Nie lubię, kiedy ktoś mówi mi, co mam robić, jak mała dziewczynka buntuję się wtedy, tupię nogą i robię coś dokładnie odwrotnego. Właśnie dlatego do książek Reginy Brett podeszłam z lekkim dystansem, ale też z ogromną ciekawością.  Trochę obawiałam się, że  Bóg nigdy nie mruga, to nic innego jak typowy poradnik, napisany przez kobietę, która będzie chciała przekonać mnie, jak mam żyć i co jest dla mnie najlepsze. Każdy kto zna mnie choć trochę, wie doskonale, że tego właśnie nie lubię najbardziej . Na szczęście okazało się, że te krótkie, wartościowe felietony pełne są mądrych przesłań i wskazówek płynących od osoby, która sporo w życiu przeszła. Zapadają w pamięć nawet jeśli chwilę po przeczytaniu uznajemy je za nieistotne. Już  po lekturze kilku kartek zaraziłam się ogromnym optymizmem, którego z każdym kolejnym zdaniem jest w książce coraz więcej i więcej. To proste teksty koncentrujące się na bardzo uniwersalnych przesłaniach, o których w natłoku obowiązków zdarza nam się zapomnieć: czasem przyziemnych, innym razem poważnych, jak to, że Bóg nigdy nie daje nam więcej niż potrafimy udźwignąć. Większość z tych 50 felietonów, nie odkryje przed Wami niczego nowego, nie zmieni Waszego życia, część z nich uznacie za oczywiste i niewarte uwagi. Ale może czasem warto pozwolić, żeby ktoś przypomniał nam,że  niebo codziennie się do nas uśmiecha, tylko czasami jest to uśmiech przez łzy.

„Szczęście nie polega na tym, żeby zdobyć to, czego pragniesz. Polega na tym, żeby pragnąć tego, co już masz”

JESTES-cudem

Polecam Wam tę książkę z nadzieją, że Wam również udzieli się optymizm autorki i jej zdrowy dystans do życia. Pamiętajcie, że jeśli pragniemy cudu, musimy sami stać się cudem.