo naprawdę trudno było je ukryć. Rozmowa z nią otworzyła mi oczy na tak inny model kształcenia, z jakim nigdy wcześniej się nie zetknęłam. Wnioski? Oto mój subiektywny przewodnik, z czym można się spotkać w przedszkolach opartych na pedagogice Montessori:
- Cisza: jest niezbędna do wykonania przez dziecko ćwiczenia. Oznacza też szacunek dla jego działań oraz dla nauczyciela, który również wykonuje w tym czasie swoją pracę. Regularnie w przedszkolu odbywają się tzw. lekcje ciszy, które mają nauczyć dzieci tej trudnej sztuki. Oczywiście dzieci rozmawiają między sobą, dyskutują, poprawiają sobie błędy, ale wszystko odbywa się w pokojowej atmosferze, pozbawionej agresji i rywalizacji.
- Przedmioty: w przedszkolu na kanwie zasad pedagogiki Montessori nie znajdziesz „normalnych” zabawek. Cały system kształcenia opiera się na zestawach materiałów dydaktycznych, które są starannie zaprojektowane, przygotowane i wykonane. Nie ma tu miejsca na różowe plastikowe „byleco”, bo przedmioty służą przedszkolu długi czas, znajdują się tylko w jednym egzemplarzu, a każde dziecko musi je szanować. Mają też jedno określone miejsce na półce i muszą dokładnie trafić tam, gdzie powinny.
- Praca: Maria Montessori mówiła, że dziecko woli uczyć się czegoś niż się bawić, bo jest do tego stworzone. Dlatego wszystkie materiały z różnych działów (jest ich kilka, np. życie codzienne, geografia, matematyka itd.) służą tylko i wyłącznie do wykonania jednej czynności. Nie można ich zastosować w inny sposób.
- Nauczyciel: jego rolą jest głównie zademonstrowanie dziecku, do czego służy konkretny przedmiot i jak należy go stosować. Nie czuwa nad poprawnością wykonania zadania, bo materiały są tak skonstruowane, że dziecko samo dojdzie do tego czy mu się udało wykonać ćwiczenie poprawnie czy nie. Nauczyciel nigdy nie pochwali dziecka, ale też go nie zgani. Nie zdradzi nawet mimiką czy słowem, że podobała mu się praca dziecka, bo najlepszą pochwałą dla niego jest samozadowolenie. Ma to zapobiec temu, że dziecko wykonuje czynność tylko dlatego, że otrzyma nagrodę, a uczy tego, że samo wykonanie czynności jest już nagrodą.
- Bezstresowość: pozorna! Mówi się, że pedagogika Montessori nie zmusza dziecka do niczego. Faktycznie – to samo dziecko wybiera to, czego chce się uczyć, kiedy i czy przeznacza na to 3 minuty czy 3 godziny. Nauczyciel nie wskaże, czym dziecko ma się zająć i kiedy ma skończyć, chyba, że zbliża się pora kluczowych posiłków. Montessori to cała gama zakazów i nakazów, począwszy od tego, żeby szanować ciszę, poprzez zakaz przeszkadzania w pracy innym aż do tego, żeby wykonać to, co się zaczęło. Panuje tutaj zatem wolność wyboru, ale tylko w obrębie określonych zasad.
- Posiłki: tutaj ogromną rolę odgrywa samodzielność. Śniadania i obiady to świetna okazja na wykorzystanie tego, czego dziecko nauczyło się w trakcie swojej pracy w dziale Życie codzienne. Jeśli ma problemy, pomoże nauczyciel, ale najczęściej zajmują się tym starsze dzieci, które chętnie biorą na siebie wagę nauczania najmłodszych. Obowiązuje reguła: sam nakładasz to, co chcesz jeść, ale musisz to zjeść do końca. Niestety nie wiem, co się dzieje, gdy któreś dziecko jednak zostawia połowę porcji…
- Współpraca: grupy w przedszkolu Montessori są mieszane wiekowo, co oznacza, że starsze dzieci tak jak w rodzinie opiekują się młodszymi, wprowadzają je w świat i zawsze służą pomocą. Odgrywa to ogromną rolę w budowaniu empatii, a pozbawia przedszkole elementu rywalizacji, w tym odczuwania porażki, na którą małe dzieci nie są jeszcze gotowe. Praca własna z materiałami dydaktycznymi również może być wykonywana w parach lub w grupie, ale decyzję o tym pozostawia się samemu dziecku.
Mniej więcej tyle wyciągnęłam z wywodu pani nauczycielki. Oczyma wyobraźni widziałam moje skupione dziecko, które samo wybiera sobie zajęcia i nalewa zupę. Kusząca była perspektywa opanowanego, rozsądnego dziecka, potrafiącego walczyć z pokusami i popędami. Marzyłam o trzylatce, która potrafi sama po sobie umyć talerz i zdecydować, który z produktów wybierze na podwieczorek, a do tego wszystkiego jeszcze zje to ze smakiem. Wiedziałam, że po takim przedszkolu moja córka będzie umiała przyszyć guzik, wkręcić śrubkę czy otworzyć kłódkę. Czułam, że Lenka odnalazłaby się w tym małym społeczeństwie, przyjaznym małym dzieciom, gdzie każdy uczy się od siebie.
Z drugiej strony, widziałam też wzrok córki, szukający aprobaty w oczach nauczyciela, gdy udało jej się włożyć klocek w odpowiednie miejsce – i nie dostający jej. Widziałam też siebie, próbującą tłumić swoje ekstrawertyczne okrzyki „Pięknie to zrobiłaś, brawo!” (bo skoro Montessori w przedszkolu, to także w domu, żeby nie mieszać dziecku w głowie). Postawiłam na szali: biegające po sali dziecko, któremu ktoś wciąż próbuje wyrwać zabawkę, a lwia zmarszczka od myślenia w wieku 4 lat, bo przez 3 godziny w przedszkolu zajmowało się układaniem drewnianych puzzli.
Nie powiem – wizja samodzielnego, małego, mądrego dziecka była kusząca, nawet bardzo. Montessori jak żadna inna pedagogika nie wpływa pozytywnie na rozwój dziecka, przygotowuje go do praktycznego życia i uczy samodyscypliny. Ale wygrało zwykłe, przaśne przedszkole, które owszem, wyróżnia się pewnymi zajęciami, ale bardziej przypomina miejsce, które znałam z dzieciństwa. Takie, które nauczy córkę sztuki przetrwania w społeczeństwie, da umiejętność znoszenia porażek i cieszenia się sukcesami. Bo Montessori jest świetne, ale co z tego, jeśli na etapie przedszkola się zakończy, a zwyczajna szkoła pokaże mu świat, którego dziecko zatopione w ciszy, akceptacji, wolności i szacunku zwyczajnie nie zrozumie?
Opinii zapewne będzie tyle ile ludzi, ale ja moge napisać o tym co obserwowałam na własnych oczach.
Na osiedlu na ktorym prowadziłam salon były 2 przedszkola oraz od roku szkoła Montessori. Na co dzien miałam do czynienia z dziecmi z tych przedszkoli, ktore przychodziły na strzyzenia do salonu i obserwujac ich na usta cisnie sie tylko jedno stwierdzenia: nie wychowane dzieciaki którym na wszystko sie pozwala a broń Boże zwrócić im uwage żeby nie dotykali nozyczek bo sie potna:D ( wówczas czesto odpowiadały, : jak mi nie pozwolisz ich wziasc to powiem mojej mamie:D) – miała również do czynienia z Paniami uczącymi w tych przedszkolach i same przedszkolanki mówiły że metoda była by ok gdyby nie podazało sie slepo tej motodzie a jedynie wykorzystywało kluczowe elementy wzbogacające rozwój dziecka i nie niszczace ich ciekawosci swiata. Jednak w formie w jakiej obecnie są one prowadzone przede wszystkim powoduja ze dzieci staja sie samosiami i odizolowanymi od reszty dzieciaków. Jedna z nauczycielek powiedziala ze swojego dziecka by nie posłała do takiego przedszkola……. Uff spisałam sie:D Super że Lenke posłałaś do normalnego przedszkola – dzieki temu napewno nie bedzie gorsza a uwazam że lepsza od montessorianskich dziwolagów majacych w ustach słowa dorosłych i niecieszacych sie z zycia
Dokładnie mam takie samo wrażenie.
Wszystko w tym systemie jest cudne, ale jakoś mam wrażenie, że do naszego stylu życia, żywiołowości Młodego to jakoś nie pasuje.
Ale w domu zdarza mi się wybierać elementy i stosować. Pohamowaliśmy w nas chęć chwalenia (nie że się bez niego obchodzi, ale staramy się być przy tym mniej skoczni i krzykliwi), sporo zabawek zastąpiłam tymi „naśladującymi” dorosłe przedmioty i widzę, że sprawia mu to masę radości a bez naszych krzykliwych zachwytów łatwiej mu być konsekwentnym.
Słyszałam różne opinie. Ostatnio dotarły do mnie informacje, że nauczycielki uczące w Montessori swoich dzieci nie chcą do tego przedszkola wysłać.
Nie do końca mogę się zgodzić z tym, że przedszkole Montessori jest skupione tylko na nauce i nie ma zabaw. Moja córka chodzi do przedszkola Montessori i rzeczywiście uczy się tam wielu rzeczy, ale dzieje się to przez 3 godziny w ciągu dnia, kiedy jest blok montessoriański. Poza tym dzieci się normalnie bawią, chodzą na spacery, place zabaw i co najważniejsze, w przedszkolu do którego uczęszcza moja córeczka, Panie aktywnie uczestniczą w zadaniach, zabaw.
Myślałam a raczej byłam przekonana że za tą nazwą i z taką reklamą naprawdę warto puścić tam dziecko. No cóż kolejny raz się zdziwiałam, dobrze że piszesz o takich rzeczach, przecierasz mi oczy coraz częsciej. Dobrze że jesteś 🙂
Sama nie wiem co o tym myśleć. Moja przyjaciółka uczy w takim przedszkolu i uważa że to świetne miejsce dla rozwoju dzieci, które w takim wieku chłoną wszystko jak gąbka. Jest zachwycona, ja musiałabym przekonac się na własnej skórze. Ale na własnej a nie dziecka.
Montessori – Montessrori , co za ludzie wymyślają jakieś dziwne placówki :/ w głowie mi się to jakoś nie układa. Ja bym dziecka tam nie zapisała.
Kochana, ja też jak byłam w Montessori nie słyszłam dzieci. Jak dla mnie bomba, nauczą się wyciszenia i spokoju. Na podwórko chodzą dwa razy dziennie to tam sie wyszumią 🙂
Tylko w takich przedszkolach dzieciaki nie sa znerwicowane, moga wszytsko robic co zywcem im sie podoba. Czy to takie złe??? Jestem zdecydownie ZA nie przeciw 🙂
Zapisałam Konradka za rok do właśnie montessori, ale to co tu przeczytałam odbiega w ogóle od tego jak ja chciałabym aby moje dziecko wychowywano w przedszkolu. Mocno zastanawiam się nad zmianą, zobaczymy to dopiero bedzie za rok, ale juz mam obawy
Zapisałaś dziecko na kilka lat do przedszkola o skonkretyzowanej formie pedagogiki, a nie wiedziałaś, kto to Montessori i co sobą reprezentuje tego typu placówka??? To na podstawie czego zapisywałaś, opinii z Dzień Dobry TVN? Fajnej nazwy? Dziecko to nie królik doświadczalny!!!
mam mieszane uczucia…
Moje dziecko chodzi do prywatnej szkoły..ale bardzo podobnie jest . Dzieci pracują w ciszy tzn rozmawiają bawią sie ale bez wrzaskow. Maja rozne stacje zabaw i maja wolność wyboru bawią Sie czym chca w danym momencie ..do toalety tez chodzą sami kiedy chca . Moj synek na początek wolał nauczycielkę i ona pow abym w domu go puszczala sama bo chce by był samodzielny (moj synek był nieśmiały dlatego zawsze prosił o ich pomoc )
Maja tylko 3 rutyny czyli gdy jedzą razem, sprzątanie zabawek przed zakończeniem dnia oraz siedzenie w kręgu podczas czytania ksiazki przez nauczycielkę lub śpiewanie jako zakończenie sesji.Dyrektorka szkoły uważa ze lepiej dzieci sie wychowują bezstresowo jak i rozwijają gdy nie maja narzuconego co w danym monecie musza robić. Czytając na temat montesori odczułam jakbym czytała o przedszkolu mojego szkaraba . Byłam tam półtorej godziny gdy sprawdzalam oraz rozmawiałam na temat zapisanaia mego małego i podczas tego czasu dzieci bawiły sie sppkojnie bez wrzaskow kazdy miał swoje zajęcie 😉 a czykolwiek dostają pochwały od nauczycielek lub proszą ich o pomoc gdy czegos nie moga zrobic 😉
Czyli jak nie dokońca jest to prawdą to jednak coś w tym prawdy jednak jest , jestem na nie.
To nic złego w uczęszczaniu dziecka w takim przedszkolu.
Ja mam dystans do wszystkiego i uważam że w małych ilościach to wszystko na zdrowie powinno tylko wyjść.
Moje dziecko chodziło 2 lata do Montessori i nic złe go w tym nie widziałam.
W sumie to nie widze różnicy w rozwoju dziecka.
W żadnym wypadku z mojego dziecka nie będą robić dziwoląga. Już sami nie wiedzą na czym pieniądze robić.
Podoba mi się że w Montessori dzieciaki mogą tak po prostu zabrac sobie mopa i myc okna, a jak jest pogodnie to nawet dwa razy wychodza na podworko. Cisza jest ale to tak przez 2 godziny maksymalnie, moze musilas po prostu na taka chwile natrafic. Ja tam nie mam uprzedzen.
O jejku chyba troche przesada. Jakby tak źle było to by nikt do takich przedszkoli nie puszczał. A no i że zabawek brak to chyba na wielki plus.
Bardzo ciekawy i przydatny post 🙂 Ale właśnie jak to wszystko czytałam to tak sobie też pomyślałam, że w domu również trzeba by stosować się do tych zasad, a nie wydaje się to takie proste. No i co później, po przedszkolu…..
Mając wybór oczywiście ze wybrałabym montessori. To dobra metoda, napewno nie zaszkodzi dziecku.
Czyli lenki byś tam nie puściła?
Nie zdecydowałam się na Montessori, ale z powodów, które opisałam w poście.
Przyznam szczerze, że przeszyło mnie dreszczem to, że ma zjeść do końca…., brrr – i czemu nie można dziecka pochwalić? Przecież w szkole będzie ganione i chwalone na każdym kroku… Dobrze, że ja etap przedszkola mam za sobą, choć lata szkoły syna też dały mi w kość, a gdzie do końca edukacji, zebrań id. pozdrawiam. Niesłychanie ciekawe artykuły 🙂
Dziękuję:)
Najważniejsze ze dziecko uczy sie samodzielności. W życiu nikt mu nie pomoże, nie będzie miał pani która powie mu do robić kiedy straci prace albo umrze mu żona. Taka prawda
Moj 4letni Oskar tam lubi chodzić.
Nie jestem przeciwniczką ani zwolenniczka.
Jest dobrze jak jest i nie będę tego zmieniać.
Mam koleżankę która jest nauczycielem w takim przedszkolu. Rozmawialm z nią i sama teraz już rok mam dzieci w montessori . Właśnie za jej namową. To nie jest tak do końca z tym wszystkim co opisałeś. Jest dużo w tym prawdy ale mi bardzo odpowiada ze nie ma zabawek które w domu są podobne czym rezultatem jest to ze dzieci maja je w przedszkolu w nosie albo odwrotnie ze w domu nie chcą sie nimi bawić. Dzieci lubią tam chodzić a i przemawia do mnie fakt ze uczy tam moja koleżanka 🙂
Cisza w przedszkolu pełnym dzieci? Nie mogę w to uwierzyć. W domu mam dwójkę dzieci i zawsze jest głośno. Nie sadze żeby w przedszkolu były cichutko. :/
Napewno wypróbować mi nie zaszkodzi , zaryzykuje i pośle tam moje 2 letnie dziecko
Takich cudów jeszcze nie widziałam.
Myśle ze to tylko chwyt marketingowy dla naiwnych rodziców.
Może sie mylę ale kto to widział puszczać dziecko do przedszkola bez zabawek.
Przecież to dzieci i dzieciństwo maja jedno, musza sie bawić za 10 lat bedą mieć inne zajęcia.
W przedszkolu Montessori nie ma typowych zabawek. Są za to pomoce edukacyjne, które pozwalają dzieciom na zaspokojenie ich ciekawości świata.
Nie znajdziemy tam klocków lego, ale są np. drewniane klocki. Nie będzie kucyków Pony, ale będą lalki bobasy i kuchnia z garnkami do zabaw tematycznych.
Masz talent dł pisania.
Lepiej bym nie opisała metody montessori niż właśnie ty.
Nie mam dzieci ale nie dałabym do takiego przedszkola, zdziwiaja ludzie
Tylko po żeby na innych zarobić moje zdanie.
Dałaś mi zagryzke. Wiedziałam o pewnych minusach tegoż montessori ale nie sądziłam że jestem teraz aż tak przeciwna , on cóż jeszcze będę musiała dać do przeczytania tego posta mojemu mężowi, żeby tez on mógł popatrzeć na to ze swojej perspektywy
Moje dzieci chodza do prywatych bo niestety nie bylo miesc w panstwowych przedszkolach ale jestem szczesliwa razem z nimi. Zawsze chętnie tam chodzą i są usmiechniete kiedy je tam zaprowadzam i odprwadzam. Nie moglabym tak eksperymentowac w kwestii dziecka. Uwazam ze czym bardziej kontrowersyjne metody tym gorsze, a przeciez to dzieci nich maja swoje beztroskie i wesole dziecinstwo w ktorym wszytsko moga.
No i własnie takie beztroskie dziecinstwo daja montesori, gdzie dzieck nie musi dostwac pozwolenia na pojscie do toalnety, ani wielce prosic o to czy moze w danym momencie pobawac sie zabawka. I lakawie nauczyciel mu pozwoli albo nie:/ nasze polscie spoleczenstw jest przywyczajone ze musi sie o wszystko pytac czy moze, jestesmy wiecznie przestraszonymi ludzmi ktorzy musza dostac komende w pracy czy w szkole i na podworku.Np teraz idziemy bawic sie w chowanego a teraz akurat musisz spiewac na pamieac nauczonej piosenki. Wszytsko jest robione pod przymusem. A moze tak montesorri ktore ma luzne podejscie, dzieci nie sa tam tak zestresowane. A to ze nie chwala? po takich pochwalach jak ma w domu za cyle co mozna miec juz dosc i potem takie dziecko tylko chce non stop byc chwalonym i robi cos pozytecznego tylko po to zeby dotac pochwale. A jak wyjdzie na doroslych to juz nikt nie bedzie go chwalil za to ze nasiusial do kibelka , o taki to moj przyklad 🙂
Czyl ichcesz powiedzieć że źle zorbiam że zapisałam tam swoje dziecko ? Teraz mam poważny dylemat 🙁
Zapewniam Cię, jako nauczyciel Montessori, że zrobiłaś najlepszy możliwy krok w stronę edukacji Twojego dziecka. Kinga opisała to co widziała, a to jest nie do końca tak. Jeżeli masz jakieś pytania. Zapraszam do mnie:)
Zupełnie się nie martw. Dwa lata temu tez byłam przerażona tak samo jak Ty. Metodyka Montessori działa zgodnie z natura dziecka i w oparciu o jego potrzeby. Dziecko uczy się samodzielności, koncentracji i logicznego myślenia. To zaprocentuje w przyszłości. A samochodzikiem czy lalką dziecko może pobawić się w domu lub na podwórku.
Boję się takich metod wychowawczych, chyba bym nie zaryzykowala, to brzmi jak jakaś sekta :/
Zazdroszcze rodzicom ktorzy posylaja dzieci do takich przedszkoli, u nas w miescie takich nie niestety nie ma. Chętnie bym dała tam moja córę. Duzo na ten temat czytalam mam nawet przyjaciolke ktora uczy w takm przedszkolu. To nie ejst dokonca prawda ze w tych przedszkolach dzieci sie nie chwali. Podobno w przyszlosci sa geniuszami z przedmiotow scislych. Ta metoda saoonauki i samozachowania uczy naprawde pozytywnych nawykow.
Moje dziecko uczeszcza do montessori i mam zamiar do dac jescze do szkoly montessorowskiej. Mam andzieje ze mi sie to uda , poniewaz w naszym miescie jest kilka takich szkol. Jak pojdzie na studia to juz nie zderzy sie z rzeczywistoscia. Ma geny po mamie, silne i da rade w kazdych warunkach 🙂
Nie żartuj że taka cisza panowała !!!!
Jestem w ciężkim szoku!
Nie wyobrazam sobie zeby moe dziecko bylo w takim obozie
i nie ma zabawek……. olcia nie byłaby szczesliwa z tego powodu
No cóz juz zapisałam tam synka, czs pokaze co z tego wyniknie, nie jestem za tym aby dziecka nie chwalic ale moze co za duzo to niezdrowo, jak mu nie bedzie sie podobalo to go po prostu przepisze do innej placowki 🙂
Moje dziecko od 2 lat uczeszcza to tego typu przedszkola i jest bardzo zadowolone , ja zreszta tez. Widze postepy w jego zachowaniu. Zwłaszcza jesli chodzi o jego samozachowanie. Teraz porafi sam zajac sie soba, otworzy ksiazke, pooglada ja nie jestem mu t tego potzeba. Ciesze sie i mam nadzieje ze w przyszlosci zaowocuje to tym ze nie bede musila siedziec z nim nad zadaniami z matemetyki na przyklad
Jestem przeciwniczka tej metody, nigdy nie dałabym dziecka do takiego przedszkola, uwazam ze to zbytnie przegiecie w kwesti wychowania dzieci .
Moja córka chodzi do zwykłego przedszkola, w którym dzieci mają zajęcia tego typu i sprzęty do tego potrzebne. Nie chciałabym aby cała idea przedszkola szła tym torem lecz uważam że wprowadzenie zajęć tego typu w tym konkretny przedszkolu dużo dało mojemu dziecku. Byłam światkiem takich zajęć dzieci wręcz pochłanianą i nie mogą się nacieszyć tym co mogą zrobić.
Lepiej tego nie mogłaś ująć 🙂
Mam takie samo zdanie jak Ty i choć mam przy żłobku przedszkole Montessori to na głowie stanę żeby syn poszedł do „normalnego” przedszkola, a jeszcze najlepiej państwowego. Kinga, a co myślisz o Rodzicielstwie Bliskości. Chętnie poznam Twoją opinię.
Madzia, zamówienie przyjęte. Post o rodzicielstwie bliskości wieczorem na blogu:)
Lepiej, aby dziecko już od małego uczyło się przetrwania i walczyło o swoje dobra oraz o swój byt. A tego tylko nauczą zwykłe przedszkola. Takie niestety jest życie. Tylko autystycy żyją w swoim własnym świecie ciszy i takie przedszkole właśnie dla nich było by najlepsze. A dla normalnego, ruchliwego dzieciaka, najlepsze jest zwykłe przedszkole, niczym szkoła życia. Lepiej cieszyć się z ciągłych skarg, typu ona zabrała mi zabawkę, niż hodować małego, niezaradnego życiowo geniusza- taki i tak zwariuje.
Gratuluję wyboru. Nic nie uczy lepiej dziecka niż zwykłe życie i tego się trzymajmy 🙂
Pierwszy raz czytam o takim systemie. Z jednej strony to fantastycznie jakby moje dziecko w takim wieku mogło podejmować samodzielnie tyle decyzji. Ale czy ja tego rzeczywiście chce? I czy dziecko wychowujac sie tylko w środowisku miłych i spokojnych osób poradzi sobie w przyszłości z brutalna rzeczywistością gdzie nie zawsze opłaca się być miłym?
Ale co ja tam wiem, jestem tylko maturzystką podziwiająca rozwój swojej młodszej siostry ;p
Długo zastanawiałam się nad szkoła bardzo chciałabym żeby moje dziecko uczęszczało do takiej szkoły niestety kalkulacja dojazdów bo w Krakowie ttlko jedna szkoła jest nie dała nam takiej szansy.
Rozmawiałam z pedagogiem i ma to sens w momencie pociągnięcia tematu przedszkole,szkoła,gimnazjum itp nie mniej jednak dzieci uczą sie znacznie więcej przede wszystkim dyscypliny i tego co brakuje wielu ludziom zażądzania czasem podejmowaniem decyzji w przyszłości będzie to miało wielkie znaczenie.
Jeszcze jedna rzecz -zauważają talenty i dzieci potrafia w takiej szkole go mocno rozwinać gdzie w państwowej placówce niestety wiele talentów jest nie zauważone i nie szlifowane lub kosztem innych przedmiotów.
Chciałbym aby ta metoda w Polsce była normą i aby rodzice nie mieli problemu z posłaniem dzieci do takich szkół.
Posyłając dziecko do przedszkola montesori trzeba już myśleć o tym czy później będzie możliwość aby chodziło do podstawówki gimnazjum i liceum właśnie montesori. W Krakowie na szczęście te placówki już działają.
Dokładnie…
Edukacja Montessori zaplanowana jest na 9 lat. Przekładając to nanasz system edukacji 3lata przedszkole plus 6 lat szkoły podstawowej. Gimnazjum i liceum Montessori nie jest potrzebne bo to właściwy moment by dziecko, a właściwie juz młody czlowiek swoje zdobyte umiejętności nieco wykorzystywał w 'normalnym’ (czyt. Powszechnym) środowisku.
Jeśli rodzić decyduje się na przedszkole Montessori powinien być zdecydowany nakontynuacje nauki w podstawówce. Bo faktem jest ze dziecku po przedszkolu Montessori w zwykłej podstawówce jest trudno się dostosować.
Edukacja w myśl pedagogiki Montessori to nie wymysł ostatnich lat i naciągania naiwnych rodziców. We Włoszech sięga XIX wieku. Mało kto się, że nasz aktualny system edukacji (sposób podawania materiału, gdzie nauczyciel pełni decydującą rolę, uczeń MuSI się dostosować, wykonać polecenie; gdzie klasy są podzielone wiekowo, gdzie motywacją jest nagroda w postaci dobrego stopnia a kara zła ocena) wywodzi się z czasów pruskiego zaboru, kiedy to szkoły miały kształcić poslusze społeczeństwo, zaprogramowanych do wykonywania poleceń żołnierzy.
Mnie edukacja Montessori przekonała. Dużo o tym czytalam, duzo widzialam. Starszą Cori w tym roku zaczęła przedszkole Montessori (państwowości więc argument o wyciskaniu rodzicom kitu za ciężką kasę pada). Półtora miesiąca mogliśmy uczestniczyć w adaptacji, by bez stresu weszła w nowe środowisko. Przy pożegnaniu nikt dziecka nie wyrywa, nic nie dzieje się wbrew rodzicom.
Zabawek standardowych nie ma. Jest nauka przez zabawę że specjalnym materiałem. Ale ta nauka odbywa się w codziennym bloku trwającym 2,5-3 godziny. Dzieci dużo przebywają na bogato wyposażonym placu zabaw. Maja dodatkowe zajęcia typu rytmika, taniec, plastyka, języki itp (jak w standardowym przedszkolu). W domu Cori bawi się normalnymi zabawkami.
Na tym etapie wiem, że Montessori to najlepsze, co mge dać dziecku. To dla niej najlepszą inwestycja. Nie chce żeby była robotem, którego wizja dobrej oceny będzie motywowała do działania. A w życiu dorosłym aprobatą otoczenia , szefa itd. Chce żeby była twórcza. Chce aby potrafiła wyznaczać cele i dążyć do ich realizacji ale nie po to, by kogoś zadowolić. Po to, żeby sama miała z tego satysfakcję.
Mysle ze jezel juz zdecydowalabys sie na przedszkole Montessori to juz musialabys takze wybrac szkole podstawowa Montessori oraz srednia Montessori. I tak to za zwyczaj sie dzieje. Moja corka miala 5 miesiecy jak poszla do przedszkola (mieszkamy w Holandii wiec tu to normalne od wieku 3 miesiecy) i do czterech lat chodzila wlasnie do tego przedszkola. W wieku 2 lat odjelismy jej godziny i poszla do jeszcze jednego zwyklego przedszkola, wiec chodzila 3 dni w tygodniu do dwoch. Teraz w wieku 4 lat poszla do szkoly i wlasnie wybralam teraz na dla nie Monessori, jestemy bardzo zadowoleni bo grupy sa duzo mniejsze niz w zwyklych szkolach (oczywiscie czas oczekiwana kosmiczny, ale bylysmy naszczescie zapisane na czas) poza tym nasza coreczka jest bardzo spokojna i nie lubi halasu ani jak ktos za duzo ” gada” a w tych szkolach wlasnie jest spokojniej co jej bardzo odpowiada. To prawda co piszesz ze dzieci pomagaja sobie nawzajem, ciezko mi bylo z tym na poczatku ze inna dziewczynka pomagala zalozyc jej spodnie a nie pani, ze inna dziewczynka pomogla jej otworzyc ciasteczko a nie pani….no ale pomyslalam w koncu ok, niech tak bedzie, dlaczego nie. Nie zgodze sie natomiast ze w tych szkolach nie ma chwalenia, jest tak samo jak gdzie indziej, wiec to nie tak. Wiadomo juz ze corke wysle do nastepnych szkol Montessori aby miala taki sam system nauczania.
Aniu, tak jak napisałam, byłam tam chwilę więc mogłam coś źle zrozumieć. Więc wytykaj mi błędy jeśli coś jeszcze napisałam źle. 🙂