Od prawie trzech lat walczę z plamami na ubraniach mojej córki. Drżę na widok musu malinowego, ryżu z jabłkami czy barszczu czerwonego. Nie raz i nie dwa na widok nowej plamy machnęłam ręką i poddałam się na starcie. Ubranie zamiast do kosza na brudną bieliznę, trafiało do kosza na śmieci. Próbowałam wielu sposobów. Od nowoczesnych odplamiaczy po – podobno sprawdzone „babcine sposoby”. Efekty były raczej marne. Te pierwsze może i działały, ale wymagały kilkugodzinnego moczenia. Te drugie cóż…może i działały za czasów naszych babć, ale jak dla mnie pogarszały tylko sprawę.
A co powiecie na to? Preparat, który pozbędzie się trudnej plamy w 30 sekund? Brzmi ciekawie prawda? Świetne hasło, które na mnie zadziałało. Bez chwili zastanowienia zgodziłam się przetestować nowy Vanish Gold, który jak twierdzą producenci, radzi sobie z trudnymi plamami w 30 sekund.
Tym razem ja robiłam plamy a Vanish odplamiał:
Do testów użyłam bawełnianego materiału. Na filmie plamę zrobiłam deserkiem owocowym (maliny i jabłka z kleikiem ryżowym), ale dla zaspokojenia własnej ciekawości sprawdziłam też jak Vanish poradzi sobie z plamą po pomidorach i syropie malinowym. Dał radę.
KONKURS
Mam nadzieję, że macie ochotę przetestować Vanish Gold bo przygotowałam dla was konkurs. Dla 10 osób, które wezmą w nim udział mam fartuszki Yellow Polka i Vasnish GOLD.
Pytanie konkursowe: Kiedy jako rodzice daliście największą plamę?
Pamietajcie by podczas dodawania komentarza podać prawidłowy adres mail. Konkurs trwa od 26.02.2015 do 4.03.2015r. Wyniki ogłoszę do 5.03.2015 r. w tym poście.
Możecie też wziąć udział w konkursie u Karoliny. Jeśli nie uda się wygrać u mnie, może uda się wygrać u niej.
Wyniki konkursu:
Wszystkie osoby proszę o przesłanie mi adresów ( z numerem telefonu) na [email protected]
KINGACH. ” Ogólnie rzecz biorąc jestem BEZNADZIEJNĄ matką! Wpadek było wiele, ale jedna przechodzi ludzkie pojęcie. Z zawodu jestem BHP-owcem, prowadzę też zajęcia z pierwszej pomocy w szkole rodzenia w szpitalu. Pewnego dnia zostawiłam swojego sześciolatka na chwilę samego w pokoju…”
ANNA „Naszą największą plamą było to,że się rozstaliśmy jako rodzice. Na szczęście nie dawno do siebie wróciliśmy”
KATARZYNA „Moja plama… gdy pojechaliśmy 20km do centrum handlowego i na parkingu zauważyłam , że Lena nie ma butów :p”
MANUELA „Gdy ostatnio wmawiałam naszemu pediatrze, że Julek jest rok młodszy niż w rzeczywistości. Ten czas tak szybko leci…”
ANITA „ Narzekałam kiedyś przy mężu na Pani sekretarki w urzedzie. Moja 6 letnia Kasia podłapała temat i powedziała Pani w przedszkolu że zostanie w przyszłosci sekretarką bo one nic nie robią tylko kawe pija…”
AGNIESZKA „Kiedy zapytana (przy rekrutacji przedszkolaków) przez sekretarkę w przedszkolu o datę urodzin syna podałam swoją… (oboje urodziliśmy się 16-tego). Spytała jeszcze dwa razy, a ja dalej uparcie powtarzałam swój błąd, zastanawiając się czy jest głucha czy może ma „problem” z identyfikacją cyfr…”
JOLAA ” Wybrałam się do znajomej na damskie pogaduchy. Mąż dał mi wychodne, żebym odpoczęła od tych wszystkich pieluszek, kupek i kaszek. U koleżanki bardzo przyjemnie mijał mi czas. Było to spotkanie w większym damskim gronie. Jedna dziewczyna, organizatorka podróży marzeń po kosztach, zapalona podróżniczka, opowiadała o swoim najnowszym projekcie. Dwa tygodnie w Rumunii…”
KAROLINA „Wstyd się przyznać… Piękny słoneczny dzień zaczął się jak zwykle, wiozę córkę do przedszkola i myślę co będziemy robić po powrocie.. Na zabicie nudy zaczynam sprzątać w ogrodzie, czas szybko leci, słonko tak pięknie grzeje że zrobiłam sobie przerwę z herbatą i usiadłam wygodnie na leżaku… i przysnęłam. Budzi mnie telefon, zła na cały świat i klnąc pod nosem idę go odebrać a tam nieznajomy nr.. Hm waham się przez chwile czy odbierać ale ciekawość zwyciężyła…”
MARTA „Najwieksza plame jako rodzic zaliczylam w grudniu. Wraz z mezem wpadlismy na pomysl, aby moj brat przebral sie za Swietego Mikolaja i przyniosl Naszym dzieciakom (4 i 2 latka) prezenty. Wypozyczylismy swietny stroj Mikolaja i juz od rana przygotowywalismy dzieci na przyjscie Swietego. Niestety z momentem pojawienia sie Mikolaja w domu zaczal sie horror…”
MONIKA „Oj pamiętam ten dzień jak dziś kiedy pomyliłam datę szkolnej uroczystości – powitanie wiosny. I posłałam moją córę w przepięknym i okazałym stroju Pani Wiosny do szkoły, nie w ten dzień, w którym miała się odbyć…ę
Post powstał w ramach współpracy z Vanish.
Odbieraliśmy córkę 7-letnia z kolonii letniej. Tacy byliśmy szczęśliwi że już jest i jest wszystko ok, że zapomnieliśmy ją wsadzić do samochodu, a bagaże owszem. Po kilku minutach zadzwoniła do nas pani wychowawczyni, że dziecko czeka w poczekalni autobusowej> My z mężem jedziemy w najlepsze i komentujemy wyjazd naszej Karolinki – bez niej na tylnym siedzeniu:)
Jako mama już dwójki dzieci największą plamę dałam zaraz w pierwszych chwilach po urodzeniu syna. Byłam w takim szoku, że tak szybko „poszło” i nawet bezboleśnie, że jak pielęgniarki wzięły pierworodnego do sali obok w celu zbadania, zmierzenia, ubrania etc i po chwili spowrotem mi go przyniosły to zaczęłam się zastanawiać i przyglądać mu. Bo stwierdziłam, że to nie moje dziecko, moje przed chwilą było takie czerwone i płakało w niebogłosy a teraz mi oddają takie śpiące i ledwo różowiutkie. Wyzwałam pielęgniarki, że na pewno musiały się pomylić i proszę żeby przyniosły mi moje dziecię! One się tylko uśmiechnęły i pogładziły po głowie, wtedy zrozumiałam, że się wygłupiłam. Ale do dzisiaj się z tego śmieję póki nie zobaczę okropnych plam na ciuszkach moich dzieci, których nijak bez namaczania nie mogę się pozbyć. Dlatego fajnie by było gdybym miała możliwość wypróbowania tego cuda. Pozdrawiam
Mijały kolejne dni. Wszystko toczyło się dokładnie tak samo: pobudka, śniadanko, zabawa, sprzątanie, obiad, spacer, drzemka, zabawa, sprzątanie, kolacja, sprzątanie, kąpiel i sen. Czułam, że popadam w rutynę. Dzień w dzień ten sam schemat. Moje akumulatory wołały o solidną dawkę prądu. Zamiast doładowania przyszło ząbkowanie. Filip przechodził je dość łagodnie. Przynajmniej jak na dziecko, któremu wyrzyna się sześć zębów w tym samym czasie. Nasz melancholijny dzień nie uległ zmianie. Pamiętam jak dziś, że tego dnia drażniło mnie wszystko. Nie umyty kubek po kawie, krzywo ułożone buty męża, głośne trąbienie taksówki… Zmęczona całym dniem cieszyłam się na myśl o zbliżającej się godzinie- godzinie snu mojego dziecka. Filip jednak miał zupełnie inne plany. Bardzo grymasił i co 5 minut zrywał się ze snu. Po kilkudziesięciu próbach odłożenia go do łóżeczka wybuchłam: SPAĆ! Z przerażeniem stwierdziłam, że moje dziecko rozbudziło się na dobre i wpatrywało we mnie wielkimi oczyma. Było mi wstyd! Czułam ,że cała płonę. Mój syn mnie potrzebował, chciał mojej bliskości i obecności, a ja myślałam wyłącznie o sobie. To była największa plama jaką dałam jako rodzic, a zarazem pierwsza. Czy kiedykolwiek jeszcze dam plamę? Nie wykluczam, że nie. Mój syn ma dopiero 9 miesięcy. Jednak staram się z całych sił, aby już nigdy nie doszło do podobnej sytuacji.
Jechaliśmy jakieś pół roku temu na wesele. Ponad 500 km od naszej miejscowości. Po przybyciu tam i przebraniu się na ten wielki bal, okazało się, że sukieneczka i rajstopki mojej córeczki posiadają żółte plamki, które wcześniej nie zauważyłam po praniu. To była na prawdę wielka klapa, no ale jakoś z niej wyszliśmy obronna ręką, gdzie pomoc przyniosła babcia i jej „stare” metody na zabrudzenia.
Gdyby przyjąć konkursowy, różowy fartuszek za symbol „mamusiowego” fartuszka, poplamionego rodzicielskimi błędami, to mój nie byłby już różowy… Ale w odpowiedzi na pytanie o największą plamę, przesyłam tę oto historię – jakże prawdziwą i pouczającą dla innych rodziców.
Stało się to pewnego wieczoru, który nie różnił się niczym szczególnym od poprzedniego wieczoru… i poprzedniego… i jeszcze poprzedniejszego. Moja córeczka właśnie przygotowywała się do tradycyjnego rytuału, jakim jest oglądanie dobranocki. Zasiadła z niecierpliwością przed telewizorem i oczekiwała rozpoczęcia wieczorynki. Postanowiłam wykorzystać ten moment na kąpiel. Udałam się do łazienki, nalałam wody do wanny, zrzuciłam ciuszki i wskoczyłam do ciepłej wody. Było mi tak przyjemnie, że nie zauważyłam, kiedy bajka się skończyła. Dopiero, gdy moja córeczka weszła do łazienki z „pomalowaną” twarzą moimi kosmetykami, uświadomiłam sobie jak długo relaksuję się pod pianą aromatycznego płynu do kąpieli. Alinka (tak nazwaliśmy z mężem moje dziecko) wyglądała tak zabawnie, że bez wahania poleciłam jej przyniesienie telefonu i wykonałam jej serię zdjęć z pozycji wanny. Córeczka była przeszczęśliwa, ponieważ w szkole organizowany był konkurs fotograficzny o tematyce „kim chcę być w przyszłości”. Postanowiła, że zostanie makijażystką. Jak każdy obsesyjnie zakochany w swoim dziecku rodzic, wysłałam zdjęcia tatusiowi, dziadkom, wujkom, ciociom oraz koleżankom z pracy. Wszyscy byli zachwyceni! I nikt nie zauważył tego, co zauważyły dzieci w wieku od 6 do 13 lat! Cztery dni później – po zgłoszeniu kolażu zdjęć do konkursu, dostałam telefon od wychowawczyni Alinki… był to bardzo krępujący telefon… Okazało się, że w galerii prac konkursowych wisi kolaż Alinki ze mną w odbiciu! Nie muszę chyba przypominać, że do wanny zazwyczaj wchodzi się bez ubrania. Tak tak, moje nagie ciało było widoczne w połyskujących meblach łazienkowych, kafelkach, a nawet kawałek pośladka załapał się na focię w lusterku! Długo trwało, zanim koledzy Alinki przestali mówić o mnie „goła baba”, a Alinka od tego wydarzenia przyjęła strategię robienia sobie „sweet foci” i „selfie” …
Dzieci widzą stanowczo więcej niż dorośli…
Córcia miała wtedy jakieś 5 miesięcy,malutka,kruchutka i delikatna. Była ostra zima więc na spacer wyciągnełam taki zwykły różowy kombinezon. Dwie ręce,dwie nogi i zamek -niby nic trudnego a jednak. Włożyłam jedną malutka nóżkę i próbuje wkładac druga.I cisnę i gniotę i próbuję,kurcze ja juz ubrana i cała się pocę…masakra. I wkładam a tu jedna nogawka dobra a druga za mała. I tak próbuję i tak i szlak mnie trafia.No i udało się ,ale nogawka w kolanie się kończy a ściągacz taki ciasny-patrze i oczom nie wierzę. Wcisnęłam nóżkę córci w rękaw.Masakra.Wstyd.Porażka.Głupiutkamama oj głupiutka….
Wstyd się przyznać, ale niestety dałam plamę w stosunku do wychowania seksualnego mojej córki. Wszędzie pełno informacji o antykoncepcji, chorobach przenoszonych drogą płciową, wystarczy sięgnąć, przeczytać, pokazać gdzie szukać, porozmawiać, ale wydawało mi się to jeszcze za wcześnie. Zawsze marzyłam, że moje dziecko swój pierwszy raz przeżyje dopiero po 18 roku życia, a tutaj moja 15 letnia córka oświadczyła mi, że już nie jest dziewicą. Nie zamknę jej na klucz w domu, bo nakazy działają w drugą stronę. Traktuję to jako swego rodzaju plamę, która ujawniła się o 3 lata za wcześnie…
Po tym jak w końcu udało nam się położyć dziecko spać postanowiliśmy skorzystać z wolnej chwili tylko dla nas i pobawić się w małżeńskie igraszki. Lekko przymykając drzwi naszej sypialni wzięliśmy się za przyjemną pracę 🙂 Jak wielkie było nasze zdziwienie kiedy niespodziewanie w drzwiach sypialni stanęło nasze dziecko i zapytało: „Mamo dlaczego tata nie ma majteczek i leży na tobie i cię dusi, a ty się śmiejesz? ” Z perspektywy czasu była to rodzicielska plama, ale teraz wspominamy ją z uśmiechem na twarzy.
Najwieksza plame jako rodzic zaliczylam w grudniu. Wraz z mezem wpadlismy na pomysl, aby moj brat przebral sie za Swietego Mikolaja i przyniosl Naszym dzieciakom (4 i 2 latka) prezenty. Wypozyczylismy swietny stroj Mikolaja i juz od rana przygotowywalismy dzieci na przyjscie Swietego. Niestety z momentem pojawienia sie Mikolaja w domu zaczal sie horror. Zarowno corka jak i syn przerazili sie goscia i rozpoczelo sie „wycie” Chcac uspokoic sytuacje wypalilam do Corki :” Nie boj sie kochanie to tylko wujek Rafal”… Od tego momentu moja 4 – latka przestala wierzyc w Mikolaja, a ja do tej pory czuje sie winna, ze pozbawilam ja magii swiat:/
Moja 2 letni córka uwielbia kąpać się w dużej ilości piany.Jaka byłam zaskoczona gdy wyjęłam małą z kąpieli żeby ją wytrzeć ręcznikiem. Okazało się że córka ma na nóżkach skarpetki.Plama na całego
Swój honor rodzica splamiłam… colą… Uczyliśmy z mężem naszą pociechę jak to niezdrowo jest pić cole. Robiliśmy to nie bez przyczyny, otóż pewne osoby z naszych rodzin uważali ten napój jako właściwy środek gaszący pragnienie nawet dla niemowlaka! Chcąc zapobiec kolejnym rodzinnym kłótniom postanowiliśmy sami zniechęcić swoje niespełna dwuletnie dziecko do tego napoju. Do szklanki wlewałam przestudzoną gorzką kawę i gdy dziecko pytało co piję, odpowiadałam:colę. Pozwalałam spróbować i efekt był pozytywny: grymas niesmaku na ustach dziecka. Niestety, pewnego zapracowanego dnia miałam w swojej szklance colę, gdy dziecko zapytało co piję, nieopatrznie odpowiedziałam, że kawę… Mój maluch spróbował. Jemu zasmakowało, mnie zamurowało. I czekała kolejna żmudna akcja edukacyjna, ale póki co, już z happyendem.
Dałam plamę … w wakacje jadąc z synem i mężem do parku dinozaurów, przy samym wejściu przy kasach
była budka z lodami włoskimi, a mój syn wtedy 4 letni tak prosił o tego loda, że kazałam mężowi iść mu kupić.
Gdy mąż i syn do mnie podchodzili już z lodem, a ja tego nie wiedziałam odwróciłam się sprawdzić czy idą …
a syn już doszedł do mnie i lód wylądował na mojej torebce i koszulce syna :/
płacz był masakryczny, koszulka cała w dużym włoskim lodzie, torebka cała klejąca.
Skończyło się tak, że w Dinolandii sprzedawali koszulki z dinozaurami i musieliśmy taką kupić aby
dokończyć wycieczkę ale 2 loda syn zjadł jeszcze w tej uplamionej „ku przestrodze „
Kiedy dałam największą plamę? Można stwierdzić że dałam plamę samej sobie, pozwalając aby osoba na której mi zależało pomiatała mną na prawo i lewo. Dlaczego na to pozwalałam? Pewnie dlatego, że za bardzo bałam się zwrócić uwagę mu że mnie to rani, zresztą on zawsze mi powtarzał że ma wyj.. na ludzi… Minęło już dużo czasu od tych zdarzeń ale nadal boli…
Może nie dałam plamy jako prawdziwy rodzic,bo jako 21-latka nie posiadam jeszcze swoich dzieci. Raz byłam jednak rodzicem zastępczym dla córeczki mojej siostry. Miałam zostać z małą Nadią na kilka godzin i położyć ją spać,podczas kiedy siostra wybrała się z mężem do kina i na kolację. Niby nic trudnego zająć się 7-latką. Przyszła godzina ich wyjścia,a ja z wielkim zapałem zaczęłam szykować siostrzenicy kolację. Niestety,źle zapamiętałam rady siostry i zamiast budyniu waniliowego przyrządziłam jej wiśniowy,na co zareagowała niebywałym płaczem. Na pocieszenie postanowiłam więc włączyć jej bajkę. Niestety,jak na złość telewizor nie chciał się włączyć,a po wciśnięciu setki przycisków coś w nim huknęło. Nadia niepocieszona zjadła przygotowany przeze mnie budyń,jednak kiedy stwierdziłam że pora spać zaczęła uciekać mi po domu i rzucać we mnie poduszkami. Pomyślałam,że chwilę się z nią pobawię a wtedy sama pójdzie spać. Po zbiciu wazonu i niebywałej zadyszce usiadłyśmy na kanapie i momentalnie zmożył nas sen. Kiedy się obudziłam zobaczyłam nad sobą zatroskaną minę siostry i Nadię,która cały czas powtarzała-„z ciocią to można się bawić,niczego nie zabrania!”
Kiedy „dałam” największą plamę jako rodzic?
Kiedy z dwójką maluchów (natenczas 3 i 5 lat) poszłam na zakupy-mąż wyjechał, a jeść trzeba. Licho podkusiło, że zamiast do pobliskiego spożywczego wybrałam się do galerii-mając nadzieję i po cichu licząc, ze uda mi się zrobić nie tylko zakupy spożywcze…
Święta naiwności!
Godzinka w sklepach i miałam dość. W ramach „złapania oddechu”, obładowana zakupami, uległam namowom moich maluchów i zatrzymałam się przed sklepem z zabawkami – łaskawie (niczym królowa-matka) pozwalając synom „pooglądać”. Kiedy w końcu, postanowiłam, że najwyższa pora wracać złapałam chłopców za ręce i udałam się w kierunku wyjścia. Jak wiadomo nie tak łatwo wyprowadzić wilka z lasu – tak jeden, jak i drugi stawiali przewidywany opór.
Jednak opór jednego z nich był zdecydowanie większy… postanowiłam nie reagować na mój dziecięcy „hamulec” i delikatnie acz stanowczo posuwałam się w kierunku wyjścia.
Wtem poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię: „Co pani robi? To mój syn!”
Zamurowało mnie. Jeszcze nim spojrzałam w dół, poczułam jak oblewa mnie zimny pot.
Istotnie. Chłopiec nie był mój!!
Przeprosiłam i próbując coś tłumaczyć, pędem ruszyłam do zabawkowego, niemal ciągnąc za sobą oszołomionego pięciolatka.
Serce omal nie wyskoczyło mi z piersi, gdy wbiegłam do sklepu gdzie wpatrzony z zachwytem przed regałem z dinozaurami stał ten MÓJ! Nawet nie zauważył mojej nieobecności – na szczęście.
Omal nie popłakałam się ze szczęścia.
Czy muszę komuś mówić jak wielką odczuwałam wtedy ulgę?
Niewyobrażalną.
To wyobraźcie sobie jak olbrzymie były wtedy moje wyrzuty sumienia?
Ps. I nie usprawiedliwia mnie ani pośpiech, ani to, że chłopiec którego „postanowiłam zabrać do domu” miał identyczną kurtkę jak mój syn, ani nawet to, że mama tego chłopca zorientowała się, że go nie ma dopiero po chwili. Nic.
To była moja osobista plama. Wywabiłam ją z życia. Ale nie z pamięci.
Dzisiaj kiedy się kąpałam do łazienki przyszedł mój 3letni synek i wymalował się moimi kosmetykami. Wyglądał tak słodko, że zrobiłam mu parę fot i rozesłałam do wszystkich znajomych i rodziny. Dopiero chwilę po wysłaniu zauważyłam, że na każdej focie odbijam się cała naga w lustrze. 😀
Mama dała plamę!
Niedawno jak karmiłam mojego syna owocami ze słoiczka-deserkiem z suszonych śliwek, zadzwoniła do mnie koleżanka z pracy.
Pobiegłam odebrać, bo fajnie z kimś pogadać, gdy siedzi się cały czas z dzieckiem.
Telefon miałam w drugim pokoju podłączony do ładowania.
Gadu, gadu z koleżanką i tak minęło 10 minut.
Zapomniałam zupełnie, że czeka na mnie wygłodniały synuś.
Gdy weszłam po tych 10 minutach do pokoju, to nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać.
Mój ukochany Karol wysmarował się cały tymi śliwkami, idealnie komponował się z jasnym dywanem, ale najgorsze były fantazyjne malowidła na beżowej ścianie.
Pokój do malowania, dywan do obcięcia (bo nie dało się tych długich włosów doprać i trzeba było je przyciąć), ubrania do prania, a Karol do kąpania.
Tata do dzisiaj mi suszy głowę, gdy słyszy dzwoniący telefon.
Mama dała plamę, tata suszy głowę a Karol był najszczęśliwszy na świecie, że mógł się wysmarować. 😉
Nigdy, bo nie jestem rodzicem. Mimo tego z plamami do czynienia miałam nie raz. A najgorszą plamę dałam w prezencie mojej przyjaciółce. W pięknym, pustym obrazie z gipsu, z białą ramką, który należało wykonać własnoręcznie, odbiłam dłoń przyjaźni, a w nią wylałam plamę soku malinowego. Plama była kleista i przyciągała wiele muszek malinówek. Ramkę też pomalowałam kolorem malinowym, były również maliny. Jednak plama nie spełniła moich oczekiwań i okazała się największą gafą, jaka mogła się tylko przydarzyć.
Były to urodziny mojego męża. Sobota rano leżymy w łóżku, a w łóżeczku obok nasz synek. Maluszek już się obudził ale my nie mieliśmy siły wstać i chcieliśmy jeszcze poleżeć. Dałam mu więc do łóżeczka zabawki i książeczki – cisza jak makiem zasiał. Przymknęliśmy jeszcze oko na 15 minut. Trzeba było jednak wstawać, poczułam niezbyt miły zapach. Zaglądam do łóżeczka a tam nasz synek wyciągnął zawartość pampersa i rozsmarował gdzie się dało. Kupkę miał nawet we włosach, a łóżeczko dezynfekowałam przez cały dzień. Daliśmy plamę bo nie zajęliśmy się od razu dzidziusiem tylko woleliśmy jeszcze pospać.
największą plamą było, kiedy moja córcia podsłuchała rozmowę telefoniczną, gdy rozmawiałam z moją mamą, padły słowa ” kiedyś będzie musiała dowiedzieć się, że Gwiazdor nie istnieje” , na te słowa wpadła Zuzia z płaczem do pokoju i krzyczała, że ją oszukałam, że pewnie nie wpuszczałam prawdziwego Gwiazdora do domu, że pewnie Gwiazdor nie miał dla niej czasu. Była to plama na tyle wielka, że udało mi się na szczęście z jej rozmowy z płaczem, uchwycić to że faktycznie dalej wierzy tylko , że stwierdziła , że przychodził do niej przebrany gwiazdor a ten św. Mikołaj jest gdzieś tam daleko i nie ma czasu dla wszystkich dzieci. Na szczęście udało mi się również w nadchodzące wtedy święta zaprosić do domu bardzo grubego i z prawdziwą brodą Gwiazdora.
Zakladajac corce buciki lewy na prawy, a prawy na lewy,ciagnac ja przez pol miasta krzyczac na nia na dodatek zeby nie wymyslala….
Największą plamę dałam kiedy przebierałam swojego malucha i powiedziałam „ale masz małego”, faceci już nawet jako dzieci rozumieją o co chodzi i w tych sprawach trzeba być ostrożnym.. Zrobił dziwną minę i powiedział Eeeeee ma-ma!
Największą plamę dałam chyba wtedy kiedy moja nastoletnia córka przyprowadziła do domu po raz pierwszy swojego nowego chłopaka, nie informując mnie o tym wcześniej. Kiedy weszłam do przedpokoju by powitać córkę zobaczyłam, że koło niej stoi nie za wysoka, drobna osoba o średniej długości włosach i delikatnej urodzie. Nie zastanawiając się za długo palnęłam „o, nie mówiłaś mi, że przyjdziesz z koleżanką”…Nigdy nie zapomnę miny córki i tego chłopaka. Z gafy jaką popełniłam, zdałam sobie sprawę, kiedy ci nic nie mówiąc wymienili między sobą tylko znaczące spojrzenia. Na szczęście ten młody mężczyzna nie dał po sobie poznać, że go uraziłam i z uśmiechem powiedział „miło mi panią poznać, jestem Maciek”. Córka nie była jednak wobec mnie taka wyrozumiała i jeszcze długo dawała mi odczuć, jak wielką dała plamę tego pamiętnego dnia..
Plamę to dała córka zaraz po mnie. Po jednej z kąpieli zagadana z babcią na temat córki zresztą, mała ubrana, najedzona, po dobranocce kładę ją spać. Budzę się w nocy bo mała płacze- biorę na ręce a ona mokra….wystraszona budzę męża, że mała chyba chora, uspokoił mnie- nic z tych rzeczy-zapomniałam jej założyć pampersa 🙂 14 miesięcznej córce.
Mam dwie, niespełna czteroletnie córeczki. Z oceną ich charakteru nie trzeba, jak to mówią mądre książki czekać do co najmniej 10 roku życia- już dziś wiem że podrzuciła mi je trąba powietrzna i jej przyjaciel chaos. Codziennie powtarzam sobie mądre maksymy typu: „Dom jest do mieszkania a nie do sprzątania”, ” Dzieci to skarb matki” itd.. Jednak jako perfekcjonistce jest mi trudno pogodzić się z ciągłym bałaganem i plamami więc walczę – choć jest to walka z wiatrakami 😉 Nie tak dawno temu, wieczór, kolacja, na moim ulubionym kanale bardzo ciekawy program i wtedy właśnie moje dwie latorośle wspólnie i w porozumieniu stwierdziły że telewizor je z nami bo potrzebuje maseczki z jogurtu. Nie zastanawiając się długo postraszyłam barbecie że jeśli będą dotykały telewizora to je wciągnie i zabierze do Afryki (Afryka była takim pobożnym życzeniem bo daleko;) Odpuściły, zajęły się smarowaniem szafy i pewnie zdarzenie poszłoby w niepamięć gdyby nie lekcja w przedszkolu językowym, nauczycielka, przekazała mojemu mężowi że dziewczynki próbowały wepchnąć do telewizora koleżankę (jej płacz nie robił na nich żadnego wrażenia) bo jak mówiły „była niegrzeczna i powinna za to lecieć do Afryki” Niestety, tu dałam drugą plamę bo wybuchłam śmiechem, na szczęście mogłam to wytłumaczyć tym że śmieję się z czerwonego jak burak taty 😉
Kilka miesięcy temu jak byliśmy z mężem odebrać dziecko z przedszkola mój mąż zmieniając buty usiadł na duży pojemnik z drewnianymi klockami (nie przeznaczony do siedzenia). Pojemnik nie wytrzymał i pękł, a mój mąż wpadł do środka i nie mógł się z niego wydostać. Sytuację tą widzieli wszyscy rówieśnicy mojego dziecka i dzieciaki tak się wystraszyły od tego huku, że się rozpłakały co odważniejsze śmiały się z sytuacji. Teraz mój mąż jak przychodzi po syna witany jest z uśmiechem na ustach, a wśród rówieśników syna ma ksywkę „Ciężki tata”.
Zakładając dziecku do żłobka buty na odwrót, jakie było moje zdziwienie, kiedy na miejscu okazało się, że prawy wylądował na lewej nodze, a lewy na prawej. Szczyt roztargnienia i pośpiech, ehh. Ale wstyd na całą okolicę 🙂
U mnie były dwie główne PLAMY związane z jedzeniem.
1. W środę po południu trafiłam do szpitala ze skurczami (tydzień po przewidywanym terminie porodu). Niestety – urodziłam dopiero następnego dnia w godzinach popołudniowych. Lekarze zabronili mi jeść, przez co byłam wręcz rozwścieczona z głodu i wykończenia. Mąż przywiózł mi porządny obiad, a dodatkowo winogrona, truskawki i ulubione cukierki czekoladowe. Az wstyd przyznać, ale z łakomstwa niemal wszystko pochłonęłam. Wieczorem dziecko dostało biegunki i bólów brzucha, gdy położna zapytała, co jadłam – załamała ręce. A ja, jako świeżo upieczono mama, nie pomyślałam, że mogą być skutki uboczne mojego odżywiania.
2. Córeczka miała 10 miesięcy i straszną alergię (bóle brzucha, atopowa wysypka). Byliśmy już u trzech alergologów, ale żaden z lekarzy nie był w stanie powiedzieć na co uczulone jest dziecko (testy w tym wieku często wychodzą nieprawidłowe). Po wieku dietach i kombinacjach (odstawiania poszczególnych pokarmów) u córci wyszła nietolerancja na… brokuł, który wpychałam do niemal każdej zupki.
Kiedy nie poznałam swojego nowo narodzenego dziecka jak odwiedzialm go w inkubatorni. Myslalam ze mnie pielegniarka wkreca i pokazuje nie moje dziecko, po cesarce wygladało inaczej
Fajny post, kupie golda jak pojawi sie na sklepowych regałach. robi wrazenie
Idąc na szczepienie i nie zabarać ze sobą ani smoczka, ani pieluszki ,a ni zadnej zabawki pocieszaczki , to tylko do mnie podobne
zakładając tył do przodu bluzę do przedszkola mojemu synkowi
Kiedy byłam jeszcze w ciązy (nie znałam sie na ciuszkach dla dzieci) kupilam najmniejsze body w sklepie, kiedy przyszlam do domu pokazalam je mamie i z blyskiem w oczach mowie jej że rany jaka ona bedzie malutka, a no to mama odpowedziala ze rozmiar 68 to nie jest najmnijeszy i ze jak bedzie miec 3 miesiace to bedzie idealne
Największa plama hmm to jak córka przyłapała nas z mężem w łózku.
Na pytanie co mama robi pod kołdrą
– odpowiedziłam, że szukam skarpetki 😉
Najwiekszą plamę dałam kiedy syn przyprowadził do domu dziewczynę do domu, a zadowolona zwróciłam się do niej ” Piotek tyle mi o tobie miłych rzeczy opowiadał, to super że macie taką samą pasję i razem trenujecie, do tego powiem Ci na ucho że bardzo się podobasz mojemu synowi i miło mi Cie w koncu poznac Aniu ” na to syn mamo to jest Ola. Ehh dałam plamę po całości….
Największa plama hm…. na samym początku, w dzień odbioru mojego niemowlęcia ze szpitala.Wbiegłem szczęśliwy do sali, stanąłem przy plastikowym mini łóżeczku, gdzie leżał bobas i zacząłem słodko przemawiać.Mała dziewczynka cała w różu skrzywiła się tylko i podniosła oczka ku górze. Stała tam kobieta i z rozbawieniem nam się przyglądała, po czym z uśmiechem na ustach powiedziała : Pana córeczkę i żonę przenieśli już do innej sali., bo widzę, że Pan ich szuka. Serce podeszło mi do gardła i czym prędzej wybiegłem na korytarz. Odnalazłem moją żonę i słodką córeczkę całą w różu, ale do tej pory im się nie przyznałem do mojej plamy. A minęło juz sporo czasu 🙂
Największą plamę dałam, gdy nie chciałam uwierzyć mojemu dziecku. Ma talent do fantazjowania, dużo rzeczy ubarwia, czasem tworzy swoje historię. Myślałam, że tak było tym razem, a on jednak mówił prawdę. O czym dowiedziałam się po fakcie i to od swojego brata.
Moja najgorsza plama jaka była to wypranie mojej córce mundurek szkolny dzień przed ślubowaniem . Przypadkowo wrzuciłam go z innymi ubraniami . Niestety jak się okazało że mundurki powinny być prane ręcznie a ja zapomniałam że mundurek wrzuciłam do kosza z brudnymi ubraniami i mundurek niestety się skurczył i zrobił strasznie jasny . Na szczęście miałam mundurek po starszej córce i wszystko skończyło się dobrze .
Najwieksza plame dala wtedy gdy musialam wyjechac w delegacje i zostawic synka w puerwszym w zyciu jego DNIU DZIECKA najwiekasza plama i przykrosc. Naszczescie zrezygnowalam z pacy i teraz na pewno ten dzien spedzimy razem, tak samo jak i inne wazn daty dla Nas 😉
Przez cały pobyt u siostry w Irlandii pogoda była w kratkę, więc gdy tylko wyszło słońce, bez chwili zawahania postanowiłem zabrać syna na wielki plac zabaw. Jego radość była ogromna gdy zobaczył szereg zjeżdżalni. Tak cieszyłem się jego szczęściem, że nie przyszło mi do głowy sprawdzić stan. Zadowolony podsadziłem Filipka żeby zjechał i nagle usłyszałem płacz. Okazało się, że zjeżdżalnia miała kilka wgłębień, w których zebrała się woda z deszczu. Był cały przemoknięty. Niestety musieliśmy zrezygnować z zabawy która nietrwała nawet minuty 🙂
Posłuchałam Pani przedszkolanki i puściłam syna do przedszkola na salę w samych rajstopkach- bez spodni. Dzieci go wyśmiewały i bardzo płakał. Żałuję, że nie miałam rozumu i nie przemyślałam sprawy.
Największą plamę jako rodzic dałam w czasie ciąży!!!…
W 24 tygodniu ciąży z powodu syndromu”wicia gniazdka” postanowiłam na kolanach umyć podłogę w łazience.. na drugi dzień wylądowałam w szpitalu ze skurczami porodowymi…
Dałam plamę tak WIELKĄ, że do dnia porodu (38tc) musiałam zostać w szpitalu, bez możliwości wstania z łóżka.. Nadmienię, że byłam w sali 5-osobowej.. przez co nie mogłam się wyspać.
Nie wyspałam się w trakcie ciąży i jako młoda mama nie wysypiam się do teraz
Także przez moja „PLAMĘ”, mam za swoje 😉
Dzieci moje i sąsiadki układali klocki my w tym czasie piliśmy kawkę od czasu do czasu pomagaliśmy maluchom uporać się w układaniu ich.W pewnej chwili moje dziecko mówi mama jest cierpliwa a ja zrozumiałam że mam wypić 4 piwa jaki wstyd płonęłam ze wstydu co też moje dziecko mówi co za pomysły.Niestety zagadana nie zrozumiałam słów mojego dziecka myślałam że spłonę.To była największa plama w moim życiu.Jak się później okazało śmieliśmy się z tej sytuacji wszyscy dziś wiem że jeżeli są dzieci trzeba skupiać się na nich bo później wychodzi jak wychodzi.Dobrze że sąsiadka zrozumiała jak trzeba.
Największą plamę dałam przy pierwszym dziecku. Karolina była wyczekaną córeczką, pierwszą wnuczką. Cała rodzina oszalała i spełniała wszystkie jej zachcianki. Potem okazało się, że wcale nie było to z pożytkiem dla niej. Miałam też za duże oczekiwania wobec córki. To był mój największy błąd. Często rodzicom wydaje się, że ich dziecko musi być genialne. Organizowałam Karolinie tysiące dodatkowych zajęć, naukę języka, basen od trzeciego miesiąca życia, balet od czwartego roku życia. Teraz wiem, że wolała wtedy pobawić się z rówieśnikami. To było dla niej przeciążające. Do pewnego czasu dziecku potrzebna jest tylko zabawa. Tego błędu już nie popełniłam w stosunku do kolejnych maluchów. Obserwuję, że młodsze z radością uczą się nowych rzeczy, a najstarsza córka odbiera to jako obowiązek. Ma dużą potrzebę zabawy, być może dlatego, że we wczesnym dzieciństwie miała jej za mało.
Kiedyś zapytałam się córkę, co oznacza 'XD’ bo ktoś do mnie napisał w wiadomości właśnie to. Wytłumaczyła mi, że to taka emotikonka dużego śmiechu, czy coś takiego. A że chciałam być cool mamą, to cały czas później mówiłam 'iks de’. Córka była cała czerwona po tym, gdy powiedziałam tak do jej przyjaciółki! Więcej nie będę udawać wyluzowanej matki.
Moją największą plamą było, gdy moje dziecko szło do szkoły, a ja zapomniałam uprać zaprać mundurka i niestety poszło z plamą po czekoladzie..
Moja córcia występowała na Dzień Babci i Dziadka w przedszkolu. Wszyscy zniecierpliwieni czekaliśmy na jej występ. Byłam pewna że dobrze jej pójdzie ponieważ bardzo ładnie recytowała w domu wierszyk. Kiedy przyszła jej kolej owszem pięknie powiedziała lecz po wyrecytowaniu zaczęła nucić piosenkę : 'Ruda tańczy jak szalona, krzyczy piszczy to jest ona…itd.’ Spaliłam się ze wstydu. Ale później przypomniało min się że gdy uczyłyśmy się wierszyka mąż obok w pokoju słuchał właśnie tej piosenki. Ale cóż taki urok małych dzieci. 🙂
A ja myślę, że nikt nie jest idealny, nie kończymy szkoły aby umieć wychowywać dzieci. A droga wychowania jest bardzo długa i ja ciągle popełniałam i popełniam jakieś plamy. Kiedyś zapomniałam zabawek do piasku idąc z dziećmi na plac zabaw, w pośpiechu wysłałam córeczkę do przedszkola bez majteczek, pomyliłam dni kiedy dzieci w szkole miały zdjęcia, czasami zaskoczona pytaniami dzieci nie potrafiłam wydusić z siebie słowa, byłam nadopiekuńcza w obecności kolegów 12 letniego syna itd… Pewnie przede mną jeszcze nie jedna wpadka, no ale cóż uczymy się całe życie, a takie drobne wpadki to nie koniec świata.
Moja największa matczyna plama polegała na wyręczeniu mojego dziecka w pracach plastycznych. Jest to plama zmultiplikowana, bo sytuacja niestety się powtórzyła. Pierwszy raz pomyślałam że uda mi się wyręcznyć moje 10 letnie córkę, która przygotowywała się do olimpiady językowej – i zapomniała odrobić pracy z plastyki chodziło o komiks – niestety moje dziecko rysuje lepiej ode mnie i mimo starań dostałam jedynie trójkę. Następną palmę dałam kilka lat później, kiedy (byłam już po kursie rysunku) postanowiłam pomóc mojemu zwjętemu dziecku i narysować plakat – chodziło o Lady Makbet, niestety pomysliłam sztuki i narysowałam plakat do Hamleta, pogrążyłam się tym, że platat zapakoałam do tuby. Cóż po latach mamy powód do śmiechu, ale teraz już wiem, że lepiej dziecku nie pomagać, bo może być to powodem do plam.
Moja największa matczyna plama miała miejsce na dniu zapoznawczym w przedszkolu córki. Byłyśmy lekko spóźnione, gdy wchodziłyśmy do sali wszyscy rodzice z pociechami byli już na miejscu. Głupio mi było siąść bez słowa, a jeszcze gorzej przyznać się, że powodem spóźnienia było moje zaspanie. Wymyśliłam więc na miejscu, że uciekł nam autobus i zaczęłyśmy uczestniczyć we wspólnych zajęciach. Jednym z późniejszych zadań dzieci było opowiedzenie o zawodzie swojego taty. Gdy nadeszła kolej mojej rozgadanej Zuzi myślałam, że spalę się ze wstydu. Opowiedziała, że jej tatuś jest policjantem i od razu przypomniała się jej anegdota z dzisiejszego poranka. Przedstawiła historię naszego przybycia czyli, że mamusię zatrzymała policja bo malowała się gdy stałyśmy na światłach. Na domiar wszystkiego powtórzyła również na głos mój komentarz, który mi się wymknął po odejściu policjanta, że „lepiej jest przyjść spóźnioną niż brzydką”. Wszyscy rodzice się uśmieli, ja pozostawiłam to bez komentarza, nie wiedząc co odpowiedzieć. Czułam nadal ich wzroki, gdy po zajęciach wsiadałyśmy z córą do auta- które miało być rzekomo spóźnionym autobusem. Dziś na szczęście pozostało mi już tylko śmiać się z tej sytuacji. Mam nauczkę by czasem trzymać język za zębami przy czterolatce.
Największa plamę miałam na ręczniku mojego króliczka, kiedy zjadł trochę buraczka.. plama gwarantowana 😛 (jako króliczy rodzic :D)
Zepsuł się zamek w drzwiach łazienki i jeśli paliło się światło oznaczało że ktoś w niej jest , do chwili gdy nie zauważyłam palącego się światła. Wparowałam do łazienki w chwili gdy zięć stał zupełnie nagi nastąpiła konsternacja z obu stron i to byłą największą plamą jako rodzica
Może to nie największa plama, ale moja 15-letnia córka uwielbia jeść Gerberki. Zakupiłam kilka słoiczków w Rossmanie, pani w kasie się mnie pyta, czy chcę założyć kartę dla bobasa, odpowiedziałam, że tak. „A ile dziecko ma lat?”
– Piętnaście…
Mina kobiety była bezcenna 🙂
Największą plamę dałam, kiedy zagaałam się z dawno niewidziana koleżanką i zapomniałam, że przyszlam z dzieckiem na zakulpy. Moje dziecko płakało, aż zainteresowali się nim ludzie. W wielkim supermarkecie usłyszałam przez megafon, że mała Zuzia szuka swojej mamy. Natychmiast skończyłam rozmowę z koleżanką i jak wścikła, poszłam o punktu, z którego mnie wzywalli. Byłam zawstydzona i odtąd, swojego dziecka pilnuję jak oka w głowie.
Takie świeże plamy to gorąca woda usunie:)
ciekawe czy ten vanish gold poradzi sobie z zaschnietym dzieciecym deserkiem 😉 muszę wypróbować.
Wstyd się przyznać… Piękny słoneczny dzień zaczął się jak zwykle, wiozę córkę do przedszkola i myślę co będziemy robić po powrocie.. Na zabicie nudy zaczynam sprzątać w ogrodzie, czas szybko leci, słonko tak pięknie grzeje że zrobiłam sobie przerwę z herbatą i usiadłam wygodnie na leżaku… i przysnęłam. Budzi mnie telefon, zła na cały świat i klnąc pod nosem idę go odebrać a tam nieznajomy nr.. Hm waham się przez chwile czy odbierać ale ciekawość zwyciężyła. … „Dzień Dobry! Tu Agnieszka P*** z przedszkola. Czy już jest Pani w drodze po córeczkę? Przedszkole jest otwarte do 16,30 a jest już 16,50! :O! Jąkam się jak małe dziecko i wymyślam na poczekaniu tysiąc wymówek i pędzę na złamanie karku do samochodu odebrać moją 5-latkę! Panie przedszkolanka już czekała z córką przed drzwiami… Chyba nie muszę mówić z jakim burakiem na twarzy szłam w ich stronę..?
ojj nikt nie jest idalny:)
Jestem mamą 10 letniego diabełka wszędzie go pełno jego ulubioną zabawą jest gra w piłkę …… Pewnego jesiennego dnia po powrocie z pracy w łazience znalazłam jasne spodnie dresowe uszargane w lepkim błocie i zabrudzone w trawą ……
Wybrałam się do znajomej na damskie pogaduchy. Mąż dał mi wychodne, żebym odpoczęła od tych wszystkich pieluszek, kupek i kaszek. U koleżanki bardzo przyjemnie mijał mi czas. Było to spotkanie w większym damskim gronie. Jedna dziewczyna, organizatorka podróży marzeń po kosztach, zapalona podróżniczka, opowiadała o swoim najnowszym projekcie. Dwa tygodnie w Rumunii. Z dala od cywilizacji, na łonie nieskażonej natury, poznając lokalne smaczki. Cała opowieść była przesycona prawdziwą pasją. Zapomniałam się. Zapisałam na listę uczestników siebie i męża. Przecież on zawsze uwielbiał takie spontaniczne wyjazdy. Nawet wpłaciłam 100 zł na poczet przyszłych kosztów. Taaak, a potem przekraczając próg domu serce zabiło mi mocniej. Przypomniałam sobie. Że mam dziecko. W wieku 5 miesięcy! Ale wstyd. Plama.
PS. Na wycieczkę do Rumunii oczywiście nie pojechałam. Wyrodną matką nie jestem. Kocham moje maleństwo nad życie. Tylko raz mi się tak jakoś o Nim zapomniało…
Jestem nianią dwu i pół letniej Marceli. Uwielbiamy bawić się razem w dom, Marcela jest mamą, ja – tatą (tak mnie mianowała). Wczoraj będąc w lokalnym sklepiku, kupując soczek i banana, ekspedientka z sympatią zwróciła się do Marceliny „jejku jaka z Ciebie ładna dziewczynka, zupełnie jak mamusia!” – wskazała na mnie ręką. Marcelina bez wahania i z lekkim oburzeniem, odpowiedziała „to nie jest mama! To jest tatuś!!”.
Nie będę cytowała tutaj słów jakie rzuciła ekspedientka w moim kierunku, wyzywając od lesbijek, jak to my możemy zaburzać wartości, przecież dom to kobieta i mężczyzna, co wyrośnie z tego dziecka.
Byłam tak zszokowana, że jedyne co z siebie wykrztusiłam to ” nie jestem tatą, nie jestem nawet jej mamą. Jestem jej nianią.”
Finał był taki, że sympatyczna Pani oskarżyła mnie jeszcze o to, że się ukrywamy z moją partnerką i nawet nie mam odwagi wyznać mojej odmienności, a także taki: że nie sprzedała nam ani soczku, ani banana.
Kiedy zapytana (przy rekrutacji przedszkolaków) przez sekretarkę w przedszkolu o datę urodzin syna podałam swoją… (oboje urodziliśmy się 16-tego). Spytała jeszcze dwa razy, a ja dalej uparcie powtarzałam swój błąd, zastanawiając się czy jest głucha czy może ma „problem” z identyfikacją cyfr.
Sekretarka westchnęła i z niewzruszoną miną odparła, że bardzo jej przykro ale grupa trzydziestolatów jest już zamknięta i dodała z uśmiechem że jak na jej oko nieźle się trzymam.
Wtedy zrozumiałam.
Parę dni przed urodzinami mojej córki ( wtedy miała 5 lat) wybrałyśmy się do sklepu z zabawkami. Chciałam wiedzieć co najbardziej się jej spodoba. Na półce obok siebie leżał zdalnie sterowany duży samochód a obok niego skaczące pajączki na sznureczku ( każdy chyba je pamięta :)). Córka pokazuje, że chciałaby dostać takie coś. Następnego dnia poleciałam do sklepu i kupiłam jej tego pajączka. Chwaliła się tacie, że widziała super prezent. Oczywiście chodziło o samochód, a ja myślałam, że to pająk.. Kiedy dostała prezent jej mina była bezcenna, łzy w oczach i z gulą w gardlę wykrztusiła słowo- dziękuje mamusiu, ale wolałam samochód… Do dzisiejszego dnia przed otrzymaniem prezentu mówi: ” mam nadzieje że to nie skacząca żaba czy coś innego, bo pająka w swojej kolekcji już miałam”. Ubaw nie z tej ziemi, a z mojej strony wielka plama…
Za każdym razem kiedy jesteśmy u teściowej i widzę jej dywan, przypominam sobie moment w którym ja jako mama dałam plamę (dosłownie). Podczas niedzielnych odwiedzin chciałam pokazać jaka moja córa jest samodzielna i jak doskonale poradzi sobie z jagodowym deserkiem. Teściowa oczywiście nie wierzyła, mówiąc że Kalinka jest zbyt mała aby samodzielnie jeść i w dodatku swobodnie poruszać się po domu, a ja pragnąc udowodnić jej, że się myli, puściłam małą na podłogę aby sama rozprawiła się z deserkiem… Nie minęło wiele czasu a moje dziecko potknęło się o brzeg jasnego dywanu i cała zawartość miseczki wylądowała właśnie na nim… karcąca mina teściowej mówiła wszystko, a ja poczułam się jak małe dziecko, które coś spsociło;p a dywan?? hmmm… do dziś nosi znamiona mojej wpadki… Cóż, niedługo jej imieniny, może sprezentuje jej nowy Vanish?? ;D
To było kiedy mój syn miał swoje 3 urodziny wszystko fajnie goście balony tylko że jak przyszedł czas tortu i Fabianek dmuchał świeczkę okazało się że zamiast 3 kupiłam mu cyferkę 4 no i tak postarzyłam syna o rok . Goście się śmiali a ja stałam i myślałam jak ja to zrobiłam 🙂
Największą plamę jako matka dałam, gdy moja córka miała 10 lat. Wydawała mi się wtedy taka dorosła, poważna, że doszłam do wniosku, że na bal karnawałowy w szkole nie potrzebuje już ,,dziecinnego” przebrania i mimo jej próśb wysłałam ją na ten bal w sukience, której zresztą nie lubiła (po czasie przyznaję, że nie był to najszczęśliwszy zakup dla małej dziewczynki, była zbyt poważna, w ciemnozielonym kolorze). Gdy po nią przyszłam spodziewałam się, że nie będzie chciała z tego balu wyjść, jak to zwykle bywało przy takich imprezach – zamiast tego zobaczyłam moją Natalkę zapłakaną, siedzącą w kącie, gdzie na środku sali bawiły się świetnie jej koleżanki, przebrane za królewny, czarodziejki i inne. Zrobiło mi się strasznie głupio, że jej nie wysłuchałam – co mi w końcu szkodziło wypożyczyć dla niej kostium? Wiem, że inne dziewczynki się z niej śmiały, że przebrała się za Kopciuszka, ale tego przed balem 🙁 dzieci bywają okrutne, ale to była wówczas moja wina, nie małych, niemądrych dziewczynek.
Jako rodzic największą plamę popełniłam,kiedy mój synek brał udział w ważnym meczu na który bardzo długo się przygotowywał.Obiecałam mu,że się na nim pojawię i będę mu kibicować.Niestety się nie pojawiłam ponieważ musiałam załatwić pewną sprawę.Mój synek był z tego powodu bardzo smutny a na dodatek meczu nie udało się wygrać.Do tej pory myślę że to moja wina.
Moja największa gafa była nawet nie tak dawno. Kiedy wybrałam się z moją córcią w odwiedziny do babci i cioci. I okazało się ze nie zapakowałam do torby butelki z piciem. Dodatkowy sok w torbie był ale butelka nie. Próbowałam jej dac pić przez słomkę ale pić przez to nie chciała więc została nam łóżeczka 🙂
Jako rodzic największą plamę popełniłam, kiedy chcąc być modną mamą zamówiłam córce zestaw do spania w przedszkolu minky kołderkę i poduszeczkę. Ona jedyna miała taki cudowny zestaw na, który ja oszczędzałam przez całe wakacje 😛 niestety wszystkie dzieci w przedszkolu miały hello kitty, księżniczki i inne bajkowe kolorowe pościele a moja pociecha się wyróżniała, i niestety presja kolegów i koleżanek zwyciężyła i musiałam wymienić pościel na taką jak mają wszyscy 😀
Jak poszłam pierwszy raz z córka na zajęcia z tanca i zapomnialam dla niej zabrac pantofelki, wszystkie dziewczynki mialy tylko nie ona, bardzo jej bylo wstyd, a mi jej szkoda:( ach nie moge sobie tego wybaczyc tanczyla bidulka w skarpetach na dodatek w jeden byla mala dziurka i bardzo ja to krepowalo 🙁
Jak zbyt długo zastanawiałam się nad pytaniem zadanym przez moja córkę : ile jest 8X7? A sama dzien wczesniej tłukłam z nia tabliczke mnożenia :/
Jak nie długo zastanawiałam się nad pytaniem zadanym przez moja córkę : ile jest 8X7? A sama dzien wczesniej tłukłam z nia tabliczke mnożenia
No tak niby coś oczywistego ale ja myslałam ze sie pod ziemie zapadne jak na spacerze w deszczowy dzien moja córka wpadla w ogromna kałuże i kalosze juz nie wystarczyły, nyla brudna cala , nawet twarz miala w wodnym błotku. A po spacerze mialam isc do kolezanki, coz spotkanie zostalo przełozone na inny termin, a hania jak hania wesolo jej bylo, przez osiedle szłam z glowa sposzczona do ziemi zeby nikt nie widzial jaka to matka ktora tak pilnuje swoje dziecko ze tak wyglada
Jestem mamą 31 miesięcznego Adasia i żoną kucharza 🙂 Każda z nas może sobie wyobrazić jak mogą wygladać ubranka dziecka po samodzielnym jedzeniu czy piciu 😉 ale nie wiem czy wszyscy wyobrażają sobie jak może wygladać biała podkoszulka kucharza 😀 KOSZMAR !!! Vanish do koloru jak i do bialego jest z nami od zawsze. Plamy na koszulkach synka schodziły po vanishu po pierwszym praniu aż do dnia kiedy Adaś wylał na siebie sok z czerwonego winogrona domowej roboty 🙁 Przy okazji poplamił mamusi ulubioną jedwabną koszulę 🙁 Prałam już kilka razy bez rezultatu 🙁 Może Vanish Gold POMOŻE ? 🙂
Jestem mama 23 m Lenki i Maksia 7 m . kiedy urodzil sie synek moje zycie podwojnie zawirowalo .maks od poczatku byl niesfornym bobasem ,ciagle plakal caly czas na rekach, noce nieprzespane ,kolki itd., byl totalnym przeciwienstwem Lenki, ktora byla aniolkiem. Codziennie mialam nadzieje ze nadejda lepsze dni ale … Zwyczajnie nie nadchodzily i nic sie nie zmienialo.mialam juz go dosc i marzylam zeby go nie bylo i aby ktos go zabral od mnie ,wykanczal mnie i fizycznie i psychicznire. Macierzynstwo bylo moim koszmarem w domu z dwojka dzieci. cale szczescie byla Lenka, to na nia splywala cala moja milosc ale niestety odkad pojawil sie Maks coreczka mamusi stala sie coreczka tatusia od co!!:(
Ktoregos dnia zrozumialam ze to sie juz nie zmieni ,ze nie ma takich samych dzieci. Jedno jest spokojne a drugie glosne, jedno spi calo noc a drugie potrzebuje mniej snu. Zrozumialam ze kazde dziecko jest inne ,ma inny charakter i temperament. Kocham moje dzieci takimi jakie sa ,zaluje tylko moich slow ktore kierowalam do jakze bezbronnego i bezradnego czlowieczka ktory nie umie powiedziec co mu dolega i boli .
Miloscia jest…
Przemierzanie pokoju w srodku nocy, by slowem i kolysank ciebie placzacego utulic wtedy kiedy cale moje ja pragnie odpoczac
oto moja rodzicielska plama ,ale ciesz sie teraz bo wszystko wynagradza mi swoim usmiechem
My dalismy plamę jako rodzice, ale dała plamę również babcia która ją wtedy pilnowała.
Lena bawiła się pojemniczkiem taką mała tubą. Lubiła do niej wkłądać różne małę elementy. Wie, i wiedziała że małych rzeczy nie wolno brac do buzi. Jednak w czasie opieki babcie, siedziały obie przy stoliku w pokoju córki. Babcia czytała bajkę, a Lena się bawiła tym pojeniczkiem, włozyła do niego grosik, Przechyliła pojemniczek, jak by chciała się z niego napić, w taki sposób że grosik wpadł jej prosto do żołądka :/. Nawet nie zakasłała, nie zakrztusiła się. Babcia się martwiła, my również. Nie było żadnych objawów. Lena zapytana przez babcie gdzie masz grosik od razu wskazała brzuszek.
Lena na kolację dostała większą ilość pomidorków koktajlowych które działaja u niej jako przyśpieszacz trawienny. Następnego dnia, grosik znazł się w nocniku. Na szczęście obeszło się tylko na strachu. Teraz się z tego śmiejemy, ale wtedy nie było nam do śmiechu. Zastanawiamy się jednak do tej pory jak mozna przełkąć grosik tak bezproblemowo.
Lena zapytana przez babcie gdzie masz grosik od razu wskazała brzuszek 😀
Widzę, że Vanishowa kampania ma rysy zmasowanego ataku, dosłownie dwa dni temu testy robiła Malwina z Bakusiowo 😉
Co do konkursu – fartuszek jest booski, ale ja w ciągu 7 tygodni nie zdążyłam dać plamy (to by dopiero było :P) – aspekty fizjologiczne opieki nad niemowlakiem i karmienia pomijam, bo o tych plamach nikt nie chciałby czytać 😀
O taaak, tego nigdy nie zapomnę. Byłam z córką na spacerze i wtedy podjechał do nas samochodem mój mąż skądś wracający. Wyciągnęłam więc małą z wózka i odwróciłam się w stronę samochodu niezaciagajac hamulca w wózku – a on się stoczył z chodnika i stromego brzegu do rzeki, na szczęście plyciutkiej, a ja nawet nie zdążyłam zareagować. Wróciłam do domu z córką samochodem a mąż biegiem z ubłoconym wózkiem….
Największa plama? To chyba wtedy, kiedy założyłam, że dobre rady/słowa/przekazy to tyle samo lub nawet więcej niż dobry przykład :/ I mówiłam: jedzcie szpinak samej wcinając makaron z serem; spacery są super podczas gdy sama pracuję przy komputerze czy nie krzyczymy, poczym wdawałąm się w bitwę na podniesione głowy z tatą…
Tak, to zdecydowania moja największa plama – czy do sprania? Will see 😉
Nie pamiętam żadnej takiej sytuacji, hmmm chyba za krotko jestem matka
Uwilbiam VANISH pod każda postacią, ostatnio mam zajawkę i dodoaje do kazdego prania ten rozowo – zielony 99,9% mniej bakteri – polecam !
Najważniejsze to umiec swoja plamę „wyczyscic” kupie golda kiedy tylko pojawi sie w sklepie 😀
Yyyy tak!!! bez wahania odpowiem że – dziś tak samo jak i prawie codziennie była plama na każdej warstwie: ubranko + leżaczek + kocyk po kupce pięciomiesięcznej Lili 🙂 plamosmród ;P
p.s kocham moją córkę! 🙂
Kinga! – fajny filmik !
Nie zauważyłam że puściałam do przedszkola Ritę z pomalowanymi paznokciami u rak i u nog, a bylo lato i kazdy palec na inny kolor takie plamy – na paznokciach 🙂
Kiedy podziękowałam lekarzowi pediatrze za to że dzieki temu że przepisał synowi żelazo on zaczął mniej płakać.
Lekarz odparł : „Nie znam przypadków żeby żelazo miało wpływ na humory dziecka” i uśmiechnął się pod nosem
Ale jestem tuman!
Nie zauwazylam kiedy synek skubany sciagnal skarpety i poszedl do przedszkola bez :/ ciekawe jaka mina byla jego pani,
Zapakowałam córce kanapkę do szkoły w papier śniadaniowy, przyszła rozpłakana bo wszystkie dzieci miały w kolorowch pojemniczkach z hello kity – nie wiem czy to podchodzi pod plame rodzica, ale coz obwiniam sie bo przeciez moglam to wiedziec ;P
wytrzasnac ta wiedze z yyyy kosmosu na przyklad
Narzekałam kiedyś przy mężu na Pani sekretarki w urzedzie. Moja 6 letnia Kasia podłapała temat i powedziała Pani w przedszkolu że zostanie w przyszłosci sekretarką bo one nic nie robią tylko kawe pija :]
ale wstyddddd
przykleiłam tasma uszy Pawelka bo mu odstawały i myslalam ze to pomoze, bylam mloda i glupia, zaszlam w ciaze maja 16 lat. Aż wstyd sie przyznac raczej to nie plama ale kompromitacja. no coz sie bylo mlodym a nie rodzicem
Jak Pani w szkole zapytała moje dziecko, czym zajmuję się tata, a Maja odpowiedziala że jest solarzem i układa płytki. Mama jej tak powedziała, potem dowiedzialam się na wywiadówce, Pani sikała ze smiechu
no wlasnie z ta plama to bylo tak ze puscilam do przedszkola corke z plama na bodziakach :/
Jestem matką moich dzieci nie zrobilam nigdy plamy, przynajmniej mi sie tak wydaje hmmm nie nie napewno nie.
MOJ SYN NIE UMIAL ZAWIAZAC SOBIE BUTOW W WIEKU 6 LAT, A PANI JAK PO NIEGO PRZYSZLAM DO PRZEDSZKOLA PYTA SIE MI CZY TO MOJE PIERWSZE DZIECKO ? JA ODPOWIEDZIALM ZE TAK , NA CO ONA ZE – TO WIDAC :/
Zapomniałam że dziecko czasem jeszcze potrafi zrobic siku i nie załozylam mu pieluchy – zapomnialam, i pech ! zlało sie na placu zabaw oddalonego o kilometr ! phfhfhfh
Kiedy jechaliśmy w autobusie przez całe miasto, a ja, wpatrzona w majową zieleń za szybą, zamyslona, rozmarzona , a moje dziecko ze spikiem po pepek kiedy sie zorientowalam byl juz przedostati przystanek, a idac pozniej juz nie myslalam o niebieskich migdalach tylko tlumaczylam sie i probowalm wmowic ze moze inni w autobusie mysleli ze nie jestem jego matka
Ciężkie to zadanie dałaś, jako matki nigdy plamy nie dajemy, przecież matka jest zawsze idelana matka
Hmm.. Z racji wieku naszej Córci, póki co wykazuję się raczej niewielkimi wtopami niż spektakularnymi plamami (ale wszystko przed nami :P). Myślę jednak, że Zofka nie raz oglądając w przyszłości zdjęcia ze swojego chrztu, wypomni mi to, jak ja mogłam dopuścić do sytuacji, w której na 95% zdjęć z kościoła ma ona na sobie… tylko jeden biały włochaty kozaczek, a druga stópka świeci rajstopami 😛 Cóż, przy wyciąganiu panienki z wózka, kopciuszek nasz zgubił bucik o czym zorientowałam się dopiero stojąc przed ołtarzem.. Mam nadzieję, że mi to kiedyś wybaczy 😛
P.S. Ladygugu, jutro robimy na deserek kisiel z mrożonych malin Twojego przepisu 😀 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Mam nadzieję, że deserek smakował:)
Gdy ostatnio wmawiałam naszemu pediatrze, że Julek jest rok młodszy niż w rzeczywistości. Ten czas tak szybko leci 😀
ps. Mina lekarza, patrzącego to na mnie, to na mojego wyrośniętego trzylatka – bezcenna 😀
Moja plama… gdy pojechaliśmy 20km do centrum handlowego i na parkingu zauważyłam , że Lena nie ma butów :p
ha ha. Przypomniało mi się jak kiedyś w pośpiechu stroiłam sie na randkę. W kinie zauważyłam, że jestem w pantoflach. Na szczęście było lato a ja byłam w Chicago… a tam ludzie mają w nosie co inni mają na sobie.
Plamy z malin, truskawek, borówek i z ich soków wystarczy od razu polać wrzątkiem z czajnika (oczywiście wcześniej zdjąć z dziecka;). Plamy schodzą bez problemu i bez detergentów:)
A ja nigdy nie dałam żadnej plamy, czekam wiec ….. 🙂
kiedy zostawilam moje 9 miesieczne dziecko u znajomych ktorzy nie maja dzieci, a moja Paulinka zrobila taka kupe gigant ze trzebabylo ja przebrac a oni bez piluchy i bez ubranek ;/ zapomnialam zostawic tych rzeczy