Jesień. Wiecie, jak to jest. Planujesz, jakie bikini założysz na plażę i obiecujesz sobie, że tym razem to już na pewno zrobisz formę na lato. Na urlop czekasz jak na zbawienie i masz zamiar czerpać ze słońca tyle, ile tylko się da. Aż tu mija tak no… kilka dni (;-) ), góra tygodni, abrakadabra i budzisz się w październiku. Wieczory coraz dłuższe, poranki coraz bardziej szare. I cera staje się jakaś taka przesuszona i ziemista, a włosy matowe i bez „życia”. Na szczęście jest kilka rzeczy, które możemy dla siebie zrobić: właściwe odżywianie, w tym suplementy, picie wody i właściwa pielęgnacja.
W tym roku byłam dzielna i nie dałam się zaskoczyć tak, jak zazwyczaj. Od kilku miesięcy pogłębiam moją przyjaźń z kilkoma produktami, które pomogły mi się przygotować na sezon jesienno-zimowy. Mam nadzieję, że pomogą i Wam, bo po długim okresie testowania teraz z czystym sercem mogę je polecić.
Doppelherz system Kollagen Beauty: używam go od 3 miesięcy po jednej ampułce dziennie (z przerwami na chwilowe zaniki pamięci) i przyznaję, że od początku byłam dość sceptycznie nastawiona. Zawsze powtarzam, że nasz wygląd to nie jeden kosmetyk czy specyfik, ale cała masa działań i (niestety) małych grzeszków. No dobrze, ale przejdźmy do meritum.
Co mówi producent? To produkt, który pomaga aktywnym kobietom zadbać o zdrowy wygląd skóry i nie stracić naturalnego piękna. Zawiera kolagen VERISOL oraz inne, starannie dobrane składniki: witaminę C, witaminę A, biotynę, cynk, witaminę E, a dodatkowo również ekstrakt z jagód acai.
A co ja zaobserwowałam po tym okresie?
Mówiąc o kolagenie często wspomina się o zmarszczkach. To pewnie dlatego, że młoda skóra w około 80% składa się z białka strukturalnego-kolagenu. Brzmi mądrze, prawda? Bezpośrednio przekłada się to na zdolność gromadzenia wilgoci. Ta natomiast po 25 roku życia, kiedy produkcja kolagenu spada, z każdym rokiem również maleje.
Wierzę, że wyniki badań robionych przez producenta są wiarygodne, i chociaż tutaj nikt nie obiecywał mi, że po kilku miesiącach wygładzą mi się zmarszczki, to chyba trochę się tego spodziewałam. Na tym polu wielkiego efektu rzeczywiście nie było. Ale też ciężko mi to ocenić, bo nadal nie mam ich dużo, tak więc może trudniej o jakieś spektakularne zmiany. Natomiast to, co rzeczywiście widzę: mocno zmienił mi się koloryt skóry. Nie jest ziemista, ma ładny, można powiedzieć „zdrowy” kolor. I myślę, że to najlepszy prezent jaki mogłam sobie sprawić w okresie jesienno-zimowym. Mam też wrażenie, że trochę poprawiła się elastyczność mojej skóry. Czy polecam? Tak. Stosuję nadal. Zobaczymy co powiem za kolejne tygodnie…
Nie wiem czy zachęciłam Was do zakupy, ale jeśli czujecie, że macie w życiu trochę szczęścia, to może spróbować zdobyć kurację Kollagen Beauty za darmo bo producent zorganizował konkurs i szuka ambasadorek swojego produktu.
Dla każdego do zgarnięcia 2 opakowania produktu i tytuł Ambasadorki Siły Piękna! Aby wziąć udział w konkursie wystarczy wykonać 3 proste kroki.
Szczegóły konkursu znajdziecie tutaj: KLIK
Zostańmy jeszcze na chwilę przy pielęgnacji twarzy. Mam dla was Krem – maskę Hydrativ: nie tylko suplementacja, ale i pielęgnacja. Długo biłam się z myślami, który z kosmetyków tej serii wybrać do mojego „top 3”, ale ostatecznie postawiłam na produkt, którego braki uzupełniam, jak tylko tubka zaczyna się robić coraz smuklejsza.
Maska wspaniale nawilża i świetnie się wchłania, a nałożona na noc sprawia, że rano budzę się z uczuciem świeżej, wypoczętej i przyjemnie nawilżonej cery. Stosuję ją kilka razy w tygodniu jako maskę od zadań specjalnych, nakładając troszkę większą ilość niż w przypadku zwykłego kremu. Nie zawiodła mnie latem i wiem, że nie rozstanę się z nią również jesienią i zimą, kiedy moja skóra będzie potrzebować dodatkowego nawilżenia.
Na koniec zostawiłam tarkę do stóp SCHOLL Smooth Velvet Diamond blue: pewnie Was tym zaskoczę, bo wiem, że może jesienią i zimą nie dbamy tak o stopy jak latem i nie biegamy co kilka tygodni na pedicure, ale tym bardziej ten produkt powinien się Wam spodobać tak, jak i mnie. A mnie podoba się bardzo! Moim zdaniem jest wart każdej złotówki.
To urządzenie do domowego stosowania, które jednak nie zasługuje na porównanie ze zwykłą tarką, bo jest o niebo lepsze! Bardzo delikatnie, ale dokładnie wyrównuje i ściera naskórek. Po każdym użyciu jest efekt WOW!
A do tego (i to odkryłam dopiero po paru miesiącach posiadania jej), do zestawu dołączona jest taka specjalna szczoteczka. Można ją założyć zamiast części ścierającej, żeby zrobić masaż. I to dopiero jest coś fajnego! Najlepiej sobie nałożyć krem do stóp i taką szczoteczką zrobić masaż (1-2 minuty). Dla osób, które wiecznie mają suchą skórę na stopach – rewelacja!
Na koniec powiem Wam, do jakich wniosków doszłam: zamiast zakupu kolejnej bluzki czy wystrzałowej torebki, naprawdę warto częściej zainwestować w wygląd skóry. Jeśli jest zaniedbana, nawet najfajniejsze ciuchy czy najmodniejsze buty nie poporawią naszego samopoczucia.
Małe kroczki tworzą wielką zmianę!