Stanęłam ostatnio w obliczu dylematu, który zmusił mnie do rozłożenia rąk w geście niewiedzy i niemalże rzucenia monetą… Problem postawiła przede mną smutna, życiowa sytuacja: czy zabrać niespełna 4-letnie dziecko na pogrzeb członka dalszej rodziny? Nie miałam zbyt wiele czasu na zastanowienie i ostatecznie zdecydowałam, że jednak jej tego oszczędzę. Ale potem, gdy emocje opadły, włączyło mi się myślenie…
Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci?
A bo niby czemu oszczędzać dziecku smutku? Czy nie jest on naturalnie wpisany w nasze jestestwo? Czy nie spotka smutnych sytuacji na swojej drodze? Może powinno wtedy wiedzieć, jak się zachować, jak rozładować smutek, by go w sobie nie tłamsić? Może powinno umieć rozmawiać i pytać o trudne tematy, a kiedy, jeśli nie w takiej sytuacji, ma to ćwiczyć? Czy stchórzyłam?
Chyba trochę, ale jak zwykle kierowała mną troska o dziecko. Problem w tym, że oszczędzając mu trudnych tematów, wcale nie jesteśmy tak świetnymi nauczycielami życia, jakbyśmy chcieli. Płaczu nikomu nie można zabronić. Żałobę i smutek trzeba przeżyć, a nie tłamsić w sobie – w mojej sytuacji nie było to aż tak dramatyczne przeżycie, ale gdyby było, czy nie byłaby to dobra okazja do nauczenia dziecka, czym jest właściwie przemijalność?
Ale tutaj strach – jeśli pokażę jej przemijalność, to czy nie wpłynę na jej emocjonalny rozwój i nagle z wesołej, optymistycznej dziewczynki nie zrobi się z niej niepewna, melancholijna fatalistka? Być może 4 lata to za wcześnie na pokazywanie śmierci, ale teoretycznie 7-8 latek powinien być z nią oswojony. Przygotowując się do I Komunii Świętej musi być świadom, że podstawą religii rzymsko-katolickiej jest wiara w śmierć Chrystusa na krzyżu. Teoretycznie, bo w praktyce rodzice nie mają czasu na takie rozmowy, zajęci odpytywaniem z setek pytań, do których każdy 8-latek powinien wykuć odpowiedzi na pamięć…
Czy jakiekolwiek małe dziecko, które zabieramy w Wielkanoc do Kościoła i nakazujemy całować krzyż, na którym wisi Chrystus, a krew spływa mu po rękach cokolwiek z tego rozumie? Każemy czcić Ukrzyżowanego, a boimy się zabrać na pogrzeb, choć czasy otwartych trumn już raczej mijają… Czy ktokolwiek z nas, rodziców, zadaje sobie trud, żeby porozmawiać w tym momencie o śmierci? A wizyty na grobach bliskich w okresie Wszystkich Świętych? Czas sprzyja wyjaśnieniom, choć osobiście nigdy jeszcze nie udało mi się podsłuchać tego typu rozmowy na cmentarzu…
Małe dzieci nie wiedzą, co to pojęcie abstrakcyjne. Ale na pewno wiedzą, jak wygląda rozjechany przez samochód lis czy jeż. Kto znajduje w sobie odwagę, żeby wyjaśnić, że śmierć to dla niego był koniec, a nie, że śpi, odpoczywa czy udaje martwego przed drapieżnikiem?.. Ja nie. Boję się reakcji dziecka, choć może tak naprawdę nie wiem, co mu powiedzieć. A pewnie podstawą musi być szczerość i nie owijanie w bawełnę. Kiedy umiera babcia i dziecko słyszy, że odeszła lub zasnęła, będzie czekać – aż wróci, aż się obudzi… Jak mu potem wyjaśnimy tę pomyłkę?
Dawniej umieranie było normą – ciało leżało w domu kilka dni, obłożone setkami kwiatów i każdy przychodził je oglądać. Płaczki były nieźle opłacanym zawodem. Dziś ciało konserwuje się i maluje, żeby paradoksalnie tchnąć w nieboszczyka trochę życia. Dlatego nie jest łatwo oswajać się ze śmiercią, podczas gdy wokół panuje wokół niej zmowa milczenia, a temat uznawany jest za tabu…
Jestem daleka od sadzania Lenki na kolano i dyskusji typu „A teraz porozmawiamy o istocie bytu, a potem przejdziemy do trudniejszych tematów…”. Ale kiedy dziecko drąży, wierci dziurę w brzuchu, pragnie odpowiedzi, to czy można mu jej odmawiać, migać się, stosować półprawdy (choć to czasami wielkie kłamstwo), żeby oszczędzić smutku? I jak rozmawiać? Czy dobrym sposobem byłoby porównanie do przemijalności pór roku – wszystko umiera, żeby odrodzić się na nowo, ziarno musi obumrzeć, żeby wydać plon?.. Ale czy ma to zastosowanie w praktyce? Nie wiem, na razie przygotowuję się na taką ewentualność, która mogła nastąpić już teraz, gdyby moje matczyne serce nie odmówiło córce udziału w pogrzebie. Ale jeśli taka sytuacja wystąpi za kilka lat, nie wiem, czy postąpię tak samo…
Pierwszy raz od czasów istnienia bloga przyznaję się głośno: wiem, że nic nie wiem. Dziś nie dam żadnych odpowiedzi – dziś sama pytam.
Z jednej strony chcę być uczciwa w stosunku do dziecka, nie wciskać mu, że coś jest białe, kiedy jest szare. Z drugiej – nie wyobrażam sobie, jak budzi się w nocy z płaczem wspominając pogrzeb i fakt, że jednak kogoś właśnie zakopali w ziemi… Dlatego wołam: pomocy! Jakie jest wasze zdanie w tej sprawie? Bo nie mam złudzeń, że panta rhei – wszystko płynie, więc prędzej czy później ktoś umrze i Lenka w końcu się o tym dowie. Co wtedy?!
Pogrzeb to dla mnie trauma. Miałam 8 lat jak byłam na pogrzebie ukochanego dziadka, 27 jak zmarła matka po niej 2 lata psychotropow , 30 jak ukochana babcia… Nienawidzę cmentarzy.
21 grudnia zmarł mój mąż.W pogrzebie udział brały wszystkie wnuki:12 , 10 , 8, 4 i najmłodsza : 2,5 lata. Dzieci wiedziały, że dziadek jest bardzo chory. Mój mąż wiedział, że odchodzi. Wiedział też, że nasze dwie córki mieszkają za granicą i nie zdążą pożegnać się z nim, tak jak to uczyniła nasza najmłodsza córka która mieszka ok. 100 km od naszego domu. Poprosił mnie bym wybrała nr do Córki, trzymałam telefon z funkcją „głośnomówiący” i całą rozmowę słyszałam jak mój mąż się żegnał po kolei z córką i jej dziećmi. Następnie wybrałam połączenie do drugiej córki, i tam wnuk mój – ośmioletni mówi do mojego Męża cyt. „dziadku, ja tak bardzo Ciebie kocham, ja z tatusiem na kolanach modliłem się żebyś był zdrowy i żeby nic ciebie nie bolało.” Córki przyjechały, ale mąż nad ranem zmarł, także faktycznie, nie zdążyły dojechać za życia. Postanowiliśmy, że na pogrzeb idą wszystkie dzieci. Przed kaplicą cmentarną dwoje najmłodszych zajęła się rodzina, natomiast starsi powiedział mój zięć, że dziadek leży w kaplicy jak chcą pożegnać się to mogą to zrobic, a jak nie to dziadek nie będzie się gniewał. Dwoje starszych zostało przed kaplicą. Natomiast ten, co się z tatusiem na kolanach modlił, wszedł i pożegnał się z dziadkiem. Podszedł też do mnie i spytał „babci dlaczego płaczesz? dziadakowi już jest dobrze i nic go nie boli”. Chcę przez to powiedzieć, że dzieci rozumują to na swó sposób i to nie zależnie od wieku. Moja obecnie czteroletnia wnuczka często wspomina dziadka . Wie że dziadek jest u aniołków, często mówi „nie lubię aniołków, bo dziadka zabrali i nie chcą go oddać.” Uważam, że nie ma co prostować dziecka, ono mówi to co czuje, będzie starsza, to łatwiej jej będzie wytłumaczyć. Na koniec tylko powiem, że mój mąż był bardzo związany z wnukami, jak i odwrotnie, dzieci bardzo lubili dziadka.
To cudowne co napisałaś, ale to wszystko wymaga rozsądku, szczerości i mądrości. Czasem za dużo myślimy i kalkulujemy…
Łamanie nawyków w myśleniu i działaniu bardzo pomaga rodzicom i dzieciom.Wychowuję moją trójkę dzieci starając sie przedstawiać świat przejrzyście i prawdziwie w zgodzie z moim poglądem i bez ukrywania prawdy o życiu. Oczywiście styl w jakim to robię jest łagodny i związany z doświadczeniem naszej rodziny oraz dostosowany do wieku moich dziewczynek. Dzieci chcą wiedzieć jakimi rzeczy są na prawdę. Nie znam ani jednego mądrego człowieka, który chciałby być okłamywany. A moje dzieci uważam za mądre. Przyczyna i skutek: „jeżeli pomozemy dzieciom lepiej zrozumieć śmierć i zaakceptować ją, pomożemy im też lepiej funkcjonować w życiu codziennym”. Efektem wychowaywania dzieci w prawdzie o świecie jest samodzielna dwudziestoletnia córka i ludzie, którymi się otacza dzisiaj moja rodzina.
Nazywajmy rzeczy po imieniu. Po co udawać, że nie ma przemijania, jeżeli ono towarzyszy nam w każdej sekundzie. Najmądrzejszymi „specjalistami” od śmierci z mojego punktu widzenia są ludzie z poglądem buddyjskim. Polecam książkę wy zej cytowanego Olego Nydahla właśnie o smierci, która najpiękniej wytłumaczyła mi śmierć i przemijanie. Jest wciąż moją inspiracją w rozmowach z dziećmi. Pozdrawiam wszystkie nieustraszone mamy, które łamią przykre nawyki tego świata:-)
Moj 18-letni brat umarl(popelnil samobojstwo) gdy moja corka miala 2 lata.nie wiedziala co sie dzieje byla za mala.czesto jezdzilismy na cmentarz zawsze machalismy do niego.ale przed jej 5 rokiem zycia zaczely sie pytania.to gdzie jest wujek skoro przeciez lezy tutaj a mowie ze jest w niebie? Jak to jest? Czy ja umre? Czy ja tez umre jak bede mie malo lat? Gdzie wujek umar( zrobil to w piwnicy w naszym bloku).powiedzialam jej ze ludzie umieraja cialo zostaje tutaj a on leci do nieba i tam na nas czeka.przez pare tygodno jak tylko sobie przypomniala to plakala.bala sie ze ona umrze.mowila ze nie chce zostawiac domu,swoich zabawek i nas! Mowilam ze umrze dopiero jak bedzie miec bardzo duzo lat! A ona ciagle plakala ze nie chce rosnac nie chce byc stara! No i pytala ze jak to umiera sie jak jest sie starym ale przeciez wujek nie byl stary! Czemu umarl? Mowie ze byl chory.a gdzie umarl? Nie odpowiaam( nie chce zeby sie bala) uspokoila sie dopiero jak powiedzialam jej ze w niebie mozna zamnac oczy pomyslec sobie ze np chce miec swoj domek i on sie pojawi oraz ze jak sie umrze to pozniej rodzi sie na nowo.i ona caly czas mysli ze znowu urodzi sie z mojego brzucha.nie moglam inaczej.ona ciagle plakala,bala sie ze umrze.i choc mysli ze w niebie moze miec wszystko nie chce tam isc.chce byc z nami.teraz skonczyla 5 lat i jesli miala bym jechac na pogrzeb nie zabrala bym jej.i tak dziecko wszystkiego sie dowie ale poco juz od malego pokazywac jej takie cierpienie? Ma jeszcze wiele lat przed soba.
Przed paroma laty, byłam zdania że dziecko na pogrzeb absolutnie iść nie powinno.
Czas jednak zmienił mnie i moje poglądy. Zweryfikował, moje młodsze dziecko uczestniczy w pogrzebach, bo czas taki nastał że członkowie rodziny odchodzą.Czasami za wcześnie, nagle,innym razem po długiej i ciężkiej chorobie.Odchodzą, umierają, naturalny proces; cykl życia od narodzin do śmierci.
Dziecko powinno wiedzieć,że urodziło się i że też kiedyś umrze.Pogrzeb racjonalizuje moment odejścia i uświadamia fakt, że już dany człowiek nigdy do naszego życia nie wróci.
Obrzędy,rytuały w kościele Rzymsko – katolickim.
Oczywiście że trzeba z dziećmi rozmawiać na temat śmierci. Ale trudno mi się zdecydować od jakiego wieku powinno się zabierać dziecko na pogrzeb. Gdy córa miała 4 i pół roku a synek nie cały rok wzięliśmy ich na pogrzeb ich prababci. Powiem szczerze, że ja byłam temu przeciwna, ale stanęło na tym, że poszli. Oczywiście synek w ogóle nie wiedział co jest grane, ale córka bardzo to przeżyła. O ile w kościele było jeszcze ok, to na cmentarzu widziałam jak z każdą sekundą zmienia się wyraz jej twarzy i że pojawia się przerażenie w oczach. Wcześniej co prawda rozmawiałam z nią na ten temat i starałam się wytłumaczyć co i jak. Ale moja córa jest bardzo wrażliwym dzieckiem i bardzo to nią wstrząsneło. Bardzo żałowałam, że poszła na ten pogrzeb. Przez pół roku bała się zasnąć i co noc do nas przychodziła. Do tego oczywiście setki pytań, powtarzanych ciągle w kółko. Zaczęła bardziej drążyć temat śmierci mojej mamy, która zmarła gdy ja byłam dzieckiem i od małego wiedziała, że osoba ze zdjęcia i obrazu to babcia która nie żyje i jest u Bozi. Niby to rozumiała, było jej smutno, że nigdy jej nie przytuli itp. Ale jednak uczestnictwo w pogrzebie bardzo nią poruszyło i zaczęły się pytania czy ja jej mama też umrę. Gdy zaczynałam tłumaczyć, że każdy kiedyś umrze- widziałam przerażenie w jej oczach i łzy, dlatego na razie nie zagłębiam się w ten temat. Wiem, że kiedyś będzie musiała się z tym oswoić, ale wszystko w swoim czasie. Każde dziecko jest inne i tu rodzic powinien wiedzieć na ile może swoje dziecko wtajemniczyć w tę wiedzę.
W lipcu pochwalimy nasza młodszą córkę. Starsza – niecałe 2l.- była obecna podczas całej ceremonii. Nie wiedziała co się dzieje. Czekała na dzidzie. A dzidzi nie ma… Teraz chodzi ma cmentarz, podlewa kwiatki, rozmawia z siostra tak jak potrafi. Wie, że młodsza śpi.
Nigdy nie będziemy w stanie przygotować dzieci do tematu śmierci! Tak samo jak my dorośli nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie momentu odejścia najbliższej nam osoby….. Niestety jak nadchodzi śmierć, wszystko się zmienia i zaczyna się walka z uczuciami, których sami nie potrafimy ogarnąć. Szaleńcza rozpacz, gniew, niedowilżanie to tylko namiastka targających nami uczuć. A co dopiero przeżywają małe dzieci…???
Ja swoich dzieci nie zabrałam na pogrzeb ich taty. Według mnie dzieci były za małe,a oprócz tego nie musiały być narażeni na dodatkowy stres związany z przypadkowymi płaczkami-obserwatorami.
A na pytania dotyczące śmierci odpowiadałam krótko i szczerze tak aby miały czas na przyjęcie i przetworzenie informacji, z biegiem czasu pojawiają się kolejne pytania, na które muszę znaleźć odpowiedzi.
Pamiętajcie, że dzieci są bardzo mądre i spostrzegawcze i muszą znać prawe odpowiednio przekazana do ich wieku!
Mój narzeczony popełnił samobójstwo gdy córka miała 1,5 roku a ja byłam w drugiej ciąży. Na pogrzeb córeczki nie zabrałam, bo nie byłam w stanie ogarnąć siebie emocjonalnie na tyle, żeby jej nie wystraszyć. Później na spokojnie powiedziałam, że tata jest z Panem Bogiem w niebie i teraz pilnuje nas jako anioł stróż. Córcia przeżywała brak taty, ale świadomość, że tatuś zawsze z nią jest i się nią opiekuje bardzo jej odpowiada. Teraz mała ma 4 lata i ostanio odeszła nasza suczka. Córcia przyjęła to bardzo spokojnie i pozytywnie bo stwierdziła, że teraz tata jest z ukochanym pieskiem i razem nami się opiekują. Nie wiem jak w przyszłości wytłumaczę jej i jej bratu jak tatuś odszedł… Mam nadzieję, że ta rozmowa długo nie pojawi się..
Czy zrobiłaś dobrze, że nie zabrałaś na pogrzeb? To była twoja decyzja pokierowana najlepszym dobrem dziecka i myślę, że nie ma sensu tego roztrząsać. Najważniejsze to nie zamiatać temat śmierci pod dywan ani nie kłamać. Dzieci sa mądre i rozumieją i widzą więcej niż nam się wydaje. Jest kilka mądrych książek na temat śmierci przeznaczonych dla dzieci i zawsze można się nimi wspomóc przy tego typu rozmowach
Mogę coś powiedzieć ze swojej perspektywy. Kiedy byłam dzieckiem rodzice starali się mnie i mojego brata raczej „uchronić” od brania udziału w uroczystościach pogrzebowych. Nie zabierali nas na pogrzeby dłuuugi czas. Jako 10-latka pierwszy raz zobaczyłam zmarłego w trumnie kuzyn mojej babci całkiem nieznana mi osoba. Powiem wam że strasznie to przeżyłam jako dzieciak wstrząsnęło to mną totalnie dodatkowo spotegowala ten fakt ciotka która po pogrzebie zafundowała mi album z rodzinnych pogrzebów (kiedyś robiono zdjęcia). Kosmos. Przełom przyszedł rok temu kiedy to zmarły obie babcie mojego męża. Wtedy dopiero się przełamałam i spokojnie bez nerwów i większego stresu mogłam je pożegnać. Jestem mamą dwulatka. Uważam że dzieci powinno się przygotowywać nie mowie od razu z grubej rury jak ta piękna ciotka mnie zaserwowała, ale stopniowo i mądrze. Mam nadzieje ze mój synek nie będzie musiał przechodzić tego co ja. Dorosła kobieta a nerwy strach (!?) i stres nie dawały mi normalnie pożegnać zmarłego.
Babcia jest teraz w lepszym. miejscu, kotek umarł i jest w niebie, wojek patrzy na nas z chmurek, dziadek jest u aniołków … Śmierć jest trudnym tematem ale nie mówmy dzieciom o niej jak o czymś pięknym. Niebo jest piękne, anioły są piękne… a potem zdziienie ze tylu samobójców. Nie mowcie ze po śmierci człowiek jest w lepszym miejscu bo to jest bardzo dobry powód by w przyszłości odebrać sobie życie z błahego powodu. Bo przecież tam po drugiej stronie jest lepiej
Rok temu odeszła moja Mama, chorowała na nowotwór ;( … moja wtedy niespełna 6-letnia córeczka widziała Babcię zdrową, potem chorą, coraz bardziej chorą, bez włosów, które wypadły po chemioterapii … potem był pogrzeb w którym uczestniczyła także moja córeczka, widziała moje łzy, żałobę, nie ukrywałam swoich emocji. Po jakimś czasie przytuliła mnie mocno, ucałowała i powiedziała „Mamusiu, bardzo mi przykro że Babci już nie ma, wiem jak musi być Ci smutno, mnie by było gdybyś Ty umarła” . Rozmawiamy o śmierci, o tym że odchodz,a od nas nasi bliscy, nasze zwierzaki, nie jest to temat tabu. Uważam że powinno się dzieci „oswajać” również z tak trudnymi tematami. Pozdrawiam .
Mój syn na 3 lata i 4 m_c w ciągu dwóch lat był już na trzech potrzebach pierw dziadka potem wujka a teraz prababci . Mały jedzil do niej na wieś i zawsze mówił że jedzie do babci Jadzi widział że babcią jest bardzo chora i nie podnosi się z łóżka nie powiem że pomogło nam to w tłumaczeniu mu co się dzieje. Dwa dni przed pogrzebem zaczęliśmy mu tłumaczyć ze babcią już nie będzie mieszkać z ciocia tylko aniołki zabiorą ją do bozi i teraz tam będzie mieszkać w niebie i ze tam bozia zrobi tak ze babcią już bedzie zdrowa a na nas będzie patrzeć z nieba . Niestety jak to na wsi była otwirzona trumna lecz i ta to był sposób powiedzieliśmy ze babcią śpi w takim specjalnym łóżku z którego aniołki ją zabiorą . Mały się nie bał tylko zadawał pytania a my odpowiedzi staraliśmy się dopasować do jego wieku . Nie wiem może pomogło nam w tym też to ze mały jest oswojony z kościołem i tymi sprawami…
Witam. Gdy mój syn miał dwa i pół roku to odeszła babcia, nie była z nim spokrewniona, ale znał ją i nazywał babcią. Na pogrzeb poszłam sama ale wyjasnilam mu co się stało. Myślę, że zrozumiał. Rozmowy były proste, odpowiedziałam mu dokładnie i ze szczegółami jak to się stało, że to był nieszczęśliwy wypadek i babcia zmarła w szpitalu, bo lekarze nie umieli jej pomóc. Zrozumiał i pytał. Minęło pół roku i często wraca do tego tematu, ale mię odbiło się to w żaden sposób na jego psychice. W lato naszej cioci zginął pies i mój syn zrozumiał of razu co się stało, pieska potrącił samochód, a podsumowanie syna było takie ze siedzi teraz z babcią na chmurce i nas pilnują razem z nieba.
Nie będę nigdy ukrywać przed dzieckiem śmierci ale na pogrzeb raczej prędko go nie zabiorę. Dla mnie samej zbyt dużym przeżyciem jest patrzenie na zakopane trumny. Wolę omówić ten temat z synem w domowym zaciszu.
Pojawiły się pytania kiedy ja umrę i odpowiedziałam, że tego nie wiem, ale teraz jestem i musimy się cieszyć każdą wspólną chwilą.
Napewno to zależy od dziecka lecz nie warto ukrywać tej prawdy bo śmierć jest nieodłącznym elementem życia i nasze dzieci muszą być tego świadome.
Pamiętajcie, że dziecko to człowiek i rozumie więcej niż Wam się wydaje
Mniejszym dzieciom jakos łatwiej to wytłumaczyć- jako 5-latka uczestniczyłam w pogrzebie jakiegoś dalekiego wujka. Własciwie to nie rozumiałam co sie dzieje, wiedzialam tylko, że ktos nie zyje. Ale temat śmierci non stop poruszała moja babcia opowiadajac o tym czy tamtym, który po smierci we śnie przychodził. Natomiast z osobistych dświadczeń- bardzo przezyłam śmierć swojego ojca i do dziś pamietam, jak strasznie mnie bolalo, że musze zostawić jego ciało w zimnej ziemi. Miałam wtedy 11 lat i byłam bardziej przerazona niż 5-letni brzdąc.
Tu można znaleźć ważne informacje dotyczące przeżywania żałoby przez dzieci, dorosłym może też się przydać.
http://www.fundacjahospicyjna.pl/pl/aktualnosci/74-aktualnosci-2014/550-tumbo-juz-pomaga
Temat śmierci to temat trudny dla wielu z nas. Nic więc dziwnego, że ciężko przebrnąć przez to z dzieckiem.. My staramy się to robić dosyć naturalnie, odpowiadać na pytania szczerze, modlić się z dziećmi za tych, którzy już odeszli. Zbliża się Wszystkich Świętych, to jest dobry moment żeby dzieci oswoić z tematem odchodzenia. Zawsze, zatrzymując się przy grobach bliskich, mówimy dzieciom kto tu jest pochowany, wspominamy, wspólnie odmawiamy krótką modlitwę.. Moje dzieci (w wieku 9, 6 i 3) wiedzą co to śmierć, na swój oczywiście sposób ją rozumieją, wiedzą, że zasnąć to co innego niż umrzeć. Myślę, że w jakimś stopniu, z tym tematem można oswoić dzieci przez posiadanie zwierząt. One niestety żyją dość krótko, moje dzieci pożegnały się już z ukochanym psem, który był z nimi od urodzenia. Moment jego odejścia był okazją do wspólnego przeżywania smutku, ale również rozmowy, o tym, że kiedyś wszyscy spotkamy się w niebie, że życie jest tylko wędrówką, a to co najpiękniejsze dopiero przed nami. Mam wrażenie, że wbrew pozorom, dzieci przyjmują to dużo prościej niż my. Naprawdę.
I jeszcze jedno. Do dzieci najprościej mówić obrazami. Jest taka scena w przepięknym filmie „Podążaj w stronę światła”, który pamiętam ze swojego dzieciństwa, ten film w piękny sposób, przynajmniej w jakimś stopniu oswoił mnie z tematem śmierci. W tej scenie ojciec umierającego chłopca tłumaczy swoim pozostałym dzieciom, że człowiek jest jak dłoń włożona w rękawiczkę. Kiedy żyjemy rękawiczka porusza się razem z dłonią. Umieranie jest jak zdjęcie rękawiczki, ciało się nie porusza, ale dłoń dalej żyje… Polecam obejrzeć ze starszymi dziećmi, gwarantuje moc wzruszeń i rozpoczęcie długiej rozmowy..
A i syn mego brata gdy miał 5 lat i zrozumiał ze babcia juz nie wróci..zapytał swojej mamy przestraszony czy on umrze ? Czy ona umrze(jego mama ) czy tata umrze i jego braciszek ? Myślicie ze co odp ze nie ? Odp ze tak umrzesz ty i ja itd jak będą bardzo starsi..starsi niz jego babcia..ze kazdy umiera ale jeszcze nie umrą teraz aby sie nie bal. I wiecej juz nigdy sie nie pytał i jest wesołym dzieckiem ktore bawi sie z dziecmi .
Moja energiczna młoda mama , ukochana ulubiona babcia mego wtedy 18miesiecxnego synka zemdlala w mych ramionach ..on akurat był w pokoju obok sie bawić , było pełno krzyku i płaczu moja siostra nie chciał go wpuścić do mnie gdyż bała sie o jego reakcje..pow wpuść go , lepiej aby widział niz aby był przerażony ..(co mi sie dzieje gdyż nie widział ) siedział obok mnie patrząc ske w milczeniu na babcie..potem babcia była w szpitalu na oddziale krytycznym pielęgniarki wypuściły moje dziecko gdy ujrzał babcie poklaskal ja po nodze czule wiedząc ze nie jest dobrze i nie myslalam wtedy aby oszczędzić mu widoki babci podłączonej do rożnych kabelkpw itp. Chciałbym aby widział sie z babcia.. Poki zyje umarła . Nie wyobrażałam sobie aby oni sie z babcia nie pozegnali .porozmawialiśmy z moim bratem I stwierdzilismy ze pokazemy babcie im .. wtedy jego synek miał 4latka a jego drugie dziecko roczek . Trumna była otwarta , nim przyszli ludzie sama z brat i z dziecmi podeszliśmy dotrumny trzymając nasze pociechy na raczkach.wytlumaczylosmy ze babcia spi juz sie nie obudzi i nei mozna jej , ze poszła do Pana Bozi i ze was bardzo kocha ja swojemu on swoim..dzieci popatrzyly smutniej..i przytuliły nas mocno (czuły nasz bol tez ) na pogrzebie byli cicho obserwowali . Były dni miesiące ze 4letni kuzyn mego synka pytał sie i babcie obrażony ze nie wróciła…po jakimś czasie gdy miał 5 lat gdy zapytałas sie gdzie babcia pow ze babcia umarła. , moj synek teraz 3letni codziennie od smierci babci całuje jej obrazek na dobranoc i do tej pory mowi do niej dobranoc kocham cie i do góry buzi wysyła i gdy zapytasz sie go Gzie babcia pokazuje na gorze..a na cmentarzu gdy jestesmy wie ze ona tam lezy spi..dziwne dla was moze sie to wydawać ake nierwz sam wyskoczy ze kocha babcie i buzi wysyła do góry to mu mowie babcia ciebie tez kocha i buzi wysyla.
Sen z powiek spędza mi świadomość że już niedługo moja córka zapyta Dlaczego jej starszy braciszek nie żyje. Chodzimy z nią na cmentarz mówimy ze to jej braciszek ale dla 2 latki jest to abstrakcja. Musze przygotować się psychicznie do tej rozmowy bo tak naprawdę gdyby żył mój syn nie byłoby córki.
2 miesiące temu zmarł mój mąż, tato mojej 3 letniej córki i chociaż najbliżsi mi ludzie nie do końca popierali moje zachowanie, to zabrałam ja na pogrzeb. Nie chce i nie będę robić temu tabu ze śmierci, ale uważam że trzeba wyczuć delikatna granice, żeby dziecka nie przestraszyć, ale też pokazać że smutek to jest coś co w naszym życiu jest obecne. Nie uważam ze to wpłynie na moje dziecko negatywnie. Straciła ojca, zdecydowanie mieli za mało czasu, ale nie uchronie jej przed tym światem nie mówiąc o jego ciemniejszych stronach. Moim zdaniem to kwestia bardzo indywidualna, jesteś mama, znasz swoje dziecko najlepiej i każda sama powinna wyczuć na ile i w jaki sposób wprowadzić je w temat śmierci. Moja córka to bardzo dzielny i mądry mały człowiek. Uważałam żeby jej nie przestraszyć, ale też wiedziałam że chce żeby wiedziała, że każdy czasem płacze, że smutek to uczucie w pewnych sytuacjach właściwe. Myślę że dużo gorsze jest niemowienie. Dzieci to mądre, pozbawione schematów istoty, które kierują się logika i uczuciami i wbrew pozorom widzą i czują bardzo dużo. Ja nie mogłam tego ukryć, odszedł mój najlepszy przyjaciel, zniknął tata, pojawił się smutek, żal i milion innych uczuć. Rozmowa z córką była jedyną szansą na nie zdezorientowanie jej, na uniknięcie tego, żeby sama zaczęła szukać powodów smutku i nieobecności taty. Ale tak jak wspomniałam granice wprowadzenia w temat powinna każda z nas postawić sama, indywidualnie, kierując się matczyna intuicja i znajomością własnego dziecka. Nie można straszyć ale smutek jest naturalny.
Witam
13.09.br nagle odeszła od Nas moja Mama a Babcia mojego 2,5-letniego Synka.
Ja i mój Mąż stanęliśmy przed wyzwaniem powiedzenia i wytłumaczenia tak małemu dziecku, że jednej Babci już nie zobaczy. Synek jest malutki więc na chwilę obecną wie, że Babcia śpi, jest w niebie i że pozostanie w naszych serduszkach.
Synek uczestniczył podczas ceremonii pogrzebu. Powiedzieliśmy Mu, że idziemy pożegnać Babcię. Podczas ceremonii pogrzebu był grzeczny i obserwował wszystko. Nie odbiło to się na Jego zachowaniu czy też osobowości.
Obecnie wspomina Babcię ale dodaje zaraz że Babcia śpi.
Ja sobie nie wyobrażałam aby mój Synek nie uczestniczył w pogrzebie. Jednak to jest każdego indywidualna sprawa.
Ciężko jest rozmawiać z dzieckiem o śmierci bliskich nam osób ale myślę że należy to robić.
Właśnie przypomniało mi sie kazania mojego znajomego księdza który odprawiał pogrzeb mojemu dziedkowi.
Jedno zdanie któe zapamiętałam, bardzo mądre i chce kiedys powtorzyc je swoim dzieciom przy okazji śmierci kogos bliskiego. „Odszedł od nas ukochany mąż, ojciec , dziedek, przyjaciel. Teraz jest w opiece najwietrzych aniolów, ktorzy strzega jego duszy” 🙂 dla mnie pocieszajacy jest fakt , ze kiedys wszyscy umrzemy nie tylko ja i nie tylko moi najblizsi , kazdy tego doswiadczy bez wzgledy na kolor skory czy wiek, swoja majetnosc czy wyznanie.
Ja też wiem jedno, że nic nie wiem. I nie wiem jak zabrac się za rozmowę o tym ze swoją pięciolatką.
Cała moja rodzina bardzo przeżyłą śmierć mojej mamy a ich najukochańszej babci i tesciowej. Do dzis szlocham pod poduszka na mysl o tym ze odeszla mi najblizsza osoba. Robie to tak aby dzieci nie widzaily maz tez. Im tez jest cieżko, minał już rok a w sercu nadal gwóźdź.
Temat wydawałby sie oczywisty, ale jednak jest trudny do opanowania przez dzieci. A niestety w nas rodzicach poklady nadziei zeby te dzieci mogly spac spokojnie po dawce takich emocji ktore towarzysza na na przyklad pogrzebie. Bo co ma powiedziec matka ktorej dziecko widzalo na wlasne oczy ojca ktory umieral w plominiach rozbitego samochodu? to jest dopiero tragedia.
W zeszłym roku umarła mi mama, babcia mojego synka. Wnuczek bardzo kochał swoją babcie i nie wyobrazał sobie ze kiedys moze juz nigdy jej nie zobaczyc. Zabralismy go na pogrzeb , mial wtedy 6 lat. Bardzo to przezyl, po pogrzebie jeszcze przez kilka dorych miesiecy zadawal pytania, nie mogl oswoic sie z ta mysla ze juz nigdy nie zobaczy babci. Tlumaczylam jak potrafilam. Niestety wiem że w nim nadal pozostaje niedosyt i boje sie z myslami. Ciezko to przezyl. Ja razem z nim, mimo ze mi szybciej przesła zaloba , szkoda mi mojego dziecka ktore nie moze pogodzic sie z zaistanialym faktem. 🙁
uwazam ze sa trudniejsze tematy do rozmow niz temat smierc.
smierc byla jest i bedzie. wszystky i wszytsko kiedys zginie.
rosliny, zwierzeta, ludzie, stare meble, pieniadze.
dziecko to zrozumie, trzeba tylko umic z nim rozmawiac
Wiadomo że czeka to wszystkich z nas predzej czy pozniej. Po co klamac i zacierac prawde dzieciom.
czytam dzieciom biblie przed snam. jest tam duzo o smierci, uwazam ze to jeden z dobrych pomyslow. jak mi dziecko zada pytanie czasem co nadal, zawsze mowie o dobrych duchach, aniolach i ze trzeba byc dobrym czlowiekiem to wowczas Bóg zaprosi nas do siebie gdzie wszyscy dobrzy ludzie spotykaja sie u niego w niebie i tak juz jest na zawsze. staram sie mowic o tym w pozytywny sposob. przeciez kto jest glebokiej wiary wie ze tak wlasnie jest 🙂
Nie ma sensu dziecku wciskac ciemnoty, ktora kiedys i tak wyjdzie na jaw. Wystarczy szczera krotka rozmowa jak w moim przypadku. 🙂
Zabraliśmy z mężem moje 4 letniego synka na pogrzeb ciotki. Sebastianek nie znał jej , więc myślę że dlatego nie zareagował na to wydarzenie jakoś specjalnie skrajnie emocjonalnie. Ale może to i dobrze że na piuerwszy raz pojechał właśnie na pogrzeb nienanej osoby, a raczej znanej tylko z opowieści. Może tu jest klucz do sukcesu. ??
Boję się najbardziej tego o czym piszesz, że dziecko które na co dzień jest wesołe i pogodne, nagle po takiej rozmowie będzie inne, smutniejsze. To coś jakby porównać tą prawdę z prawdą o świętym mikołaju. Dzieci to mądre istoty, wrażliwe, delikatne. Też jeszcze nie wiem jak to zrobię żeby poznali prawdę.
Również stoję przed takim dylematem i też nie wiem jak, kiedy? Wychodzę z założenia że ksiądz na religi opowie dziecku to najlepiej. Ale czy się nie mylę? tego nie wiem:(
Dzieci bez poznania prawdy są smutniejsze niż te ktore ja znają. Wystarczy w umiejętny sposob porozmawiac z dzieckiem. Kazde dziecko jest inne to rodzic najlepiej wie kiedy jest na to odpowiedni czas i jak z dzieckiem rozmawiac zeby nie mialo urazu .
nie rozmawiac!
pozostawic ta kwestie jak juz dzieckiem nie bedzie!
uwazam ze dobrze zrobilas nie zabierajac ze soba malej na pogrzeb!
Moje dzieci ostatnio byly na pogrzebie naszego sasiada z bloku.
6 letnia córka i 4 letni syn. Nie widziałam w nich jakiegoś smutku czy traumy po pogrzebie, ale być może
trzymali to gdzies w sobie. Chociaz watpie poniewaz moje dzieci zawsze mówią o ich nurtujacych kwestiach.
Nie był to pierwszy pogrzeb, ale uwazam ze niestety ale trzeba dzieci brac na takie wydarzenia.
Również uważam, że należy zabierać ze sobą dzieci na pogrzeby. A już przede wszystkim od małych lat opowiadac im o śmierci i o tym co czeka człowieka po zmarnieńcu. Podam tu ważny przykład tego że nalezy to własnie robić. Mojej koleżaki córka nie wiedziałą zupełnie co to znaczy umrzec. Jej mózg nie dopuszczał takiej sytuacji że ktoś odchodzi i juz nigdy go nie bedzie. Ta córeczka kolezanki ogladala rwniez duzo bajek a rodzice nie uswiadomili jej, ze jak postac z bajki zajedzie samochod na ulicy to staje sie kotletem ale pozniej wstaje taki kocur i idzie dalej. Mala Ania przechodząc w wieku 6 lat przez ulice nie patrzyla w ogole na samochody, bo uwazala ze nawet jak ja przejedzie to bedzie jak ten kocur z bajki. Wstanie, otrzepie sie z kurzu i pojdzie nalej gonic za myszka.
Nie lubię pogrzebów, wiadomo że na najbliższych zawsze pojde, ale jak mam wybor, nigdy nie chodzę. Pomodle sie w domu w ciszy za dusze. To sumtne to cale przemijanie. Wierze bardzo że kiedyś się z nimi wszystkimi spotkam. To jest wlasnie moc wiary.
Jestem szczera wobec swojego dziecka i na kazde zadane mi pytanie odpowiadam calowicie szczerze. Ale w tej kwesti? Gugu nie jestes sama, rowniez tu czuje sie slaba.
Pamiętam jak miałam 10 lat i babcia zabrała mnie na pogrzeb jej ojca. Bardzo to przezylam, duzo pozniej myslalam o taego typu sprawach, czytalam nawet jakies ksiazki pozostawione przez rodzicow kiedy byli w pracy ja czytalam. Duzo czasu zajelo mi aby oswojic sie z mysla ze kazdy kiedys umrze, moja babcia, moja mama moj tata. Chodzilam smutna i wsciekla na caly swiat ze pozbawia cennych, bliskich nam osob w tak oczywisty i bezpruderyjny sposob.
Moje dziecko ma półtorej roku, dlatego teraz napewno nie bede sie brała za mowienie mu o tym ze ktos umarl i ze wszystkich to kiedys czeka. Natomiast jestem zdania że niestety bede musiala kiedys porzadnie przygotoeac sie z tematu tak aby nie wywolac strachu i nie powodowac nerwowej sytuacji u dziecka. Coz mam jeszcze troche czasu
Mój syn ma niespełna 5 lat w wakacje zmarł teść czyli jego dziadek – ukochany dziadek. Zastanawialiśmy jak to ugryźć co powiedzic i czy powiedzieć. Powiedzieliśmy synkowi , że dziadek był chory i juz niestety jego serce niewytrzymało i że odszedł od nas – z faktem chorób synek nasz był zaznajomiony ponieważ teść często chorował i brał lekarstwa i jeździł do szpitala i na badania itd – więc samo tłumaczenie dlaczego tak sie stało nie było trudne i to zrozumiał. Niestety fakt, że dziadka juz niezobaczy niepobawią sie i niepoprzytulaja i podroczą juz był gorszy. Nastał jeden wielki płacz 5 letnie dziecko zamknęło mi sie w pokoju i potrzebowało ciszy żeby pomysleć – tak nam sam powiedział- ja juz sama płakałam z powodu nie tyle tej śmierci ale tego jak moje dziecko to przezywa. Na pogrzebie popłakiwał dopytywał sie co to jest – wskazywał na trumne- wytłumaczyłam. Gdy przyszedł moment włożenia trumny do grobu to już był tak ogromny płacz, że sie niespodziewałam…później poszliśmy na stypę i dziecko zachowywało się jak każde inne szalał, bawił się , biegał uśmiech od ucha do ucha. U dzieci jest tak że nie myślą o tym cały czas dlatego zachowuja się po chwili jakby nigdy nic … i dla nich to dopbrze. Uważam że dzieci powinny wiedzieć co to jest śmierć i pogrzeb.
Moj Syn miał 3,5 lata kiedy zmarła moja Babcia jego Prababcia, ktora kochał nad życie i jako mały chłopczyk bardzo sie o nią troszczyl. Powiedziałam mu o śmierci babci dwa dni po zdarzeniu. Powiedziałam prostymi zdaniami, prostymi słowami. Ze umarła tzn ze odeszła i jej nie bedziemy mogli przytulić ani dotknąć ale jest na zawsze w naszych sercach i myślach. Ze bardzo go kochała. Ze ona nad nami czuwa.
On to zrozumiał. Bardzo płakał. Na pogrzeb go nie wzięliśmy. To teraz co kolka snoo niej mowi czasom pochlipie mowi ze za nią tęskni….
To było dla niego bolesne przeżycie. Ale ciesze sie ze tego przed nim nie ukrywal i teraz swoim dziecięcym rozumem próbuje ogarnąć ten sens. Rozmawiamy o śmierci. I wiem ze on to rozumie na swój sposób i ciesze sie ze dzieki temu ze byłam z nim szczera i fair i powiedzialam mu o sytuacji moge mu towarzyszyć w tych rozważaniach… Uważam ze powinnismy byc w stosunku do naszych dzieci szczerzy! Świat ma rożne oblicza ja chce aby moj snu wiedział ze w trudnych i smutnych momentach ja zawsze znajdę dla niego czas na rozmowę, przytulanie i bede z nim.
Sami jako dorośli tez nie chcielibyśmy byc karmieni nieprawdziwymi historiami w ” imię naszego dobra”.
To ja też zadam pytanie. Czy w ogóle da się kogoś przygotować na śmierć? To rzeczywiście trudny temat, bo nierozerwalnie wiąże się z tęsknotą, niezrozumieniem i.. brakiem odpowiedzi na mrożące się pytania. Uważam, że dziecko trzeba oswajać z tym, że życie nie zawsze jest kolorowe, trzeba mówić o śmierci wprost, że ktoś nie żyje bez czarowania że zasnął, wyjechał itp., tak samo zabierać dziecko na cmentarz. Ale pogrzebu to bym jednak małym dzieciom oszczędziła (choć dzieci są nieprzewidywalne i kto wie, może zniosłyby to lepiej niż nam się wydaje?). Pozdrawiam
To bardzo trudny temat. Jak byłam w ciąży zmarła mi mama. Moja córka ma 16 miesięcy, i jeśli będzie mieć 3-4 lata to postaram się jej wytłumaczyć dlaczego nie ma drugiej babci. A zabieranie na pogrzeb.. No cóż, pamiętam że jak miałam 4-5lat to mama zabrała mnie na pogrzeb wujka. Jak miałam 4 latka zmarła mi babcia, a potem jak miałam 6 lat to zmarł dziadek i babcia. Byłam dzieckiem oswojonym ze śmiercią i to chyba lepiej. Swoją córkę też mam zamiar uświadomić, nie dam rady jej przed tym ochronić a uważam że powinna wiedzieć.A co jej powiem – prawdę, że babci nie znała, bo babcia umarła. Czyli poszła do nieba i już do nas nie wróci, ale patrzy na nas z góry.
Ciężki orzech do zgryzienia. Opiekuje sie trójką dzieci których mama zmarła na raka. Prace zaczęłam jakoś 3 miesiące po jej śmierci. Najmłodsza bała sie mnie. Miala olbrzymią traumę. Na początku było strasznie ciężko. Starsza dwójka sypiala w papersach bo ze stresu popuszczali . Dziś mija 9 miesiecy. „Dziecmi sa dziecmi” w sensie bawią się , śmieją , dokazuja. Wiedza ze mama zostala w ich sercu i to jest teraz najważniejsze. Że była i ich kochała. Wierzą że patrzy na nich z gory jako aniołek i mimo olbrzymiej tęsknoty radzą sobie razem z tata z dziadkami. Dzieci skończyły nie dawno 6 lat najstarsza, 4 średni chłopczyk i 2 Najmłodsza.