Ze wszystkich rzeczy, którymi kiedyś obdarzyli mnie – młodą matkę – znajomi, najbardziej zapamiętałam jeden prezent dla Lenki. Cudowny, różowy hipopotam, w którym od razu się zakochałam… dopóki córka przez przypadek go nie potrąciła. Okazało się, że przy każdym wstrząsie pluszowa zabawka zamienia się w monstrum, wyjące, kręcące się i skaczące w takt melodii z „Macareny”. I co gorsza, nijak nie dało się tego uciszyć. Można było tylko włączać, i włączać, wciąż na nowo, bez przerwy… co też nasza dwulatka czyniła, zgodnie z wolą producentów. Po trzydziestym razie Lenka była coraz bardziej zrelaksowana, a my z mężem waliliśmy głową w ścianę (on) i bezmyślnie pukaliśmy się pluszowym młotkiem w czoło (ja). Jednak nagle sytuacja się zmieniła. Złowieszcza cisza, która zapanowała w domu, miała w sobie coś z tej przysłowiowej, przed burzą. Bo nagle hipopotam w połowie piosenki przestał wyć i rzęzić. Cisza nie trwała długo, bo dziecko rozpoczęło swój koncert, a głos jako żywo przypominał Boską Florence. To nie był płacz, to było wycie.
Po 15 sekundach już tęskniliśmy za hipopotamem. Na szczęście mnie (w końcu chodziłam do technikum… ) szybko udało się rozgryźć tajemnicę awarii znienawidzonej zabawki: chodziło naturalnie o baterie… Sprawa byłaby prosta, gdyby nie fakt, że akcja tego melodramatu( z elementami filmu grozy) działa się u dziadków, na wsi. Skąd tu wziąć baterie?! Problem nie obchodził naszej córki; ona chciała tylko rozwiązania: dawać baterię i już! – krzyczało całe jej dwuletnie jestestwo. Muszę powiedzieć, że mąż znowu mi wtedy zaimponował. Do dziś nie wiem jak on to zrobił tak szybko, ale wrócił po kwadransie z łupem w postaci baterii, których nigdy tak bardzo nie pragnęłam. Już po minucie z błogimi uśmiechami na twarzy słuchaliśmy sobie „Macareny” (AKTUALIZACJA: mąż w końcu przyznał się, że baterie pożyczył od sąsiadów. Do tego wróciłby jeszcze szybciej, ale musiał z nimi opić nowego hipopotama. Phi!).
Jak NIE kupować zabawek, czyli mini-poradnik przedświąteczny
Jeszcze do niedawna nie pałałam specjalną miłością do zabawek interaktywnych – grających, śpiewających, skaczących. Zazwyczaj był z nimi właśnie ten sam kłopot: albo nie dawały się wyłączyć (oprócz wyjęcia baterii…), albo miały tak dużo funkcji, że gubiłam się w ich obsłudze. I nawet cieszyłam się, że działały tylko pół dnia; bo ktoś, kto cię taką zabawką obdarowuje, zapomina, że koszt takiej zabawki już po tygodniu przekroczy jej wartość i wyczerpie twój domowy budżet – bo zwyczajnie nie wyrobisz na baterie! A najgorsze, gdy twoje dziecko dostanie prezent interaktywny bez załączonych baterii… a ty, jak każdy rodzic, masz w domu oczywiście worek z bateriami. Zużytymi.
Dawniej nie było tego problemu, bo gdy byłam dzieckiem, cieszyłam się jak głupia z przyniesionych przez Mikołaja cymbałków (którymi rozbijałam bratu głowę), bębenka (którego rozbiła moja mama o ścianę) czy lalki, która z Barbie nie miała nic wspólnego, ale za to świetnie strzygło się ją do łysa. Dziś dzieci są inne. Choćbyś nie wiem jak się starała, to nie uchronisz dziecka przed elektronicznymi zabawkami. Ja mimo tego że nadal nie mam telewizora, ciągle słucham od swojej córki, co to za migoczące ustrojstwo chciałaby mieć. Nie wiem, gdzie ona to wypatruje. Zabawki śpiewają, gadają i miauczą, ale nie znaczy to, że oldskulowe drewniane konie na biegunach nie istnieją w życiu naszych dzieci! Lenka dopiero niedawno rozstała się ze swoim kucykiem, bo jej nową miłością stał się teraz Olaf. Wiadomo, że interaktywne zabawki niosą ze sobą ryzyko rozczarowania, bo drewniany koń nie przestanie się nagle bujać w trakcie zabawy, a Olafowi wystarczy, że zabraknie mu baterii… Ja osobiście wyleczyłam się już ze skłonności do eksperymentów z bateriami. Miałam przygody z cynkowymi, których życiowym celem jest zalewanie kosztownych zabawek; romansowałam też z tymi typu „20 szt za 10 zł”, działających średnio 2 minuty. I co? Przekonałam się po raz kolejny, że na tanie rzeczy stać tylko bogatych…
Dzisiejsze zabawki zmieniły się, ale ja trwam z uporem maniaka przy bateriach Duracell. Bo one, choć na rynku są już pół wieku, idą za potrzebami konsumenta. Dzisiejsze zabawki grają, śpiewają, tańczą i potrzeba naprawdę dużej mocy, żeby dziecko mogło przetestować wszystkie ich możliwości. Kupujemy dzieciom zabawki najwyższej jakości, więc nie wyobrażam sobie, żeby baterie, które je zasilają, były innego rodzaju. Gdy byłam w liceum to przez miesiąc zbierałam kasę na baterie do walkmana – i wtedy też były to Duracell. Tylko na nich dało się wysłuchać całej kasety „Roxette”. Kto by pomyślał, że 15 lat później będę nadal je kupowała – wszystko po to, żeby uniknąć porażki w stylu różowego hipopotama…
Skąd ja znam olafa.
Mysle że w tym okresie przedmikolajkowym, jest nieuniknione nie kupowanie zabawek.
Sklepy przezywaja raj.
Miałam podobne zdanie, dopóki nie zaczęłam pracować w branży zabawkarskiej. Prawda jest taka, że prezenty są dla dzieci, nie dla rodziców. I można kupić coś super modnego, drogiego, co rozwija dziecko wszechstronnie i poświęcić mu czas swój i uwagę, bo o nie przecież chodzi albo … dać sobie przetłumaczyć, że dziecko z grająca zabawką to żaden koniec świata, jeśli matka może napićsię w czasie zabawy ciepłęj kawy i zregenerować siły na wspólne aktywności.
Jednak jako mama kilkulatki wybieram bezpiecznie, bezbateryjnie np. tańsze klocki Natalia, największe zestawy kosztują mniej niż 80 zł. Co do baterii – info z branży – nawet jeśli zabawka ma testowe baterie to i tak one umrą, bo cena baterii stanowi ułamek ceny produktu, dlatego, rodzicu, lepiej miej te blistry baterii w zasięgu ręki, dla świętego spokoju… Pozdrawiam.
sezon na baterie i grajaco piszczace badziewia uwazam za otwarty !
Nieznosze zabawek. Mam ich juz dosc. Moj dom tonie w legi i innych plastikowych szajsach.
Jakie funkcje ma Olaf?
Tzn co oznaczają te przyciski?
Wstrzeliłaś z porą na niekupowanie zabawek, chyba dzis juz nie ma wyjscia , mikolaj coraz blizej i swieta.
Chyba nie ma rady, dziecko i tak najbardziej ucieszy sie z zabawki, potem ze slodyczy, chociaz zalezy ktore, a czasem to i musi byc 2w1 , jak w przypadku dzieciktore kochaja jajka niespodzianki.
Zdecydowanie najlepsze baterie odkad pamietam, teraz juz innych nie kupuje 🙂
Świetny post, bardzo przyjemnie się go czyta. Mój syn ma dopiero 7 miesięcy, a już mam kilka opakowań baterii w domu, bo ma różne grające zabawki.
Odwieczny moj problem co kupic bratanicy z okazji mikolaja.
Masz jakies pomysły dla 3 latki ?????
ja nie kupuje ha, wychodze z zalozenia ze mamy taka duza rodzine ze kazdy jak cos przyniesie to mamy komplet .
Widzilam dzis duracellki w biedronce na promo, oczywiscie kupilam, zeby mi nie plakali jak wylacza sie zabawki, a ze ida swieta to bedzie ich wiecej.
To w końcu chodziłaś do technikum, czy do liceum?
LO w budynku technikum. Kto by pomyślał, że ta wiedza tak przez ściany wchodzi do głowy…
To liceum czy technikum?
Baterie Duracell potwierdzam są najlepsze, przekonałam się jak moje dziewczyny w dwa dni „wykończyły” tanie baterie w zabawce. Nie stać mnie już na te tańsze.
Piękna pościel Olafa 😀 można wiedzieć skąd ?
Za rok będe pewnie psioczyc, teraz mam niemowlaka ktory umie tylko widziec zabawke.
Zaczyna się… Gorączka zakupowa …
i mnie to czeka.
Szał zzakupów zabawkowych juz w pelni, bylam w weekend w kauflandzie – o boshhh oczopląs .
Moje dziecko nie wyobraza sobie zeby bateria sie wyczerpala :/
Kolejnym minusem zabawek na baterie oprocz tego ze graja i bucza jak szalone , to to ze nie mozna ich wyprac. Po 3 latatch dotykania i chodzenia na podworko czy zabierania w gosci wyglada i pachnie nie fajnie..
Kiedy moje dziecko dostaje zabawke na baterie zawsze czekam z niecierpliwoscia keidy sie jej moc wyczerpie. Wtedy mowie ze nie ma baterii i kropka. Zabawka trzeba nauczyc wtedy bawic sie bez a na me uszy wtedy MIÓD 🙂
JEstem matką dwojki dzieci i wiem oczym piszesz doskonale. Dla mnie swieta to idalny moment kiedy moge rodzinie powiedziec co moga kupic dla mojej dwojki. Sama nic nie kupuje bo wiem ze w tym okresie kazdy prezet ode mnie to i tak zapomnienie. Wole odlozyc pieniadze i miec na nowe buty czy kurtke. Owoce czy wycieczke do kina.
Zabawki teraz na topie, a ja nie znosze kiedy ida swiata wlasnie dlatego ze wszedzie te plastikowe łebki na ladach sklepowych az sie nie wie na co patrzec .
Jestem fanką włosów Twojej córki – co ty jej dajesz za prochy ze tak jej rosna? jak szalone 😀
Cudny sweterek Lenki – skad ?
Jakie funkcje ma ten olaf? Moja chrzesnica ma bzika na punkcie tej bajki , moglabym miec swietny prezet na mikolaja. 😀
Hehe apropo tych starych baterie ktore wytrzymaly tylko jedno granie w zabawce. Pamietam jak milam samolot na stery po starszym bracie. Wchdzilo do niego 12 paluszkow, hehe i nigdy nie byl on na chodzie, rodzicow nie bylo stac kupowac codziennie po 12 baterii wiec bawilismy sie nim bez 🙂 dalismy rade teraz zostaly tylko cudowne wspmnienia. Dzis juz nie wytlumaczy sie dziecu ze nie ma pieniedzy na nowe.
A tu mikolja i gwiazdka i dziadek mroz .:/ i wszytskie zbawki razy 3! plus dwoje dzieci , pokoj powoli robi sie jak magazyn na zabawki.
Mamy jedna zabawke na baterie, narazie jedna bo dziecko ma dopiero 4 miesiace, ale wszytsko przed nami, ale co gorsza, jest jedyna ale najbardziej daje nam popalic, bardziej niz to dziecko ,chyba ja wywioze do dziadkow. Mala Kasia i tak sie nia nie bawi a ja tylko ja dotknę kiedy chce przesunac po komodzie a ona juz skrzeczy. Najgorsze jest to ze sie nie wylacza, trzeba wyciagnac baterie ale zeby to zrobic nalezy rozmontowac cala zabawke, za duzo pracy …
Skąd ja to znam – nieznoszę zabawek na baterie!
Zabawki to moj odwieczny problem! Nie znosze ich kupowac bo nigdy nie wiem czy bedzie to trafiony prezent, generalnie zawsze jest tak ze kiedy kupie ja dzieciom to nie jest to najlepsza niespodzianka, ale jak dostana zwykle jajako niespodzianke od dziedka w ktorej jest brykoczek z pieskiem to juz nie rozstajaca sie historia …
Gdzie mogę kupic takiego olafa ?
Jest świetny, drogi ?
Znam takie zabawki typu twoj hipopotam, mielismy takiego misia, zmora nasza- tzn rodzicow i dziadkow, bo mieszkamy z tesciami oni jeszcze bardziej przezywali ta zabawke bo biedni nie mogli sie skupic na niczym. Nasza Oliwka kochala tego misia i nie bylo szans zeby braklo w nim energii w postaci bateri..
Duracell – ja też zawsze je kupuje , najlepsze !
Świetnym rozwiązaniem są też po prostu dobre baterie -akumulatorki i ładowarka (Mamy ładowarkę zdobytą przypadkiem w second-handzie, za grosze). Ładowarka z opcją ładowania obu typów paluszków i mały woreczek akumulatorków ratują z każdej opresji 🙂 Nie martwię się jak nagle zabawka coraz ciszej wygrywa melodię (na szczęście też mamy takich zabawek bardzo niewiele :D) ale też jak przygasa światło w cotton balls czy „prawdziwej” świeczce na baterie itd… 🙂
U nas życzenie na gwiazdkę Elsa z mikrofonem i znów baterie jak jade na zakupy z mężem kupujemy baterie churtowo żeby nie zabrakło wykoncza nas te baterie cienkie grube itd