Przed wami najtańszy lek świata, który w miesiąc zmieni wasze życie! Odważycie się podjąć kolejne wyzwanie? Wyzwanie picia wody…

picie wody

Zawsze myślałam, że Polacy piją stanowczo za mało wody, a tymczasem statystyki mówią, że z roku na rok ilość wypijanej wody przez naszych krajanów rośnie! Co ciekawsze, spada ilość spożywanych napojów i soków. Sama nie wiem, czy cieszyć się i czy wierzyć statystykom, bo gdy patrzę Polakom do koszyków w supermarkecie (tak, robię to!), to widzę: piwo, napoje gazowane, soki i czasami butelki z wodą. Szczególnie latem, gdy z nieba leje się żar, półki z tym ostatnim napojem robią się puste, ale wystarczy kilka dni deszczowych i w sklepach znowu zalegają zgrzewki wody. Wychodzi na to, że wodę pijemy, ale tylko podczas upałów…

Nikogo jednak nie trzeba przekonywać, że wodę trzeba pić ZAWSZE. Mówi się, że na każde 30 kilogramów naszej masy powinniśmy wypijać litr wody. To oznacza, że 60 kilogramowa kobieta powinna dostarczyć swojemu organizmowi 2 litry wody! Co ciekawsze, nie można wypić jej „duszkiem”, żeby tylko mieć spokój na całą dobę.  To nie nawodni komórek organizmu, a woda tylko przez nas przepłynie (dosłownie i w przenośni) i nie polepszy samopoczucia. Najlepiej byłoby wyrobić w sobie nawyk picia wody przez cały dzień i choć wiem, że to niezwykle trudne (łatwiej sięgnąć po kolejną kawę, co?..), to jednak namawiam was do podjęcia kolejnego wyzwania związanego właśnie z wodą.

Ja sama kiedyś borykałam się z dziwnymi zdrowotnymi problemami. Może oszczędzę wam opisów dolegliwości, ale diagnozowałam już u siebie śmiertelne choroby. Wizyta u mądrego lekarza uświadomiła mi, że problem tkwi zarówno w moim odżywianiu (w skrócie: jadłam wtedy śmieci…), ale też w tym, że mój organizm i nerki bronią się, jak mogą, żeby przeżyć bez wody. Podjęłam wtedy wyzwanie, które wydawało mi się na początku niewykonalne. Postanowiłam dać sobie miesiąc na doprowadzenie się do porządku, a pierwszym najtrudniejszym krokiem było wypijanie codziennie tyle wody, ile w przeliczeniu na kilogramy było mi potrzebne. Podjęłam 30 dniowe wyzwanie picia wody.

odwodnienie

Picie wody – wyzwanie

Na początku owszem, nie było łatwo, zwłaszcza że tryb życia utrudniał konsekwencję. Najpierw postarałam się, żeby w domu wody do picia nigdy nie brakowało i żebym nie musiała biegać do sklepu po butelki za każdym razem, gdy ich potrzebuję. Potem obstawiłam nimi wszystkie miejsca, gdzie zazwyczaj przebywałam: sypialnię, w której lubiłam czytać i oglądać filmy czy miejsce, gdzie zazwyczaj pracowałam. To ostatnie szczególnie ważne – wiadomo, że gdy siadasz przed komputerem, świat przestaje istnieć i po dwóch godzinach odklejasz się od krzesła z suchymi gałkami ocznymi i piaskiem pod powiekami. Dlatego woda przy pracy z komputerem jest obowiązkowa! Dobrym rozwiązaniem było też ustawienie sobie w alarmu w telefonie, który przypominał o piciu (teraz są nawet specjalne aplikacje, ale w chwili podejmowania wyzwania można było o nich pomarzyć.

Potem poszło już łatwiej. Odkryłam, że gdy postawię na noc wodę przy łóżku, wypiję ją od razu po przebudzeniu – wcześniej zanim doszłam do kuchni już zdążyłam zapomnieć o pragnieniu. Z czasem zamieniłam zwykłą wodę na tę z dodatkiem cytryny i miodu Woda była widoczna w każdym rogu pokoju i nie trzeba było jej szukać. Gdy skończyło się moje 30-dniowe wyzwanie picia wody, okazało się, że było to najtańsze, najmniej wymagające wyzwanie, które przyniosło spektakularne efekty.

30 dniowe wyzwanie picia wody. Efekty!

Największym plusem przeprowadzonej „wodnej” kuracji, która nauczyła mnie codziennego picia wody, był… grubszy portfel! Okazało się bowiem, że mogę przestać kupować suplementy diety i kosmetyki, w których szukałam ratunku na moje dolegliwości. Odżywki i szampony na suche włosy, oliwki na odstające skórki przy paznokciach, kremy na wypryski, magnez na skurcze łydek – wszystko to wkrótce wylądowało w koszu, bo okazało się, że zwykła, najtańsza woda zdziałała w 30 dni to, z czym nie mogłam sobie poradzić miesiącami z pomocą farmaceutów. Wstawałam promienna (siano na głowie i odciśnięta na twarzy poduszka w końcu zniknęły!) i wyspana (woda poprawiła trawienie i w nocy nie towarzyszyły mi żadne związane z nim dolegliwości). Za dnia miałam więcej energii, a wieczorem zasypiałam bez problemu, bo nie zdawałam sobie sprawy, że to właśnie brak wody przeszkadzał mi w zaśnięciu. Przestałam też „chrupać i skrzypieć” przy ćwiczeniach – wtedy tego nie wiedziałam, ale chrząstki, które chronią kości przed urazami, składają się w 80% wody i jej niedobór może powodować częstsze kontuzje czy bóle stawów.

picie wody efektywyzwanie picie wody przez 30 dniWoda z dystrybutora w domu?

Moje wyzwanie przebiegało w czasie, w którym pracowałam w sklepie. Na szczęście miałam tam dostęp do najlepszego urządzenia, jakie wymyślił człowiek: do dystrybutora z wodą. Kolejka sprzedawców do wodopoju w sklepie wydaje wam się może dziwna, ale ma swój sens. To po prostu jedyna okazja oderwania się od monotonnej sklepowej czynności, z której nie musisz tłumaczyć się szefowi. Od tamtych chwil pokochałam wodę z dystrybutora, a gdy dowiedziałam się, że teraz można mieć ją także w domu dzięki Eden MySpring, to od razu zaczęłam szukać dla tego urządzenia miejsca w swojej kuchni. Nie, żebym uwielbiała tę czynność naciskania kraniku i powolnego sączenia się strumienia z myślą o tym, że zaraz trafi on do mojego gardła… No dobra, przyznam się: mam dziecięcą słabość do zabawy z dystrybutorem. Jakimś dziwnym trafem wypijam jeszcze więcej wody, odkąd jest on u nas w domu. Moja córka też nauczyła się go obsługiwać (zresztą, nawet gdyby miała 2 lata też by sobie z nim poradziła – jest banalny w obsłudze) i cieszę się, że nawet nie muszę pilnować, aby wypiła to, co nalała – bo wypija… i znowu nalewa… i tak w kółko. Urozmaicam jej też wodę różnymi kolorowymi dodatkami: wrzucam plaster cytryny, listki mięty, a ostatnio obie oszalałyśmy na punkcie przyrządzania „wody owocowej”, czyli owoców zalanych zwykłą wodą.

woda z dystrybutora w domudystrybutor na wode w domuSama nie wierzyłam w to, co te internety wypisują o wodzie, dopóki sama nie podjęłam wyzwania. Dlatego namawiam was do tego samego; ono nie tylko nie nadszarpnie waszej kieszeni, ale nawet pozwoli oszczędzić na lekarzach i dietetykach.

Woda jest najtańszym środkiem, żeby poprawić wasze samopoczucie. Jeśli nie boicie się, możecie pić nawet wodę z kranu (ja wybieram jednak bezpieczniejszy dystrybutor, bo wprawdzie wodę w kranach mamy czystą, ale stan rur w niektórych miastach jest przerażający). Spróbujcie, bo to tylko 30 dni. Wyróbcie w sobie nawyk, a jeśli po trzydziestu dniach nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi.

Dla ułatwienia, przygotowałam dla was kalendarz, który możecie wydrukować i powiesić w widocznym miejscu. W ten sposób będziecie mogli każdego dnia zaznaczyć czy udało wam się wypić odpowiednią dla waszej wagi ciała ilość wody.

wyzwanie picia wody

Rozdawajka

Moje dziecko najczęściej do picia wybiera wodę. A wasze?

Dajcie znać w komentarzach. Dla waszych maluchów mam 10 bidonów na wodę.  Jeśli macie ochotę zgarnąć taki bidon dajcie znać w komentarzu (koniecznie podajcie prawidłowy adres email przy dodawaniu komentarza).

bidon eden

Bidony trafią do:

MAGDA 

Mój synek, nie ukrywam lubi słodkie napoje, ale rzadko u mnie w domu można je spotkać. Do szkoły ZAWSZE zabiera wodę, na treningi sportowe tylko wodę, i w domu też pija wodę – mam lodówkę z kranikiem, a to bardzo zachęca do korzystania 😉

JOVI 

Wstyd sie przyznac, ale pijemy bardzo malo. Tak mi wstyd, ze podejmuje wyzwanie! Od dzis woda! Nawet sobie tabelke wydrukuje! Moja corka jak ma wybor :woda lub napoj na c (z duzej C) to wybiera to COS ….Wiem, ze woda najzdrowsza, ale trzeba jednak troche czasu na „polubienie” jej. Pozdrawiam!

ANITA 

Jeszcze rok temu, kiedy poczułam że mam w gardle susze, sięgałam po… colę, soki z ogromną ilością cukru, napoje gazowane. Bo to było akurat pod ręką. Nikt nie patrzył na to co pije. Odkąd przeszłam na dietę (buhaha, no dobra, próbowałam przejść) obiecałam sobie ze będę pić wodę. Kupowałam litry wody i tak jak Ty stawiałam w miejscach gdzie najczęściej przebywam. Dzień, tydzień, miesiąc. Nauczyłam się. I moja 2 letnia córka też. Dziecko robi, mówi, je i pije to co Ty. Tak się nauczyła. Razem ze mną. I trwamy w tym! Ponad rok!…No tak, w końcu „Jaka matka, taka córka!”

KAROLINA 

Przysięgam, jak siedziałam i czytałam pierwsze wersy i doszłam do tych „dwoch godzin przed komputerem i suchych oczach” tak wstałam i nalałam sobie identyczny kubek jak macie Wy i pije, nawet teraz gdy piszę komentarz… 😉 Wasze zdrówko Kochani!

Ja mam dwie córeczki (4 i 2) w domu dostają wode lub herbatkę. Zdażają się soczki ale przewaznie bardzo okazyjnie lub na jakiś imprezach…. chociaż gdy mogę i wtedy próbuje wcisnąć im wode…. dajemy radę!

Ja muszę się przyznać na pewno mam odwodniony organizm… za mało jej piję a sięgam po kawe….. ehhh moze spróbuje Waszego wyzwania dla siebie i dzieci….

MEGI 

Oj przydałby się taki bidon mojej 5 latce, odkąd pamiętam zawsze muszę przypominać jej o piciu wody, tak jakby nigdy nie czuła pragnienia, dlatego też wymyślam ciągle fajne kubki, bidony i inne gadżety, żeby jej ten nawyk utrwalić i żeby pić chciała a nie musiała.

AGATA

U mnie starsza różnie. Pije dużo wody ale sokiem owocowym nie pogardzi, na szczęście nie lubi gazowanych napoi. Młodszy poza wodą i mlekiem z piersi nie pije praktycznie nic (problemem jest dać mu coś ciepłego od picia ale na razie się obywamy bo mleko mam zawsze podgrzane 😀 ).

MONIKA

Od kiedy zaszłam w ciążę nauczyłam się pić wodę mineralną i tak tak jest tak jest do dziś w domu woda musi być zawsze, bo moja córeczka, która ma rok i dwa miesiące pije praktycznie tylko czystą wodę a soki juz jej tak nie smakują i uważam to za bardzo dobry nawyk i oby tak pozostało

NULA 

Ależ Ci zazdroszczę. Nie mogę zmusić sie do wody jak bardzo bym o niej nie myslala. Moja T wypija ogrom wody podtykam ja jej wszędzie, zabieram ze soba. Dla dziecka woda jest ważna. A sama jako mama zapominam, zeby sie nawadniać a nie zasuszac. Twoj wpis chyba ruszył mnie na tyle, ze pisze juz to z butelka wody w ręce

MARTA 

Dzień w dzień walczę z tym, by wypić odpowiednią ilość wody. Teraz kiedy jestem w ciąży, stało się to jeszcze większym wyzwaniem

Córka na szczęście nie ma z tym problemu. Dla niej woda do picia, ponad wszystko :). Cieszę się, że w sklepie zamiast butelek ze słodkimi napojami, wybiera jednak wodę

 

EWA

A nasze nie. No chyba, że jest to „woda zaczarowana”. Do przezroczystej butelki wrzucam kilka poziomek/jagód/malin/porzeczek i zalewam kranówą lub przegotowaną. Ważne, by nie nalać do pełna. Zakręcam i daję maluchom do zabawy. Ściskając butelkę czy odwracając ją podglądają jak owoce przepływają z jednego końca na drugi. Co jakiś czas podpijają wodę i sprawdzają jak teraz wędrują owoce. Chętnie wypróbujemy te bidony.

Dziewczyny proszę o kontakt mailowy!