Zastanawialiście się kiedyś ile szkodliwych substancji serwujemy sobie każdego dnia w spożywanych potrawach? Nie ogarnia Was strach, kiedy dociera do Was, że warzywa i owoce, które powinny dostarczać organizmowi niezbędnych witamin, dostarczają mu też sporą dawkę bakterii, grzybów, pestycydów, metali ciężkich? Life is brutal moi drodzy. Jeśli więc nie możecie zaopatrywać się w ekologicznych gospodarstwach, w niedalekiej przyszłości, nie planujecie porzucić dotychczasowego zajęcia na rzecz gospodarstwa rolnego, koniecznie zapoznajcie się z szybką, tanią i skuteczną metodą mycia warzyw i owoców. Niestety, samo mycie, a nawet wyparzanie ich wrzątkiem to za mało. Pestycydy, stosowane przez rolników mają tak opracowany skład, żeby obfite opady deszczu nie zmyły ich z powierzchni płodów rolnych ( są oleiste). Dzięki temu mamy niepowtarzalną okazję raczyć się nimi niemal w każdym spożywanym posiłku.
Możecie użyć gotowych płynów, które kupicie w sklepach z ekologiczną żywnością lub zrobić to domowym, tańszym sposobem.
Potrzebne będą:
woda
kwasek cytrynowy
soda spożywcza
Krok I Usuwamy bakterie ( np. E.Coli, Salmonella, Listeria)
Owoce i warzywa myjemy w roztworze o kwaśnym odczynie. Aby taki uzyskać, do 1 litra wody dodajemy 2 łyżeczki kwasku cytrynowego lub octu( winnego lub jabłkowego). Taka kąpiel działa zabójczo na nagromadzone na powierzchni skórki bakterie.
Krok II Usuwamy pestycydy
Pestycydów pozbywamy się wkładając nasze owoce i warzywa do wody z dodatkiem sody kuchennej ( 1 łyżka na 1 litr wody). Woda, w zależności od rodzaju użytych do oprysku substancji, stanie się mętna, zmieni kolor, pojawi się też tłusta warstwa.
Ostatni etap to przywrócenie naturalnego ph przez umycie w czystej wodzie i możemy zabierać się za jedzenie.
Jeśli chodzi o rybki to podawałam mojej córce z naprawdę dobrego źródła , ale ostatnio obejrzałam program w którym mówiono ze większość ryb nie powinny spożywać dzieci ponieważ są zatrute metalami itd, niestety czasy mamy jakie mamy i zanieczyszczenia mórz są straszne , a co za tym idzie ryby tez nie są tak zdrowe jak się by wydawało 🙁 niestety 🙁
Tak tylko łosoś dostępny w POL to też mega masakra…
O kurcze. Coś okropnego z tymi opryskami
Wiedziałam, że wszystko co kupuję w warzywniaku jest opryskane tysiąc razy ale nie miałam pojęcia, że jest na to sposób. Dziękuję Ci za tego posta
O matko!Jestem w szoku.
Dołączę się do pytania Niki. Mięso ok bo od znajomych a ryby? Paluszki rybne to nie ryba więc dawać maluszkowi?
Sama nie jem paluszków i nie daję ich Lence. Nie jestem do nich przekonana.
post bardzo przydatny, a jakie i skad ryby podajesz Lence?? to moja zmora, bo obiady z miesem (krolikiem od znajomego rolnika) gotuje sama, ale ryby w dodatku morskiej nie mam skad wziac, wiec podaje ze sloika, choc wolalabym ugotowac 🙁
W sklepie kupuję filety z łososia ( zazwyczaj gotuję je na parze lub dodaję je do sosu i podaję z makaronem). Od dziadków Lenki dostajemy też często pstrąga, którego kupują z „pewniej” hodowli. Jednak z pstrągami jest taki problem, że są mają bardzo dużo ości i mam przy nich sporo pracy ( a jak wiecie lubię gotować to co zdrowe ale też nie wymagające długiego stania w kuchni).