Lubicie książki, które zmieniają wasze postrzeganie tematu o 180 stopni? Czy rzucacie nimi raczej o ścianę, bo właśnie zburzyły wasz światopogląd? Dotychczas znałam kilku takich „wywrotowych” autorów, jak chociażby Michał Tombak i Pierre Dukan piszący o żywieniu. A teraz właśnie Richard Saul i jego „ADHD nie istnieje”. Można tą książką rzucić o ścianę, ale i tak zaraz ją podniesiecie z powrotem, żeby doczytać do końca.
Najpierw trochę o ADHD. Znacie pewnie ludzi (nie tylko dzieci), którzy: nie mogą się skoncentrować, wszędzie ich pełno, nie potrafią usiedzieć na miejscu, bez przerwy gadają i nie umieją zachować ciszy, gubią rzeczy, są chaotyczni, zapominalscy. O nich często się mówi, że mają ADHD, a wielu z nich ma faktycznie papierek od lekarza z taką diagnozą.
A autor tej książki mówi: nieprawda! Coś, co zwykło się nazywać tym skrótem, w rzeczywistości nie istnieje i jest wymysłem amerykańskich psychiatrów.
Książka „ADHD nie istnieje” podobno zmieniła życie wielu ludzi i od początku do końca jest prowokacyjna. Autor wychodzi bowiem z założenia że coś, co dziś diagnozuje się o wiele za często jako ADHD jest tylko zbiorem ponad dwudziestu „złych zbiegów okoliczności”, czyli dysfunkcji, z którymi boryka się człowiek, a głównie dziecko. To właśnie te symptomy bywają często rozpoznawane jako zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, czyli w skrócie ADHD.
Bo nie wiem czy wiecie, ale Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatrów stworzyło listę około dwudziestu dziwnych zachowań; wystarczy cechować się zaledwie PIĘCIOMA (!) z nich, żeby dostać diagnozę:ADHD. Jest to standardowy test, którym kierują się psychologowie i psychiatrzy na całym świecie. Większość z nas czasem zachowuje się tak, jak napisałam kilka akapitów wyżej. Problem w tym, że nasze dzieci zachowują się tak nagminnie z różnych powodów i wtedy co robimy? Stwierdzamy, że na pewno ma ADHD i ciągamy po lekarzach…
Ostatnio ciągle się słyszy o ADHD. Kiedy czytasz fora poświęcone dzieciom co chwilę jakaś mama zdradza, że jej dziecko na to „choruje” i jak ciężkie bywa życie z takim dzieckiem na podkładzie. Nie słucha na lekcjach, jest nieuważne, roztargnione, trudno mu się uczyć. Częste, prawda? I potem lekarz, diagnoza, leki. Ręce umyte. A okazuje się, że ogromna większość przypadków bywa nietrafnie diagnozowana i kwitowana odpowiednim papierkiem przez mało spostrzegawczych, leniwych lekarzy i psychologów.
W potocznym pojmowaniu ADHD to po prostu nieznośny bachor. Jeśli lekarz potwierdza diagnozę, to zawsze jest to dla rodzica momentem ulgi. Oznacza, że zaraz ktoś przyjdzie pomóc i dostanie na to jakieś leki. A tymczasem dziecko na leki reaguje fatalnie, jest otumanione, zachowuje się jak zupełnie inny człowiek, traci apetyt i nie może spać. Szukanie innych leków kończy się tak samo. I to właśnie piętnuje dr Saul – źle postawiona diagnoza to niepotrzebne faszerowanie dziecka chemią, która zmienia go w chodzącego zombie. Bo leki na ADHD działają podobnie, jak extasy i amfetamina z tym, że są legalne.
Richard Saul twierdzi, że te dziwne zachowania dzieci nie są chorobą – są tylko symptomami i bywają wywołane pewnymi zaburzeniami. Jest ich wiele, a szczegółowy opis znajdziecie w książce. Osobiście byłam porażona. Czasem przyczyna bywa prosta, jak kłopoty ze wzrokiem czy słuchem. Czasem jest jednak bolesna: jak zespół Aspergera czy FAS. Odszukanie tej przyczyny należy do rodzica i dobrego lekarza. Pierwszym etapem może być właśnie książka „ADHD nie istnieje”.
A na koniec najciekawsze: zespół ADHD jako zaburzenie został zatwierdzony przez towarzystwo psychiatryczne w roku 1968. Od tego czasu milionom dzieci zostały postawione diagnozy oraz przepisane tony leków (np. Ritalinu). Palce maczał w tym niejaki doktor Eisenberg. Ten sam doktor, umierając w roku 2009, przyznał się, że wymyślił ten nowy zespół tylko po to, aby zarobić. Bo nowe zaburzenie=nowe leki=ogromne pieniądze dla koncernów farmaceutycznych. A to oznacza bogactwo dla lekarzy, którzy z koncernami współpracują.
Zastanówcie się: dlaczego wieść o tym, że ADHD nie istnieje, nie rozchodzi się specjalnie w społeczeństwie? Czy dlatego, że choroba istnieje a książka, to tylko kolejna prowokacja?
Może nie wiem zbyt wiele o ADHD, a właściwie tyle, co powiedział mi doktor Saul i co zdradzają mi rodzice, u których dzieci zdiagnozowano to zaburzenie. Ten pierwszy może i prowokuje, a ci drudzy ubolewają, że mimo leczenia ich dzieciom wcale się nie poprawia. Wszystko wskazuje na to, że doktor Saul ma rację… a może dałam się zmanipulować i sprowokować? Jeśli są tu rodzice dzieci z diagnozą „ADHD” niech dadzą znać.
istniejące ADHD i niedouczeni dziennikarze… http://www.tokfm.pl/blogi/minor-revisions/2013/06/adhd_eisenberg_i_niedouczeni_dziennikarze/1
W dużej mierze ta cała heca z ADHD ma związek bezpośredni z prostą sprawą jaką jest brak zgody małoletnich na poddanie się indoktrynacji systemowej która niestety wspierana jest przez rodziców z braku alternatywy czy po prostu przymusu. Patrzac na maluchy które po prostu cholernie się nudzą na lekcjach gdyż mają na tyle wysokie IQ żeby nie dać się wciągać w tą całą edukacyjną farse. Znam ludzi z diagnozą ADHD którzy będąc dorosłymi są kormalnymi inteligentnymi jednostkami. Jedyne co trzeba zwracać uwagę na to co dzieci mają naprawdę do powiedzenia a nie zmuszać je bo „tak trzeba”. Istnieje szereg dysfunkcji, które utrudniają jednostkom relacje społeczne ale nie ma to związku z ADHD.
widać że nie wiecie o czym mówicie. Dla Was ADHD sprowadza się do niegrzecznych dzieci, które są agresywne wobec innych. Nic bardziej mylnego! Nawet Was nie winię, bo sama miałam taki obraz tej choroby, póki nie przyszło mi się z nią mierzyć na co dzień. Wrzucacie wszystkie te dzieciaki do jednego wora i obwiniacie za to, że czasem któryś z lekarzy pochopnie postawi diagnozę. Nic by Was tak nie wyleczyło z takiego myślenia jak tydzień spędzony z takim dzieckiem. Powiecie, że kiedyś tego nie było!!! otóż było, tylko leczono to paskiem, produkując pokolenie złodzieji, bandytów, zwyrodnialców, narkomanów i alkoholików,prostytutek itp. bo niestety najczęściej tak kończą te dzieci kiedy nie otrzymują wsparcia, terapii i leczenia farmakologicznego. Nie macie pojęcia ile pracy i energii muszą włożyć rodzice w wychowanie i korygowanie negatywnych zachowań u takich dzieciaków.
Na koniec dodam, że mój syn wcale nie jest „niegrzeczny” jest bardzo lubiany przez kolegów i nauczycieli, jest uczuciowy i wrażliwy, nigdy nie był agresywny. Owszem jest ruchliwy, ale największy jego problem, to deficyt uwagi. W ubiegłym roku szkolnym był uczniem pierwszej klasy S.P. i przez cały rok szkolny przychodził z pustymi książkami i zeszytami. W szkole nie robił kompletnie nic, bo nie był w stanie się skupić. Wracałam z pracy o 19, obdzwaniałam rodziców, żeby dowiedzieć się co było na lekcjach, biegłam do szkoły po potrzebne książki i uzupełnialiśmy w domu, to co było w szkole+ robiliśmy zad. dom. Kosztowało nas to mnóstwo zdrowia. Syn płakał, ja płakałam. Nie cieszył się na mój widok kiedy wracałam z pracy, bo kojarzył to tylko z dręczeniem go do godzin nocnych. Nie było mowy, o tym żeby mile, rodzinnie spędzić czas. W konsekwencji w drugiej klasie przeszliśmy na nauczanie indywidualne. Nie dam sobie powiedzieć, że nie wkładam wysiłku w wychowanie mojego dziecka!!
mam tak samo. zero agresji, duzo empatii. złoty chlopak ale w szkole na lekcjach – porażka. pozdrawiam i polecem zmiane szkoły.
Mój syn kończy VI klasę. Nauka do klasy IV, mimo terapii psychologicznej, SI, treningu społecznego, wyglądała podobnie jak u Hanah. Od V klasy syn, od pon do pt, jest na Concercie. Ani razu nie odrabiałam z nim lekcji w klasie VI, ani razu nie zadzwoniłam do żadnego z rodziców z pytaniem co zadane…itp. Mamy czas na treningi sportowe, warsztaty teatralne, wspólną jazdę na rowerze a nawet (co było nie do pomyślenia wcześniej) sam czyta lektury (tzn. pamięta, że ma je przeczytać i nie muszę pilnować, czy nie robi czegoś innego). Moje dziecko też nie jest niegrzeczne i nielubiane. czy agresywne. Jego problemy szkolne, i tylko szkolne, wynikały z nadpobudliwości psychoruchowej i deficytu uwagi, których nie potrafił okiełznać mimo terapii. Leku nie podaję gdy nie idzie do szkoły ani w wakacje czy ferie. Teraz przed nami gimnazjum, i trudne pytanie, co dalej? Czy poprawa to tylko kwestia działania leku, czy może jego dojrzewania i uświadomienia sobie swoich dysfunkcji. Neurolog zaleca eksperyment, żeby nie włączać leku już na początku września… Pozdrawiam
Ludzie zastanówcie się co wypisujcie. Polska to nie USA, każdy rodzic z odrobiną rozsądku zastanowi się zanim poda lek dziecku. W Polsce na ADHD zalecana jest przede wszystkim psychoterapia, terapia zastępowania agresji, terapia umiejętności społecznych itp. Dopiero wtedy można myśleć o lekach, jeżeli jest to niezbędne. Terapia nie tylko dotyczy dzieci, rodzice powinni przejść warsztaty wychowawcze. Niestety to wszystko jest trudno dostępne. A podejście, że kiedyś tego nie było jest absurdalne. Kiedyś ludzie umierali na raka nie wiedząc o tym. Teraz dzięki badaniom naukowym jest przynajmniej szansa na leczenie. Czy należy wrócić do niewiedzy?
Dr. Saul podważył i zmiażdżył ponad pół wieku badań i obserwacji psychiatrów, psychologów, psychoterapeutów i całego tego tałatajstwa. Nobel dla dr. Saula… Idąc tym tokiem rozumowania depresja też nie jest chorobą, tylko zwykłym smuteczkiem. Do gułagu wszystkich z ADHD… i z depresją też, tak jednym rzutem. Tam się oduczą, tam im się odechce… Cywilizacyjny odpał? Bo rodzice mają za mało czasu?… A co z rodzicami, którzy ten czas dziecku poświęcają a dziecko i tak jeno do gułagu? No, to co wtedy? Za dużo poświęconego czasu?…
Nadinterpetacja symptomów i notoryczne przepisywanie leków dzieciom zdrowym, a tylko „niegrzecznym”? – Może i tak. Tak jak interniści szastają antybiotykami na prawo i lewo, gdy tylko gluty zrobią się gęstsze, podczas gdy wystarczyłby czosnek,cytryna i gorąca herbata. Ale twierdzenie, że jednostki chorobowej nie ma, bo jeden pan napisał o tym książkę to już poważna ignorancja.
Zagłębcie się w temat, poczytajcie chociażby o zaburzonej regulacji neuroprzekaźników (dopaminy, serotoniny, noradrenaliny). Poczytajcie, proszę.
Więzienia i cmentarze pełne są młodych ludzi, których rodzice woleli wychować klapsem zamiast leczyć…
A tak na marginesie, rewolucyjna dieta z rewolucyjnej książki dr. Dukana została uznana za jedną z bardziej szkodliwych diet odchudzających.
Jeśli ktoś pisze że dziecko wyzywa,pluje dokucza innym to nie jest adhd to jest patologia w domu ot i co i przez taką patologię cierpią te dzieci które faktycznie z zaburzeniami się zmagają. Komentarze że ta książka jest dowodem nieistnienia 😀 są krótko mówiąc debilne a ci którzy je klepią wiadomo kim są…:D Jak ,,mondrzy,, i dobrzy ludzie wytłumaczycie fakt że w rodzinie z 3/4/5 dzieci jedno ma adhd czy ZA a reszta nie? Co,rodzice potrafili wychować resztę a jednego nie?Poziom wiedzy na temat,macie zerowy,klepiecie żeby sobie poklepać ozorem.Pozdrawiam wszystkie mamusie Brajanów,Dżesików,Alanów itp….studnie wiedzy i wszelkie inne wzory nieskazitelnych rodziców. Do pięt nie dorastacie rodzicom takich dzieci i tego nie potraficie zdzierżyć co? 😀
Zdecydowanie mogę się pod tym podpisać. Ja osobiście w dzieciństwie miałam zdiagnozowane ADHD teraz sama jestem mamą a mój synek tak jak ja i reszta mojego rodzeństwa jest nadpobudliwy, gadatliwy i miejsca znaleźć sobie nie może 🙂 czy to możliwe żeby 5/5 dzieci miało ADHD i dalsze pokolenia również. Głupi wymysł leniwych rodziców. Mój trzylatek ma taki charakter i już, ja też taka byłam i nie czuję się chora ani inna, po prostu będę pracować nad zachowaniem malucha tak jak rodzice pracowali nad moim mimo postawionej diagnozy.
Sama mam.dziecko z zaburzeniem nie jest to ADHD. Powiem jedno moje dziecko zachowuje się prawie tak samo jak dziecko z ADHD problem w tym ze ma również dysfunkcje w sferze społecznej a tylko taki dodatek kwalifikuje do innej diagnozy. Zatem nie wiem czy ADHD to wymysł na pewno to rodzaj zaburzenia które powinno być leczone terapia a w trudnych przypadkach farmakologicznie.
Nigdy nie miałam wątpliwości,że ADHD to USPRAWIEDLIWIENIE DLA RODZICÓW, KTÓRZY NIE MAJĄ CZASU DLA SWOICH DZIECI- a dziecko zrobi WSZYSTKO,żeby zwrócić na siebie uwagę rodziców. Jak się szczenię zostawia same sobie w domu, to gwarantowaną mamy demolkę na całego-sory:)
Nie masz pojęcia jakie trudne jest wychowywanie dziecka nadpobudliwego i przez jakie piekło przechodzi nie tylko ono samo,ale również rodzice.Z zawodu jestem nauczycielem i pedagogiem i niejedno widziałam w szkole. Do tego jestem mamą takiego dziecka. Syn ma trudności z koncentracją, z pamięcią krótkotrwałą,a do tego z ciągłym nadmarem energii,która powoduje to,że dla niego przesiedzenie 45 min na lekcji w spokoju i ciszy graniczy z cudem. Boli bardzo nas rodziców, że wrzucacie każde dziecko do jednego worka i z góry wiecie,że to na pewno nieumiejętność wychowania. Totalna bzdura. A najgorsze,że wypowiadają się najbardziej te osoby, które nie mają o tym pojęcia,bo nigdy z czymś takim się nie spotkały osobiście.
A tak przy okazji… Kiedyś schizofrenia też „nie istniała”, a ludzie wierzyli,że to opętanie przez diabła. A potem sklasyfikowano to jako chorobę. ADHD nie jest chorobą,a zaburzeniem funkcjonowania części mózgu odpowiadających za selekcjonowanie informacji.Trzeba trochę poczytać. I zapewniam, patologii w domu nie mam,a syn jest bardzo inteligentnym dzieckiem.
Nie nieumiejetnosc wychowania,po prostu brak czasu spedzonego z dzieckiem kiedy ono tego chce czy potrzebuje,czy mama pracuje czy nie ma wiele obowiazkow i juz jakos takie czasy nastaly ze teraz mama musi o wiele wiecej niz moze….sa dzieci wysokich potrzeb i maja tez sklonnosci moze wieksze nie w tym kierunku co bysmy rodzice chcieli ale nigdy przenigdy zadne leki nie naprawia zaburzenia poczucia bliskosci….i nie chodzi tu o przytulanie bo kazde dziecko jest inne i inaczej odczuwa brak zainteresowania.ja wiem ze nie ma adhd.kropka.
Świetnie się chyba z tym czujesz, że nie masz wątpliwości. Szkoda tylko że nie wiesz o czym piszesz. Co ma wspólnego „demolka na całego” z ADHD? NIC. Chyba mylisz to zaburzenie z po prostu brakiem wychowania.
ADHD to niezła zagwozdka. Ludzie pewnie jeszcze długo będą się zastanawiać, czy to rzeczywiście choroba, czy znak naszych czasów: zbyt mało czasu dla dzieci, środowisko przepełnione chemią, która ma spory wpływ na nasze zachowanie.
My również borykamy się z zachowaniem syna, ale po 'diagnozę’ na razie się nie wybieram (zobaczymy jak będzie w szkole). Na razie praca, praca, i jeszcze raz praca, by syn potrafił się opanować, ale z każdym miesiącem jest lepiej. Jednak gdyby było gorzej, na pewno starałabym się go zdiagnozować. I pomóc.
Jestem niezmiernie ciekawa tej ksiązki i muszę się z nia zapoznać.
polecam przeczytać : https://www.facebook.com/malgorzata.neroli/posts/906207962769443
Mój syn też ma ADHD… I nie jest to mój wymysł… staram się mu pomóc i nie faszeruje to bezmyślnie lekami bo nie chodzi o to żeby go oglupic tylko o to zeby choć trochę potrafił nad sobą panować. Teraz idzie do pierwszej klasy chodzi od roku na zajęcia z socjoterapii i postępy są ogromne. Moim zdaniem tłumaczenie że każde zachowanie dziecka to wynik ADHD tez do niczego nie prowadzi. Po trzech latach piekła trafiłam na świetną panią psychiatrę i ona nam pomaga niekoniecznie lekami. I nie ma tłumaczenia ze syn ma ADHD bo trzeba nauczyć się odróżniać kiedy zachowanie dziecka jest wynikiem ADHD a kiedy to zwykła manipulacja lub wykorzystywanie sytuacji…
Pisalas żeby odezwały się osoby u których dziecko ma zdiagnozowane ADHD więc moje dziecko ma taka diagnozę jak również ma zdiagnozowane ODD
Posłać takiego z ADHD do sowieckiego gułagu na kurację i zapewniam odechce się takich dziwactw. Dlatego takie gułagi powinny pozostać w Rosji do leczenia takich i podobnych kompleksów. To wymysły zachodnich mądrali dla brania nienależnej kasy nie tylko z budżetu, ale i od ludzi. Coraz więcej różnych dziwactw – pseudonaukowcy wymyślają, aby zaistnieć w panteonie nieśmiertelnych. Ale większość z nich nadaję się do podobnego leczenia
Puknij se w leb. Oszczedz tych komentarzy
łatwo powiedziec- dziecko z adhd. mnie to przeraża. bo widziałam program z dzieckiem juz prawie dorosłym ze zdiagnozowaną tą chorobą, który nie potrafił wyładowac swoich emocji, takie to przykre było… tak smutne.
Ale w dzisiejszych czasach zauważyłam, że byle problem i już po receptę / skierowanie / diagnozę do specjalisty matki pędza, Jak chociażby z dyslekcją. CYRK ! za moich czasów to się dyktanda pisało, a nie po specjalistach biegało. Ale cóż… oceniac nie będę, ale dyktanda robic będę 🙂
ADHD to bardzo, bardzo rzadka choroba. A ja mam wrażenie że w co 3 rodzinie jest jakieś dziecko z adhd. To wynik tego że można na tym nieźle zarobić i ogłupic naiwnych rodziców którzy chyba po prostu nie potrafią pogodzić się z tym że ich jest nadpobudliwe. Ale nie potrafią zasięgnąć innego lekarstwa jakim jest po prostu klaps na tyłek od czasu do czasu 🙂
MAtkooooo
Lzy mi sie cisna jak widze jak niektorzy rodzice obnosza sie z tym ze ich dziecko ma adhd, doslownie chwala sie tym bo mysla ze to tlumaczy niegrzecznosc ich dzieci. Ja osobiście przechodze pieklo z moim synkiem i nie mam sumienia przy nim nawet wspomniec ze ma adhd. A daje niezle popalic i czasami na prawde tez mam ochote powiedzieć kolejnej zwracajacej mi uwage na jego zachowanie starszej pani, ze to nie moj syn ,to adhd..
Muszę mieć tą książkę. Zbliżaja się urodziny mojej bratowej – już wiem co jej ofiaruję. Głupia wmawia mi i wszystkim dookoła że ma niegrzeczne dziecko z ADHD – przeczta może zmieni zdanie. 🙂 dzieki za propozycje prezentu 😀
Nie potrzeba mi książek żeby to wiedzieć że ADHD to tylko wymyśł kogoś kto lubi łatwe pieniążki. Jak ja kocham blogerów za tą ich szczerość i zawsze czytam Twoje posty sa super! :*
Cała prawda o ADHD – nie ma ADHD :]
Lepiej nie iść do poradni po diagnoze bo usłyszymyu to co chcemy usłyszec – tylko po co zyc z taka wiedza. Co moze powiedziec nam specjalista badajacy setki dzieci z uposledzeniem po 4 czy 5 spotkaniach w takiej poradni?
Lepiej isc zbadac sobie poziom krwi albo cos innego dla zabiacia czasu ;p
ADHD istnieje! Ale niestety w 99% przypadków jest źle zdiagnozowana. Wcale się nie dziwię że temat wywołuje tyle kontrowersji wśród społeczeństwa. I Tobie też się nie dziewię że piszesz o takich rzeczach i masz odwage publicznie ogłaszać to światu
To te dzieci z choroba ADHD najwięcej dodaja pracy nad soba pedagogom i nauczycielom w szkołach. Nie ma takiej choroby i koniec kropka!!!!!!!!!!
Gówniaz jeden z drugim potem myśli że mu wszystko wolno bo rodzice maja na to papierek!!!
A co z tymi innymi dziećmi u których papierka brak , maja patrzec jak dewastuja im ławki i place zabaw, ludzie gdzie wy macie głowy !
Jeśli mamy w otoczeniu kogoś kto boryka się z problemem dziecka, to znaczy że jest problematyczne i niegrzeczne, nie może się skupić na niczym to warto najpierw poczytać, zasięgnąć jezyka innych. wiele doświadczonych rodzciów którzy nie mili łatwego zycia z dziecmi, czesto rodzin wilodzietnych gdzie matka wychowywala piecioro lub wiecej dzieci moze opowiedziec sie o sposobie na przyslowiowe adhd, dzis ludzie sa slabi i mysla ze lekarz z lekarstwem rozwiaze za nich problemy. Bo jak tu nie wierzyc skoro mamy taki nawal reklam suplementow w mediach. Lekarstwo dzis znajdziemy na wszystko a raczej chemie , zastanow sie wiec 100 razy zanim sama zdiagnozujesz taka chrobe i zgonisz na dzieciaka taki chorobliwy krzywdzoacy los
Polecam również książkę pt: „W świecie ADHD” czytałam ale nie dlatego że uważam że moje dziecko to ma tylko z czystej ciekawości, koleżanka mi poleciła i jest godna przeczytania 🙂
MAsz rację Gugu! Nie mogę słuchac jak ktos opowiada mi że jego dziecko jest nieznośne bo ma adhd, co to w ogole za choroba. wymyslaja tylko zeby firmy farmaceutyczne sie bogacili i lekarze rowniez. dla mnie ADHD jest tak samo zmyślna choroba jak i dysleksja :/
Wielka prawda!!!.Tu w USA ciągle słychać tą nazwę. Wystarczy że dziecko sprawia problemy wychowawcze i już jest podejrzewane że ma ADHD. Już nawet nie wspominając że ta choroba nie istnieje, pragnę zauważyć że takie zachowanie dziecka ( wykluczając poważniejsze choroby) często bywa zwyczajnie wynikiem błędów wychowawczych, problemów w domu czy złym odżywianiem ( duże ilości cukrów ).
Koniecznie muszę nabyć tą książkę!!!. Dzięki za info
To samo praktycznie jest ze szczepieniami. Sprzedają szczepionki które jeśli w ogóle działają (bo kto robi testy czy wytworzyły się przeciwciała?) to tylko na kilka lat. Czy w wieku dorosłym już przestajemy być narażeni na tężec lub odrę? Szczepienia robią z dzieci „gotowych pacjentów”. Kasa, kasa, kasa.. wielki biznes a nie odporność na choroby których już dawno nie ma bo zwyczajnie mamy lepszą higienę w cywilizowanych czasach.
Droga autorko!Teorie jakoby na podstawie 5 zaledwie symptomow diagnozowac dziecko jako ADHD minely juz dobre 10 lat temu…..ksiazka ta jest troche nieaktualna.Wystarczy poczytac artykuly naukowe o zaburzeniach dziecięcech chciazby z 2010….Zeby dziecko uzyskalo diagnoze ADHD musi przejsc bardzo dlugi proces psychiatra neurolog obserwacje …..obecnie psychiatrzy stronia od wydawania pochopnych diagnoz…..a juz na pewno od przepisywania lekow
Dokladnie!!!!Ludzie nie wiedza czym jest ADHD.Czy mialyscie kiedys do czynienia z dziwckiem zdiagnozowanym jako A D H D?Bardzo lubie Twoj blog ladygugu ale tu musze wyrazic swoj stanowczy sprzeciw takim opiniom.Żyjemy w Polsce a nie USA….u nas ciezko jest uzyskac jakakolwiek pomoc jesli chodzi o dzieci z dysfunkcjami ukladu nerwowego…malo specjalistow…zle podejscie…a takie opinie jeszcze dokladaja rodzicom ktorzy zmagaja sie z tym zaburzeniem u swoich dzieci.Pracuje z dziecmi z ADHD zdiagnozowanymi przez psychiatrow i neurologow i uwierzcie mi ciezko byloby im funkcjonowac bez lekow…ich napęd i nadruchliwosc jest tak wielka ze mogliby sobie zrobic krzywde bez stymulacji farmakologicznej….to nie jest kwestia wuchowania….chociaz byc moze kilkanascie lat temu naduzywano tej nazwy
Popieram. Mój syn ma zdiagnozowane ADHD, ale nie jest niegrzecznym dzieckiem, wręcz przeciwnie jest bardzo grzeczny, wrażliwy, inteligentny, prawdomówny itd. Wkurza mnie te wrzucanie dzieci z dysfunkcjami do jednego worka i na hasło ADHD przyszywanie łatki niegrzecznego i niewychowanego dziecka. To prawda, że w wielu przypadkach jest to pojęcie nadużywane. My sami kiedy jeszcze nie znaliśmy tematu podśmiewaliśmy się, gdy syn był mały. Gdy poszedł do przedszkola wychowawczyni zasugerowała konsultację u psychologa. Poszliśmy do poradni, bo co nam szkodzi i się zaczęło. Najpierw psycholog jeden drugi na zmianę z pedagogami. Potem psychiatra, wizyty co miesiąc. Diagnoza oczywiście ADHD. Po około dwóch latach lekarz zaproponował leki, jednak ich mu nie podałam z obaw, ze względu na ich skład. W tej chwili syn ma już 12 lat, jednak dysfunkcję są nadal widoczne i naprawdę jest mało osób, które rozumieją pewne dziwne zachowania. Nawet nauczyciele nie mają pojęcia, a wręcz trafiają się tacy, których komentarze są krzywdzące dla dziecka. Mój syn ma głównie problemy ze skupieniem uwagi, kilka czynności na raz sprawia mu problem. Przeczytałam mnóstwo książek na ten temat i o innych zaburzeniach. I nie mam wątpliwości, że ADHD istnieje. Uważam, że zaburzenie to zrozumie tylko ta osoba, która ma z tym do czynienie na co dzień. To trochę jak z alkoholizmem, zrozumie to tylko osoba, która sama to przeżyła, a osoba której to nie dotyczy nie nazwie tego chorobą tylko głupotą. Nie każdy pijak jest alkoholikiem i nie każdy alkoholik pijakiem. i odpowiednio nie każde niegrzeczne dziecko ma ADHD i nie każde dziecko z ADHD jest niegrzeczne. Nie można myśleć stereotypowo, bo można naprawdę tym kogoś skrzywdzić. Dodam tu, że mam czwórkę dzieci, a syn, u którego stwierdzono ADHD jest najstarszy. U pozostałej trójki nie ma takich dysfunkcji, co także świadczy o tym, że to nie wina wychowania. Wiem jak rodzice są osamotnieni w tym temacie i jak komentarze osób nie znających głębiej zagadnienia potrafią być bolesne. Osoby negatywnie wypowiadające się powinny pomyśleć za nim wypowiedzą się nie do końca znając temat, a opierają się na gdzieś zasłyszanych opiniach, które zawsze są względne.
Nóż mi się w kieszeni otwiera jak czytam te Wasze wypociny..
Nie ma ADHD? Schizofrenii też kiedyś nie było..
Ktoś napisał, że to wymysł leniwych rodziców.. skoro taka leniwa jestem to z chęcią sie z Tobą zamienię..
Ja posiedze przed komputerem pisząc bzdury w internetach, a Ty bedziesz jezdzic za mnie 4 razy w tygodniu 50km na terapie, biofeedback, rehabilitacje i basen. No i codziennie oczywiście przedszkole.. Zapraszam
Popieram! Mysmy sie nachodzili po neurologach, psychologach i psychiatrach, i nie po to zeby stwierdzic adhd tylko po to zeby ktos naszemu dziecku pomogl. Mimo ze ma wiele dysfunkcji staramy sie jak mozemy zeby nie poczul sie gorszy. Jesli nie macie dziecka z adhd (takim prawdziwym) to nie wypowoadajcie sie. Ja to przechodzę kazdego dnia i powiem wam ze nie ma lekko. Oczywiście zgadzam sie rowniez z tym ze naduzywane jest stawianie diagnoz adhd.
Niestety nie jest to do końca prawdą. Być może mają tak postępować, ale nie robią tego. Bez problemu dostaliśmy diagnozę i receptąpo pierwszej wizycie z dzieckiem bez żadnych badań ” bo po co”. Niestety uwierzyłam q to i bardzo żałuję.
Racja! Zamiast popracowac z dzieckiem nad jego zachowaniem, leniuchy biegna po recepte i problem z glowy. A potem taki maly „adehadowiec” chodzi po swiecie z łatka „jestem chory, wszystko mi wolno”.
Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. Po pierwsze żaden rodzic nie dostanie ot tak recepty, ponieważ lekarz najpierw wymaga zaświadczenie, że dziecko regularnie uczęszcza na terapię, więc to żadne umywanie rąk. Po drugie – nie każde dziecko z ADHD zażywa leki !
Książka mnie zaintrygowała… Muszę ją mieć.
Pozdawiamy
Salusiowo.blogspot.com
Zawsze mówiłam, że nie ma takiego czegoś jak ADHD, brak mi jedynie było na to namacalne go dowodu. A teraz ta książka i juz mam!!!
O proszę ! Wystarczyła jedna książka by zaprzeczyć wieloletnim badaniom. Ciekawe…
Nie życzę ŻADNEMU rodzicowi, nawet moim największym wrogom by ich dziecko miało ADHD. Nie jesteście w stanie wyobrazić sobie jak bardzo różni się wychowanie dziecka z ADHD, a dziecka bez ADHD. Mówię o wychowaniu takeigo człowieka po to, by nikt mu potem nie przypiął łatki „wszystko mi wolno”. I żaden lek czy klaps (jak większość sądzi…) tutaj nie pomoże. Wychowanie takiego dziecka to cholernie ciężka, syzyfowa praca…