Od prawie trzech lat walczę z plamami na ubraniach mojej córki. Drżę na widok musu malinowego, ryżu z jabłkami czy barszczu czerwonego. Nie raz i nie dwa na widok nowej plamy machnęłam ręką i poddałam się na starcie. Ubranie zamiast do kosza na brudną bieliznę, trafiało do kosza na śmieci. Próbowałam wielu sposobów. Od nowoczesnych odplamiaczy po – podobno sprawdzone „babcine sposoby”. Efekty były raczej marne. Te pierwsze może i działały, ale wymagały kilkugodzinnego moczenia. Te drugie cóż…może i działały za czasów naszych babć, ale jak dla mnie pogarszały tylko sprawę.
A co powiecie na to? Preparat, który pozbędzie się trudnej plamy w 30 sekund? Brzmi ciekawie prawda? Świetne hasło, które na mnie zadziałało. Bez chwili zastanowienia zgodziłam się przetestować nowy Vanish Gold, który jak twierdzą producenci, radzi sobie z trudnymi plamami w 30 sekund.
Tym razem ja robiłam plamy a Vanish odplamiał:
Do testów użyłam bawełnianego materiału. Na filmie plamę zrobiłam deserkiem owocowym (maliny i jabłka z kleikiem ryżowym), ale dla zaspokojenia własnej ciekawości sprawdziłam też jak Vanish poradzi sobie z plamą po pomidorach i syropie malinowym. Dał radę.
KONKURS
Mam nadzieję, że macie ochotę przetestować Vanish Gold bo przygotowałam dla was konkurs. Dla 10 osób, które wezmą w nim udział mam fartuszki Yellow Polka i Vasnish GOLD.
Pytanie konkursowe: Kiedy jako rodzice daliście największą plamę?
Pamietajcie by podczas dodawania komentarza podać prawidłowy adres mail. Konkurs trwa od 26.02.2015 do 4.03.2015r. Wyniki ogłoszę do 5.03.2015 r. w tym poście.
Możecie też wziąć udział w konkursie u Karoliny. Jeśli nie uda się wygrać u mnie, może uda się wygrać u niej.
Wyniki konkursu:
Wszystkie osoby proszę o przesłanie mi adresów ( z numerem telefonu) na [email protected]
KINGACH. ” Ogólnie rzecz biorąc jestem BEZNADZIEJNĄ matką! Wpadek było wiele, ale jedna przechodzi ludzkie pojęcie. Z zawodu jestem BHP-owcem, prowadzę też zajęcia z pierwszej pomocy w szkole rodzenia w szpitalu. Pewnego dnia zostawiłam swojego sześciolatka na chwilę samego w pokoju…”
ANNA „Naszą największą plamą było to,że się rozstaliśmy jako rodzice. Na szczęście nie dawno do siebie wróciliśmy”
KATARZYNA „Moja plama… gdy pojechaliśmy 20km do centrum handlowego i na parkingu zauważyłam , że Lena nie ma butów :p”
MANUELA „Gdy ostatnio wmawiałam naszemu pediatrze, że Julek jest rok młodszy niż w rzeczywistości. Ten czas tak szybko leci…”
ANITA „ Narzekałam kiedyś przy mężu na Pani sekretarki w urzedzie. Moja 6 letnia Kasia podłapała temat i powedziała Pani w przedszkolu że zostanie w przyszłosci sekretarką bo one nic nie robią tylko kawe pija…”
AGNIESZKA „Kiedy zapytana (przy rekrutacji przedszkolaków) przez sekretarkę w przedszkolu o datę urodzin syna podałam swoją… (oboje urodziliśmy się 16-tego). Spytała jeszcze dwa razy, a ja dalej uparcie powtarzałam swój błąd, zastanawiając się czy jest głucha czy może ma „problem” z identyfikacją cyfr…”
JOLAA ” Wybrałam się do znajomej na damskie pogaduchy. Mąż dał mi wychodne, żebym odpoczęła od tych wszystkich pieluszek, kupek i kaszek. U koleżanki bardzo przyjemnie mijał mi czas. Było to spotkanie w większym damskim gronie. Jedna dziewczyna, organizatorka podróży marzeń po kosztach, zapalona podróżniczka, opowiadała o swoim najnowszym projekcie. Dwa tygodnie w Rumunii…”
KAROLINA „Wstyd się przyznać… Piękny słoneczny dzień zaczął się jak zwykle, wiozę córkę do przedszkola i myślę co będziemy robić po powrocie.. Na zabicie nudy zaczynam sprzątać w ogrodzie, czas szybko leci, słonko tak pięknie grzeje że zrobiłam sobie przerwę z herbatą i usiadłam wygodnie na leżaku… i przysnęłam. Budzi mnie telefon, zła na cały świat i klnąc pod nosem idę go odebrać a tam nieznajomy nr.. Hm waham się przez chwile czy odbierać ale ciekawość zwyciężyła…”
MARTA „Najwieksza plame jako rodzic zaliczylam w grudniu. Wraz z mezem wpadlismy na pomysl, aby moj brat przebral sie za Swietego Mikolaja i przyniosl Naszym dzieciakom (4 i 2 latka) prezenty. Wypozyczylismy swietny stroj Mikolaja i juz od rana przygotowywalismy dzieci na przyjscie Swietego. Niestety z momentem pojawienia sie Mikolaja w domu zaczal sie horror…”
MONIKA „Oj pamiętam ten dzień jak dziś kiedy pomyliłam datę szkolnej uroczystości – powitanie wiosny. I posłałam moją córę w przepięknym i okazałym stroju Pani Wiosny do szkoły, nie w ten dzień, w którym miała się odbyć…ę
Post powstał w ramach współpracy z Vanish.
Moja największa plama? Hmm… to był poranek, dzień jak co dzień. W łazience, na pralce leżało zebrane pranie. Niestety podczas wykonywania makijażu na spodnie mojej córki wylał się podkład. Nie miałam zbyt czasu na spieranie plamy, więc złapałam to co miałam pod ręką, a mianowicie odplamiacz do…dywanów. Jak można się domyślić nic to nie dało, a tylko pogorszyło sprawę. Udało mi się kupić jeszcze jedne takie spodnie i historia znowu się powtórzyła…jak pech to pech:)
Największą plamę jako rodzic dałam gdy zapisałam moją córeczkę na zawdy narciarskie do starszej grupy wiekowej i w dniu zawodów moje dziecko spytało mnie „dlaczego inne dzieci są takie duże”?
Chyba codziennie daję jakąś plamę raz większą, raz mniejszą, mam za mało czasu, jestem zmęczony i zestresowany nie mam tyle czasu i cierpliwości ile wymagają moje dzieci, ale nikt nie jest ideałem i czasem każdy może dać lamę wszak jesteśmy tylko ludźmi, nie należy się tym zbyt przejmować tylko starać się być coraz lepszym rodzicem aby wychować dobrych ludzi;)
Ogólnie rzecz biorąc jestem BEZNADZIEJNĄ matką! Wpadek było wiele, ale jedna przechodzi ludzkie pojęcie. Z zawodu jestem BHP-owcem, prowadzę też zajęcia z pierwszej pomocy w szkole rodzenia w szpitalu. Pewnego dnia zostawiłam swojego sześciolatka na chwilę samego w pokoju. Dosłownie chwilę. Wracam i z daleka widzę, że on leży na dywanie i jakiś nieruchawy, a że leży twarzą do mnie, widzę że usta ma sine! Normalnie krew uderzyła mi do głowy i jak nie wrzuciłam piątego biegu, jak przez głowę od razu przebiegły mi liczby: ile uciśnięć, ile wdechów itd. Dobiegam i już wiem, co się stało: nie będzie potrzebne usta-usta, tylko ręka-tyłek. Mały dorwał się do długopisu żelowego i chyba mu posmakował, bo nie wiem jak to zrobił, ale całe usta usmarował tym tuszem. Nieruchawy był, bo jeszcze delektował się, a w ręku trzymał wciąż ten długopis. Z daleka wyglądało, jakby usta mu zsiniały… Dodam, że metoda ręka-tyłek należała się mnie: BHP-owiec, który zostawia długopis w zasięgu ręki dziecka… Mogła się źle skończyć, na szczęście skończyło się tylko na nauczce.Plama plama, co za pech…
Dałam plamę i to w podwójnym sensie. Moja córeczka, zdyscyplinowana, dojrzała jak na swój wiek, mądra i rozsądna, jedynaczka, a więc rozpieszczana przez tatusia i dziadków. Od każdego dostaje mnóstwo słodyczy, których postanowiła nie jeść przez pewien okres, a ja – mamusia, ogromny łakomczuch, czekoladoholiczka, oszust i kłamca podbierałam jej wszystko co z czekoladą. Córcia zauważyła braki w swoim pudełku i zaczęła wypytywać kto to się odważył jej podkradać słodycze. Każdy się wypierał, a zwłaszcza ja… Pewnego wieczora córcia przyszła na łaskotki z mamą, aż nagle zauważyła plamę z czekolady na mojej bluzce i wtedy wszystko się wydało. Naprawdę wstyd!
Ostatnia moja plama, kiedy mój starszy syn wykrzyczał, że nie interesuję się nim i jego sprawy są dla mnie nie ważne i nie cieszą mnie jego sukcesy. Zamurowało mnie, kiedy to usłyszałam, ponieważ nie pomyślałam, że moje dziecko może się tak czuć, przecież tak bardzo go kocham. Fakt ostatni czas to nie był łatwy okres w Naszym życiu. W czerwcu przyszedł na świat Igor drugi synek, Nikodem bardzo przeżył ten moment dodatkowo od września zaczynał naukę w klasie pierwszej jako sześciolatek. Zgodnie z obietnicą starałam się poświęcać mu również dużo czasu, mieć swoje tajemnice i wspólne zabawy i celebrować czas spędzany tylko z nim, nie wymagałam od niego „pomocy” w opiece nad braciszkiem. Przez cały ten okres nie dał odczuć, że nie radzi sobie z sytuacją, że jest to dla niego za trudne. Nie usprawiedliwiam się, mimo starań na pewno były takie momenty, że musiałam poświęcić więcej czasu młodszemu dziecku, jest to naturalne w opiece nad niemowlakiem, może nie słuchałam zbyt uważnie, czasami nie pochwaliłam. Nie wiem. Cieszyłam się, że Nikodem tak wydoroślał, zmądrzał, że stał się bardziej samodzielny. Dla mnie był to powód do dumy. Do tej pory zadaję sobie pytanie jak mogłam nie zauważyć, że coś się dzieję nie tak. Nauczka na całe życie, żeby nie traktować dzieci zbyt dorośle.
Największą plamę jako rodzic dałam pewnego dnia gdy moja córka nakryła mnie jak potajemnie zjadam batonika w kotłowni. Wstyd, zażenowanie – to chyba za mało powiedziane aby opisać co czułam w tej chwili. Wiem, że rozczarowałam moje dziecko a przecież zjadłam tylko, albo aż! batonika. To doświadczenie nauczyło mnie, że to co dla nas dorosłych jest błahostką – dla naszych pociech jest rzeczą istotną i ważną jak oddychanie.
Ja, ja nigdy nie dałam plamy jako mamuśka hihihihihi zawsze jakoś dobrze się dogadywałyśmy i w sumie nadajemy na tych samych falach. Ot takie dwie szalone, radosne wariatki z tym, że młodej to pasuje, a mnie to raczej miotła i na Łysą Górę hihihi Ale jak to ktoś powiedział, tyle masz lat na ile się czujesz:) Ale do rzeczy, mała wpadka się zdarzyła:) Córka wraz z grupką przyjaciół przygotowywała imprezkę zakończenia szkoły. Owe świętowanie miało się odbyć u nas. I świetnie, bo zawsze jest suuuper:) Każdy coś przynosił, resztę przygotowywaliśmy u nas. Tym razem wspaniałomyślnie zaproponowałam, że wszystko przygotuję sama, ot taka niespodzianka, tym bardziej, że udało mi się uprosić szefa o dzień wolnego. Wszystko zaplanowałyśmy. Dzień wcześniej upiekłam biszkopt na tort i babeczki do nadziewania. Już snułam plany jak udekorujemy ogród, co i kiedy podamy:) Rano 6,00 telefon od szefa.Muszę przyjść do pracy, nagła sprawa! Wprawdzie przepraszał i obiecał, że jak tylko załatwię sprawę to idę do domu. Ok! Ja naiwna zwlokłam się z łóżka, wskoczyłam w ubranka i pobiegłam na wezwanie. Jak na miejscu się okazało, sprawa wcale nie była prosta i i i czas płynął, i płynął nieubłagalnie, ja zalewałam się nie tylko potem, ale nerwami i wyrzutami sumienia! Wracając wieczorem wyobrażałam sobie jej wzrok zbitego psiaka. To straszne! Muszę coś zrobić. A co tam, zawaliłam to może przekupię ich czymś smacznym i słodkim – pomyślałam. Wstąpiłam w kilka miejsc i hmmm kupiłam to co jest (przynajmniej według mnie) nie koniecznie zdrowe, ale za to uwielbiane, podobno, przez młodych ludzi:):):) Dotarłam do domu i tak jak się spodziewałam wszyscy już byli i cichutko rozmawiali w ogrodzie, moja córka stanęła w drzwiach ze łzami w oczach. Osz! zawaliłam na całej linii! Zachowałam resztki zimnej krwi i zawołałam; kto jest głodny!? Dostawa przyjechała! Wynosili, wynosili i wynosili z samochodu ich łakocie. Po chwili rozbłysły kolorowe lampki nad którymi męczył się mój Anioł Stróż – Mężuś. Impreza się udała. Wszyscy byli szczęśliwi. Ale jakiś niesmak jednak pozostał….
Najwiekszą plamę dałam na urodzinach córki. W dniu tak ważnym dla niej wraz z koleżankami dziewczyny urządziły sobie konkurs karaoke. Świetna zabawa i pełno uśmiechu. Mikrofon w ręku, wyświetlany tekst piosenki, podkład muzyczny i tańce. Wtedy ja i moja koleżanka stwierdziłyśmy, że też weźmiemy w nim udział. Jak sie bawić to na całego. Podłączyłyśmy się pod występ jednej z dziewczynek. Istna katastrofa, nie umiałyśmy śpiewać , a dzieci patrzyły sie na nas jak na kosmitów. Wokalistka z wrażenia upuściła mikrofon, a moje dziecko w mig zamknęło komputer. Córka nie odzywała się do mnie dwa dni… a później dowiedziałam się, że dzieci porównały mnie do Mandaryny… Plama nie do usunięcia 🙂
Ostatnie dwa lata bycia rodzicem to jedna wielka plama. Poświęcałem bardzo dużo swojego czasu na pracę. Prawdę mówiąc zacząłem być tatą – bankomatem, tatą od dawania prezentów, który traci najważniejsze chwile z życia dzieciaków. Chłopcy zaczęli spędzać więcej czasu na życiu w wirtualnym świecie gier komputerowych niż na prawdziwe hobby, prawdziwych przyjaciół, prawdziwą rodzinę. A przecież potrzebują ojca. Potrzebują mojej miłości. Potrzebują swego rodzaju kotwicy bezpieczeństwa, którą może być dla nich tylko tata, który jest blisko nich.
Szkoda, że nie ma takiego „życiowego Vanisha”, żeby to naprawić. A może wprost przeciwnie, może dobrze, że go nie ma. Proces odzyskiwania bliskości z chłopakami, wsłuchiwanie się w ich potrzeby, czytanie ich emocji mogą być przecież inspirujące i piękne. Na szczęście nie zniknął jeszcze fundament – MIŁOŚĆ.
„- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy?
– Nic wielkiego. – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.” (Alan Alexander Milne – „Kubuś Puchatek”
PS. A fartuszek byłby prezentem dla żony ;).
Do tej pory nie wiem jak się to stało….Wracaliśmy z mężem i 2 letnią córeczką z zakupów, szalejąc i szamocząc się z reklamówami i torbami weszliśmy do domu. Zaczęłam rozpakowywać zakupy i w tym momencie „GDZIE JEST KAROLINA????”
Zaczęliśmy wołać, biegać po domu….a moje dziecko dzielnie szukało ślimaków w trawie ponieważ okazało się że niestety zostawiliśmy naszą pociechę przed domem zatrzaskując jej drzwi przed nosem:/
Dziękuję losowi że mamy ogrodzony ogród, ale od tamtej pory nasza córeczka zawsze podąża przed nami, gdy wracając z zakupów obładowani pełzniemy za nią:).
Rodzicielską plamę dałam kiedy jeszcze moje dziecko było małe. Wtedy też moja Paulinka postanowiła, że chce zobaczyć jak wyglądają obowiązki mamusi. Tego dnia postanowiła posprzątać sama swój pokoik oraz łazienkę. Nawet się ucieszyłam, że moje dziecko już w wieku 5 lat chce pobawić się w sprzątanie, a ja będę mogła coś ją nauczyć. Oczywiście sprzątanie miało odbywać się zaraz popołudniu, gdy wrócę ze sklepu. Wtedy też zostawiłam swoje dziecko z mężem, który nigdy nie kwapił się do sprzątania. Paulinka wykorzystała moment, że mnie nie ma i postanowiła sprawić mi niespodziankę. Niestety, niespodzianka przeraziła się w koszmar, gdy tylko zobaczyłam, że Paulinka wzięła z łazienki płyn do lakierowania podłóg i szoruje nim swoje łóżko. Z uśmiechem na twarzy powiedziała: – Mamusiu zobacz jak pięknie sprzątam. Oczywiście plamy zostały, a ja musiałam od tamtej pory kłaść na łóżko koc, który to zakrywał.
Naszą największą plamą było to,że się rozstaliśmy jako rodzice. Na szczęście nie dawno do siebie wróciliśmy
W święta Bożego narodzenia ponieważ pozwoliłam pomóc maluchom w kuchni . Było więcej sprzątania niż przed świętami a uszka ? Nigdy nie jadłam uszek na słodko aż do wtedy ponieważ zamiast soli rozrabiaki dodały cukru , ciasto się spaliło a lodówka odmroziła więc święta spędziliśmy u Teściów 😉
Ja uważam, że największą rodzicielską plamą jaką dałam było niedotrzymanie słowa. Przez cały czas mamowania wmawiałam swoim dzieciom (dziś 19 i 14 lat), że są bezpieczne. A oto kilka lat temu zawaliłam i moje zapewnienia można było potłuc o kant…. Musiałam rozstać się z mężem, a ich ojcem, okazało się, że nie wiedziałam z kim mieszkamy, jadamy. Porażka. Najgorsze jest w tym to, że nie uchroniłam ich przed uczestniczeniem w unicestwianiu dotychczasowych mrzonek o szczęściu. W rezultacie uciekaliśmy praktycznie tak jak staliśmy. Teraz jest spokojnie, ale cały czas dręczą mnie obawy, czy te wszystkie zdarzenia będą miały jakiś wydźwięk w ich dorosłym życiu. Pozdrawiam
Jeszcze nie jestem mamą, ale kiedyś, przy okazji opieki nad dzieckiem, dałam straszną plamę;/ Po liceum wyjechałam za granicę, aby zarobić na studia. Mieszkająca tam kuzynka dała mi namiar na swoją koleżankę. Miałam pilnować dziecka z rana, gdy mama wychodziła do pracy i zaprowadzać je do szkoły. Pewnego ranka obudziłam się mega spóźniona- wpadłam do łazienki, założyłam ubrania z poprzedniego dnia, do torby wrzuciłam kosmetyki i szybko na rower, bo dziecko samo w domu! Na szczęście Karina jeszcze spała. Okropnie zaspana ulokowałam się na kanapie pod kocem. Ale później pod tym kocem zobaczyłam damską bieliznę- „Upsss, musiało być gorąco…”- pomyślałam. Bielizna była bardzo charakterystyczna, z taniej sieciówki, akurat był czas promocji i wszyscy do niej chodzili. Wiem, bo sama takie miałam. Gdy już byłam w domu przyszło mi na myśl czy to oby nie moje majciochy… Przecież ubrałam ciuchy, które poprzedniego dnia zrzuciłam przed prysznicem… Zrobiłam 'test’ z bielizną w nogawce: nie, to nie moje… Zgubiłabym w domu… ewentualnie po drodze- jechałam ze trzy kilometry rowerem… Po kilku dniach zauważyłam u znajomych w salonie niebieskie majtki leżące na krześle… Myślę „a sprawdzę rozmiar żeby się upewnić”- mój XS vs M Agi. I nagle nogi zrobiły mi się jak z waty, ciemno przed oczami i na zmianę zimno i gorąco… ….Aga nigdy nie poruszyła tego tematu, ja nie odważyłam się sprawę wyjaśnić. Mając w domu męża, kilkuletnie dziecko i bieliznę niani na kanapie miałabym setki nieprzyjemnych myśli… Od tamtej pory z tysiąckrotnie większą uwagą dbam o to w czym opuszczam mieszkanie… i zawsze mam buraczany kolor twarzy gdy pomyślę o tym zdarzeniu…;/ Pozdrawiam wszystkie nianie.
Moją plamą było to że zaraz po urodzeniu syna byłam strasznie zmęczona i na noc oddałam go pod opiekę pielęgniarkom. One nie były z tego powodu zbyt szczęśliwe ale zrozumiały że muszę odespać . Rano podreptałam do nich i w zgubiłam się w tłumie tych dzieci – nie poznając swojego , na szczęście pielęgniarki mi pomogły i po nazwisku zaprowadziły w sam kat do mojego szczęścia . Było mi strasznie wstyd .
Moją największą plamą z pewnością mogę nazwać sytuację,kiedy moja osiemnastoletnia córka będąca w klasie maturalnej położyła mi na stole zdjęcie usg i oznajmiła ze łzami w oczach,że jest w ciąży.Czułam wtedy,że zawiodłam na całej linii.Nikomu nie życzę tego,co wtedy przeżywałam razem z córką…
Oj pamiętam ten dzień jak dziś 🙂 kiedy pomyliłam datę szkolnej uroczystości – powitanie wiosny. I posłałam moją córę w przepięknym i okazałym stroju Pani Wiosny do szkoły, nie w ten dzień, w którym miała się odbyć. W wyniku tej ogromnej plamy jaką dałam, córka wypomina mi to do dnia dzisiejszego ale mam nadzieje że z czasem będzie to śmieszne wspomnienie, z którego ona sama będzie się śmiała 🙂
Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, dlatego bardzo ciężko jest nam przyznać się do błędów i nie lubimy o nich mówić. Ja nie jestem wyjątkiem. Najchętniej zapomniałabym o wydarzeniu, które miało miejsce ponad rok temu. Tak byłoby najłatwiej. Ja jednak chcę o tym powiedzieć. Być może dzięki temu jakiś rodzic uniknie takiej sytuacji…
Moja córka jest w gimnazjum. Przeżywa okres buntu, nie chce się uczyć i narzeka na nauczycieli. To chyba normalne i naturalne zjawisko. Zawsze powtarzałam jej, że z każdym problemem może do mnie przyjść i razem na pewno znajdziemy rozwiązanie. Córka tak zrobiła. Wielokrotnie przychodziła do mnie i mówiła, że nauczycielka się na nią uwzięła. Ja nie chciałam jej wierzyć i twierdziłam, że po prostu nie chce jej się uczyć. To trwało prawie dwa miesiące. Jej stopnie znacznie się pogorszyły, zaczęły się wagary, a ja całą winą obarczałam ją. Nie uwierzyłam mojej córce, mimo tego, że jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Uwierzyłam dopiero, gdy zobaczyłam filmiki i usłyszałam nagranie rozmów nauczycielki z moją córką… To było coś strasznego. Dałam największą plamę jako rodzic. Naruszyłam zaufanie jakim obdarzała mnie córka. Kłamałam. Przecież wcześniej mówiłam, że razem poradzimy sobie ze wszystkim, a potem lekceważyłam jej problemy…
Na szczęście historia poszła już trochę w niepamięć. Nauczycielka poniosła drobne konsekwencje i już nie uczy mojej córki, która wyszła z tego lepiej niż ja. Ja po prostu nie spodziewałam się, że nauczyciel może być chory psychicznie… Nie chciałam dawać złego przykładu córce i obarczać nauczycielki za jej złe zachowanie. W tej sytuacji jednak powinnam. Dałam ogromną plamę jako rodzic, którą strasznie ciężko jej wywabić.
Największą plamę jako rodzic dałam wtedy kiedy moja córeczka od miesiąca trąbiła mi jak bardzo cieszy się na wycieczkę szkolną do Karpacza. A ja robiłam pranie na ostatnią chwilę i oczywiście z moim pechem musiało tak być. Jakaś koszulka mojej córeczki zafarbowała wszystkie ubrania. To było coś strasznego zwłaszcza że wyjazd był następnego dnia o 6.30
Pozdrawiam:)
Pobyt w gorach… Dwutygodniowy…dwie pary ciepłych spodni..okazalo sie ze to zbyt mało..po powrocie ze stoku..suszenie butów i pranie spodni…jednak ręczne Przepiorki nie dawały rady… Któregoś dnia, gdy córcia założyła uprane spodnie.. Skomentowała.. O mamusiu zapomniałaś ubrać….na szczęście niedaleko był sklep i Vanish… I towarzyszył nam już do końca..w przyszłym roku przygoda z Vanishem czy ciemne spodnie….raczej to pierwsze..uwielbiam córcię w jasnych barwach. Pozdrawiam