Wiecie, co było najgorętszym tematem podczas naszych przyjacielsko-sąsiedzkich spotkań w ostatnich miesiącach przed narodzinami Antka? Kupno wózka? Wybór szpitala? Szczepienia? Cóż, nawet te ostatnie nie wywołały takich emocji jak temat, który wałkowaliśmy w końcówce zeszłego roku bezustannie.

Chodzi oczywiście o psa. Większość znajomych, gdy tylko słyszała, że Lenka od dłuuuugiego czasu ma wielkie marzenie, którym jest własny czworonóg, pukała się w czoło. „Po co wam to?”, „Pies to obowiązki, mało wam?!”, „Przecież zaraz urodzi się dziecko, oszaleliście?!”. To tylko najłagodniejsze z pytań, które nam zadawano. Ale nie da się ukryć, że gadaliśmy głównie z tymi, którzy psów nie mają. Jak zaczęliśmy rozpytywać wśród znajomych-psiarzy, to ciśnienie trochę z nas zeszło. Bo według nich, pies w domu to najwspanialsza przygoda zaraz po dziecku. Że owszem, obowiązki, ale jeśli znamy swoje dziecko i wiemy, że podoła z drobnymi czynnościami, to będzie to dla niej ważna, życiowa lekcja.

Przekonali nas i kupiliśmy – upragnionego, wymarzonego psa rasy Cavalier. Lenka zakochała się w tej rasie już dawno,  choć my nie wiedzieliśmy wcześniej o niej zbyt wiele. Ale rozpuściliśmy wici i okazało się, że przy naszym trybie życia będzie idealna. Pies towarzyski, prawdziwa przylepa, ale żywy, ruchliwy, skłonny do zabawy. Lubi się czesać, przytulać, leżeć na kolanach i – co najważniejsze – zupełnie pozbawiony agresji. I tak się stało, że Święty Mikołaj przyniósł nam maleńkiego Cavaliera. Miało stać się to miesiąc przed narodzinami Antka.  Myśleliśmy „W miesiąc pies się przyzwyczai, nabierze ogłady, zaznajomi z domem i nauczy, co to dzień a co noc”. Ale nasz syn nie chciał być prezentem pod choinkę i pojawił się na świecie o miesiąc za wcześnie, krzyżując nam nieco plany (nie, żebym narzekała, ale cóż, życie…). Antoś pojawił  się więc kilka dni po psie.

list do mikołaja

No i się zaczęło…

Nagle w domu zamiast jednej pięciolatki i męża miałam ich dwoje, noworodka i… drugiego noworodka. Bo mały pies jest kropka w kropkę dokładnie taki sam jak maleńkie dziecko (a może i gorszy)– z tym, że potrafi trochę chodzić. A skoro chodzić to też i  brudzić tam gdzie da radę dojść.  Cavaliery to psy, które uwielbiają być w ruchu – nigdy nie kupiłabym go, gdybyśmy mieszkali w bloku. Mamy więc swoje podwórko, choć zupełnie mikroskopijne na jego potrzeby. Czilka mimo chłodu biegała po nim z niezmordowaną energią i robiła to, co psy uwielbiają: szczekała. Godzinę, dwie, pół dnia, całą dobę. Z przerwami na jedzenie i spanie. Noworodkowi Antkowi jakoś zupełnie to nie przeszkadzało, gorzej ze mną ( i sąsiadami), choć przyznam, że byłam tak niewyspana, iż chwilami narząd słuchu zupełnie mi się wyłączał. W tym mega wkurzającym zachowaniu mojego czworonoga widzę też mały plusik: Antek nauczył się spać i funkcjonować w hałasie, a ja nie musiałam chodzić na paluszkach gdy miał drzemkę.

mlody cavalierszczeniak cavalierNa tym plusy jednoczesnego sprowadzenia do domu noworodka i psa się kończą. Wiadomo, że po porodzie i tak byłam urobiona po pachy – chyba nawet nie muszę tego pisać. Jednak takiego kołchozu nawet ja, która miałam w życiu kilka psów, się nie spodziewałam. Czilka wyjątkowo dała nam popalić kiedy była malutka. Chodzi tu przede wszystkim o nauczenie jej czystości. Bo przyznaję – gdy miałam wybór: wstać piąty raz w ciągu jednej nocy (w tym dwa razy do psa) czy złapać choć dwie godziny NIEPRZERWANEGO snu, to wybór był prosty. Rano plułam sobie w brodę, że jednak nie wstałam, bo co mnie czekało w kuchni? Coś gorszego niż brudne gary: śmierdząca, psia niespodzianka. Więc zamiast pić kawę odliczając minuty zanim Antek się obudzi, sprzątałam po psie.

Więc jeśli przyjdzie wam kiedyś do głowy myśl, aby jednocześnie urodzić dziecko i kupić psa, to wybijcie sobie to z głowy. Ale serio. Wybijcie sobie to z głowy!

Będziecie zasuwać jak mały samochodzik i poczujecie się, jakbyście urodziły trojaczki. Przyznaję: mogliśmy nieco poczekać. Na swoja obronę powiem, że chcieliśmy, aby i Lenka miała jakąś przyjemność w tym trudnym dla niej okresie – bo nie jest łatwo przestać być jedynakiem. No i naprawdę miała, a przybycie brata do domu dzięki temu obyło się bez zgrzytów.

A jak sprawował się pies przy niemowlaku? Bo chyba tego obawia się każda matka?

niemowle i piesMuszę przyznać, że wybór Cavaliera był tutaj strzałem w dziesiątkę. Właściwie była to jedyna opcja – rasa ta, jak już pisałam, nie ma w sobie cienia agresji. Nie miałam ochoty pilnować całymi dniami, czy pies czasem nie wystawia kłów bo niemowlę szarpnęło go za ucho. Czilka zupełnie nie potrafi się bronić – dla niej każde tłamszenie jest formą zabawy. I tu jest też pies pogrzebany (dosłownie…) – jeśli w domu byłoby agresywne, żywe, trudne do opanowania dziecko, NIGDY nie kupiłabym psa tej rasy. Wiem jednak, że Lenka ma charakter zupełnie jak jej pies – łagodna, ale żywiołowa i ruchliwa. Otwarta do świata i uwielbiająca pieszczoty. Dobrały się jak w korcu maku. A jeśli chodzi o niemowlaka, to Antek jest uczony od samego początku, jak postępować z psami. W jaki sposób należy je głaskać i przytulać. I jeszcze nigdy nie sprawił psu bólu.

Cavaliery najbardziej na świecie kochają właśnie ludzi i źle czują się w pustym domu – dlatego nie nadają się dla osób, które znikają na 8 godzin wychodząc do pracy. Mogą wtedy narobić kłopotów. Muszą mieć wokół siebie ludzi, a u nas mu tego nie brakuje. Córka uwielbia czesać psie włosy (które jednak są sierścią) i muszę przyznać, że chyba dzięki temu nie zbieram ich po domu kłębkami. A jeśli już się pojawiają, to są tak długie, że nie wczepiają się w tapicerkę czy dywan (których zresztą właściwie w domu nie mamy). Córka przypomina też o nakarmieniu psa czy podaje mu wodę. Na tym w sumie jej obowiązki się kończą.

Pies dla dziecka…

Więc jeśli zapytacie mnie „Pies dla dziecka”, to odpowiem „Owszem”, z założeniem, że to dziecko ma 16 lat. Inaczej to pies dla rodziców. Czworonóg dokładnie tak samo jak człowiek potrzebuje lekarzy, szczepień czy fryzjerów i niestety to na nas spadły te obowiązki. Zupełnie tak samo, jakbyśmy mieli trzecie dziecko. A jeśli już upieracie się na psa gdy w domu ma się pojawić noworodek, to zastanówcie się, czy macie odpowiedni zapas sił. Na dodatkowe nocne wstawanie. Na nadprogramowe sprzątanie. Na gotowanie kolejnych posiłków. Nasz Cavalier odwdzięcza się, jak tylko może: kocha nas miłością bezgraniczną, daje się tulić godzinami i patrzy na nas z ufnością dziecka. Ale niestety, na pewno nigdy nie powie „Pa, mamo!” i nie wyprowadzi się na studia.

Często pytacie mnie czy żałuję, że kupiłam psa. Niech odpowiedzią na to pytanie będą takie obrazki (oglądam je codziennie w swoim domu).

pies dla dziecka
cavalier king charles spaniel szczeniak
jaki pies dla dziecka