Zapraszam Was na gościnny wpis Magdy, autorki bloga szczesliva.pl. Kto jeszcze nie zna Szczęślivej, musi szybko nadrobić zaległości. Bo to kobieta, która ma tyle dystansu do życia i siebie, że aż jej tego zazdroszczę.Oddaję Was w dobre ręce…
Czy można dogadać się z Teściową?
Zanim siadłam do napisania tego tekstu zastanawiało mnie, dlaczego na blogach nikt nie porusza otwarcie tematu Teściowych. Choć w sumie i mnie na początku temat ten wydawał się wybitnie delikatny i niewarty poruszania w szerszym gronie. Myślałam, że może nie warto jest wkładać kija w mrowisko.
Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że ja tak naprawdę dokonuję swoistego rachunku sumienia i dążę do przełamania lodów w tym temacie. Przecież próba nawiązania dialogu i fajne relacje z naszymi Teściowymi to coś, nad czym warto pracować, choćby wydawało się czasami istną “mission impossible” albo inną “szklaną pułapką”. To takie trochę przeciąganie liny i wiosłowanie pod prąd w jednym. Czasami uderzam głową w ścianę i poddaję się widząc, że może to być moje never ending story. Jednak, gdy uda mi się zrealizować i widzę zrozumienie w oczach mamy mojego Męża, to jaram się jak cukinia na grillu.
Oto kilka punktów, które z większą lub mniejszą częstotliwością próbowałam zakomunikować mojej Teściowej, starając się usilnie o ich zrozumienie i przyjęcie do wiadomości. A niektóre z nich często w dalszym ciągu muszę przypominać.
- Jednogłośność. Jed-no-głoś-ność. Ona powinna obejmować także dziadków. Bez wyjątku. Jakby to powiedziała pewna pani polityk: “Sorry, taki mamy klimat.” – jednogłośność i tyle w temacie. Nie ma nic bardziej dezorientującego dla dziecka niż odmienny komunikat skierowany w jego stronę. Przyjmijmy, że to rodzic podejmuje wszystkie główne decyzje i oczekuje, że najbliższe otoczenie się do nich przychyli [choćby ze łzami w oczach, wargami sinymi od zaciskania i ledwo poskramianymi nerwami.] Wszystkie sporne kwestie można wyjaśnić na osobności, tak aby bąbel nie był świadkiem dziwnych spornych sytuacji. No „weźmy się” i bądźmy tym zgranym teamem dla naszego malucha. Mamy deal?
- To jest zawsze moja gorąca prośba do moich Teściów: nie łamiemy zasad ustalanych przez rodziców. Jak mama mówi: „NIE” to babcia nie ma prawa mówić „TAK!”. Litości! Pamiętam sytuację, w której moja naprawdę kochana Teściowa skarżyła się na to, że sąsiad dokarmia jej psa przez płot. Doprowadzało ją to do furii. Mimo regularnych tłumaczeń i próśb sąsiad wciąż robił to samo, twierdząc, że on przecież daje psiakowi tylko kiełbaskę, a on tak tę kiełbaskę lubi! Zwierzak uwielbiał sąsiada i zawsze gorąco go witał, merdał ogonem i skowyczał, gdy ten odchodził. Mimo tych kilku chwil radości pies dostawał po kiełbasie wysypki i drapał się niemiłosiernie. W końcu moja Teściowa postraszyła sąsiada policją – już nie miała innego wyjścia. Podziałało. Przytoczyłam mamie mojego męża tę sytuację, gdy po moich licznych prośbach, aby nie podawać naszemu Synowi czekolady między posiłkami, ona z uporem maniaka dawała mu ją do buzi. A on, jak to on, był w siódmym niebie. Cóż z tego, że był w siódmym niebie, kiedy ze zjedzenia obiadu były potem nici?! Grrr…Na szczęście przypomnienie tej sytuacji z psem poskutkowało. Czasami trzeba posłużyć się analogicznymi przykładami z życia naszych Teściów.
- My nie potrzebujemy sędziów, klakierów, ani krytykantów.Teraz chcemy mieć wokół siebie kibiców, którzy będą nas dopingować, jeśli zajdzie taka potrzeba. Spokojnie, damy sobie z życiem radę, jeśli tylko nie będzie nam odbierana swoboda, która jest niezbędna do tego, aby normalnie funkcjonować. „Żyj i daj żyć innym.” To wcale nie takie głupie hasło.
- Chcę być zaakceptowana taka, jaka jestem – z moimi wadami i zaletami. Mogę nie być perfekcyjną we wszystkim co robię, a w dalszym ciągu wychować syna na fajnego człowieka. Bo ja czasami rzygam perfekcjonizmem i idealizmem, o czym już niedawno pisałam klik, i wcale się nie wstydzę, że dobrze mi z tym. Chcę wychować syna na faceta z krwi i kości a nie na “idealne” i jednocześnie śmiertelnie nudne flaki z olejem.
- Potrafimy docenić troskę. Ale jak z każdą sprawą w życiu, nalegamy aby tę troskę wypośrodkować i umiarkowanie się z nią afiszować.Nie dajcie się zwariować z zamartwianiem i pisaniem czarnych scenariuszy! Wiemy, że ta troska wynika zapewne z miłości i chęci pomocy. Ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to poprosimy o wsparcie! Nie jesteśmy kamikaze.
- Słuchajcie. Posłużę się teraz sportowym porównaniem.Jak w każdym teamie, który dba o to, by jego zawodnicy byli zawsze w formie i znali plan działania, potrzebny jest trener. W rodzinie jest podobnie. Dziecko także potrzebuje takiego opiekuna. W naszej rodzinie tych trenerów jest dwóch. To ja z Mężem ustalamy reguły gry i plan treningowy. To my wyciskamy z tego naszego reprezentanta, co potrzeba. To my tworzymy listę zasad, na których będzie opierać się nasza współpraca. Dwóch trenerów to wystarczająca ilość, by zaspokoić potrzeby tego małego człowieka. Zgodzicie się? Czasami może się zdarzyć, że poprosimy innych, by wspomogli nasz plan działania. Oczekujemy od nich jednak jednego: aby z nami współpracowali. W przeciwnym razie doprowadzi to do niepotrzebnego chaosu w głowie małego człowieka, a tego przecież nie chcemy, prawda?
- Nie uznaję plotek i wypowiedzi typu „siódma woda po kisielu”.Jeśli ktoś powiedział, że ja coś powiedziałam, to znamy swój numer telefonu i wiemy gdzie mieszkamy. Nadinterpretacji i sianiu rodzinnego zamętu mówię stanowcze NIE. Jeśli mamy się szanować, to warto porozmawiać w cztery oczy, a nie czerpać wiadomości z drugiej bądź trzeciej ręki…
- Jestem otwarta na sugestie i cenię odmienny punkt widzenia. Często pozwala mi to zobaczyć sprawy w szerszej perspektywie. Zawsze jednak proszę, by wszelkie dyskusje na temat wychowania prowadzić pod nieobecność dziecka. Gdy jesteśmy razem królować ma punkt pierwszy – czyli jednogłośność.
W moim przypadku, pomimo często dużych różnic zdań, z Teściową da się jednak dogadać. Obydwie mamy silne charaktery i często nie jest łatwo, ale ewidentnie obydwu zależy nam zarówno na dobru dziecka jak i na jak najlepszych wzajemnych stosunkach. Dobrą chwilę zajęło nam wzajemne obwąchiwanie się i obsikiwanie terenu. Nie jeden raz któraś z nas niespodzianie trafiała na przysłowiową “minę”. Teraz już jednak wiemy jak się nawzajem szanować zamiast deptać sobie po odciskach.
W naszym przypadku wszystko ułożyło się znakomicie. Z perspektywy czasu widzę jednak, jak czasami niewiele brakowało, by kilka słów wypowiedzianych w nieodpowiednim momencie doprowadziło do gwałtownej eskalacji zbrojnej i prawdziwej Wojny Domowej. Czasami nie wiem, czy obecną bardzo dobrą sytuację zawdzięczam swojej “mądrości” i „opanowaniu” czy też może tym samym cechom lecz po stronie Teściowej? Wiem natomiast, że warto się starać i warto rozmawiać.
A jak to wygląda u Was? Udało Wam się dogadać z Teściową?
Ja przez wiele lat byłam osobą która tłumaczyła i przygryzała język ale po Mikołaju się to skończyło, teściowa dołączyła do teścia i do znaku brak wstępu. Kiedyś była to kobieta do ręki przyłoż lepszej nie widziałam, po drugim porodzie odrzuciła moje dziecko i nie miała z nim kontaktu długi czas bo tak wybrała. Teraz przy czwartym sytuacja się powtórzyła, po awanturze z tesciem tesciowa odwróciła się od nas ( gdzie wina ewidentna teścia i nigdy mu tego nie wybacze co zrobił) a w Mikołaja przyszła do dzieci dopiero gdy dowiedziała się ze ja z domu wyszłam i to był zapalnik bo moje dzieci traktuje się jednakowo a nie wybiera ulubieńca i przychodzi jak złodziej po nocy…
A jak dogadać się z matką która zachowuje się jak koszmar wszystkich synowych i zięciów?
Wszytko wie lepiej. Przyjeżdża na święta i dyryguje jak ma być a sama nie zrobi nic?
Na każdym kroku krytykuje i neguje osiągnięcia córki?
„Mi to lotto” bo jestem obcym facetem, zięciem a nie synem i mam układ nerwowy oraz emocjonalny jak słoń skórę ale moja żona przeżywa to ciężko.
Tulenie, uspokajanie żony i proszenie by po prostu nie dyskutowała i nie wchodziła w dyskusję ze swoją matką, w której to dyskusji nie ma szans wygrać bo racja mamusi jest „mojsza”, a mamusia pojedzie żonę emocjonalnie (a jak się nie da to zakrzyczy) – już dawno przestało wystarczać…
Dzieci (wnuki) już dawno nie chcą przebywać z babcią, a jak jest mowa o świętach i ew. planach to pada pytanie „ale babcia M nie przyjedzie tym razem?”.
Przyjeżdża bo to jednak matka i samotna bo swoim postępowaniem teścia się pozbyła (rozwód już 25 lat temu).
Jednym zdaniem: Tyran, który wszystko wie lepiej, a jak udowodnisz że się myli to się okazuje że nie na temat dyskutujesz.
I co z takim „klinicznym” przypadkiem.
że tak powiem „możemy przybić sobie piątki”… niestety, ale moja „mamusia” jest właśnie taka. za to moja teściowa rekompensuje mi wszystko, jest wspaniałą, pełną ciepła kobietą. Nigdy nie podważa moich decyzji, nawet jeśli ma rację, a ja się mylę. Zawsze służy pomocą. Również teść jest niesamowity. zaskoczył mnie- 2 miesiące przed moim powrotem do pracy- informacją, że idzie na szkolenie z zakresu opieki nad niemowlakiem i będzie zajmować się Tymkiem, kiedy ja i mąż będziemy w pracy.
Nie ma reguły, ja trafiłam na wspaniałych ludzi. Ciepło wynosi się z domu, mój mąż jest bardzo dobrym mężem i ojcem.
Moja teściowa do której mówię Mamo:-) jest super nigdy nie miała nic do mnie nawet przed ślubem gdy mieszkaliśmy u rodziców męża mamy fajne relacje nawet prezenty sobie nawzajem dajemy tym bardziej pamięta o naszym 3 letnim łobuziaku babcia zawsze jakąś drobnostkę ma dla niego;-) zaraz po porodzie przyjechała w odwiedziny do szpitala pytała jak się czuję a potem była z nami przez kilka dni żeby pomóc nie dogadywała nie krytykowała tylko doradzała pokazywała nawet nosiła małego gdy płakał w nocy żebym mogła się wyspać:-) w życiu codziennym też się nie wtrąca u nas gotuje mąż ale gdy czegoś nie wiemy zawsze możemy zadzwonić i nam doradzi co i jak mam naprawdę super Mamę męża i staje po mojej stronie nie zaznałam przykrości z jej strony:-) nawet zapytała czy napewno chce wyjść za jej syna;-) swoje wady ma ale jest pracowity i gdy trzeba coś w domu zrobić nie wzywamy fachowca tylko mój mąż to robi i dlatego jestem jej wdzięczna że tak go wychowała ale sam z siebie też taki jest:-) Współczuje kobietom które mają teściowe uprzykrzające życie niestety takie też są próbują się bronić i wmawiać że też kiedyś będziemy teściowymi ok tylko że ja nie będę synowej błędów wytykać i robić przykrości wszystkim złym teściowym radzę się naprawdę na sobą zastanowić czy warto jest robić dzieciom takie piekło z życia popatrzcie jakie zdanie o was młodzi mają i to nie bez powodu Dajcie Żyć poprostu!!! Pozdrawiam wszystkie synowe i te fajne teściowe;-):-)
przez kilka lat związku z moim mężem starałam się aby mieć jak najlepsze stosunki z teściami. nie raz gryzłam się w język, nie raz płakałam, gdy teściowa sprawiła mi przykrość. zmieniło się to, gdy urodziłam córkę. teraz teściowe ze mną nie rozmawiają, a moje dziecko jest aktualnie przeziębione. dlaczego? bo zdaniem mojej teściowej otworzenie szeroko balkonu przy małym dziecku, w marcu, gdy pogoda jest paskudna, jest OK. teściowa się obraziła, gdy ją ochrzaniłam za to, mam teraz przynajmniej z nią spokój. córa ma ponad rok, w tym czasie teściowa opiekował się nią raz przez 2 h, bo nie ma czasu. do wycierania obsmarkanego nosa jej nie ma.
Przerazenie mnie ogarnelo po przeczytaniu komentarzy.Tez jestem tesciowa a moja synowa mowi do mnie ” mamo” z wlasnej inicjatywy.Szanuje ich prywatnosc,moze nazbyt.Nie udzielam niepytana rad (chyba ze mam cos do powiedzenia synowi ).Skad Wy bierzecie te koszmarne , wtracajace sie tesciowe?.A moze przesadzacie?Pomyslcie. Zaobserwowalam jedna rzecz, tesciowa ( jezeli nie ma mamy w poblizu) jest przydatna kiedy trzeba byc z dziecmi, bo mlodzi chca pracowac,ale w momencie kiedy juz nie jest potrzebna ma sie wynosic i byc cicho. Czyz nie tak?.Ktos Wam tyc mezow wychowal, prawda? Trudno mi uwierzyc ze tesciowa to koszmar,poza tym slowo „suka ” jest nie do przyjecia,!.Mysle, ze troche szacunku dobrze zrobi wszystkim, histeria i obrazanie nie pomoga we wzajemnych stosunkach.Poza tym i Wy bedziecie tescipowymi …powodzenia
Zazdroszcze :-).
Powiem szczerze, że bardzo ruchliwy temat poruszyłaś – co widać zresztą po komentarzach. I co tu napisać, by nie powielić wypowiedzi?
Może nic? 🙂 DOBRY TEKST! DOBRA ROBOTA 🙂
Pozdrawiam, MG
A moja tesciowa i ja nie cierpimy okreslenia tesciowa 😉 to Mama i tyle 🙂 jest super, moze dlatego ze wychowala czworke dzieci i nie czuje potrzeby wtracania sie w wychowanie mojej corki. Ale kocha ją najmocniej na świecie 🙂 i ja ją również bardzo kocham bo to naprawde cudowna kobieta 🙂
mieszkałam z tesciowa ponad pół roku i dwa miesiace z dzieciatkiem i ledwo to przezyłam jak juz byłam w ciazy to pouczała mnie i na dodatek wtracała sie w urzadzanie domu….jest zwykla histeryczka potrafiła sie rozpłakać gdy mój mąż a jej syn zwrócił jej uwage podnoszac glos…teraz nie mieszkamy razem mamy dom obok w zasadzie ale to co przezywałam mieszkając z nią w ciąży i po porodzie wole nie opisywać. Nie pisze ogólnikowo jedynie o swojej…to jest kobieta ktora wszystko wie najlepiej najlepiej tez wychowala dzieci i wszystko co mówi tak ma byc robione. Porazka do tego zazdrosna o synusia i o wszystko co z nim zwiazane…o wszytsko wypytasynka bo synowej nie pyta nie ufam jej i póki co nie wyobrazam sobie jej dziecka zostawic…ostatnio jak przyszła nakrzyczała że Malutka nakruszyła chlebem..w swoim wlasnym domu…myslałam ze ja wyprosze i tylko tego nie tamtego nie… dlatego wychowujemy po swojemu i nikt mi nie bedzie dziecka szkolil… dużo by pisać ale czasami potrafi tak szpile wbic że nie wiadomo co mysleć wg mnie ma coś z głową i tyle…. bo jak mamusia przynosi synkowi spodnie z domu i mówi ze chodzi w starych koło domu i brudnyych…albo daje pieniadze za domem synkowi widząc mnie siechowa…albo biegnie do synka jak jest na podwórku a widząc synowa sie peszy… i tylko się mądrzy. Wiem sama jestem matką ale nigdy nie psułabym dziecku zwiazku ani nie zakłucała szczescia swoim wtracaniem pouczaniem… dlatego z dala od tesciowych .
U nas relacje były bez zarzutu, do czasu gdy urodziła się córka. Nigdy nie umiem jej odpowiednio ubrać, ani nakarmić, ani też wychować. .. nauczyłam się nie brać tych uwag do siebie. Generalnie się udaje, chociaż czasami między nami ostro zaiskrzy 🙂
Gorzej jak teściowa jest najmądrzejsza i nic do niej nie dociera. Uważa, że nikt nie robi tak dobrze jak ona- tyczy się to wszystkiego. Potrafiła do mnie powiedzieć, że jestem złą matką dlatego, że karmię dziecko piersią i jednocześnie jem obiad. Dodała, że zabierze dziecko do siebie bo u niej na pewno będzie miało lepiej. Kazała mi solić potrawy dla 6 miesięcznego dziecka, dawać smażonego kotleta parę miesięcy później i polewać tłuszczem ziemniaki. Dieta dla niemowlaka według niej idealna. Kolejna mądrość była taka, że mlecznych zębów nie trzeba myć bo i tak wypadną. Wszystkim swoim dzieciom nieźle załatwiła takimi sposobami zęby…najlepsza metoda wychowawcza według niej to klaps… chyba więcej dodawać nie muszę. Do żadnej z jej rad się nie zastosowałam i przez to jestem tą złą bo ona wie lepiej
Niestety u mnie to samo, od momentu zajścia w ciążę zaczął się istny horror, ja dowiedziałam się, że nie nadaję się na matkę, krzywdzę własne dziecko i go nie kocham, a tylko babcia kocha i nie robi krzywdy. Źle karmię, kąpię, ubieram, robię krzywdę dziecku bo pozwoliłam na konieczną rehabilitację, jestem leniwa, nie normalna bo nie pozwoliłam teściowej ingerować w mój poród – rodziłam sn, a Ona chciała koniecznie mi cesarkę załatwiać. Teściu posunął się do tego stopnia, że w próbie skłócenia mnie i mojego męża naopowiadał mu, że powiedziałam w dniu śmierci jego matki, a męża babci, że mi to lata i nic mnie to nie obchodzi – chociaż po wielkiej aferze cofnął to co powiedział, bo taka sytuacja w ogóle nie miała miejsca. Na podwórko wracając z pracy nie miałam prawa wychodzić, bo biegał pies, który był najważniejszy, a że miał tendencję do skakania na mój ciężarny brzuch, to po 8 godz. siedzenia w budynku w pracy, w domu też musiałam siedzieć, bo wyjście na podwórko wiązała się dla mnie ze stratą ciąży, dodam, że wcześniej kilka razy poroniłam, więc ciąża była wysokiego ryzyka. Po wielkich prośbach, tłumaczeniach itp gdy dziecko miało rok udało nam się wyprowadzić „na swoje” – niestety tylko działkę dalej od toksycznej teściowej. Pisać można by jeszcze długo.Efekt końcowy: neurolog, psychiatra, psycholog, stracone zdrowie. Dziś wiem, że mieszkamy stanowczo za blisko, chociaż teściowa jest świadoma, że w każdej chwili może usłyszeć; wyjdź!. Tyle mojego, że wie, że mogę ją wyrzucić, to ograniczyła swoje wizyty do minimum – chociaż to minimum to i tak za dużo. Ja pomału z pomocą lekarzy próbuję ratować swoje zdrowie, moje małżeństwo pomału też trochę wraca do normalności – na szczęście. Więc z całym szacunkiem do wszystkich Teściowych: wiem, że nie wszystkie są toksyczne,są te tez naprawdę kochane, ale do tych pierwszych: Żyjcie i pozwólcie żyć innym, nie niszczcie zdrowia i małżeństw swych dzieci, nie bądźcie najmądrzejsze, bo na serio nie zawsze jesteście, uszanujcie innych i ich prywatność. Przecież to takie proste i oczywiste. Popełniałyście w życiu błędy, pozwólcie też popełniać swoim dzieciom i pozwólcie im żyć tak jak chcą – to naprawdę nic nie kosztuje, a może wiele zmienić na plus w relacjach z rodziną swego dziecka
Jestem teściową od 9 lat i mam zupełnie odmienne zdanie co do tego co wyżej napisane. W moim przypadku uważam,że Jestem dobrą teściową dla żony mojego syna. Niestety relacje są trudne i niewybaczalne ze strony mojej synowej. Ranią , bolą i trudno jest mi z nimi się pogodzić. Warto wziąść pod uwagę opinię z innej strony – strony teściowej!
Pisałam na ten temat jakiś czas temu na moim blogu. Chętnych zapraszam (link do konkretnego postu : http://blogrodzinny.blog.pl/2015/03/07/tesciowa-postrachem-wampirow/ ). Cóż mogę powiedzieć… Mi się poszczęściło i z teściową dogaduję się świetnie. 🙂
po co w ogole mowi sie do tesciowej mama :/
przeciez to obca baba!!!!!!!!
w dodatku żmija ktora wysysa krew synowych !!!!!
powinno sie mowic Pani albo w najlepszym wypadku po imieniu
ŚWIĘTE słowa !!! ja tego nie cierpie 🙁
moj przepis na dobre zycie z tesiowa to po prostu przytakiwac na wszystko co gada a myslec i robic swoje , nie da sie inaczej po prostu sie nie da. Przynajmniej w moim i jej przypadku. ale jest ciezkoooo
Zawsze jest źle…. CO bym nie zrobiła, zupa nie posolona wystarczająco, mało wegety dodałam a przecież wegenta jest niezdrowa a ona mi mowi ze zle zrobilam ze jej nie dodałam. Zle robie ze latam za synem z lyzeczka i daje mu zupe bo przeciez powinnam go nauczyc jesc przy stole. Dlaczego w ogole u mnie w domu zasze jest balagan. JA jej nie wytukam ze jej syn (a moj maz) do dzis nie potrafi odgrzac sobie obiadu , przeciez powinna go byla nauczyc, albo ze ona moze i nie ma balaganu ale przez szklana kabine przysznicowa nie da sie zobaczyc kto jest po drugiej stronie poniewaz jest tak zasyfiona ze chyba z ol roku nie byla myta. Ach wyrzuciłam to z siebie 🙂 troche ale to tylko troche mi ulzylo
Czytając poniższe komentarze widać że zdecydowana większczość „KOCHA” swoje teściowe :/
Moja tesciowa ?????? Jest wyjatkowa osoba,jak to mowia moje szefowe .Nic dodac nic ujac.Zmeczylyam sie ciagla walka o nia sama.Chcialam dobrze ale zawsze bylo zle.Przelamanie lodow ,nawiazywanie dialogu ,fajne relacje to chyba nie realne i przestalam w to wierzyc i miec jakakolwiek nadzieje na lepsze jutro.Nasłuchałam sie wielu rzeczy o mnie samej i nadinterretacji i zametu w rodzinie mamy wspolnie z mezem po dziurki w nosie. Inni czerpia wrecz satysfakcje z tego gdy moga namieszac pomiedzy nami. Dlatego od pewnego czesu nie utrzymujemy z nikim kontaktu nawet z matka- tesciowa aby zapobiec takim sytuacja. Stwierdzam jednoznacznie ,ze głupcem jest ten kto ocenia tylko innych znajac tylko zakonczenie historii ,a nie poznajac jej od poczatku.Głupcem jest ten ,kto ocenia innych ale nigdy nie zalozyl ich butow i nie przeszedl tej drogi co oni sami. Bo moja tesciowa uwaza,ze tylko ona cos przezyla i jej sie szacunek nalezy.Ale mi samej nie ???? Nie bede szanowac ludzi,którzy mnie samej nie szanuja.Przepraszam.I głupcem bywa też ten, kto nie potrafi sie przyznac do własnych błedow i słabosci ,a widzi całe zło w innych.Pozdrawiam serdecznie i zycze wytrwałosci wszytkim kobieta i mezczyznom ze swoimi tesciowymi i tesciami. 🙂
oooo moja teściowa jest niereformowalna , wiem już że nie będziemy nadawać na tych samych falach i jestem na etapie godzenia się z tym że nie musimy się dogadywać i kropka :/ Wiem że są też fajne teściowe które łamią stereotypy i oby jak najwięcej takich 😀
A ja nie lubię mojej teściowej , bo ciągle daje mi do zrozumienia, że jestem beznadziejną żoną i matką…
moja teściowa teraz jest miła tylko dlatego że chce widywać wnuka, ale najchętniej to chciała by żebym zniknęła z ich życia-takie mam doświadczenie po 3 latach wspólnego mieszkania.. i to tylko dlatego że moi rodzice nie mają kasy… przed ślubem byłam wychwalana pod niebiosa przez nią…po ślubie bardzo ale to bardzo mnie upokarzała, nic nie mówiła wprost, tylko pod nosem ale tak żebym słyszała ze to o mnie.. nawet jej przeszkadzało że na dywaniku jest trochę paproszków,i ze to tylko my zanosimy ten chodnik,czepiała się o wszystko, ze chce z dzieckiem odwiedzić moich rodziców raz na tydz czy dwa, zwłaszcza ze mama przyjeżdża tylko na święta do PL… nawet mój mąż przeżył dużo przykrości ze strony swojej matki, a ja przez nią nie jadałam całymi dniami, bo wszystkiego mi się odechciewało. Szukałam kompromisów, ale jeśli tylko jedna strona czegoś chce to nie da rady.. Nie byłam taka jak jej córunia. Na szczęście z mężem wyprowadziliśmy się w tym roku, i wreszcie mam głowę spokojną… Teraz to ona jest dla mnie miła, a ja jeżdżę tam tylko jak muszę zawieźć mojego synka, bo on uwielbia tam przebywać (w końcu od urodzenia tam mieszkał), a poza tymi dniami nigdy tam nie byłam, w żadną niedzielę ani nie zamierzam spędzić żadnych świąt… Nie da się zapomnieć
Ja na swoja t narzekac nie moge. Nigdy sie nie wtraca a jesli cos juz jest nie tak to stoi po mojej stronie 🙂 przed sluben zapytala czy wiem co robie? Bo o a reklamacji nie uwzglednia hahahah
Kochane moje, pamiętajcie jeśli macie potomstwo to tez kiedyś będziecie teściowymi, to powtarzała mi moja teściowa, a była super teściowa i matką oraz babcią .
Moja teściowa jest super i mamy ze sobą naprawdę dobry kontakt. Początki bywały trudne, ale jest bardzo mądrą kobietą i obie szukałyśmy pomysłu na nasze, jak najlepsze relacje. Czym zaskarbiła sobie moją sympatię już na początku, to jak się zaręczyliśmy, powiedziała synowi, że teraz już zawsze musi stać po mojej stronie. Powiedziała, że teraz żona ma być najważniejsza, kwiaty mają być, przy garach ma stać, na mopie latać, do kina zabierać i żeby żonka nigdy nie zapłakała z jego powodu. „Wstydu matce nie przynieś jako mąż i ojciec, bo jak się dowiem, to ścierą przez łeb jeszcze dam radę zdzielić.” I przyznaję, że świetnie mi męża i ojca moim dzieciom wychowała 🙂
Ja Dzieki mojej tesciowej popadlam w depresje i nerwice.
No cóż, z moją przyszłą teściową łączą nas stosunki neutralne, ale jestem przekonana, że po ślubie się to zmieni. Podpisuję się pod słowami „teściowa to nie mama” i moja teściowa nigdy przenigdy nie zastąpi, ani nawet nie będzie przypominać mojej mamy, która jest jedyna i niepowtarzalna. Toleruje matkę mojego narzeczonego głównie dlatego, że muszę, to w końcu jego mama. Ale mam nadzieję widywać ją jak najrzadziej. Mamy dwa totalnie inne poglądy życiowe, dwa totalnie inne charaktery i w ogóle jesteśmy inne. Do póki nie wchodzimy sobie w drogę jest dobrze, ale jak się pojawi dziecko to czuję, że będzie mała wojenka. Cóż, życzę sobie i innym dużo dużo cierpliwości i opanowania 🙂
To jest strasznie trudny temat i zgadzam sie z wszystkimi punktami, ale dałabym wiele, żeby potrafić komunikować to wszystko bez emocji. Moja teściowa jest kochana jak kontaktujemy sie przez Skypa na odległość. Odwiedziny prawie zawsze kończą sie awanturą, bo wszystkie punkty powyżej są łamane pomimo moich rozlicznych próśb.
No ja niestety należę do tych z cyklu „od teściowej i teścia jak najdalej”. Nie ma nic gorszego jak teściowie dobre rady… Nawet opinia lekarza ma się nijak do tego co teść wyczytał w internecie i uparcie mi wciska wszystkie choroby mojego dziecka.
tesciowa to nie mama a synowa to nie corka , albo tesciowa to nie rodzina 🙂
Lubie ale tylko lubie moja tesciowa bo ona kocha moje dzieci – to wszystko.
Musze to napisac . TESCIOWE TO SUKI
hmmm zakładam, że jesteś po przejściach.
Szkoda gadac, wielkich przejsciach mozemy o tym pogadac na priv 🙂
Justyna jestem z Tobą 🙂
Podpisuję się po tym .
Twoja mama też? Przypominam, że też jest dla kogoś teściową … a jeśli nie, to pewnie Ty kiedyś będziesz ..
Może nie uwielbiam mojej teściowej, ale suką to ona nie jest. Ma swoje racje, inaczej podchodzi do większości spraw, ale nie rzuca mi kłód pod nogi. Po prostu się ze mną nie zgadza i tyle. Moja mama tym bardziej suką nie jest, mój mężczyzna bardzo ją lubi i ceni. Proponuję wyrażać się trochę bardziej precyzyjnie: „moja teściowa to suka”, bo mnóstwo facetów np. nazywa nas wszystkie „dz….mi” i może w kwestii niektórych kobiet mają rację, ale w zdecydowanej większości – nie.
Pozdrawiam.
Kocham moja tesiowa jak matke, nie wybrazam sobie powiedziec na nia jednego zlego slowa!!!
Temat rzeka , szkoda sie rozdrabniac na czynniki, nie dla potrzeb tesiowej rzecz jasna
Bardzo ważne jest żeby właśnie nie probowac wychowywać dziecka obrażać przy nim jego rodziców a w szczególności matkę ktora jest w stanie zrobic wszytsko zeby bylo najlepszym czlowiekiem. Tesiowe powinni robic to z dala od dzieci zeby tego nie slyszały
Ja tam nie narzekam , moja relacja z teściową jest super! , oczywiście ma swoje odmienne zdanie w niektórych kwestiach ale kto ich nie ma … Moja mama też je ma i czasem częsciej i bardziej wkurza mnie od tesiowej. Jednak tak juz to jest ze do mamy inaczej sie podchodzi niz do tesciowej. Mamie wybacza sie szybko i wszystko a tesciowej nigdy i nic.
No tak :
TEŚCIOWA TO NIE MAMA, zawsze tak będzie choćby niewiadomo co się wydarzyło i tak zawsze znajdze się coś na co mozna ponażekać na teściową
Mam cudownych teściów, jest im wdzięczna z wiele rzeczy które zrobili i robią nadal dla mojej rodziy, moje dzieci ich uwielbiaja. Ciężko mi pisać o takich relacjach ponieważ nie mam rodziców. Ale przykro czasem słuchac jak inni nagaduja na swoich tesciow.
Może by Ci nie było przykro gdybyś doświadczyła teściów takich jak ja mam…( np co byś powiedziała gdyby teść Cię wyzwał od kretynek bo jedziesz z dzieckiem do rodziców na weekend a on się chciał pobawić z wnuczką?)
Zdjęcie okropne, jak z horrorów o teściowej, ale chwytliwe 🙂
Dogadać z teśiową się zawsze można, pytanie tylko czy oby i tak nie zorbimy tego po swojemu
Czytam ten wpisi aż mnie korci żeby wyzucic z siebie wszystkie zlosci ktore mam do swoich obojgu tesciow. Ale gryze sie w jezyk jeszcze nie na to pora
Fajny post, aczkolwiek u mnie to roznie bywa.
Nie ma to jak wyjazd do rodziców tyko rodzicow a nie tesiow
hehe aj z tymi tesciami, chodzy sie chcailo to nigdy nam rodzicow nie zastapia, ale moze i warto zyc z nimi w zgodzie, przynajmniej dla wnuczków
Tematy tesciowej nie sa poruszane na blogach bo kazda blogerka boi sie ze tesiowa przeczyta 😉