Lubię ludzi. Gadanie z nimi nie sprawia mi problemu, mam sporo znajomych, ciągle nabywam nowych, nie wzbraniam się przed  rozmowami na ulicy. Jednak był okres, że przez kilka miesięcy bałam się, co wyskoczy z otwartych ust, które zaczynały ze mną rozmowę. Przyczyna? Głupie, wkurzające, niemądre, naiwne (choć muszę przyznać, że czasem nieświadomie) pytania i stwierdzenia kierowane do ciężarnych. Oto moje TOP…

Cieszycie się?

No żesz… Zanim zastanowisz się, czy odpowiedzieć szczerze czy skłamać, rozmówca zauważy wahanie i tak wyjdzie, że się nie cieszycie. Odpowiesz, że tak, to oskarży cię o kłamstwo, bo wiadomo, że strach jest. Odpowiesz, że nie, to poda cię do MOPS-u i zanim jeszcze dziecko się urodzi, to już założą mu Niebieską Kartę. Odpowiedź prawidłowa: jedni tak, drudzy nie. Pytanie przecież nie dotyczy konkretnych osób, a na pewno wśród twoich znajomych i rodziny niektórzy się cieszą, a inni nie.

Jak się czujecie? 

Nigdy nie wiedziałam, o kogo chodzi i panicznie obracałam się za siebie, sądząc, że może mąż mnie śledzi. Ale nie – chodziło zwykle o mnie i o istotę w moim brzuchu. Dziwne, bo jak tylko zachodzisz w ciążę, wszyscy mówią nagle do ciebie w liczbie mnogiej, a ty czujesz się, jakby znów był PRL (o którym tylko słyszałam) i wszyscy znowu zaczęli mówić do siebie „towarzyszko”. Odpowiedź na to pytanie wprawia ciężarną w panikę – bo ona niby czuje się dobrze, ale jak dogadać się z płodem w tej sprawie? Poza tym spróbujcie odpowiedzieć szczerze (wyrosły mi włosy na brzuchu, sutki mam wielkości piłek do koszykówki, w połowie przecina mnie brązowa linia i rozpaczliwie szukam wzrokiem kosza, żeby zwrócić śniadanie), to znajomą następnym razem zobaczycie za 2 lata. Ale wcześniej i tak z domu nie wyjdziecie.

Po twarzy poznaję, że to będzie dziewczynka.

To po prostu sugestia, że wyglądacie ohydnie! Tak, też słyszałam, że na dziewczynkę się brzydnie. U mnie się sprawdziło i po porodzie przeszło (na szczęście, choć moi wrogowie woleliby, żeby zostało). Stwierdzenie o tym, że widać po brzuchu czy twarzy, jaka będzie płeć dziecka, jest jak wróżenie z pryszczy koleżanki, co wstrętnego zjadła wczoraj na kolację. Co też radzę uczynić, gdy następnym razem ktoś powie wam, jaką płeć po was widać.

No to kiedy rodzisz? 

Na to pytanie odpowiadasz zawsze podwójnie: raz w myślach (przy czym jedno słowo rymuje się z „wuj” a drugie to „wie”), a drugi raz oralnie (choć akurat w ciąży słowo „ustnie” jest bardziej wskazane). To pytanie z cyklu: „A teraz porozmawiajmy o istocie bytu, a potem przejdźmy do trudniejszych tematów”. Nikt nie wie, kiedy mały brzdąc zacznie się pchać na świat, oprócz niego samego. Ale on – jak to dziecko – zmienia zdanie jak chorągiewka na wietrze. Dobrze, że chociaż nie mówi: „Wychodzę! Albo nie, wracam!”. Najgorzej, jak ktoś zada ci to pytanie 2 miesiące po porodzie – to znak, że pora na dietę.

Ile już przytyłaś? 

Nie wiem, dlaczego niektórzy uważają, że pewne pytania uchodzą w ciąży, a ciężarna nie tylko nosi dziecko, ale również zostaje na 9 miesięcy upośledzona umysłowo oraz przestaje być kobietą. Poza tym niektórzy myślą, że tycie w ciąży oznacza zmianę rozmiaru tyłka z 6 na 12, co niekoniecznie jest prawdą, bo może masz po prostu dużo mleka w piersiach czy sporo wód płodowych. Następnym razem, gdy usłyszę to pytanie (może kiedyś będzie okazja), to odpowiem: „A ty też jesteś w ciąży czy za dużo pączków?”. A tak w ogóle, to nie wiem skąd pomysł, że w ogóle przytyłam – waga w oczach?..

Bolało? (po porodzie)

Jeśli to pan, wystarczy wykonać szybki wyrzut kolana w stronę jego krocza i powiedzieć konającemu, że mniej więcej tak, ale przez kilka godzin. Jeśli pani, to sprawa jest bardziej skomplikowana. Możesz oczywiście zacząć snuć przed nią wizję przeciskania arbuza przez rurę od trzepaka albo wielbłąda przez ucho igielne… może to wystarczy.

Dobrze się odżywiasz? 

Że niby chodzi o tego hamburgera, co go chowam za plecami?.. Dla niektórych w ciąży dobrze znaczy dużo. A ja odpowiem, że jak już dużo zjem, to dziecko w brzuchu sobie wybierze, co mu tam pasuje najbardziej. Grunt to urozmaicenie, nie? Niech ma.

Biedna, ty to się nawet napić nie możesz!

„Teraz nie, ale napoiłam się przed ciążą tak, że jeszcze mnie trzyma”. Z poza tym zawsze możesz na imprezę przynieść atrapę – butelkę po wódce napełnioną wodą. Pij prosto z niej, ocieraj usta i wołaj „Jakie to pyszne! Pij maluchu, pij!”. Mina znajomych – bezcenna.

Płakałaś?

Niby niewinne pytanie, ale dla ciężarnej to gwóźdź do trumny. Nie dość, że ukrywa opuchnięte stopy przed światem, chodząc w klapkach lekarskich (łudzi się, że ktoś weźmie ją za lekarza), nie dość, że jej cyce ważą tyle, ile garby wielbłąda, to jeszcze ktoś mówi jej wprost, że jej twarz wygląda jak gęba Kliczki po walce. Witajcie, opuchlizny, stały rezydencie każdej ciąży… Nie warto chować głowy w piasek , ale powiedzieć coś takiego, od czego rozmówca sam się rozpłacze i po chwili będziecie wyglądać tak samo.

A was co najbardziej wyprowadzało z równowagi, gdy nosiłyście w brzuchu małego spadkobiercę? Może o czymś zapomniałam? Czekam na wasze komentarze. Jestem przekonana, że powalą mnie na kolana.