Przy pierwszym dziecku bałam się praktycznie wszystkiego. Smogu, promieniowania elektromagnetycznego, tego, że karmiąc mlekiem modyfikowanym sprowadzam na moje dziecko pewną śmierć. Rozglądałam się na ulicy, czy ktoś nie rzuca na Lenkę uroku, odganiałam muchy i prałam jej ubranka w temperaturze, która prawie topiła mi pralkę…
Moim zdaniem
Zanim zaszłam w ciążę nawet w najgorszych koszmarach nie podejrzewałam, co to znaczy być rodzicem. Nie mówię tu o nieprzespanych nocach, problemach z karmieniem, bezustannym szorowaniu podłóg czy konieczności podzielności uwagi godnej bogini Sziwa (która ma jak wiemy 8 rąk).
Przepraszam z góry wrażliwców, ale nie mogę milczeć w temacie, który najprawdopodobniej wam się przytrafił lub przytrafi…
Zawsze bałam się szpitala i słusznie, bo to właśnie tutaj poczułam się jak w prawdziwym piekle.
Testy na niego zrobili nam tuż po przyjęciu do szpitala. Szybki wymaz z nosa i już po pewnym czasie wiedzieliśmy, że katar, kaszel, gorączka nie są objawami zwykłego przeziębienia.
Pewnego dnia odwiedziła nas para znajomych (bezdzietnych, dodam, bo może to trochę tłumaczy ich zachowanie… ). W chwili, gdy wchodzili, nie wiedziałam, że to spotkanie wryje mi się w pamięć na zawsze…
Pewnego dnia moja pięciolatka stwierdziła, że odkąd jej brat jest z nami, ja mam dla niej mało czasu. No dobra, powiem prawdę: powiedziała, że nie mam dla niej w ogóle czasu. Trochę prawdy w tym jest…
Na czym polega problem braku czytania ze zrozumieniem? Dzieci czytają bardzo ładnie, płynnie, wydaje się, że idealnie. I potem zadajesz maluchowi pytanie: -To opowiedz mi o czym była ta historyjka, którą przeczytałeś? – Nie wiem…
Wiadomo, że nikt nie przelicza dziecka na pieniądze, bezpieczeństwo i zdrowie najważniejsze… A jednak nie mogłam się powstrzymać i zapisywałam wszystkie ciążowe wydatki…