Nie znam nikogo, kto przyznałby się, że nie lubi Świąt Bożego Narodzenia. Wprawdzie znam wielu, którzy próbują udawać, ale jak przyjdzie co do czego, to i serniczka nie odmówią i prezencikiem nie wzgardzą. Ja czekam na święta, bo z dzieciństwa został mi ten nawyk, choć prawdą jest, że z roku na rok coraz bardziej zatraca się ich znaczenie i coraz mocniej muszę się starać, aby poczuć, co tak naprawdę znaczą te święta. Nie dlatego, że już piąty rok z rzędu nie ma śniegu i choinki ustawione na rynku zamiast tonąć w białym puchu, taplają się w błocie. Winą jest ten piekielny, przedświąteczny okres, który zaczyna się u nas tuż po Zaduszkach, a jego początek wyznacza pierwsza w sezonie świąteczna reklama…

swieta na florydzie

Święta kiedyś i dziś

Majaczy mi się z dziecięcych czasów, że przed świętami były: roraty, kalendarz adwentowy z pieczołowicie odmierzanymi 24 czekoladkami na 24 dni oczekiwania (który i tak pożerało się od razu w całości). Wyprawa do na strych po ozdoby choinkowe przypominała poszukiwanie skarbów i wcale nie było szkoda czasu na wycieranie baniek z kurzu czy uzupełnianie brakujących nitek. Bibuła i słoma walała się po całym domu, choć łańcuchy z nich zrobione ciężko nawet było nazwać ładnymi. Brzuch bolał od wylizywania makutry bo niby mama mówiła, żeby nie jeść , bo to ciasto, ale co ona mogła wiedzieć o tym anielskim smaku…

W domu wcale nie pachniało świeczkami z nutą jabłka i cynamonu, tylko octem (od sprzątania) i pastą do podłóg. Jeśli chciało się pozbyć tego zapachu, to cynamon przepalało się w piekarniku. Jeśli w mieście pojawiła się choinka ze światełkami, szło się do niej jak z pielgrzymką. Przed ruchomą szopką stało się godzinę, a drobne do aniołka, który kiwał głową, żebrało od rodziców już od września.

A teraz? Z roku na rok miasta coraz bardziej nachalnie ścigają się w rankingu na najpiękniejsze ozdoby uliczne. Każda firma produkująca świąteczne zapachy udoskonala wersję „jabłko z cynamonem” zmieniając im opakowania. Światełek choinkowych nikt już nie naprawia, bo kto by szukał pół dnia jednej zepsutej żaróweczki, skoro może kupić nowe za pół darmo. Kolędy usłyszeć możesz dopiero w Kościele, bo najpopularniejszą, polską pastorałką jest od pewnego czasu „Last Christmas” z Georgem Michaelem w roli świątecznego kochanka.

W tym roku, mimo tego, że jestem obecnie w raju, czekam na święta tak, jak w dzieciństwie. Bo nie chcę, aby każda reklama wmawiała mi, że jestem wyrodną matką, bo nie kupię dziecku różowego, chińskiego wyrobu lalko- podobnego. Nie chcę, aby para z telewizji przekonywała mnie, że pod choinkę musimy koniecznie dostać biżuterię (w tym nie tylko mama, ale dziecko i pies również). Bo nie chcę co dwa dni wyciągać ze skrzynki stosu ulotek z propozycją świątecznych kredytów, bo jeśli nie zrobię Wigilii tak, jak należy, to zrujnuję sobie reputację perfekcyjnej pani domu.

Z roku na rok rośnie w nas paranoja związana z tym, że mamy w głowie coraz więcej wyobrażeń dotyczących idealnych świąt. Media wmawiają nam, jak powinny przebiegać, ale prawda jest taka, że gdyby wykonać wszystkie czynności związane z realizacją perfekcyjnego planu, człowiek już w wigilię padłby jak niepodlewana przez trzy dni choinka. Sprzątanie, gotowanie, pieczenie, przy czym te dwie ostatnie czynności oczywiście w asyście dwójki pachnących, rumianych, błyszczących czystością pociech. A rzeczywistość? Podczas gdy zagonić do sprzątania nigdy nikogo nie można, to dzieci w kuchni jedyne, co lubią, to właśnie wysypywać, babrać i wylizywać łyżki. I tak naprawdę mało która pani domu lubi, gdy się jej towarzystwo pelęta pod nogami. Ale kto się do tego przyzna…

Presja jest ogromna, bo zewsząd dobiegają nas nakazy i przymusy, powinności i instrukcje, co należy i co musimy zrobić w święta. Buntownicy są piętnowani, a o tych, którzy zdecydowali się spędzić święta bez szumu, pośpiechu i błysku, robi się reportaże w telewizji. Skutkiem tego coraz mniej ludzi lubi święta, a samotni popadają w depresję. Badania mówią, że rodzinnymi świętami stresuje się aż 30% ludzi, a najbardziej męczy konieczność udawania radości…

A my postanowiliśmy nieco uciec. Czekamy na święta, ale bez szaleństwa w oczach, wypoczęci, nie zmęczeni, nie zniechęceni do świąt, zanim zdążyły się jeszcze na dobre rozpocząć. Kochamy święta, ale jeszcze bardziej kochamy święty spokój…

swieta w usa
mis coca coli
swieta dawniej a teraz
palma swiatelka
swieta bez sniegu
jak wygladaja swieta w stanach
ogromna choinka
DSC_6011
DSC_6133
DSC_6139
DSC_6196
DSC_6199
DSC_6216
DSC_6249
DSC_6313