Żaden rodzic nie lubi słuchać, co ma robić w związku ze swoim dzieckiem. Większość przyjmuje postawę „nie chcę twoich rad, poradzę sobie sam ”. Nikt nie chce słuchać, jakim jest marnym rodzicem.
A przecież nikt nas tego nie uczył i tak naprawdę z dziećmi jest tak, jak powiedział kiedyś Piotr Skrzynecki: „Może coś z nich wyrośnie… A może nie wyrośnie”. Rodzicielstwo w ogromnej większości nastawione jest na przeżycie. Oby do przodu, jakoś to będzie, kiedyś minie… A czemu nie uczynić z tego dobrej zabawy, świetnej przygody, prawdziwie głębokiego przeżycia – czyli po prostu, dlaczego nie chcemy ułatwiać sobie życia?
I tutaj z pomocą przychodzą poradniki, które w przeważającej większości mówią nam, gdzie popełniliśmy błąd i jak go naprawić prostymi ćwiczeniami. Totalny bezsens – w książce wygląda to wszystko pięknie-ładnie, a gdy tylko prosimy dziecko o chwilę rozmowy, ono wybucha śmiechem i dogaduje nam, że chcemy się bawić w „Supernianię”.
Dlatego książki Jespera Juula są na rynku prawdziwym fenomenem. Pewnie to nazwisko jest wam obce, bo ten duński terapeuta rodzin nie ma na swoim koncie spektakularnych akcji promocyjnych i jest aktorem właściwie tylko kilku książek. Ale za to jakich!
Na pewno nie znajdziecie w nich żadnych porad typu: „powiedz dziecku, jak bardzo boli cię jego zachowanie; jeśli odpowie tak, to… jeśli inaczej, to…”. Jego porady nie ograniczają się do prostych algorytmów; nie ma pytań i nie ma odpowiedzi. To raczej pewnego rodzaju kompasy, które pomogą pokonać tę rodzicielską podróż i dotrzeć bezpiecznie do brzegu.
„Twoje kompetentne dziecko” zdobyło sobie na świecie ogromną popularność, choć nie jest to łatwa lektura. Ale ma tę zaletę, że na każdej stronie, którą otworzymy, znajdziemy coś dla siebie. Bo nie ma w niej problemów, które nas nie dotyczą. Być może jeszcze nie, ale z czasem na pewno się pojawią. Juula cechuje typowo skandynawskie podejście do dzieci – w tych krajach dzieci traktuje się jak pełnoprawnych ludzi. Wielkie głowy pedagogiki dziecięcej – jak nasz polski Janusz Korczak – też postulowali o traktowanie dzieci z większą powagą, a nie jak bezrozumne istoty. Niestety, mimo że minęło tyle lat, w niektórych kręgach nadal stwierdzamy, że „dzieci i ryby głosu nie mają”.
Szacunek to słowo kluczowe dla Juula. Bo od szacunku należy zacząć, jeśli chcesz żeby dziecko chciało z tobą rozmawiać. Stawianie rozumnych granic, sensowne mówienie „nie” oraz traktowanie z powagą komunikatów nadawanych przez dziecko – to wszystko niby proste, a jak często o tym zapominamy. Bo mówimy, że dziecko marudzi, drze się i nudzi – a ono po prostu tak się komunikuje, podświadomie i intuicyjnie, bo nie potrafi jeszcze inaczej. Każąc mu siedzieć cicho sprowadzamy go do podrzędnej roli, a Juul postuluje: „Dziecko jest pełnoprawnym członkiem rodziny, razem ze swoimi potrzebami i emocjami.
To wszystko, o czym piszę, brzmi trochę papierowo. Pewnie dlatego, że ciężko jest mi odnaleźć przykłady z życia wzięte, bo moja 3,5-latka nie przysparza na razie większych problemów. Nie łudzę się jednak, że tak pozostanie na zawsze. Książki Jespera Juula może nie pomogą ci rozwikłać rodzinnych dramatów, ale wskażą, którą drogą iść, jeśli chcemy wychować dziecko, a nie tylko je hodować.
Książkę kupicie w
Również polecam Juula – poza „kompetentnym dzieckiem” również „Twoja kompetentna rodzina”, ” „Nie” z miłości”, „Agresja – nowe tabu”, „Uśmiechnij się – siadamy do stołu”
A poza Juulem też np. „Dziecko z bliska” Agnieszki Stein.
To książki o zupełnie innym modelu wychowania – właśnie na szacunku opartym.
Zaryzykuję – kupię.
Nie przepadam za tego typu lekturą, ale skoro polecasz .. Może warto. W końcu kiedyś też będę mamą. Mam nadzieje.
Matki nie traktujące swoich dzieci jak dorosłych potem się dziwią, że na obiedzie u teściów mała Zuzia sypie przekleństwami jak z rękawa. A no skąd niby ma to znać. Pewnie mama krzyczy na tatę albo na odwrót i używa niecenzuralnych słów, które przeciez łatwo dziecku wpadaja do ucha. A dzieci łapia szybko i z wielka łatwością. Niczym pelikany swoje rybki.
Czasem to dorośli zachowuja się jak bezrozumne istoty. Dzieci sa madrzejsze niz nam sie wydaje!
rozważam kupno tej książki.
nie dlatego że mam problematyczne dziecko, baaa wcale go nie mam:)
jestem molem ksiązkowym i kupuje wszystko co kto poleca 😀
Przeważnie w wiekości książek wszytsko wygląda ładnie i pięknie, gorzej jeśli mamy faktycznie w domu dziecko które wymaga większej aprobaty. Wtedy myślimy sobie po co ja k…..wa przeczytalm ta książkę, szkoda mi było tego czasu. Lepiej skupić się na dziecku. Tez tak kiedys miałaś?
Miś pogrzebany, nie pozostaje mi nic innego jak przeczytać to cudo :D:D:D:D:D
Z którego roku wydana? obecny?
Dziecko to taki sam wielki mały człowiek jak matka czy ojciec. Straszy brat albo siostra. Jego potrzeby niczym nie różnią się od potrzeb dorosłych. Szkoda że niemowlęta nie umieja mówić tylko muszą płakać, wrzeszczeć i wyć. No niestety ale nie potrafia inaczej.
Mam koleżankę, która ma jedno dziecko, dziewczynka ma 10 miesiesięcy i za nic w swiecie nie da sobie powiedziec nic. Zawsze sama wie najlepiej i nie chce słuchać rad innych. Sama tez sie na tym naciełam kiedy powiedziałam jej o odsmoczkowaniu. Wielce doprowadzilam ja do bulwersacji. Pozniej nie chciala sie ze man spotykac. No coz jej problem.
uwielbiam twoje wpisy z nutka recenzjowanej ksiazki 😀
Moje dziecko tez na szczescie nie stwarza zadnych problemow wychowawczych. Nie wiem skad takie problemtyczne dzieci ??
Szacunek i optymizm. Dzieci to mistrze w wychwytuwaniu złych nastrojów u rodziców. Trzeba sie trzymac na bacznosci 🙂
dzieci od samego momentu narodzin to czlowiek. niewazne ze maly i bezbronny ale tak samo widzi i czuje jak dorosly. powinnismy traktowac dzieci tak samo jak sami sie traktujemy, czuje ze to swietna ksiazka. chetnie poczytam.
Na bonito maja szeroki wybór książke. Czesto korzystam z tej ksiegarni internetowej. 🙂
Kompetentne dziecko – to szczęśliwe dziecko! Grunt to okazywac mu milość poprzez codzienne gesty i słowa. Dzieci to widza i doceniają czują obecność i czuja wszystkie emocje rodzica. Żaden inny rodzic tego nie rozumie i nie bedzie tego widzial. To natura a nie wiedza ksiazkowa. Aczkolwiek od czegoś musimy ta wiedze czerpac.
Temat wychowywania dzieci to temat rzeka i dość delikatny. Uwazam ze kazdy sobie wychowuje jak chce a ksiazki nalezy taktowac z przymrozeniem oka. Jak urodzilam dziecko byłam załamana poniewaz nie wiedzilam co sie dzieje, ciagle plakalo. Miałam depresje poniewaz myslalam ze jestm zla matka niewiedzac czego to dziecko chce. Kolezanka polecila mi ksiazke, „jezyk niemowlat”, czytalam ja i z kazda strona luzdzilam sie i bardzo pragnelam tego zebym w koncu cokolwiek z niej wyniosla. I nie wynioslam nic. Zyceie jest zupelnie inne i kazde dziecko jest inne. Nie mozna wrzucic wszystkiego do jednego worka, zawiazac go i trzymac w kacie. Nie powiem ze nie czytam, bo caly czas ie edukuje w kwersii wychowania dzieci, ale moze 5% tego co przeczytam wcielam w zycie, reszta to zupełne nieporozumienie, które w ogole sie nie sprwdza w moim zyciu a przynajmniej w zyciu moich dzieci.
Nie znam autora w ogóle, ale przeczytam ponieważ kocham czytać!
Może na allegro znajdę jakąś tańszą używkę 🙂
Własnie dlatego, że mój kolega na wspólnych wyjeździe z dziećmi pod namioty powiedział kiedyś do mnie w obecności swojego dziecka, że dzieci i ryby głosu nie mają- wszczął ze mną wojnę. Tak się pokłóciliśmy, że do dziś nie rozmawiamy ze sobą. A mineły juz dwa lata od tamtego pamiętnego wakacyjnego wyjazdu. Nie znosze takich rodziców którzy myślą, że rozumy pozjadali a biedne dzieci to takie które nic nie rozumieją i najlepiej je traktowac jak wiatr, albo powietrze…….na sama myśl o tamtym wydarzeniu ciśnienie mi wzrasta.
Przeczytałam kilka Twoich polecanych książek. Mamy podobne gusty jesli chodzi o lektury, tą też mnie zachęciłaś. Ja też mam kilka propozycji dla Ciebie jakbyś chciała moge podać fajne tytuły. Pozdrawiam
DOBRZE NAPISANE – TRZEBA WYCHOWYWAC DZIECI A NIE TYLKO HODOWAĆ !