Wiecie chyba, że uwielbiam kategoryzować? Obserwując wojnę, którą rozpętała jedna z Was w komentarzach tutaj, cofnęłam się myślami o 2,5 roku. A nawet nieco dalej, bo już w ciąży każda z nas zastanawia się, jak to będzie z karmieniem swojego maleństwa. Tutaj nie byłam wyjątkiem – myślałam, czytałam, rozmawiałam o temacie, o którym rozmawiają zazwyczaj prawdziwi samcy, czyli o PIERSIACH. Mimo że zazwyczaj mam opinię na każdy temat, tak tutaj rozkładałam ręce. Może dlatego moja historia karmienia piersią potoczyła się tak a nie inaczej? Jak? Nie dowiecie się tego tym razem. Ale żeby załagodzić nieco wojnę, która toczy się nie tylko na moim, ale też na wielu blogach w Polsce, przyjrzałam się bliżej postawom polskich matek względem karmienia piersią. Oto wyniki rekonesansu:
1. Archetypowa matka.
Decyzję o karmieniu piersią podjęła już w dniu, w którym po raz pierwszy dostała okres. W chwili, gdy na teście pojawiły się dwie kreski, biegnie do apteki i kupuje wkładki laktacyjne, i to od razu dwie paczki bo przecież piersi są dwie. A nawet cztery albo osiem, bowiem nagle jakoś zaczynają jej ciążyć, jak garby wielbłądowi. Kupuje więc kilka staników dla karmiących, z każdego rozmiaru po jednym. Nie kupuje żadnych poradników, nie czyta forów, nie rozmawia z matkami – nie widzi potrzeby, bo wszystko wydaje jej się proste i naturalne.Z lekkim zdziwieniem przyjmuje fakt, że dziecko po narodzinach nie chce/nie może ssać, że mleka nie ma wcale/jest go za dużo. Kiedy ten stan utrzymuje się w dniach następnych, zaczyna ulegać lekkiej panice myśląc, co zrobi, jeśli trzeba będzie zacząć podawać dziecku tę truciznę czyli mleko modyfikowane.
Nie poddaje jej się jednak łatwo – zaczyna szukać, sprawdzać i pytać, metodycznie likwiduje wszystkie problemy aby w końcu móc cieszyć się upragnionym ssakiem u swojej piersi. I udaje jej się to przez następne dwa lata, kiedy to wyrośnięta barakuda w końcu oderwana od cyca wpływa na szerokie wody osiedlowego żłobka. Matka przez następne pół roku popłakuje w kącie i ukradkiem próbuje zachęcić młodego do ssania, głównie przez noszenie wydekoltowanych bluzek. Dziecko pozostaje odporne na jej błagalne i nieme prośby, a Archetypowa Matka odpuszcza dopiero wtedy, gdy usłyszy: „Weź się matka ubierz!”
2. Matka Skołowana.
Najczęściej ciąża jest dla niej lekkim zaskoczeniem. No dobra, sporym. Ogromnym. Po pierwotnym szoku i setce przyjętych gratulacji (wszyscy wokół są również dziwnie zaskoczeni), biegnie do księgarni i kupuje wszystkie możliwe książki ze słowem „dziecko” w tytule. Po powrocie zapomina, że je kupiła i wyciąga dopiero, kiedy chce wstawić wózek do komisu, a dziecko właśnie idzie do pierwszej klasy. Ciąża jest dla niej równie zaskakująca jak fakt, że dziecko karmi się piersią i że rodzi się tą samą drogą, jaką się tam dostało. Wydaje jej się to nie tyle obrzydliwe, co równie prawdopodobne jak to, że arbuz zmieści się w szyjce od butelki.
Ponieważ przez 9 miesięcy znajduje się w stanie permanentnego szoku, wita nowonarodzone dziecko jak niespodziewanego, ale utęsknionego gościa. Ponieważ nie wie, jak przystawić dziecko do piersi, kiedy to zrobić i gdzie się chować, robi wszystko intuicyjnie. I mimo że nogi goli regularnie, w sposobie karmienia nie różni się od swojej jaskiniowej pramatki – wychodzi jej to świetnie, sprawnie i do tego daje wiele satysfakcji.
Nie ma problemu z publicznym karmieniem, to raczej owa publika ma z tym problem, bo Skołowana nie widzi potrzeby chować się i zakrywać. Co ciekawe, problem ten mają wyłącznie panie, panowie bowiem jakoś mniej. Fakt, że dziecko nie ma już ochoty na pierś przyjmuje ze zrozumieniem i nie czuje do niego w związku z tym żalu; przeciwnie, spływa na nią poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Ponieważ matka tego typu nie zastanawia się zanadto nad problemami i postępuje intuicyjnie, resztę mleka pozostałego po karmieniu chętnie wleje do kawy. Sobie lub gościom…
3. Matka Przerażona.
Początki są dokładnie takie same, jak u Skołowanej. Przerażona jednak uważnie przegląda wszystkie kupione książki, czyta kilka, w tym jedną wnikliwie. Pech chce, że jest to akurat „Dziecko Rosemary”, po którym nie wychodzi przez tydzień z pokoju i wmawia mężowi, że to książka oparta na faktach. Karmienie piersią wydaje jej się odległym problemem, na razie skupia się na bezpiecznym przetrwaniu pierwszego trymestru.
W dniu narodzin dziecka czuje się, jakby wszystko działo się poza nią. Nie wierzy, że to koniec, nie wierzy, że wszystko się udało i dziecko zamiast rogów ma śliczne włoski. Ponieważ cechuje ją nie tyle ostrożność, co skłonność do paniki, tak trzęsą jej się ręce, że nie może utrzymać dziecka przy piersi. Rady położnych przyjmuje sobie do serca, ale ponieważ z reguły wzajemnie się one wykluczają, karmienie nie układa się pomyślnie.
Nieśmiałe próby kończą się zazwyczaj po kilku tygodniach – Przerażona boi się, że przy zbyt aktywnych próbach przystawiania dziecko wyślizgnie jej się z rąk jak mydło w kąpieli. Dopóki nie odkryje tej trucizny, która wykarmiła całe pokolenie dzieci z lat 70-tych i 80-tych (czyli mleka modyfikowanego), wzbogacą się na niej wszystkie okoliczne panie z poradni laktacyjnych… W końcu wyczerpana matka przerzuca się na butelkę i zaczyna żałować, że zrobiła to dopiero teraz. Na Przerażoną spływa spokój, na jej dziecko również, a obgryzione z nerwów paznokcie (także te męża) w końcu będą miały szansę odrosnąć…
4. Matka Tumiwisi.
Wiadomość o ciąży przyjmuje ze spokojem. Właściwie spodziewała jej się w przeciągu najbliższej dekady, więc czuje tylko lekkie zaskoczenie. Czuje radość, ale nie na tyle, żeby wstawiać zdjęcie z USG na facebooka. Jako że matka przyjmuje wszystko ze stoickim spokojem, poród przebiega bez przeszkód; decyzja o zakończeniu przenoszonej ciąży cesarskim cięciem nie jest więc dla niej nieprzyjemna. Jako że po tym zabiegu karmienie dziecka jest dla niej początkowo problemem, kupuje w najbliższym sklepie jakąkolwiek butelkę i pierwsze z brzegu mleko modyfikowane. Tą samą butelką karmi przez najbliższe cztery miesiące, bo po co kupować nową skoro dziecko pije jak trzeba z tej jednej.
Karmi też czasem piersią, oczywiście jeżeli dziecko ma ochotę. Uważa że dieta matek karmiących to wymysł położnych, zjada więc wszystko to, co jadła będąc w ciąży. Zresztą dieta dla kobiet w ciąży też jest dla niej wymysłem, co jest bowiem nie tak z chipsami, skoro są z ziemniaków czy z cukierkami odpustowymi skoro cukier jest przecież z buraków… Szybko zaczyna rozszerzać dziecku dietę, mniej więcej wtedy, gdy zaczyna ono przypominać człowieka (czyli w czwartym miesiącu). Dziecko je więc jak człowiek i, o dziwo, wyrasta na człowieka.
5. Matka XXI wieku.
Chce dziecka i będzie je miała. Nie jutro, nie pojutrze – dziś. Ona ma plan – dziecko przed 30-tką musi być już na świecie. Nie wiedzieć jak (nikt nie wie, jak takim matkom się to udaje), zachodzi w tę zaplanowaną ciążę. Przez całe dziewięć miesięcy fantazjuje o byciu myszą – u nich ciąża trwa 3 tygodnie a po niej od razu wracają do swoich zajęć. Ponieważ nie życzy sobie tracić czasu na marne, po zaplanowanym cesarskim cięciu nie zamierza nawet próbować karmić. Wszak piersi są od tego, żeby ładnie wypełniać firmową marynarkę.
Na zapas kupuje więc tyle butelek, żeby starczyło na całą dobę karmienia, każda koniecznie w innym kolorze, a najlepiej gdyby miały napisy „rano, popołudnie, wieczór”, aby nie pomylić brudnych z czystymi. Na spotkaniach towarzyskich, z których nie zamierza rezygnować do końca ciąży, wyraża niezadowolenie z faktu, iż producenci nie wynaleźli jeszcze butelek podobnych do papierowych kubków – jednorazowych i ekologicznych. Kobiety karmiące publicznie muszą mieć się na baczności – potrafi obrzucić złym spojrzeniem a na cudze dziecko gotowa jest rzucić urok.
Jak widzicie, teraz temat karmienia piersią jest dla mnie zabawny. Nie było tak jednak zawsze. W ciężkich chwilach przypominałam sobie jednak opowieści moich sąsiadek, które wspominały, jak to dawniej jechało się do sąsiedniego miasta, bo tam rzucono bebiko… Ale to od święta, bo na co dzień było zwykłe mleko prosto od krowy… Fakt, że karmienie piersią jest bardzo ważne dla rozwoju dziecka; nie wszyscy mają jednak taką możliwość. Najważniejsze, żeby być elastycznym i nie przejmować się presją położnych czy lekarzy. Każda matka zna najlepiej swoje dziecko, a intuicja jest czasem lepszym doradcą niż całe personel poradni laktacyjnej.
Hmmm. Ja swoje pierwsze dziecko karmiłam może przez 3 miesiące, nie miałam pokarmu. Pewnie przez stres bo moja córka przeszła 2 poważne operacje i jakoś nie widziałam radości ani potrzeby odciągania pokarmu… wolałam siedzieć przy inkubatorze a córka i tak była karmiona przez rurkę. Co do drugiej to karmiłam ponad 2 lata i jestem z tego dumna. To nic że nie mam biustu jak dawniej, mam tą świadomość że zrobiłam coś dobrego o ile nie najlepszego dla dziecka co mogłam wtedy zrobić.
Ja w ciąży nie potrafiłam sobie wyobrazić karmienia piersią. Założyłam sobie, że jakoś dociągnę (prawie jak za karę) do tych 6 miesięcy i koniec. Teraz mamy osiem i dalej się karminy, szybko przestać nie zamierzamy 🙂 Moje dziecko nie chce ssać butelki a mlekiem modyfikowanym pluje. Przez moment żałowałam, bo sama pierś to duże uwiązanie, ale w sumie to się cieszę, tym bardziej, że nie chcę małej dawać cukru, a te wszystkie mm są mocno słodkie. Ja byłam ortodoksem, przez pierwsze pół roku tylko i wyłącznie kp, żadnego dopajania i rozszerzania diety. Do szału doprowadzały mnie pytania: a na pewno masz mleko? może ona się nie najada? kiedy podasz jej coś tam? a czemu nie pije herbatki? itd.
Ja karmiłam tylko 3 miesiace i jakos nie czuje sie z tym źle choc na początku tak było. Sama nie byłam praktycznie wcale karmiona piersią i uważam że bardzi głupia jest presja otoczenia że ma sie karmić i koniec. MLEKO MODYFIKOWANE NIE SKRZYWDXI TWOJEGO DZIECKA
Pani Kingo, skąd czerpie Pani inspiracje do swojego bloga? Jest ciekawy i pomysłowy 🙂
Moje doświadczenia z KP są przecudowne. 10 miesięcy wspaniałego czasu dla mnie i dla mojego synka. polecam
pozytywy post, śmiałam się do monitora 🙂
Podzielę się z Wami wszystkimi moją śmieszą sytuacją jak już tak wesoło ma być otóż:
Karmię piersią od 5 miesięcy, dzwoni do mnie mąż z pracy zapytać co słychać
ja: że w porządku
mąż: kochanie co ty jesteś w fabryce ?
ja: co?
maż: tak pytaj co, nic ani Ty ani ja nie słyszę – wyłącz ten laktator jak ze mną rozmawiasz?
ja: szkoda mi czasu na 2 czynności, muszę naraz rozmawiać i odciągać pokarm, zaraz wstanie mała i już tego nie zrobię.
🙂
morał: tak byłam wtedy w fabryce – fabryce mleka ;P kochanie!
Tekst mnie rozwalił. W pozytywnym sensie. Brawo!
i tak właśnie miało być:)
Plus karmienia piersią i klawiatury bezprzewodowej jest taki że mogłam przeczytać ten post i się uśmiać 🙂 ja jestem z tych matek które pracowały do końca, a na liście zakupów od koleżanki jak miałam napisane maść na brodawki to myślałam że chodzi o takie co na stopach wychodzą. Szybko zrozumiałam po porodzie o co jej chodziło. Na dźwięk laktatora się wzdrygam a od pytań męża: Jadłaś, piłaś, dokarmiałaś? wpadałam w szał, mimo że karmie dzięki jego większej chęci niż mojej, bo niestety to ciężka praca mimo że nie zawsze daje efekty. Ja jak chce się wyspać daje MM, jak gdzieś wychodzę nie odciągam tylko podajemy MM, a co do wygody to nie do końca się z tym zgodzę, bo w taką pogodę jak dziś na spacerze nie dokarmisz.
Amen.
Po pierwsze to uwielbiam Panią i Pani córkę!
Po drugie chętnie czytam Pani teksty są zajerzyste!
Po trzecie ten post mnie bardzo rozbawił!
P.S karmiłam piersią 6 miesiecy
Miał rozbawić. Prawidłowa reakcja
Ja krytykowałam…
Kiedy zaszłam w ciążę byłam pewna,że będę karmić piersią-bo to naj… w każdym aspekcie.
I jak ja się dziwiłam, jaka oburzona byłam, jaka zniesmaczona mamami,które karmić nie chciały-bo jak nie mogły to co innego.
Dopóki nie zaczęłam karmić…
Na początku brak pokarmu;/
Nie umiałam przystawić dzidziusia-mimo szkoły rodzenia i porad położnych;/
Aż w końcu polała się krew-dosłownie;/
Krwawiące i obolałe brodawki,może wylanych łez-moich i dzidziusia,depresja-bo jaką jestem matką i presja otoczenia-to początki mojego karmienia piersią.
Koniec końców karmiłam długo i nie żałuję.
Ale na pewno nie jest to tak łatwe i bezproblemowe zwłaszcza kiedy chcesz wyjść gdzieś z dzidziusiem a pogoda nie sprzyja wywalaniu cyca;/ Ale to poczucie bliskości-nic nie jest w stanie tego zastąpić.
Mleka modyfikowanego nie uważam za truciznę ale jest dla mnie trochę jak słoiczki-niby ok, ale jednak domowe jedzonko odpowiednio przygotowane lepsze…
Oho, miałam dokładnie taki sam scenariusz. Kwaśno- słodki. Ale przy drugim dziecku było o niebo lepiej. I karmię małą już 17 m-cy:)
Matka Tumiwisi mnie rozwaliła. Prawie się posikałam 😛 Ja z tych „przewlekle” karmiących. Nie żałuję ani jednej minuty spędzonej na „cycowaniu”, nie oddałabym jej za nic w świecie. Ale nigdy też nie krytykowałam Mam, które piersią nie chciały karmić. Fakt, trochę im współczuję, że nie zaznały tego szczęścia, które mnie było dane zaznać. Ale przecież to co uszczęśliwia mnie, nie musi uszczęśliwiać innych.
Natomiast z tą poradnią laktacyjną kochana, to pojechałaś… Poradnia laktacyjna jest jak Yeti. Wszyscy o niej słyszeli. Nikt jej nie widział 😛 Wielkie słowa. A jak przychodzi co do czego, to tylko na te książki liczyć można, co to z kurzu się je otrzepuje jak się sprzedać chce 😛
Lekkie Twe piórko uwielbiam! Jako u jednej z niewielu blogerek więcej tekstu= się ciekawszy blog. Nic nie ma u Ciebie na siłę. No i jak udaje Ci się zachować zawsze i wszędzie tak neutralne spojrzenie na każdy temat, to ja nie wiem… 😀
Fajny tekst:) choć trzeba jeszcze skategoryzowac matki mm tez by się dalo;)
To jaka wielka jest batalia i presją świadczą komentarze…każda juz swoim przykładem daje idealna recepte na karmienie…ehh:/liczy się dziecko a szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko i to powinno być hasło każdej kobiety na całe wczesne macierzynstwo:)
ja swojego zdania nie będę może wypowiadać ale słuchałam wszystkich dookoła i dopóty nie zastanowiłam się czego tak naprawdę chce ja i moje ego, to obie z córką „nie mogliśmy się dogadac” że tak powiem:) mąż na szczęście wspierał:)
wiec moja rada to nie „karmić karmić karmić cycem” (kobiety mają piersi…), tylko poznać swoje i dziecka potrzeby i znaleźć dla was obojga najlepsze rozwiazanie:) nawet i jedyne bywa najlepsze:) dziecko zna i lubi to, co rodzice pozwolą mu poznać.
Pani Kingo po pierwsze to chciałam pochwalić za tekst który jest poniekąd trudny do napisania a po drugie jest bardzo ciekawy 🙂 Wchodzę na Pani bloga jak tylko zobacze coś na fb ciekawszego na wszystkie posty nie mam czasu powiem szczerze, ale bardzo lubię Pani bloga:) Niech się Pani nie przejmuje że nie karmiła Pani piersią, jest Pani super babka i Lenka ma najlepszą mamę na świecie. Mleko matki nie jest najważniejsze jak się to innym wydaje. Prosze robic swoje i nie przejmowac się opinią innych i broń boże nie mieć żadnych wyrzutów sumienia z jakiegokolwiek powodu!
Jest Pani świetna i ma Pani świetnego bloga! i piękna córkę !
Tak bardzo chciałam karmic piersią że nie miałam mleka:( taka moja smutna historia:( ale mała chowa sie dobrze nie chorowała jeszcze ani raz a ma juz ponad rok.
Kinga! Super tekst! Skad taki pomysł ? Skad czerpiesz inspiracje na pisanie o takich rzeczach ? Bardzo dobry post!
Ja jestem typowa MATKA PRZERAŻONA, i nie tylko matka ale i żona i nauczycielka bo taki mój zawód.
Mam gdzieś że ktoś karmi mlekiem modyfikowanym. Ja karmie piersia i dobrze mi z tym :)))
Moje dziecko ma 3 miesiące i cały czas go karmie tylko piersia. Jestem w sumie zadowolona chociaz czasem juz mam dosc jak na mnie wisi godzinami a ja nic nie ejstem w stanie zrobic. Ale wiem że daje mojemu dziecko wszystko to co najlepsze. Chce wprowadzic mu jakies owoce za miesiac i daje mu moje mleko z butelki żebym nie miala pozniej problemow. jest fajnie i ciesze sie macierzynstwem
hahahahahaha zabawny ten Twój wpis !
Dziewczyny miejcie troche dystatnu do siebie i uszanujcie zdanie innych.
Najważnijesze to życ z własnym soba i byc szczesliwym
od karmienie MM chyba nie nikt jeszcze nie umarł
Lubie takie posty! Chce wiecej i wiecej.
I co z tego że karmienie piersią nie ejst najłatwiejsza rzecza! Nikt nie mówił że bedzie łatwo a macierzynstwo to zdecydowanie ciężka praca. Nic nam wiec nie pozostaje jak milosc i dawanie wszystkiego co najlepsze dla swoich dzieci !
Bardzo fajny tekst. W ogóle lubię Twoje teksty są lekkie i miło się czyta a ten wyjątkowo oprócz tego że miło to śmiesznie – gratuluję umiejętności pisarskich
Chcę coś napisać odnośnie KP i ceny tego niby „taniego” odżywiania dziecka otóż ja osobiście karmiłam piersią ale wcale nie uważam że jest to tanie. Ok sztuczne mleko kosztuje około 30 zł i starcza na tydzien moze mniej ale przy karmieniu piersia muszialam inwestowac non stop we wkladki laktacyjne, ciuchy dla karmiacych, zdrowe jedzienie i witaminy a nie sa to tanie rzeczy. W dodatku uwieziona bylam w domu ani wyjsc z domu a jak wyszlam to na max 2 godziny i ani papierosa wypalic ani piwa sie napic – wiezienie
moja córka ma już 6 miesiecy i caly czas karmiłam ja tylko piersia. Tak sie przyzwyczaila ze teraz nie moge jej za nic w swiecie dac butelki a gdzie jedzenie lyzeczka – karastrofa ciagle tylko chce cyca 🙁
Mam już duże dzieci i najlepszym okresem jaki wspominam z ich czasów noworodkowych i niemowlęcych to właśnie KP. Wspaniałe uczucie 🙂
Dobrze że w dzisiejszych czasach są takie przyrządy jak laktatory. Mi elektryczny laktator MEDELI uratował zycie. Zarówno kiedy miałam nawał pokarmu jak mi kiedy miałam kryzys laktacyjny.
W kwesti karminia P mało wiem poniewaz dostałam tabletkę na zatrzymanie pokarmu w szpitalu. Moj synek wyladowal na intensywnej a ja po cesarce nie bylam w stanie go karmic, po wyjsciu ze szpitala ciagle mial kolki i plakal- teraz juz nie chce miec drugiego dziecka za duzo przeszlam z jednym
Kij w mrowisko…;)Ja jestem kp,byłam zdeterminowana,nie wyobrażałam sobie inaczej.I jestem zadowolona,po 14m:)Niemniej moje koleżanki wybierają różne style macierzyństwa.I przyznam się,że zdarza mi się popatrzeć krzywym okiem na mm.Pracuję nad sobą;)
Czytam niektóre komentarze i najzwyczajniej w świecie jest mi przykro. Nie rozumiem tego oceniania sposobu karmienia, nie zawsze powodem jest moje widzi misie, ani myślenie ze mam brak pokarmu. Niestety w szpitalach, a także w przychodniach zdarza się również taką pretensja. Ja nie karmię piersią zupełnie z innych powodów, i nie jest mi przyjemnie każdemu się z tego tłumaczyć i za każdym razem słyszęc że mleko matki jest najlepsZe dla dziecka, bo to akurat WIEM. Post z poczuciem humoru, super się czyta. Pozdrawiam.
Powiem, że mnie trochę wkurzył Twój post… sama miałam problem z karmieniem, przy jednym dziecku miałam tyle mleka, że mogłam wykarmić trójkę dzieci… moje dziecko ssało pierś i jednocześnie co dwa tygodnie było przestawiane na butelkę gdyż studiowałam, skończyło się to tak, że Ania sama mnie odstawiła od piersi po 4 miesiącach. Z własnych doświadczeń wiem, że każda z tych metod jest doskonała w zależności od sytuacji!!! a wkurzył mnie fakt jak opisujesz inne kobiety-matki, tak jak Ci już ktoś ostatnio napisał, kreujesz się na idealną więc jesteś mało wiarygodna.
Klaudia, to co piszę wynika głównie z moich doświadczeń. Często pisze o sobie ale niekoniecznie zaznaczam to w tekście. Trochę luzu dziewczyno.
Ladydgugu rozwaliłaś mnie tym tekstem. Śmiałam się jak głupia. A ja z tych karmiących
ufff trochę się bałam, że karmiące się obrażą
Mieszkam w uk. Gdy chodziłam ważyć Dzieci do kliniki jako jedyna miałam w rubryce brestfeeding. Reszta Bejbusiow na MM. Nikt mi nie gratulowal. Nie roztkliwial sie. Tutaj wiekszosc Mlodych Mam podaje MM. Taka maja mentalnosc. Uwaga jest skupiona na dziecku a nie na tym co ludzie powiedza i radza. My polki lubimy sie porównywać. Ja rodzilam naturalnie i karmiłam piersia. Ale jestem pewna ze moje dzieci byłyby takie same jakbym miala cesarke i podawala im MM od urodzenia :p
Od jakiegoś czasu gdzie nie rzucę okiem w sieć trwa wielka batalia MM vs. KP, gdzie matki ostrzą na siebie tipsy i wylewają wzajemnie na swe głowy pomyje, bo każda najmądrzejsza, bardziej doświadczona i więcej w życiu rozumów zeżarła. Dzięki ogromne, że rozstrzygnęłaś ten temat w taki sposób! 🙂
Jak sobie przypomne czasy kiedy karmiłam piersia to mam przed oczami tylko jedno – WSZEDZIE ROZLANE PO KROPLACH MOJE MLEKO, NA CIUCHACH NA PODŁODZE NA MEBLACH, NA UMYWALCE W ŁAZIENCE – POTOP MLECZNY A JA W STARYCH CIUCHACH NON STOP PRZY WISZĄCYM NA MNIE DZIECKU DNIAMI I NOCAMI HEHE
Miałam depresje jak wrocilam do domu ze szpitala po porodzie z tego powodu ze nie mialam pokarmu. Glupia byłam teraz to wiem. Napisane z jajem.
Moje piersi były tak napełnione mlekiem jak byłam świeżo upieczoną mama że dziecko i laktator były moimi zbawieniem. Super tekst.
Karmienie mlekiem matki jest cudowne. Ach jak ja milo wspominam te czasy. Aż mi się kręci łza wokół oka. Przytulanie, musnakie, drapanie i stymulowanie. cos pieknego – bajka 🙂
Ja jak byłam w ciąży kupiłam z 5 staników do karmienia, wkładki laktacyjne, masc na bolace brodawki i robilam wszytsko zeby kasa nie poszla na marne – UDAŁO SIĘ !
Sa dobre i złe strony jak we wszystkim ..
Jakbyście po porodzie miały dziecko wywiezione do innego szpitala bo jest chore i ma miec operacje to robilybyscie wszytsko zeby chociaz moc mu pomoc w ten sposób zeby karmic piersia! Siedzilam z laktatorem w szpitalu i po kropelce nosilam na patologie noworodka zeby dzidzius byl zdrowy. Myslalm ze nie bede miec mleka po w pierwszych dniach tak jak napisalam były kropelki albo czasem nic a teraz leje mi się po kolanach. Tak rozhulałam laktacje. pozwodzenia wiec napewno macie pokarm tylko trzeba troche sie napracowac
Drogie Panie- każda kobieta ma pokarm ! Nie ma inaczej! To sama natura tylko trzeba ja wesprzeć. Mówi sie ze kobiety po cesarce nie maja pokarmu a po porodzie SN jest. Tak samo jest i po CC i po SN! Laktacji trzeba dopomóc. Wiec kobiety po porodzie laktatory w reke i powolutku rozkrecac laktacje. Nawet jak nic nie leci przez 2 dni to zobaczycie co bedzie w 3 dobie! Nawał !!!
Świetny tekst;) moje karmienie tez było lekkim niewypałem niestety…
karmienie piersią jest bardzo wygodne! zawsze wszedzie mozna dac dziecku jesc kiedy placze i nawet kiedy tylko chce sie przytulic – to lekarstwo na wszystko. Po za tym w nocy wystarczy wystawic piers a nie siedziec w kuchni i parzyć butelki i mierzyć MM. chyba się ze mna zgodzicie. Ja bylam bardzo zadowolona
Troche swoich cech bym znalazła w Twoim tekście 🙂 fajny – zabawny , chce wiecej takich postów!
Nie obchodzi mnie zdanie innych ale jakiś nigdy mi się nie podobało karmienie cyckami. Nie dosyć, że musiałabym rozbierac się przy każdym płaczu dziecka to nie wiedziałabym ile dziecko je i czy w ogóle się najada. A później piersi są brzydkie i obwisłe :/ Zawsze dawałam butelke i mam zdrowe dziecko nigdy mi nie chorowało wiec nie wiem po co to wszystko, gdzie nasz kraj nie jest przystosowany do takiej mody.
CZY KTOŚ Z WAS WIE JAKI NAJLEPSZY JEST LAKTATOR ELEKTRYCZNY ?? jestem właśnie na kupnie
Kobiety po coś chyba macie te cyce !!! Bynajmniej nie po to żeby pokazywać je światu ale żeby karmić swoje potomstwo. Jesteśmy ssakami wiec KARMIĆ KARMIĆ KARMIĆ PIERSIAMI LASKI!
do mnie pasuje pierwsza pozycja z twojej listy. nie ukrywam, ale byłam mega sfiksowana na karmienie piersia i dobrze mi z tym 😀
Trafiłam na tego posta z fb, przeczytałam cały tekst i bardzo mnie nie on rozsmieszył. Super piszesz !! 🙂 Czy na co dzien tez jestes taka wesoła?
Zależy jak dużo wypiję:)
Karmienie piersia jest ok pod warunkiem ze zaczniemy wprowadzac dziecku po 6 miesicu inne pokarmy. W mleku matki nie ma zelaza ani witaminy K
jeszcze nie jestem mama ale bardzo lubie wchodzic na tego bloga. Lenka jest sliczna i uwielbiam ja! Uwazam ze karmienie piersia to jak na ten etap w moim zyciu gdzie obecnie mam 20 lat i nie w głowie mi dzieci to smieszny temat. Smieszny w sensie ze zabawny, poniewaz nic bardziej nie bawi mnie jak opowiesci mojej siostry ktora po nocach biegala do lakatatora bo miala nawal, albo z piersi robila sie fontanna wychodzac z kapieli.
A ja nigdy nie mogłam zrozumiec matek ktore karmily dzieci do 2-3roku zycia. Dla mnie to jest fuj ble i jeszcze raz fuj! Cycki po kolana i dzieciak z pelnym uzebieniem wiszacy na matce. Ja karmilam 4,5m i uwazam ze wystarczajaco corka dostala odpornosci. Nie czuje sie jako gorsza matka przez to .Nie moglam sie juz doczekac kiedy to karmienie sie skonczy i bede mogla normalnie jesc i wyjsc spokojnie z chalupy.Mam kolezanki ktore w ogole nie karmily i takie ktory karmily dlugo. Zwisalo mi to jak karmione jest ich dziecko bo to kazdego indywidualna sprawa. Moja mala bywala ze mna wszedzie ale zawsze karmiona w kacie tak ze niektorzy nawet nie widzieli ze dziecko pod bluzka siedzi;) dyskretnie a nie na pokaz! Ostatnio w kosciele 2 letni chlopiec podbiegl do mamy rozpial jej bluzke i na stojaco zaczal cyca ciagnac no masakra jakaś! Jak ze wszystkim trzeba miec jakis umiar!
Majwazniejsze co możemy jako matki dac dla noworodka to mleko matki. Nie rozumiem kobiet ktore na wlasne zyczenie karmia butelka i mlekiem modyfikowanym:/ dziwne dla mnie :/ chyba ze mna cos nie halo
Temat rzeczywiście rzeka mleka:) Dla mnie najgorsze w karminiu bylo to że wstydzilam sie karmic w miejsach publiczych przez co całymi dniami przewegetowalam w domu z małym 🙁 a szkoda ze tak mam zazdroszcze innym matka ktore nie przejmuja sie wzrokiem innych kiedy karmia
jestem tego zdania co Ty ! Nie można dać się zwariować dla jakiejs pani wielkiej doradczyni laktacyjnej ktora pewnie nigdy piersia nie karmila albo lekarzowi ktory piersi nie ma 🙂 I tak kazda matka jest najlepsza dla swoich dzieci i nie mozna dac sobie wmowic cos innego !!!
Ja naleze zdecydowanie do pozycji TUMIWISI hehe, super to opisałaś jak moglas nawet tak sie wstrzelic historie z zycia zaczerpniete na 101 %
Mleko modyfikowane to super skład witamin z grupy E (emulgatory wszelkiego rodzaju) powdzenia dla matek ktore musza podawac taki syf dla swoich dzieci.
Karmienie piersią to wspaniały okres. Wówczas docenia się to co ma i po co 🙂 Ja karmiłam około 4 miesiące i był to najlepszy okres. Cudowne jak bobas domaga sie piersi i nic nie jest w stanie go uspokoic jak cycus mamy
karmiłam 2 lata moja córkę i myslalm ze juz nie przestane. po urodzneniu synka musialam odmowic corce piersi. smieszne jest w tym wszystkim to ze jak ktos mnie zapyta jak to zrobilam ze kornelia przestala jesc z piersi to po prostu odpowiadam co jest zreszta prawda ze posmarowalam piersi sola i powedzilam ze sa niedobre i juz zawsze takie beda i oduczyla sie a teraz obie piersi naleza do jej brata 🙂
Myślałam że znajdę w tym poście coś standardowego, zwykłego… tu proszę jaka niespodzianka. fajnie poczytać coś na luzie.
Genielny! Ja jestem o dziwo polaczeniem matki 'przerazonej’ z 'tomiwisi’ tzn na poczatku bylam przerazona a pozniej postanowilam podejsc do tego na spokojnie 🙂 Jeszcze szczypta z matki 'skolowanej’ . 🙂 Swietny tekst. Pozdrawiam
Cyc czy butla – wszytsko jedno- wazne zeby dzidziak byl zdrowy i zadowolony.
Najbardziej szkoda mi matek które ryczą nad swoim dzieckiem, bo nie chce ssać. Jakby to nie było innch wiekszych problemów w okresie kiedy jest nowy członek rodziny…
hahaha ha ha uśmiałam się do łez.
Ja jestem troszkę matką opisna w pkt 4 i w pkt 5. A ty karmilas piersią ?
Fajnie ze poruszasz te tamty bo ostatnio zauważyłam ze się namnożyło blogów dziecięcych a w nich jedna i ta sama tematyka czyli teraz prezenty na gwiazdkę a w nich króliczki Maileg, o których Ty pisałaś już bardzo dawno temu, wystroje wnętrz w stylu lenki, nawet widziałam gdzieś zachowania matki przy piaskownicy a w nim twoje słowa o matkach różnego typu.
Jesteś pierwsza a inne blogi to kopia Twojego fajnego bloga.
Proszę napisz cos więcej o przedszkolu, bo wiem ze lenka chodzi ja tez jestem z okolic …, czy masz jakieś sprawdzone opinie o przedszkolach ?
Cieszę się, że mój blog się podoba ale nie obrażamy koleżanek blogerek. Nie odnotowała żeby ktoś mnie kopiował a jeśli się tak stanie… potraktuję to jak komplement. Sama karmiłam ( a raczej dokarmiałam) krótko. Karmienie piersią w moim wykonaniu było wielkim niewypałem… niestety:(
Nie nie chciałam obrażać innych blogerek, uważam że Twój jest idealny spośród wszystkich z nich.
Tez właściwie dokarmiała i to kilka tyg tylko. Zobaczymy jak będzie przy kolejnym dziecku, a mam pytanie, Lenka jeszcze pije MM ?
Najważniejsze , że mamy to wyjaśnione:). Lenka już dawno nie pije MM. Jej ulubiony mleczny napój to… kawa:) czyli spienione mleko z odrobiną czekolady na piance.