Komponując zdrową dietę mojej córki staram się zachować zdrowy rozsądek i chociaż zdarzyło mi się jechać 100 km po mięso na obiad czy warzywa do rosołu, to zdarzyło mi się też serwować jej parówkę czy miodowe płatki śniadaniowe, które do najzdrowszych nie należą. Nawet nie wiecie jak wiele dań jedzonych przez Wasze dzieci, nigdy nie powinno trafić na ich talerz.
Które z tych produktów lubi jeść Twoje dziecko?
1. Herbatka granulowana
Produkt, który z herbatą ma niestety mało wspólnego. Bardzo mocno przetworzony z dużą ilością cukru lub innych substancji słodzących. Wiele mam podaje dzieciom granulowane herbatki, jako „zdrowy” odpowiednik słodkich soków. Nie dajcie się zwieść informacji umieszczanej na opakowaniach, napis ” nie zawiera cukru” oznacza, że użyto innej substancji np maltodekstryny. Jest to biały, bardzo słodki proszek używany do produkcji wyrobów cukierniczych i przetworów owocowych. Składnik łatwo przyswajalny przez organizm, ale w diecie dziecka lepiej go unikać. Woda, woda i jeszcze raz woda.
2. Parówki
To jedyny produkt na tej liście, który nie ma nawet szans udawać zdrowego. Mimo iż mamy doskonale widzą, że parówki to nic innego jak mięso niskiej jakości, skóra, ścięgna i mnóstwo konserwantów, nadal często podają je dzieciom. Bardzo delikatne w smaku parówki nie są niestety dobrym pomysłem na zdrowy posiłek dla dziecka.
3. Płatki śniadaniowe
Producenci przekonują nas, że nie ma lepszego śniadania niż miseczka płatków z mlekiem. Tymczasem większość płatków śniadaniowych dostępnych na półkach sklepowych, tylko udaje zdrowe. Porcję takich płatków śmiało możemy potraktować jak sporą porcję słodyczy. Zawierają cukier, tłuszcz, sól i ulepszacze smaku. Słodkie, mocno przetworzone płatki najlepiej zastąpić płatkami owsianymi lub kukurydzianymi. Dobrym pomysłem jest też przygotowanie własnego musli ( płatki owsiane, orzechy, owoce, wiórki kokosowe, trochę czekolady, migdały).
4. Soki owocowe
Nie dajcie się zwieść ślicznej, uśmiechniętej mamie, która w reklamie telewizyjnej podaje swojej idealnej rodzinie sok do śniadania. Ta mama nie powie Wam, że sok, który podaje dzieciom zawiera konserwanty, barwniki i sacharozę lub inne substancje słodzące. Jeśli wypijemy zbyt dużą ilość sztucznie słodzonego soku, możemy przekroczyć zalecaną, dzienną dawkę cukrów prostych w diecie. Czytajcie skład a nie hasła na pudełku i pamiętajcie, że najlepszy jest sok świeżo wyciskany.
5. Słodycze z dodatkiem witamin
Cukierki, lizaki i żelki, nawet z dodatkiem witamin, nadal są niezdrowe, psują zęby i zaburzają łaknienie. Pamiętajcie, że dobre nawyki żywieniowe wyrabiacie w dziecku od samego początku, nie uczcie go więc, że witaminy, których powinno szukać w warzywach i owocach, znajdzie w słodkich łakociach.
6. Jogurty owocowe
Jedynym zdrowym jogurtem, dostępnym w sklepach, jest jogurt naturalny, w kilka sekund możecie zrobić z niego smaczny jogurt owocowy. Dodajcie trochę ulubionych owoców dziecka i zdrowy deser gotowy. Niestety nie wszystkie jogurty dostępne w sklepie mają odpowiedni dla dziecka skład. Jogurty owocowe, po które sięgamy najczęściej, zawierają dużo cukrów prostych ( jogurt naturalny zawiera ok 5 g cukrów, jogurt owocowy już około 15 g). Owoce, które trafiają do takich jogurtów są mocno rozdrobnione, co wpływa na utratę właściwości błonnika. W procesie produkcji, większość witamin ulega zniszczeniu.
7. Szynka
Na pierwszy ogień idzie szynka, z której uśmiecha się do nas sympatyczny misio. Taka szynka to nic innego jak dwa rodzaje mięsa( co daje nam dwa kolory, które tworzą misia). Produkowana z rozdrobnionego mięsa, niemięsnych dodatków i tłuszczu, którego nie zobaczycie, bo jest tak dokładnie zmielona. Producent nie zapomina oczywiście dodać trochę sztucznych barwników i konserwantów.
Jeśli nie macie możliwości, czasu albo zwyczajnie Wam się nie chce robić wędlin w domu, kupujcie tylko wędliny dobrej jakości. Niestety wysoka jakość produktu wpływa też na cenę. Lepiej unikać wędlin, których cena waha się w granicach kilkunastu złotych za kg. Są to tzw. produkty wysokowydajne, zawierające sporo substancji wypełniających i wody.
8. Serki topione
Czy serki topione to jeszcze ser? Wiecie, że w składzie serów topionych, najwięcej jest wody i utwardzanych tłuszczów roślinnych? Produkowany z serów podpuszczkowych dojrzewających, twarogu, wody, masła, konserwantów i barwników, soli, topnika i wypełniaczy. Używane do produkcji serków topionych sole emulgujące ( np. E450, E452 ) mogą pogarszać wchłanianie wapnia, magnezu i żelaza. Nadmiar serków topionych w diecie, nikomu nie wyjdzie na dobre.
9. Wody smakowe
Picie wód smakowych jest prawie jak podjadanie słodyczy. Są to napoje zawierające aromaty, substancje smakowe, substancje konserwujące i cukier lub sztuczne słodziki. Substancje te nie są obojętne dla organizmu. Jeśli już decydujemy, żeby nasze dziecko piło wodę smakową ( co oczywiście odradzam), najlepiej sięgać po te słodzone naturalnymi sokami owocowymi, bez konserwantów i substancji słodzących.
10. Kurczak z supermarketu
Nie, nie i jeszcze raz nie.
Wszystko pieknie, ladnir, tez bym chciala dawac dziecku co najlepsze, ale co zrobic jak dziecko jest mega monotematyczne w temacie jedzenia??
Codziennie na sniadanie albk zje platki,albo nic!!
Nie wiem jak jej te platki zlikwifowac.
Kasz nie tknie w ogole.
Chociaz po przeczytaniu posta Tqojego tez zaczne szukac warzyw eko i miesko tez, a co nawet te 100 km pojade;)
Jajeczka od zawsze eko mamy, chociaz cos:)
Asiu – małymi kroczkami. Dzisiaj zje jedno ziarenko kaszy, jutro dwa:)
Dzisiaj zrobię jej jaglaną z owocami, może spróbuje??
Ona nie wie jak smakuje a nie zje, bo nie i tyle 😉
Na szczęście parówek też nie chce, nie lubi.
Nakręciłaś mnie na to eko i już szukam mięska w moich okolicach.
Ej, nie popadajmy w paranoje! Zgadzam się, że te produkty to jedzenie którego powinno się jeść jak najmniej, ale przecież nasze mamy karmiły nas parówkami, sokami, jogurtami i nic złego nikomu się nie stało! Więc rozumiem umiar, ale bez przesady.
Klaudia a ty uważasz ze skutki jedzenie „smieci” są widoczne odrazu??czy palacze dostaja raka po roku palenia??wszysko wychodzi z czasem…a argument :my tak jedlismy i nic nam nie jest” działa na mnie jak płachta na byka:/ ja tez byłam karmiona kluchami, parowkami, jadąlm slodycze, chipsy i poki co zyje, ale to oznacza ze mojemu dziecku też mam fundować taką „diete”? juz nie wspominająć ze kiedys jedzenie nie było tak „chemiczne” jak teraz. oczywiscie ze trzeba zachowac umiar, ze nie da rady jeść w 100% ekologicznie, ale mozna przynajmniej ograniczyc przetworzone produkty i cukry proste. Ludziom wydaje sie ze jak nie jedza slodyczy, fst foodów, chipsów itp to odzywiaja sie zdrowo, a ze codziennie wedliny za grosze, danonki, parowki, słodzone napoje, soczki i kaszki dla dzieci z tona cukru to juz jest ok…i ze tu jest ten wlasnie umiar…
Witam,ja jeszcze nie jestem mamą,mam nadzieje, że bliżej niż dalej 😉 chciałabym być eko mamą (nie rozumiem dlaczego ludzie naśmiewają się z Reni Jusis,chociaż nie wiem czy kupiłabym mydło za 44zł) myślę,że trzeba zachować zdrowy rozsądek i nie popadać w paranoje,pamiętajmy,że dzieci nie zawsze robią tak jakbyśmy sobie tego życzyły maja swoje grymasy..Można próbować je przechytrzyć ale trzeba mieć dużo czasu i fantazji,ja pamiętam,że w wieku 3 lat plułam budyniem a teraz nie rozumiem takiego zachowania 😀 ps: bardzo podobają mi się stylizacje Lenki :)czy Mała bawi się ze zwierzątkami?:)ja widzę Ją w towarzystwie białych albo biszkoptowych króliczków miniaturek:) pozdrawiam
Mam ogromną prośbę. Możesz mi napisać jaką kaszkę ekologiczną podajesz? Proszę o radę. Bo ja niestety te złe . Nie miałam pojęcia że są jakieś inne. Pozdrawiam
Najczęściej pojawia się u nas kasza manna i kasza jaglana ( bardzo dobrze smakują razem, dodaję tylko trochę owoców, miodu ( polecam banany i maliny… pycha).
A moja babecka poje i łowsianki i golonki zje i ssiadlego mlecka popije. Jak jesien jest to grzybkow poje kurki z pieca zupke grzybowa z bocskiem i ziemniakami. Swojska babecka i zyje.
Post jak najbardziej na plus mimo, że to powszechnie znane zakazy ale warto je powtarzać. Każdy wychowuje swoje dzieci jak chce. Ja mimo szerokiego dostępu do „swojskiego jadła” daje małej czasami tez rzeczy z zakazanej listy bo musie się też na to uodpornić tak jak nie jadamy w Mc Dolnaldsie to to raz na pół doku ją tam zabiorę by nie była małym dzikuskiem 😉 Także robię zapasy mięsa którego znam pochodzenie (wychodowane przez rodziców) ale i kupuję. Najgorsze jest kobietki, że nawet jeśli kupujecie od rolnika to nie wiecie czym karmił świnie i kurę. Gwarantuję, że każdy rolnik daje tym zwierzakom paszę przynajmniej w początkowej fazie. Rolnicy też szczepią świnie i inne zwierzęta a najgorsze jak to robią tuż przed ubiciem… Ale zawsze lepsze to niż jakiś kurczak który rożnie w tydzien bo dostaje sterydy. Np. dostałam kiedyś kurę od mamy na rosół, która jadła tylko zieleninę i zdziwiło mnie to, że miała czerwonawe mięso. Echh można by tak rozkminiać i rozkminiać. Ale jak już pisano wcześniej najważniejszy zdrowy rozsądek i zbilansowana dieta.
Niestety teraz wszędzie gdzie się nie pójdzie to większość produktów to sama chemia. Czasami trzeba wystać się w sprawdzonym sklepie, ale z myślą o tym, to po co stoimy będzie zdrowe. Najbardziej przerażało mnie rozszerzenie diety, ale jakoś sobie z tym poradziliśmy. Czasami jak oglądam zdjęcia w internecie widzę dziecko 7 miesięczne z chetosem (chyba tak to się pisze) w ręku… Już zamiast tego smakowego matka mogła by podać zwykłego.
Nie które matki są naprawdę dziwne 🙂 Pracuje w żłobku więc mam kontakt z różnymi poglądami na temat wychowywania. Zadziwiła mnie ostatnio jedna „mamusia” Jej córka chodzi do żłobka od początku marca, więc mama się pytała o różne rzeczy, min.: co dzieci jedzą pomiędzy posiłkami, które są w jadłospisie, a więc odpowiedziałyśmy, że dostają starte jabłuszko, banana, biszkopty lub chrupki kukurydziane(zwykłe „TYGRYSKI”). Mamusia wtedy poprosiła, żeby nie karmić jej córeczki chrupkami, bo ona kiedyś jej dawała i roczne dziecko miało problemy z brzuszkiem, z robieniem kupki i wysypke. Okazało się, że dziecko jadło zwykłe chipsy i chetosy. Dziwić się, że miało problemy problemy z brzuszkiem.
Z grubsza się zgadzam, poza punktem o parówkach – najczęściej jest to słabej jakości mięso, ale są producenci, którzy robią naprawdę dobre parówki cielęco-drobiowe (np. firma Tradycyjne Jadło). Oczywiście kosztują odpowiednio (nie jak parówka z marketu), a te dobre można rozpoznać m.in. po tym, że nie mają foliowych osłonek, a jak ją złamiesz, to wydają taki charakterystyczny chrzęst (również po przegryzieniu). Czyli jednak jest coś dla dzieci, które za parówkami przepadają, a mamy chcą je karmić zdrowo.
Zgadzam sie z postem, sama uważam na to co jem wiec nie faszeruje mojego dziecka. W otoczeniu niewiele osób to rozumie m.in. Rodzice męża. Zazwyczaj jak chcą mu dać cos nie zdrowego mowię ze ma alergie (która ma) i po sprawie. Parówki kupuje ale tylko z wyrobów tradycyjnych gdzie w składzie oprócz mięsa i przypraw nie ma innych dodatków. Mięso na kanapkę sama piękne. Soków moje dziecko nie lubi nawet świeżo wyciskanych. Czekolady nie jadł nigdy i przez alergie zwlekam z daniem do spróbowania. Oczywiście nie ma co dać sie zwariować my jedliśmy wszystko tylko czy to było tak naszpikowane chemia jak teraz?
Zgadzam sie w 99%
Tez sprawdzam co je moje dziecko. Duzo kupuje eco produktow. Kaszki gotuje sama z eco mleka i kaszki manny. Warzywa i owoce kupuje eco i te na ktore jest sezin lub sa,promocje bo tak jest taniej. Mieso… dziecko je go wsumie odrobinke wiec tez drogo bardzo nie wychodzi. Slodycze, chipsy? N ie jada bo nie lubi. Jogurty, serki, budynie czesciowe eco czesciowo zwykle jogurty naturalne +owoce. Soki, maly pije wode z sokiem malinowym ktory co rok robi specjalnie dla niego ukochana ciocia …:)
Chciałam zapytać gdzie szukałaś niani? Stoję przed dylematem, wracać do pracy czy zostać z córką. Boję się zostawiać ją z obcą osobą
Nianią Lenki jest moja wieloletnia przyjaciółka i jej matka chrzestna. Na szczęście nie miałam tego problemu. Niestety nie pomogę
A ja do tej listy produktów dorzuciłabym wszystko to co zawiera polepszacze smaku i zapachu (np. glutaminian sodu)czyli vegetę, maggi, kostki rosołowe. Domowy odpowiednik vegety można łatwo zrobić samemu, maggi też i rosołek smakuje jak cacy! Mamy czytajcie etykiety ze składem, nierzadko niszowy produkt jest lepszy od tego wyreklamowanego. Najgorzej jest z mięsem i wędlinami, ale jeśli trafimy na dobrego dostawcę to i te produkty mogą być dobrej jakości.
Magdalena, co nie zawiera polepszaczy smaku? Serio, ja nie wiem
No bez przesady, jest przecież wiele produktów mało przetworzonych, które nie mają polepszaczy. Poza tym takie „smakowe dodatki” muszą być wymienione w składzie. Wtedy wiadomo czego unikać.
Do wszystkiego trzeba podchodzić zdroworozsądkowo,bo każda przesada rodzi patologie. Pani Kinga też wpadła w zastawioną przez siebie pułapkę: mieszkamy na tym samym osiedlu a Lenke przez 5 dni w tygodniu widuję z nianią. Czyżby pojechała Pani 100 km po mięso? Może zbierała Pano świeże warzywa,albo wybierała ubranka w ZARZE… Pamiętajmy o tym co najważniejsze!
Pani Dominiko. Kłamie Pani! Lenka nie ma niani 5 razy w tygodniu, nie ma jej nawet 4 razy w tygodniu. Kiepski z Pani szpieg. Ubranka w Zarze najczęściej kupuję w sklepie internetowym. Po warzywa jeżdżę bo w naszym ogródku nie ma na nie miejsca. Kurnik też mi się nie zmieści. Ręce opadają…
Trochę się też boję czy nie zejdzie Pani na zawał jak zobaczy mnie Pani w naszym warzywniaku kupującą marchewkę
Dominika troche mniej zlosliwosci. Mocno musisz zaciskac zeby jak widzisz pania Kinge na osiedlu?
P.S. Chociaż kiedy widze na spacerze panią z wózkiem a w nim nienaturalnie przerośniętym w szerz niemowlakiem z paczką chipsów w rączce, to -przyznaję- szlag mnie trafia:(
!!!100km po mięso!!! OMG!!! Oszalałyście chyba!!! Ja do wszystkiego podchodze z rezerwą. I do żywności przetworzonej i do tej „eko”. Na razie nie dałam się zwariować… Ale ja należę do tych mam które dłuuugo piersią karmiły a teraz moje dziecię krowim mlekiem się upija;) A dla niektórych to też jest be… Mam tylko nadzieję,że mądrze wyrobicie u swoich pociech te zdrowe nawyki i kiedy zobaczą w szkole automat ze słodyczami to nie zwariują;) i że nie będą po cichaczu,za zamkniętymi drzwiami zajadać się parówkami a potem z wyrzutów sumienia ich zwracać…
Jania, dobre:). Słodycze jadamy w domu, więc Lenka nie oszaleje na ich widok. Na widok parówki też raczej nie bo jej smak też zna.
Zgadzam się w stu procentach ale czekam na post o 10 zdrowych a zarazem baaardzo lubianych rzeczach przez dziecko. Chociaż wszystkie wiemy że marchewki są zdrowe, moją córkę niekiedy muszę mega mocno zagadać żeby ją zjadła w rosole…. pozdrawiam:)
a moja tak uwielbia marchewke ze lekarka ostatnio kazala odstawic bo sie pomaranczowa zrobila 😛 no ale za to cukini, buraczkow jesc nie chce 🙁 kalafiora, brokuly kazala podawac, tylko ja nie mam skad juz go teraz wytrzasnac…
Świetny pomysł z tym postem 10 lubianych produktów. Temat już jest na moim fanpage. Mam nadzieje, że inne mamy mi pomogą
Ja podałam wczoraj Bakusiowi troszkę jabłuszka, tak na spróbowanie 🙂 Ale sen z powiek spędza mi rozszerzenie diety, które już za 2 tygodnie… na początek jeszcze do przeżycia – bananki, jabłuszka, marcheweczki, ale skąd ja wezmę mięso? Oglądałam ostatnio słoiczki z przerażeniem… ale już wolę taki słoiczek niż mięso z marketu. Chociaż słyszałam, że Instytut Matki i Dziecka certyfikuje produkty tylko na podstawie dokumentacji, bez własnych badań. O zgrozo… czasem wolałabym karmić dziecko piersią do 18 roku życia:)
Jak się postarasz to kilka lat na piersi pociągniesz:).
A ja uważam, że nie trzeba mieć dużo pieniędzy aby zadbać o zdrową dietę dziecka, wystarczą chęci. Zamiast niewiadomego pochodzenia z mięsa mielonego robić kotleciki, można z kaszy gryczanej. Nie podawać soków tylko wodę, jak chcemy smakową to dodać cytryny, mięty pomarańcza. Dziewczyny wystarczy chcieć.
Albo kupić kawałek szynki i łopatki i samemu skręcić mięsko mielone. 🙂
Prawda jest taka, że my wszyscy, urodzeni w latach, kiedy nie bylo takiego dostepu do informacji,jako dzieci jedlismy parowki, jogurty i pilismy soki. A podobno jestesmy pokoleniem, ktore bedzie zylo najdluzej. Z niczym nie mozna przesadzac. Niestety w realnym swiecie, gdy w gre wchodzi praca na pelen etat nie ma czasu na fanaberie w stylu „100 km po mieso na obiad”.
Pozdrawiam
zgadzam się w 100% nie popadajmy w paranoję żywieniową,
ja też staram się „zdrowo” żyć ale, moje dziecko je parówki z szynki, jogurty owocowe, naturalne, szynkę, soki kupione w sklepie i te robione w domu ba nawet tu mnie zjecie moje dziecko je pizze domową, hot doga i sandwicza, kotleta smażonego, kiełbasę wiejską i zwyczajną nawet mięso jak emek golonkę je zjada i nawet zje coś słodkiego kocha czekoladę nawet deserową – wszystko jest dla ludzi i wszystko trzeba dawkować w umiarem
w dzisiejszych czasach nie da się żyć ekologicznie bo jak chcecie żyć ekologicznie to kupcie sobie krowę, kury, indyki, byka, posiejcie hektary pola żeby to wszystko wyżywić ziarenkiem i posadzcie jeszcze drzewa i krzewy owocowe, zasadzcie warzywa i wtedy można mówić że dajecie dziecku 100% natury i można powiedzieć wtedy „wiem co jem”
ja czytam etykiety, kupuje tylko żywność wyprodukowaną w Polsce – chemii staram się unikać ale jak już się trafi to trudno
Magda, nie jeżdżę codziennie po mięso 100 km. Zazwyczaj zaopatrujemy się na dłuższy okres. Pisałam kiedyś o tym, że robię zapasy. Mam ogromną zamrażarkę i w niej przechowuję trochę mięsa i owoców. Prawda jest taka, że nie każde mięso mogę zdobyć np. od rodziny, więc kupuję. Jedyne mięso, którego nigdy nie kupuję w sklepie to mięso z kurczaka
Prawda tez jest taka, ze jakies 20-30lat temu kiedy mielismy kilka lat żywność nie byla tak przetworzona jak teraz… Łatwiej było o mięso od hodowcy bydła czy o warzywa i owoce od rolnika. Sama mieszkam na wsi a nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam tu krowe….
Wiem, ze nawet w dużym miescie są miejsca gdzie można kupic sprawdzone mięso i jarzyny, wcale nie trzeba gnac 100mk w tą czy tamtą… Wystarczy kilka słow wpisac w Google i ju 🙂 Pozdrawiam
Mery, mnie też nie stać, dlatego kupuję kaszkę manną za 1,99 za zamiast Nestle za 7 złotych. Nie trzeba kupować wyłącznie żywności w sklepach ekologicznych, żeby dziecko odżywiać zdrowiej. Wystarczy chcieć.
brawo Ewa własnie o tym pisałam, a Mery nadal swoje 🙂
No niestety mam problem żeby dogodzić swojemu dziecku. Manny nie ruszy, płatki zje. Ja tu nikogo nie chce obrażać tylko mówię o realiach. Wolę kupić niestety jogurt niż jogurt naturalny+ owoce bo każdy grosz się liczy. I nie chce też mówić, że karmię synka byle czym.
Mery nie wywyższam się i nie mówię nikomu co ma kłaść na talerzu swojego dziecka. To jest temat który był dla mnie ciekawy więc pojawił sie na blogu. Każda matka wie co dla jej dziecka jest najlepsze. Ja stawiam na zdrowe odżywienie. Czy to jest złe?
Mery może Twojemu synkowi posmakowałyby płatki owsiane albo kaszka kukurydziana, jaglana? W sklepach jest duży wybór jakby się rozejrzeć.
Pozdrawiam
Jogurt naturalny ok. 90 groszy + jabłko lub pół banana 1zł- dziecko jak to zje to będzie najedzone naprawdę, a jakaś jogobella 1,50 zł i dziecko chce jeszcze jeść. Moja córcia je domowe „fantasie” jogurt naturalny + dżemiki mojej mamy ze swoich owocków 😀 Do kaszki manny dodaje syrop z malin lub kakao i sama mam ochotę. Jeżeli chodzi o jaja to mam wielkie szczęście, bo teściowie mieszkają na wsi i kupują od sąsiadki. U teściów też zagospodarowałam kawałek ziemi i 2rok z rzędu robię ogród i mam swoje marcheweczki, ogóreczki, buraczki itd. 🙂
Super post! Zgadzam sie z Toba i z dziewczynami wczesniej! Nie rozumiem, dlaczego moja tesciowa kupuje kurczaka i parówki z biedronki, sadzac, ze to najlepsze co moze byc i wpycha je moim dzieciom, nie mówiąc o jogurtach i słodyczach.. 🙁 ja sie staram moja roczna córkę nie uczyć jedzenia słodyczy, to zaś w rodzinie myślą ze jestem stuknieta, ze tak zabraniam dziecku przyjemności.. Moj 4 letni syn jest uczony przeze mnie co jest zdrowe a co nie, i naprawde w tym wieku mu zalezy, zeby byc zdrowym, ale to od nas zalezy, czy go na te rzeczy wyczulony, ze nie wszystko jest zdrowe.. Zatem zachęcam mamy o zwracanie uwagi na to co jedzą Wasze dzieci.. Pozdrawiam
A mnie tam nie stać na takie rzeczy, i po mięso też tyle nie pojadą i tak przecież nie macie pewności. My jedliśmy wszystko i żyjemy. Jesteśmy zdrowi. Ciekawe czy naprawdę taka z Ciebie idealna mamusia. W sumie jak ktoś nie musi pracować na dwa etaty na bochenek chleba to się nie przejmuje, nawet czasu bym nie miała żeby wydziwiać, a na opiekunkę mnie nie stać. Pozdrawiam
Daleko mi do idealnej mamy, ale bardzo się staram. Mnie stać na opiekunkę, ale czy mam Cię za to przepraszać? Nie musisz wydawać majątku żeby Twoje dziecko jadło wartościowe produkty.
Nie o to chodzi, że masz mnie przepraszać. Czytam Waszego bloga od początku i było tu bardzo miło ostatnimi czasy strasznie się wywyższasz, ale to moje zdanie. No z tego co tu piszesz to jednak majątek, nie mam innego kurczaka niż ten z marketu, mięso też z marketu bo jest jak jest.
Ło matko, kobieto!
Autorka zwraca uwage na wazne rzeczy z ktorych czesc mam moze niezdawc sobie sprawy a Ty mowisz ze sie wywyzsza? Mnie tez nie stac na jedxenie ze sklepu ze zdrowa zywnoscia, ale na ile koge staram sie zeby bylo zdrowo – trzymam sie wszystkiego o czym pisze tu autorka bloga. Moje dziecko nie jest przywyczajone do slodyczy czy slodkich napojow – a dzieki temi nie tylko jest zdrowsze ale tez mniej pieniedzy wydajemy! Za to koge przeznaczyc raz w tyg 3 zl na kilka dag dobrej wedliny (nie mam pewnego zrodla ale staram sie kupowac nie w supermarketach tylko w sklepach miesnych i wedline drozsza a bez konserwantow. Jajka z pewnego zrodla – 0.60 gr sa sztuke ale wole dac ich mniej, a lepsze – 6 szt starcza na poltora tygodnia, to 3,6 zl – nie wydaje tego na soczek i batonika to mam ma zdrowe jajka. W zyciu nie kupila bym jaj w supermarkecie.. O kurczaku nie wspominajac. Sama dla siebie i meza kupuje jajka tansze ale z pewnego zrodla. Kurczaka nafaszerowanego hormonami nie jem. Dziecku kupuje fileta z indyka lub kawalek cieleciny, porcjuje i zamrazam, potem daje do zupy – to stedni koszt 15 zl -20 na msc. Zamiast 3 opakwan ciastek masz lepsze mieso dla dziecka. To tylko przyklady ale w ten sposob majac malo pieniedzy mozna sobie radzic i w miate zdrowo jesc. Staram sie kupowac wlasnie tak jak autorka pisze: platki owsiane (2zl) zamiast platkow czekocostam za 3-4, soczewica – b. Zdrowa a opakowanie starcza na dwa msc jak daje dziecku triche do zupy.
Piszezz ze tak jedli ludzi e i nic im nie bylo – a skad tyle chorob, nowotworow, skad wiesz czy choroba taka czy inna Cie nie dopadnie za 10-20 lat? Owszem, mozesz tak jesc i zyc.. Tylko co to za zycie?
Wiele osob nie zdaje sobie sprawy z tego, ze takie smieciowe jedzenie byc moze nie doprowadzi och do przedwczesnej smierci (glupi argument – jem tak a zyje, wiec czego chcecie) ale to gorszego wygladu, zlego samopoczucia, drobnych acz uciazliwych dolegliwosci..
No to u nas by się zgadzało 😉 Sporadycznie Demolka wsunie jakieś płatki, czy raz na 2-3 m-ce parówkę/plasterek wędliny… Wychodzę na eko matkę.
Niby wszystko dla ludzi, ale skoro sama nie jadam śmieci, bo jak to mówię nie chcę za 100 lat na cmentarzu świecić, to z jakiej okazji mam bezmyślnie to dziecku serwować…
Dokładnie, ja staram sie unikać jak ognia tych wymienionych produktów. Niestety dziadkowie już nie i nie raz z bólem serca patrzę jak moje dziecko je parówkę, słodycze czy jakąś tanią mielonkę bleee… sama tego nie jadam ale co zrobię jak dziecko zostaje z babcią która „wie lepiej”
Bardzo przydatny post, choć to wszystko juz wiedziałam 🙂 dziwią mnie tylko mamuśki które serwują dzieciom to wszystko na śniadanka obiady i kolacje, też staram się nie popadać w paranoje ale również jeździłam 80 km po królika dla córki, i 40 po warzywa od rolnika (to nawet zdążą się często 🙂 ale mam znajoma która swojego syna karmi kaszkami Nestle i Bobovita i twierdzi ze przed cukrem dziecka nie uchronisz bo niedługo i tak zacznie jeść słodycze, inna zaś na poinformowanie jej jaka kaszkę je moja córka na śniadanie (a je ekologiczna, staram się czytać zawsze etykiety) odpowiedziała innej mamie ” jak ja stać to niech kupuje ekologiczne” – usłyszałam to. A przecież jeśli kogoś nie stać można taniej kupić jaglana, kukurydziana i samemu ugotować….