Pamiętam jak blisko dwa lata temu, moja znajoma opowiedziała mi pewną historię. Głównym bohaterem był jej wtedy dwuletni syn, który nie mogąc wymusić na rodzicach czegoś co zostało mu zabronione, postanowił, że ukarze ich sikając w ich obecności na dywan w salonie. W tej chwili pewnie część czytających to matek łapie się na głowę i:
a) myśli, ile ma szczęścia, że ma córkę
b)cieszy się, że ma syna, który na taki pomysł jeszcze nie wpadł
c) myśli: „Phh słabe. Mój to dopiero numery odstawia”
Jak postąpiła moja znajoma? Zagotowała się w środku, wstała powoli z miną mówiącą „Słabe, nie stać się na nić lepszego ?” i spokojnie przystąpiła do sprzątania. To jedna z tych, które ciążę spędziły leżąc w łóżku, więc czytając książki, gazety i oglądając „mądre” programy, przygotowała się na każde możliwe zachowanie swojego dziecka do czasu, kiedy to pewnego dnia postanowi trzasnąć drzwiami i wyprowadzić się z domu. Takiej nic nie zaskoczy. Jak jednak zachowa się niczego nieświadoma matka, która nie spodziewa się, że jej do tej pory grzeczny i słodki maluch zacznie tak szybko manifestować swoje zdanie? Strach pomyśleć.
Bunt dwulatka. Tajemnicze zjawisko, które dla każdej matki nabiera sensu dopiero gdy pierwsza pociecha zdmuchnie dwie świeczki na torcie ( albo wcześniej). Czasem mówi się, że dwuletnie dzieci z małych słodkich bobasków przeistaczają się w nieznośne potwory, a w wielu domach rozpoczyna się prawdziwa szkoła przetrwania dla rodziców. Przesada. Warto jednak wiedzieć jak postępować z małym buntownikiem żeby nie dać się zaskoczyć.
Mów jasno
Krótkie, jasno formułowane komunikaty, nie zawierające zbyt wiele negacji działają lepiej niż długie wywody, których dziecko nie rozumie i nie chce słuchać.
Uznaj prawo do buntu
Trzeba pogodzić się z faktem, że dziecko prędzej czy później zorientuje się, że ono i mama to dwie odrębne istoty i będzie chciało pójść swoją drogą. Maluch coraz częściej będzie obstawał przy własnym zdaniu, próbując przeforsować swoje pomysły. Zakazy rodziców tylko wywołują u niego złość.
Cierpliwości!
Można powiedzieć, że opanowanie własnych emocji to już połowa sukcesu. Trzeba pamiętać, że zachowanie , które denerwuje rodzica, dla dziecka może być sposobem na poznanie świata. Dziecko rozwija się, uczy się żyć w otaczającym go świecie i bardzo często robi to w sposób, który u rodziców wywołuje złość.
Nie bij, nie krzycz.
Na buntownicze zachowanie dziecka nie należy reagować agresją, zbytnia pobłażliwość też nie jest wskazana. Ważne jest zachowanie równowagi między granicami i zakazami, które wyznaczamy, a daniem dziecku możliwości dokonywania „kontrolowanych” przez rodzica wyborów. Ustalając zasady i granice, zostawmy dziecku odrobinę przestrzeni, by mogło się uczyć podejmowania samodzielnych decyzji już od najmłodszych lat.
Dobra wiadomość jest taka, że bunt dwulatka minie. Jednak po nim pojawi się następny, a po nim kolejny i jeszcze jeden. Trzeba też z przymrużeniem oka spojrzeć na samo określenie, które w mojej opinii jest trochę przesadzone, stworzone chyba przez nas rodziców, zaskoczonych i nie mogących się pogodzić z faktem, że dwuletnie dziecko może mieć własne zdanie. To też pierwszy etap w byciu rodzicem, kiedy faktycznie wychowujemy nasze dziecko. My uczymy się wyznaczania granic, a dziecko uczy się, jakie są konsekwencje ich przekraczania.
Moja za dwa miesiące zdmuchnie świeczki, chociaż z jej zachowaniem, to pewnie tort wyląduje na ziemi. Gdy przychodzi wieczór, po prostu padam.. nie mam nawet minuty dla siebie, taki z niej buntownik…
Ps. zapraszamy do nas, dopiero zaczynamy:)
Ja też staram się zrozumieć to, że moje 1,5 roczne dziecko ma prawo do swojego zdania… ale czasami ręce opadają… raz jest słodko pierdząca a innym razem wstanie lewą noga i dzień z głowy 🙂 Staram się ją trzymać w ryzach chociaż nie raz nie dwa człowiek ma ochotę pozwolić na wszystko żeby tylko mieć chwilę spokoju 🙂
Na razie się cieszę, że moje dziecko za miesiąc skończy roczek. Póki co, słodziak, a co będzie później życie pokaże 🙂 Na to chyba i tak nie da się przygotować.
http://minigentleman.blogspot.com
U nas dopiero 15mies. jest grzeczny ale czasami pokazuje humorki np. dzisiaj nie pozwoliłam mu wyjąć naczyń ze zmywarki odwróciłam się na chwilkę a maluch wyciągną talerz i na podłogę rzucił:) normalnie podaje mi do ręki albo sam wkłada do szafki.
U nas jeden bunt był przed drugimi urodzinami, dużo trzeba powoli tłumaczyć, czarną robotę związaną właśnie z tłumaczeniem robić w domu, nie dopuszczać do wybuchów złości w miejscach publicznych typu galerie, unikać wszelkich konfliktogennych sytuacji – wiesz że twoje dziecko lubi mieć nowe zabawki co chwilę? – nie bierz go do galerii do smyka- zostaw u dziadków albo skocz sama po pracy, etc. U nas też działa poczucie humoru i szybkie odwrócenie uwagi, chce kolejny balonik? – o zobacz jaki tam jedzie motocykl. Po drugich urodzinach też mieliśmy kryzysik ale taki związany bardziej z powrotem po chorobie do przedszkola i szybko przeszło.
Więcej tutaj: http://majciakombinuje.blogspot.com/2014/01/kryzys.html pozdrawiam
No u nas też w pełni (21 mies). Na co dzień jest w miarę ok. Ale zdarza się, ze ręce opadają. Na razie króluje paradowanie nago, bo po co jej ciuszki. Na szczęście sama nie ściąga, tylko korzysta z okazji przy przebieraniu.
A u nas była wczoraj charakterystyka zbuntowanego 2-latka: http://nietylkorozowo.blogspot.com/2014/03/zbuntowany-anio.html
Gabrysia ma 21 miesięcy,ale bunt już jest,teraz jest etap nie chcę się ubrać na spacer i już – wtedy jest uciekanie,płacz,gryzenie ubierajacego,walenie główka tyłem,przodem jak się da.No jest masakra,i nerwy moje powoli przestają być spokojne,ale za to mąż jest spokojniejszy i jakoś się uzupełniamy,ale to i tak wykańcza :/
Gabrysia ma 21 miesięcy,ale bunt już jest,teraz jest etap nie chcę się ubrać na spacer i już – wtedy jest uciekanie,płacz,gryzenie ubierajacego,walenie główka tyłem,przodem jak się da.No jest masakra,i nerwy moje powoli przestają być spokojne,ale za to mąż jest spokojniejszy i jakoś się uzupełniamy,ale to i tak wykańcza :/
Moja córka własnie skończyła 2 latka. Bunt przyszedł kilka miesiecy wczesniej. Jakos sobie radzimy ale nie powiem ,że jest łatwo bo nie jest. Czasem nerwy puszczają, Staram się pilnować i panować nad sytuacja. Niech ten bunt już mija bo sie wszysycy wykonczymy, zwłaszcza, że do akcji wtrąca sie dziadzius moj teść!
TEŚĆ! W moim wypadku teściowie :/ Córka miała 8 miesięcy jak się wyprowadziliśmy od teściów, to był istny koszmar! Wszystko nie tak :/ A wracając o tematu: Marcelina ma 15 miesięcy i chyba ten „bunt” już do nas dotarł! Wszystko czego nie wolno jest najlepsze do zabawy, szafki w kuchni i ich zawartość istny raj, a szuflady w których trzymamy dokumenty to siódme niebo! Podróż komunikacją miejską jest największą tragedią!!! Wrzask, krzyk, pisk, rzucanie się w wózku (bo przecież nie wezmę jej na ręce, bo sama ledwo trzymam się na nogach) muszę w końcu zrobić prawko!!! 😛 Z ubieraniem się na dwór nie mam akurat żadnego problemu, bo mała sama się próbuję ubierać, a ja jej tylko pomagam 😛 ale za to z przewijaniem i ubieraniem po kąpieli – maskara!
a u nas co się działo!!! rzucanie się na glebę, bicie matki ciągły krzyk myślałam ze oszaleję na szczęście bunt minął a mała jest teraz cudownym dzieckiem grzecznym jak nigdy:) do następnego buntu oczywiście. chyba cierpliwość jest najważniejsza, pozdrawiam
u nas bunt nastąpił trzy miesiące przed 2 urodzinkami, litości bo pomału nie wyrabiam.