Niby niewinne zdjęcie, a wywołało oburzenie u wielu osób. Na zdjęciu ja i moja trzyletnia rozbrykana panna. Co robimy? Ano, nie całujemy się w usta, o co podejrzewali nas niektórzy a okazujemy sobie miłość w inny, równie przyjemny sposób, mianowicie, pocierając sie nosami.
Zdjęcie, jedno z wielu, które pojawiły sie w poście o Tropical Islands, nie zwróciło specjalnie mojej uwagi. Przecież mam takich kilkanaście, a może i więcej ( bloguję od prawie trzech lat, fotorelacja z niemalże każdego dnia z życia naszej rodziny to dla mnie nic szczególnego). Jeszcze tego samego dnia pod postem pojawiły sie komentarze sugerujące, ba… jasno dające mi do zrozumienia, że całowanie dzieci w usta jest kategorycznie zakazane. Jako że zawsze ostrożnie podchodzę do wszelkiego rodzaju oświadczeń, wtedy nie przyznałam sie do winy. Dzisiaj, mając za plecami armię ( KLIK KLIK) moich wiernych czytelniczek nie boję się przyznać, że całuję moje dziecko w usta. Co więcej, ani myślę zaprzestać tego procederu. Bo lubię, bo moja córka lubi być całowana, bo to dla mnie jeden z najbardziej naturalnych sposobów okazywania miłości mojemu dziecku.
Całuję chociaż wiem, że nie powinnam. Staję tu w obronie Marty. To od jej komentarza zaczęło sie całe zamieszanie. Ona jako pierwsza zwróciła uwagę, że dziecko nie powinno być całowane w usta ani przez rodziców ani przez nikogo innego.
” Jedyne na co chciałam zwrócić osobiście uwagę to na całowanie dzieci w usta. Nie jestem tego zwolennikiem i jednak nie podoba mi się to na zdjęciach. Sama również całuję córeczkę w czółko, policzki, nosek, główkę, tak samo moja rodzina, znajomi.”
Całowanie dziecka przez rodziców wydaje się dla nas samych być czymś naturalnym. Nie docierają do nas komentarze przeciwników. W „całuśnym sporze” jako jedyny i najważniejszy argument wysuwamy nic innego jak rodzicielską miłość i naturalną potrzebę jej okazywania. Ale nawet my, a przynajmniej zdecydowana większość z nas, przyznaje, że włos nam się jeży na głowie na widok cioci, wujka, babci czy dziadka, którzy na przywitanie serwują naszemu dziecku soczystego całusa. Wtedy przypominany sobie o zarazkach, próchnicy, chorobie wrzodowej i opryszczce. Lista chorób, którymi można zarazić dziecko, jest dłuższa: mononukleoza, grzybica, pleśniawki, HPV, nie mówiąc już o infekcjach dróg oddechowych, grypach, gruźlicach i innych… Miłość szybko schodzi na drugi plan a my na chwilę stajemy się zagorzałymi przeciwnikami kontrowersyjnej metody okazywania uczuć.
Sama całuję, ale u cioci na imieninach jestem czujna. Przez cały czas mam na oku zarówno dziecko jak i osoby najczęściej atakujące. Zawsze gotowa do obrony. W sytuacji zagrożenia wkraczam do akcji krzycząc głośno i wyraźnie ” Nie w usta. Tylko nie w usta”.
O tym jak niebezpieczny może być całus dany dziecku prosto w usta, przekonali sie jakś czas temu rodzice dwumiesięcznego chłopca, którego zabił wirus opryszczki. Wirusa wraz z pełnym miłości całusem przekazał chłopcu ojciec. Ta historia i inne do niej podobne, utwierdzają mnie w przekonaniu, że moja decyzja o niecałowaniu córki w usta kiedy była noworodkiem była jak najbardziej słuszna.
Przeciwnicy całowania wysuwają jeszcze jeden argument, jak dla mnie co najmniej dziwny. Mówię tu o komentarzach typu:
„Całowanie w usta jest dla mnie zarezerwowane dla sfery damsko-męskiej i nigdy nie pocałowałabym i nie pozwoliła na całowanie mojego dziecka w ten sposób.”
O ile zdrowotne argumenty przeciwników całowania dzieci w usta jak najbardziej rozumiem ( nawet jeśli nie biorę sobie ich do serca), to juz komentarze osób doszukujących się podtekstu seksualnego w niewinnym całusku mamy czy taty, świadczą gorzej o wygłaszających tego typu komentarze niż o całujących. Jest to wyjątkowo niesmaczne i budzące niepokój…
Wierzę jednak w ludzi, szczególnie członków rodziny i przyjaciół. Wierzę, że żaden z nich całując moją córkę nie ma złych intencji. Wierzę też, że jeśli któryś z nich ma ebola i o tym wie, nie rzuci się jak wariat na usta mojej córki. Moja rada? Jeśli nie chcecie drżeć za każdym razem, gdy idziecie na obiad do teściów, zadbajcie wcześniej o wysoką odporność waszego dziecka. Organizm sam powinien uporać się z ilością wirusa przekazaną przez jeden szybki, ulotny całus. Byleby nie był to całus a la Breżniew…
Ponadto należy rozgraniczyć buziak dany np. 3 latkowi, który dostanie w najgorszym przypadku również opryszczke warstwą a buziak dany noworodkowi, któremu opryszczka może wywołać zapalenie opon mózgowych. Zarazić można również nie mając w danym momencie wykwitu a będąc nosicielem wirusa. Każdy robi jak uważa.
W usta to jedno, a jak ktoś całuję noworodka w rączki, a potem je dziecko bierze do buzi. To tak samo jakby je w usta pocałować.
Ja rozumiem, że niektóre mamy chcą być tak dobrymi mamami, tak idealnymi, aseptycznymi, umytymi w domestosie, że rozważają te nawet najbardziej absurdalne kwestie jak całowanie dzieci… To ja proponuję w ogóle zastanowić się nad całą resztą czynności opiekuńczych, wychowawczych etc, które mogą być „zagrożeniem” dla naszych milusińskich, armageddonem i pandemią… Najlepiej nie przytulaj, bo- dziecko rozpieścisz, nie noś na rękach, bo- dziecko do tego przyzwyczaisz, nie całuj, bo- to już zboczone, a przy okazji sprzedasz próchnicę i całe zło tego świata… A najlepiej kochaj, ale… z daleka, wtedy ani żadne mikroby, ani żadne zboczeństwa dziecku nie będą straszne. Sory ale jak czytam takie pierdoły, kiedy zaalarmowane mamy boją się o każdy krok jaki poczynią przy dziecku, to mam wrażenie, że zamiast po prostu kochać i robić to najlepiej jak potrafimy, stawiamy sobie coraz ciaśniejsze w tym granice i robimy z siebie żandarmów stojących na czele moralności, zdrowia i czego tam jeszcze… Dziecko kochajmy, przytulajmy, całujmy, i cieszmy się tą miłością jaką dostajemy od naszych dzieci i jaką my dajemy im . Kiedyś dorośnie, będzie stwarzało własny świat, który będzie coraz bardziej odrębny od naszego, a całus w usta przesunie się o kilka centymetrów dalej, może w policzek, miłość ewoluuje, ale całą czułość jaką damy dzisiaj bez lęków o niestosowność, zaowocuje szczęśliwym dorosłym w przyszłości.
Wiesz co, nie chcę zabrzmieć w stylu „za komuny było lepiej”, ale kiedyś nie było internetu i można było mieć w nosie opinię innych ludzi, którzy wiedzą najlepiej, że Ty krzywdzisz swoje dziecko a ja swoje. Chociaż teraz dalej można mieć w nosie 😛 tylko się czasem można naczytać… Pozdrawiam!
hehheh ale afera 😉 a my tam całujemy majulke w usteczka i nie widze w tym nic złego . To moje dziecko i moja miłość i będe ją okazywała jak chcę ! A jak się komuś nie podoba to niech zachowa opinie dla siebie . Jedynie co to nie zgadzam się aby inni całowali tak moje dziecko . A teściowa mnie dobija , no przecież to całus . Nie życze sobie czegoś takiego i zwracam uwage
ja tam caluje moją córcię i nie zamierzam temu zaprzestac, tym bardziej ze ona sama o to sie domaga i prosi o caluska lub sama mi go daje. ludzie nie dajmy sie zwariować. wszystko w granicy rozsądku
Uważam, że dziecko też decyduje gdzie chce cię pocałować. Pamiętam jak pracowałam u trojaków, Kacper jeden z trójki na pożegnanie dawał mi całusa ale tylko w usta wchodził w rachubę, ja nadstawiałam policzek ale to nie przechodziło. Uważam, że noworodków nie powinno całować się w usta, ze względów higienicznych i zdrowotnych przede wszystkich. Nie wstydźmy się okazywania uczyć, a całowanie w usta to nic strasznego, nie bójmy się tego.
Kilkanaście razy dziennie całuję moją córeczkę w usta. Jakoś nie miała nigdy ani opryszczki ani syfilisu w buzi. Kocham to uczycie kiedy po pocałunku ona otwiera budzie na całą twarz i się śmieje.
Mój 10 letni syn jak dostanie całusa z policzek to sie wykreca o 180 stopi i robi kwaśną minę. Dawniej kiedy byl malutki calowalam go w usta i nigdy nie protestowal, dlatego polecam to robic poki dziecko chce, bo jak dorosnie to ani z policzek nie bedzie chciało. Wtedy juz bedzie za pozno …..
Słodkie jesteście dziewuchy całujcie sie ile wlezie. Przecież od całowania nikną kalorie i to sama przyjemność 🙂
I nie tylko kalorie ale zmarszczki 😉
Ale to się tyczy innego rodzaju pocałunków, nie takich slodziakow w usta od dziecka. Chyba Wam się cos pomyliło. Owszem macie racje ale to tyczy się kochanów a nie dziecka i rodzica
http://dziecko.troj…
Bardzo fajny artykuł :))
Swoich pociech nie mam, ale dzieci wokół mnie dużo i gęsto 😉 moja chrześnica ma juz 8 lat, wiec jest na etapie, ze buziaki w usta to juz trochę wstyd, ale czasem podleci i okazjonalnie cmoknie, zwłaszcza jak chce za coś podziękować. Jej siostra ma 5 lat i zawsze podbiega do mnie i krzyczy: „ciociaa! Buziak na dobranoc!”. Jest to dla mnie tak naturalne jak zamykanie oczu przy kichaniu. I wiem, że ich rodzice nie mają bici przeciwko. Wiadomo oczywiście, że jak jestem chora, to trzymamy się z daleka od całusów, za to jest mnóstwo przytulania. Dziewczyny nawet same mówią, gdy są chore: „dziś daj mi całusa w czoło, ciocia, bo jestem chora i się zarazisz”. Pracuję w przedszkolu i tu dzieciaki też uwielbiają całusy. Z tym, ze tu juz mamy trochę inna sytuację. Dziecka w przedszkolu nigdy nie pocałowałam w usta. Zdarzają się takie, które podlatują z wyciągniętym pyszczkiem: „buuuzi!”, wtedy mocno przytulam i cmokam w czólko. Dzięki temu wiem, że nie naruszamy zasad higieny i przede wszystkim zasad panujących w domu, a dziecko i tak jest zadowolone i czuje się kochane 😉 uwazam, że swoje dzieci, dzieci najbliższej rodziny za ich zgodą, jak najbardziej możemy obdarowywać całusami w usteczka 😉
Ogólnie staram się nie całować córy w usta 😉 Z moimi rodzicami też nie dawaliśmy sobie buziaków w usta, więc u mnie w domu nie było to codziennością, którą ja teraz naśladuję 🙂 Wiem o wszystkim za i przeciw całowaniu, ale czasami tak bardzo chciałabym wtulić się w swoją dwulatkę, tak bardzo ja wycałować z miłości, że zdarzy mi się szybki całus w usteczka. Nie całuję też z tego powodu, że często gryzę wargi i mam dużo ranek.
Mamusie, należy zaakceptować wychowanie innych i zrozumieć różne zdania. Ja jestem o wiele bardziej na nie, jeśli chodzi o całowanie w usteczka dzieci. Jestem młodą 21 letnią mamą i kocham moją kruszynkę najbardziej na świecie! Zamiast buziaków w usteczka całuję ją w czółko, policzki, brzuszek, robię „pierdzioszki” na szyjce, całuję nóżki i przytulam jak najczęściej się da! A z mojego, bądź co bądź, krótkiego 2-letniego doświadczenia wiem, że córka najszczęśliwsza jest nie tylko od całowania i przytulania ale od wspólnej zabawy, kiedy razem tańczymy, bawimy się w uciekanie, bieganie od mamusi do tatusia w ramiona 🙂
Soczysty, sliniaczek buziaczek to najslodszy moment kiedy wracam z pracy i dostaje porcje od mojego 2 letniego Boryska 🙂
Moje dzieci lubia byc calowane w usta i sama chetnie to robie. Nie wiedze w tym nic patologicznego
Buziaczek w usta to najlepsza witaminka 🙂
Każda matka wie, że pocałunki to najpieknieszy wyraz milosci do dziecka, nie rozumiem oburzenia niektórych mam w tej kwesti
My też robimy noski, noski 🙂 I całujemy się w usta. Nie tylko ja całuję Natalunie w usta ale ona podleci do mnie i tez mi da soczystego oslinionego buziaka :D:D:D
Wie coś o tym:) Znam te mokre pocałunki moich dzieci.
kocham calowac i byc calowana!
Uwielbiam całować moje dzieci!!!!! I baaa… całuje je nie tylko w usta, policzki, nosek, oczka, uszka, stópki, brzuszek, nozkki, raczki ale tez w pupcie i sikulinke a one sa szczesliwe i sie smieja. i nikomu nic do tego bede calowac ile fabryka bala do sprawia mi to ogroma radosc i im widac tez
Ja też mam nadzieje ze kazdy kto caluje moje dziecko nie ma złych intencji i ze nie bedzie ono chorowało po takim buziaku. 😉
Całowanie dzieciakow w usta tak samo jak motyw klaspa w tylek to kwestia indywidualna. Najlepiej nie mieszac sie w takie sporne tematy z rodzicami. Kazdy rodzic wie co najlepsze jest dla jego dziecka. Rodziny sa rozne.
Przez rodziców w usta – owszem , zawsze! ale nigdy przez nikogo inngo
Jestem oburzona komentarzami typu że: całus w usta to naruszenie sfery damsko-meskiej, albo ze ze wzgledów higienicznych nie calujemy dzieci, kazdy ma prawo do robienia i okazywania uczyc jak chce.
Ja całuje moje dzieci i ciesze sie ze jeszcze tego potrzebuja.
Zdecydowanie rózni sie soczysty całus dwoja dorosłych ludzi a buziak w usta podarowany dziecku.
Ludzie nie robcie zamieszania w okoł takich tematów. Przeciez kazdy rodzic jak ma ochote całuje dziecko w usta i nic nikomu do tego
Mam 2 letnią chrześnicę i jej rodzice pozwalaja mi się z nia całowac w usta! Nigdy nawet nie pomyslalam w ten sposob ze mogliby mi zabronic. Po prostu nigdy nie zwrozili uwagi, hmm ciekawy temat. Jak dla mnie instynktownie caluje ja czasem w usta czasem w policzek, czasem w nosek, to normalne, dziecko wie ze jest wowczas kochane.
„całowanie w usta dzieci to sfera damsko – meska” COOOOOOOOO? bez przesady, ciekawe czy osoba ktora to pisala naprawde tak caluje sie ze swoim partnerem jak mama z dzieckim? hahaha załosne. CIekawe jak okresli kapiel dziecka, albo wymiane pieluch? CO za zenada.
Całuję wszędzie ale nie w usta!
Ciotkom, wujkom, babciom, dziadkom, innym dzieciom nie pozwalam calowac mojego 6 miesiecznego dziecka w usta. Ja i maz owszem robimy to kiedy tylko mamy na to ochote. Nasza klaudisia bardzo to lubi i smieje sie kiedy dajemy jej buziaka.
Dobrze ze poruszasz takie tamaty na blogu. Całowanie u usta uwazam ze nie jest niczym złym. Oczywiscie noworodka bym nie pocałowana ze wzgledów higienicznych ale jak juz ma 3 miesiace to owszem i nei wiedze nic w tym dziwnego
CAŁUJE, CAŁUJE i nie bede przestawać, to najpieknieszy sposob okazywania milosci !
Oczywiście że całujemy, nie wyobrażam sobie nie całowiac moich synków w usta. Jesli tylko tego chcą i nie wyrazają niechęci to zawsze bede to robic. Zdaje sobe sprawe ze jak beda starsi to juz mi nie pozwola dlatego korzystam poki moge.
No i takie komentarz, których „skutkiem ubocznym” jest ten post są niestety wpisane w życie blogerki. Zaraz znajdą się wszechwiedzące mamy, a spróbuj robić coś inaczej niż one – masz przechlapane. Ja też całuję moje maluchy w usta i jest to piękne:) A porównywanie pocałunków z dziećmi z pocałunkami z mężem to już uważam za daleko idącą bezczelność i hipokryzję. Ale są niestety tacy ludzie, którzy chętnie wywrócą świat do góry nogami i miłość okazywaną dziecku chcą przerobić na molestowanie seksualne. Oj ja bym takich wystawiła IS na „pieszczoty”.
Ech… Zaglądam tu bardzo często, w zasadzie codziennie, bo albo pojawia się nowy post (czekam na każdy bardzo niecierpliwie! :D)albo po prostu przypomni mi się coś i odszukuję to w starych postach. Rzadko cokolwiek komentuję , bo czasu naprawdę brakuje mi na wszystko i zerkam tu „jednym okiem” i wiecznie kosztem czegoś, ale przy okazji tego postu chętnie poświęcę te cenne minuty kiedy mogłabym skorzystać z momentu, gdy moja Marudka śpi i pozwolę sobie zabrać głos 🙂 Dla mnie całowanie dziecka to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy jaka może się przytrafić rodzicowi. Całuję i w usta i nie w usta, w czółko, stópkę – ja i mój Mąż również. Absolutnie nie widzę w tym nic zdrożnego. Wydaje mi się, że mądry rodzic będzie dziecko całował (nawet w usta) bo dziecko czuje bliskość, więź i jest spokojne a do tego emocjonalnie się rozwija, ale jeśli wie, ze jest chory lub coś go „bierze” to wtedy da sobie spokój… Tak jest chociażby w przypadku mojego Męża, który to często ma nawracającą OPRYSZCZKĘ, ale jest ROZSĄDNY – bawi się, wygłupia również CAŁUJE, ale gdy tylko poczuje że coś dzieje izoluje swoją twarz od Córki jak tylko się da. Dziś Zośka ma prawie 8 m-cy i absolutnie nic jej z tego powodu nie dolega. A rodzina? Jeśli dziecko jest kochane przez wszystkich to okazjonalnie buziaki się trafiają od babć czy cioci, ale od tego nikt chyba jeszcze nie umarł. Jak się to komuś nie podoba, to moim zdaniem opcje są dwie: 1. Z góry przy pierwszej wizycie )a najlepiej jeszcze w ciąży) oświadczyć rodzinie, ze co to – to nie, nie życzymy sobie i juz. Opcja 2 – z przymrużeniem oka, ale pewnie też by podziałało – przy okazji odwiedzin mimo tego, ze nasze dziecko biega jak szalone, można powiedzieć żeby go nikt nie całował bo ono się dziś źle czuło i może czymś zarazić,a to tylko chwilowe ożywienie :D, albo trzymać je na rękach/kolanach i tym sposobem nikogo do dziecka nie dopuszczać. Amen 😉
Nie wyobrażam sobie nie pocałować mojego synka w sytuacji gdy on wyciąga do mnie rączki mówi „mamusiu ja kocha” i nastawia swoje usteczka do pocałowania. Oczywiście nie robię tego jak jestem chora ani mój mąż i nie zgadzamy się na całusy od innych. Każda mama powinna sama o tym decydować i nie krytykować za to innych. Pozdrawiam
Bardziej od całowania w usteczka razi mnie memłanie przez mamuśki w swojej buzi smoczka dziecka lub oblizywanie z czekolady lub innych rzeczy paluszków potomstwa. Jest to okropne, nie higieniczne fuuuj
yyyyyyyyyy… aż nie wiem, jak to skomentować :/ za cholerę do głowy nie wpadłby mi taki problem…
całuję i całować będę i młody całuje kogo i gdzie ma ochotę, A! i męża też całuję….może to dziwne :/ i nie planuję ich zabić moimi ZARAZKAMI!!!
O Boże! a co jeśli dzieciak złapie moją łyżeczkę i weźmie do buzi? to chyba już po nim……
Ludzie opanujcie się! Czy myślicie że jak nasze pokolenie było małe tez było takie rygorystyczne podejście do wszystkiego? Klapsa nie, całować w usta nie, rodzice nawet w tych czasach nie mogą podnieść głosu na dziecko. A czy kiedyś tak było napewno nie bo ja tysiące razy dostałam buziaka od ciotki czy od babci, klapsa od rodziców jak byłam niegrzeczna i co i żyje! I napisze więcej dzieci były odpirniejsze, silniejsze i przede wszystkim grzeczniejsze! Także nie przesadzajmy bo juz nasze dzieci będą wychowywać swoje w laboratoriach…
Poważnie daje Pani klapsy swoim dzieciom?? Nie poruszam kwestii, że ogólnie tak nie można tylko sferę moralną…z czystym sumieniem karze Pani dziecko w ten sposób? Nie wyobrażam sobie „bić” mojej córki, bezbronnego dziecka. Jeżeli daje Pani klapsy to znaczy, że nie potrafi Pani wyegzekwować nic słownie, rozmową u brakuje argumentów. Masakra…
Nie koniecznie to co BYŁO i MINĘŁO było lepsze niż to co jest NOWE. Mój dziadek biegał na bosaka do 13 roku życia i wkładał stopy w krowie placki, żeby je ogrzać. Jego mama wieszała chleb wysoko pod sufitem, bo głodne dzieci jakby się dorwały, to zjadłyby cały od razu. Więc uważam za niesłuszne, twierdzenie że skoro kiedyś tak było i jakoś Ci ludzie żyją, to my też powinniśmy tak robić i będzie dobrze. Sąsiad całe życie palił najgorsze papierochy i dożył 90 lat, co nie znaczy, że jest to właściwe. Ja tez dostawałam lańsko, ręką, ścierką, paskiem albo rurką do ściągania wina. Do dzisiaj uważam to za niesprawiedliwie zadany ból i upokorzenie. NIGDY nie zrobiłabym czegoś takiego swoim dzieciom, chociaż nie raz doprowadzały mnie do szału. A jak już mamy szukać ideału życia w przeszłości, to może poszukajmy przytulnych jaskiń, mamutów i niech chłop ciągnie nas za włosy, w drugiej ręce trzymając maczugę. Ci ludzie też jakoś żyli. I jakoś przeżyli, aż nie umarli.
Zgadzam się z Panią w 100 %. Także dostałam kilka razy paskiem po pupie i mam za to żal do mojego taty mimo, że należało mi się to (są inne sposoby karania). On także ma teraz wyrzuty sumienia, ze podniósł rękę na dziecko…teraz mam brata 10 letniego (ja mam 22) i rodzice zmienili sposób wychowywania. Bez krzyków, bez klapsów i pasków i przynosi to lepsze rezultaty niż „pasek po dupie”. Pozdrawiam.
A co do całusów w usta to może to Panią przekona (nie jest to jedyna historia, można znaleźć tego mnóstwo), że tego się nie robi i także nie rozumiem potrzeby całowania dzieci w usta, co Pani to daje? taki soczysty w usta jest „lepszy” niż ten w czółko, policzek?:
Co mi to daje? Powiedziałabym, że przyjemność, ale zaraz ktoś okrzyknie mnie zboczeńcem 😛 Całuję w usta, czoła, policzki, szyjki, właściwie to prawie wszędzie. Czy ten całus jest lepszy/gorszy? Ani jedno, ani drugie, daje mi bliskość, miłość i takie całuski są najsłodsze na świecie. I nie poruszałam tutaj kwestii całowania, bo dla mnie jest to tak samo naturalne, jak długie karmienie piersią, czyli indywidualna kwestia rodzica. Jednak nie rozumiem argumentów typu „zboczone” czy „obrzydliwe”. A w poprzedniej wypowiedzi poruszyłam wyłącznie temat bicia i porównywania, że kiedyś tak było i było dobrze, bo z tym się kompletnie nie zgadzam. Swoje dzieci będę całować gdzie chcę, kiedy chcę i ile chcę, nic nikomu do tego. Tak samo jak mi nic do tego, gdzie inni całują dzieci, o ile w ogóle są całowane i przytulane, to już jest dobrze, bo znam i takie, które nawet nie wiedzą, co to znaczy przytulenie przez rodzica.
Pan doktor pediatra powiedział, że dzieci nie całuje się w buzię (twarz) a nie tylko w usta.. Jak ja mam nie dać calusa swojemu dziecku? No, ale nie wszyscy dookoła
🙂
A ja nie całuję, owszem w policzek, nosek, czółko, stopę tak, ale w usta nigdy i nikomu na to nie pozwolę w stosunku do mojego dziecka. Zawsze raziły mnie takie całusy, szczególnie, że nie wszyscy z tego wyrastają i potem dorosłą kobietę/mężczyznę całuje w usta jakaś ciotka czy wujek. No i higiena takiego całusa pozostawia wiele do życzenia.
Mam dwojke dzieci nie caluje w usta i robic tego nie bede-maz rowniez. Rodzina jak najdalej jestem caly czas w „pogotowiu” czy nie rozumiecie,ze nawet my rodzice mozemy dziecku przekazac zarazki, prochnice i wszystko co bylo wymienione wczesniej wiec nie bede sie rozpisywac?? Spytajcie lekarza czy poleca calowanie dziecka w usta? Czy nie da sie inaczej okazac uczuc? Czy calus w policzek,nosek, czolko jest gorszy, mniej wartosciowy? Nie potrafie zrozumiec calowania dzieci w usta i nie poruszam absolutnie podtekstow seksualnych, a jedynie zdrowotne czyli bezpieczenstwo dziecka
Może i lekarz nie poleca całowania w usta, ale pytanie czy lekarz-rodzić będzie się w 100% tego zalecenia trzymał. To trochę jak z kardiologami którzy wiedzą, że palenie szkodzi, a jednak palą.
Ja całuję i będę całować. Oczywiście rozsądek, gdy jesteśmy chorzy jest wskazany. Gdy zachorowałam jak moja córcia miała kilka miesięcy to poza tym, że nie całowałam, to nawet maseczkę zakładałam, gdy brałam ją na ręce.
Myślę, że lekarze są na tyle poinformowani o skutkach, że jednak nie całują dzieci w usta. Np. opryszczka może ZABIĆ dziecko, a skąd Pani będzie wiedzieć, że ma Pani ten wirus skoro najczęściej przebiega on bezobjawowo lub nie zostaje rozpoznany? Osobiście pomijając choroby nie czuję potrzeby całowania mojego dziecka w usta, jedyna osoba którą całuję w usta to mój mąż. Proszę wyszukać w przeglądarce przypadki śmierci dziecka od całusów rodziców po zarażeniu opryszczką.
I żeby nie było, nie jestem mamą chuchającą i dmuchającą na wszystko, gdzie musi być sterylnie. Pozwalam dziecku się brudzić, bawić z naszymi zwierzętami (zdrowymi) i nie biegam non stop wyparzać smoczek, gdy upadnie. Ale są pewne rzeczy, gdzie wolę być ostrożniejsza 🙂 Pozdrawiam
Ja tam nie widzę nic przeciwko, żeby rodzice całowali swoje dziecko w usta. Dla mnie to jest wyrazem miłości. Inna sprawa jeżeli chodzi o ciocie, wujków, babcie, dziadki itp… chociaż u mnie nie ma nikt w zwyczaju całowania „nie swojego” dziecka w usta. A póki dziecko małe, to trzeba „korzystać”, bo potem jak większe, to powie, że buziak to obciach (nawet ten w policzek) 😉
Dziwny jest ten świat. Całowanie własnego dziecka w usta – zakazane… Mówienie dziewczynce, że jak chce to może być jutro chłopcem – nakazane i takie modne… Z każdym dniem boję się coraz bardziej o moje dzieci, bo ten świat, który ich przyjmuje jest pozbawiony wartości. Będę całować moje dzieci w usta dopóki będą chciały tego dowodu miłości. Fajnie, że też mówisz głośno o takich wartościach.
Sprawą zdrowotną, która mnie najbardziej przekonuje przeciwko całowaniu w usta jest próchnica. Bo o ile wiedząc, że jestem chora/mam opryszczkę, nie będę wtedy całować dziecka (z opryszczką w ogóle unikam zbliżania do niej twarzy, chcę jej tego cholerstwa oszczędzić jak najdłużej, tłumaczę jej wtedy o co chodzi), to bakterie powodujące próchnicę mamy w jamie ustnej cały czas – nawet jak zęby są zaleczone. Chodzi o to, żeby dziecko jak najdłużej miało buzię wolną od tych bakterii, a co za tym idzie – zdrowe ząbki.
Nie jestem mamą, ale jestem ciocią i nie wyobrażam sobie żeby ktoś zwrócił mi uwagę, że daje buziaka siostrzeńcowi w usta. Chodzi o niewinne buziaki. Gdyby to było złe to tak samo nie powinniśmy dzieci kąpać, przebierać, w ogóle dotykać. Myślę, że ktoś szuka tak na prawdę problemu tam gdzie go nie ma.
ja tez całuje synka w usta:) poki jest maly i jeszcze sie daje;)znam stan swojego zdrowia wiec az tak bardzo sie nie obawiam…moj mąż raczej nie całuje…reszta bliskich, którzy biora sie do calowania to prosze „zeby nie w usta”, ale jak sie zdarzy ze mały nadstawi dziubek i ktos to „wykorzyta” to nie robie tragedii i nie biegne z domestosem;) ale faktycznie przy nowordku i niemowlaku tzreba tego bardzo pilnowac.
ja też całuje, mąż całuje i uwielbiamy to robić, to dla nas sposób na wyrażenie swoich uczuć 🙂 A co do podtekstów seksualnych (???!!) to jak w takim razie dany rodzic radzi sobie ze zmianą pampersa?