Pamiętacie teksty o tym, w jaki sposób nasza Lenka uczy się języka angielskiego? (Dla przypomnienia: Angielski dla dzieci, czyli jak nauczyłam moją czterolatkę mówić po angielsku (nie wydając nawet złotówki) a pod tym linkiem znajdziecie jedno z najnowszych nagrań: Angielski dla dzieci. Dla tych, którzy czytali tamte wpisy, dzisiaj mała kontynuacja naszych metod nauki języka. Tym, którzy nie czytali, zrobię małe naświetlenie tematu, które – mam nadzieję – rozwieje kilka wątpliwości. Nie będę Was bombardować reklamą „cudownych metod nauki angielskiego”, ani książkami, na które trzeba wydać fortunę. Podzielę się doświadczeniami: moimi i Lenki. I polecę książki dla dzieci po angielsku, które pokochała moja córka.
Wokół tematu nauki języka przez dzieci istnieje sporo kontrowersji. Jedni twierdzą, że naukę lepiej zaczynać jak najwcześniej, drudzy, że nauka 2 języków (ojczystego i angielskiego np.) szkodzi dziecku. W dodatku ten nieszczęsny tablet/ laptop, który uzależnia naszego malucha, więc lepiej ograniczać im wzajemne kontakty… Nikt z nas nie chce, żeby dziecko było „królikiem doświadczalnym”, spędzającym do tego godziny na bezmyślnej relacji z ekranem. Tak więc trochę ze strachu, a trochę z niewiedzy odpuszczamy, tak dla świętego spokoju.
Daleko mi do obsesyjnej matki, która terroryzuje swoje dziecko zajęciami dodatkowymi, żeby zaspokajać własne ambicje i stworzyć „dziecko idealne”. Chcę jedynie wykorzystywać potencjał moich dzieci i… po prostu, ułatwić im przyszłe życie, przez optymalne wykorzystanie naturalnych możliwości do chłonięcia wiedzy, jakie posiada kilkuletni maluch. Mam poczucie, że przegapienie tak ważnego w rozwoju dziecka okresu, byłoby z mojej strony zaniechaniem, pokutującym w przyszłości w życiu Leny i Antosia. A więc do rzeczy: dzisiaj o książkach, które pomagają nam w nauce języka obcego. Lenka je uwielbia, kosztują dosłownie parę złotych i − na naszym doświadczeniu bazując mogę powiedzieć − są skuteczne. W połączeniu z opisywanymi przeze mnie wcześniej metodami, dają naprawdę fajne efekty i pomagają skutecznie się uczyć, jednocześnie dając możliwość spędzania czasu rodzica z dzieckiem.
Książki dla dzieci po angielsku
Mr. Men and Little Miss: kultowa seria książek, która stała się światowym bestsellerem, sprzedawanym w milionach egzemplarzy. Na czym polega fenomen? Te książki dla dzieci powstały z serca, a nie z potrzeby masowego zysku. Autor, Roger Hargreaves, od małego był utalentowany plastycznie. W dorosłym życiu odnosił sukcesy jako copywriter, ale po założeniu rodziny postanowił, że więcej czasu poświeci swoim dzieciom. Tak narodziła się idea wydania własnoręcznie ilustrowanych książek dla najmłodszych.
Jako pierwszy powstał Mr. Tickle, postać dedykowana 8-letniemu synowi autora. Książki Little Miss pojawiły się nieco później, a narodziny bliźniaczek: Amelii i Sophie, autor uczcił książkami Little Miss Twins.
Jak wiemy, to życie pisze najciekawsze historie… po nagłej śmierci Hargreaves’a, kolejne postacie zaczął tworzyć jego syn, wtedy 25-letni. Tak powstawali Mr. Cool, Mr. Rude, czy Little Miss Bad. Wszystkie uroczo i słodko ilustrowane. Postacie nie miały nic wspólnego z wrzeszczącymi i mordującymi potworami, które z czasem zawładnęły kreskówkami. Dzieci na całym świecie niezmiennie je kochały. Dlatego powstali nowi bohaterowie: Mr. Men & Little Miss, inspirowane prawdziwymi osobami! Połączenie realizmu z zabawną ilustracją i humorystycznymi imionami sprawia, że dzieci chętnie sięgają do nowych historii swoich ulubionych bohaterów i szybko się z nimi zaprzyjaźniają. Uwaga! Książki można kupić na Allegro, za 5 zł, lub Amazonie, gdzie są równie tanie. Fajnie zapakowane, sprzedawane w zestawach, dzięki czemu Lenka sama wybiera, co tym razem wspólnie przeczytamy. Mają dużo tekstu, tak więc dziecko może poznać wiele nowych słów, ale poręczny, niewielki format gwarantuje, że kilkulatek nie zdąży się znudzić książką. Mogę od siebie dodać, że Mr. Men & Little Miss są stworzone nie tylko w czarujący, humorystyczny, ale i mądry sposób, dzięki czemu mama też się nie nudzi podczas czytania.
Seria książek o Spocie, Eric Hill. Jest to propozycja idealna dla młodszych dzieci, takich, które nie ukończyły jeszcze 5 roku życia. Interaktywna książka na pewno przyciągnie uwagę malucha. Spot to sympatyczny, ale psotliwy łaciaty piesek, trochę taki angielski krewny naszego Reksia. Na każdej stronie książki dziecko szuka małego psiaka, który ukrywa się w kolorowych, pomysłowo zilustrowanych miejscach. Niewiele tekstu połączonego z formą zagadki pozwala utrzymać uwagę maluchów, które poznają nowe słowa, bo chcą się dowiedzieć, gdzie podziewa się niesforny Spot. Dla malucha samo czytanie w języku angielskim może okazać się nudne, ale w połączeniu z elementami gry, nauka na pewno przyniesie lepsze rezultaty.
Za książkę z tej serii zapłacimy ok. 30/40 zł. Do kupienia m.in. w internetowych księgarniach z literaturą obcojęzyczną. Dla nieprzekonanych, czy warto zainwestować w historie o Spocie, w serwisie YouTube znajdują kilkuminutowe odcinki z jego przygodami. Można sprawdzić, czy dziecko polubi tego psiaka, zanim zainwestujemy w książki.
Barefoot Books z płytą CD, na której historie czytają brytyjscy aktorzy. Według mnie ta opcja jest z kolei dedykowana dla starszych dzieciaków, po 5 roku życia. Książki mają więcej treści, niż te z serii o Spocie. Każda opowiada inną historię, dzięki czemu dzieci mogą poznawać różnorodne słownictwo: od podróży, przez zwierzęta, aż po pory roku, Babushkę, czy piratów. Ciekawą alternatywą dla młodszych szkrabów są też książki Barefoot Books, w których znajdziemy słownictwo w wydaniu rymowanym. Dzięki swojej melodyjności, rymowane słówka łatwiej wpadają w ucho i istnieje duża szansa, że zagoszczą w nim na długo 😉 Na płytach CD znajdziemy też piosenkę, którą będziemy podśpiewywać razem z dzieciakami!
Barefoot Books polecam też ze względu na ich wydawniczą politykę. Czynnie biorą udział w wielu akcjach, które pomagają i uczą dzieci na całym świecie. Nie mówię tu tylko o nauce języka, ale np. recyklingu, zaangażowaniu w ochronę lasów, czy w akcje charytatywne. Na stronie barefootbooks.com znajdziecie przykładowe filmiki, które oddają klimat książek i ilustracji. Książki kupicie w ksiegarniakangurek.
Pamiętajcie, że czytanie książek jest niezwykle ważne dla rozwoju dziecka! Natomiast czytanie książek w języku angielskim dodatkowo wzmacnia efekty nauki i odpowiada wspominanej kiedyś przeze mnie metodzie Marii Montessori, która podkreślała, że połączenie nauki i zabawy jest gwarancją sukcesu! Nie muszę tego popierać żadnymi badaniami, ani tabelkami. Żywym dowodem jest Lenka, która ma zadziwiającą mnie łatwość w komunikacji w języku angielskim, a do tego akcent, którego sama jej zazdroszczę.
Na koniec optymistyczne ogłoszenia parafialne dla rodziców. Czy Was też prześladuje przekonanie, że Wasza nauka angielskiego w szkole była bezproduktywna? Zasada „3Z”: zakuć, zdać, zapomnieć ( głównie języka w gębie, kiedy jakiś Anglik z brytyjskim akcentem zapyta nas o drogę) i schować głowę w piach, kiedy zajdzie potrzeba przetestowania swojej „syzyfowej” nauki w praktyce? Dla nas też jest nadzieja! Faktem jest, że wcześniejsza nauka umożliwia lepszą wymowę i akcent. Ale nie jest prawdą, że „jak się Jasio nie nauczył, to Jan nie będzie umiał”. Dzieci nie uczą się szybciej języków. To, co mamy na myśli mówiąc, że im nauka przychodzi łatwiej, to CZAS, jaki dzieci spędzają na słuchaniu i komunikowaniu. To również brak zahamowań i strachu, że się wygłupią, coś przekręcą, ktoś ich skrytykuje i wyjdą na niedouczonych. To większa motywacja: dziecko po prostu chce się uczyć, chce chłonąć wiedzę, dlatego bombarduje nas milionem pytań. Poza tym, dzieci komunikują się za pomocą prostych komunikatów i struktur, nie przejmując się, czy „to zdanie aby na pewno powinno paść w past continous, a jak zapomnę o –ing, to zrobię z siebie idiotę. Według badań C. Snow & M. Hoefnagel-Hoehle, dorośli uczą się w ciągu kilku miesięcy tego, co dzieciom zajmuje ROK, a młodzież i dorośli uczą się szybciej i więcej niż dzieci, które wygrywają z dorosłymi „tylko” w nauce wymowy. Także, moje Drogie, żadnych wymówek! Przecież dziecko musi mieć wzór do naśladowania!
Bardzo mi się marzy żeby córka zanim pójdzie do szkoły umiała coś angielskiego, zawsze to miałaby leżej w szkole.
Patrzyłam już na Twoje pozycje. Niezłe caeny są, myśle że zainwestuje. 🙂
Jakieś bajeczki o kotkach i pieskach możesz polecić, po polsku mogą być? Córka kociara, syn psiarz.
Tekst tekstem, ale te rysunki sa super. Bajeczne no bajeczne 😀 !
Po angielsku to na mnie bedzie spoczywac ten obowiazek czytania, zawsze robi to moj maz tylko po polsku bo on nie potrafi angielskiego. pf
jakie bajki na yt puszczalas jako pierwsze lence po angielsku ?
Moj syn ma 7 lat, wymaga juz lekcji, jestem na etapie szukania dobrego nauczyciela ktory przyjedzie do naszego domu lub my zawieziemy.
Sporo tego macie, bedzisz sprzedawac? chetnie odkupie 🙂
Bajeczki wygladaja na bardzo przyjazne dzieciom i jest super grafika.
Moim marzeniem jest aby moje dzieci umialy jezyk obcy. Bede robuic wszytsko zeby nie byly takie ciemniaki jak ja.
Fajne są tez gry dla dziecki po angielsku, tylko niestety rodzice wtedy muszą oboje umiec zeby grac i sie wzajemnie komunikowac tylko w tym jezyku.
Urzekłaś mnie „Seria książek o Spocie, Eric Hill” – muszę je mieć dla córki. 🙂 dzieki
Mam siostre w angli, co chwile przywozi mi nowe bajeczki dla syna 🙂
Jedyny mankament ksiazek w obcym jezyku , a w zasadzie nawet nie o sam jezyk chodzi tylko o kraj z ktorego pochodza to to że czasem niektore zwroty znacznie odbiegaja od znaczenia niz u nas. Sa powiedzenia ktore inaczej sa odbierane, mozna sie skolowac jak dziecko zadaje pytanie na ktore niestety rodzic polak nie zna odpowiedzi, to jest slabe.
Zawsze wydawało mi się że książki po angielsku muszą być bardzo drogie. A tu taka miłą niespodzianka.
Moj synek uwielbia wszytsko co jest zwiazane ze zwierzatkami, niewazne w jakim jezyku haha
My też kompletujemy swoja biblioteczne domowa. Corcia uwlelbia nowe bajeczki chetnie slucha jak czytamy z mezem. Kolekcjonuje, ma 3 latka 🙂
Polskie baśnie po angielsku, moge gdzies znależć, wiesz moze?
Ksiazeczki po angielsku znacznie roznia sie od tych po polsku. Mam wrazenie ze autorzy ucza a nie wzbudzaja u dzieci poczucie bezsilnosci. Wszytskie bajki z dawnych lat np. kppciuszek, czerwony kapturek, dziewczynka z zapalkami, wszytskie jakies smutne i nic ie wnoszace, oprocz oczywiscie cwiczenia wyobrazni. tyle.
To moje osobiste zdanie, wiem ze wiele osob moze sie z nim nie zgodzic.
Uwielbiamy czytac ksiazeczki na dobranoc. Ale jeszcze nie doszlismy do etapu ze po angielsku, chyba musze zaczac super pomysl.
Moja 10 letnia corke ciazko do czegos namowic. Nie chce juz zeby czytac jej ksiazki. Woli sama. Z angiwlskim u niej tak sobie. Mysle ze juz zapozno.
Potrzebuje cos ale z ksiezniczkami po angielsku. Mozesz cos polecic?
Ksiazeczki o spocie sa rewelacyjne. Sasiadka ma. Chetnie pozyczamy.
Niewazne jakie. Wazne zeby czytac. Dzieci toobserwatorzy. A najbardziej patrza na rece rodzicow.
Zazdroszcze! TWOJW DZIECKO UMIE ANGIELSKI LWPIEJ NIZ NIEJEDEN DOROSLY PO SZKOLE
A jakie bajki polecasz dla 3 latka? Chlopca ktory kocha samichody, koparki, traktory, wywrotki.
Umiesz zmotywowac. Kupuje te ksiazki.???
Za moich czasow ciezko bylo dostac takie ksiazki. Teraz jest wszystko w zasiegu reki. Dzieci tez moga rozwijac sie pod kazdym katem. Mofa byc kim chca i robic wiele wspanialych rzeczy.
Wszystko fajnie tylko kto bedzie czytal jak ja nie potrafie a maz ani tyle.
Musimy sie wiec zaopatrzec w takie bajwczki. Niemamy jeszcze po angielsku.
Swietny zestaw bajek dla dzieci. Super dziekuje za polecenie
Zaczynamy wiec przygode z jezykiem. Od dzis. !
Dzieci w tych swoich prostych zwrotach i ciaglych pytaniach sa po prostu niesamowite. Mam ochote bic brawa za kazdym razem kiedy syn zapyta po raz piedziwsiaty w ciagu doby o np. Dlaczego mleko wylalas jak było zepsute. I tak potrafi meczyc caly dzien o to mleko. Niecraz jestem juz zmeczona ciaglym odpowiadaniem ale genwralnie jestwm dumna
Dzieki za polecenie tylu fajnych ksiazek. Bwdziwmy chwtnie czytac. Coreczka malutka ma dopiero 1.5 roku. Ale juz zaczynam pomalu przygode z czytaniem
Nauka poprzez zabawe to jest to co daje największe rezultaty. 🙂
Moja kuzyka wyjechala do stanow majac 4 latka. Dzis majac 29 lat plynnie mowi. Skonxzyla studia. Ma wspamialy akcent. Bardzo duzo daja cwiczwnia i mowienie. Duzo mowienia. To tak samo jak z hazsa samochodem
Jestem ciekawa jak moje dzieci beda staly z angielskim. Ja jestem dno a maz tak troche mowi.
Mysle ze dryg do nauki a w zasadzie zapamietywania obcych slow nieppsiada kazdy i kazde dziecko. A jak juz ppjmuje angielski tak jak twoja lenka. Kazdy inny jezyk tak samo pezyswoi z latwoscia.
Tak! Zakuc. Zdac. Zapomniec. Albo jeszxze lepiej. Zwalic. Zdac . Zapomnic. Byle 3 na swiadectwie bylo. Takie czasy za nami.
Ale pocieszajace jest to ze niektorzy umieja. Wiec dalo sie.
Musze zdobyc else w jezyku angielskim , ksiazke! Film juz mamy ale corka szaleje za ta postacia. Chwtniej wiec skipi sie na takiej ksiazce
Prawda jest taka ze za naszych czasow inne metody nauczania byly. Nie bylo taki „wspomagaczy” do nauki jezyka jak twraz. Zwlaszcza angielskiego. Twraz caly inrernet cudownosci dostepnych od reki. Pomoce edukacyjne i tez nauczyciele bardziej wyedukiwani.
Od kiedy Lenka tak zaczela chlonac angielski? Ile miala lat? Jak duzo ogladala bajek w ciagu dnia?
To ja proponuje książeczki z serii Llama Llama. Wspaniałe dla młodszych maluchów, wierszykowane, ładnie ilustrowane i z morałem :). Moja 3 latka jeszcze do niedawna nie rozstawała się z Llama Llama red pajama.
W tej chwili na topie jest seria książeczek o Pinkalicious.
poza Mr i Miss mam wszystkie (chociaz seria Mr jest pod choinka dla 7 latka 😉 ), Dla corki, ktora majac lat 7 czytala bardzo dobrze, byly za nudne. Ona lubuje sie w wimpy kid, dork diary, Jacqueline Wilson i David Walliams – polecam, bo na pewno maja polskie tlumaczenia. 10-letnia corka kocha ksiazki, w swojej kolekcji ma ponad 100, dalej czyta i ksiazek przybywa ^_^ Mieszkamy w uk ponad 4 lata i Chlopcy dopiero zaczynaja mowic po polsku (Ale chca! pruboja!!), ale cora jest dwu jezyczna. plus starsze ucza sie francuzkiego i wszystkie hiszpanskiego 🙂 Zeby nie bylo – bo chca, mamy znajomych hiszpan – chrzesnych naszych najmlodszych chlopakow 😉
Książki o Spocie znamy, ale Mr Men to nowość. Dziękuję za recenzję. Nasza dzidzia ma dopiero 20-miesięcy, ale myślę, że za niedługo się nadadzą. Ja też jestem za wczesną edukacją maluszka. U mnie dwujęzyczność zamierzona, czy inaczej zwana nienatywną z metodą Domana (czytanie globalne i matematyka).
Super sa te serie. Juz widze syna jak miesza i wybiera. Uwielbiamy czytac a po angielsku byloby to dla nas niwe przyjemne doswiadczenie