Mówią, że wszystko dzieje się po coś. I ja to „po coś” zaczynam świetnie rozumieć, od kiedy nawiedził nas nieproszony i strasznie upierdliwy gość, w postaci koronawirusa. Ale do rzeczy…

Jak już Wam wspominałam, staram się szukać plusów każdej sytuacji. I tu widzę jeden, ogromny. Zaczynam świetnie rozumieć, co konkretnie znaczy „cudzie chwalicie, swego nie znacie”. Teraz bardziej doceniam nawet najmniejszy wypad. Chciałoby sie napisać „za miasto”, ale nie – tym razem urwaliśmy się z Adamem na weekend w mieście i to największym w Polsce. Powód był ważny, ale… po co komu ważniejszy powód, niż wyrwanie się z domu we dwoje? Dzieci zostały w bezpiecznych rękach a po powrocie dostały super prezenty. Wszyscy zadowoleni, wypad oceniam zdecydowanie na plus!

A jeśli któraś z Was wybiera się do Warszawy – służbowo czy prywatnie i szuka kilku przydatnych rad – co zjeść, gdzie zjeść, czym dojechać itd., to służę pomocą! 

Gdzie zjeść śniadanie w Warszawie? Wiadomo, dobre jedzonko to rzecz święta. Inaczej podróż się nie liczy. Moje Dziewczyny z Instagrama (jak to pięknie brzmi) wysłały mnie na śniadanie do maleńkiej restauracji Bułka przez Bibułkę.

Lokalizacja świetna – samo centrum miasta, tak więc w sumie centrum Polski. Restauracja jest naprawdę maleńka. Usiedliśmy z Adamem na polu, znaczy, przepraszam, NA DWORZE, a konkretnie na mikroskopijnym tarasie, znajdującym się w podwórzu kamienicy. Pogoda była wymarzona, a miejsce, chociaż malutkie, ma naprawdę świetny kilmat. I to śniadanie… mówię Wam, przepyszne, a do tego przepięknie podane. Uwielbiam małe klimatyczne miejsca. Teraz chyba jeszcze bardziej! 

Nie chcę, żebyście pomyślały, że nasz świat kręci się tylko wokół jedzenia, ale zupełnie przypadkiem (słowo!) dotarliśmy z Adamem do drugiego miejsca, które chciałabym Wam polecić. A raczej zaplanowanym przypadkiem, bo do drugiego miejsca zostałam zaproszona. 

Spotkanie z okazji wprowadzenia do oferty Emolium nowej zielonej linii Pure miało się odbyć na początku roku. Ale tutaj wracamy do punktu wyjścia – koronawirus pokrzyżował i te plany. 

Ostatecznie spotkaliśmy się z niemal półrocznym poślizgiem, ale za to w miejscu totalnie wyjątkowym – Izumi Sushi. Byłyście? Zajadałyście? Jeśli nie, to mówię Wam – warto! Izumi Sushi to przepiękne miejsce, które jest jednocześnie palmiarnią i mekką miłośników sushi. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby takie samo powstało w Krakowie.

W Izumi skończyło się na kameralnym spotkaniu, chociaż miał być większy event, bo jest co świętować.

Cała linia Emolium Pure jest genialna… tak, jeszcze zanim wystrzeliły korki od szampana (nie, szampana nie było:) ) miałam okazję używać tych kosmetyków, gdy pojawiły się w aptekach. O Emolium Pure pisałam Wam w ulubieńcach kwietnia (KLIK). To seria złożona z trzech kosmetyków: kremu, emulsji do ciała i żelu do mycia. Wszystkie mają ponad 90% składników pochodzenia naturalnego, są wegańskie, a ich opakowania w 50% pochodzą z recyklingu. W dodatku krem z Emolium Pure stał się pierwszym ukochanym kremem Lenki, ale jest to jeden z tych przypadków, kiedy chętnie i bez wyrzutów sumienia dzielę się z Lenką zawartością mojej kosmetyczki.

To kosmetyki, których używa cała nasza rodzina, ale moim zdecydowanym numerem jeden jest żel. Można go używać do mycia ciała, ale też do twarzy. I to wcale nie tylko od święta czy na wyjazdach. Przyjemnie nawilża, oczyszcza i naprawdę bardzo dobrze działa na moją skórę.

Od kwietnia wśród moich pielęgnacyjnych ulubieńców niewiele się zmieniło, więc na spotkanie w Warszawie czekałam z niecierpliwością. Nie spodziewałam się, że i miejsce, w którym się spotkaliśmy, dołączy do listy moich ulubieńców! 

Czym poruszać się po Warszawie? My wybraliśmy hulajnogi, bo te w mieście są dosłownie wszędzie.

Wystarczy pobrać aplikację na telefon. Płacimy za czas, na jaki wypożyczamy hulajnogi. Za przejażdżkę dwiema hulajnogami, kiedy jechaliśmy na kolację, zapłaciliśmy 45 zł. Przejechaliśmy 6 km. Fakt, że ja jechałam pierwszy raz, więc raczej nie rozwijałam oszałamiających prędkości. Mimo wszystko ta opcja może do najtańszych nie należy, ale i tak uważam, że latem to bardzo fajny sposób na zwiedzanie miasta. Ścieżek rowerowych jest sporo, można bezpiecznie przejechać z jednego punktu do drugiego.

No I tak docieramy do rowerów. Chociaż to nasza nowa miłość, to zabieramy je ze sobą prawie wszędzie. Ponieważ nie mieliśmy zbyt wiele czasu, a pogoda straszyła deszczem i burzami, to wybraliśmy się na najbardziej oczywistą trasę przy Wiśle. I ta była całkiem przyjemna. Chociaż obiektywnie muszę stwierdzić, że trasa wzdłuż Wisły w Krakowie jest o wiele bardziej urokliwa. 

Tak czy siak, osobom, które chciałyby się o tym przekonać na własnej skórze, polecam aplikację Traseo. W Warszawie co prawda z niej nie korzystaliśmy, ale podczas wypadu do Zakopanego znaleźliśmy dzięki niej mało uczęszczaną, przepiękną trasę. Widoki zapierały dech w piersiach! Dla tych z Was, które chciałyby zobaczyć, o czym mówię, udostępniłam filmiki na Instagramie (KLIIK)

Gdzie kupić „suweniry”? Jedno z głównych przykazań rodzica głosi: kiedy wyjeżdższ bez dzieci (i nie ma znaczenia, czy jedzie się na jeden dzień, czy na tydzień), nie wracaj do domu bez prezentów. Ja mam taki ulubiony sklep, który jest też w Krakowie i jest moim pewniakiem, jeśli chodzi o upominki dla dzieci. To Flying Tiger. No mówię Wam, można oczopląsu dostać. A ceny też są bardzo przystępne, nawet w Krakowie widziałam, że mnóstwo turystów właśnie tam się zaopatruje w pamiątki. 

Gdybym miała w kilku słowach podsumować nasz wypad, zrobiłabym to tak: warto było poczekać. Bardzo polecam Wam takie krótkie wycieczki w Polskę. U nas też można cudownie spędzić czas!