Czuję Ją. Jest coraz bliżej. Powietrze już całe Nią pachnie. Liście ze strachu spadają z drzew, a słońce woli chować się wcześniej za horyzontem, żeby na Nią nie patrzeć.
Jesień, drodzy rodzice! Zrobiłam was trochę w konia, ale uwierzcie mi: kiedy nadchodzi jesień, wiem, że nieco odetchnę. Bo to oznacza, że zamiast jeździć, zwiedzać, buszować po lesie i placach zabaw, możemy w końcu poczuć, po co mamy dom. Ale zanim spadnie śnieg i znowu trzeba będzie brykać po dworze, mam dla was spooooro propozycji, które pozwolą zabić nudę. My jesienią w domu spędzamy sporo czasu i pewnie, że zdarzają się dni, kiedy tylko popychamy wzrokiem wskazówki zegara… Ale żeby tych dni nie było zbyt wiele, zobaczcie, co my robimy z naszym kilkulatkiem w domu.
W co bawić się z dzieckiem w domu?
Eksperymenty – dzieci je uwielbiają! Największym hitem jest zawsze eksperyment z sodą oczyszczoną i octem: najpierw wlewam nieco octu do jakiegoś pojemnika, potem dosypuję łyżkę sody. Dzieci aż buzie otwierają, kiedy to wszystko zaczyna nagle buzować i „ucieka” z pojemnika. Najlepszy efekt uzyskamy, kiedy to faktycznie wypływa z jakiegoś „wulkanu” – można go zrobić z masy solnej czy gliny.
Soda i ocet napompują tez balon – całą miksturę wsypujemy do butelki, szybko zakładamy na nią balon i patrzymy, jak rośnie.
Kolejnym naszym eksperymentalnym hitem było patrzenie, jak kuleczki z bibuły skaczą pod wpływem muzyki. Wystarczy szklaną miseczkę przykryć folią spożywczą, na to położyć kuleczki i postawić to przy głośniku np. radia. Pod wpływem dźwięków (a raczej drgań powietrza zdaje się, nie wiem, nie byłam orłem z fizyki…) kuleczki zaczynają „tańczyć”: wyżej, niżej, szybciej, wolniej.
Niekłopotliwym eksperymentem jest też przykrywanie szklanką świeczki (podgrzewacza) i patrzenie, jak gaśnie. Fajna okazja do nauki o powietrzu i tlenie.
Magnesy – choć naturalnie trzeba uważać, żeby młodsze dziecko nie chciało ich połknąć. Patrzenie, jak się odpychają i przyciągają zajmie dziecko na jakiś czas, jednak fajnym pomysłem jest zrobienie magnesowych wyścigów. Na grubej kartce (lub dużej tekturze) rysuję tor i biorę dwa magnesy. Jeden kładę u góry, drugi od spodu kartki. I tak ciągnąc magnes dolny doprowadzimy do mety ten górny. Uwierzcie, dla dziecka nie jest to takie proste.
Wszelkiego rodzaju masy – piasek księżycowy jest dla nas numerem jeden! Wystarczy trochę mąki zmieszać z oliwką dla dzieci; alternatywą jest też sztuczny śnieg – mąka i pianka do golenia. Można to urozmaicić i dodać trochę barwników spożywczych. Można używać przy nich foremek do piasku. Niestety, nastawcie się na trochę sprzątania.
Nieco mniej kłopotów, choć więcej szorowania rąk będzie przy cieczy nienewtonowskiej. To dziwne „coś” pod wpływem lekkiego chwytu staje się płynne, a jak zaczniesz formować, to twardnieje. Jednak wypłynie ci z dłoni, gdy poluzujesz chwyt. Szokujące, ale prawdziwe – Lenka aż otwierała buzię ze zdumienia.
Używamy też sklepowej ciastoliny – pachnąca Tutti Frutti od Trefla tak się Lence spodobała, że miała ochotę ją ugryźć. Z tej masy naprawdę świetnie się lepi, a najlepsze, że nawet jak stwardnieje to wystarczy ją zostawić na noc z odrobiną wody i wraca do życia. Jeśli komuś brakuje pomysłów, co można ulepić, to dostępne są też zestawy z szablonami – można je wyklejać, pomagając sobie dołączonym wałkiem lub specjalną szpatułką.
Chłopcy zakochają się na pewno w zestawie Składamy samochody – w komplecie są nadwozia i podwozia z kołami. Zresztą wybór zestawów Trefl jest ogromny: z masą Tutti Frutti można lepić muchy, literki, cyferki… no po prostu wszystko.
Malowanie kamieni – dzieci kochają malować po wszystkim, co nie jest kartką papieru. Żeby jednak oszczędzić nasze ściany, proponuję podsunąć dziecku coś z własnego ogródka. Potrzebne będą kamienie, farby i pomysły. Można wydrukować sobie wzory z Internetu albo zdać się na własną wyobraźnię. Takie kolorowe kamienie włożone do szklanej misy lub wazonu będą fajną ozdobą np. na biurko. Zamiast farb świetnie sprawdzają się też pastele. Odkryłam też farbę do ceramiki, ale jeszcze nie próbowałyśmy, jaki efekt da na kamieniu.
Szycie – sześcioletnie dziecko może już uczyć się posługiwać igłą i nitką, ale trzeba jednak to nadzorować (uwaga na oczy i pokłute palce!). Bardzo łatwe jest uszycie gąsienicy z kolorowych pomponików, dostępnych w różnych wielkościach w sklepach papierniczych. Zszywamy je razem, przyklejamy potem plastikowe oczka i robal gotowy.
Książki – nie będę się tu rozpisywać o książkach dla przedszkolaków, bo planuję osobny wpis z takimi propozycjami. Ale książkami można zainteresować już kilkumiesięczne brzdące i ja dokładnie to zrobiłam gdy Lenka miała jakieś pół roku. Teraz tylko czekam, aż mój syn skończy rok, bo mam dla niego całą serię książeczek Little Planet. Oferta firmy dla najmłodszych jest tak bogata, że aż nie wiem, od czego zacząć. Chyba na pierwszy ogień pójdzie „Kupa Siku Już w nocniku” i „ Moje Ciało”. Co ciekawe, oprócz tekstu i obrazków, mamy w tych książkach też plansze do gier (na rewersie) i żetony do nich, puzzle, układanki czy mini-domino.
Chrupki kukurydziane – nadają się do tworzenia wszelkiej maści stworów, budowli czy zwierzątek. W wersji najprostszej można je po prostu moczyć i sklejać ze sobą, a w rozszerzonej dołożyć nogi czy rogi z zapałek. Na rynku są zarówno chrupki tradycyjne, zaokrąglone, jak i długie proste, a nawet małe okrągłe kuleczki o owocowym smaku. Te ostatnie są świetne jako koła do samochodów czy oczy zwierząt (my namiętnie lepimy oczywiście psy).
Gra piłeczkami – bierzemy jakieś trzy większe pojemniki (kosze, wiaderka, miski) i ustawiamy w rzędzie. Rzucamy piłeczką tak, aby trafić; najbliższy cel punktowany jest za 10 punktów, dalszy za 20 i ostatni za 50. Najlepiej, jeśli bawi się więcej niż dwie osoby, można wtedy zrobić zawody.
Pieczątki z ziemniaka – zabawa stara jak świat, ale choć na rynku nie brakuje gotowych pieczątek, to u nas i tak najlepiej sprawdza się właśnie ziemniak. Dziecko ćwiczy krojenie na pół, foremką metalową wykrawa kształt, ja poprawiam nożykiem. Dalej już tylko pomalować każdą połówkę dowolną farbą i odciskać. Proste i tanie.
Patyczki – takie do szaszłyków połączone plastelinowymi kulkami pomogą w nauce tworzenia figur i kształtów. Patyczki do lodów, kolorowe i kupione hurtowo (dzieci je kochają!), można łączyć za pomocą nie tylko plasteliny ale też gumek recepturek. Można wtedy tworzyć dowolne kształty. Kolorowe patyczki przydadzą się też do nauki dzielenia na zbiory. Fajną propozycją jest też taka: rozkładasz około 10 patyczków jeden przy drugim. Rysujesz na połączonych patyczkach jakiś wzór. Potem rozdzielasz to i dziecko ma za zadanie połączyć je tak, żeby odtworzyć rysunek. Takie patyczkowe puzzle.
Liście – akurat ten tekst powstaje jesienią, kiedy nasze trawniki pokrywa najpiękniejszy dywan świata. Ja uwielbiam tę porę roku właśnie za różnobarwne liście, którymi można zająć dziecko na baaaardzo długo. My ostatnio skręcałyśmy z Lenką róże z liści klonu (niestety, zanim zdążyłam zrobić zdjęcie, to już wyschły…żyją tylko dwa-trzy dni) oraz wyklejałyśmy liśćmi obrazki, np. zwierząt. Można namalować je samodzielnie lub wydrukować szablony z Internetu. Najlepiej do przyklejania liści nadaje się klej typu magik, bo staje się przezroczysty po użyciu i świetnie trzyma. Niestety, po jakimś czasie liście wysychają i lubią się kruszyć… ale to tylko okazja do kolejnych wyklejanek.
Zabawa w zgadywanki – najpierw po kolei wkładamy do nieprzezroczystego worka jakieś skarby – kasztany, żołędzie, orzechy, kuchenne przedmioty. Dziecko sięga do worka i nie wyjmując, zgaduje, co złapało. Można też wkładać małe przedmioty lub artykuły spożywcze do butelek, np. po kosmetykach – dziecko rozpoznaje wtedy, co jest tam schowane po dźwięku. Ale zasadą jest, że najpierw dziecko musi wiedzieć, co w ogóle zostało schowane do worka czy pojemników.
Malowanie po lustrze starą szminką – przyznaję: kiedy mała Lenka pewnego dnia wyjątkowo marudziła, dałam jej starą szminkę i postawiłam przed lustrem. Załapała w lot i zasmarowała mi całe – zajęło jej to dłuuugą chwilę (zupełnie jak mi sprzątanie potem pobojowiska).
Glina – odkryłam ją tuż po tym, jak Lenka miała zajęcia z ceramiki w przedszkolu. Z gliny ulepisz wszystko, odciśniesz na niej strukturę przedmiotów (przepięknie wychodzą liście i łupiny orzechów), a jak kupisz samoutwardzalną, to unikniesz wypalania w piekarniku. Prezent dla babci, czyli mieseczka z liściowym motylem jak znalazł. Moja znajoma twierdzi, że udało jej się wykorzystać stary gramofon jako koło garncarskie, ale tego nie próbowałyśmy.
Makarony – nieugotowany makaron penne (rurki) jest świetną rozrywką! Można wysypać go do miski i łowić słomką do picia (taką zginaną). My uwielbiamy zawody „Kto złowi więcej”. To wcale nie jest proste! Oczywiście można go nawlekać, choć do penne zamiast nitki czy sznurka lepiej użyć drucika. Pomalowany świetnie udaje naszyjnik czy bransoletę. Na sznurek doskonale nawleka się takie maleńkie, makaronowe kółeczka czy gwiazdki.
Z kolei duże muszle łatwo przerobić na rybki – wystarczy farba i trochę wyobraźni. Różne kształty makaronów doskonale odciskają się też w ciastolinie lub glinie, a pokolorowane kokardki można przykleić do kartki i przerobić na motylki.
Tekturowe miasto – w Internecie znajdziecie mnóstwo inspiracji na tekturową zabudowę. Wystarczy kilka starych pudeł, farby albo kolorowy papier i już można mieć w domu kolorowe kamieniczki czy remizę strażacką. Niestety, jak na razie jest to jeszcze przed nami, bo trzeba przyznać, że to niezwykle praco- i czasochłonne. Z ratunkiem przychodzą nam na razie zamki z serii Arts&Crafts. Są tak magiczne, że aż zazdroszczę Lence takiego dzieciństwa – ja bym lata temu dała się za coś takiego pokroić. Jest to tak proste, że dziecko samodzielnie jest w stanie zbudować na przykład Zaczarowaną Akademię Zosi, Zamek Elsy i Anny czy sklep Myszki Minnie. W zestawie są nawet miniaturowe, tekturowe mebelki! Nie wiem, kto bardziej się tym jara – ja czy moje dziecko…
Zabawa balonami – z balonami można robić wiele. Najlepszą zabawą jest dmuchanie i puszczanie po domu – nigdy nie uda się zgadnąć, gdzie taki oszalały balon wyląduje. Piszczenie balonem też było super, ale trochę przeraziło nam psa. W domu balonami gramy w babingtona. Doskonała zabawa to malowanie nadmuchanym balonem – wystarczy nakapać trochę farby na kartkę i rozsmarowywać balonem. Trochę bałaganu będzie, ale można go uniknąć, malując na papierze ułożonym na blaszce z piekarnika (tej wielkiej, nie takiej małej foremce). Do balonów można też nasypać brokat lub konfetti – używamy do tego celu lejka i napompowanego, przezroczystego balonu. Potem go tylko związujemy i patrzymy, jak w środku drobinki szaleją.
Sól – masa solna znana jest chyba każdemu i też potrafi nieźle zająć kilkulatka, ale czymś jeszcze lepszym jest malowanie na soli. Bierzesz pipetę, zakraplacz, ewentualnie strzykawkę i napełniasz ją wodą z barwnikiem spożywczym (lub po prostu z farbą). Dziecko nabiera płyn i wystrzykuje na sól. W przypadku strzykawki nieco chlapie, przy pipecie i zakraplaczu jest spokojniej. Można obserwować rozchodzenie się cieczy i przenikanie kolorów. Tak pokolorowaną solą można potem „wymalować” przygotowany wcześniej szablon jakiegoś krajobrazu itp. Wystarczy go posmarować klejem i wysypać wysuszoną, kolorową sól na papier.
Pajęczyna – doskonały czasopochłaniacz! Pomiędzy domowymi sprzętami, krzesłami, stołami rozciągamy włóczkę na niewielkiej wysokości. Motamy ją wokół, tworząc włóczkową pajęczynę. Dziecko ma za zadanie przechodzić nad włóczką nie dotykając jej. Można też porozrzucać pod włóczką np. piłeczki, a dziecko musi się pod nią wczołgać aby je wydobyć.
Rurki plastikowe (słomki) – znalazłam dla nich kilka zastosowań. Można dmuchać za pomocą rurki w piłeczkę pingpongową lub styropianową, robiąc wyścigi z mamą lub próbując trafić do celu. Można łowić za pomocą rurek groch z miski, przenosząc go do innego naczynia (ćwiczenie polecone mi przez logopedę!). Można wkładać do pociętych na kawałki rurek druciki kreatywne (takie kosmate z papierniczego) i tworzyć dziwne stwory czy zwierzęta. A najlepszą zabawą z rurkami jest ich zaprasowywanie: tniesz kilka kolorowych rurek na malutkie kawałeczki. Rozkładasz na płaskiej powierzchni i prasujesz przez papier śniadaniowy czy papier do pieczenia. Pod wpływem ciepła te kawałeczki stapiają się ze sobą i całość możesz potem z łatwością przyciąć do dowolnego kształtu, np. serduszka. Fajny prezent dla babci. Kilka rurek ułożonych obok siebie i zaprasowanych przez folię aluminiową połączy też je w jedność – i bransoletka jak znalazł. Dzieci uwielbiają tworzyć biżuterię i zarówno ta z makaronu jak i z plastikowych słomek była u nas strzałem w dziesiątkę.
Prace domowe – kiedy Lenka była mniejsza, potrafiła przez dłuższą chwilę zająć się zabawą z odkurzaczem. Rozsypywałam na podłodze w kuchni coś drobnego, np. ryż. Ustawiałam obroty na najmniejsze i pozwalałam jej wciągać do woli. Chwilę zajmowało jej też zamiatanie miotłą i segregowanie skarpetek, aby skompletować pary. Syn znajomej wprawiał się też w dokręcaniu śrubek w domu, szczególnie tych w zawiasach. Wprawdzie potem żadna szafka się nie domykała, ale zabawę miał na pół dnia (tylko malucha ze śrubokrętem trzeba jednak mieć na oku). Hitem są jednak klamerki – córka uwielbiała robić z siebie jeża, czyli przyczepiać do siebie wszystkie znalezione w domu spinacze do bielizny. Potem kłuła każdego napotkanego po drodze.
Gry planszowe – uwielbiamy gry, bo nie oszukujmy się: one naprawdę pozwalają rodzicowi na relaks! Siedzisz albo leżysz, a czas mija nie wiadomo kiedy. I jeśli mowa o czasie, to ostatnio sporo radochy dostarczyła nam gra „5 sekund”. Zestaw zawiera karty z ponad 700 pytaniami oraz specjalny czasomierz. Zasada prosta jak barszcz: z odpowiedzią na proste pytanie (np. „Wymień trzy smaki dżemu”) trzeba zmieścić się w tytułowych pięciu sekundach. Nie macie pojęcia, jakie głupoty potrafią przyjść do głowy jeśli nie masz czasu do namysłu…
Puzzle – pamiętam, że w dzieciństwie miałam całe dwie paczki puzzli. Ludzie, dwie paczki to wtedy było bogactwo! Układaliśmy i rozkładaliśmy je bez przerwy, do tego stopnia, aż zaczęły się rozwarstwiać i ścierać. Pędzące konie i Myszka Miki dawno już wylądowały na wysypisku, a teraz do wyboru mamy tak szeroką gamę puzzli, że naprawdę aż ciężko się na coś zdecydować. My testujemy ostatnio Giga Puzzle Trefla dla najmłodszych, które wprawdzie dla Antka są jeszcze zbyt skomplikowane, ale umiłowała je Lenka. Układa je w minutę, a brat z uporem maniaka je rozkłada. I tak w kółko. Są trwałe i chyba niezniszczalne, a do tego dołączone są do nich świetne, drewniane figurki, którymi może bawić się nawet maluch.
To wcale nie koniec moich pomysłów. Po jesieni zawita do nas długa zima, więc ja już pracuję nad kontynuacją tego wpisu. Mam nadzieję, że moje propozycje przypadną wam do gustu. Dajcie znać w komentarzach…
Ciekawe pomysły 🙂
Dziękuję:*
Pomysły bardzo ciekawe ? wykorzystam kilka na pewno przy pracy z moimi Balonikami (dziećmi z którymi prowadzę terapię). Magiczna ciecz newtonowska będzie pierwszym pomysłem jaki wykorzystam.
Ja jeszcze uwielbiam dzieciom dawać po prostu ryż i wszelkie plastikowe kubki, łyżki, nabierki garnki,butelki i obowiązkowo lejek. Dzieci są zachwycone zabawą w „gotowanie”. A przy okazji dobrej zabawy ćwiczą rączki i percepcję wzrokowo-ruchową. ❤️ Pozdrawiam
Super pomysły. Na pewno skorzystamy w kolejny deszczowy dzień
Bawcie się dobrze:)
Świetne te zabawy, takie kreatywne. Rosną po prostu artyści. Super
Dzieki! Tutti Frutti zrobiło furorę na mojej latorośli!
Super pomysły. Moje dzieciaki uwielbiają takie zabawy.
Oby ta zima i jesien trwaly krotko, moje dzieci najbardziej kochaja podworko i nawet zabawek ie potrzebuja. Byel sie wybiegac.
Rewelacyjne zabijacze czasu. Uwielbiam takie posty u Ciebie. Zawsze coś ciekawego napiszesz co wdrazam potem u siebie. Dzieki Kinga!
Dzieci teraz maja tak duzo zabawek na polkach sklepowych tak pieknych kolorowych ze jakbym byla dzieckiem teraz to bym byla przeszczelsliwa. Czasy sie zmienialaja teraz dzieci ciszy tablet i telefon.
my budujemy domki i wieze w zapalek 😀
Moja corka ostatnio pokochala chowanego. Najbardziej lubi kryc sie w naszej naroznej duzej szafie.
Tanczace papierki w rytm muzyki, moj syn musi to zobaczyc. Kocha muzyke, kazuje sobie wlaczac radnio na full jak leci piosenka „despacito” hehe
Malowanie kamieni jest GENIALNE! Polecam wszytskim bo po pierwsze to super pomysl na spedzenia spaceru i szukaniu roznych dziwnych ksztaltow kamieni. A po drugie to w domu juz samo ich wykonczenie. Frajda niesamowta, wiem bo tez malujemy czesto.
NAjlesze zabawy z rodzicami w domu z prostych przedmiotow. U nas ostatnio wszelkie wypieki i ciasteczka oraz masy solne 🙂
Jesienne liscie sa super. My ostatnio cale 2 reklamowki przynieslismy do domu i kleimy z nich figurki. 😀
post rewelacja. sama siedzac z dzieckiem w domu ciezko mi cos wymyslec, zwlaszcza przy chorobie jk juz wszytskie zabawki i zabawy znudzone do potegi. dzieki za propozcyje.
Pamietam niekotre zabawy ze swojego dziecinstwa, np bransoletki i naszyjniki z makaronu, albo zabawa swieczka czy maka, plasteline robilam sobie wlasnie z ciasta na ktore mama miala przeznaczone na placki do obiadu. Byly czasy.
Rośnie Wam mały chemik 😀
W zyciu bym nie wymyslila tak duzej ilosci zabaw kreatywnych dla dziecka, brawo
Skad bluza granatowa Lenki ? Dom cały w pajęczynie, moje dziecko uwielbia taka zabawe. JEszcze czasem zamiast sznurka uzywa tasmy klejacej to jest dopiero hardcore.
Super wpis! Tutti Frutti już zamówiłam!
Masz o tyle łatwiej na zajęcie dzieci bo jak masz psa to już masz wszystko. Pies jest super dla dzieciaków. Nawet nie wiesz kiedy a one same z nim wymyślają przeróżne zabawy 🙂 pozdrawiam.
My z córcią dziś wycinałyśmy dzikie stwory na hallowen. Ma w przedszkolu jutro 😀
No i super ze nie zabawki, moje dzieci juz widze ze bardzo znudzone swoimi zabawkami. Nie ma jak kreatynie w rodzicami 😀
My ostatnio przesypywalismy kasze i ryz do pojemniczkow. Super abawa byla. Potem troche odkurzania
O nieee! Takie zabawy z maka czy moja pomadka odpadaja. Dzieczyno zebys ty widziala co ja zastalam w domu jak wyszlam tylko na 2 h z dziecmi zostal tata. Mialam wiecej sprzaania niz to wyjscie warte.
Moja 5 letnia córeczka kocha zabawy plastyczne. Zapislam ja nawet na kolko plastyczne. Fary, kredki, mazaki wszelkie modeliny, ciastoliny, glina. Ona to uwielbia. Jak sie zajmie to sama potrafi sie bawic tak caly dzien. Tylko pokazuje co chwile nowe dzieło. Dumna mama.
Kiedy w końcu pokarzesz pokoik synka?
Tą modeline / plasteline – gdzie mozna kupic? Czy pachnie jak juz zachnie?
worem do znajdywania cudow znam, u nas sie sprawdza, najlepiej kiedy przychodzi dziadek i kazuje szukac w swoim nesseserze cukierow. Mlody az skacze z radosci bo wie ze jak nie galaretka w czekoladzie, to czekoladowy .
Uczylam corke 10 letnia guikow przyszywac 🙂
Ziemniaki są super, jeszcze suprzejsze byłby gdyby nie ten bałagan ktory potem jest do posprzaania mamie. Dzieci juz to nie bawi. A zwlaszcza moje ktore szybk osie nudza, musze im co pol godziny wymyslac cos innego 🙁
Chrupkami tez sie kiedys bawilismy. Niestety moje dzieci nieprzepadaja za jazda w samochodzie. Nie wzielam keidys zabawek ani bajek do auta w podroz. JEdyne co mialam to wlasnie chrupki i sama wpadlam na pomysł ze bedziemy je urywac potem slinic i przyklejac w rozne figury. Przetrwalismy godzinna droge do mojej mamy. ufff
Bardzo duzo przydatnych i pomyslowych zabaw dla dzieci, super to wymyslilas, dla mnie temat obecnie na tapecie. Juz sie boje co bedziemy robic w te dlugie wieczory, ale wystarczy ze klikne teraz w twoj wpis i te proste zabawy staja sie dla mnie osiaglane. Fajnie ze sa wlasnie takie latwe i dla kazdego .
Fajne pomysły, zwłaszcza te z patyczkami na lody lub makaronem 🙂 dzieki kinia
skad te trampeczki lenki? sa urocze.
I niezniszczalne. https://igorstore.pl
Dzięki Ci za ten wpis. Bardzo mi sie przyda, na ta jesien i zime.
Super. Strasznie się cieszę. Bawcie się dobrze!
Jestem zdania ze jak tylko checi sa to i z wszytskeigo mozna miec niezla zabawe. Z rodzicami zabawa jest najlepsza. Jaka by ona nie byla.
A racja. Zauważyłam, że moje dzieci nawet zabawek nie potrzebują, jak tata i mama się z nimi bawią.
Słyszałam o książeczce „kupa i siku” jest genialne podobno, na mojej drupie dyskusyjnej w internecie osotnio wrzało. Sama sobie kupie, dla dzieci. 🙂
Serio? Przecież to niewinna książeczka. Ekstra jest.
dmuchanie balonów i puszczanie od zawsze – numer jeden moich corek, nawet takiej malej 4 miesiecznej 😉
Ja nam myśl o tym co mój syn robi z balonami dostaję dreszczy. Ściska, gryzie itp
Nasz ukochana zabawa to puzzle, ostanio nasz 4 letni pitrus sie zajawil na wlasnie ta forme zajecia wolnego czasu, kazdy teraz kupuje z rodziny i ma spory zestaw w pokoju, a jaka mama szczesliwa dziecko zajmie sie na 2 h a przy tym kreatywnie.
Dziś wyrzuciłam wszystkie!!! puzzle Lenki. Nawet jedno pudełko nie było kompletne. Puzzli Antosia będę bardziej pilnować. A Lenka na szczęście sama już dba o swoje rzeczy.
Jesien to jeszcze pół biedy, zawsze mzna jeszcze wyjsc na pole poki nie pala w kominach. Jak przyjdzie zima i nawet fajny mrozik bedzie zeby sie hartowac to smog niszczy nam wszytsko i siedzimy w domu cale dnie, to jest okropne, nie dziwne ze potem i choroby i dzieci nieznosne i w ogole to powinni cos z tym robic.
No dobrze, a powiedz mi ty czym potem zmyłaś ta szpimke w lustra, przeciez wiem jakby moje dzieci dopadly szminki a juz w ogole jakbym pozwolila na jej wykorzystanie do lustra, czuje ze musialabym zmieniac je na nowe.
Jej jakie piekne te wasze dziela. U nas jesien narazie jeszcze spedzamy na podworku, jak tylko nie pada korzystamy pelnia , za niedlugo juz zaszyjemy sie w domu SMOG!
Wynalazłam super alternatywę dla sprzątania w domu plus zabawa z dzieckiem. Ja wyjmuje daną rzecz z szafki a moja Olka segreguje. Np. ostanio robilam porzadki w szufladach w kuchni. Balagan byl nieziemski. Olcia ulozyla mi wszytskie rzyprawy kolorami, sama bym lepiej tego nie zorbila, potem pozapinala wszytskie woreczki, posegregowala butelki osobno od woreczkow. W ogole to bylam z niej mega dumna.
ostatnio tez rysowalam dzieciakom zwierzatka i rozne figury a oni naklejali liscie, co jak co ale zabawa z lisciami w jesen jest najlepsza, no i to ze z mamą to juz w ogole. Ciagle mnie nie ma w domu, jakas zabawa w 3 to jest dla nich wielka nagroda. moje kochane skarby
Świetny wpis! 🙂 a może jeszcze jakieś zabawy dla młodszych dzieci, tak około roku, dwóch? 🙂
Chyba nie mam zbyt wiele pomysłów na zabawy dla rocznych dzieci. Ale już dla starszych mam sporo. Pomyślę. Coż przygotuję.
Dla moich dzieci najlepsze zabawy to takie proste, omowe, nie zabawkowe, tylko tak jak napisalas w jednej z propozycji, – np makaron albo ryz, albo te skarpety, super u nas najbardziej daja rade
Świetne pomysły. A skąd ten dywanik, na którym siedzi Antos?
kupiłam w HM Home